Niemedyczne forum zdrowia

BLOK KULINARNY I KOSMETYCZNY => Inne diety i kuracje => Wątek zaczęty przez: chudy 15-10-2009, 10:49



Tytuł: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: chudy 15-10-2009, 10:49
Witam
Od miesiąca 3 osoby u mnie w rodzinie stosują dietę prozdrowotną , choć i tak nie od pierwszego etapu i z całą pewnością mogę powiedzieć że nikt już chyba dalej nie wytrzyma. Nie do wytrzymania głównie jest brak chleba i klusek i to będzie pierwszy mur który padnie. Wszyscy już mają wstręt do jajek jedzonych codziennie na śniadanie ( od razu uprzedzę że nie stać nas na jedzenie mięsa 3 razy dziennie). podsumowując , dieta jest i droższa i przede wszystkim strasznie czasochłonna. Jak to mama stwierdziła : przy 3 osobach przydało by się żeby jedna osoba nie pracowała i cały dzień zajmowała się przygotowywaniem tych sałatek , mięs pod pieczenie , chlebków , ogólnie obiadów i śniadań. To zajmuje całe dnie. To juz nie te koszta i czas co przyrządzenie sobie kanapek czy musli na śniadanie i jednego obiadu a szczególnie np. spaghetti.

Podziwiam wszystkich którym się to udaję. Dla nas w tych czasach i w tych minimalnie płacowych warunkach w tym kraju , jest to praktycznie nie możliwe.

Ps. miksture pijemy wszyscy i nadal zamierzamy.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 15-10-2009, 10:56
To jakieś nieporozumienie. Dieta prozdrowotna ani nie wymaga większych nakładów czasowych, ani też nakładów finansowych. Jest prosta i tania. Doprawdy nie rozumiem, po co tak komplikujecie sobie życie wydziwiając z jedzeniem...


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: scorupion 15-10-2009, 11:10
Cytat
To jakieś nieporozumienie. Dieta prozdrowotna ani nie wymaga większych nakładów czasowych, ani też nakładów finansowych. Jest prosta i tania. Doprawdy nie rozumiem, po co tak komplikujecie sobie życie wydziwiając z jedzeniem..

Pewnie, a po drugie możesz jeść jak do tej pory. Zycie jest piękne bo mamy możliwość wyboru


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Nela_23 15-10-2009, 11:22
A dlaczego mięso 3x dziennie? Jest jeszcze kasza, fasola, groch, a zamiast czekać aż się "pyry" ugotują można w tym czasie zrobić pyszną surówkę z kapusty, marchewki itd,


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Balbina 15-10-2009, 11:25
Potwierdzam stwierdzenie Mistrza "To jakieś nieporozumienie". Na początku drogi ku zdrowiu to jest tylko kwestia organizacyjna i mocna rewolucja mentalna. Wiem, że nasze przez wiele lat wpojone nawyki /tj. jedzenie chleba, kluseczków, pierogów itd./ są dla niektórych trudne do zmiany, ale z doświadczenia wiem, że to możliwe. Ja akurat nie miałam z tym wielkiego problemu, ale mam w swojej rodzinie osoby, które były wielbicielami chleba, a teraz wogóle go nie jedzą i cieszą się jak dzieci z dobrego samopoczucia! Koszty wcale nie są większe bo wszystko zależy od tego gdzie kupujemy. Ja kiedyś wydawałam ok. 200 zł/m-c na lekarstwa więc teraz skoro ich nie kupuję to z radością wydaję tą kwotę na żywność, którą lubię. Ja pracuję i wracam często do domu wieczorem co nie pozwala mi na poświęcanie gotowaniu całego dnia, a też jest nas 3 osoby.

Chudy, musicie sobie po prostu wyznaczyć cel, który chcecie osiągnąć i do tego dążyć. Na siłe nic się nie da, trzeba chcieć samemu coś zrobić dla siebie. Powodzenia




Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Szpilka 15-10-2009, 11:31
A nasze polskie zupy?
Oprócz jajek są jeszcze ryby, strączkowe warzywa są bardzo sycące.
Cierpienie z powodu braku klusek to uzależnienie. Przyzwyczajeni jesteście po prostu do zapychaczy. Ciężko na początku się przestawić, ale na brak środków zastępczych nie można narzekać.
U mnie podstawa w lodówce to mięso, warzywa, tłuszcze, jajka, ryby, znajdą się i owoce. Zamiast klusek, makaronu stosuję kasze, ziemniaki dla odmiany.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Zbigniew Osiewała (Zibi) 15-10-2009, 11:53
Co to za problem ugotować wywar na kościach i mięsie jako bazę - matkę do innych zup, i zamiast sztucznych makaronów, zrobić kluski lane z jajka? Tylko do tych zupek na bazie wywaru, nie dodawajcie już tych trujących przypraw, które zawierają wynalazki typu E-cośtam...
   Istotnie, dieta jest tańsza niż te wszystkie śródziemnomorskie (zaklejające przewód pokarmowy makaronem). Proszę sobie dla przykładu porównać cenę oleju a cenę słoniny, z której wytapiamy smalec, albo nawet cenę smalcu gotowego we flaku, a ponadto na smalcu jest zdrowiej smażyć niż na olejach, chyba że to będą oleje bardzo drogie (półtwarde), typu: kokosowy, palmowy - ale to już wydziwianie.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Maciejko 15-10-2009, 11:57
Cytat
Nie do wytrzymania głównie jest brak chleba i klusek i to będzie pierwszy mur który padnie.
Cóż takiego jest w tym chlebie, że ludzie nie widzą życia bez niego. Nie jem od 1 stycznia, a jak widze ludzi zapychających się tym świństwem to wyobrażam sobie jak ich jelita mogą wyglądać...
Cytat
Wszyscy już mają wstręt do jajek jedzonych codziennie na śniadanie
Jem codziennie od początku roku, też czułem wstręt po miesiącu, ale zacząłem kombinować z przepisami i teraz nie wyobrażam sobie śniadania bez jajecznicy.
Cytat
przy 3 osobach przydało by się żeby jedna osoba nie pracowała i cały dzień zajmowała się przygotowywaniem tych sałatek
Nie lepiej wstać troszkę wcześniej rano i przyrządzić całą michę sałatek, z tego każdy mógłby zabierać porcję do pracy.
Cytat
To juz nie te koszta
Zdrowie jest warte tych pieniędzy. Wcale nie odczuwam, że tracę więcej. Poza tym lepiej wydać troche więcej na zdrowie i miec alternatywę dla chorób, niż później kupe kasy na leki.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Christa 15-10-2009, 12:26
Miałam na początku problemy z przejściem na dietę prozdrowotną, ale po kilku miesiącach mogę powiedzieć że wcale nie jest tak trudno przestawić się na inne jedzenie. Dodam wręcz, że ten sposób odżywiania jest najprostszy ze wszystkich jakie do tej pory stosowałam. :)
Tak że nie ma się co poddawać, tylko mieć więcej samozaparcia. :thumbsup:


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Iza38K 15-10-2009, 13:30
Ja też jestem zaskoczona. Pewnie, że tańszy jest makaron z byle jakim sosem od pieczystego czy zrazów. Ale teraz zaoszczędzicie na żarciu po to by potem wydawać kasę na lekarstwa i umierać z bólu ? Ja mam 5-osobową rodzinę, prowadzę firmę i nadążam. Można robić proste dania - sznycle mielone z surówką. Kasze można gotować w większej ilości potem odgrzewać. Ja nie widzę problemu. Kwestia organizacji i w moim przypadku - dosprzętowienia kuchennego :). Ponieważ się ochłodziło zaczynam sezon na pasztety  :).
P.S. Mój mąż, który nadal je chleb, gdy mnie wczoraj zobaczył z plastrem salcesonu w zębach ( :D ) stwierdził, że on chyba też zrezygnuje z chleba. Właśnie - podroby są cenne i tanie. A co to takiego usmażyć wątróbkę, kupić dobry salceson ?


