Mam w sumie pytanie, a wypowiadam sie tutaj pierwszy raz.
Moja córka ma 6 lat i praktycznie nigdy nie chorowała, tzn. nigdy nie dostała antybiotyku i miewała tylko katar, który leczyłam wodą.
Przeszła też 1 raz infekcję jelitową (biegunka) i poza nurofenem, jakimiś syropami wykrztuśnymi, czosnkiem w tabletkach, miodem i probiotykami (a i to wszystko w bardzo małych ilościach, jak był kaszel po katarze) nie zna leków. Teraz dopadła ją jakaś infekcja i wypociła się - 3 dni gorączki (bez leków), ale zrobił się okropny kaszel, mokry, ale taki głęboki - przeraża mnie to, bo ona nigdy takiego kaszlu nie miała (tylko wykrztuszała, jak jakaś ropa po katarze była) i ten kaszel budzi ją w nocy. Nie bardzo wiem, co robić i z tego wszystkiego nie robię nic, bo co czytam to ponoć szkodzi. Wszyscy tu piszą o jakichś strasznych sytuacjach z kaszlem, który sie wlecze tygodniami, o antybiotykach, itd., że organizm się oczyszcza, po blokowanych infekcjach. Pytanie, z czego oczyszcza sie organizm mojej córki, którego nie blokowałam i czemu robi to teraz, jakby przez 6 lat nie miał ochoty? Ile może potrwać taki kaszel u osoby, która nie chorowała (katar w sumie też choroba, ale ja go za bardzo nie leczyłam)? Te sytuacje na forum nie do końca przystają do mojej córki, niefaszerowanej lekami, której choroby się nie imały (a miała ospę - 3 dni gorączki i koniec) - dlatego to pytanie!