Mistrz
Offline
Płeć:
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596
|
|
« : 01-08-2008, 06:01 » |
|
Obecnie panuje moda na wzmacnianie odporności – wszystko i zawsze ma ją wzmacniać; w chorobie trzeba wzmacniać odporność, by wyzdrowieć, a w zdrowiu też warto, choć nie wiem czemu. Zauważcie, że ja nigdy o czymś takim nie piszę. Zastanawiałem się: dlaczego i doszedłem do oczywistego wniosku. Otóż jeśli założyć tu jakąkolwiek logikę – skoro coś trzeba wzmacniać, to musi to coś być osłabione. Coś mi się tu nie podoba. Jak to – odporność mająca zapewnić nam odporność jest tak słaba, że wymaga permanentnego wzmacniania? Od urodzin do śmierci? Coś to zgrzyta. A może, zamiast bezkrytycznie ją wzmacniać, warto zastanowić się, co tak osłabia tę naszą odporność? Dla mnie odpowiedź jest prosta i oczywista: powodem spadku odporności jest wzrost toksemii organizmu. A skoro tak, to czym wzmacniać tę nasza odporność; jakie substancje są w stanie usunąć z organizmu nadmiar toksyn osłabiający naszą odporność? Nie ma takich substancji. Owo wzmacnianie polega na doraźnym zstępowaniu organizmu w jego naturalnych funkcjach poprzez wprowadzenie substancji biologicznie czynnych, które są w stanie znaturalizować niektóre toksyny krążące w płynach ustrojowych – krwi i limfie. I to jest cała filozofia wzmacniania. Ale jakie konsekwencje powoduje takie postępowanie – tego pod uwagę się nie bierze; przecież wzmacnianie odporności jest dobre! Nie może zaszkodzić! A choroby? No cóż... to są choroby cywilizacyjne, niemające nic wspólnego z odpornością. Istna schizofrenia!
|
|
|
Zapisane
|
Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
|
|
|
Zibi
|
|
« Odpowiedz #1 : 01-08-2008, 12:27 » |
|
Z tego wnioskuję, że mówienie: - "wysoka odporność czy niska", to pewne nadużycie albo wielkie uproszczenie. Analogicznie było w wątku Biedrony, np. mylenie szybkiej perystaltyki jelit z przewagą katabolizmu nad anabolizmem, czyli z tzw. szybkim metabolizme czy "szybkim utlenianiem", a właściwym wchłanianiem substancji odżywczych z przewodu pokarmowego do organizmu. Reasumując, raczej powinno się mówić brak homeostazy kataboliczno-anabolicznej albo nieprawidłowy metabolizm. A te "szybkie/wolne" perystaltyki oraz to, co dociera faktycznie do komórki i - co ją opuszcza, w zależności od stopnia rozszczelnienia błony komórkowej, to tylko czynniki mające wpływ na funkcję homeostazy metabolicznej.
Wracając do systemu odpornościowego, to wypadałoby najlepiej użyć terminu: - "nieprawidłowo funkcjonującego", ale przy dodaniu: - "wynikającego z toksemii". Przykładowo, po przeszczepach używa się leków immunostatycznych na obniżenie jego siły. Znów przy chorobach z autoagresji, zamiast usunięcia przyczyny chorób, również jego celowe osłabianie. Przedmiotowe lobby z rozmysłem i celowo - wprowadziło do nomenklatury medycznej takie terminy, żeby sterować i manipulować tym systemem, które to działania służą antyzdrowieniu, a nie zdrowieniu.
System odpornościowy, który dąży do zachowania czystego DNA, jeśli nie jest blokowany przez leczenie i inne negatywne czynniki, to nie musi manifestować nieprzyjemnymi dla człowieka objawami, trwającymi nieraz przez wiele lat, albo przez całe życie, a czasami przez wiele pokoleń nosicieli toksemii. Przykładowo, przy sepsie, system odpornościowy, nie dopuszczając do przekształcenia się komórek "przedrakowych" w formę złośliwą raka, podejmuje działania desperackie i wywołuje sepsę jako mniejsze zło przed rakiem złośliwym. Czy wówczas też powiemy, że system odpornościowy jest: - słaby? Albo, czy zadziałanie resztek przetrwalnikowych wirusa opryszczki, to tylko objaw spadku odporności organizmu? Jeśli istnieje chwilowy spadek, to wynika z jego strategii, aby dostać impuls do działania, a następnie przez jego wzrost - ostatecznnie rozprawienia się z infekcją. To tylko zależy od sposobu leczenia, na ile mu nie pozwalamy działać samemu w kierunku zdrowienia, a na ile „uszczęśliwiamy” go na siłę i blokujemy ten naturalny akt oczyszczania.