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Boja 15-10-2009, 15:13
Chudy, jajka też można przyrządzać  sobie na wiele sposobów i smaków,
http://bioslone.pl/forum2/index.php?topic=7667.0
http://bioslone.pl/forum2/index.php?topic=3864.msg30716#msg30716
Jajko jest wszechstronnie bardzo bogate i uniwersalne    :D


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Machos 15-10-2009, 15:36
Kasza jaglana kilogram 4 złocisze, fasola mały jaś kilogram 5 złociszy, kasza gryczana 1 kilogram 3 złocisze, kilogram ziemniaków ok. złotówki, dwa mendle jajek starczają dla czterech osób na tydzień, kosztują 16 złociszy ( z wioski od kurek biegających po podwórku), kiełbasę z wioski 2 kg ok. 30 zł, polędwica 1 kilogram ok. 15 zł jakoś tak, no i wiadomo warzywa i owoce na bieżąco na rynku, tak na tydzień jedzenia, dwie osoby dorosłe i dwoje dzieci. Kasze, fasola, nie ma szans na zjedzenie tego w tydzień, może w dwa tygodnie. Koszt kasz itd. na dwa tygodnie 12 zł plus ziemniaki z pięć kilogramów po złotówce daje 17 zł na dwa tygodnie, mięsko od 45 do 60 złotych na tydzień no i jajka 16 zł, to razem mniej niż 100 złotych na tydzień, do tego warzywa od złotówki do dwóch złotych za kilogram na rynku, jabłka, gruszki od złotówki do dwóch złotych itd. Podsumowując jedzonko mojej rodziny to tak naprawdę od stu do stu pięćdziesięciu złotych na tydzień.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Machos 15-10-2009, 15:44
Ja tam gotuję na cały dzień gar tego, na co mam ochotę. Przygotowuję, tzn. obieram warzywka surowe do "gryzienia", tak z kilka sztuk na raz, żeby się z tym nie bawić później. Nie chce mi się nawet skrobać ich na tarce. Mięsko potrafię przysmażyć na dwa dni, kolejnego dnia odsmażam resztę. Kiełbasę mam tak smaczną, że wystarczy, że odłamię kawałek z lodówki i już. Do tego w ciągu dnia jakieś owoce.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Iza38K 15-10-2009, 18:10
U mnie jest drożej. Jajka 5 - 6 zł/10 sztuk. Mięso droższe. Polędwica wołowa 35 - 60 zł/kg. Wieprzowina 15 -20 zł/kg. Kasza gryczana 6 zł/kg. Ogólnie drożej. Nie narzekam bowiem nauczona jestem z domu "jeść mało a dobrze ".


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Maciejko 15-10-2009, 20:16
Cytat
U mnie jest drożej. Jajka 5 - 6 zł/10 sztuk.
To u mnie jeszcze gorzej... Ja płace za "wiejskie" jaja aż 7 zł za 10 sztuk u pań na bazarach.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 15-10-2009, 21:09
Ja w tym wszystkim co napisał Chudy znajduję pewne prawdy i w sumie nie dziwie się bo miałem podobne dylematy i sytuację. Ludzie pracują i zarabiają niewiele, do tego wszelkie opłaty są wysokie. Jakby tego było mało jakość sprzedawanych w większości produktów pozostawia wiele do życzenia. Nie mówią tutaj o super jakości napojach wyskokowych i gazowanych czy "chamerykańskich" batonikach, a zwłaszcza ich opakowaniach super-duper-hiper-bajer. Które jednak nie tylko nie dają nam zdrowia ale i odpowiedniej energii, zaoszczędzić na nich też można niewiele. Chociaż oszczędzanie na zdrowiu jest błędem. Lepiej zjeść coś prostego, pożywnego niż bardzo wyrafinowanego.

Sam miałem problemy z utrzymaniem diety prozdrowotnej, łatwiej było mi miesiąc wytrzymać na surówkach niż zmienić przyzwyczajenia. Więc może trochę napiszę jak to wygląda teraz u mnie. Jedzenie codziennie jajek też mi nie bardzo pasuje więc  jem je tylko czasami, natomiast wzamian trudno było znaleźć coś innego, ale od pewnego czasu jadam zamiennie parówki (dobrej jakości), czasami tłusty w miarę dobry twaróg ze śmietaną, a nawet kawałek chleba. Mimo że muszę unikać glutenu. I powiem szczerze jest lepiej niż kiedykolwiek do tej pory. Obiad to już mięso z warzywami. Zupa na kości lub/i jakieś mięso, w miarę możliwości wołowina. Teraz z perspektywy czasu dziwie się, jak mogłem się tak kiepsko odżywiać i jestem pewien, że to jest błędne koło. Człowiek źle się odżywia, organizm jest niedożywiony, nie ma siły - nie masz siły nie chce ci się przygotowywać jedzenia i ciągle czujesz głód więc sięgasz po węglowodany i przetworzone gotowe dania. To znowu obciąża organizm i brak energii pogłębia się, aż wreszcie spadamy na poziom niżej i nie jesteśmy w stanie uwierzyć, że można normalnie przygotowywać dania.

Jeżeli chodzi o czas potrzebny na przyrządzenie, to owszem niestety trzeba poświęcić temu czas, co może być dodatkową trudnością dla osób które nie mają energii, ponieważ do tej pory ich organizm był źle odżywiony. Jeszcze kilka miesięcy temu trudnością było dla mnie przyrządzenie mięsa czy ugotowanie zupy. Dzisiaj też nie zawsze mam na to ochotę, ale bez przesady nie jest to znowu tyle roboty. Najpierw trzeba trochę poświęcić czas na przygotowanie produktów (obranie, pokrojenie), w międzyczasie możemy już gotować wodę. Potem wrzucamy na wrzątek produkty i dajemy na mały gaz. W ten sposób nie trzeba wiele czasu, to jest jakieś 15 minut roboty plus doglądanie, czyli w praktyce możemy robić co innego i np. za kolejne 15 lub 30 minut sprawdzić czy danie jest już gotowe. To naprawdę nie jest trudne. Poza tym można się tymi obowiązkami podzielić. Jeżeli jedna osoba ma wszystko załatwiać każdego dnia, to będzie to dla niej obciążeniem z pewnością, ale jeśli jednego dnia zakupy zrobi jedna osoba, następnego druga i tak dalej to już nie jest to tak trudne. Warto też, aby wszyscy nauczyli się gotować. Nie robimy tego w końcu dla kogoś, tylko dla siebie i ta umiejętność przydaje się każdemu. Różnie w życiu może być. Tak jak powtarza Mistrz - "aby być zdrowym nie trzeba być bogatym".

Co do kosztów to obliczyłem że na osobę na tydzień 100 zł jest optymalne aby być dobrze odżywionym. Czasami to będzie więcej w tygodniu a czasami mniej ale licząc w dłuższym okresie tak to mniej więcej wygląda i da się nie tylko przeżyć ale można żyć dosyć zdrowo. Zdrowiej, niż na kluchach, chlebie itd.

A co do konkretów i braku pieniędzy to ja przyłączam się do Zibiego, kości kosztują 3 zł/kg, na tych kościach mamy zupę z włoszczyzny za kolejne 3 zł. I za 6 zł jest zupa. Więcej kości można obgryźć i jest tam całkiem sporo mięska. Dla większej ilości osób może to być oczywiście więcej kości. To nie jest drogo wcale, a jednocześnie smacznie i zdrowo.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Joker 15-10-2009, 21:42
Największy problem to przestawić sposób myślenia  :bangin: , a na to trzeba czasu.

Od 3 lat nie jem chleba, a wcześniej nie wyobrażałbym sobie pożywienia beż niego jak i bez innych mącznego pożywienia. Koszt takiego pożywienia wcale nie jest większy, a jak się nie wydaje kasy na leki czy suplementy to ma się jeszcze więcej środków do dyspozycji niż wcześniej.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Mr. R 15-10-2009, 22:02
Warto pamiętać też, że odchodzą wydatki na słodycze, napoje gazowane no i alkohol.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Jarek 15-10-2009, 22:06
Tak, ja też uważam, że nie jest to łatwe. I to właśnie bardziej czasowo niż finansowo. Nie jestem teraz tak zagoniony, jak kiedyś, i znajduję czas, żeby trochę popichcić. Ale nikt mi nie powie, że jest prostszy posiłek od chleba z masłem i z czymś dorzuconym na wierzchu. To można zrobić w każdej chwili. Posiłki wg diety wymagają już pewnego zaplanowania. Poza tym po chlebie nie trzeba zmywać.

No i zauważcie ksywę: Chudy. Osoby z nadwagą albo te, które nie potrzebują dużo jeść: dla tych to łatwe. Jakaś zupa i ciach. Albo owoce. My, chudzi, musimy jeść porządnie. Co 3 godziny jesteśmy głodni. Nie mamy tkanki tłuszczowej białej i marnujemy jedzenie na dogrzewanie się (Zdrowie na własne życzenie, część 2, rozdział 9).

