axa
|
|
« : 12-03-2011, 23:47 » |
|
Witam! Przepraszam, że po raz kolejny poruszam temat ucha, ale jestem tu nowa i za bardzo nie mogę wejść w niektóre odnośniki (linki), a bardzo zależy mi na odnalezieniu sposobu walki z przewlekłym zapaleniem ucha środkowego. Mam niespełna 3 letnią córcię, która 3-krotnie miała perforacje błony bębenkowej przy zapaleniu ucha środkowego (2 razy w 2009 r. i teraz w styczniu). Od stycznia właśnie poszła do przedszkola i problemy z ciągłym katarem powróciły, w 2010 r. prawie w ogóle nie chorowała, ale była z nianią w domciu. Teraz katar się nie kończy. Tak jak napisałam miała w styczniu perforacje i antybiotyk. Od tygodnia nie chodzi do przedszkola, zabrałam ją 4 marca, po telefonie z przedszkola, że ma gorączkę, przez weekend była bardzo wysoka gorączka do 40 stopni i może trochę na skutek rozgrzewania uszka był wyciek, ale samej ropy, co nie wskazywało na perforacje. W poniedziałek zaczęła się gonitwa po lekarzach. Laryngolog zakładał sączki z lekarstwem, oglądał kamerą, badał ciśnienie (płaskie). Perforacji nie było, jednak generalnie nie za wesoło, pomijam kwestię proponowanych zabiegów wycinania 3 migdała, zakładania drenażu itp. Córka była od poniedziałku na antybiotyku. Od tego czwartku (10.03) gorączka znowu wróciła, dziecko marudne, apatyczne, a jednocześnie bardzo rozdrażnione, nie je (podczas gdy normalnie je prawie wszystko). Brak dodatkowych objawów (flegmę słychać daleko, że po wizycie laryngolog kazał, aby dziecko dmuchało nos, łapać nosek w tym czasie, aby odpowietrzać ucho). Wezwaliśmy w piątek pediatrę, który zmienił antybiotyk, skoro tamten nie przynosi rezultatu, przepisał dodatkowo 3 razy dziennie nurofen i actifeld. Martwię się tym uchem, a jednocześnie tymi antybiotykami. Ciągle jej zimno, każe się przykrywać, a najgorsze jest to, że to mała siłaczka - nigdy, nigdy nie mówi, że ją coś boli, a na pytania, gdy widzę, że łapie się za ucho, mówi że nie boli. Przerażają ją, zresztą jak i mnie te lekarstwa i lekarze, więc pewnie stąd ta skrytość. Bardzo, bardzo proszę o porady osób w temacie tym doświadczonych, którzy mieli podobne problemy, a już im zaradzili. Boję się tych chorób jak ognia, to wszystko dzieje się w głowie! Czytałam na tym forum różne opinie o nagrzewaniu, dobre i złe, czytałam o leczeniu moczem. Nie wiem... proszę piszcie co mam robić, bo jak na mój gust to - to wszystko trwa za długo. Dodam, że jestem w 9 t.c., a z tych nerwów i nieprzespanych nocy, o pracy nie wspomnę, zaczyna mnie boleć, kłuć i ciągnąć brzuszek, lecę na nospie i magnezie, tym bardzie potrzebuje skutecznej metody na walkę z chorobą mojej dzielnej córeczki. Dziękuję z góry za każdą odpowiedz. Barbara.
|