Mistrz
Offline
Płeć:
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596
|
|
« Odpowiedz #4 : 13-08-2009, 22:30 » |
|
Tutaj dwie kwestie wymagają wyjaśnienia. Otóż my także zalecamy produkty o niskim indeksie glikemicznym. Jak to jest możliwe? Wystarczy popatrzeć na tablicę IG, a szybko się zorientujemy, że produkty o wysokim IG to te przetworzone przez przemysł, których my nie polecamy. Ale jako że nie mamy mentalności księgowego, więc nie bawimy się w wygłupy z przeliczaniem, bo i po co? Druga kwestia to dieta antygrzybicza. Z naszego, niemedycznego punktu widzenia to jest totalna bzdura. No bo czemu by taka dieta miała służyć, walce z patogenem, jakim jakoby jest grzyb? To jest popularne w medycynie wmawiającej pacjentom, że przyczyną chorób są patogeny, ale my wiemy, że tak nie jest, że patogeny odgrywają w naszym organizmie prozdrowotną rolę. W świetle tej wiedzy grzybica nie jest żadną chorobą, a jedynie objawem tego, ile w naszym organizmie jest zdefektowanych komórek będących pożywką grzyba. To po co pchać się w ślepy zaułek walcząc z grzybem, skoro jedynym sposobem pozbycia się go jest usunięcie pożywki w postaci słabych komórek, podatnych na działanie enzymów trawiennych grzyba? Na ogół, gdy już mamy objawy grzybicy, to tych zdefektowanych komórek jest bardzo dużo - 50%, 70% tkanki, a nawet więcej, więc ich wymiana na nowe, pełnosprawne, musi być rozłożona w czasie, gdyż gwałtowne ich usunięcie równałoby się amputacji tej tkanki. I to jest koronny argument, dlaczego nie należy poganiać organizmu do zdrowienia (nie mylić z leczeniem czyli usuwaniem objawów). Jak wiadomo, w organizmie każdego z nas trwa nieprzerwany proces regeneracji, w wyniku którego co trzy lata wszystkie komórki ważniejszych organów ulegają całkowitej wymianie na nowe. Ale to nie znaczy, że te nowe będą pełnosprawne, bo to zależy od wielu czynników, m.in. sprawności przewodu pokarmowego, a nade wszystko od tego, co jemy; czy dostarczamy organizmowi wszystkie substancje potrzebne do podziału, różnicowania i wzrostu komórek. Ponieważ dieta z definicji polega na ilościowym i jakościowym ograniczeniu substancji odżywczych, więc akurat dieta jest główną przeszkodą uniemożliwiającą wyzdrowienie. Toteż rożne fora medyczne posługują się jakimiś idiotycznymi argumentami na wypadek nawrotu objawów istnienia w organizmie zdefektowanych komórek, których (także wskutek diety) organizm nie był w stanie zregenerować na pełnosprawne. Zrzuca się wówczas winę na pacjenta - a to nie przestrzegał diety, bo zjadł malinę, albo dwie borówki, a mógł tylko jedną, a to nastąpiła "reinfekcja" tych strasznych patogenów... Możliwości jest wiele, a głupi wszystko kupi.
|