No i znowu trochę posmęcę
Nie wiem co jest grane. Na początku miesiąca miałem zapalenie układu moczowego. Takiego bólu nie pamiętam odkąd miałem wątpliwą przyjemność skręcenia nogi. Ból nie doopisania dopadł mnie w nocy w czasie snu. Myślałem początkowo, że to jakieś paskudne zatrucie ale rano zawieziono mnie z podejrzeniem kamieni nerkowych na ostry dyżur. Dwie kroplówki i szpryca pomogły, brałem trochę również antybiotyków, ale odstawiłem szybko. Po badaniach moczu odrzucono diagnozę o kamieniach i pozostało zapaleniu układu moczowego z wysłaniem do rodzinnego na dalsze badania usg gdzie jak dotąd nie mogę dotrzeć. Podłamało mnie to.
Staram się trzymać raz podjętej decyzji. Po opisanych wyżej problemach stosowałem minimalne dawki MO niejednokrotnie zdarzało mi się zapomnieć, więc i branie było nieregularne. Obecnie ze sporymi obawami powracam do MO. Wcześniej nawet nie wiedziałem co to lekarz rodzinny i w ogóle szpitale, przychodnie to była dla mnie jakaś abstrakcja a teraz co rusz jakaś kłoda pod nogi. Dodatkowo przy okazji kontuzja skręconej dawno temu nogi jakby się odnowiła, czuje bóle w różnych miejscach a w nodze regularnie. Ogólne zmęczenie pojawia się i znika. Kawa i fajki mnie trzymają w stanie przytomności. Osiem godzin spania to mało. Co innego wiedzieć, że takie stany mogą się pojawić, co innego w nich tkwić i oczekiwać aż w końcu to minie, co pamiętając jak mało szanowałem swój organizm dotychczas, może nie nastąpić tak prędko.
Żeby nie było smętnie do końca sam z siebie żartuję, zastanawiając się, gdzie mnie teraz ta cholera strzeli