Przepraszam, że od razu nie dołączyłam do dyskusji, ale wiecie czasami obowiązki wzywają
, a że nie wybieram się na księżyc ani teraz ani w przyszłości, chętnie dam znać co i jak.
Na razie, tak jak napisałam wcześniej, jest poprawa - znaczna, odczuwalna, namacalna, czyli, jak dla mnie, konkretna. Objawy jeszcze nie ustąpiły całkowicie, ale to jest znacznie lepszy komfort życia.
Oczywiście, że wolałabym szybciej, ale homełopatia, podobnie jak Biosłone, tylko wspiera/pobudza organizm do samonaprawy i nie ma natychmiastowego efektu.
Nie zamierzam nikogo do niczego przekonywać, bo każdy we własnym zakresie musi podjąć decyzję, co zrobić ze swoim zdrowiem, ale po dziesięciu latach poszukiwania i własnych obserwacji organizmu muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem dr Liwińskiego z Tych, z którego diagnozy i leczenia homełopatią korzystam obecnie. Nie jest to metoda ani tania ani szybka, ale wreszcie nastąpiła poprawa.
Z korespondencji priv wiem też, że przyniosła poprawę innym osobom, dla których Biosłone było niewystarczające. Kontakt do gabinetu Aku dostałam właśnie tutaj na forum.
Co do diety, to przy lambliach zeru cukru: ani białego, ani brązowego, ani ksylitolu, stewii, czy fruktozy.
Dodatkowo jedna ważna informacja, mój mąż też się badał u Liwińskiego i ten nie stwierdził u niego lamblii. Mąż nie miał, ani nie ma takich objawów jak ja, więc nieprawdą jest, że wszyscy mamy lamblie.
Natomiast takie przypadki na tym forum jak Dandi, Anastazja, Boni czy Kamil moim zdaniem lamblie mają na bank. Zatruwają ich organizmy permanentnie, co jest bezpośrednią przyczyną problemów z wyzdrowieniem.
Cieszę się, że wreszcie uśmiech zagościł w moim sercu.