Niemedyczne forum zdrowia

BLOK PORAD, POMOCY I WYMIANY DOŚWIADCZEŃ => Przypadki zdrowotne forumowiczów => Wątek zaczęty przez: Voldin 29-11-2008, 09:55



Tytuł: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 29-11-2008, 09:55
Witam,

Od dłuższego czasu cierpię na dolegliwości jelitowe - najbardziej uciążliwa jest biegunka. Trwa to od sierpnia 2007 r. Spotkałem się z różnymi teoriami, przeszedłem sporo badań, które nic nie wykazały. Trafiłem na tą stronę i zainteresowałem się Candidą - być może to jest to, co mnie męczy, pomyślałem sobie. Zrobiłem badania w Instytucie Mikroekologii w Poznaniu. Wykazał znaczny przerost drożdżaków Candida albicans. Ich liczba wynosiła u mnie 3x10^6 gdy norma wskazana była jako mniej niż 1000. Poza tym miałem zbyt mało Escherichia Coli i Bifidobacterium a podwyższoną liczbę Clostridium.

Myśląc, że już jestem na dobrej drodze, bo znalazłem przyczynę wziąłem się za dietę. Była ona bardzo udoga i wyglądała następująco:
śniadanie - 8 kawałków chleba na zakwasie z wędlinami
II śniadanie - mięso gotowane (zdecydowanie rzadziej pieczone)
obiad - mieszanka warzyw gotowana po jakimś czasie spory kawałek mięsa
kolacja - 6 kawałków chleba z wędlinami

Czasem pojawiła się jakaś ryba. Jadłem też grejpfruty i piłem soki owocowe 100%. Nie ruszałem absolutnie nic co miałoby w składzie wymieniony cukier. Wykluczyłem ryże, kasze itp.

Taką oto dietę stosowałem przez jakieś 5 miesięcy. Dodatkowo brałem leki zalecone w Instytucie, czyli wszystkie Symbiofory, pochłonąłem z 12 opakowań nystatyny i 500 tabletek myrrhinil intetest(m i brałem nieregularnie), a od czerwca zacząłem pić MO. Dodatkowo zacząłem znowu aktywnie uprawiać sport (jak zaczęły mi się objawy to może ze dwa razy wykazałem się jakąś aktywnością).

Poprawa jakaś wystąpiła. Liczba wypróżnień zmniejszyła się do 1-2 na dobę, ale cały czas był to stolec nieuformowany i w czasie dnia odczuwałem dyskomfort.

Około 1,5 miesiąca powtórzyłem badanie w Instytucie i bardzo się zdziwiłem gdyż ilość Candida albicans wzrosła prawie 10 razy. Teraz wyniosła 2x10^7, pomimo wszystkich zabiegów jakie podjąłem, aby ją zwalczyć. Całe Symbioflory też na wiele się nie zdały. Co prawda Bifido i Escherichia Coli osiągnęły odpowiedni poziom, ale za to wyszedł znaczny spadek H2O2 - Lactobacillus. Najważniejszy parametr - czyli łączna liczba bakterii- nadal około 100-1000 razy zbyt uboga.

Zmartwiony wynikami, stwierdziłem, że już tego nie ogarniam i potrzebuję pomocy - poszedłem do Pani doktor. Dieta jaką mi zaleciła jest znacznie inna od tej, którą do tej poty stosowałem. Oto jej zasady:
1. Nie jem żadnych wędlin kupowanych, mięsa kurczaków także, gdyż są nafaszerowane różnymi świństwami
2. Zero owoców, warzywa tylko gotowane
3. Zero chleba, tylko wafle ryżowe (zjadam z 30 wafli dziennie z masłem i mięsem, rybą lub jajkiem)
4. Kasze i ryż są w dowolnych ilościach dozwolone, ziemniaki raz na tydzień - dla odmiany
5. Mięso tylko gotowane, wieprzowina lub wołowina
6. Dozwolone są wszelkiego rodzaju zupy
7. Jako deser kisiel lub jabłko pieczone

Stosuję się do tej diety już ponad miesiąc i chyba nie widzę efektów. Nie jestem przekonany czy mi się nie pogorszyło... Całkowite rozregulowanie wypróżnień... Są dni, kiedy nie idę w ogóle do toalety, a są dni kiedy z rana biegnę raz za razem, gdyż stolec jest bardzo wodnisty i odczuwam silne parcie.

Sam już nie wiem, jak to jest u mnie ze stresem. Nieraz pomimo silnego stresu moje zdrowie nie ulega pogorszeniu, a nieraz całkowicie mi jelita wariują zmuszając mnie do częstszych wizyt w toalecie. Zanim te wszystkie problemy się u mnie zaczęły to gdy byłem zestresowany, też miałem jakieś tam dolegliwości żołądkowo-jelitowe, ale w znacznie mniejszym stopniu. Myślę, że taki już mój typ, ale czy możliwe jest, że przez to, że mam tą candidę odczuwam to dużo silniej? Ozywiście lekarze sugerowali, że to wszystko od stresu, ale tak naprawdę to stresować się zacząłem tylko stanem mojego zdrowia, kiedy się zorientowałem, że coś jest nie tak, a lekarze raczej nie mają pojęcia jak z tym walczyć.

Jednocześnie przechodząc na nową dietę, zmieniłem MO z oliwy z oliwek na olej kukurydziany. Czy może to jest przyczyną, że biegunki się nasiliły?
Dodam tylko, że od czasu gdy piję MO nie zauważyłem, aby mój organizm się jakoś oczyszczał. Do przyrządzania mikstury używam aloesu, bez rozcieńczania w wodzie.

Jaką dietę w końcu stosować? Bo cały czas byłem przekonany, że ma to być dieta uboga w węglowodany, a w moje nowej diecie jest ich mnóstwo (wafle ryżowe, ryż, kasze).

Dodam jeszcze, że na H2O2 -.... biorę teraz SymbioLact od miesiąca. Przez te wieczne biegunki nabawiłem się hemoroidów i stosuję teraz czopki z propolisu, wydaje mi się że przynoszą mi ulgę.

Dla pełni opisu: moim zdaniem cała "przygoda" zaczęła się od tego, że miałem w krótkim czasie aż 4 razy zapisany antybiotyk z powodu infekcji górnych dróg oddechowych. W grudniu byłem w szpitalu, gdzie nie wykryto nic specjalnego poza owrzodzeniem resztkowym i colitis chronica non specifica, jednak lekarz twierdził, że to pewnie biegunki spowodowały podrażnienie i stan zapalny, a nie odwrotnie. OB miałem 24 i tak się utrzymywało, ostatnio już było 8 więc mam nadzieję, że to już za mną. Teriapię na wrzody też przeszedłem więc mam nadzieję, że też się ich pozbyłem, chociaż prawdę mówiąć nigdy ich nie odczuwałem.

Przepraszam, że tak długo sie rozpisałem. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak długą lekturę wam zaserwowałem, drodzy forumowicze. Na usprawiedliwienie, chcę powiedzieć, że zrobiłem to dlatego, że nie rozumiem, co robię źle, gdzie popełniam błąd, że nie mogę się doczekać efektów, być może ktoś po przeczytaniu tego, będzie w stanie mi coś podpowiedzieć.

Z góry serdecznie wszystkim dziękuję.


UWAGA:
* Proszę o uzupełnienie swojego profilu o płeć , wg 5 punktu regulaminu ==> http://mikstura.kei.pl/forum/index.php?action=rules
* Kolejny post bez uzupełnienia danych będzie skutkował ostrzeżeniem przez co ograniczeniem konta.
//Marcin




Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Grażyna 29-11-2008, 12:43
Cytat
zjadam z 30 wafli dziennie
I słuchaj tu lekarzy! Mistrz ciągle uświadamia nam, ze żaden lekarz nie jest zainteresowany tym, aby wyleczyć pacjenta. Tylko sam zainteresowany może sobie pomóc. Jest to klasyczny przykład, jak słuszne skądinąd zasady odżywiania można powalić jednym kretyńskim zaleceniem - jedzenia ryżu bez ograniczeń.
Co Ty w ogóle jesz - najwięcej ryżu, czyli całe mnóstwo węglowodanów? Kisielek też bym skasowała, a w Twoim stanie, to i jabłko. Powinieneś węglowodany przyjmować prawie wyłącznie w postaci warzyw - surowych z oliwą (olejem lnianym), gotowanych (z klarowanym masłem) i duszonych na dowolnym tłuszczu (byle nie takim, który w przewadze ma kwasy nienasycone).
Tym, co ułatwi Ci odwyk od węgli, jest białko i tłuszcz. Jedz do woli jajka, jeżeli Ci nie szkodzą, mięso, ryby. Zupy najlepsze są gotowane na kawałkach szpondra (wołowina) lub na kościach szpikowych (przerąbanych, żeby szpik przedostał się do wywaru). Z ryżem na razie skończ całkowicie, natomiast polskie kasze możesz jadać w niewielkich ilościach - nawet do mięsa z warzywami.

Zainteresuj się koktajlem z błonnikiem - skorzystaj z książki i z wyszukiwarki.To jest Twoja pierwsza lekcja do przerobienia, za tydzień zajmę się Tobą osobiście, ale warunek - książki i szperanie po forum. Nic na tym Forum nie otrzymasz w postaci gotowej e-recepty. Tu obowiązuje samokształcenie! Czy to jest jasne?

Cytat
Do przyrządzania mikstury używam aloesu, bez rozcieńczania w wodzie.
To błąd. Musisz poczytać książki autora Mikstury - tam jest wszystko wyjaśnione. Czytanie na skróty, uwierz mi, nie wyjaśni Ci wszystkich aspektów filozofii dochodzenia do zdrowia. Dużo znajdziesz na Forum - w często zadawanych pytaniach. Uwierz, że to działa. Wejdź na stronę forum profilaktycznego http://bioslone.pl/forum/?qs=forum

Cytat
4 razy zapisany antybiotyk z powodu infekcji górnych dróg oddechowych.
Jestem przykładem zrujnowanego przez antybiotyki zdrowia. Przeczytaj, nie będę się już powtarzała http://bioslone.pl/forum/?qs=forum - ani razu nie powinnam była zażyć antybiotyku, a brałam je latami. Teraz wiem, że po antybiotyk mogłabym sięgnąć jedynie w wypadku zagrożenia życia.
Radziłabym się także zapoznać z wątkiem o grypie http://mikstura.kei.pl/forum/index.php?topic=3630.20 i to od pierwszej do ostatniej strony.

Piszę - za tydzień, bo wyjeżdżam. Moje ulubione forum zostawiam na kilka dni, bez dostępu do Was będzie mi czegoś brakować   :crybaby:

Voldin, uwaga, to uzależnia!   :lamo:


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: fiona50 29-11-2008, 12:58
Witam
Spróbuję Ci odpowiedzieć na niektóre z przedstawionych przez Ciebie pytań.
Skoro czytaleś książki naszych Ekspertów, na pewno wiesz, że przede wszystkim najważniejsze jest uszczelnienie jelit i wygojenie nadżerek.Jest to sprawa priorytetowa i bez tego choćbyś nie wiadomo jakie metody zastosowal, to wszystko rozbija się o nadżerki, przez które, jak przez dziurawe sito wszystko przelatuje i przecieka.
Oczyszczanie z przyjmowanych antybiotyków trochę potrwa.
Spożywasz duże ilości węglowodanów, więc je ogranicz do minimum, gdyż możesz być uczulony na gluten.
Przy częstych biegunkach możesz je okiełznać suchym surowym ryżem. Kilka ziaren ( ok. łyżeczki ) popić przegotowaną wodą. Jak po godzinie do dwóch nie przejdzie, powtórzyć.
Warzywa spożywaj na początku tylko gotowane.
Wdrażaj powoli koktajle blonnikowe z owocami
Mięso duszone lub gotowane.
Ryba w warzywach gotowana.
Zobaczysz jak będziesz się czul. Jeżeli dobrze ( a po koktajlach blonnikowych powinno być dobrze ) to będziesz mógl wtedy próbowac surowych warzyw i surówek. Niestety, ale to jeszcze troszkę potrwa.
Szukaj też odpowiedzi na nurtujące Cię pytania w wyszukiwarce. Tam jest ogromna wiedza na wszystkie tematy.
Pozdrawiam


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Jerry 29-11-2008, 13:41
Voldin jak się nazywa dokładnie to badanie, które zrobiłeś? I ile kosztowało?


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Loret 29-11-2008, 14:38
Voldin - , aby zbyt nie obciążać sobie głowy i nie stresować się to zacznij sobie w zeszycie notować co jesz i jak organizm reaguje. Może szybciej zorientujesz się co Ci szkodzi, a po czym dobrze się czujesz. :)


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Grażyna 29-11-2008, 15:02
Cytat
Voldin jak się nazywa dokładnie to badanie, które zrobiłeś? I ile kosztowało?
Jerry, taki wniosek wyciągnęłaś z wypowiedzi Voldina, że warto zrobić badania? Nie widzisz, że całym swoim postem Voldin krzyczy, że nie warto?
Badanie, szkodliwa dieta, worki lekarstw i co - poprawa? Nie, pogorszenie.

Voldin, Fiona podała dobry sposób na opanowanie biegunek - w tej postaci i ilości ryż jest wskazany.

Cytat
Dodam jeszcze, że na H2O2 -.... biorę teraz SymbioLact od miesiąca
Nie wiem, o co tu chodzi. H2O2 to perhydrol... czy coś jeszcze?
 


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 29-11-2008, 15:09
Voldin jak się nazywa dokładnie to badanie, które zrobiłeś? I ile kosztowało?
Jerry. Skoro jeszcze nie zorientowała się Pani, że na tym forum nie dyskutujemy o badaniach, lecz o zdrowiu, to proszę przyjąć to do wiadomości. Jeśli nie potrafi Pani nic innego, tylko wyszukiwać sobie choroby, to proszę zmienić forum.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Jerry 29-11-2008, 15:20
Racja :) Szukam dziury w całym.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Zazula 29-11-2008, 18:19
Voldin,
Witam na forum. To prawda, że uzależnia ;)

Przez całe lata cierpiałam z powodu biegunek, najlepiej pomagały mi zioła od Bonifratrów, ale ile można? Ponoć miałam zespół jelita drażliwego, na każde emocje, dobre i złe, reagowałam gwałtownym biegiem do toalety i okropnymi bólami jelit. A wyniki wszystkich badań miałam prawidłowe :/

Gorąco polecam koktajl z błonnikiem, na początek przez parę miesięcy to dla Ciebie chyba najlepiej z grapefruitem. Pomógł mi wspaniale! Możesz mi wierzyć, kupki jak marzenie ;)

Pozdrawiam i życzę wytrwałości.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Voldin 06-12-2008, 18:37
Dziękuję wszystkim za przywitania, odpowiedzi i porady.

Mam nadzieję, że od forum się nie uzależnię. Studia wymagają ode mnie ciągłego siedzenia przy kompie, więc czas wolny staram się spędzać daleko od niego ;)

Grażyna, kisiel i pieczone jabłko rzeczywiście sobie odpuściłem od początku stosowania zaleconej przez Panią Doktor diety. Wafle ryżowe też mogę odpuścić, jednak co zamiast tego? Bo rozumiem, że wszelki rodzaj chleba też odpada? A niestety, muszę mieć coś co mogę zapakować w torbę i zjeść na uczelni. Głodzenie się też już przerabiałem i efekt jest zdecydowanie gorszy niż gdybym zjadł mnóstwo słodyczy i popił paroma litrami zimnego piwka.
Jestem dwumetrowym facetem i trochę zjeść muszę, aby zaspokoić głód ;)

Koktajlowi błonnikowemu przyjrzałem sie bliżej i mam pewne wątpliwości. Zawsze byłem przekonany, że przy biegunkach to należałoby raczej ograniczyć ilość spożywanego błonnika . Chociaż widzę, że Zazula miałaś podobny problem i właśnie koktajl Ci pomógł. Dodatkowo widzę, że skład koktajlu to owoce, mleko i miód. Jak te elementy mają się do diety przeciwgrzybicznej?

Fiona, właśnie spożywam podobne produkty jak napisałaś już od początku czerwca. Nie bardzo tylko potrafię znaleźć coś co mogłoby mi zastąpić te wafle czy też chleb.

Jerry, ja mam ścisły umysł i też lubię spojrzeć na efekty w postaci liczb na wynikach badania. Jeżeli ma to Ci pomóc, to było to badanie KyberMyk i KyberStatus, koszt 300 złotych. Możesz zaoszczędzić 10% powołując się na nazwisko Roik.