A dajmy na to Mistrz, zapytany, co je, mówi: śniadania nie jem. Niezłe rozwiązanie :) Obiad je na stołówce - to też szybkie rozwiązanie i tanie. Oby nie dawali pierogów. O dalsze posiłki redaktor już nie pytał, a bardzo mnie to ciekawiło.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 15-10-2009, 22:35
Ja w zasadzie też nie jadałem nigdy śniadania i teraz nie jest to konieczne, ale jeżeli np. mam zrobić jakiś wysiłek i potrzebuję energii to wolę zjeść to śniadanie niż potem w oczekiwaniu na obiad dojadać chlebem lub jakimiś batonikami. Nic na siłę, wszystko zależy od tego jaki tryb życia prowadzimy. Ja też jestem chudy i nigdy większej ilości tkanki tłuszczowej nie odłożyłem, ale kto wie jeślibym był mniej energiczny. Nie narzekam na to że jestem chudy, raczej na to kiedy się źle czuję, a ewidentnie czuje się źle kiedy objadam się smieciowym ładnie opakowanym szybkim jedzonkiem.

Nikt nikogo do niczego nie zmusi ale trzeba mieć świadomość, coś za coś. Można szukać innych rozwiązań, np. wymiana, jeden dzień jemy u znajomych, innego dnia oni jedzą u nas. Mając pieniądze można jeść na mieście, sam robiłem tak jakiś czas np. rano jajecznica plus herbatka. Tu akurat sprawa była dosyć prosta bo jajecznice da się sprawdzić jakościowo, gorzej z daniami obiadowymi. Chociaż czasami lepiej zjeść obiad w barze mlecznym niż restauracji. Znowu niektóre osoby mają obiady w miejscu pracy. I tak też można sobie częściowo chociaż ułatwić. Znalazłoby się jeszcze kilka innych sposobów. Np. niedzielny obiad u rodziców, przy okazji może być dobrym pretekstem do utrzymywania kontaktów.

No jakoś sobie trzeba radzić, tak aby te nasze jedzenie było jak najbardziej sprzyjające naszemu zdrowiu. I tak nikt za nikogo na siłę nie będzie jadł ani też nic robił.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Zosia_ 16-10-2009, 00:04
Chudy, więcej samozaparcia :)
Początki moga być trudne, wiem jak ciężko przestawić się, zmienić przyzwyczajenia.
Ja też kiedyś codziennie jadłam chleb, popijałam herbatą z duża iloscią cukru, uwielbiałam wszelkie makarony, kluski, pierogi itd.
Na "diecie" jestm już 8 lat :)
Nie z własnego wyboru. Osiem lat temu okazało się, że córeczka nie może jeść glutenu, mleka, cukru, że szkodza jej bardzo wszelkie barwniki chemiczne, sztuczne dodatki, witaminy, konserwanty.
Zmiana sposobu myślenia o jedzeniu - bo o to tak naprawdę w tym chodzi - to był dla mnie horror. Na początku gotowałam i kupowałam dla córki osobno. My nadal jedliśmy "normalnie". Też mi się wtedy wydawało, że to jej jedzenie jest strasznie drogie.
W końcu jednak, stopniowo, tak się jakoś zrobiło, że wszyscy w domu jemy tak, jak córka. Trudno było małej wytłumaczyć, że nie może jeść tego co my, potrafiła podkradać niedozwolone produkty itd. Tak się nie dało żyć. Mam trójkę dzieci. W końcu zdaliśmy sobie sprawę, że i ze względów wychowawczych i zdrowotnych - razem jako rodzina będziemy się "katować" ;) tą dietą.
Okazało się, że to nie jest ani droższe, ani trudniejsze, ani mniej smaczne. Dzieci chorują bardzo rzadko (już nie pamiętam kiedy ostatnio) a od jakiegoś czasu choroby też są inne, nie zwalczamy ich tylko staramy się odchorować.
To jest "tylko" kwestia przemeblowania sobie w głowie i zmiany myślenia o jedzeniu. Nie żyjemy aby jeść. Jemy aby zyć. Nie trzeba się zapychac bułkami, kiedy mozna zjeść np garśc orzechów. Uczucie sytości pozostaje na o wiele dłużej a wartość takiego posiłku jest o wiele wyższa. To tylko przykład. Jedzenie, które ma wyższą jakość powoduje, że nie jesteśmy ciągle głodni, nie musimy szukać zapychaczy. Przyprawianie ziołami i naturalnymi przyprawami też nie powoduje takiego ssania w żołądku jak wszelkie Jarzynki czy Vegety, no i zgagi po nich nie ma.
Porządny garnek zupy na miesie, gesty od warzyw i kaszy lub grochu, to sycący posiłek dla naszej pięcio osobowej rodziny nawet w chłodne dni. Odpowiednie przyprawy powodują, że rozgrzewa na długo. Nie wiem czy jest coś smaczniejszego niż ryba smażona i surówka  z kiszonej kapusty ? Może tylko sałatka ze śledzia z cebulą, burakami i marynowaną dynią ?
Może pieczeń z kaszą gryczaną ? Albo bigos ? mmm... głodna się zrobiłam ;) Jutro grochówka z boczkiem, taka z kurkumą i gałką muszkatałową, na gęsto ;)


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Isa 16-10-2009, 08:49
Cytat
Ale nikt mi nie powie, że jest prostszy posiłek od chleba z masłem
Jest wiele prostych i zdrowych zarazem posiłków.
Ja 5 tydzień „wytrzymuję bez glutenu” i wcale mi go nie brakuje. Nie zauważyłam też większych wydatków na jedzenie, plusem tego, że wieczorem ustalam, co następnego dnia będzie się jadło jest to, że rano mam więcej czasu na kawę lub koktajl. A kasza czy zupa gotuje się sama jak tu już zostało powiedziane. Poza tym nikt nikogo nie zmusza do zmian one mają wynikać ze zrozumienia, chęci naprawy zdrowia i nie mają być wyrzeczeniem. Ja nie traktuję braku chleba jak wyrzeczenie wcale mi nie tęskno. W ostatnich dniach podobno waha się ciśnienie wszyscy czują się śpiąco… ja tego nie zauważyłam, choć wcześniej byłam meteoropatką, …wg mnie można było przepowiadać pogodę ( po bólu głowy, rwących stawach czy senności)

Jak komuś bardzo brak klusek to można od czasu do czasu zjeść ziemniaczane ( bez mąki pszennej), lub kopytka z gotowanej zmielonej fasoli (w odpowiednim etapie diety).
Ja dziś na śniadanie mam z wczorajszej produkcji racuszki z mąki gryczanej smarowane serkiem śmietankowym z pesto ( żeby każdy się najadł ja mam 2 takie podwójne a dla męża były 4- on spala więcej), do tego ogórki kiszone i marchewki, jabłko, na obiad będą pieczone ziemniaki i śledź ( solony matias) z cebulką i olejem (zrobiona cała miska dzień temu, żeby się przegryzło) – czy to jest drogie i skomplikowane?


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Stańczyk 16-10-2009, 09:18
Od miesiąca 3 osoby u mnie w rodzinie stosują dietę prozdrowotną , choć i tak nie od pierwszego etapu i z całą pewnością mogę powiedzieć że nikt już chyba dalej nie wytrzyma.
Chudy, to po ją stosujecie? Etapy diety są przemyślane i wypróbowane, aby osiagnąć jak najszybciej efekt zdrowotny. To, że nie możecie jej wytrzymać nie jest winą diety, ale waszej psychiki.

Nie do wytrzymania głównie jest brak chleba i klusek (...) To juz nie te koszta i czas co przyrządzenie sobie kanapek czy musli na śniadanie i jednego obiadu a szczególnie np. spaghetti.
Jesteście po prostu permanentnie głodni, bo jecie bezwartosciowy szajs. Z biedy, ale raczej z głupoty jecie to co najtańsze a teraz macie pretensje do garbataego, ze ma proste dzieci.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Stańczyk 16-10-2009, 09:23
Tak, ja też uważam, że nie jest to łatwe. I to właśnie bardziej czasowo niż finansowo.
No tak. Zapewne pracują od 6:00 do 24:00 i nie mają czasu na gotowanie. Idiotyczny argument.
A dajmy na to Mistrz, zapytany, co je, mówi: śniadania nie jem. Niezłe rozwiązanie :) Obiad je na stołówce - to też szybkie rozwiązanie i tanie. Oby nie dawali pierogów. O dalsze posiłki redaktor już nie pytał, a bardzo mnie to ciekawiło.
Dalsze pisiłki to 2 Snickersy (bo dają energię), Nimm 2 (bo łakocie i witaminy), Activia i Actimel (bo 70% odporności z brzuszka pochodzi) i płatki kukurydziane na mleku.

A na poważnie:
http://bioslone.pl/forum2/index.php?topic=9074.msg82302#msg82302
Cytat
Moje koronne danie na kolację to karczek pokrojony w kostkę, do tego cebula, no i tylko usmażyć. Można jeść z rondelka z dodatkiem jakiegoś warzywa, albo chrzanu ze słoika.



Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Iza38K 16-10-2009, 09:27
Dokładnie.Zapżyczę terminów używanych przez dr Kwaśniewskiego. Ludzie, którzy odżywiają się w sposób "korytkowy" tudzież "pastwiskowy" jedzą duuuże porcje. No bo organizm jest rzeczywiście niedożywiony i wysyła impulsy mowiące o głodzie. Gdy się je "mało a dobrze" czyli prawidłowo, kalorycznie - porcje są małe. Ja właściwie mogłabym stosować do drugiego dania małe talerzyki. I nikt nie jest głodny. Jarku! No jakże to! Jak po kanapkach nie ma zmywania? Znaczy jeść z deski czy w locie? Przecież oprócz tego co jesz ważne jest JAK jesz. Wolno żując, spokojnie, bez pośpiechu.. :D. Generalnie jest to rzeczywiście zmiana sposobu myślenia i działania. A czy droga? Nie zauważyłam. Mam taką filozofię, że jak trzeba więcej pieniędzy to po prostu trzeba je zarobić. Jeśli mam być szczera to żywność ogólnie jest droga. Nie ma co się oszukiwać. Jednak należy wybrać w życiu priorytety. Dzieci i młodzież powinna się jak najlepiej odzywiać wszak to oni będą podtrzymywać gatunek. I tu nie wolno oszczędzać i iść na łatwiznę.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Mela 16-10-2009, 16:15
Trochę przesadzasz Chudy. Ja przy siedmiomiesięcznym dziecku, drugim jedenastoletnim, pracy zawodowej i rozpoczętym rocznym kursie, daję radę. Dobrej organizacji życzę, cierpliwości i chęci.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Biedrona 16-10-2009, 17:16
Dokładnie - są kasze, ryż, różne rodzaje fasoli, groch, ryby, bób, ew cieciorka, soczewica. Ja jem dziś na kolację fasolę jaś z dużą ilością ziółek. Kaszę jaglaną gotuję 5-8 minut, a potem wyłączam, zakrywam ręcznikiem albo wsadzam pod pierzynkę i zajmuję się czymś innym. Poza tym jest mąka ziemniaczana i inne, z których można zrobić wiele bezglutenowych rzeczy, racuszków, klusek, my robimy knedle ze śliwkami z mąką ziemniaczaną, kotlety ziemniaczane z mąką kukurydzianą.....


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Fasolka 16-10-2009, 18:39
A ja dzięki diecie odkryłam moją pasję - gotowanie :)
Na początku też było ciężko, przez pierwsze dni byłam oszołomiona i często zadawałam sobie pytanie - co ja mam jeść. Po kilku miesiącach jestem pewna, że nie wróciłabym już do dawnego sposobu odżywiania się - przecież to frajda zafundować sobie coś zdrowego i jednocześnie smacznego. Życzę wytrwałości!


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: chudy 16-10-2009, 23:02
Dziękuję bardzo za wsparcie.
Prawda jest taka że to ja właśnie wszystkich jeszcze trzymam na duchu jakkolwiek by to dziwnie zabrzmiało a postem w tym temacie miałem nadzieję na dobrą argumentacje z waszej strony by pomóc przekonać najbliższych by nie poddawali się na samym początku.

Z tymi kosztami bywa różnie generalnie sam myślę że jeśli drożej to na pewno nie wiele od "antydiety"
Chyba najgorzej jest z wstrętem do wielu produktów żywnościowych. 2 na 3 osoby wręcz brzydzą się tłuszczem , dalej jak mówiłem problem z częstotliwością jedzenia jajek. Pieczemy również chlebki z kaszy/ryżu i bez nich chyba nikt nie wyobraża sobie pożywienia w pracy/szkole ale to co miało pomóc stało się problemem bo też już strasznie się przejadły.
Najmniej problemu jest z obiadami , więc w sumie jak myślę całym problemem stały się śniadania i drugie śniadania (praca/szkoła). Sam zanim przeszedłem na dietę jadłem dzień w dzień płatki na mleku na przemian z twarożkami , ogólnie tylko nabiał , ale ja jakoś sobie teraz akurat radze z jajkami.

Mam nadzieję że jak to bywa początki zawsze są najtrudniejsze i uda się moim bliskim nie złamać , jeśli zaś chodzi o mnie jak ktoś pisał wyżej największy problem jest z masą ciała. Mam niedowagę i mimo posiłków (np. 6 jajek na śniadanie) w ciągu dnia wiecznie po krótkim czasie od posiłków głównych jestem głodny. Póki co radze sobie z tym podjadając wciąż orzechy i z 2-3 banany dziennie.

Aha jest jeszcze ogromny problem z rezygnacją ze słodyczy , na razie z tym walczę nie eliminuję jedząc np. omlety z miodem , owoce i od czasu do czasu gorzką czekoladę.

Jeszcze raz dziękuję za rady.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 17-10-2009, 00:12
Cytat
Mam niedowagę i mimo posiłków (np. 6 jajek na śniadanie) w ciągu dnia wiecznie po krótkim czasie od posiłków głównych jestem głodny.
Czy próbowałeś te jajka jeść w towarzystwie kaszy (gryczanej, jaglanej)? Albo przynajmniej z warzywami duszonymi.
Cytat
radze sobie z tym podjadając wciąż orzechy i z 2-3 banany dziennie (...) Aha jest jeszcze ogromny problem z rezygnacją ze słodyczy, na razie z tym walczę nie eliminuję jedząc np. omlety z miodem, owoce i od czasu do czasu gorzką czekoladę.
Wymienione produkty (z wyjątkiem omletu, ale bez mąki) są niedozwolone w pierwszym etapie Diety prozdrowotnej. Natomiast zjedzenie kaszy i warzyw do każdego posiłku przytłumi apetyt na słodkie.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Fasolka 17-10-2009, 18:36
Najmniej problemu jest z obiadami , więc w sumie jak myślę całym problemem stały się śniadania i drugie śniadania (praca/szkoła).

Ja do pracy biorę zupę w termosie, do tego jakieś owoce, czasem orzechy. Może i Ty spróbuj.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Solan 18-10-2009, 10:02
Pieczemy również chlebki z kaszy/ryżu i bez nich chyba nikt nie wyobraża sobie pożywienia w pracy/szkole ale to co miało pomóc stało się problemem bo też już strasznie się przejadły.
Najmniej problemu jest z obiadami , więc w sumie jak myślę całym problemem stały się śniadania i drugie śniadania (praca/szkoła).

A nie próbowaliście wspomagać się waflami ryżowymi? U mnie się sprawdziły.
Na drugie śniadanie można wziąć np. słoik kaszy z warzywami.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Joker 18-10-2009, 12:33
Moja mama też nie mogla bez chleba, ale od kiedy ma wafle ryżowe to całkiem o nim zapomniała.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: chudy 18-10-2009, 14:49
Wspomagam się czasami waflami ryżowymi również :). Co do kaszy natomiast, to jasne, że często się jej używa, ale to właśnie najgorsze, że "często" jest również w chlebkach, które się wypieka. W całej diecie summa summarum największy problem, to mała różnorodność posiłków (wszystko z kaszą), wstręt do tłustego i brak czegokolwiek, co się kiedyś lubiło. Ja nadal się stosuję do wszystkiego jak mogę, ale szczerze to nie wiem, czy znalazłbym jeden posiłek, który mi smakuję, wszystko jem na siłę.

Straszny ze mnie przypadek :(. Kochałem płatki śniadaniowe, nabiał, kluski, pizze i słodycze w ogromnych ilościach. Za to unikałem jak ognia prawie wszystkiego z tej diety. Jedyne mięso jakie lubiłem, to piersi z kurczaka.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Szpilka 18-10-2009, 19:58
Cytat
W całej diecie summa summarum największy problem, to mała różnorodność posiłków (wszystko z kaszą)wstręt do tłustego i brak czegokolwiek, co się kiedyś lubiło. Ja nadal się stosuję do wszystkiego jak mogę, ale szczerze to nie wiem, czy znalazłbym jeden posiłek, który mi smakuję, wszystko jem na siłę.
To jest właśnie efekt długoletniego utrwalania złych nawyków żywieniowych. Organizm jakby zatraca potrzebę jedzenia produktów naturalnych, wartościowych. Przestają mu te produkty po prostu smakować. To jest jednak kwestia do naprawienia. Wiele razy będzie się popełniało błędy, wracając do przetworzonych produktów, jednak, widząc po sobie, mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że wracając do mięsa, kasz, jaj spowoduje coraz większą niechęć do pizzy, klusek. Szybko da się zauważyć jak złe samopoczucie odczuwa się po ich spożyciu.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Jarek 18-10-2009, 21:12
szczerze to nie wiem, czy znalazłbym jeden posiłek, który mi smakuję, wszystko jem na siłę.

