Tartan
|
|
« : 30-08-2007, 18:30 » |
|
Zastanawiam się co można zjeść w pracy, ale tak na szybko? Tak żeby nie trzeba było odchodzić od biurka. Czy mogą to być wafele ryżowe? Może pieczywo WASA? Może mógłby Pan zaproponować coś innego, coś co byłoby jednocześnie bezpieczne w trakcie leczenia candidy?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Evaa8
Offline
Płeć:
MO: 01-04-2004
Skąd: S.W.
Wiadomości: 315
|
|
« Odpowiedz #1 : 30-08-2007, 22:34 » |
|
Zdraze sposob mojego męża- bierze sobie w pudeleczkach porcje warzyw, bialka itp. Do tego kawalek razowego pieczywa.
|
|
|
Zapisane
|
evaa "Wiedza jest skarbem, który możemy wszędzie ze sobą zabrać".
|
|
|
KaZof
Offline
Płeć:
MO: 13-01-2007, pies: 08-11-2008
Wiadomości: 1.096
|
|
« Odpowiedz #2 : 31-08-2007, 08:04 » |
|
Te pudełeczka nie są plastikowe, chyba? Pozdrawiam
|
|
|
Zapisane
|
KaZof, "Wszystko, co mnie nie złamie, wzmocni mnie"
|
|
|
Shpeelka
|
|
« Odpowiedz #3 : 31-08-2007, 08:25 » |
|
Ja robie do pracy kanapki, ale kazda sklada sie tylko z jednej porcji chleba, nie jest przekladana jak kanapki dla dziecka do szkoly Wiec, po przyjsciu do pracy zjadam na dzien dobry 2 a po ok 3 godzinach te trzecia. Kanapki robie sobie przewaznie z warzywami. czasem dodam cienki plasterek szynki. Czesto tez robie sobie takie salatki z wazryw i kaszy lub warzyw i jajka. czy opakowania mam plastikowe? z salatka robie taki myk,ze wkladam ja do szklanego naczynia, i dopiero wtedy do plastikowego pojemnika, ale najlepiej wlozyc to po prostu w sloik szklany. Z kanapkami nie mam wyjscia, bo by mi sie zwyczajnie rozwalily.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Evaa8
Offline
Płeć:
MO: 01-04-2004
Skąd: S.W.
Wiadomości: 315
|
|
« Odpowiedz #4 : 31-08-2007, 10:39 » |
|
Jeśli chodzi o ścislość to pojemniki metalowe i zwykle sloiczki
|
|
|
Zapisane
|
evaa "Wiedza jest skarbem, który możemy wszędzie ze sobą zabrać".
|
|
|
Maluch1
|
|
« Odpowiedz #5 : 31-08-2007, 13:02 » |
|
Ja biorę zupe w termosie do pracy
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Tartan
|
|
« Odpowiedz #6 : 31-08-2007, 19:22 » |
|
Może doprecyzuję o co mi chodzi z tym jedzeniem w pracy. Zwykle pracuję dosyć długo. Jem obiad w okolicach 12:00 (mam wtedy przerwę). Potem robię się głodny w okolicach 16:00, ale nie bardzo jest okazja do tego, żeby jeść znowu w kuchni, a jedzenie czegos większego przy biurku nie jest mile widziane. Kiedyś było tak, że jadłem sobie jakiegoś batonika albo wafelka. Teraz zupełnie to odpada. Myślałem o wafelkach ryżowych, ale okazuje się, ze w jednym z postów jest napisana, ze wafle ryżowe, owszem, można jeść, ale wcześniej trzeba zjeść trochę warzyw. Zastanawiam się więc, czym możnaby zastąpić te batoniki? Chodzi mi o jakies takie jedznie, potrawę, którą można jeść przy biurku i nie wymaga to zbyt wielu czynności przygotowawczych, talerzy, sztućców, itp. Niestety nie mam pomysłu na takie jedzenie, ale może wspólnie coś wymyślimy?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Pablo
Offline
Płeć:
Wiek: 46
MO: 21-08-2006
Skąd: Wielkopolska
Wiadomości: 386
|
|
« Odpowiedz #7 : 31-08-2007, 19:41 » |
|
Ja na takie drugie śniadanie w pracy (pierwsze to tradycyjnie chlebek żytni z warzywami) zjadam orzechy laskowe, migdały, nerkowce (tylko jedna uwaga - są ciężkostrawne, choć akurat ja nie mam z tym problemów przy moim szybkim metabolizmie), do tego jeszcze pestki dyni i pół grejpfruta lub jedno kwaśne jabłko. Między posiłkami piję szklankę, czy dwie wody lub ziołowe herbaty.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Maluch1
|
|
« Odpowiedz #8 : 31-08-2007, 19:42 » |
|
Możesz chrupać nasiona słonecznika lub dyni. Sycące i zdrowe.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Evaa8
Offline
Płeć:
MO: 01-04-2004
Skąd: S.W.