Jeszcze chciałbym stanąć w obronie Pani Doktor bo zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Była to pierwsza lekarka, która przeprowadziła ze mną dokładny wywiad, była otwarta na moje spostrzeżenia i sugestie. Jest to zupełnie inny typ lekarza niż spotykałem do tej pory.

Loret, zapisywanie co jem i co mi szkodzi też już rozważałem :) Tylko nie jestem pewien czy ma to jakikolwiek sens. Od długiego już czasu moja dieta jest bardzo monotonna i składa się z niewielu składników. Mimo to jednak mój stan jest bardzo różny. Jedyne co udało mi się zaobserwować, jest to, że jajka nie są tym co mi służy najbardziej ;)



Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Zazula 06-12-2008, 19:05
Voldin,
Olaboga! Do koktajlu dodajemy wodę, a nie mleko! Z miodu możesz zrezygnować, jeśli nie jesteś przekonany.

Dlaczego Twoja dieta jest monotonna? Są przecież przeróżne warzywka - można jeść gotowane, duszone, surowe i dodawać do mięska i ryb. Mięso warto najpierw uzdatnić wg sugestii Mistrza. Stosuj dużo różnych ziół, to ta sama potrawa będzie za każdym razem inaczej smakowała. Dlaczego jajka Ci nie służą?

Chlebek spróbuj znaleźć dobry, z prawdziwej razowej mąki i na naturalnym zakwasie. Będzie drogi, ale bez zapachu drożdży i pozostaje świeży przez ok. 10 dni. Taki chleb ma dużo błonnika i dwie takie kanapki na pewno Cię nasycą - mój chłop waży prawie 100 kg i do pracy bierze tylko dwie takie kanapki i dwa jabłka i mu wystarcza.
Jak już taki chlebek znajdziesz to warto kupić raz, np. w sobotę kilka bochenków, żeby potem wystarczyło na cały tydzień. My tak robimy.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Voldin 22-12-2008, 13:11
Pani doktor zaleciła mi ostatnio autoszczepionkę SymbioVaccin. Niestety w internecie udało mi się znaleźć tylko niemieckojęzyczne materiały na jej temat. Miałaby ona być wykonana na podstawie Candidy, a jeżeli ne zostałaby wyhodowana to na podstawie E. Coli. Czy ktoś ma jakieś doświadczenia związane z tą szczepionką? Jaka jest wasza opinia?


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Piotr 22-12-2008, 14:30
Na tym forum nikt nie stosuje szczepionek, ale stara się samemu dbać o zdrowie.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Biedrona 22-12-2008, 20:06
Ja się źle czułam po oleju kukurydzianym ( i nie tylko ja). Teraz można zamówić olej lniany na stronie www.wparku.pl. Właśnie go tłoczą. Olejem z siemienia lnianego można zastąpić kukurydziany ( kosztuje jednak ta inwestycja...)


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Voldin 01-01-2009, 13:14
Dzięki biedrona za "cynk", jednak chyba nie dolega mi nic specjalnego z powodu stosowania oleju kukurydzianego. Ale naprawdę dziękuję:-)

Do MO dodałem koktajle, chociaż też jakoś nie poczułem ich specjalnego działania. Włączyć może coś jeszcze? Melisę z citroseptem, czy może spróbować zastosować zmodyfikowane MO? Jak radzicie?

Dodano
Cytat
Na tym forum nikt nie stosuje szczepionek, ale stara się samemu dbać o zdrowie.
Jak już się je ma, to można o nie dbać. SymbioVaccin to jest jakaś autoszczepionka, nie bardzo wiem o co w niej chodzi, gdyż w internecie znalazłem tylko niemieckojęzyczne materiały, a po niemiecku niestety umiem tylko "Ich bin...".
Czy ktoś ma jakąś wiedzę na jej temat?


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Joker 01-01-2009, 14:47
Miałem w swoim czasie do czynienia z autoszczepionką wykonana na podstawie wymazu z gardła i z nosa. W moim przypadku nie przyniosło to żadnych pozytywnych efektów, wręcz przeciwnie. Od tamtej pory bardzo  sceptycznie podchodzę do metod tego typu.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Grażyna 01-01-2009, 15:31
Pani doktor zaleciła mi ostatnio autoszczepionkę SymbioVaccin.
Do MO dodałem koktajle, chociaż też jakoś nie poczułem ich specjalnego działania. Włączyć może coś jeszcze? Melisę z citroseptem, czy może spróbować zastosować zmodyfikowane MO? Jak radzicie?

Dodano
Cytat
Na tym forum nikt nie stosuje szczepionek, ale stara się samemu dbać o zdrowie.
Jak już się je ma, to można o nie dbać.
Problem w tym, że zwracasz się do nas na tym forum wiedząc, że proponujemy Ci sprawdzone przez wielu z nas metody, ale Ty w te metody nie wierzysz i nie ufasz swojemu organizmowi, w każdym razie wciąż oglądasz się na lekarzy i farmaceutyki.
Jakoś nie poczułeś działania MO i koktajlów   . A ileż pijesz MO - pół roku, a koktajle - maksymalnie 3 tygodnie. Po pół roku picia koktajlów owocowych/ warzywnych włączysz cytrynowy i to będzie to!
Melisę z citroseptem możesz wypróbować już teraz, ale ostrożnie, bez zwiększania ilości ponad to, co podaje Mistrz. Gwarantuję Ci, że dostaniesz w kość, a jeśli wytrwasz, poczujesz się o niebo lepiej.
Natomiast każda próba powrotu do farmaceutycznych wynalazków, które się nie sprawdziły, oddala Cię od celu. Wiem, bo przerabiałam.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Voldin 01-01-2009, 22:32
Dziękuję Ci Grażynka za odpowiedź. To nie tak, że ja w nie nie wierzę. Po prostu czytając forum, nie jestem już pewny czy te sposoby są dla mnie. Powoduje to, że czytam takie wypowiedzi:
http://mikstura.kei.pl/forum/index.php?topic=5188.msg50366#quickreply
Ale czy metody tutaj propagowane są wskazane dla wszystkich? Oczywiście, że nie. Są przecież ludzie chorzy wymagający pomocy medycznej. U nas siłą rzeczy takiej pomocy uzyskać nie mogą - to chyba jasna i oczywiste. Nie można też kierować ich do lekarzy medycyny akademickiej, bo tam raczej nabędą jeszcze więcej chorób, niż mają. Dlatego bardzo dobrze się stało, że powstało forum medycyny naturalnej prowadzone przez znakomitych fachowców - doktora Andrzeja Janusa oraz Zibiego, na które z czystym sumieniem możemy kierować osoby potrzebujące pomocy. Jednak trzeba podkreślić, że jest to forum alternatywne do tego, co proponujemy tutaj - na jednym się leczy, na drugim dba o zdrowie. Tych dwóch metod pogodzić nie można; nie można się leczyć i jednocześnie dbać o zdrowie z oczywistego powodu: osoba lecząca się nie ma zdrowia, więc nie ma o co dbać, zanim nie wyzdrowieje. Do tej pory było tak, że ludzie stosujący MO i jednocześnie leki zadawali nam pytanie: co to może być; czy to reakcja na MO, czy może po lekach, albo innym działaniu medycznym? A przecież tego nikt wiedzieć nie może, no bo skąd? Dlatego na forum Biosłone będziemy zajmować się wyłącznie sposobami niemedycznymi, bez możliwości mieszania z medycyną, zaś osoby chore, zanim będą mogły wziąć swoje zdrowie we własne ręce, powinny korzystać z porad forum medycznego.
http://mikstura.kei.pl/forum/index.php?topic=4531.msg40713#msg40713
Trzeba oddać J .Słoneckiemu ,że nigdy nie stawiał siebie na piedestale uzdrowiciela i w pierwszej ksiązce wyraznie napisano ,że te porady i rady są dla ludzi ZDROWYCH.a CHORY może z nich korzystać ,gdy już wyzdrowieje.
Zdrowy rozsądek powinien towarzyszyć nam zawsze i wszędzie .I nie można właśnie iść na wygodnictwo i zdać się na czyjes słowo.Choćby było ono napełnione niewiadomo jaką nadzieją.Nie mozna uzalezniać zdrowia bliskiej osoby i zaprzestać leczenia farmakologicznego.Tylko dlatego ,że tu tak napisano.!
Każdy z nas musi umiec odróżnić chorobę od ochrony przed chorobą .
Idea tego forum to nie jest wmawianie ,że od Mo wyzdrowiejesz ,tylko ,ze stosując się do rad oraz stylu zycia preferowanego na forum ,ktorego dopelnieniem jest Mo ,mozna skutecznie chronic swój organizm .Ale lekkomyslnością jest wierzyc ,że Mo pomoże w wyleczeniu.Gdy jesteś już chora i to poważnie.

I nie jestem pewien, czy gdy już mam tą grzybicę, to sama natura sobie poradzi. Ale widziałem też, że również cierpiałaś na grzybicę i jeżeli dałaś radę to znaczy, że tą drogą można. I ja tak również planuję zrobić. Wiem, że nieraz pytam o głupoty, ale im więcej czytam, tym mam większy mętlik w głowie, a nie chcę popełnić już więcej głupich błędów. A takie zapewnienia z Twojej strony naprawdę dużo mi dają-wiarę w to, która droga jest dobra, i że na jej końcu są efekty.

Melisę zacznę pić prawdopodobnie po sesji, gdyż silne reakcje organizmu i ogólne rozbicie mogłyby przeszkodzić mi w pomyślnym jej zaliczeniu. A szykuje się sesja jak nigdy ;)

Kopiując wypowiedzi spoza wątku należy umieszczać link do wątku, z którego cytat zapożyczono - dla rzetelności argumentacji. Uzupełniłam brakujące.//Grażyna


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Grażyna 01-01-2009, 22:47
A tak, jeśli sesja się zbliża, to już lepiej pocierpieć "po staremu", a nawet zastosować czasowo leki hamujące objawy i znoszące ból i dyskomfort, ale żadnych farmakologicznych kuracji.
Co do cytowania, to jest możliwość korzystania z imiennego cytowania. To nie fair cytować Eksperta i obok umieszczać cytat osoby nieposiadającej dostatecznej wiedzy. O ile pamiętam ten cytat, to jest to osoba, która często sama gubi się i waha między wiarą w lekarzy i alopatię a sympatią do Forum Biosłone, a także korzysta z innych for.
Przez długi czas, idąc za radą lekarza, stosowałeś bardzo błędną dietę, szkodliwą.
Teraz mamy na forum profilaktycznym jasno i zwięźle sformułowane zasady odżywiania dla osób rozpoczynających  i kontynuujących wychodzenie z grzybic - to ten link http://bioslone.pl/forum/index.php?topic=205.0
Pytaj, o co chcesz, co jest dla Ciebie niejasne.
Podaj e-mail, to Ci wyślę proste, domowe sposoby detoksykacji w chorobach przewlekłych.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 02-01-2009, 00:21
Cytat
I nie jestem pewien, czy gdy już mam tą grzybicę, to sama natura sobie poradzi.
No tak... niby. Rzecz w tym, że grzybica nie jest chorobą. Jest obrazem kondycji organizmu, który - nie mogąc wymienić martwiczej tkanki na zdrową - postanowił zasiedlić ją oportunistycznym grzybem, by ochronić tę tkankę przed infekcją groźnymi, bezwarunkowo chorobotwórczymi patogenami.

Dodano
Grzybica ustępuje samoistnie, gdy tylko mechanizmy samonaprawcze organizmu zaczną prawidłowo pełnić swoją rolę. Bardzo pomocna jest w tym inna nie-choroba - grypa.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Voldin 02-01-2009, 14:55
Cytat
Teraz mamy na forum profilaktycznym jasno i zwięźle sformułowane zasady odżywiania dla osób rozpoczynających  i kontynuujących wychodzenie z grzybic - to ten link http://bioslone.pl/forum/index.php?topic=205.0

Dzięki Grażyna za linka. Rozumiem, że startować od pierwszego etapu? Czy mogę kontynuować koktajl błonnikowy z grejpfrutem czy na te kilka tygodni przerwać? Jak z pieczywem? Czy razowy chleb, dobrej jakości w towarzystwie masła i mięsa, ryby, warzyw czy jajek jest dozwolony? Pamiętam, że czytałem Twoją wypowiedź, że ważne jest, aby w kanapce było więcej "dodatków" niż samego chleba, lecz nie do końca pamiętam w jakim kontekście zostało to użyte. Bardzo ułatwiłoby mi życie, gdybym mógł spożywać jakąś kaszę lub ryż naturalny. Widzę, że Mistrz poleca w swojej diecie ryż dopiero w II etapie. Kaszy nigdzie nie widzę.

Mistrzu, bardzo Panu dziękuję, za jasne wyjaśnienie mi jak mam traktować grzybicę. Takie podejście z pewnością będzie bardzo pomocne w dalszej drodze do zdrowia.

Dodano
Grażyna, jeżeli masz coś co mogłoby mi pomóc to możesz słać na voldin@o2.pl


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 02-01-2009, 15:37
Ponieważ kandydozie bardzo często towarzyszy nietolerancja glutenu, to dobrze by było w pierwszym etapie diety wykluczyć także produkty mączne - wszystkie, bez wygłupiania się z amarantusem czy orkiszem. Natomiast wskazane są właśnie kasze - gryczana i jaglana. Było już o tym wiele... ale jakoś się rozmyło. Widzę, że nie mam innego wyjścia, jak opisać konkretną dietę uwzględniającą nasze reali. Zrobię to na forum profilaktycznym mającym tę istotna cechę, że tematy istotne nie są tłamszone zwykłą paplaniną.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Voldin 09-01-2009, 14:49
A czy spożywanie glutenu uniemożliwi mi wyjście z grzybicy, czy tylko może spowodować jakieś nieprzyjemne reakcje organizmu?
Pytam, bo od kilku dni stosuję zalecenia z pierwszego etapu i nie czuję się najlepiej. Nie potrafię dobrze zaspokoić głodu, więc zastanawiam się nad wprowadzeniem chleba żytniego do diety.
Dziś zjadłem o 8 jajecznicę z 6 jaj. O 11 100g kaszy gryczanej z podobną ilością duszonych warzyw. Pojechałem na uczelnię i o 14 już się czułem taki głodny, że było mi niedobrze i z głodu bolała mnie głowa.
Nie chciałbym się głodzić, bo przez ostatnie półtora roku moje najgorsze okresy, to wtedy gdy mniej jadłem.
Rozumiem, że wafle ryżowe odpadają, bo są wysoko przetworzone i mają dużo węglowodanów. Jednak jedząc je czułem się nieźle. Z tego co widzę, na opakowaniu nie zawierają one glutenu. Co w takim razie będzie mniejszym złem: wafle czy chleb żytni?


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 09-01-2009, 15:05
Mniejszym złem będą wafle - z dodatkami organizm sobie poradzi, z glutenem nie. W ogóle na diecie nie powinno się być głodnym, bo nie spełni ona oczekiwań. Lepiej by było zjeść owe 8 jaj z kaszą, a za jakieś 40 minut wypić koktajl z błonnikiem.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Grzegorz 09-01-2009, 19:13
od kilku dni stosuję zalecenia z pierwszego etapu i nie czuję się najlepiej. Nie potrafię dobrze zaspokoić głodu
Moim zdaniem to może być ten pierwszy odruch diety, głód węglowodanów, do których nadmiaru organizm był przyzwyczajony. Powinno minąć w ciągu kilku tygodni.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Voldin 09-01-2009, 22:37
Niestety, to nie czas żebym mógł sobie pozwolić na tak kiepskie samopoczucie przez kilka tygodni. Do tego tak jak mówi Mistrz, nie sądzę, aby przedłużanie takiego stanu prowadziło do czegoś dobrego. Kiedy moje problemy się zaczęły, to jadłem mniej, myśląc, że jak nie będę jadł to nie będę miał biegunek i w bardzo krótkim czasie schudłem 14 kg. Do tamtego stanu, i fizycznego i psychicznego na pewno nie powinienem wracać.

Na razie będę kombinował z dietą, ale póki co bez tych wafli chyba się nie obędzie. Postaram się jadać je jak najrzadziej.

Szczerze dziękuję za wszystkie rady:)


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Grażyna 09-01-2009, 22:57
Szczerze życzymy zdrowia. Jak tylko będziesz chciał wymienić wrażenia - my tu na Ciebie czekamy. Zawsze ktoś z Tobą "pogada". Nie jesteś sam.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Biedrona 09-01-2009, 23:18
Jak będziesz jeść kasze, to dodawaj dużo masła. Ja kaszą z warzywami też się nie najadam. Moim zdaniem Twój głód jest naturalny, skoro schudłeś 14 kilo. Myślę, że organizm potrzebuje energii, chce odrobić straty. Jajka też możesz jeść z kaszą. Ryż też jest dozwolony, ale nie jest polecany ze względu na to, że nie jest krajowy. Zobacz tu masz dietę http://bioslone.pl/forum/index.php?topic=211.new#new. Tu znajdziesz zalecenia dotyczące mięsa http://mikstura.kei.pl/forum/index.php?topic=3399.0 - zalecenia dla diety dla chudzielców-szybkospalaczy. Jadam żołądki na kolację + sałatka, albo zamiast kotleta.
. Jemy też śmietanę.