Chudy, myślę, że zbyt gwałtownie postanowiliście przejść na zdrowe odżywianie. Wg ayurvedy nie należy dokonywać w swojej diecie żadnych gwałtownych zmian. Powoli, stopniowo. Zacytuję ich piękną zasadę:

Wszystko z umiarem. Również umiar.

Myślę, że nie wolno Wam jeść w ten sposób, bez smaku. Przecież Mistrz pisze o koktajlach błonnikowych: one muszą smakować. Nawet za cenę lekkiego złamania zasad.

Znowu ayurveda: jedzenie zamienia się w to, co czujesz w czasie jedzenia. Dlatego radzą w czasie jedzenia uspokoić się, zrelaksować, nie gadać za dużo, cieszyć się tym, że karmi się organizm. Żuć powoli każdy kęs. Wiadomo z czym to się wiąże: trzeba trochę zwolnić...

Co bym osobiście doradził? Może na początek zaprzyjaźnić się trochę z warzywami i tłuszczem. Czyli znaleźć jakąś zdrową, bezglutenową potrawę, która Wam zasmakuje. Odstawić słodycze. No bo słodycze z tłuszczem to chyba niezdrowa kombinacja. Ale tu ktoś może mieć lepszy pomysł ode mnie.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 18-10-2009, 22:35
Tych płatków śniadaniowych to ja bym tak nie potępiał, zawsze lepsze to niż jakieś chrupki dziwne.

Szpilka ma rację, nie ma się co załamywać, trzeba na sprawę odżywiania spojrzeć realistycznie. jeżeli nie dajecie rady to się nie katujcie, chodzi o to aby dążyć do tego co jest zdrowe a zarazem optymalne. Wszystko też zależy od tego co kto chce osiągnąć, osoba która ma problemy ale w miarę zdrowa, dająca sobie radę z obowiązkami ma większy zapas energii, natomiast ktoś kto jest osłabiony najlepiej gdyby jednak w miarę szybko przeszedł na jak najzdrowsze jedzenie.

Trzeba też pamiętać że organizm przez lata błednego żywienia przyzwyczaja się do takiego a nie innego jedzenia i dlatego potrzebuje czasu aby się przystosować do "nowych" zwyczajów, dlatego jakiś czas trzeba sobie dać na przejście z jednego sposobu odzywiania na drugi. Logicznie jest w tym czasie jeść to co do tej pory zmniejszając ilość a jednocześnie wprowadzając "nowe" dania. W ten sposób nie narażamy się na kłopoty wynikające z szoku jaki organizm odczuwa przy skrajnych dietach, wszystko z umiarem i rozsądnie, lepiej delikatnie, powoli ale pewnie niż szybko, na siłę, nerwowo i bezmyślnie.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Biedrona 20-10-2009, 15:52
Jeśli jesteście zdrowi, a chcecie być zdrowsi, ja na waszym miejscu nie katowałabym się taką dietą. Nie wiedziałam,że to jest dla was aż taki problem. Przecież wszysttko, co stanowi problem, prędzej czy później wyjdzie bokiem. Na waszym miejscu zastosowałabym dietę z małą ilością produktów mącznych, powoli ucząc się jeść coraz zdrowiej ( jeśli jesteście zdrowi). W każdym wypadku można pokombinować z ziołami, o których zapomniałam wspomnieć, a które potrafią w sposób wspaniały zmieniać smak zwykłych potraw.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Bibi 20-10-2009, 17:04
(Witam wszystkich po wakacjach :) pracowitych i niestety bez internetu :( )

Tu nie chodzi o zmianę "diety" jak to się wielokrotnie na Forum powtarza. Pisanie tak o zaleceniach, czy wskazówkach, jakie podają Mistrz, Grażynka i inni eksperci to nieporozumienie. Dieta - przynajmniej w potocznym rozumieniu - to system sztywnych nakazów i zakazów, a jej celem ma być jakiś jeden efekt - "schudnięcie", "oczyszczenie organizmu" i inne mało realne i sensowne pomysły. Dlaczego mało sensowne? Bo zmuszają organizm do działania wbrew sobie.

Tu chodzi o zmianę podejścia - albo się truję i chcę i robię to świadomie nie mając do nikogo pretensji, że zdrowie "nie działa", albo wkładam trochę wysiłku i uczę się co mi szkodzi, a co pomaga zachować (lub odzyskać) naturalną równowagę organizmu.

Myślę, że kryterium braku czasu jest bez sensu. Ja mieszkam w akademiku i ręczę, że w każdych warunkach da się zdrowo, rozsądnie i smacznie przygotowywać posiłki. Wystarczą piekarnik, dwa garnki i blender. Ja, jak już naprawdę nie mam czasu, to gotuję jeden garnek czegoś dobrego i jem to przez cały dzień, albo dwa. Albo piekę mięso, mrożę i potem odgrzewam. Raz w tygodniu, bo lubię gotować, robię sobie taki wystarany i wystawny obiad i wtedy przeznaczam na to z 1,5 godziny.

Koszta? Są praktycznie takie same, jak najtańsze jedzenie z gotowych produktów (wędlin, sosów w słoiczkach, zupek z torebki i innych wynalazków).

Przejrzyjcie trochę przepisów, zróbcie kosztorys, a przede wszystkim zastanówcie się, co się bardziej opłaca – zainwestować teraz trochę czasu, żeby nauczyć się gotować (uczenie się czegokolwiek wymaga jakiegoś wysiłku i czasu), czy potem tracić czas na niepotrzebne „chorowanie”, czy też  (nie daj Boże) „leczenie”.

Poza tym Mistrz wciąż powtarza, że najważniejszy jest zdrowy rozsądek – jeśli macie ochotę na chleb i pyry, to przecież nie ma na nie prohibicji i nikt nikogo nie wsadza do więzienia za jedzenie ich. Tylko po co to jeść na okrągło?

Jasne, że początki nie są najłatwiejsze, ale dlaczego nie spróbować zmienić czegoś na lepsze? :) A eksperymentowanie z nowymi smakami, to na prawdę fascynująca sprawa.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Skarabeusz2005 20-10-2009, 19:12
Jaka dieta? To sposób życia. Na początku myslimy co wolno, a czego nie.. Już po 2 tygodniach automatycznie miałam ochotę na dozwolone rzeczy. Dzisiaj chleba mi nie trzeba, czekolada? słodycze? Nie mam na nie ochoty.. czasami łamalam dietę owocem, ale było to 10 winogron lub pół jablka ,a nie kg. Polecam DP, pozwala ustabilizowac cukier we krwi, poprawia się cera. Nie jestem niewolnikiem jedzenia, napadów że "coś" bym zjadła.
Właściwie wszystkich tak żywię, kasza gryczana lub "pyry" w mundurkach, schab pieczony i sos z cebuli, surówki kwaszone, ogórki, grilowane warzywa.. jednogarnkowe leczo, strogonow lub gulasz, a zupy na kościach są rewelacyjne - kapuśniak, grochowa, fasolowa, ogórkowa; na stole zawsze orzechy do poskubania lub pestki dyni. Polecam wszystkim!


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 20-10-2009, 22:45

Tu chodzi o zmianę podejścia - albo się truję i chcę i robię to świadomie nie mając do nikogo pretensji, że zdrowie "nie działa", albo wkładam trochę wysiłku i uczę się co mi szkodzi, a co pomaga zachować (lub odzyskać) naturalną równowagę organizmu.

... Tylko po co to jeść na okrągło?

