Neuroko
|
|
« Odpowiedz #26 : 15-04-2020, 14:59 » |
|
Ja smaruje przed pójściem spać. Rano albo nie ma śladu, albo jest ledwo widoczny cień. Posmarowałam dwulatkowi - tylko jemu jodyną, a sobie płynem lugola, bo się pomyliłam - i wchłaniało mu się przez kilka tygodni. Czytałam gdzieś, że jodyna wchłania się jakoś inaczej i jednak lepiej to robić płynem lugola, że jodek, który w nim jest, jest istotny. I jeszcze jedna ciekawostka: czytałam, że jod jest nieoceniony dla zdrowia kobiet - jest szczególnie potrzebny jajnikom i piersiom, oprócz tarczycy. Po suplementacji okazuje się, że uspokajają się, bądź znikają różne schorzenia tych narządów, np. torbiele. Sama miałam taką sytuację. Przy wysokim TSH i takiej też prolaktynie, zaczęły się kłopoty z torbielami na jajnikach. Odmówiłam przyjęcia od pani doktor recepty z hormonami. Przez kilka tygodni piłam na tarczycę zioła wg receptury św. Hildegardy - z języcznikiem, smarowałam jodem, uzupełniałam selen [konieczny przy jodzie ponoć]. Dla mojej lekarki jestem taką zabawną pacjentką, która nie chce leków i opowiada o jakiś 'średniowiecznych' sposobach na wszystko. Jednak kiedy przyszłam na wizytę kontrolną, była w lekkim szoku, bo okazało się, że obraz jest idealny. Zażartowała, że powinna mi zaproponować współpracę [a pamiętam, kiedy jej mówiłam, co można zdziałać tamponowaniem alocitem, to powiedziała, że 'to, to już dla niej za dużo (w domyśle: bajek) i nie uwierzy]. W każdym razie nie zdążyłam zrobić badań, przed tą całą pandemią i nie wiem, co się wydarzyło w parametrach tarczycowych, bo tak jak pisałam wyżej - podobno przy wcierkach jodu, TSH hashimotkom może skoczyć.
|