Dodano
Poza tym kup sobie pojemniki na żywność. Najlepiej takie, które trzymają ciepło ( dla ciepłych posiłków) a jeśli do zimnych - szklane. Ja na razie takich nie szukałam, znalazlam tylko z tesco plastikowe, są super i bardzo tanie ( takie z klamrami, próżniowe). Do nich możesz włożyć mięsko, kiełbskę, jajeczko, jakieś warzywo i zjeść na uczelni. Ja znam ten ból jedzenia co 3 godziny. Trzeba to zaakceptowac - to minie! I pamiętaj o maśle!!!!!


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Grażyna 09-01-2009, 23:42
Biedronko! Wiele dobrego możesz uczynić swoją obecnością na forum. Mam nadzieję, że się spotkamy na zlocie.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Biedrona 10-01-2009, 22:18
Dziękuję za miłe słowa Grażynko :)


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Voldin 19-04-2009, 09:01
Dość długo się nie odzywałem, więc wypada napisać jakiś raporcik;)

Mój stan generalnie ma się chyba coraz lepiej, zdarzają się dni, że zupełnie zapominam o moich problemach. Najczęściej wypróżniam się raz dziennie, rzadko luźno, choć czasem się zdarza. Podczas normalnych wypróżnień dokuczają mi chyba hemoroidy, ale mam nadzieję, że w końcu przejdą;)

Odżywiam się teraz każdego dnia bardzo podobnie:
1. Śniadanie to kasza gryczana z warzywami i jaja sadzone (6), lub jaja gotowane na twardo (6) lub jajecznica
2. Drugie śniadanie to przeważnie wafle ryżowe posmarowane masłem, ewentualnie jakiś owoc lub zupa zjedzona w barze blisko uczelni
3. Obiad jest zawsze bardzo podobny: kasza gryczana, warzywa, wieprzowina lub wołowina gotowana
4. Między obiadem a kolacją wchłaniam jakiś jogurcik naturalny bez cukru, piję koktajl, głównie z banana i jabłka
5. Na kolację wafle ryżowe grubo obłożone mięsem, ewentualnie jakąś rybką z puszki (ma trochę tych E, ale raczej nie nadużywam) lub łosoś pieczony z brązowym ryżem i warzywami.

Wiem, że wafle to nie jest superpomysł, ale naprawdę ciężko mi z nic zrezygnować.
Warzywa, to są surówki, lub też gotowane. Staram się, aby były to jak najczęściej surowe warzywa, ale jednak gotowane zdarzają się w moim jadłospisie bardzo często.

Mimo że ogólna tendencja mojego samopoczucia cały czas zwyżkuje, zdarzają się słabsze dni. Widzę, że jednak stres powoduje u mnie pogorszenie objawów. Stres nawet niewielki, którego wcześniej pewnie bym nie odczuł, dlatego od paru dni prowadzę kurację Slow-mag.

Wprowadzam również więcej niż jeden koktajl dziennie. Jeżeli będę w stanie, to będę pił pomiędzy śniadaniem a obiadem, co mam nadzieję ograniczy mi trochę spożycie wafli.

Co do objawów oczyszczania jakie mnie spotkały, to 3 dniowa grypka, z tylko 8h gorączką, więc nie wiem, czy się coś tam porządnie oczyściło i pojawienie się nadżerek w nosie, ale już przeszły.

Od paru dni mam straszne nudności. Najchętniej bym zwymiotował. Jeść mi się nie chce i ogólnie nic mi się nie chce. Mam też zawroty głowy i cały czuję się osłabiony. Dodatkowo stolce pojawiły się bardzo wodniste i częściej niż 1-2 razy dziennie, ale rozumiem, że to może być efekt przeczyszczający Slow-mag. Również gazy zwiększyły mi się ostatnio. Czy to są normalne objawy oczyszczania i mam je spokojnie przeczekać, czy mogę sobie pomóc jakoś doraźnie? Nie mogę spojrzeć w książki, bo zostawiłem mamie (również rodzice zaczęli pić miksturę, choć nic im specjalnie nie dolega).

Pozdrawiam serdecznie.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Grażyna 19-04-2009, 18:42
Może w takim razie odstaw slow mag, a za to popijaj herbatę z melisy.
Odstaw jogurt - najlepiej zapomnij, że istnieje, a jeśli jesteś głodny lepiej pij do kaszy dobrą, tłustą śmietanę (sprawdzaj skład albo postaraj się o swojską - naturalnie ukwaszoną). Raczej zjadaj mięso, jaja i warzywa z kaszą i tłuszczem, a nie wafle z mięsem - nie powinno być tyle gazów, bo przy nadżerkach są one wtłaczane i zatruwają organizm.
Tak, koktajl - może najlepiej warzywny albo banan plus marchewka http://bioslone.pl/forum2/index.php?topic=6010.0 koktajle na początku ich stosowania czasami wzmagają gazy i złe samopoczucie, ale to minie.

Pozdrowienia dla rodziców.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Voldin 19-04-2009, 19:27
Z odstawieniem slow-mag jeszcze się wstrzymam parę dni - być może przejdzie, a naprawdę czuję, że magnezu mi brakuje.

Czy wafle są przyczyną gazów? Nie jestem przekonany, gdyż jem je dłuższy czas, a gazy dopiero ostatnio się nasiliły. Też może same przejdą, jak emocji mi w życiu ubędzie;)

Z koktajlami warzywnymi spróbuję, chociaż ten z jabłka i banana mi smakuje:)

A czy ewentualnie mogę się wspomagać czasem jakimś np. Persenem? Niby nie zawiera nic takiego w składzie.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Voldin 24-04-2009, 10:42
Wygląda na to, że to chyba jednak Slow-mag mnie "czyści". Budzę się wcześniej i od razu idę do toalety - potem w ciągu dnia już nie korzystam. Do tego na papierze pojawia się sporo krwi jasnoczerwonej.

Przemęczyć się i kontynuować slow-mag, czy nie jest to jednak najlepszy pomysł?


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 29-06-2009, 12:31
Voldinie, widzę, że przestałeś pisać, gdyż nie udało Ci się wykonać zadania, jakie Ci zadał Lacky. Nie przejmuj się, jak będziesz miał nastrój, to sobie z tym poradzisz. Jak ogólnie, czy Ci się poprawiło? Wyglądało to na gruntowne oczyszczanie. Kiedyś także miałam takie okresy, że zaczynałam dzień od jazdy.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: WaldekB 29-06-2009, 15:52
Cytat
A czy spożywanie glutenu uniemożliwi mi wyjście z grzybicy, czy tylko może spowodować jakieś nieprzyjemne reakcje organizmu?
Pytam, bo od kilku dni stosuję zalecenia z pierwszego etapu i nie czuję się najlepiej. Nie potrafię dobrze zaspokoić głodu, więc zastanawiam się nad wprowadzeniem chleba żytniego do diety.
Dziś zjadłem o 8 jajecznicę z 6 jaj. O 11 100g kaszy gryczanej z podobną ilością duszonych warzyw. Pojechałem na uczelnię i o 14 już się czułem taki głodny, że było mi niedobrze i z głodu bolała mnie głowa.
Nie chciałbym się głodzić, bo przez ostatnie półtora roku moje najgorsze okresy, to wtedy gdy mniej jadłem.
Rozumiem, że wafle ryżowe odpadają, bo są wysoko przetworzone i mają dużo węglowodanów. Jednak jedząc je czułem się nieźle. Z tego co widzę, na opakowaniu nie zawierają one glutenu. Co w takim razie będzie mniejszym złem: wafle czy chleb żytni?

Chłopaku, zamiast tego glutenu i ryżów wprowadz lepiej porządny tłuszcz zwierzęcy do diety. Przeczytaj "Życie bez pieczywa" W. Lutza. Jesz 5 razy dziennie te wszystkie kasze, wafle, pryskane kilosy warzyw i ciągle jesteś głodny... Czy to nie jest wkurzające? Też to przerabiałem. Been there, done that. Nie warto marnować życia na jedzenie.

Teraz posiłkuję się raz o 10 a potem o 17 i wsio. Cenny czas mogę poświęcić na inne rzeczy. Nigdy nie jestem głodny, czasem nawet jem raz dziennie.

O 10 zjadam np duszone tłuste żeberka, podroby baranie z cebulką, natką pietruszki i imbirem. Wieczorem surowy miód, żołtka, tatara lub suszoną polędwicę z dużą ilością surowego łoju baraniego/szpiku. W między czasie przekąszę sobie czasem parę poziomek lub truskawek. I żadnego chleba nie trzeba.

Dla aktywnego młodego chłopaka 70-80 kg wychodzi coś koło 70-100 g białka, +- 200 g porządnego tłuszczu zwierzęcego i 30-80 g węglowodanów. Jak ważysz 100 kg to może być sporo więcej. Ale chleby i inne zboża nie są Tobie niezbędne by być sytym i zdrowym człowiekiem. Nie daj się oszukać konowalskiej mafii.



Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Iza38K 29-06-2009, 15:59
Wiesz Waldku ale to mi pachnie "dietą optymalną". Mój wujek jadał podobnie jak Ty przez 15 lat. Niestety ma poważne problemy z miażdżycą. Z tego co wiem na Biosłone zaleca się jedzenie mięsa zrównoważone warzywami. Chyba, że mi się coś pokićkało  :eek:


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: WaldekB 29-06-2009, 16:21
Wiesz Waldku ale to mi pachnie "dietą optymalną". Mój wujek jadał podobnie jak Ty przez 15 lat. Niestety ma poważne problemy z miażdżycą. Z tego co wiem na Biosłone zaleca się jedzenie mięsa zrównoważone warzywami. Chyba, że mi się coś pokićkało  :eek:

Tak, bo ludzie jedzący masę ryżu, chleba i kilosy surowych warzyw nie mają miażdżycy... No proszę Cię.

Czy w diecie optymalnej jedzą surowy miód, surowe tatary i owoce? Tam się zjada pyry, wieprzowinę, wszystko obrobine termicznie bez enzymów, pije się śmietanę itd. Mi jest bliżej do diety niskoweglowodanowej Lutza czy naszej rodzimej formuły "4s".

Co do warzyw, to przez miliony lat egzystencji człowieka na Ziemi nie były one nigdy zródłem węglowodanów. Zdrowi ludzie myśliwi z dzikich plemion jedli właśnie miód, zioła, parę owoców świeżych lub suszonych. Dopiero teraz pędzi się na chemii i sztucznych nawozach te tony warzyw i namawia ludzi by jedli je "5 x dziennie". To jest ostatnio najmodniejsze hasło konowałów. Chcą mieć chyba więcej pacjentów.

"Janusowe równoważenie" chudego mięsa, kaszy górą surówki i łyżką oliwy powoduje, że młode ruchliwe chłopaki jak ja czy Voldin aby się nasycić na takim żywieniu musielibyśmy jeść 5-6 x dziennie. Szczupłym dziewczynom i "dziadkom" to biosłonowe dietowanie "pasi" ale młodemu bykowi? Przecież to absurd by jeść 5x dziennie niesmaczne warzywa, kasze, za każdym razem mięso "zrównoważone" 0,5 kg pędzonego na nawozach zielska i być non stop głodnym. :frusty:


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 29-06-2009, 17:53
Rzeczywiście, Izo, nie wiadomo, jak jadał Twój wujek, W ŻO nawet niewielkie odchylenia mogą mieć znaczenie, dlatego nie polecamy tego sposobu, a polecamy dietę zdroworozsądkową, w której nie ma ani kilosów surowych warzyw ani tłuszczu jedzonego na kostki.
ŻO charakteryzuje się częstym niedoborem białka (30-50g), 2,5-3 -krotną ilością tłuszczu (80-150g) oraz niedoborem węglowodanów (stała 60g) i to pod warunkiem, że jest stosowana ściśle z zasadami proporcji 0,5-0,8g białka na kg wagi należnej i wielokrotność tłuszczu oraz stała ilość węglowodanów, bo są i tacy, co jedzą kostkę masła i jeszcze tłuszcz zawarty w mięsie i do niego dodany. Trudno ocenić bez znajomości jadłospisu wujka, co spowodowało u niego miażdżycę.

Ale wróćmy do naszego nieobecnego, czyli do przypadku Voldina.

Dziś zjadłem o 8 jajecznicę z 6 jaj. O 11 100g kaszy gryczanej z podobną ilością duszonych warzyw. Pojechałem na uczelnię i o 14 już się czułem taki głodny, że było mi niedobrze i z głodu bolała mnie głowa.
Po tej ilości jedzenia, jeśli pojawił się ból głowy, to chyba nie z głodu. Jeśli kasza była z duszonymi warzywami, to pewnie było w niej wystarczająco tłuszczu do zaspokojenia głodu plus wcześniej zjedzone jajka. Zgaga to jest to uczucie, które  łatwo pomylić z uczuciem głodu.

Na hemoroidy nie ma lepszego sposobu, jak odstawić produkty zawierające gluten. Mistrz opisał to jasno i zrozumiale
http://bioslone.pl/forum/index.php?topic=269.msg1781#msg1781
 
O 10 zjadam np duszone tłuste żeberka, podroby baranie z cebulką, natką pietruszki i imbirem. Wieczorem surowy miód, żołtka, tatara lub suszoną polędwicę z dużą ilością surowego łoju baraniego/szpiku. W między czasie przekąszę sobie czasem parę poziomek lub truskawek. I żadnego chleba nie trzeba.

Dla aktywnego młodego chłopaka 70-80 kg wychodzi coś koło 70-100 g białka, +- 200 g porządnego tłuszczu zwierzęcego i 30-80 g węglowodanów.
Dieta Waldka od Diety prozdrowotnej Mistrza różni się bardzo istotnie brakiem:
- porcji kaszy oraz
- koktajlu błonnikowego.
I z tego może zrezygnować dojrzały facet, ale nie "aktywny młody chłopak".
Więc tu się nie zgodzę, że jadłospis Waldka można bez modyfikacji polecać Voldinowi.

Dokładny jadłospis każdy musi dobrać do własnych potrzeb, ale Voldin wyszedłby dobrze jedząc ilość białka, o której pisze Waldek, co do tłuszczu to sprawa indywidualna, ale część tego tłuszczu radziłabym (jak dla Voldina) zastąpić produktami pełnoziarnistymi (kasza, ziarna z koktajlu). Co do surówek, to ok. 150-200 g do każdego mięsnego posiłku wydaje mi się ilością rozsądną i nie ma mowy o "kilosach surowych warzyw".


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: WaldekB 29-06-2009, 18:06
Cytat
Dieta Waldka od Diety prozdrowotnej Mistrza różni się bardzo istotnie brakiem:
- porcji kaszy oraz
- koktajlu błonnikowego.

A nie do końca. Bo prawdziwą domową kaszanką od rodziny nie pogardziłem. Jadłem w zeszłym tygodniu i bardzo smaczna była. :P

Cytat
Co do surówek, to ok. 150-200 g do każdego mięsnego posiłku wydaje mi się ilością rozsądną i nie ma mowy o "kilosach surowych warzyw".

Dr Janus pisał kiedyś o 500 g do każdego posiłku. A nawet to 200 g x 5 = około 1 kilo zazwyczaj srogo pryskanych i nawożonych "niewiadomoczym" "gmo cudaków".


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 29-06-2009, 18:25
Waldku, przesadzasz. Po pierwsze nie poleca się tutaj srogo pryskanych i nawożonych "niewiadomoczym" "gmo cudaków" ani jedzenia surówek 5 razy na dobę, tylko głównie warzywa korzeniowe rodzime i tylko do każdego mięsnego posiłku.

A kaszaneczka na kaszy gryczanej (bez glutenu) to jest to.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Iza38K 29-06-2009, 19:26
Cytat
Dr Janus pisał kiedyś o 500 g do każdego posiłku. A nawet to 200 g x 5 = około 1 kilo zazwyczaj srogo pryskanych i nawożonych "niewiadomoczym" "gmo cudaków".