Tak ale być może nie doświadczyłaś tego efektu "błędnego koła" że kiedy przez dłuższy czas człowiek jest niedożywiony ( w sensie komórkowym ) to organizm domaga się pokarmu, i w przypadku odżywiania się nieracjonalnego, czyli np. doładowywania węglowodanami (słodycze, mąka) to koło się nakręca. A człowiek głodny jest zły ;) Natomiast kiedy człowiek odżywia się racjonalnie i dostarcza organizmowi niezbędną energię w najodpowiedniejszej postaci wtedy nie ma potrzeby ciągłego jedzenia. Innym czynnikiem który po części łączy się z pierwszym jest to że osłabiony organizm nie ma siły na regenerację, a kiedy nie ma siły na regenerację jedzenie np. chleba i potraw mącznych szkodzi ze względu na silnie oddziałujący gluten. Dalsze skutki takiego odżywiania są niestety niedobre i jeżeli nie wyeliminuje się glutenu to powrót do zdrowia jest trudniejszy a jako że przeważnie nikt z nas nie ma doświadczenia odpowiedniego i płynie trochę jak statek bez nawigacji, to łatwo jest się poddać kiedy nie widać efektów. Chodzi o to że wyeliminowanie glutenu nie jest jakąś karą czy też wiecznym potępieniem na które jesteśmy skazani, tyle że najlepiej z początku ten gluten wyeliminować maksymalnie po to aby później sobie go nie odmawiać jak jakiegoś najgorszego zła. Kiedy organizm jest już wyleczony i silny wtedy gluten mu nie groźny, ale znowu nie oznacza to że kiedy wyleczymy nadżerki i odbudujemy zdrowie to możemy na nowo zacząć obżerać się potrawami głownie mącznymi, wręcz przeciwnie należy je ograniczać do rozsądnych ilości. Jak dla mnie to jest powiedzmy kawałek chleba do śniadania, drugi kawałek na kolację. Czy np. kiedy jedziemy gdzieś na wycieczkę i najłatwiej jest zabrać kanapki, ale świadomie już na co dzień powinniśmy wybierać jednak pokarmy które nam dostarczą energii jak najmniejszym kosztem tak aby znowu nie wpadać w problemy.

Ja sam jestem jeszcze powiedzmy w połowie drogi ku zdrowiu, ale już widzę pozytywne efekty działania MO, a dodatkowo od kiedy pojawiła się dyskusja na temat glutenu i włączony został pomysł wyeliminowanie go z pożywienia widzę ze efekty są jeszcze lepsze. Tak że po odstawieniu MO na jakiś czas i zjadaniu od czasu do czasu niewielkich ilości chleba nie czuje się tak źle jak to miało miejsce przed wprowadzeniem MO. Jednak zauważam że ewidentnie odstawienie glutenu polepsza mój stan i przyspiesza leczenie nadżerek. Tak że jeżeli teraz mimo wszystko trochę sobie pobłażam w tym względzie to wyhamowuję proces zdrowienia i liczę się z tym, ale robię to świadomie i właśnie dlatego żeby nie zwariować. Za jakiś czas znowu pewnie przestanę jeść produkty glutenowe i tak powoli do przodu, wolałbym aby to było jednak całkiem bez glutenu chociaż zdaje sobie sprawę że stosowanie się do zasad nie może być dla mnie męczące psychicznie dlatego też staram się robić tak aby nie zwariować i nie dopuścić do sytuacji kiedy moje dążenia do zdrowia sprawią że stanę się frustratem który zamiast zdrowia nabawi się choroby nerwowej.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Pistacja 21-10-2009, 09:49
Chudy, a propos smaku lub niesmaku na mięso, z potraw mięsnych tez przez wiele lat jadłam kurczka i wybrzydzałam na wszystko inne. po zmianie diety czyli od początku sierpnia jem głównie wieprzowinę i wołowinę i na początku nawet nie bardzo wiedziałam jak się zabrać za przyrządzenie "tego czegoś". Słuchaj, teraz uwielbiam wołowinę, a kurczaki zupełnie przestały mi smakować. Można więc pozbyć się złych przyzwyczajeń i z czasem rozsmakować w rzeczach zdrowych. Jeśli wytrwasz to prędzej czy później zapomnisz o chęci na pizze, spagetti, kanapkach itp. Zyczę Ci wytrwałości


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: chudy 21-10-2009, 14:09
Dzięki wszystkim za podpowiedzi. Jak na razie trzymam/trzymamy się i o dziwo w moim przypadku pozbycie się glutenu nie jest takim problemem jak brak słodyczy. Czytałem że na to może pomóc picie KB, ale niestety nie umiem zmiksować tego na idealny proszek, tak by nie było tych cienkich nitek-drzazg ze słonecznika i dyni, a w takiej postaci nie przechodzi mi to przez gardło (wstręt).


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Isa 21-10-2009, 14:50
Spróbuj na razie robić koktajle rzadsze, ze śmietaną i dodatkiem smacznych warzyw ( ja mam fazę ostatnio na kwaśne – dodaję różnych warzyw po cienkim plasterku i obowiązkowo ogórek kiszony), będzie się łatwiej przełykało, a z czasem jak organicznie poczujesz, że one robią Wam dobrze na samopoczucie, zasmakują i organizm sam będzie się domagał.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 21-10-2009, 16:56
Dzięki wszystkim za podpowiedzi. Jak na razie trzymam/trzymamy się i o dziwo w moim przypadku pozbycie się glutenu nie jest takim problemem jak brak słodyczy. Czytałem że na to może pomóc picie KB, ale niestety nie umiem zmiksować tego na idealny proszek, tak by nie było tych cienkich nitek-drzazg ze słonecznika i dyni, a w takiej postaci nie przechodzi mi to przez gardło (wstręt).

Po zmienieniu przerzuć to przez drobne sito. Miałem podobny problem, a najbardziej z pestkami dyni i już takich "drzazg"  nie piję.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: el companero 23-10-2009, 13:50
Witaj Chudy ... Według mnie nie powinieneś tak restrykcyjnie podchodzić do odżywiania, po prostu staraj się unikać produktów jak najbardziej przetworzonych. Po nicku mogę twierdzić iż masz problem z niedowagą wg mnie od czasu do czasu po prostu zjedz węgle + białko na pewno nie umrzesz; masz szybką przemianę materii, więc gdy dosłownie podejdziesz do diety to możesz sobie narobić więcej szkód, niż korzyści. Czasami mi się wydaję że ludzie nie biorą zdrowia we własne ręce lecz ofiarują je innym...!!!


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Voldin 06-11-2009, 21:08
Chudy,
Z tym głodem na początku też nie mogłem sobie poradzić, co możesz zobaczyć w moim wątku, ale po czasie ustąpiło. Teraz mogę sobie pozwolić na dłuższe przerwy pomiędzy posiłkami i czuję się ok.

Dieta też mi się wydawała nierealna do trzymania, ale jakoś z czasem się zorganizowałem i trzymam się jej najlepiej jak mogę. Chociaż nie ma co się oszukiwać, przed dietą odżywianie się było łatwiejsze i mniej czasochłonne;) Wiadomo, że skutki takie jedzenie daje okropne, ale tego, że jest łatwiejsze i szybsze to nie można mu odmówić. Ale nie pozwólmy jednej zalecie przykryć wszystkich wad;)

Życzę Tobie jak i domownikom wytrwałości w dążeniu do niezniszczalnego zdrówka;)


Tytuł: Odp: Przywitalnia
Wiadomość wysłana przez: maślak 25-11-2009, 22:51
Witam również
Jako 27-letnia mieszkanka okropnej wyniszczającej Warszawy postanowiłam wziąć się za swoje kulejące już w tym wieku zdrowie :-) Rozpoczełam zmianę nawyków żywieniowych i widzę, że jest naprawdę ciężko zorganizować to wszystko. Te posiłki, zdrowe produkty, warzywa, mięso. Niestety ta dieta i sposób życia jest dla bogatych. Biedni niech tyją i umierają ... :-( No bo jak nie zbankrutować gdy jajko od kury chodzącej po powietrzu kosztuje 1,3 zł za sztukę. Wołowina najdroższa z mięs ogólnodostępnych. Generalnie nie wiem na ile starczy mi środków finansowych, ale próbuję...


Tytuł: Odp: Przywitalnia
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 25-11-2009, 23:02
To kupuj jajka z chowu ściółkowego, a z wolnego wybiegu raz po raz, jak się uda od baby, nieatestowane. Wołowina raz po raz, dla urozmaicenia. Wystarczą zupy na kościach wołowych. Normalnie podroby i wieprzowina, jak się trafi jakiś królik albo baranina. Nie kupujesz drogich serów, soków w kartonach, warzyw i owoców z importu (oprócz cytryn i ew. bananów czasami). Chleba nie potrzeba, a też drogi. Zwykły chrzan, musztarda, warzywa, systematycznie kiszonki. Objętościowo się mniej je, bo są to same konkrety.  
Po co to tak z góry narzekać. Wcale nie jest drogo. A postać przy kuchni warto dla swojego cennego zdrowieńka.

Jak to jest: jedni narzekają, że mięso drogie, a inni wysupłują kasę na durne badania i drogie tabletki strasznie naturalnych suplementów bez skargi.


Tytuł: Odp: Przywitalnia
Wiadomość wysłana przez: Aggula 26-11-2009, 07:24
No bo jak nie zbankrutować gdy jajko od kury chodzącej po powietrzu kosztuje 1,3 zł za sztukę.
Pytaj wśród znajomych z poza miasta, na pewno ktoś zna jakąś osobę, która ma kurki! Nam znajomy wozi jaja, jakieś 80 km, ale tylko przy okazji, cena jak za marketowe trójki, a jakość... Żółteczko, jak się patrzy, nie jakieś tam pomarańczowe dziwactwo.


