Do rozpoczęcia tego wątku skłoniło mnie moje półroczne doświadczenie z pastą nie zawierającą fluoru (Lavera Base Sensitiv).
Otóż przez pół roku używałem tylko takiej pasty. Zęby myję regularnie dwa razy dziennie. W ogóle nie jem słodyczy (bardzo rzadko miód), sporadycznie owoce.
Moje zęby stały się dużo bardziej wrażliwe - np. po zjedzeniu kwaśnych owoców (jabłek, mandarynek) czy słodkiego miodu, odczuwam ból zębów.
W ciągu tego pół roku pojawiły mi się również trzy nowe ubytki, malutkie, ale jednak.
Mam również bardzo dużą płytkę nazębną (zwłaszcza na tylnych zębach).
Wcześniej przez dwa lata używałem czerwonego elmexa, i w ciągu tych dwóch lat nie pojawił mi się żaden nowy ubytek.
Wiele się mówi o tym, że fluor jest bardzo szkodliwy i nam szkodzi. Przedawkowany - na pewno. Ale dawka może być tu czynnikiem decydującym.
W przypadku fluorowania wody, czy podawania go w jakikolwiek inny doustny sposób na pewno możemy mówić o dużych dawkach i o jego szkodliwości, ale czy jest w przypadku past do zębów?
Załóżmy, że dawka pasty jaką używamy do umycia zębów to 1g.
W wielu pastach stężenie fluoru to ok 1400ppm, czyli 1,4 mg fluoru / 1 g pasty.
Gdybyśmy zjedli ten gram pasty, to już zbliżamy się do bezpiecznej dziennej dawki - 1,5 mg.
Ale przecież pasty się nie je, zęby mają z nią kontakt ok 2 minut.
Nigdzie nie mogłem znaleźć informacji jaka ilość fluoru jest wchłaniana do organizmu podczas mycia zębów.
Powierzchowny kontakt fluoru ze szkliwem, powoduje wzrost odporności na kwasy i reminalizację.
(polecam:
http://www.czytelniamedyczna.pl/1788,wspolczesne-poglady-na-profilaktyke-fluorkowa-niektore-aspekty-kariostatycznego.html).
Ostatnio umyłem zęby elmexem i poczułem, że są 'twardsze'.
Ja wracam do pasty z fluorem. Nie będę jej stosował codziennie, ale raz na kilka dni na pewno.
Myślę, że nie ma co popadać w paranoję. Na pewno więcej fluoru wypijam razem z kilkoma herbatami dziennie, niż wchłoną go moje zęby podczas szczotkowania.