Nie no...ja jem surówki tylko do mięsa. Wychodzi jakieś 100 - 200 gram surówek ( nie wliczam w to dodatków do śniadania typu cebulka, szczypior czy własne ogórki kiszone). To za dużo? A mięcho to niby nie pasione na nawozach, dopalaczach i innej chemii ( i myślisz, że te nowe gatunki zwierząt hodowlanych nie są tworem inżynierii genetycznej?). Bez przesady.

PS. A z tymi milionami lat egzysencji człowieka na Ziemi to lekko przesadziłeś :-).


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: WaldekB 29-06-2009, 20:00
Cytat
Dr Janus pisał kiedyś o 500 g do każdego posiłku. A nawet to 200 g x 5 = około 1 kilo zazwyczaj srogo pryskanych i nawożonych "niewiadomoczym" "gmo cudaków".

Nie no...ja jem surówki tylko do mięsa. Wychodzi jakieś 100 - 200 gram surówek ( nie wliczam w to dodatków do śniadania typu cebulka, szczypior czy własne ogórki kiszone). To za dużo? A mięcho to niby nie pasione na nawozach, dopalaczach i innej chemii

A ja akurat mam baranki jedzące trawkę a nie chemię. I poziomki, maliny też dzikie. :)

Ale generalnie chodziło mi to to, że pewne osoby w tym ja bardzo ciężko znosiły dietę doktora Janusa, w której poza kaszami i tymi 200 g warzyw do każdej porcji mięsa, jedyne tłuszcze jakie polecał to oliwa i tran. Ja to przepraktykowałem i bardzo zle wspominam. Aktywny, młody chłopak "nie pojedzie na takim paliwie" żeby nie wiem co. Nawet jak by jadł 6x dziennie i z kuchni nie wychodził.  :frusty:

Tutaj są dwa wyjścia. Albo dołożymy porządny tłuszcz zwierzęcy albo będziemy jedli te surówki, 30 pajd chleba / wafli ryżowych 6 x dziennie (czyli praktycznie organizm nie ma czasu odpocząć od trawienia i przeżuwania owych mas).
Mistrzowi i Wam dziewczyny tyle energii może nie trzeba, ale młody człowiek widzi różnicę na plus jak dołoży np porządny szpik, łój z barana, móżdżek cielęcy i będzie mógł być syty jedząc dziennie 2 nieduże posiłki zamiast dawnych pięciu wielgaśnych. Życie staje piękne jak ma się czas wolny.  
:clap:


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Iza38K 29-06-2009, 20:07
No a ci co nie mają tych baranków na łące - powinni iść się "pociąć" z rozpaczy?  :P


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 29-06-2009, 20:42
Cytat
Ale generalnie chodziło mi to to, że pewne osoby w tym ja bardzo ciężko znosiły dietę doktora Janusa, w której poza kaszami i tymi 200 g warzyw do każdej porcji mięsa, jedyne tłuszcze jakie polecał to oliwa i tran.
A Pan dał się nabrać na takie wynaturzenie? Jak rybi tran może być składnikiem pożywienia?


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 29-06-2009, 20:53
Mistrzowi i Wam dziewczyny tyle energii może nie trzeba, ale młody człowiek widzi różnicę na plus jak dołoży np porządny szpik, łój z barana, móżdżek cielęcy i będzie mógł być syty jedząc dziennie 2 nieduże posiłki zamiast dawnych pięciu wielgaśnych. Życie staje piękne jak ma się czas wolny. 
:clap:
Dlatego Dieta prozdrowotna według Mistrza to zarys pewnych zasad postępowania, w ramach których każdy znajdzie dla siebie właściwą drogę, pod warunkiem, że weźmie zdrowie w swoje ręce.
Porządny tłuszcz zwierzęcy jest zalecany, podroby także; surówki służą do zrównoważenia mięsa. Zalecane jest wyeliminowanie glutenu jako najgroźniejszej lektyny pokarmowej a wafle zaledwie się dopuszcza - dla tych, którzy bez chleba obyć się nie umieją.
Nikt także nie zaleca jedzenia 5-6 razy dziennie. W indywidualnych przypadkach są to 2-3 większe posiłki i od 1 do 3 koktajli.
Jak widzisz radzimy sobie nieźle i proszę, abyś nie wprowadzał użytkowników forum w błąd, sugerując im, że jest inaczej.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: WaldekB 30-06-2009, 05:23
Cytat
Ale generalnie chodziło mi to to, że pewne osoby w tym ja bardzo ciężko znosiły dietę doktora Janusa, w której poza kaszami i tymi 200 g warzyw do każdej porcji mięsa, jedyne tłuszcze jakie polecał to oliwa i tran.
A Pan dał się nabrać na takie wynaturzenie? Jak rybi tran może być składnikiem pożywienia?

Co tu gadać, głupi byłem.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: WaldekB 30-06-2009, 05:36
Nikt także nie zaleca jedzenia 5-6 razy dziennie. W indywidualnych przypadkach są to 2-3 większe posiłki i od 1 do 3 koktajli.
Jak widzisz radzimy sobie nieźle i proszę, abyś nie wprowadzał użytkowników forum w błąd, sugerując im, że jest inaczej.

Ależ ja nikomu nic nie chcę sugerować. Odniosłem się tylko do jadłospisu Voldina, który przypominam wyglądał tak:

Cytat
1. Śniadanie to kasza gryczana z warzywami i jaja sadzone (6), lub jaja gotowane na twardo (6) lub jajecznica
2. Drugie śniadanie to przeważnie wafle ryżowe posmarowane masłem, ewentualnie jakiś owoc lub zupa zjedzona w barze blisko uczelni
3. Obiad jest zawsze bardzo podobny: kasza gryczana, warzywa, wieprzowina lub wołowina gotowana
4. Między obiadem a kolacją wchłaniam jakiś jogurcik naturalny bez cukru, piję koktajl, głównie z banana i jabłka
5. Na kolację wafle ryżowe grubo obłożone mięsem, ewentualnie jakąś rybką z puszki (ma trochę tych E, ale raczej nie nadużywam) lub łosoś pieczony z brązowym ryżem i warzywami.

Więc "Wy" sobie może "radzicie sobie niezle" lub nawet doskonale, ale on raczej niezbyt. Wchłania 5x, a do tego jest głodny i sfrustrowany. Widzę, że jedzie na podobnym jadłospisie jak ja kiedyś i robi podobne błędy.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 30-06-2009, 07:51
No i nie dziwota, że na takim wikcie jest głodny, gdyż popełnia tutaj kardynalny błąd, jeśli chodzi o samą ideę jedzenia, a nawet sformułowanie jego sensu jest bez sensu. Niech sobie już jada te 5 posiłków, bo to jest sprawa indywidualna, ale niech one wyglądają inaczej, np.:
1. Śniadanie: 6 jaj sadzonych, do tego kasza polana sporą ilością tłuszczu (ze smażenia jaj, albo z wytopienia słoniny lub boczku, ze skwarkami).
2. Drugie śniadanie to tylko taka przekąska, ale gdyby miało ono zaspokoić głód, musiałoby być bardziej treściwe; coś konkretnego - kawał mięcha.
3. Obiad: porcja mięsa zrównoważona surówką, do tego nieco kaszy, ziemniaków, fasoli, itp.
4. Podwieczorek może tak być jak jest, ale gdyby wystąpił głód, to też coś bardziej konkretnego należałoby zjeść, np. sałatkę jarzynową, gołąbki, galaretkę z nóżek, smażoną wątróbkę.

Ja osobiście jadam dwa posiłki dziennie. Ok. 13-tej abonament w restauracji: porcja mięsa + 2 surówki + 1/2 porcji ziemniaków, z których najczęściej połowę zostaje (nie zostaje natomiast mięso ani warzywa) + kompot. Ok. 20-tej kawał mięcha - golonko, gotowana wołowina lub smażona wieprzowina. Od grudnia nie jadam w ogóle chleba, jedynie jako dodatek chrzan. Czasami, gdy nie mam ochoty na mięso, zjadam warzywa z śmietaną (1/4 l). Warzywa to najczęściej: sałata z ogródka, pokrzywa ze szczypiorem, a w sezonie pomidory lub ogórki. Do tego w ciągu dnia wypijam jakieś dwa koktajle, a w sezonie "nieco" owoców, np. 1 kg czereśni, ale nie zawsze. 


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Iza38K 30-06-2009, 08:26
Rzeczywiście. Na diecie Voldina też byłabym głodna. Ja jem dwa posiłki dziennie + koktajl ( 1 lub 2). Śniadanie to 3 jajka w różnych wersjach. Obiad mięso + surówka, lub kasza gryczana sowicie okraszona boczkiem i tłuszczem. Kolacja to koktajl. Mój 8-letni syn je na kolację mięcho z ogórkami kiszonymi a w ciągu dnia przekąskę mięsną ( galareta, pasztet lub kawał upieczonego karczku czy boczku). A do obiadu ma zawsze zupę na kościach. Chyba na ryżach byłby wiecznie głodny. Za owocami nie przepada. jedyne co zje to maliny lub poziomki prosto z krzaka. Teraz to zapewne będzie mu smakować koktajl błonnikowy z jagodami - zaczął sie sezon.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 30-06-2009, 09:25
W poście #30 Voldin przedstawił swoją dietę, w #31 otrzymał radę, jak ją zmienić (może Waldek doradziłby dosadniej). Niestety, nie wiadomo czy zmienił swój jadłospis i zamienił jogurt na tłustą śmietanę, czy dodał mięsa, jak mu doradziłam, gdyż nie odniósł się do tego, a teraz co prawda przegląda forum (ostatnio wczoraj po 23-ej), ale się nie dopisuje, pewnie obserwuje do jakich wniosków doprowadzi dyskusja nad jego przypadkiem ;).
Voldin, hop hop!


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: WaldekB 30-06-2009, 10:20
Za owocami nie przepada. jedyne co zje to maliny lub poziomki prosto z krzaka.

Chłopak wie co dobre.  :thumbup:


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 30-06-2009, 11:23
To nie jest prawdą, że owoce są be. To takie bezrozumne teorie teoretyków żywieniowych - jak wiatr zawieje: raz tak, raz tak. Gdyby owoce nie były jadalne dla ludzi, to nasi przodkowie opierający się na wielosetletnim doświadczeniu, coś by o tym wspomnieli, no i nie zakładaliby sadów. Bynajmniej. Dla mnie mądrość ludowa jest o wiele mędrsza od wszystkich tych najnowszych teorii tworzonych prze kompletnych idiotów.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 30-06-2009, 12:08
Zakładali sady, bo zwietrzyli, że można na tym pędzić ;). Najpierw było wino, a dopiero potem galaretki i kompoty, konfitury i powidła.   
Kupując truskawki z plantacji pieszczę w pamięci smak i zapach - jeszcze bardziej niż smak - poziomek z Doliny Chochołowskiej wypatrywanych i wyskubywanych spod krzaczków lata temu oraz malin z lasów smukalskich pod Bydgoszczą (przed wyrębem). Tak już jest, że najlepsze dzikie, czy to zwierzę, ptactwo czy leśne owoce.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: WaldekB 30-06-2009, 12:18
Ja mam "dzikie" owoce. Tzn kiedyś dziadkowie zasadzili a potem przestali dbać. O dziwo co roku wszystko się rozrasta samo bez żadnej pracy. Poziomki, maliny, winogrona, mirabelki, śliwki, truskawki, porzeczki, agrest itd.

Tyle tego, że chyba będę teraz część mroził i robił jakieś przetwory na zimę.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Voldin 04-07-2009, 15:01
Daję znak życia, bo widzę, że Grażynka się o mnie zamartwia ;)

Muszę się usprawiedliwić, że ostatnio miałem i sesję straszną i odrabiałem praktyki, oraz teraz zaczynam pracę pracę i wdrażam się w nowe obowiązki, więc nawet nie widziałem, że się tak dużo nowych postów w tym wątku pojawiło :) Więc na nadmiar czasu nie narzekałem, ale cały czas starałem się dbać o to co jem. Na pewno nie uniknąłem masy błędów, ale generalnie moja forma cały czas idzie w górę, więc nie jest źle :)

Z tego jogurtu zrezygnowałem całkowicie. Nie zastąpiłem go śmietaną, bo w sumie to nie bardzo wiem, skąd ją brać.

Dużo rzeczy zostało po staremu, ale do kaszy dodałem sporo tłuszczu, ograniczyłem te wafle ryżowe, zacząłem też trochę częściej jadać różne owoce i orzechy (w sumie to nie wiem czy dobrze robię, ale w jakiś wyraźny sposób mi nie szkodzą).

Slow-mag to było bardzo dobre posunięcie. Jak już przetrwałem, to potem wyraźnie odporniejszy na stres byłem :)

Pod wieczór przejrzę wszystko jeszcze raz i jeżeli tam się pojawiły jakieś pytania do mnie to odpowiem :) Mam nadzieję, że Lacky się nie obrazi, że tak przeciągam to zrobienie tego opracowania, ale naprawdę krucho mam z tym czasem :/

Miedzy tekstem a emotikonką musi być spacja! //Grażyna


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 04-07-2009, 15:31
Bardzo dobrze sobie radzisz. Śmietana - dużo zależy od miejsca zamieszkania.
Na południu jest łatwiej o miejscową śmietanę, poza tym jest Klimeko.
W Łodzi z Czarnkowa (nie pokręciłam?), w Poznaniu z Obór, na Pomorzu z Białego Boru, ale także z Inowrocławia, Świecia.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Voldin 06-11-2009, 20:54
Witam,
Od dłuższego czasu mam zastój w poprawie zdrowia, zarówno jeżeli chodzi o samopoczucie jak i wyniki testu buraczkowego (cały czas mocno pozytywny). Wydaje mi się, że w słabym stanie jest dolna część jelit. Nie wiem czy miksturka tam dociera? Próbowałem zwiększyć dawkę mikstury, ale ani nie przyniosła poprawy, ani jakichś objawów oczyszczania.

Jaką dodatkową metodę powinienem najlepiej wprowadzić teraz, aby dalej nie stać w miejscu?


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 06-11-2009, 22:06
Zdaje się, kiepsko u Ciebie z koktajlami. Ty się nie zwierzasz, czy je pijesz, a ja Duchem Świętym nie jestem. Według mnie jednak bardzo by pomogły.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Voldin 06-11-2009, 22:14
Od dwóch miesięcy mam rzeczywiście przerwę, więc może nie Duch Święty, ale coś z wróżki masz ;) Mam trochę problem, gdzie wcisnąć te koktajle, bo studiuję dziennie i pracuję na 4/5 etatu. Ale zdrówko ważniejsze, więc chyba złożę wymówienie i będę stosował sumiennie koktajle.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Voldin 10-11-2009, 21:11
Ok, to od dziś na brak czasu nie będę narzekał, przynajmniej przez jakiś czas :)

Mam mały kryzys ze zdrówkiem, ale sam sobie zasłużyłem. W ciągu tygodnia zjadłem z 5 kawałków chleba (na warsztatach, poszedłem niewyposażony we własne jadło i nie miałem wyjścia), z 4 grześki w czekoladzie, jedną czekoladę mleczną, wypiłem dwa piwa i kilka kaw z mlekiem bez cukru. Miałem kryzys w trzymaniu diety i niestety, mój stan bardzo szybko wrócił do stanu sprzed półtora roku, gdy w kierunku diety nie robiłem totalnie nic. Mam nadzieję, że szybko mi przejdzie, nie będzie wracało do ładu jak na początku mojej drogi, bo gdyby tak nie było to  pojawiłyby się we mnie wątpliwości, czy MO i zdrowe odżywianie przez te 1,5 roku zbliżyły mnie do zdrowia, czy tylko poprzez unikanie produktów szkodliwych działo się tylko coś w rodzaju maskowania objawów.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 10-11-2009, 22:03
Stało się ! Nie oglądaj się za siebie, tylko do przodu idź. Planuj posiłki, a będzie lepiej. Staraj się jeść to, co sam "własnemi ręcami" przygotowałeś.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Voldin 10-11-2009, 22:22
Dzięki Grażynko za wsparcie. Przeważnie odzywam się jak mi się pogorszy, ale zawsze znajdziesz chwilę, żeby napisać kilka słów pocieszenia :)

Tak właśnie robię ;) Póki co to się nie załamuję, ale martwi mnie, że tak krótki okres, w stosunku do okresu ścisłego pilnowania diety i już najgorsze czasy wracają :(

Tak czy siak przez dłuższy czas miałem zastój w postępach pomimo tria MO+KB+DP. Pewnie błędy się zdarzały, ale naprawdę sumiennie podchodzę do sprawy. I tak myślę, że coś bym do tego dołożył. Na razie plan mam taki: zwiększyć trochę restrykcje w stosunku do przyjmowanych posiłków i uregulować wypróżnianie do niedawnego poziomu, pozwalającego całkiem dobrze funkcjonować, a następnie dorzucić coś, co wspomoże jeszcze organizm i w wydalaniu toksyn. Chciałem spróbować głodówkę bez głodowania, ale w okresie, gdy były arbuzy nie było na nią szans. Głodówka bez głodowania na samych koktajlach jest też do zrobienia?