Tytuł: Odp: Przywitalnia
Wiadomość wysłana przez: maślak 26-11-2009, 08:00
Dziękuję za podpowiedź. Muszę się po prostu przestawić na inne produkty, choć szczerze powiem, że nie bardzo używałam suplementów i lekarstw, a i owoców z importu niewiele kupujemy. Soki też jeżeli, to tylko z sokowirówki własne. Niestety męża nie przekonam do zrezygnowania z chleba i serów, w szczególności, że jak na razie to najzdrowsza osoba jaką znałam, więc nie ma motywacji. Pozdrawiam wszystkich :-)


Tytuł: Odp: Przywitalnia
Wiadomość wysłana przez: Lenka 26-11-2009, 13:19
Cytat
Niestety męża nie przekonam do zrezygnowania z chleba i serów, w szczególności, że jak na razie to najzdrowsza osoba jaką znałam, więc nie ma motywacji.
To musi potrwać, nic na szybko. Ja też nikogo w domu i rodzinie nie zmuszam i nie przekonuję na siłę. Sami widzą co się ze mną dzieje i zaczynaja zadawać pytania. Zaczęło się od tego, że schudłam tyle kilogramów ile weszło po 2 ciąży i nie chciało zejść mimo czasowych diet, suplementów.  Poprawiła się skóra, mniejszy trądzik. No i teraz w końcu pierwszy raz od 17 roku życia grypa z gorączką prawie do 39. MO, KB i dieta działają! :) Mąż bardzo często czyta forum, jest tym wszystkim również zainteresowany, przekonuje kolegów w pracy, którzy mają problemy zdrowotne. Nauczył sie już robić koktajle błonnikowe, na razie owocowe. Diete też pomalutku zaczyna wprowadazć, choć nie ma jakichś problemów zdrowotnych.
W pracy u mnie też pomalutku się przyzwyczajają do braku drożdżówek, jogurtów i serków a w zamian  sałatki, surówki lub np. plasterki kalarepy, owoce, plasterki salcesonu co mnie się nigdy nie zdarzało i czasami wafel ryżowy.


Cytat
jest naprawdę ciężko zorganizować to wszystko. Te posiłki, zdrowe produkty, warzywa, mięso. Niestety ta dieta i sposób życia jest dla bogatych.

Naprawdę, też tak myślałam. Jeszcze nie wprowadziłam 100%owej DP, ale i tak już widzę, że się myliłam. Najgorzej jest mieć pomysły na potrawy i rozkład dnia. Ale nie martw się. Na forum jest dużo linek z przepisami. Już sobie nawet podrukowałam i systematycznie próbuję. Grażynka ma rację, że mniej sie kupuje. Ta dieta jest konkretna i nie potrzeba zadużo zapychaczy.Jest to tylko kwestaia wprawy i doświadczenia. Musisz dać sobie czas na poczytanie forum. Ja czytam od czerwca i dopiero teraz wiem o co tu chodzi, jak dieta ma działać i dlaczego rzeczywiście pomaga.

Przeczytaj jeszcze ten wątek:
http://bioslone.pl/forum2/index.php?topic=9066.0
Jest tu dużo cennych porad.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Fasolka 27-11-2009, 17:45
Niestety ta dieta i sposób życia jest dla bogatych. Biedni niech tyją i umierają ... :-( No bo jak nie zbankrutować gdy jajko od kury chodzącej po powietrzu kosztuje 1,3 zł za sztukę. Wołowina najdroższa z mięs ogólnodostępnych. Generalnie nie wiem na ile starczy mi środków finansowych, ale próbuję...

Maślak, a w której części Warszawy mieszkasz? Ja w okolicach Ursynowa.
Jest drogo to fakt, ale ja jeszcze jajka za 1,3 zł nie widziałam...
Kupuję po 80 gr na targu od "baby", a obok sprzedawane są za 60 gr. "jedynki", wołowina kosztuje 20-25 zł za kilogram, ta cena nie jest wygórowana.



Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: maślak 27-11-2009, 21:28
Mieszkam pod Warszawą, jajka za 1,3 są "zerówki" w Almie. A skąd wiesz, że jajka od baby są od baby, a nie z fermy bez pieczątek po prostu? Rozumiem, że wyglądają w środku na wiejskie, bo ja kiedyś kupiłam i się na cięłam, bo to wcale wiejskie nie były. Jakoś się zorganizuję na pewno, spróbuję zrobić zakupy na targu, ale ten jest tylko w sobotę, a ja często nie mam wtedy czasu. Zostaje Alma, a ta jest droga. Dzięki.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Fasolka 28-11-2009, 14:58
Alma rzeczywiście jest droga :(
Co do jajek - kupuję u młodej dziewczyny, która ma też swoje mleko, śmietanę, ser i kury. Mam do niej zaufanie. Ale to prawda - można się naciąć, sama kiedyś kupiłam jajka na targu - "wiejskie", a jak wróciłam do domu okazało się, że mają resztki pieczątek z "trójką"...
W sumie zakupy na targu to najlepsze wyjście jak się mieszka w mieście, kupowanie w Almie na dłuższą metę nie ma sensu - zbankrutujesz:)


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: MarekS 03-12-2009, 00:52
Alma wcale nie jest droga. Mam fotograficzną pamięć i natychmiast wyłapuję różnicę cen. Wiele produktów oferowanych w Almie ma niższą cenę niż np. na moim osiedlowym ryneczku. Są w tych delikatesach oczywiście "rarytasy" nie na każdą kieszeń.
Fasolka nie podaje w profilu skąd jest. Może u niej Alma ma inne ceny?
Swoją drogą, to ten mój ryneczek to niezła ściema. Mają to, co przywiozą z giełdy. Prawdziwej baby nie uświadczysz. A giełdowe? Wiadomo: loteria. Tym niemniej radzimy sobie z rodzinką tak:
Jajca "jedynki" kupuję w Auchanie, ok.9 PLN za 10 szt. Olej do MO, cytryny też.
Warzywa, owoce, śmietana - ryneczek
Mięso i wędliny (jeden pawilon ma swojskie): ryneczek lub tańsza Alma.
Masło i mrożonki : Selgros, dużo niższe ceny niż w detalu. Np. masło zawsze tańsze o 1zł.
Na śniadanie głównie jajka na boczku i smalcu + cebula + warzywa. Kawusia z ekspresu obowiązkowa. Tylko żona i dzieci na razie nie mogą się obejść bez pieczywa.
Obiad to mięso z warzywami, surówki świeże lub kiszonki, ziemniaki w mundurkach + koper, pietrucha i takie tam. Często zupy na wywarze z kości i/lub mięsa. Kasza, głównie gryczana.
Kolacja: albo wcale lub lekko. Nie wynika to z zasad, tylko poprzednie dania są tak sycące, że nie ma potrzeby i ochoty.
Z przyjemnością czerwone wino, a i czasem drineczek poprawi humor, koniaczek mniam. Zakurzyć też sobie lubię. Paczka fajurek na tydzień spokojnie wystarczy. A co? Dla mnie to przyjemność.
Zaznaczam, że jesteśmy świadomymi pijcami MO i KB. Czynimy to rozumiejąc przesłanie i  nie mamy problemów zdrowotnych. Czysta profilaktyka.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Barbara 60 09-01-2010, 22:51
Podobnie jak Laokoon w wypowiedzi Chudego widzę trochę prawdy. Mam w domu dwóch grubasów, których od około 6 miesięcy staram sie odchudzić. Rzeczywiście zapełnienie rociągniętego żołądka nie jest proste i tanie, a wytwarzanie sałetek, i innych zapełniaczy ( mini chlebków, które wypiekam, bo oni nie wyobrażają sobie braku chleba  jest pracochłonne- wiem co mówię, bo to  przerabiałam). Poza tym istnieje coś takiego jak często pojawiający się głód np. wieczorem  i nawyk sięgania po coś do schrupania.  Nie jestem w stanie nad tym zapanować, bo po kolejnej uwadze, następuje totalna awantura.   Ja to rozumiem, że pojawia się błędne koło- niedożywienie= brak chęci, nerwowość i odwrotnie. Ograniczyłam maksymalnie cukier i słodycze, ale rosół bez makaronu jest nie do przyjęcia. Dodam, że ponad rok moje grubasy piją miksturę i choć był moment, że waga stanęła, to ostatnio syn znowu przytył. Powiem tak - nie wiem już, co robić, bo jego otyłość jest znaczna a ja nie mam już pomysłu na skuteczną walkę z otyłością, a operacyny zabieg zmniejszania żołądka chyba nie jest dobrym rozwiązaniem. Proszę więc wszystkich forumowiczów, którzy mają doświadczenia w walce z otyłością o praktyczne wskazówki. Ratujcie koleżankę :(


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Lenka 09-01-2010, 23:03
Poza tym istnieje coś takiego jak często pojawiający się głód np. wieczorem  i nawyk sięgania po coś do schrupania.  

