Sorki, że jedno pod drugim, ale widzę bliski związek kolejnych artykułów z nowej debaty z powyższym.
Fascynujące, dla mnie nowe:
http://nowadebata.pl/2012/04/27/zywieniowy-stan-wyjatkowy/„prawda naukowa” ma w dietetyce drugorzędne znaczenie („badania najczęściej wykonuje się w taki sposób, aby potwierdzić wcześniej przyjętą tezę”) i zawsze przegrywa w zderzeniu z dużo ważniejszymi interesami politycznymi i gospodarczymi państwa oraz jego elit
Przypomnijmy, że wegetarianizm pod pretekstem „zdrowotnym” promowano wśród mas tylko po to, aby móc żołnierzy karmić pełnowartościowym pożywieniem, jakim jest mięso.
http://nowadebata.pl/2011/01/31/blonnik-czyli-pies-ktory-nie-zaszczekal/W latach 50-tych XX w. rozpoczęła się w środowisku naukowo-medycznym debata na temat żywieniowych przyczyn rosnącej zapadalności na choroby serca. Jedna grupa badaczy, na czele z Ancelem Keysem, odpowiedzialnością za wywoływanie choroby wieńcowej obarczała spożycie tłuszczów, w szczególności zwierzęcych, a druga grupa, w tym John Yudkin, obwiniała o to rosnące spożycie cukru i przetworzonych węglowodanów.
http://nowadebata.pl/wp-content/uploads/2012/02/Dlaczego-apetyt-rosnie-w-miare-jedzenia_wersja-poprawiona.pdf... [badanie] miało wykazać korzyści zdrowotne wynikające z niepalenia papierosów, niskiegocholesterolu i niskiego ciśnienia krwi. Jednak wyniki tego projektu także nie spełniły oczekiwań badaczy. Okazało się bowiem, że więcej zgonów wystąpiło wśród osób, które zgodnie z zaleceniami rzuciły palenie, stosowały niskotłuszczową dietę i przyjmowały leki obniżające ciśnienie, niż wśród tych pacjentów, którym pozwolono kontynuować swoje zachowania i nawyki. [...] W 1997 roku badacze ujawnili, że w badaniu MRFIT okazało się, że w grupie eksperymentalnej, w której było mniej palaczy, wystąpiło więcej przypadków raka płuc niż w grupie kontrolnej. W zasadzie jedyny wniosek z badań był taki, że spożycie tłuszczu chroni przed nowotworem.
Na podstawie powyższych zaczynam powoli dochodzić do wniosku, że w dzisiejszych czasach najgroźniejszymi toksynami w żywności wcale nie są metale ciężkie, hormony, sterydy i antybiotyki w mięsie, pestycydy w roślinach ani konserwanty w konserwach, lecz
w dalszym ciągu nadmiar przetworzonych węglowodanów w postaci białego cukru, syropu HFCS, białej mąki oraz wszystkich innych produktów zbożowych i skrobiowych.
Czy ktoś się ze mną nie zgodzi?
---
Edycja: poprawiłem „toksyny” na „toksyny w żywności”, bo leki chemiczne i wymyślanie nowych chorób to zupełnie inna para kaloszy i jeszcze nie wiem, co gorsze.