Strzyga, bardzo mądrze napisałaś, ja ciągle o tym zapominam, zresztą większość ludzi o takich sprawach nie myśli. My tu ciągle piszemy o zdrowiu, braniu zdrowia we "własne ręce", i bardzo dobrze.
Jednak chcę tutaj zwrócić uwagę, że każdy ma możliwość wziąć swoje życie i swój los "we własne ręce".
To od nas będzie zależało, jakimi będziemy ludźmi i kim będziemy, czy mimo różnych warunków i okoliczności w jakich się znajdujemy tu i teraz (nieraz mogłoby się zdawać, że beznadziejnymi), potrafimy odnaleźć w sobie siłę i moc, aby stać się tym kim chcemy.
Kiedyś w liceum moja polonistka, którą do dzisiaj bardzo szanuję, powiedziała, że mogę zostać kim tylko chcę, że nie zdziwiłaby się, gdybym w przyszłości dostała nagrodę Nobla! Najpierw myślałam, że żartuje, ale ona mówiła całkiem serio. To był dla mnie wstrząs i przełom w moim życiu, pomyślałam sobie...A właściwie czemu nie? Przecież inni wielcy ludzie, to też przecież "tylko ludzie", też muszą jeść, spać, załatwiać potrzeby fizjologiczne, też mają problemy, przeżywają różne tragedie, nie są doskonali, a jednak w jakiejś dziedzinie stają się wybitni...Tak naprawdę każdy ma możliwość wziąć swoje życie "we własne ręce".
Od tej pory, kiedy sobie to uświadomiłam, uzmysłowiłam sobie, że nie ma takiej siły, przez którą nie mogłabym osiągnąć tego, czego chcę.
Czasami w ciągu życia zmieniają mi się priorytety, cele, co innego jest dla mnie ważne. I chociaż nagrody Nobla nie zdobyłam (Chociaż wszystko jeszcze przede mną
), to mam świadomość, że sama kreuję swój los, wszystko, to co robię ma swoje konsekwencje, dobre dla mnie, bądź złe.
Myślę, że najważniejsza sprawa to odpowiedzialność. To, aby wziąć odpowiedzialność za siebie, (czasem też za innych ludzi), za swoje słowa i czyny. To się chyba nazywa dorosłość
.