Dorzucę też ostropest do koktajlu, bo wcześniej go nie stosowałem.



Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 10-11-2009, 22:31
Radziłabym poczekać z głodówką do okresu letniego - wakacyjnego. Teraz, w okresie aktywności, lepiej Ci zrobi DP, ale bez koczeladki, i grześków, i  harnasiów. Ostropest - tak, koniecznie, i na tym na razie poprzestań. W ten sposób wspomożesz oczyszczanie przez usprawnienie pracy wątroby. 1,5 roku to jest okres dużych wahań w obie strony.


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Voldin 10-11-2009, 22:59
Teraz właśnie rozstałem się z pracą (wcale nie żartowałem z tym rzucaniem), także jest to idealny okres do bycia rozbitym, wiecznie głodnym itd. Co będę robił w wakacje nie mam pojęcia, ale pewnie znowu nie może być czasu. Pytanie tylko, czy taką głodówkę da się zrobić bez arbuzów? Na samych koktajlach?

Mam nadzieję, że tej czekoladki nie będziesz mi Grażynko zbyt długo wypominać, bo była to pierwsza czekoladka i pierwsze piwo od kwietnia 2008. Czekolada to już mi nawet nie smakuje tak jak kiedyś, ale nie powiem, do piwka to bym chętnie wrócił :) No, ale póki co szlaban wznawiam na amen.



Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 10-11-2009, 23:10
Cytat
Pytanie tylko, czy taką głodówkę da się zrobić bez arbuzów? Na samych koktajlach?
Przeczytaj dokładnie instrukcję Mistrza z wątku Głodówka bez głodowania (http://bioslone.pl/forum2/index.php?topic=4685.msg41905#msg41905). To wciąż jest jeszcze faza eksperymentowania.

Także czy tak że ;)?


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Voldin 10-11-2009, 23:27
Cytat
Także czy tak że msn-wink?

Po krótkiej analizie wywodów językoznawców stwierdzam, że chodziło mi o to drugie ;)


Tytuł: Odp: Candida - brak efektów
Wiadomość wysłana przez: Voldin 11-11-2009, 18:18
Tak sobie myślę, że mój wątek dotyczy mojego zdrowia, więc dział, w którym teraz jestem niespecjalnie pasuje. Wśród tych ogólnych wątków na temat różnych kuracji czuję się trochę osamotniony. Może by mnie przenieść do "Przypadki zdrowotne forumowiczów"? No i trzeba by zmienić tytuł, bo nie dość, że w międzyczasie dowiedziałem się, że problemem nie jest candida, to jeszcze osiągnąłem całkiem niezły rezultat (aktualny kryzys, mam nadzieję chwilowy, zaniedbuję ;) )


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 12-11-2009, 19:37
Chciałem się przywitać w nowym dziale i podziękować za przenosiny moderatorom. Nie wiem kto konkretnie odpowiada za realizację mojej prośby z przenosinami, chociaż oczywiście główną podejrzaną jest Grażynka, która mi mentoruje w drodze do zdrowia :)

Dodatkowo zauważyłem, że ten wpis to mój 40 wpis na forum. Czyli wraz z przenosinami mam taką małą rocznicę. Mam nadzieję, że zanim dobiję do setki, będę mógł machnąć długiego posta w dziale "Korzyści uzyskane na forum", ten wątek umrze śmiercią naturalną i w moich postach zamiast pytań, zaczną się pojawiać jakieś nieśmiałe odpowiedzi na pytania nurtujące nowych użytkowników ;)


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 15-04-2010, 11:26
Miałem nie pisać tu od kiedy dział się nazwał Ściana płaczu i biadolenia, ale że mam ochotę sobie właśnie pobiadolić, to coś napiszę.

Ponad miesiąc temu dopadł mnie chyba rotawirus. Przez dwa dni objawy grypopodobne z niewielką gorączką, a potem biegunka. Biegunka utrzymuje się do dziś pomimo korekty dietki, wpierdzielania surowego ryżu, Coca-Coli, Wielkiej Pieniawy i jagód. Jest bardzo wodnista i obfita, traw już trochę za długo. Zamierzam wziąć kilka saszetek Gastrolitu.

Test buraczkowy znowu pozytywny. Po zjedzeniu obiadu, z buraczkiem, mocz bardzo czerwony.
Robiłem testy i mam teraz ogromną wrażliwość na niektóre pokarmy. Po zjedzeniu jednej kostki czekolady 70%, albo wypiciu 100 ml słabej kawy, w ciągu 3 minut mam sprint do toalety.

Generalnie samopoczucie słabe tak jak 2 lata temu, gdy zacząłem robić coś ze swoim zdrowiem bez pomocy medycyny. Nie wygląda mi to raczej na oczyszczanie. Bardziej na cofnięcie postępów.

Jedyną rzeczą jaka daje mi nadzieję, że może jednak coś tam się oczyszcza jest fakt, że po długim czasie posiadania temperatury na poziomie 35,7, teraz mam z rana zwykl 36,4, a wieczorem stany podgorączkowe (lekko powyżej 37).


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Zuza 15-04-2010, 12:48
Myślę, że Twoje dolegliwości to jak najbardziej oczyszczanie. Być może przydadzą Ci się jakieś rady Zibiego skierowane do Miki-Piki http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=13094.0

Obiad z buraczkiem to nie jest test buraczkowy.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: K'lara 15-04-2010, 13:51
Spróbuj galaretki z siemienia. Powinna być ciepła. Może to uspokoi Ci jelita. Siemie lniane ma też walory odżywcze, co w tej sytuacji powinno Cię wzmocnić. Pić małymi łyczkami i położyć się na chwilę, (pić jakby na leżąco).

http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=12143.0


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: K'lara 15-04-2010, 20:24
Zamierzam wziąć kilka saszetek Gastrolitu.
Ja bym zaczekała z Gastrolitem. Moim zdaniem, może podrażnić osłabione jelita. Zacznij od wody wysoko zmineralizowanej. Najlepsza Muszynianka ( bez gazu). Pij w taki sam sposób jak galaretkę z siemienia.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 19-04-2010, 16:20
Stan zapalny jelit chyba mam. OB sprawdziłem to wyszło 30.

Wiem, że obiad z burakiem to nie test buraczkowy, ale skoro po burakach do obiadu mocz jest czerwony, to pewnie po wypiciu samego soku byłoby co najwyżej gorzej.

Na rady skierowane do Miki-Piki patrzyłem już wcześniej, ale z tego co widzę, z biegunkami dalej ma problemy. U mnie cały czas się pogarsza, teraz z rana mam tak ostre biegunki, że w momencie, gdy organizm da mi do zrozumienia, że czas na WC, to mam jakieś 10 sekund na dobiegnięcie do kibla. Raz ledwo zdążyłem z pokoju oddalonego od toalety o jakieś 5 metrów. Stolce w zasadzie sama woda, z resztkami niestrawionego pokarmu, głównie elementów surówek.

Miksturę już chyba z miesiąc temu odstawiłem, ale nic to nie zmienia.

Zaraz powalczę z tym siemieniem lnianym, chociaż czytam, że to bardziej do spraw żołądkowych.

Na Gastrolit jednak się zdecydowałem. Czuję się już bardzo źle i końca nie widać. Dziś chwilę stałem na słońcu i już jestem nie do życia (silny ból głowy, nudności itp.). Myślę, że może to być przez to, że te biegunki się przeciągają i się odwadniam. Schudłem też w ostatnim czasie ze 4 kg.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 19-04-2010, 22:33
Właśnie sobie przypominam, że też tak miałam po około dwóch latach picia mikstury. Sprinty i zwiedzanie kibelków w mieście. Może to takie zaostrzenie. No, ale jak chcesz to się spowiadaj, co jesz i jak przyrządzone, może się coś nasunie :). Faktycznie, uzupełniaj płyny i minerały (warzywa, koktajle), żeby się nie odwodnić. A jak by Ci wchodziło kakao na wodzie, zamiast kawki?     


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 20-04-2010, 18:31
Kawka oczywiście dawno poszła w odstawkę. Szukanie zamiennika nie jest potrzebne.

Dietka taka, jak na początku brania zdrowia we własne ręce, więc powinno być ok. Dorzucę może więcej tych KB, bo teraz piję je dość nieregularnie, bo mam wrażenie, że od nich mi się dolegliwości nasilają. Ale kiedyś też miałem takie wrażenie, a po stosunkowo krótkim czasie zniknęło. Popiję jeszcze tą Coca-Colę, Wielką Pieniawę itp., zamiast surowego ryżu spróbuję węgiel leczniczy. Pamiętam, że gdzieś Zibi podawał te dwie metody jako alternatywy. Może węgiel w moim przypadku lepiej się sprawdzi.

Dobrze, że piszesz, że miałaś podobne perypetie, bo to chociaż iskierka nadziei :)

Do tego na ostatnie koło się przeuczyłem chyba i teraz mi te cholerne zęby mądrości wyskakują :/


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 20-04-2010, 22:47
Może więc Viburcol  :lol: :lol: dobry przy wyrzynaniu się ząbków.

W kwestii kakao chodziło mi o działanie lekko zapierające, odwrotnie niż po kawie.



Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 22-04-2010, 21:13
Śmiejesz się Grażynka z tych moich zęboli, ;) a to nie wiem w sumie czy to nie od tego mam ten stan zapalny i stany podgorączkowe. I żadnego oczyszczania może w sumie nie ma :(

Wcinam węgiel po 10 kapsułek na raz, wchłonąłem tabliczkę gorzkiej czekolady, ale to nic nie zapiera. Nie wiem, to chyba Candida mi się jakoś rozrosła. Chociaż ta podwyższona temperatura mnie dziwi. Ale może od tych biegunek już mam całe jelita podrażnione i to powoduje stany podgorączkowe.

Tak mi się teraz skojarzyło, że ten niby rotawirus to mnie złapał dzień po wizycie w saunie dla relaksu. A wcześniej, kiedy to się tylko zaczęło, to coś się zaczęło dziać chwilę potem jak z kumplami się bawiliśmy takim pasem wibrującym dla śmiechu. Nie wiem, czy to mam w sumie jakiś związek, ale piszę sobie tutaj póki pamiętam, bo potem może będę coś analizował i się przyda :)


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Eva 22-04-2010, 21:44
Cytat
Wcinam węgiel po 10 kapsułek na raz, wchłonąłem tabliczkę gorzkiej czekolady, ale to nic nie zapiera

Zamiast galaretki z siemienia podjadaj zmielone siemię lniane i popijaj przegotowaną wystudzoną wodą.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 22-04-2010, 21:52
Długotrwałe biegunki powodują utratę witamin i mikroelementów. Candida może się rozrastać, dopóki nie ustabilizujesz swojego stanu.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 22-04-2010, 21:57
Cytat
Długotrwałe biegunki powodują utratę witamin i mikroelementów. Candida może się rozrastać, dopóki nie ustabilizujesz swojego stanu.

Dlatego chcę to jak najszybciej zatrzymać. Bo na mój gust podczas takich biegunek to nic się nie czyści, bo po roku wcześniejszych byłbym czysty jak łza ;). Nie mówiąc już o osobach cierpiących na IBS przez kilkanaście lat.

Z tym siemieniem też spróbuję.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 22-04-2010, 22:03
Co to znaczy, nic się nie czyści? Organizm potrzebuje ciągle się odbudowywać, a my musimy mu dostarczyć tych substancji, które on do tego potrzebuje. Tak więc potrzebne jest odpowiednia ilość i odpowiednie białko, pierwiastki, witaminy itd. Jeżeli czegoś brakuje w twojej diecie to możesz mieć problemy. Zakładając, że jesteś zdrowy; jeżeli nie jesteś zdrowy a masz przewlekłe problemy jasne jest, że musisz dbać o to podwójnie, a nawet więcej, trzeba organizm doprowadzić do takiego stanu, aby przerwać patologiczne funkcje, wtedy on zacznie się odbudowywać. Jak to zrobisz, właściwie nieważne, ale jasne, że najlepsza i najskuteczniejsza jest taka metoda, która go przy okazji nie rujnuje i działa przyczynowo. Tak właśnie działa MO, ale w zależności od stanu organizmu trzeba użyć też innych środków. Ja miałem ten sam problem co ty, trwało to kilka lat, czasami było lepiej, szczególnie kiedy dużo pracowałem fizycznie, czasami tylko na dzień czy dwa. Dopiero kiedy zacząłem pić MO i postępować racjonalnie z żywieniem stan się mocno poprawił i teraz odwrotnie, tylko czasami mam problemy. Chociaż myślę, że to w dużej mierze wina niewłaściwego odżywiania, choć może też momentami oczyszczania. Nie ma to już znaczenia większego, ponieważ robię wszystko co mogę zmierzając w kierunku zdrowia.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 22-04-2010, 22:28
Chodziło mi po prostu, że biegunka w moim przypadku nie jest bezpośrednio związana aktualnie z wydalaniem toksyn (jak rotawirus), a wynika z tego, że coś się skopało. Pomimo, że idee Biosłone stosuję już jakiś czas i byłem już ustabilizowany ;) Teraz bardziej chodzi mi o te inne środki, które pozwolą powstrzymać biegunkę, bo jak piszesz, tracąc szybko witaminy i minerały nie mogę liczyć na poprawę zdrowia.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Amelia 11-05-2010, 19:05
Dzięki za wszystkie rady, w sam raz dla mnie - na czas kryzysu!


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 11-05-2010, 20:03
Mam nadzieję, że Tobie chociaż pomogą. Ja dalej zdycham, do kibelka sprinty budzą mnie już nawet w nocy, sił nie mam już na nic zupełnie. Teraz jeszcze od wiecznej sraczki dorobiłem się chyba jakiegoś ropnia w okolicach odbytu.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Amelia 12-05-2010, 16:43
Voldin, a czy stosujesz dietę? Czy zauważyłeś jakieś pozytywne efekty oczyszczania?


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 12-05-2010, 16:56
Stosuję dietę prawie od początku jej pojawienia na Forum Profilaktycznym, czyli gdzieś od stycznia 2009. Jednak teraz lepiej żebym się z ocenami, podsumowaniami itp. wstrzymał, bo aktualne fatalne samopoczucie na pewno na nie mocno by wpłynęło. Takie rzeczy to lepiej na chłodno ;).


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Amelia 12-05-2010, 17:01
Niby tak, ale po tak długim stosowaniu mikstury na pewno zauważyłeś jakąś poprawę.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: villah 14-05-2010, 17:17
Dwa lata bez żadnej poprawy?


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Danka 24-06-2010, 10:06
Voldin, czy Ty aby nie cierpisz na WZW - wrzodziejące zapalenie jelit? U mnie też zaczęło się od rotawirusa.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 25-06-2010, 09:52
Cytat
Voldin czy Ty aby nie cierpisz na WZW- wrzodziejące zapalenie jelit. U mnie też zaczęło się od rotawirusa.
Jak moje problemy się zaczęły i jeszcze utrzymywałem kontakty z medycyną, to lekarz rodzinny skierował mnie do szpitala z podejrzeniem Wrzodziejące Zapalenie Jelita. Ale tam zrobili mi kolonoskopię, pobrali wycinki i to wykluczyli.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Danka 25-06-2010, 13:36
Nadal męczą Cię takie ostre biegunki? Ta choroba często atakuje rzutami. Piszę, bo Twoja historia bardzo przypomina mi moją.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 27-06-2010, 10:16
Cały czas mnie męczą biegunki. Aktualnie ich ostrość jest minimalnie mniejsza.

Krwi w stolcu raczej nie mam. Czasem, przy nasileniu biegunek zdarza się, że jest intensywnie czerwona krew na papierze, ale myślę, że to bardziej sprawy hemoroidalne. Może miałbym krew utajoną, ale nie robiłem badań.

Z tego co by mogło wskazywać u mnie na WZJ, to poza biegunkami:
- wysyp aft, które miałem na początku choroby i parę miesięcy temu, gdy znowu mi się tak mocno pogorszyło
- utrata kilkunastu kilogramów wagi w krótkim czasie, gdy zaczęły się problemy, oraz kilku w czasie ostatniego pogorszenia (bo do wagi przed chorobą już nie wróciłem)
- czuję, że coś szwankuje z lewej strony w dolnej części brzucha, czyli niby tam, gdzie to WZJ najczęściej występuje
- hemoglobinę od kiedy zaczęły się problemy mam nie za wysoką

Czyli jakby nie patrzeć, wg Wikipedii diagnoza postawiona ;).
Jak miałem tą kolonoskopię, to wyszło jakieś zapalenie jelit, ale WZJ wykluczyli. Lekarz rodzinny na chybił trafił próbował mnie nawet tą sulfasalazyną faszerować, ale to też nic nie dawało, a może i nawet nasilało mi te biegunki. Jeżeli by przyjąć, ze mam to WZJ to ten okres remisji, kiedy czułem się w miarę znośnie, osiągnąłem bez żadnych leków.

