Dwa dni po tygodniowej jelitówce u chłopców zaczął się katar, zarówno u Natana (16m-cy) jak i u Jasia (3 lata). Dwa pierwsze dni rzadki i przeźroczysty, później u Jasia żółto - zielony i coraz bardziej zapychający lewą dziurkę. Gardło bardzo czerwone. 4. dnia pojawił się kaszel suchy, podawałam prawoślaz i od początku kataru zakraplałam śliniaki inhalolem. Czasem maść majerankowa pod nosek. Zaczęłam Jaśka oklepywać i po trzech dniach kaszel ustąpił a odrywało się strasznie, katar przeistoczył się w postać pierwotną tzn. rzadki i przeźroczysty. U Natana przebieg identyczny wyłączając kaszel. Nie gorączkowali, apetyt nieco mniejszy niż zwykle i nie miałam szans, żeby ich utrzymać w łóżkach. Jedli często z jednego talerza karmiąc się nawzajem. Wymiana bakterii idealna, ale na szczęście po 10 dniach koniec! Wczoraj poszaleli pierwszy raz na dworze i na pewno na dobre im to wyszło! A ja pierwszą noc nie wstawałam do nich