Niemedyczne forum zdrowia

BLOK PORAD, POMOCY I WYMIANY DOŚWIADCZEŃ => W drodze do zdrowia - pytania, wątpliwości => Wątek zaczęty przez: Tashideley 10-03-2013, 13:59



Tytuł: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 10-03-2013, 13:59
Przeczytałam 2 książki Mistrza i tysiące informacji na forum, więc jestem chyba w pełni gotowa do rozpoczęcia kuracji oczyszczającej. ;) Chciałabym jednak najpierw rozwiać drobne wątpliwości i otrzymać zapewnienie, że moja strategia jest właściwa.

Zamierzam zacząć od MO i w kolejnych tygodniach wprowadzić DP i KB. Jako że w ostatnim czasie stosowałam trochę suplementów witaminowo-minerałowych (była to moja broń przed medycyną konwencjonalną i syntetycznymi farmaceutykami) to teraz planuję je wszystkie odstawić i ograniczyć się tylko do magnezu i ewentualnie potasu. Od razu włączę proponowaną kurację Slow-magiem z uwagi na zaburzenia rytmu serca i kołatania, które mi dokuczają.
Nadmienię dodatkowo, że jestem w trakcie odstawiania beta-blokera, który będę jeszcze przyjmować przez jakiś czas.

Pewną niepewność wzbudza we mnie natomiast fakt zapalenia śluzówki końcowej części jelita grubego (stwierdzone podczas rektoskopii) i codzienne krwawienie przy wypróżnianiu. Dodatkowo odczuwam częściej niż zwykle wzdęcia i parcie na stolec. Sytuacja ta trwa od ponad pół roku, stosowanie przepisanych przez mendyka maści i czopków nie przyniosło rezultatu. Czy w związku z tym macie jakieś zastrzeżenia lub dodatkowe sugestie? Czy mogę stosować miksturę na normalnych zasadach? Dodam, że stolce są w miarę normalne - mam tendencję raczej do częstych wypróżnień niż do zaparć.

Jeśli będzie taka potrzeba i możliwość to napiszę więcej o sobie, ale póki co nie chcę zaśmiecać forum zbyt wieloma informacjami. Z góry dziękuję za wsparcie. :)


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Kamil 10-03-2013, 16:12
Cytat
Dodatkowo odczuwam częściej niż zwykle wzdęcia i parcie na stolec. Sytuacja ta trwa od ponad pół roku, stosowanie przepisanych przez mendyka maści i czopków nie przyniosło rezultatu. Czy w związku z tym macie jakieś zastrzeżenia lub dodatkowe sugestie?
Moja sugestia - definitywne przejście na DP z radykalnym odstawieniem glutenu i słodyczy.
Maści i czopki odstaw. Nie ma sensu leczenia układu pokarmowego od tej drugiej strony, zaczyna się od początku - co już pewnie wiesz. Miksturę możesz stosować normalnie, zaczynając od 1/4 dawki.  

Zaśmiecać? Zaśmiecanie forum to offtop, pisanie bezsensownych postów, umieszczanie tematów w nieodpowiednich wątkach, flood (czyli kilkakrotne powtórzenie tego samego słowa lub znaku), budowanie drzewek z cytatów, spam, pisanie podwójnych postów oraz wysyłanie nic nie wnoszących do tematu postów (najczęściej jednosłownych).
Twoja opowieść o sobie oraz o stanie zdrowia jak i chorobach które przechodziłaś, czy były leczone i jak - bardzo by się przydały dla rozwiania Twoich wątpliwości, o ile jakieś są. ;)
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=6117.0 zgodnie z tym schematem.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 10-03-2013, 21:20
Dziękuję za szybką odpowiedź!

Poniżej dołączam więcej informacji - jeśli trzeba to proszę przenieść w lepsze miejsce. Będę wdzięczna za wszelkie sugestie.

1. Wiek: 41 lat

2. Rodzaj dolegliwości:

a) problemy fizyczne
Aktualnie zdecydowanie najbardziej dokuczają mi różnego rodzaju zaburzenia rytmu serca (kołatania, napady częstoskurczu, przeskoki), które najprawdopodobniej są wynikiem mojej reakcji na stres i które w momencie nasilenia prowadzą zazwyczaj do nerwicy lękowej. Takich epizodów miałam już w życiu kilka, z tendencją do ustępowania w przeciągu 3-6 miesięcy.
Od 7 miesięcy zapalenie śluzówki jelita grubego i krwawienie z odbytu.
5 tygodni temu miałam atak rwy barkowej i do tej pory odczuwam jeszcze ból ramienia i karku. Według masażysty mam silne napięcie mięśni wokół kręgosłupa.

b) problemy psychiczne
Nerwowość, zazwyczaj silna reakcja na stres i przeciążenie emocjonalne, nadwrażliwość układu wegetatywnego, pojawiające się zmiany nastrojów, niekiedy rozdrażnienie i impulsywność.