Wiadomości: 315
|
|
« Odpowiedz #9 : 31-08-2007, 20:48 » |
|
Mozna pogryzac kawalki warzyw (teraz swiezutkie),soczyste...
|
|
|
Zapisane
|
evaa "Wiedza jest skarbem, który możemy wszędzie ze sobą zabrać".
|
|
|
Helusia
Offline
Płeć:
MO: obecnie nie stosuję
Wiedza:
Skąd: Wielkopolska
Wiadomości: 749
|
|
« Odpowiedz #10 : 31-08-2007, 21:11 » |
|
a może po prostu nasze polskie jabłuszko?
|
|
|
Zapisane
|
Najcenniejsze, co możesz podarować innym, to mądrość
|
|
|
Elowen
|
|
« Odpowiedz #11 : 01-09-2007, 09:00 » |
|
Ja sobie kiedyś przynosiłam marchewkę obraną i pokrojoną w słupki. Słodziutka i chrupiąca! I możesz ja popić, nie, tak jak owoce. Tutaj, gdzie mieszkam, znalazłam też fajne "ciasteczka" o składzie: płatki owsiane, oliwa, woda, sól. Są w różnych wersjach z dodatkiem nasion np. Robiłam je też sobie sama w domu i wychodzą całkiem niezłe. W dziale kulinarnym forum podałam kiedyś przepis. Przynosiłam też sobie kawałki piersi kurczaka lub indyka pieczone np. w cynamonie. Pycha naprawdę! I nietłuste, więc nie brudzie bardzo palce Trochę się niektórzy dziwnie patrzyli .... zajadając batoniki!
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
PSV
|
|
« Odpowiedz #12 : 02-09-2007, 12:36 » |
|
Myślałem o wafelkach ryżowych, ale okazuje się, ze w jednym z postów jest napisana, ze wafle ryżowe, owszem, można jeść, ale wcześniej trzeba zjeść trochę warzyw.
Ja przez jakis czas bralem do pracy wafle ryzowe. Dwie "kanapki" z warzywami i dwie z wedlina. Niestety zauwazylem ataki "wilczego glodu", wiec cos bylo nie tak, skoro mi cukier spadal do tego stopnia. Teraz biore kanapki z chlebem zytnim na zakwasie (matka znalazla gdzies w okolicach piekarnie, w ktorej jest) i jest w miare dobrze. Pakuje je w folie aluminiowa. To pewnie nie za dobrze, co?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Elowen
|
|
« Odpowiedz #13 : 02-09-2007, 12:49 » |
|
Ja przez jakis czas bralem do pracy wafle ryzowe. Dwie "kanapki" z warzywami i dwie z wedlina. Niestety zauwazylem ataki "wilczego glodu", wiec cos bylo nie tak, skoro mi cukier spadal do tego stopnia. Tak, wafle ryżowe maja bardzo wysoki indeks glikemiczny, co oznacza, że po ich zjedzeniu szybko podnosi sie poziom cukru we krwi, by bardzo szybko potem spaść.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Zibi
|
|
« Odpowiedz #14 : 02-09-2007, 16:57 » |
|
Zdrowsze od folii aluminiowej - będą jakieś twarde, plastikowe pudełka.
