Na DP jadła kurczaka i stwierdziła, że musi do niego jeść ryż, bo go jeszcze w miarę toleruje, do tego warzywa w minimalnych ilościach, trochę kiszonej kapusty, ale tego było malutko. Więc generalnie bardzo monotonne odżywianie. Na MO, KB i inne "sposoby" nie chciała się zgodzić. Po miesiącu stwierdziła, że to jej nie pomaga i wróciła do słodyczy, ziemniaków i tego co najmniej jej szkodzi.
W cytowanym fragmencie znajduje się, moim zdaniem, ewidentny oksymoron, mianowicie deklaracja na temat słodyczy, ziemniaków, jakoby jej najmniej szkodziły. Sam doświadczyłem w pewnym sensie depresji ze względu na stwierdzone przez lekarzy przewlekłe zapalenie żołądka połączone z refluksem żółciowym oraz zespołem jelita drażliwego. W skrócie - nie mogłem jeść tak, jak kiedyś, ponieważ skutkowało to każdorazową reakcją organizmu w postaci nudności, bólu brzucha, o permanentnej zgadze już nie mówiąc. Musiałem jeść mniej, a częściej. Rozwiązaniem, które z perspektywy czasu uważam za po prostu głupie, stały się słodycze, które zawierają mnóstwo energii przy niewielkiej objętości (choć nie zawsze) i jadłem je praktycznie przy każdym posiłku. Konieczność zmiany diety i uświadomienia sobie, jak ogromny wpływ na funkcjonowanie mojego organizmu mają zjadane przeze mnie pokarmy, w połączeniu z przewlekłymi bólami brzucha, uporczywymi wzdęciami czy problemami gastrycznymi wszelkiego rodzaju oraz zażywanym wówczas codziennie Polprazolem doprowadziły mnie do pewnego rodzaju depresji. Brak chęci do życia, pobyt w szpitalu na Sylwestra czy odsunięcie się od znajomych - to były symptomy moich przemian fizycznych i psychicznych.
Aż do momentu wprowadzenia DP i ZZO. Dzięki bratu i jego wiedzy na temat BPP, udało mi się pozbyć wielu nieprzyjemnych reakcji mojego organizmu, choć proces zdrowienia nadal trwa. Niedawno wprowadziłem również MO, dzięki czemu mogę liczyć na wyzdrowienie mojego układu pokarmowego w przyszłości, choć wiem, że przede mną jeszcze długa i kręta droga. Mimo to jestem pełen nadziei i pozytywnej energii, którą uzyskałem dzięki pozytywnym aspektom zmiany świadomości żywieniowej związanej z BPP. Nie byłoby jednak tej zmiany bez własnej definitywnej decyzji o zmianie swojego sposobu życia praktycznie o 180 stopni.
Ostatnimi czasy spędzam mnóstwo czasu na czytaniu forum i wiem, że mój przypadek jest nieskomplikowany i droga do zdrowia nie będzie ode mnie wymagała ogromnych zmian. Natomiast podjąłem decyzję o wzięciu własnego zdrowia we własne ręce i myślę, że tego właśnie potrzebuje Twoja koleżanka. Nie znam ani Ciebie, ani Twojej koleżanki, zaś mogę jedynie napisać, jakie były moje motywacje do zmiany oraz na czym, moim zdaniem, warto się skupić, decydując się na metody BPP (choć zdaję sobie sprawę, że zasady te można przełożyć na przeróżne aspekty życia).
W moim przypadku pomocne były:
- pomoc/wsparcie bliskich - począwszy od najzwyklejszej rozmowy, poprzez pomoc przy codziennych obowiązkach, zaś kończąc na dyskusji na temat głębokich refleksji życiowych, marzeń, celów, itp.,
- uświadomienie sobie, iż jesteśmy jedynymi właścicielami naszego organizmu i możemy decydować o jego zdrowiu czy kondycji (innymi słowy: wiara, iż możemy zrobić i osiągnąć wszystko, również zdrowie)
- baczna obserwacja reakcji organizmu, która wiąże się z pozytywnym skutkami zmiany nawyków żywieniowych (także w odniesieniu do stanu psychicznego),
- koncentracja na wyżej wspomnianych korzyściach płynących z wdrażanych zmian oraz pewnego rodzaju afirmacja tych pozytywów,
- posiadanie zajęcia w postaci pracy zarobkowej, w domu czy po prostu hobby.
Należy tutaj jednak podkreślić, iż do jakichkolwiek zmian potrzebna jest chęć. Stojąc w obliczu marnej jakości mojego życia, zdecydowałem się na zmianę, nawet jeśli miałaby ona oznaczać obrót o 180 stopni. Z tej zmiany jestem zadowolony i kontynuuję swoją drogę przy jednoczesnej i ciągłej nauce na temat zdrowia i nie tylko.
Podsumowując,
Aby coś zmienić, należy po prostu chcieć. A żeby chcieć, czasem trzeba uwierzyć. Zaś żeby uwierzyć, należy wiedzieć. A żeby wiedzieć... Trzeba się uczyć.
Życzę Tobie i Twojej koleżance wyjścia z tej sytuacji. Wiem, że się to Wam uda.