3. Historia choroby – stosowane leki, kuracje, zabiegi:

Pierwszy epizod kołatań serca i objawów nerwicowych w wieku kilkunastu lat. Zazwyczaj byłam leczona beta-blokerami i środkami uspokajającymi. Jeden raz skusiłam się na antydepresant z grupy SSRI i tego żałuję. Od wielu lat skoki ciśnienia na tle emocjonalnym, syndrom białego fartucha. Dwójka dzieci – przebieg ciąży prawidłowy. Potem żylaki kończyn dolnych i chirurgiczne zabiegi ich usunięcia. Jakiś czas temu stwierdzone guzki tarczycy, bez wpływu na poziom hormonów.
Antybiotykoterapia bardzo rzadko – z cięższych chorób odra i świnka w okresie dziecięcym i zapalenie płuc jako osoba dorosła. Z biegiem czasu coraz mniejsza ilość infekcji z gorączką.
W ostatnim czasie zainteresowanie medycyną naturalną i stosowanie ziół, homełopatii i suplementacji.
Poczucie przeciążenia fizycznego i psychicznego.

4. Sposób odżywiania się (w dzieciństwie, młodości i aktualnie), a także stosowane diety:

Nie pamiętam żebym kiedykolwiek oficjalnie była na coś uczulona, więc od małego jadłam wszystko co miałam na talerzu. Jako dziecko miewałam czasem drobne problemy skórne, ale wtedy rozwiązaniem na to była o zgrozo maść Lorinden (eszzz ta nieświadomość).
Z uwagi na kilka przypadków pojawienia się pokrzywki odstawiłam podejrzaną przeze mnie kukurydzę. Pokrzywka nie powróciła, a ostatnie próby zjedzenia kukurydzy zakończyły się sukcesem.
Zawsze piłam dużo mleka i z uwielbieniem zajadałam się produktami mlecznymi. Dopiero od niedawna unikam mleka krowiego i ograniczam ukochany nabiał.
Równocześnie, na tyle na ile to możliwe, unikam słodyczy i produktów z białej mąki oraz stronię od żywności przetworzonej, pasteryzowanej i rafinowanej.
Gotuję głównie na parze, nie używam białego cukru i szerokim łukiem omijam restauracje fastfoodowe.
Lubię jednak kuchnię włoską – również potrawy z makaronem oraz pizzę.

Aktualnie jestem zwolennikiem diety rozdzielnej z umiarkowaną ilością mięsa (wyłącznie w postaci ryb lub drobiu).

5. Rodzaj wykonywanej pracy (ogólny opis, czy istnieją jakieś czynniki negatywnie wpływające na zdrowie):

Praca w działach handlu i rozwoju w różnych firmach.
Czynniki stresujące: brak stabilności, częsta zmiana pracy, presja wyników, obciążenie kręgosłupa od ślęczenia przed ekranem komputera, podróże służbowe (z uwagi na dolegliwości niechęć do latania samolotem).

6. Inne szkodliwe czynniki środowiskowe:

Życie w mieście, zanieczyszczenie powietrza, problem z dostępem do zdrowej i nieskażonej żywności, trudna sytuacja osobista - samodzielne wychowywanie dzieci przez wiele lat.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: scorupion 10-03-2013, 22:57
Tragedii u ciebie nie widać. Zrób to co ci Kamil napisał, zacznij miksturę od oliwy z oliwek, czytaj, a jak coś źle albo nie rozumiesz to pytaj. Seria masaży byłaby wskazana, ale masaży, a nie głaskania.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Bronco 11-03-2013, 10:48
Tragedii u ciebie nie widać. Zrób to co ci Kamil napisał, zacznij miksturę od oliwy z oliwek, czytaj, a jak coś źle albo nie rozumiesz to pytaj. Seria masaży byłaby wskazana, ale masaży, a nie głaskania.
Tashideley jest kobietą, w tej sytuacji głaskanie też ma swoje uzasadnienie.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 11-03-2013, 13:04
@Bronco
Słuszna uwaga;)

