Ja tak jeszcze w ramach wyjaśnień napiszę, że pewnie jestem innym przypadkiem niż córka Joanny, Gibbon czy Marooned. U mnie zatkanie nosa było spowodowane uzależnieniem od kropli. Nie wiedziałam tego od razu. Najpierw myślałam, że to alergia, potem, że mam zawalone zatoki. W nosie miałam sucho bardzo jednak nie mogłam oddychać żadną dziurką w ogóle. Nie było możliwości wciągnięcia powietrza bez użycia kropli obkurczających śluzówkę. Stosowałam parówkę ale to nic nie dawało, bo nie mogłam wciągnąć powietrza nosem, a w zatokach i tak nic nie było. To samo było z kroplami z alocitu, wypływały.
Tak więc po 3latach męczarni i zrobieniu w końcu tomografii zatok, okazało się, że zatoki mam czyste, ale śluzówkę rozwaloną od kropli chemicznych i przerośnięte małżowiny nosowe. Mam też lekko skrzywioną przegrodę. Znalazłam na necie forum ludzi uzależnionych od takich chemicznych kropli. Rekordziści biorą je od 40 lat. Wiele ludzi ponad 10 lat. Przeczytałam jak się męczą i że nie wiedza co z tym zrobić. Mieli identyczne objawy jak ja. Niektórzy niestety mieli już problemy z węchem.
No i wtedy stwierdziłam, że trudno zrobię sobie zabieg, ale taki, który będzie jak najmniej ingerował w moje ciało i zdrowie. Oczywiście dostałam skierowanie na NFZ do szpitala, ale jak dowiedziałam się jak to wygląda to podziękowałam. Najpierw trzeba było się położyć na dzień do szpitala, wcześniej szczepienie WZW, do tego prześwietlenie płuc, no i narkoza podczas zabiegu i w narkozie nie wiadomo co wymyślą i co zrobią z moją przegrodą - a ja nie chciałam ruszać jej. Po zabiegu oczywiście antybiotyki, ból, tamponada i krew. Uznałam, że to nie dla mnie. Dlatego wyszukałam sobie prywatne miejsce i dobrego lekarza i zabieg trwał 10minut w znieczuleniu miejscowym i było bez skalpela i bez krwi. Bez antybiotyku i bez szczepień.
Joanno jeśli jednak zdecydujecie się na zabieg, to zastanów się czy chcesz i czy córka chce przechodzić przez zabieg prostowania przegrody w publicznym szpitalu. Ja odradzam. Są nowocześniejsze sposoby i można to na pewno lepiej zrobić. Niestety kwestia pieniędzy.
To co pisze Gibbon jest ważne.
Na mój rozum to operacja (pomijając kwestię działania objawowego) mogłaby poprawić oddychanie w przypadku, gdy zatyka się jedna dziurka. Przy krzywej przegrodzie kanał po stronie skrzywienia ma ograniczoną drożność, drugi natomiast zwiększoną (chyba, że rodzaje skrzywień są różne, nie wiem), zatem kanał przeciwny do skrzywienia powinien być zawsze drożny. Jeżeli zatykają się obie dziurki na przemian to moim zdaniem operacja nie przyniesie absolutnie żadnej korzyści za to pochrzanić może konkretnie.
U mnie przed zabiegiem nie dało się wcale oddychać. Po zabiegu czasem jak już mam katar to czuję, że zawsze ta dziurka, gdzie mam skrzywienie jest bardziej zatkana, ale nie jest na tyle źle abym sobie prostowała przegrodę.
Jeszcze jeden szczegół - jakikolwiek alkohol powoduje natychmiastowe zatkanie.
U mnie było identycznie. Nawet jak sobie użyłam Otrivinu i napiłam się wina, to śluzówka dostawała obrzęku. Medycyna nazywa to obrzękiem naczynioruchowym. Przyczyna tej "jednostki chorobowej" nie jest znana, ale czasami powodem jest właśnie nadużywanie kropli powodujących obkurczanie śluzówki lub tabletek z chlorowodorkiem pseudoefedryny typu Cirrus, Sudafed, Acatar oraz inne zawierające ten składnik.
Przebywanie na świeżym powietrzu i delikatny sport powodują u mnie widoczną poprawę.
To tez mi pomagało chwilowo. Im większy wysiłek fizyczny lub ostry stres tym bardziej odtykał mi się nos. Czasem przy dużym stresie, nawet gdy siedziałam w bezruchu nos odtykał się całkowicie w kilka sekund na około 3 minuty, a potem z powrotem był zatkany. Taki jest mechanizm tego "naczyniowego nieżytu nosa".
Przynajmniej tak było u mnie.
Jednak wiele osób tu na forum ma pewnie zawalone zatoki i zagrzybiona jamę nosową, a to ni eto samo co u mnie. Wtedy u nich sposoby Biosłonejskie powinny z czasem przynieść ulgę.
Jeszcze na deser w ramach przestrogi wkleję wam cytat z netu, z dość znanego portalu gdzie ludzie dyskutują o różnych produktach, nie tylko lekach.
"Ja osobiście ODRADZAM !!!! ten lek, ponieważ już od ponad 2 lat jestem uzależniona od tych kropli "SUDAFED". Krople muszę mieć cały czas przy sobie, ponieważ gdy dojdzie do zatkania nosa to nie da się go w ogóle NICZYM odetkać. Nie ma się kataru tylko ma się strasznie zatkany nos i nic nie pomaga innego oprócz kropli SUDAFED nawet inne krople do nosa przepisane przez lekarza nie pomagają. Tych kropli nie powinno się zażywać niby dłużej niż 5-7 dni, a ja psiknęłam sobie tylko raz i zaczęły mi się problemy z zatkanym nosem. Moja mama również zażywa krople SUDAFED już 5 lat i nic innego jej nie pomaga."