|
|
« Ostatnia zmiana: 26-10-2011, 16:51 wysłane przez Zibi »
|
Zapisane
|
|
|
|
hajdi
|
|
« Odpowiedz #2 : 01-08-2008, 12:39 » |
|
Mam wrażenie, że jest naprawdę mało ludzi, którzy mają uszkodzony system odpornościowy. Znaczy się słaby. Ja kiedyś (w zasadzie nie tak dawno) uważałem, że jak się nie choruje to znaczy, że SO działa OK. Dałem temu wyraz zakładając ten wątek: http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=1986&start=0Czym jest sztuczne podnoszenie odporności? Jest komendą wydawaną organizmowi: Nie sprzątać przy pomocy drobnoustrojów. Upychać gdzie się da!P.S. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że to właśnie silny SO dopuszcza do infekcji mając niejako świadomość, że gdy np. wirusy grypy zrobią swoje on je zniszczy. Słaby SO boi się to zrobić i niszczy wirusy na samym początku.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
Phantom
|
|
« Odpowiedz #4 : 01-08-2008, 20:01 » |
|
"Sześcioro z dziewięciorga dzieci w wieku od 3 do 16 lat dzięki przyjmowaniu antybiotyków może prowadzić niemal normalne życie."
A to ciekawe "niemal normalne" życie musi być... a co za kolorowa wizja przyszłości...
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
hajdi
|
|
« Odpowiedz #5 : 06-08-2008, 10:58 » |
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
gumppek
|
|
« Odpowiedz #6 : 19-03-2009, 21:24 » |
|
By się przekonać jak ważna jest odporność polecam przejście tego co sam przeszedłem, tj zachorować na IBS postać bólowo-wzdęciową i wyć z bólu kiedy pomaga jedynie kroplówka z papaweryny z buskolizyną, a karetka przyjeżdża po powiedzmy dwóch godzinach. I tak codziennie, a przy dużym szczęściu co drugi dzień. Kiedy prosi się o śmierć bijąc głową o ścianę lub podłogę. Kiedy gastrolodzy z doktoratami twierdzą, że ??????? i że odporność jest nie ważna, skoro mamy dusspatalin i debridat, a po tym ostatnim nieprzytomny z bólu trafia się na oddział ratunkowy. Kiedy przekonany o tym, że znów karetka nie przyjedzie, biegnie się, a właściwie słania powiedzmy 20 km, a czasami i 30 km /pomaga/ i robi się w lesie by ludzie nie widzieli jak człowiek zatacza się jak pijany, a łzy z bólu ciekną mu z oczu same i to strumieniem.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Mistrz
Offline
Płeć:
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596
|
|
« Odpowiedz #7 : 20-03-2009, 01:05 » |
|
By się przekonać jak ważna jest odporność polecam przejście tego co sam przeszedłem To niech Pan opisze, w jaki sposób doprowadza się organizm do takiego stanu. Może ktoś skorzysta...
|
|
|
Zapisane
|
Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
|
|
|
flapjack
|
|
« Odpowiedz #8 : 09-04-2009, 19:48 » |
|
Owo wzmacnianie polega na doraźnym zstępowaniu organizmu w jego naturalnych funkcjach poprzez wprowadzenie substancji biologicznie czynnych, które są w stanie znaturalizować niektóre toksyny krążące w płynach ustrojowych – krwi i limfie.
A co Mistrz powie o środkach pobudzających proces np. fagocytozy i pobudzających poliferację limfocytów? W tym momencie niczym nie zastępujemy układu odpornościowego, nie tworzymy jego protezy, jak ma to miejsce w przypadku powiedzmy srebra koloidalnego. Chodzi mi o opinię Mistrza o takich środkach jak np. vilcacora, jeżówka itp.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Mistrz
Offline
Płeć:
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596
|
|
« Odpowiedz #9 : 10-04-2009, 01:34 » |
|
Proszę Pana. Procesem fagocytozy sterują immunoglobuliny, zaś poliferacją limfocytów zajmują się mitogeny. Są to związki chemiczne występujące w organizmie jako elementy układu odpornościowego. Ani vilcacora, ani jeżówka w organizmie nie występują, ani też ich niedobór nie wywołuje specyficznych objawów niedoboru. Chyba że przyjmiemy za medycyną, że choroba jest objawem niedoboru w organizmie leków.
|
|
|
Zapisane
|
Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
|
|
|
|