Załóżmy, że ktoś jest już zdrowy, ma sprawny układ odpornościowy.
Wyjeżdża do kraju, w którym podobno komary przenoszą malarię.
Czy jego układ odpornościowy ją zniszczy?
Czy taka osoba pozostanie zdrowa, bez żadnych szczepionek, leków, żadnej dodatkowej chemii, polegając jedynie na własnym zdrowiu, układzie odpornościowym?
Podobny wątek był tu:
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=3992.5;ale jest zamknięty, a link, który Mistrz wtedy podał:
http://mikstura.kei.pl/forum/3995.htmnie działa.
Dodatkowo chciałem zapytać, jak u zdrowej kobiety w ciąży będzie to przebiegało?
Załóżmy, że nie jedzie tam będąc w ciąży, ale zajdzie sobie już tam mieszkając parę miesięcy i w np. 6 miesiącu ciąży capnie ją taki komar albo wejdą w nią zarodźce Plasmodium.
Co wtedy?
Czy jej układ odpornościowy, bo przecież jest zdrowa, rozwali je a dziecko nie ucierpi?
I jeszcze jedno, jak wygląda ten proces u zdrowej osoby?
Inwazyjna postać zarodźca (sporozoit) rozpoczyna cykl życiowy w śliniankach komara. Gdy komar ugryzie żywiciela zarodźca (np. człowieka), sporozoit przedostaje się do jego układu krwionośnego. Następnie wędruje do wątroby i śledziony, gdzie rozmnaża się bezpłciowo, tworząc kryptozoity, które dostają się do erytrocytów. Tam namnażają się i rosną, aż erytrocyt się rozerwie. Uwolnione w ten sposób merozoity atakują kolejne krwinki. Temu etapowi malarii towarzyszy gorączka i dreszcze. Z części merozoitów tworzą się gametocyty, które po ugryzieniu żywiciela przez komara przedostają się do przewodu pokarmowego tego ostatniego. Tam gametocyty przekształcają się w gamety i następuje rozmnażanie płciowe. Powstałe zygoty przenikają przez ścianę jelita i tworzą sporozoity, które przedostają się do ślinianek komara.
W którym momencie układ odpornościowy niszczy te zarodźce?
Przed tym, jak powędrują do wątroby - czyli u zdrowego nie nastąpi wędrówka do wątroby a tym samym nie będzie gorączki i dreszczy, czy po tym - czyli właśnie wtedy gdy jest gorączka i dreszcze a w trakcie tego procesu następuje ich zniszczenie?
Czy może być tak, że jeśli ktoś jest chory, czyli nie ma sprawnego układu odpornościowego,
to jego organizm nie podejmie walki, nie wywoła gorączki i dreszczy?
Co się wtedy stanie?
Osoba ta po prostu umrze bezobjawowo na malarię?