Mam nadzieję, że diagnoza była trafna i nie mam WZJ, chociaż z tymi doktorkami to nigdy nic nie wiadomo ;).

A jak u Ciebie po przeszło 3 latach na MO z tym WZJ?


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Danka 27-06-2010, 17:22
Najbardziej pomaga mi dieta bezglutenowa, bez owoców, bez cukru, kiszonych ogórków, majonezu, ketchupu, kawy, herbaty, itp. No i bez produktów, na które mam stwierdzoną nietolerancję pokarmową. Muszę się jednak przyznać, że jak zaczęłam pić MO, to nie wiedziałam jeszcze nic o diecie bezglutenowej i jestem na niej od niedawna i na razie tylko dieta łagodzi objawy, bez niej ani rusz. Nie pijam KB, bo po nich nie opuszczam już wcale toalety. Ja mam też stwierdzoną grzybicę narządową i zaburzenia układu odpornościowego, z czym wiążę moją chorobę. Jeśli chodzi o diagnostykę, to nigdy nie miałam krwi w kale, a nasilenie objawów nigdy nie przekroczyło Twojego, ale mnie sulfasalazyna po jakimś czasie przyniosła ulgę, choć co prawda tylko na 2 tygodnie. Teraz więcej daje mi dieta. Moim zdaniem, choć nie jestem lekarzem, colitis chronica non specifica też może oznaczać WZJ.

Nie pozdrawiaj nas nieustannie :).//Lilijka

Po prostu każdy jest tak spragniony wiedzy Biosłone, że szkoda czasu na lekturę Regulaminu forum... Na początku zdania pisz mnie zamiast "mi" http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=5280.0 //Grażyna


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: pollo 27-06-2010, 17:50
A na jakie produkty masz stwierdzoną nietolerancje pokarmową? To badanie robiłaś z krwi?


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Danka 27-06-2010, 19:13
Tak, z krwi. Sporo tego około 40 produktów na 90 testowanych w tym wszystkie zboża, trochę warzyw, owoców, przypraw. Nie mam jednak uczulenia na żadne produkty białkowe. Odstawienie tego wszystkiego przyniosło mi dużą ulgę.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: pollo 27-06-2010, 19:52
Tak się właśnie zastanawiam, czy alergenami nie są po prostu produkty niezgodne z grupą krwi. Też nie toleruję pewnych pokarmów i zauważyłam, że są to właśnie pokarmy niezgodne z moją grupą krwi, więc pewnie robienie u mnie badania krwi w kierunku nietolerancji raczej nie ma sensu.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Danka 27-06-2010, 20:25
Ja się chyba nie wpasowałam z moimi nietolerancjami w grupę krwi. Mam grupę A więc raczej mięso powinno nie powinno mi służyć. Na żadne nie mam stwierdzonej nietolerencji ale przyznam, że za mięsem jakoś szczególnie nie przepadam, za to za warzywami owszem.

A my przepadamy za poprawną pisownią  ;).//Lilijka


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 28-06-2010, 14:04
Może i ta dieta z grupą krwi to nie jest głupi pomysł. Czuję, że może mi to pomóc, a i pamiętam, że u Zibiego się ona pojawiał we wspólnym mianowniku.

Chwilę poczytałem i z tego wynika, że wieprzowina w moim przypadku (0 Rh+) to nie jest najlepszy pomysł. A stanowi to główne mięso w mojej aktualnej diecie.

Przeglądnąłem pobieżnie kilka stron na ten temat i widzę, że te informacje są różne. Czy możecie polecić jakąś stronę, albo książkę, gdzie informacje są w miarę sprawdzone?


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: pollo 28-06-2010, 14:59
Voldin, jeżeli mogę Ci coś poradzić to zastosuj dietę zgodną z Twoją grupą krwi. Bardzo prawdopodobne, że jeżeli jesz coś czego Twój organizm nie toleruje, to powoduje to u Ciebie biegunki.
Też mam grupę krwi 0 i również nie toleruje wieprzowiny (mam po niej silne bóle jelit), natomiast kalafior i kapusta (pokarmy niewskazane w grupie krwi 0) już mi tak nie szkodzą, tak więc nie wiem od czego to zależy.
Jeżeli dieta ta nie poskutkuje, wykonaj test na alergie pokarmowe.



Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 28-06-2010, 16:02
Czy możecie polecić jakąś stronę, albo książkę, gdzie informacje są w miarę sprawdzone?
Najlepsza będzie książka D'Adamo "Żyj zgodnie ze swoją grupą krwi".


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: K'lara 28-06-2010, 16:49
Voldin, na jakim jesteś oleju? W grupie krwi 0 olej kukurydziany jest zabroniony ale lniany wskazany.
D"Adamo pisze też, że niewskazany jest aloes w tej grupie.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 28-06-2010, 16:52
Na oleju z pestek winogron.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 28-06-2010, 17:34
D"Adamo pisze też, że niewskazany jest aloes w tej grupie.
Na szczęście nie pijemy soku z aloesu, a alocit wskazany jest dla wszystkich :).


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: pollo 28-06-2010, 17:36
Nie dajmy się zwariować stosując dietę zgodną z grupą krwi. Mnie co prawda szkodzą niektóre pokarmy niewskazane w mojej grupie, ale dużą ich część toleruje.Trzeba wypośrodkować dietę, jeść to co nam smakuje i nie powoduje dolegliwości ze strony układu pokarmowego.Ot takie moje zdanie.


Nie zaczyna się zdania od mi - czytaj http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=5280.0 //Grażyna


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: K'lara 28-06-2010, 18:13
Mnie nie chodzi o dietę zgodną z grupą krwi wg D"Adamo lecz, szukając tego co jest przyczyną kłopotów zdrowotnych Voldina, spoglądam w tamtą stronę. Uważam, że wszyscy, doświadczeni forumowicze powinni zrobić e- konsultacje dla Voldina.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: pollo 28-06-2010, 18:17
Ja wyeliminowałabym na pewno wieprzowinę (wiadomo, że jest niewskazana przy candidzie). Ponadto na pewien czas wykreśliłabym z diety pokarmy niezgodne z grupą krwi 0. Jak sytuacja ulegnie poprawie można zacząć wprowadzać powoli różne produkty i obserwować.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 28-06-2010, 18:26
Voldin nie jest pozostawiony sam sobie, ale z pewnością można by dla niego zrobić coś jeszcze. Tylko co?

Ja już nawet żartowałam, że przyjmę go na garnuszek i poobserwuję, czy wszystko nam opisuje jak należy ;). Jednak sama przechodziłam to samo i uważam, że tu potrzebny jest czas i duża uwaga jeśli chodzi o odżywianie. Zgadzam się z ostatnią uwagą. To jedna z głównych tez DP - eliminować to, co nam szkodzi.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Agata 28-06-2010, 18:51
A może warto spróbować kuracji marchewkowej? Wiele osób ją chwali. Myślę, że gdybym miała aż takie problemy jak Voldin, to od tego bym zaczęła.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: pollo 28-06-2010, 18:53
Voldin zapomnij o detoksie! Daj trochę odpocząć organizmowi. Organizm jest wycieńczony ciągłymi biegunkami. Zapewne w wyniku tego masz w fatalnym stanie florę bakteryjną. Brak Ci odpowiednich bakterii, które pomagają przyswajać żelazo (stąd pewnie niski poziom hemoglobiny). Wcinaj dużo czerwonego mięsa: wołowiny, wątroby wołowej, cielęcej. Ponadto w niewielkich ilościach kiszonki w postaci ogórków kiszonych. Nie poganiaj organizmu, co nagle to po diable.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 28-06-2010, 19:46
Dzięki dziewczyny za wsparcie :-)
A może warto spróbować kuracji marchewkowej? Wiele osób ją chwali. Myślę, że gdybym miała aż takie problemy jak Voldin, to od tego bym zaczęła.
Zrobiłem podejście do tej kuracji. Miałem problem z regularnością, bo nie zawsze zdążyłem to rano spożyć. A jak mówi Pan, który dzwoni do Mistrza, że go diabły nachodzą, to obieranie to takie trochę upierdliwe jest i czasu wymaga. Poza tym marchewy, do których miałem dostęp były takie niespecjalne. Na wakacje nie planuję nic, poza dochodzeniem do zdrowia i kuracja marchewkowa, przy użyciu własnej  działkowej marchewki, zajmuje pierwsze miejsce na mojej liście TODO ;)

Cytat
Voldin zapomnij o detoksie! Daj trochę odpocząć organizmowi. Organizm jest wycieńczony ciągłymi biegunkami. Zapewne w wyniku tego masz w fatalnym stanie florę bakteryjną. Brak Ci odpowiednich bakteri
Ten Detox cały czas rozważam. Jeżeli miałyby mnie dosięgnąć jakieś spektakularne dolegliwości związane z oczyszczaniem, to wakacje, kiedy nie mam ciśnienia, że muszę gdzieś być, czy coś zrobić są na to idealnym okresem. Mogę leżeć i czekać, aż przejdzie ;)

Voldin, na jakim jesteś oleju? W grupie krwi 0 olej kukurydziany jest zabroniony ale lniany wskazany.
D"Adamo pisze też, że niewskazany jest aloes w tej grupie.
Akurat na kukurydzianym to miałem okres w miarę spokojny. Nie poczułem żadnych negatywnych skutków tego oleju.

Ja już nawet żartowałam, że przyjmę go na garnuszek i poobserwuję, czy wszystko nam opisuje jak należy ;).
Na przyszłość Grażynko wyraźniej zaznaczaj, gdzie żartujesz. Teraz to już za późno, bom spakowany ;)

Jeszcze co do eliminacji i obserwowania co mi szkodzi, a co nie szkodzi, to tu też jest strasznie ciężka sprawa. Ja właściwie jem cały czas bardzo podobnie, a jednak stany mam bardzo zróżnicowane. Wieprzowinę na przykład to jem praktycznie codziennie i w życiu bym nie wpadł, że ona mi szkodzi. Jajka, kiedyś mi się wydawało, że mi nie służą, a potem zjadałem i 12 na dzień i było ok. Podobnie z innymi produktami. Może i na jakimś poziomie mikro się toczy wojna z taką wieprzowiną, a ja sobie nie zdaję sprawy i dopiero po pewnym czasie, szkody przez to wyrządzone stają się dla mnie odczuwalne, a ja wtedy nie mam pojęcia skąd to i dlaczego. Może i te testy na alergie pokarmowe pomogłyby mi jakoś to z sensem uporządkować, ale nie wiem na ile takie testy są wiarygodne?


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Danka 28-06-2010, 20:44
U mnie się sprawdziły w stu procentach. Muszę dodać, że ja od początku czułam, iż niektóre produkty mi wybitnie nie służą np. cebula czy ciemne pieczywo. Nie byłam jednak w stanie sama wszystkich wykryć. Nic dziwnego skoro było ich aż 40 na 90 testowanych.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 28-06-2010, 21:36
Cytat
Wieprzowinę na przykład to jem praktycznie codziennie i w życiu bym nie wpadł, że ona mi szkodzi.
Ja myślę, że ona Ci nie szkodzi, bo szkodzi ;), tylko szkodzi, bo codziennie.
Nie wiem, czy Cię to przekona, ale są okresy w życiu, kiedy może warto z czegoś zrezygnować, a w Twoim wypadku dodatkowo wskazuje na to grupa krwi. Trzeba by się rozejrzeć za baraniną. U nas łatwiej kupić strusia  :blink:. Nie wiem czy można mięso strusia zaliczyć do drobiu...


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 28-06-2010, 22:40
Nie wiem czy można mięso strusia zaliczyć do drobiu...
Skoro mięso owiec można zaliczyć do baraniny, to i strusia chyba także...


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: pollo 29-06-2010, 06:40
Jeżeli masz możliwość to zrób testy na alergie pokarmowe. Są pewne w 100%. To powinno ułatwić sprawę. Postaraj się też nie jeść codziennie tych samych pokarmów. Może organizmowi potrzeba trochę urozmaicenia. Są dwie teorie: albo wieprzowina wybitnie Ci szkodzi albo organizm się na nią uczulił skoro była jadana codziennie. Ja tak miałam z jajkami. Nie szkodziły mi dopóki nie zaczęłam jeść ich codziennie. Później mój organizm przestał je tolerować.
Powodzenia!


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 29-06-2010, 10:25
Pollo, widzę, że jesteś Poznanianką. Wiesz może gdzie w Poznaniu mogę zrobić takie testy? Widziałem, że w Instytucie Mikroekologii jest coś takiego (nazwa ImuPro300). Cena jest spora, bo za przebadanie krwi pod kątem alergii na 267 produktów trzeba zapłacić 1650 złotych. Są też wersje dla mniejszej ilości produktów, za odpowiednio mniejsze pieniądze, ale i tak kwoty zdają mi się złodziejskie ;) W takiej kwocie, to Janus nie tylko wszystkie alergeny by wykrył, ale i połowę alergii wyleczył pewnie ;) No ale może tyle to kosztuje. Skoro mówicie, że warto to rozważę to.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Danka 29-06-2010, 10:37
Ja wykonywałam test ImuPro w Instytucie Mikroekologii w Poznaniu, w wersji na 90 produktów i jestem zadowolona.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Mika-Pika 29-06-2010, 11:51
Danka ile kosztowały te testy?


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Danka 29-06-2010, 12:02
Sporo, aktualna cena na stronie 850 zł.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Mr. R 29-06-2010, 13:33
Trzeba by się rozejrzeć za baraniną. U nas łatwiej kupić strusia  :blink:.

W Warszawie można dostać  jagnięcinę i baraninę bez problemu pod warunkiem, że ktoś wie gdzie szukać. Gdzieś podawałem adres. Jakby coś to pytać.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: pollo 29-06-2010, 16:24
Tak Voldin, w Instytucie Mikroekologii można wykonać testy na alergie. Jeżeli masz możliwości finansowe to możesz je zrobić (szybciej dojdziesz do tego co Ci szkodzi). Możesz również zaoszczędzić i zaufać organizmowi, kontrolując to co jesz. Tak jak napisała Danka, mimo testów już wcześniej wiedziała, że szkodzi jej cebula i chleb żytni. Wybór należy do Ciebie ;).


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: K'lara 30-06-2010, 08:21
Zaczyna się sezon na borówki - czarne jagody (leśne), pomyślałam, że mógłbyś spróbować takiej kuracji, nazwijmy ją - borówkową.
W starej książce: "Leki z Bożej Apteki":J. Schulz, E. Uberhuber, znalazłam informacje, które mogły by Ci pomóc.
Odżywianie polegało by na spożywaniu :
1) soku z jagód,
2) kisielu i galaretki z jagód -wszystko na samym soku
3) odwarów z jagód ( zalać owoce wodą, zagotować, przecedzić) jako napój na cały dzień.
Krótko mówiąc - borówki na maxa  (bez łupinek i nasion).
Kisiele i galaretki można by robić na galaretce z siemienia lnianego dla wzmocnienia działania.

Warta uwagi jest nalewka z czarnej jagody wg Kneippa:
2-3 garści jagód zalać 1/4 litra wódki odstawić na minimum 1 miesiąc. Im dłużej stoi tym lepsza. Może stać nawet kilka lat.
 Dawkowanie nalewki:  
- najmniejsza dawka - 10-12 kropli na cukier,
- średnia dawka - 30 kropli na cukier,
- najwyższa dawka - 1 łyżka nalewki  rozcieńczona 2 łyżkami wody.

W cytowanej książce autorzy proponują wprowadzenie do diety: gotowanego, przetartego ryżu i gotowanej przetartej marchwi. Wszystko na ciepło.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 01-07-2010, 09:02
Posty na temat koktajlu przeniosłam do wątku http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=44.520


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: pollo 01-07-2010, 16:31
Voldin jak samopoczucie po wyeliminowaniu wieprzowinki? Lepiej się czujesz?


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 05-07-2010, 14:53
Ciężko cokolwiek powiedzieć póki co. Na razie ograniczyłem wieprzowinę na rzecz kurczaka, co może nie jest najzdrowszą opcją, ale chyba zmiana wyszła mi na dobre. Jeszcze przez kilka dni pociągnę na kurczaku na pewno, a potem jadę do domu i będę myślał co dalej.