|
|
« Ostatnia zmiana: 16-09-2011, 18:26 wysłane przez Zibi »
|
Zapisane
|
|
|
|
Elowen
|
|
« Odpowiedz #15 : 02-09-2007, 17:32 » |
|
Najlepiej, wiadomo, zawijać w papier.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Zulejka
|
|
« Odpowiedz #16 : 03-09-2007, 09:54 » |
|
Możesz też rozbić sobie w młynku elektrycznym trochę siemienia lnianego, sezamu, maku, pestek słonecznika, płatków owsianych, doprawić to solą (lub jakąś inną przyprawą np. cynamonem) i zabrać to do pracy. W pracy możesz wsypać to do kubka, nalać do tego trochę wody i będziesz mieć taki "budyń" . W sumie jak trochę nad tym popracujesz, to masz szansę opracować coś, co będzie Ci smakowało. Do Zibiego: Przyznam się, że przy opracowywaniu takich budyniów - inspirowałam się na Twoim koktajlu kawowym :padam:
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Eliza
Offline
Płeć:
MO: 1.12.2009
Skąd: Warszawa
Wiadomości: 131
|
|
« Odpowiedz #17 : 03-09-2007, 12:14 » |
|
Gdy pracowałam od rana do wieczora,tak jak Ty Tartan, jadałam na obiad "kanapki". Moje "kanapki"były bez pieczywa- 2 kawałki wędliny, mięsa pieczonego, pasztetu lub sera i do środka jakiś tłuszcz, najczęściej masło oraz warzywa (do środka sałaty i osobno np ogórek czy papryka).To chyba najprostszy do przygotowania posiłek. Wierz mi, ze po takim posiłku nie myślałam o jedzeniu przez długie godziny, jadłam dopiero wieczorem kolację. Ale zawsze byłam po porządnym śniadaniu-najczęściej jajecznica na dużej ilości tłuszczu i warzywa. Inni w tym czasie pogryzali co chwila owoce, wafelki itp i wciąż byli głodni.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Elowen
|
|
« Odpowiedz #18 : 04-09-2007, 21:44 » |
|
Smaczne rzeczy ten przepis zapowiada ... tylko, że tam jest cukier ... szkoda :rozpacz: Ale w przyszłości spróbuję spróbować W każdym razie dziękuję za przepis!
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Zibi
|
|
« Odpowiedz #19 : 05-09-2007, 19:43 » |
|
Chodziło mi o budyń Bońka. Jak pozbyłem się kamieni, to trochę stosowałem dietę, w której całkowicie wyeliminowałem czekolady, kakao, rośliny strączkowe, orzechy, szczawiany, itd. Moja trauma trwa do dzisiaj, i wystrzegam się tych potraw, a przynajmniej czekolady (głównie chodzi tu o pozbycie się nawyku jedzenia słodyczy-rafinad, a mniej o materiał na kamienie nerkowe). O lodach tylko wiem ze słyszenia, ale jakoś nigdy nie miałem okazji ich skosztować. Jak wyjdę z grzybicy i pasożytów, to kto wie... Ja też preferuję delikatnie z mięchem i tłuszczem. Miałem też do kolekcji ataki skazy moczanowej. I czego w ogóle ja nie miałem... Mam tyle do alkalizowania u siebie, tyle rozpuszczania depozytów złogów soli różnych kwasów, że chyba mi życia braknie zanim ten szajs wyjdzie ze mnie.
|
|
« Ostatnia zmiana: 16-09-2011, 18:17 wysłane przez Zibi »
|
Zapisane
|
|
|
|
|