W moim przypadku, tak się przyzwyczaiłem do jedzenia mięcha i jaj, że jest mi ciężko przestawić się na jedzenie tzw. antygrzybicowe, gdzie preferuje się przewagę produktów jarskich. Być może dlatego nie mam większych sukcesów w "walce" z candidą.
Przykładowo, jeśli nie przestrzegam też rozdzielności diety pod kątem niełączenia białka z węglami, to mam refluksisko, a nie tylko refluks. Zgaga mnie tak pali i uszkadza śluzówkę w obrębie gardła, że czasami leci mi krew. Swoją drogą oczyszczam się z zagrzybionej krtani i tchawicy, ale po refluksie tracę nawet głos i mam chrypę (struny głosowe wysiadają).
Następnie zagazowane jelita, pomimo brania probiotyków. Być może też niezbyt dokładnie rozgryzam pokarm, a wiadomo, gdzie następuje początek trawienia... W każdym razie są wielkie postępy, ale nie wiadomo - czy to prawdziwy obraz mojego stanu zdrowia, czy to nie "łatka" na zdrowiu, spowodowana dopasowaniem sobie diety i zatapetowaniem faktycznego stanu zdrowia suplementami...
Moim zdaniem, w pierwszej fazie leczenia powinienem "zagryźć" zęby i zastosować się w 100% do diety dra Janusa, który sprawdził i przetestował swoją dietę na sobie i swoich najbliższych, a następnie przez kilkanaście lat zalecał ją swoim pacjentom.
W mendycynie akademickiej poleca się dietę Atkinsa, np. na schudnięcie i inne choroby z otyłości.
Dieta Lutza jest też sprawdzona i bezpieczna, a zwłaszcza w leczeniu cukrzycy.
Dieta dra Kwaśniewskiego, oprócz leczenia dzieci chorych na padaczkę, i to przez okres około 3. lat - nie sprawdziła się. A nawet, wręcz odwrotnie - ja i wielu innych - jesteśmy przykładem na to, że dokoptowaliśmy sobie do powracających starych chorób - nowe. O tym już pisałem wielokrotnie.
Jego proporcje i liczenie węgli wagowo, a nie zwracanie uwagi na IG, to było poważne uchybienie (np. u cukrzyków); odrzucanie teorii o równowadze kwasowo-zasadowej; ignorowanie wartości prozdrowotnych błonnika i dużej mocy leczniczej, tkwiącej w roślinach - to były błędy Kwaśniewskiego.
Zaś uważanie, że błonnik z ziemniaków, trochę surówki, czy owoców oraz spożywanie kwaśnego mleka oraz Chleba optymalnego z mąki czystej, cukru, dużej ilości masła i jaj, załatwi sprawę błonnika... To kolejne nieporozumienie. Przecież połączenie jaj z cukrem w jakiejkolwiek postaci i do tego tłuszcz stały - to jest dopiero mieszanka wybuchowa.
W jego diecie nie liczy się kalorii, ale BTW i proporcje (manipulacji nimi), i to jest świętość. Jakby człowiek i jego zdrowie opierało się tylko na tym. Zwolennicy jego nie preferują witamin z apteki, wiedzą które są prawoskrętne i że się nie wchłaniają, albo bardzo słabo, ale też nie doceniają roli błonnika w warzywach, uważając go za śmiecia, który powoduje wzdęcia i fermentacje (przynajmniej tak uważali jeszcze 3-4 lata temu, dopóki nie odszedłem od nich do reformatorów diety, tj. do dra Ponomarenki, dra Krupki i innych).
Z tego co pamiętam, początkowo do około roku, będąc na DO, następuje zjawisko lipolizy, po czym następuje zjawisko odwrotne, czyli lipogenezy czy neolipogenezy, oraz dalej, na zasadzie domina - trwa obtłuszczanie wątroby i innych organów.
Pytałem się żony, która miała kontakt z tą dietą jako wolontariusz, i w ramach szlifowania języka polskiego pracowała okresowo w arkadii zdrowia. W kontekście lipogenezy, odpowiedziała mi, że badając pacjentów Optymalnych - u prawie co drugiego stwierdzała obtłuszczenie wątroby. Cholesterol ogólny wynosił u niektórych około 700-800, a proporcje były fatalne we frakcjach.
Znam do chwili obecnej niektórych ortodoksów Optymalnych, którzy co prawda nie liczą BTW oraz nie mają większych problemów ze zdrowiem (mówię o "szybkich utleniaczach"), ale cierpią na schorzenia stawów, migreny, depresje, nerwice, zapalenia żył i inne choroby.
Zastanawiam się właśnie nad tym - czy zjawisko neolipogenezy, w tym przypadku nie dotknęło, również ich, pomimo że byli "szybkimi utleniaczami"? Nie wiem też, czy szybkość spalania może się zmienić? Mendycyna akademicka twierdzi, że może się zmienić szybkość metaboliczna.
Ponadto, ci "szczuplacy", wizualnie nie widać po nich, żeby byli upasieni, ale ich arterie, w jakim są stanie tego nie wiedzą. Chudnięcie - nie musi oznaczać czegoś pozytywnego w zdrowiu człowieka. Einstein powiedział: - "Wszystko powinno się konstruować w sposób możliwie najprostszy, ale nie uproszczony". Z tego wynika, że należy rozumować prosto, ale nie prostacko.
Dieta dra Kwaśniewskiego, w jego ortodoksyjnej postaci - nie jest do tej pory spotykaną nigdzie i nigdy w przyrodzie, oraz jest w dalekiej opozycji z oficjalną biochemią. Jeśli pan Kwaśniewski swoją dietę wdrożył około 40 lat temu (jak podaje), to żywiący się na niej, jego pacjenci - powinni osiągać w tej chwili ponad 100 lat. Nigdy nie słyszałem o takich Optymalnych. Może teraz, po przeczytaniu tego postu tacy się ujawnią i wyjdą z "podziemia"? Jeśli tak się stanie, to ja wszytko co do tej pory pisałem "odszczekam" i zwrócę im honor
.