Co do tych badań na nietolerancje pokarmowe, to kontaktowałem się z Instytutem. W sytuacji, gdy przez długi czas omijałem wiele produktów, to wynik może wyjść zafałszowany. Czekam teraz na odpowiedź jak długo potrwa, po włączeniu znowu do diety unikanych produktów, aż wyniki badań będą wiarygodne.

Jeden z ostatnich postów Biedrony też jest o tym, że zdecydowała się na testy na nietolerancje pokarmowe i dietę zgodną z grupą krwi. Al od tego czasu ani słowa w temacie. Ciekawe, w którą stronę to u niej poszło:)


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: pollo 05-07-2010, 19:34
Tylko nie przesadzaj z kurczakami, bo później kurczaki zaczną Ci szkodzić ;). Spróbuj zacząć jeść bardziej wartościowe mięso takie jak wołowina czy cielęcina. A co do drobiu to polecam Makro. Są tam kurczaki zagrodowe w całkiem przystępnej cenie :).


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: pollo 07-07-2010, 18:22
Voldin, a jajka Ci nie szkodzą? Ja zastawiam się nad ich ponownym wprowadzeniem do diety, ale po moich ostatnich przygodach z jajkami (bóle jelit), trochę się obawiam.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 07-07-2010, 19:45
Raczej nie. Jajek jadłem bardzo dużo, również w okresach najlepszego samopoczucia.

Odpisali mi z Instytutu. Na co najmniej 2 tygodnie muszę wrócić do spożywania pokarmów, które wcześniej wyeliminowałem. Dziś w ramach włączania glutenu byłem na pizzy. Wspominałem ją jako bardziej smaczne żarcie :D


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: pollo 07-07-2010, 20:30
Mmm, pizza była kiedyś moim ulubionym daniem. Uzależniłam się od niej, studiując we Włoszech ;). Co do dań mącznych to zazdroszczę Ci, że zjadłeś pizzę (jak widzę) bez żadnych większych sensacji. Pamiętam jak jakiś czas temu (jeszcze przed piciem MO), nie widząc efektów ze stosowanej diety, zjadłam bułkę pszenną z serem. Miałam takie wzdęcia, że mogłabym latać  :mrgreen:.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: K'lara 24-07-2010, 20:38
Voldin, napisz co u Ciebie :).


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 28-07-2010, 14:57
Jeszcze żyję ;)

Jakiś czas temu zacząłem kurację Detoxem i kurację marchewkową, oraz powoli kończę SlowMag. Jeszcze tych testów nie robiłem i nadal jem nie ograniczając się specjalnie.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 28-07-2010, 20:37
Skoro trzymamy się pozytywnego myślenia to: Może być już tylko lepiej ;)


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 09-09-2010, 10:02
Zleciłem badania ImuPro300 w Instytucie już ponad trzy tygodnie temu i zacząłem się trochę niecierpliwić. Napisałem maila do nich, czy czasem mnie nie zgubili, albo coś i się dowiedziałem, że jeszcze z tydzień poczekam. Chyba też jestem przypadek światowy, bo moją próbkę wysłali do Niemiec, żeby to jakoś dokładniej przebadali, bo na 267 produktów na 263 miałem reakcję pozytywną.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: pollo 09-09-2010, 15:12
Cytat
Chyba też jestem przypadek światowy, bo moją próbkę wysłali do Niemiec, żeby to jakoś dokładniej przebadali, bo na 267 produktów na 263 miałem reakcję pozytywną.
:eek:

To faktycznie sporo. Wszystko wskazuje na dziurawe jelita.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 09-09-2010, 15:57
Moim zdaniem, to wynik tego badania z ocenieniem, czy jelita są dziurawe czy nie, to ma niewiele wspólnego. Załatanie jelit i tak by nie dało poprawy w tego typu badaniu, bo ono wykryło, że w krwi są jakieś przeciwciała na dane substancje. Jak jelita będą załatane, to po prostu te substancje do krwi się nie dostaną i nie będzie żadnej reakcji. Gdyby to działało tak, że im większy wynik w takim badaniu, tym bardziej dziurawe jelita, to musiałbym być MO bardzo rozczarowany.

Cytat
By mieć wyobrażenie, jakie niebezpieczeństwo niesie obecność w organizmie lektyn, prześledźmy trzy warianty reakcji systemu odpornościowego w kontakcie z groźną lektyną, jaką jest gluten pokarmowy:
1.Gluten w pierwszym kontakcie z systemem odpornościowym (w miejscu wniknięcia do organizmu przez nadżerkę nabłonka jelitowego) wywołuje reakcję, przyczyniając się tym samym do pogłębienia się miejscowego stanu zapalnego, określanego jako zapalenie bądź przekrwienie śluzówki. W tym przypadku gluten pokarmowy niezwykle utrudnia, a czasami wręcz uniemożliwia wygojenie nadżerek nabłonka jelitowego. Jest to jeden z powodów braku postępu w zdrowieniu po zastosowaniu Mikstury oczyszczającej.
2.Nie dochodzi do reakcji systemu odpornościowego przy pojawieniu się glutenu we krwi, lecz organizm wyrzuca go przez skórę wywołując rozmaite choroby skórne, takie jak: uczulenia pokarmowe, choroba Duhringa, egzema, łuszczyca, atopowe zapalenie skóry (AZS) czy trądzik. W tym przypadku gluten pokarmowy nie wpływa w zasadniczy sposób na leczenie nadżerek nabłonka jelitowego, niemniej jednak wyeliminowanie go z jadłospisu w zasadniczy sposób przyspiesza gojenie się zmian skórnych.
3.System odpornościowy w kontakcie z glutenem nie reaguje w ogóle pozwalając tym samym, by ta groźna lektyna krążyła swobodnie w krwiobiegu, znalazła powinowatą sobie tkankę i przyłączyła się do receptorów powierzchniowych jej komórek nadając im cechy antygenu, tj. znamiona obcogatunkowego białka. W tej sytuacji systemowi odpornościowemu nie pozostaje nic innego, jak obrócić się przeciwko komórkom własnego organizmu, by je zniszczyć.

Wydaje mi się, że to w połączeniu z wynikiem tłumaczy, dlaczego mam problemy głównie z przewodem pokarmowym i przez dwa lata nie posunąłem się do przodu, a właściwie cofnąłem. Mój organizm na wiele różnych substancji reaguje wg pierwszego wariantu i uniemożliwia mi wygojenie. Jedyna dobra rzecz, to nadzieje, że skoro wszystko dzieje się na pierwszej linii frontu, to tego syfu nie odłożyło mi się w różnych miejscach organizmu za wiele.

Strategię obmyślę jak już dostanę wyniki do ręki.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 10-09-2010, 12:16
Tak sobie czytam o tych nietolerancjach pokarmowych i się zastanawiam, czy to w ogóle do opanowania jest.

Czy da się doprowadzić do tego, że organizm przestanie produkować w nadmiarze te przeciwciała IgG? Czy co najwyżej do tego, że po ograniczeniu jakiegoś produktu IgG dla niego spadnie, ale gdy tylko wrócę do spożywania tego produktu, znowu będą one produkowane w nadmiarze?


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: pollo 10-09-2010, 13:37
Voldin, przeciwciała wygasają po jakimś czasie. Wszystko zależy od stopnia nietolerancji na dany pokarm.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 10-09-2010, 14:05
Na portalu po wpisaniu IgG znalazłem tylko:
Cytat
IgG – immunoglobuliny typu G są przeciwciałami odporności wtórnej, nabytej po wcześniejszym kontakcie organizmu z patogenem. Jeżeli dziecko chorowało już na przykład na różyczkę, krążące we krwi i limfie przeciwciała typu G sprawią, że przy ponownym kontakcie z wirusem różyczki do zachorowania nie dojdzie, gdyż wirus zostanie unieszkodliwiony, zanim zdąży zaaklimatyzować się i namnożyć.

A przecież kontaktu z różyczką nie ma się cały czas, a mimo to przeciwciała nie zanikają.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: pollo 10-09-2010, 14:11
Z alergenami pokarmowymi jest inaczej. Wszystkiego się dowiesz w odpowiednim czasie. Poczekaj na wynik.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 10-09-2010, 14:24
W te opisy do wyników, które oni podsyłają to niespecjalnie wierzę, bo już jedną kurację od nich za grube pieniądze mam za sobą ;) Dlatego jakieś pewniejsze źródło informacji by się przydało. Buszując po necie znalazłem informacje, że te nietolerancje nie ustępują, oraz takie, że ustępują, ale są to głównie materiały promocyjne przede wszystkim konkurencyjnego badania, to też ciężko je brać za szczerą prawdę ;)


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: pollo 10-09-2010, 14:27
W wyniku znajdziesz odpowiedź na wszystkie nurtujące Cię pytania. Za dużo by tu pisania było. Czekaj cierpliwie na wynik a raczej grubą książeczkę do poczytania ;).


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 14-09-2010, 16:05
Mam już wyniki stuningowane przez Niemców. Podnieśli oni progi, bo wcześniej były w zdecydowanej większości 4 (czyli najsilniejsza reakcja układu odpornościowego) i niewiele by mi dało. Teraz pozytywnych jest już "tylko" 167 i zdarzają się dość często "nieczwórki". Niemcy również takiego przypadku jeszcze nie mieli, więc chyba już jestem bardziej światowa gwiazda, od samozwańczego światowego przypadku, Hansa ;) Na szybko przejrzałem wyniki i widzę, że sporo zmian mnie czeka. Cały opis ma ze sto stron i póki co nie mam czasu tego czytać, bo w piątek mam egzamin do zaliczenia. Jakieś zmiany mogę wprowadzić na szybko, na przykład dać sobie spokój z tą kuracją marchewkową, bo na marchew mam wynik 4 .

Jak zobaczyłem jak się Panie w recepcji pobudziły, gdy się przedstawiłem, oraz usłyszałem, że jestem teraz "priorytet" to śmiać mi się chciało strasznie :D Przez to chyba nie uwierzyły specjalnie, że do swojego zdrowia podchodzę bardzo poważnie i od prawie dwóch lat nie jem glutenu, cukru, mleka, alkoholu i kilku innych rzeczy. Wspomniały też coś o załataniu jelit, więc chyba są bliżej ideologicznie Biosłone niż mi się dwa lata temu wydawało ;)

Jeszcze chciałbym się dowiedzieć, czy Detox+ może mieć znaczący (a nawet bardzo znaczący) wpływ na poziom przeciwciał IgG na różne produkty?


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 21-09-2010, 22:30
Cytat
Jeszcze chciałbym się dowiedzieć, czy Detox+ może mieć znaczący (a nawet bardzo znaczący) wpływ na poziom przeciwciał IgG na różne produkty?

Jakby ktoś jeszcze szukał kiedyś szukał, to wg medycyny nie ma to wpływu.



Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 22-09-2010, 16:53
W sumie to teraz jestem w kropce, co robić. Ograniczę się do tego, co nie powoduje reakcji odpornościowej, to zostanie mi tylko kilka mięs i ryb, oraz banan i nektarynka popijane herbatą. Z taką dietą, to nie dość, że się zakwaszę, to jeszcze dorobię się poważnych niedoborów. W takim stanie organizm nie będzie miał szans na dojście do równowagi. Będę jadł to, na co mam reakcje, to ciągłe stany zapalne uniemożliwią zagojenie jelita i w najlepszym przypadku nie posunę się do przodu tak jak teraz.

W wyniku znajdziesz odpowiedź na wszystkie nurtujące Cię pytania. Za dużo by tu pisania było. Czekaj cierpliwie na wynik a raczej grubą książeczkę do poczytania ;).

Jeszcze to miałem sprostować, w razie gdyby komuś przyszło do głowy, że po tym ImuPro może się spodziewać grubej książeczki z wartościową wiedzą. Wyniki są rzeczywiście grube (zależą od ilości znalezionych alergenów), ale niosących jakąś informację jest tam z 5 stron. Reszta to zdjęcia produktów uczulających i teksty o nich, często tego typu:
Cytat
Arbuzy  popularne są głównie w lecie jako owoce "gaszące pragnienie". Arbuz stosowany jest w kuchni domowej dla orzeźwienia w formie deseru, dodatku do lodów i bowli.

Produkty spożywcze zawierające miąższ arbuza są odpowiednio oznaczone, tak więc raczej nie spotyka się jego ukrytego występowania.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: pollo 22-09-2010, 18:52
Według mnie powinieneś wyeliminować alergeny o najwyższym stopniu reakcji (3 i 4). Te z 1 jeść co drugi dzień te z 2 jeść powiedzmy dwa razy w tygodniu. Jednak powinieneś i tak kierować się sygnałami płynącymi z ciała. Jeżeli coś wyraźnie Ci szkodzi to odstaw, ale jeżeli nie, to dlaczego nie miałbyś tego pokarmu spożywać?


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 22-09-2010, 20:55
W krótkiej perspektywie reakcja na dany alergen może być przez nas niewyczuwalna. Czytałem, że organizm stara się wykonać krecią robotę bez nadmiernego zaprzątania nam głowy. A może i w moim przypadku tak się narobi przy produkcji tych przeciwciał, że wysyłać jakieś sygnały do mózgu już mu się nawet nie chce ;)? Nie zmienia to jednak faktu, że spożywanie takiego produktu w sytuacji, gdy trafia on do krwiobiegu przez nieszczelne jelito, cały czas stymuluje układ odpornościowy do produkcji przeciwciał na niego. Lektyna zlepi się z tkanką organizmu i przy okazji jej neutralizacji przez przeciwciało, oberwie także ta tkanka. W końcu może to doprowadzić do choroby z autoagresji, albo np. co mi się zdarzało, do zapalenia jelita. Zapalenie jelita uniemożliwia jego zagojenie i błędne koło się zamyka, bo lektyny cały czas mają swobodny przepływ do krwi, a reakcja na nie prowadzi do zapalenia jelita.

Tak to rozumiem po lekturze niektórych artykułów na Portalu.

Teraz pytanie, jak przerwać to błędne koło?
Być może jest jakimś sposobem unikanie szczególnie pokarmów, które wywołują u mnie dolegliwości jelitowe. Mistrz pisze, że łączenie poszczególnych lektyn z tkankami organizmu nie dzieje się przypadkowo, tylko na zasadzie powinowactwa tkankowego. Może jest tak, że lektyny, które łączą się właśnie z jelitem wywołują u mnie objawy, gdyż właśnie jelito jest w najgorszym stanie. Poza tym D'Adamo też pisał, że osoby z grupą 0 mają szczególne skłonności do chorób autoimmunologicznych przewodu pokarmowego. Tylko postępując w taki sposób musiałbym spożywać produkty, które co prawda jelito zostawiłby w spokoju, ale przyłączyłby się do innych tkanek i w końcu w nich mogłyby doprowadzić do choroby. No ale jelito miałoby może czas, żeby się zregenerować i uszczelnić. Tylko nie wiadomo, ile to by musiało trwać, i czy w ostatecznym rozrachunku wyszedłbym na plus.

Od soboty złapała mnie jakaś infekcja. Głównie katar i kaszel. I w tym czasie w sprawach jelitowych czuję się znacznie lepiej. Myślę, że w momencie, gdy układ odpornościowy koncentruje się na walce z infekcją górnych dróg oddechowych, produkcja przeciwciał na lektyny pokarmowe spada. To może jakoś sztucznie (np. poprzez zabiegi wodne) zmusić organizm do tego, aby skoncentrował się np. na oczyszczaniu zatok. Tutaj również jelita miałby jakiś czas na odbudowę. Co prawda, w momencie, gdy cały czas jelita byłby nieszczelne i reakcja systemu odpornościowego na lektyny byłaby dużo słabsza mogłyby się odkładać w różnych miejscach organizmu, ale z tym to już myślę organizm by sobie poradził po zagojeniu jelit. Tylko, czy jest to właściwie do zrobienia w praktyce?

Co do pomysłu Apollo z tym rotowaniem produktami, które miały wartość 1 i 2, to i tak jest to niewykonalne niestety.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 22-09-2010, 21:43
Miksturkę pijesz dopiero nieco ponad dwa lata. Ja na tym etapie miałam wciąż jeszcze biegunki po wielu posiłkach, a co się działo z moim ciśnieniem krwi, ze stawami (chodzenie o kulach), coś okropnego.

