Ja powiem krótko. Już szympans nie odgryza pępowiny młodym, a człowiek ciągle biega z nożyczkami. Te nożyczki to element natury? Gdyby tak było urodzilibyśmy się z nimi.
Poród lotosowy to rozwiązanie jakie zgotowała natura, która w swej prostocie nie przewidziała drastycznych cięć i tak silnych środków odkażających na dzień dobry. Nie były potrzebne.
Wszystko zależy od pępowiny - u nas była bardzo gruba i oporna niestety.
Raczej od sposobu w jaki rodzimy nasze dzieci. Pozostawiona z łożyskiem pępowina zmienia się w srebrzysty sznur, który pięknie obsycha i po kilku dniach Dziecko samodzielnie żegnając się z placentą pozostaje z pięknym pępuszkiem.
Niestety poród przez cc nie należy do naturalnych, może dlatego Dzieci z cc tak bardzo nie chcą rozstać się z częścią pępowiny, która im pozostała. One wciąż szukają utraconego przedwcześnie kontaktu.