Oliwko, jeśli masz to przećwiczone, napisz, jakie stosujesz proporcje ziaren i płynu i czy zagotowujesz czy gotujesz dłużej lub tylko zaparzasz? To by jednak musiało być rzadziutkie, żeby się włosy nie sklejały.
Stosuje ten sposób więc wejdę w słowo. Galaretka z siemienia może być bardzo gęsta i mimo to nie skleja włosów ani ich nie obciąża. Trzeba je po wysuszeniu lekko nagnieść, jeśli są zbyt sztywne. Najlepiej działa ona przy włosach kręconych lub trochę kręconych, które są z reguły wysuszone i nie układają się jeśli są zbyt miękkie - po siemieniu nie puszą się. Najszybciej można galaretkę uzyskać gotując siemię na wolnym ogniu przez ok. 15 min. Proporcje daję na oko, ale ostatnio przesadziłam i nie byłam w stanie oddzielić galaretki od siemienia, bo dałam za mało wody. Lepiej dać jej więcej, najwyżej galaretka będzie rzadsza.
Z innych fajnych sposobów na włosy - eksperymentuję ostatnio z olejem kokosowym, który wcieram w suche włosy wieczorem i idę spać (o dziwo wcale nie tłuści poduszki), a rano zmywam szamponem (lepiej jest rozprowadzić szampon bez dodatku wody - lepiej się wtedy łączy z olejem i dopiero potem odkręcić wodę - olej łatwiej zmyć w ten sposób). Po takiej maseczce nocnej nie trzeba nakładać nic więcej i włosy są nawilżone i nie puszą się.
Olej kokosowy nakłada się i zmywa się nieporównywalnie łatwiej niż rycynowy, czy maść z wit A (obu sposobów próbowałam i porzuciłam jako zbyt czasochłonne i uciążliwe).