Od ostatniego postu na temat mojego oczyszczania minęła kupa czasu, więc wypadałoby coś skrobnąć.
Wczasy faktycznie poprawiły mi kondycję, ale miały taką wadę, że były zbyt krótkie.
Nie pisałam o infekcjach, bo były króciutkie i łagodne. Poprawiło mi się myślenie, elokwencja, efekty oczyszczania zmniejszyły nasilenie. Kiedy zaczęłam się już cieszyć po trochu życiem, nagle i niespodziewanie, chyba w październiku 2014, nastąpiło spore pogorszenie samopoczucia. Przypominało to sprzed dwóch lat, tj z października 2012. Znów zła tolerancja stresu, zamulenie, ale już bez stanów depresyjnych. Dowiązały się za to uderzenia gorąca. Wróciły niektóre ze starych objawów. M. in. drętwienie palców rąk, ale z mniejszym nasileniem. To wyglądało na opróżnienie jakichś wewnętrznych magazynów toksyn, z których nagle wysypały się toksyny i spowodowały gwałtowne pogorszenie samopoczucia. Zacisnęłam zęby i pomyślałam: "oby ten etap był krótszy i mniej bolesny".
No i jest łagodniejsze to moje "drugie oczyszczanie".
Niedawno miałam okazję skorzystać z komory "no gravity", która jest basenikiem z nasyconym roztworem uwodnionego siarczanu magnezu czyli soli epsońskiej. Sesja moczenia się w tym roztworze trwała około 40 minut. Po wyjściu z solanki czułam się dobrze zrelaksowana, ale głównie chodziło mi o pobranie przez skórę jonów magnezu. Nie zawiodłam się. Po moim powrocie do domu nasiliły się wszystkie procesy naprawcze. Nagle "zaniemogło" moje lewe ramię, (prawe bolało mnie dość długo w zeszłym roku), boli mnie kręgosłup, rozwinęło się delikatnie coś w rodzaju zapalenia spojówek. Dziś boli mnie żołądek. Słowem - dowieziono budulec, można remontować.
Ramię było chore tylko 6 dni. W tym czasie nie mogłam nawet leżeć na boku, nie mówiąc już o samodzielnym zakładaniu i zdejmowaniu ciuchów.
W obecnej chwili męczą mnie piekące oczy, złe widzenie, przymulenie umysłowe, drażliwość, lekki katar, chrypka, naprzemienne uczucie chłodu i ciepła w ciele, jakby organizm miał problem z termoregulacją. No i, wymienione już wcześniej, nagłe uderzenia gorąca połączone z poceniem się, sucha, rogowaciejąca skóra na stopach i dłoniach. Ale nie są to objawy bardzo uciążliwe.
Acha! Nie żalę się, tylko piszę kronikę. Wiem, że szybko się takie rzeczy zapomina, a mogą się przydać.