Czy naprawdę nie widać żadnej poprawy?
W dalszym ciągu wydajesz mi się chwilami nastawiony bardziej na badania, jakieś środki wspomagające (suplementy) i przyspieszanie oczyszczania (Detox+) niż na działania zgodne z naturą, ale być może się mylę. Wydaje mi się, że choć nas pytasz o wiele rzeczy, i tak robisz coś innego. Czy mógłbyś podsumować, które z metod oczyszczania i jakie dodatkowo kuracje i jak długo stosowałeś od czerwca 2008?

Czy mógłbyś jeszcze raz opisać swoje obecne menu? Reakcje po posiłkach/ poszczególnych produktach? Jak tam z koktajlami? Czy jeszcze studiujesz, uczysz się? Jak sobie z tym radzisz? Nie chodzi o wścibstwo ani nie chcę Ci udowadniać, ze coś robisz źle, ale chciałabym obiektywnie ocenić całą sytuację. Myślę, że Tobie samemu mogłoby to wiele rozjaśnić.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 22-09-2010, 23:03
Cytat
W dalszym ciągu wydajesz mi się chwilami nastawiony bardziej na badania, jakieś środki wspomagające (suplementy) i przyspieszanie oczyszczania (Detox+) niż na działania zgodne z naturą, ale być może się mylę.
Mylisz się. Od początku przygody z Biosłone, kiedy okazało się, że Janus to pazerna parówa (dla mnie to grudzień 2008) nie wziąłem żadnego leku, żadnego suplementu poza Slow Magiem dwukrotnie i ostatnio Detox+, ani razu nie byłem u lekarza, nie robiłem żadnych badań poza kilkoma OB i raz cholesterolem, żeby pokazać koledze, że mimo iż jem kilka jajek dziennie, nie muszę mieć wysokiego cholesterolu.

W czasie od grudnia 2008 stosowałem się bardzo sumiennie do zasad tu propagowanych i właściwie nie zmieniłbym nic, poza tym, że w życiu nie zrezygnowałbym ponownie ze sportu, oraz więcej sił włożyłbym w blokowanie (zamiast czekać, aż organizm sam się oczyści) intensywnych, kilkudniowych biegunek, nie ograniczając się tylko do ryżu, który nie działał u mnie w żaden sposób.

Badanie, o którym mowa ostatnio, ImuPro wykonałem tylko i wyłącznie dlatego, że uważam je za dobre uzupełnienie idei DP w przypadku w miarę przeciętnego człowieka. DP wymienia lektyny, na które system odpornościowy wielu ludzi reaguje (gluten, czerwony barwnik, orzeszki, miód) i nakazuje unikać pokarmów szkodzących. Skoro wielu osobom już po silnej sugestii, tak truno uwierzyć, że gluten rzeczywiście im szkodzi, a po odstawieniu jednak okazuje się, że to prawda, to w podobnym stopniu szkodzić może i inna lektyna. Czasem niemożliwe jest ocenienie na podstawie obserwacji co szkodzi. Jak ja miałem zaobserwować, że najbardziej szkodzą mi jaja, gryka, ryż, prawie wszystkie warzywa, ziemniaki, siemię lniane, pestki dyni (na każde z nich mój system odpornościowy produkuje bardzo dużą liczbę przeciwciał), skoro prawie tylko to jadłem?

Kuracji nie stosowałem żadnych poza MO, solidną DP (nie jest dla mnie problemem konieczność rezygnowania z jakiegoś jedzenia mimo, że lubię, bo dojście do zdrowia jest dla mnie zdecydowanie najważniejsze) i koktajlami (nieregularnie, bo miałem wrażenie, że mi nie służyły co potwierdziło się w badaniu, że pestki dyni i siemienia lnianego silnie mnie uczulają), dwukrotnie Slow Mag (2 rano + 4 wieczór), w wakacje kuracja marchewkowa przez jakieś 2 miesiące. I jakieś wygłupy z Coca-Colą i wodami Wielka Pieniawa po rotawirusie, ale to nie traktuję jako kurację w ogóle. Przez jakieś dwa tygodnie piłem wodę z cytryną, bo czułem się zakwaszony i samopoczucie się polepszyło.

Obecnego menu nie opiszę, bo je dopiero wymyślam. W każdym razie nie jem póki co nic, co byłoby tu niepolecane. Uczę się, ale generalnie przedkładam zdecydowanie zdrowie nad uczelnię. Gdy miałem kryzys zdrowotny, to nie miałem problemu, aby zrobić sobie  tygodnie wolnego, pojechać do domu i solidnie wypocząć. Gdyby to miało pomóc to bez większego stresu mógłbym rzucić studia, tak jak wcześniej rzuciłem pracę. No ale nie pomoże.

Ogólnie to nie chcę żadnych specjalnych wskazówek, bo co jest na forum polecane, to już przerabiałem. Nie sądzę, aby mógł dostać jeszcze jakąś radę, która w istotny sposób mi pomoże, choć doceniam dobre chęci. Teraz potrzebna mi jest kalibracja i bardziej skupmy się na tym, co jest teraz. Zależy mi na ocenie mojego rozumowania przedstawionego w moim poprzednim poście i jeżeli widzi tam ktoś jakąś ewidentną głupotę, to będę wdzięczny za korektę.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: pollo 23-09-2010, 05:05
To jak wyjaśnić fakt, iż ja przed zrobieniem testów na alergie pokarmowe, spożywałam pokarmy na które mam najwyższy poziom nietolerancji czyli 4 i wystąpiły u mnie objawy oczyszczania, co świadczy o uszczelnieniu przewodu pokarmowego? Jestem pewna, że u większości z nas przy nieszczelnych jelitach, też występują jakieś nietolerancje, jednak po dłuższym czasie stosowania mikstury, nadżerki się goją...


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Piotr 23-09-2010, 08:02
Cytat od: Voldin
Jak ja miałem zaobserwować, że najbardziej szkodzą mi jaja, gryka, ryż, prawie wszystkie warzywa, ziemniaki, siemię lniane, pestki dyni (na każde z nich mój system odpornościowy produkuje bardzo dużą liczbę przeciwciał), skoro prawie tylko to jadłem?

Cytat od: Apollo
To jak wyjaśnić fakt, iż ja przed zrobieniem testów na alergie pokarmowe, spożywałam pokarmy na które mam najwyższy poziom nietolerancji czyli 4

Nie sądzę, że to przypadek. W Twoim przypadku Voldin a prawdopodobnie i wielu innych osób (patrz Apollo) pojawia się alergia na pokarmy, które spożywa się często. Wydaje mi się, że tu może pomóc tylko rozsądna rotacja pokarmów.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: pollo 23-09-2010, 10:30
Cytat
Nie sądzę, że to przypadek. W Twoim przypadku Voldin a prawdopodobnie i wielu innych osób (patrz Apollo) pojawia się alergia na pokarmy, które spożywa się często. Wydaje mi się, że tu może pomóc tylko rozsądna rotacja pokarmów.

Kiedyś dodawałam codziennie do każdej potrawy brokuły i zieloną fasolkę. Po jakimś czasie wytworzyła się na nie nietolerancja, jednak w badaniach na alergie nie wykryto przeciwciał na wyżej wymienione warzywa. Po prostu organizm zaprotestował przeciw jedzeniu w kółko tego samego. Obecnie problem nie występuje, gdyż staram się urozmaicać jedzenie i nie spożywać codziennie tych samych potraw. Co do przypadku Voldina, to naprawdę nie wiem jak można mu pomóc :(.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 14-12-2010, 18:15
Jakiś czas (początek października) temu zrobiłem sobie badanie żelaza. Wyszedł znaczny niedobór. Miałem 13, przy normie 53-167. Zacząłem jeść dużo wątróbki, surowe żółtka na czczo (jak gdzieś polecała na forum chyba Editho), sporo wołowiny. Po miesiącu powtórzyłem i było już 35, więc myślałem, że wszystko idzie w dobrą stronę.

Jednocześnie zauważyłem, że wzrok mi się sypie. Słabo widzę, szybko się męczy i w ogóle jakiś taki zamglony. Poszedłem do okulistki. Ona mi powiedziała, że wada się nie zmieniła, a to że widzę o połowę gorzej, niż normalnie wynika z tego, że mój nerw wzrokowy bardzo źle wygląda.

Poszperałem trochę i znalazłem, że takie problemy mogą się wiązać z anemią (szczególnie  gdy równocześnie występuje brak witaminy B12 i żelaza), i że są trwałe. Znowu to żelazo mam tyko 20ug/dl, jak B12 to nie wiem.

Co mam zrobić? Może jak nie mam tej B12 i żelaza bo wchłanianie jest upośledzone, a długotrwały niedobór ma mnie doprowadzić do ślepoty, to już lepiej przyjąć to w zastrzykach czy jakoś podobnie?


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 14-12-2010, 21:19
Są eksperci lepsi ode mnie, ale czytam uważnie, co piszesz, spróbuję Ci znów podokuczać ;). Jak już zacząłeś się straszyć badaniami, to zrób komplet badań. Wnioskowanie po jednym wyniku wydaje mi się chybione.

Chciałabym Cię zapytać, jakie masz objawy niedoboru żelaza obserwowane przez Ciebie, a nie w wynikach laboratoryjnych, to może być stan skóry, włosów lub paznokci, jakieś zaburzenia, ale nie będę podpowiadać, po prostu się zastanów, co Cię męczy oprócz biegunek i gorszego widzenia.

Co do żelaza, najwięcej jest go w hemoglobinie. Związki żelaza są w żołądku rozkładane przez soki żołądkowe, a następnie wchłaniają się przez ściany jelit. Do tego konieczna jest redukcja żelaza przy obecności witaminy C. Przy takiej liczbie nietolerancji, o jakiej pisałeś w #142 to może być różnie, i z przemianami biochemicznymi, i z wchłanianiem, które nawet u zdrowego wynosi tylko kilka procent żelaza przyjętego z pożywieniem. Zaburzenia wchłaniania żelaza mają związek z brakami witamin, co przy takich nietolerancjach jest trudne do opanowania.

Od 2 lat jadasz zgodnie z DP, ostatnio nawet kierujesz się trochę dietą w swojej grupie krwi (czy tak?). Jak jednak wiesz, diabeł tkwi w szczegółach. Czy każdej porcji mięsa towarzyszą warzywa i to co zawiera witaminę C: zielona pietruszka, kapusta kiszona, papryka, brokuły, rzeżucha, z owoców czarna porzeczka, pomarańcze do koktajlu? Zawsze warto o tym pamiętać. Na razie nie widzę decydującego związku z B12, ale wątróbki nadal wcinaj. Jeśli zasmakowałeś w surowych żółtkach, to może takie śniadanie - pasta dr Budwig (na twarożku własnej roboty z wiejskiego mleka, a serwatki nie wylewaj), dodatkowo z żółtkami... Chodzi o to, żeby to był stały dowóz tych produktów, żeby dostarczać mimo obniżonego wchłaniania spowodowanego stanem jelit.
Jeśli
Cytat
zostanie mi tylko kilka mięs i ryb, oraz banan i nektarynka popijane herbatą
to z nektarynki i banana możesz zrezygnować, za to mięso (różnorodne), indyk, kurczaki zagrodowe i ryby jedz śmiało i do woli. Możesz mieć rozepchany żołądek (pamiętam wcześniejsze wpisy), więc lepiej mniej a lepiej.

Ja myślę, że gdyby rzeczywiście brak wit B12 wchodził w grę, to można by wziąć te zastrzyki, lepsze to od degeneracji wzroku, ale najpierw to sprawdź. Korekta diety może zatrzymać biegunki, a wtedy dobre białko, i nerw wzrokowy może się zregenerować.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 14-12-2010, 22:39
Cytat
Są eksperci lepsi ode mnie, ale czytam uważnie, co piszesz, spróbuję Ci znów podokuczać . Jak już zacząłeś się straszyć badaniami, to zrób komplet badań. Wnioskowanie po jednym wyniku wydaje mi się chybione.
Mam taki plan, sprawdzić to B12, ale to pewnie dopiero po Nowym Roku. Wnioskować nie miałem specjalnie zamiaru po samym żelazie, bo hemoglobina niby w górę idzie powoli, to może żelazo z krwi jest zużywane na tą hemoglobinę, ale te oczy mnie zmartwiły.

Cytat
Chciałabym Cię zapytać, jakie masz objawy niedoboru żelaza obserwowane przez Ciebie, a nie w wynikach laboratoryjnych, to może być stan skóry, włosów lub paznokci, jakieś zaburzenia, ale nie będę podpowiadać, po prostu się zastanów, co Cię męczy oprócz biegunek i gorszego widzenia.
Włosy mi wypadają dość ostro. Na skórze mam miejsca bardzo wysuszone. Kondycji nie mam wcale, jak przebiegnę na autobus ze 3 minuty, to czuję, że zaraz na zawał padnę:) Z koncentracją jest też nie najlepiej, a przydałaby się. Blady byłem jakiś czas dość wyraźnie, ale teraz niby kolor odzyskałem.

Cytat
Od 2 lat jadasz zgodnie z DP, ostatnio nawet kierujesz się trochę dietą w swojej grupie krwi (czy tak?). Jak jednak wiesz, diabeł tkwi w szczegółach. Czy każdej porcji mięsa towarzyszą warzywa i to co zawiera witaminę C: zielona pietruszka, kapusta kiszona, papryka, brokuły, rzeżucha, z owoców czarna porzeczka, pomarańcze do koktajlu? Zawsze warto o tym pamiętać. Na razie nie widzę decydującego związku z B12, ale wątróbki nadal wcinaj. Jeśli zasmakowałeś w surowych żółtkach, to może takie śniadanie - pasta dr Budwig (na twarożku własnej roboty z wiejskiego mleka, a serwatki nie wylewaj), dodatkowo z żółtkami... Chodzi o to, żeby to był stały dowóz tych produktów, żeby dostarczać mimo obniżonego wchłaniania spowodowanego stanem jelit.
Teraz kieruję się głównie tymi nietolerancjami, co przy okazji pokrywa się dość mocno z dietą na grupę krwi. Jem 3 obiady w ciągu dnia z mięsa (bardzo urozmaicone: wieprzowina, wołowina, jeleń, sarna, dzik, indyk, cielęcina, kurczaka nie jem, wątróbki też z czego się da, tylko nie z kurczaka ;)), warzywa bardzo ograniczone do szpinaku, kalarepy, brukselki, buraczków, kapusty kiszonej i surówek modrej (na nie tylko nie mam nietolerancji, lub mam małą), z dodatkiem ryżu (torebka na cały dzień) lub fasoli mungo (na kasze i ziemniaki nietolerancja silna), ryby zamiast mięsa ze 3 razy w tygodniu. Nektarynek nie jem, bo jakieś mało soczyste trafiałem ;) Banan raz dziennie się pojawia, co najmniej 0,5 przed lub 2 godziny po większym posiłku. Żółtka jaj jadłem średnio 5 dziennie przez te ponad 2 miesiące. 3 rano na pusty żołądek i potem między obiadem, a kolacją jeszcze 2. Chociaż też z mieszanymi uczuciami, bo miałem na nie bardzo silną nietolerancję stwierdzoną. Na forum czytałem, że często surowe nie powodują takich reakcji i zachęcony postami Editho chciałem spróbować tak podnieść to żelazo. Wszystko co z mlekiem mam bardzo silne nietolerancje (również kozie), więc na razie odpada. Piję w zasadzie tylko wodę, raz po raz jakąś herbatę ziołową, albo inne ziółka, ale nic z takich rzeczy nie piję regularnie, więc efektu terapeutycznego nie mogą mieć.

Ogólnie czuję, że taki sposób odżywiania na ten moment jest dobry. Pozwolił przewodowi pokarmowemu trochę odpocząć, chociaż rewelacji z tym nie ma.

Ogólnie to staram się w miarę regularnie odwiedzać basen i się chociaż trochę tam zmęczyć. Przeczytałem tą książkę "Żyj zgodnie z grupą krwi" i jestem chyba bardzo książkowym przykładem grupy 0 (nawet jeżeli o charakter chodzi). Jak u mnie powstało zapalenie jelita, też tam jest opisane kropka w kropkę. D'Adamo twierdzi, że możliwość rozładowania wszelkich napięć poprzez wysiłek fizyczny jest dla grupy 0 koniecznym warunkiem zdrowia.

Planuję zrobić tą miksturę Sobolewskiego, żeby jakoś chociaż tą florę poratować z braku KB.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 17-12-2010, 12:08
B12 jest ok.


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: Voldin 01-01-2011, 22:40
Żeby ten wątek był kompletny, podaję link do posta, w którym opisałem problem z odbytem:
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=15036.msg124752#msg124752


Tytuł: Odp: Voldin - żałosne efekty leczenia drożdżycy
Wiadomość wysłana przez: K'lara 02-04-2011, 10:21
Voldin, co u Ciebie słychać? Napisz coś :).