Ja też tak miałam. Gdy zaczniecie systematycznie stosować KB, a przede wszystkim choć jeden wieczorem, problem głodu  i chęci podjadania ustanie. Po takim koktajlu człowiek jest tak syty, że przez jakiś czas nie ciągnie go do jedzenia. W razie czego jabłko, kawałek jakiegoś mięska lub plaster salcesonu z musztardą powinien wystarczyć. Jako zapychacze odkryłam ostatnio takie nawet małe niby-ciasteczka wykonane tylko z mąki gryczanej i kukurydzianej i bez  żadnych przypraw. Na początku niby bez smaku, a po jakimś czasie odkrywa się jednak delikatny smak, nawet fajny. Znalazłam je w supermarkecie na półce ze zdrową żywnością. ( nazwa: Linia gryczano-kukurydziana, błyskawiczna)


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Klara 09-01-2010, 23:46
Barbaro 60, jak czytam Twój post to mam wrażenie jakbyś o mnie pisała. Też mam w domu dwóch grubasów (mąż i syn). Na dodatek obydwaj chorzy. Starszy na serce i w ogóle układ krążenia, młody na cukrzycę + niepełnosprawność powypadkowa.
Cytat
Poza tym istnieje coś takiego jak często pojawiający się głód np. wieczorem  i nawyk sięgania po coś do schrupania.  Nie jestem w stanie nad tym zapanować, bo po kolejnej uwadze, następuje totalna awantura.


To też zupełnie jak umnie. Twoi panowie przynajmniej piją MO, moi nie. Są stuprocentowymi pacjentami. Chcieliby schudnąć ale nie chcą podjąć żadnego wysiłku w tym kierunku, najlepiej by było gdyby ta ich otyłość ot tak po prostu zniknęła...

Basiu, myślę, że Ty sama niewiele zdziałasz. Każdy z nich sam musi zrozumieć czym grozi im otyłość i zechcieć coś z tym zrobić. Tak jak alkoholika czy innego nałogowca nie wyciągnie się z nałogu wbrew jego woli, tak samo nie odchudzi się grubasa. On musi sam tego chcieć.

Do mnie ta prawda dotarła już jakiś czas temu i po prostu przestałam z nimi walczyć. Jasne, że to przykre patrzeć jak najbliżsi rujnują sobie zdrowie, ale cóż, głową muru nie przebijesz. U mnie, podobnie jak u Ciebie, każda próba rozmowy na ten temat kończyła się kłótnią. Dałam sobie spokój, w końcu są dorośli. Dodatkowo przykre jest również to, że koszty ich nieodpowiedzialności w tym zakresie ponoszę również ja (wydatki na leczenie, czy coraz więcej obowiązków spadających na mnie) ale o tym już kiedyś pisałam.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Pit 10-01-2010, 09:38
Mi też zabawa w przyrządzanie jedzenia nie daje satysfakcji. Kuchnia po prostu nie jest moim ulubionym miejscem. :)  Nie mam jednak wyjścia i musze stosować DP, bo inaczej źle się czuje. Jem dużo, bo 5 posiłków dziennie, a więc i gotowania jest dużo. Mam jednak  dużo silnej woli i samozaparcia – łatwo się nie poddam. Łudzę się , że z każdym dniem będzie lepiej, bo ilość produktów, które mogę spozywać będzie się zwiększać. Na obecną chwilę jeżeli „przejdę” wszystkie IV etapy zakładam ,że będę jadł wszystko ( łącznie z glutenem).
Wiem już jednak, że warto dbać o swoje zdrowie, a do obecnego stanu doprowadziłem się sam po prostu lekceważąc sobie zasady zdrowego żywienia.

Jeśli jesteś ze Śląska, to powinieneś to znać: - "Tato, ten pan się ciebie kłanio" - rzekł Bercik do swojego ojca Masztalskiego; a Masztalski: - "nie mówi się ciebie tylko tobie"; "mi..." - rzekł Bercik; "nie mówi się mi, tylko mnie" - (Masztalski); "no przeca mówię, że ciebie..." - odparł poirytowany Bercik. //Zibi
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=5280.0#top


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Grzegorz 12-01-2010, 16:05
Cytat
głową muru nie przebijesz
Proponuję przykleić ten napis na lodówce, niech daje do myślenia. Dlaczego taki i akurat na lodówce :)


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Asicyna 20-05-2010, 10:37
Wiecie, generalnie ja to wszystko rozumiem, tzn. niechęć, bądź brak umiejętności gotowania, utrudniony dostęp do produktów dobrych jakościowo, to, że jak się już te produkty znajdzie, to ludzie sami nie wiedzą, ile za nie zaśpiewać, bo przecież to zdrowe, ze wsi. Jest jednak jedno wielkie "ALE", coś co stale powtarzam mojemu mężowi: NA JEDZENIU SIĘ NIE OSZCZĘDZA!!!
Możesz sobie nie kupić jakiegoś kosmetyku, kolejnego ciucha, zmniejszyć abonament komórki, wyłączać wszystkie wampiry energetyczne na noc (wtyczka z gniazdka, żadnego sprzętu na czuwaniu), darować sobie kupno jakiejś gazety (teraz i tak wszystko jest w internecie), ale nie można kupywać produktów żywnościowych kierując się ich ceną.

Ludzie! Przecież to powinno być karalne! Moja mama się o tym przekonała. Jako, że jest na emeryturze i z jakąś wściekłą satysfakcją zamieniła się w łowczynię okazji w supermarketach, na ostatnie Boże Narodzenie upolowała tanie kurczaki w sklepie. Efekt był taki, że po pieczonym mięsie wszystkich rozbolały brzuchy, a rosół popłynął rurami kanalizacyjnymi w nieznane. Nie dało się tego zjeść, o smrodzie nie wspomnę.

Tyle na temat oszczędzania.

Niestety, ja również mam w domu mężczyznę, którego tusza kwalifikuje się już pod otyłość.  :disgust: Trudno go wywalić z domu, żeby trochę się ruszył. Miałam nadzieję, że schudnie, gdy zacznie chodzić regularnie na spacerki z dzieckiem, podczas urlopu wychowawczego. Owszem, na spacerki chodzi, ale też cały czas podjada w domu. Nie jestem w stanie wybić mu z głowy chleba, który zawsze wciska także mi. Nie wiem, to zakrawa na jakiś obłęd... Jak tylko wydaje mu się, że poziom pieczywa w domu spadł, pędzi do sklepu i kupuje z 2 szt. różnych chlebów, w tym koniecznie biały, bo "po ciemnym to się źle czuję". Czasem mam zawaloną całą szafkę chlebem, z czego ok. 0,5 do 1,5 bochenka tygodniowo muszę wyrzucić, bo robią się zielone. A wtedy zaczyna się komentowanie, że wyrzucam jedzenie i to dlatego, że po prostu tego chleba nie jadłam.

Ręce opadają.  :(

Dobrze, że przynajmniej MO zaczął pić. Czasem udaje mi się nawet przestawić go na zjedzenie mięska i surówki, bez ziemniaków. A i to nie jest proste.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: villah 21-05-2010, 18:09
Tylko niech Pani nie wygłasza tego publicznie, bo Panią zaszczują.

Kupujcie, kupujcie, kupujcie.

Okazja, okazja, okazja.

A tak w ogóle, to ciekawe, czym oni malują te kurczaki na zdrowy kolor.


Tytuł: Odp: Dieta nierealna
Wiadomość wysłana przez: Asicyna 24-05-2010, 11:11
Cytat
A tak w ogóle, to ciekawe, czym oni malują te kurczaki na zdrowy kolor.

Mięso sprzedawane w supermarketach jest często poddawane napromieniowaniu (takie pogłoski słyszałam, a efekt może każdy sprawdzić sam - mięso nienaturalnie czerwone). Natomiast, gdy mimo tego pojawią się ślady nieświeżości, to takie mięsko się myje, mieli i sprzedaje gawiedzi na porcje. Kurczaczki natomiast się myje i wrzuca na grill. A potem gawiedź sobie to na obiad kupuje i myśli - aha! zdrowe, bo z grilla i bez tłuszczu przyrządzone.