@Scorupion
Tak jak piszesz, zacznę od oliwy z oliwek. :)
Na początku miałam pewne obawy związane z zastosowaniem aloesu, ale potem doczytałam, że dawka samego aloesu w MO jest tak znikoma, iż nie dotyczą jej żadne przeciwskazania (poza uczuleniem oczywiście).
A zaniepokoiła mnie taka oto informacja znaleziona na tej stronie:
http://naturaity.pl/apteka-natury/ziola-i-chwasty/item/119-aloes.html

’’Przeciwwskazania: Przedawkowanie aloesu może wywołać podrażnienie żołądka i jelit, a nawet bolesne skurcze. Ponieważ zrobione z niego preparaty powodują przekrwienie błon śluzowych jelit i narządów miednicy małej, powinny go unikać osoby cierpiące na stany zapalne jelita grubego, zapalenie wyrostka, guzy krwawnicze, po operacjach przewodu pokarmowego, z niewydolnością nerek, krążenia, z zapaleniem pęcherza moczowego, kobiety w ciąży (a nawet będące w trakcie miesiączki). Zdecydowanie odradza się go zwłaszcza przy wszelkiego rodzaju krwotokach. Mówimy tu o użytku wewnętrznym.’’

Nawet miesiączka jest tu przeciwwskazaniem...

Mam skierowanie na kolonoskopię i szczerze mówiąc niewielką ochotę na to badanie. Zobaczę jak sytuacja będzie wyglądać po pierwszym miesiącu MO i 3 tygodniach pierwszego etapu DP i wtedy zadecyduję czy iść czy nie iść.
Słyszałam też, że sok z surowego ziemniaka leczy zapalenie błony śluzowej jelit. Czy ktoś z Was stosował tę metodę?


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Bronco 11-03-2013, 14:29
...Słyszałam też, że sok z surowego ziemniaka leczy zapalenie błony śluzowej jelit. Czy ktoś z Was stosował tę metodę?
Nie nasłuchuj, poczytaj uważnie to co się kryje pod zakładką Portal wiedzy o zdrowiu (http://portal.bioslone.pl/).


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 11-03-2013, 18:08
Chciałabym jeszcze zapytać o odstawienie beta-blokera.
Jakiś czas temu zmniejszyłam dawkę, ale z powodu objawów ciężko mi na razie całkiem zapomnieć o tym leku. Czy w takim razie lepiej zaczekać aż objawy się wyciszą (np. po kuracji Slow-magiem)?

Z tym magnezem to też u mnie ciekawa sprawa – poziom mam zawsze w tzw. normie (dolna granica), bez względu na to czy go suplementuję czy nie. Jednak stosunek wapnia do magnezu jest u mnie bliższy 3:1 niż 2:1, więc może tu tkwi przyczyna objawów niedoboru?

Generalnie mam teraz mniej zaburzeń rytmu niż parę miesięcy temu, ale nadal dokuczają mi wybudzenia z nocnym kołataniem serca i bardziej sporadycznie przeskoki (skurcze dodatkowe?) lub grupy przeskoków z następującym po nich częstoskurczem, powodujące lęk i chwilowe osłabienie. Zaburzenia te praktycznie zawsze ustępują samoistnie po paru minutach.
Gwoli wyjaśnienia, organicznie z serduchem jest wszystko OK.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 30-04-2013, 22:16
Zdecydowałam się założyć nowy wątek, żeby móc uściślić jedną kwestię, na temat której nie ma zbyt wiele informacji na Forum. Częstoskurcz napadowy jest problemem, z którym zdecydowanie najsłabiej sobie radzę i często zastanawiam się co mogłabym jeszcze zrobić (poza DP, MO i KB) żeby powrócić do normalnego życia.

Generalnie mam stwierdzoną nerwicę lękową (to dla lekarzy bardzo wygodna diagnoza, zwłaszcza jeśli nie mają pojęcia ocb) i ja poniekąd się z tym zgadzam, choć zupełnie inaczej patrzę na problem. Według mnie nasilone lęki i inne objawy nerwicowe są wynikiem zaburzeń rytmu serca - głównie pod postacią częstoskurczu, a nie odwrotnie.
No a jaki jest powód samego częstoskurczu? Nad tym się właśnie zastanawiam i teoretycznie mam dwie możliwe odpowiedzi. Pierwsza to nerwica serca, która wynika z pewnej nadpobudliwości emocjonalnej i reakcji na stres, a druga to jakiś problem z przewodzeniem.
Oczywiście zrobiłam wiele badań i te nic szczególnego nie wykazały, jeśli chodzi o przyczynę.
Obecnie stronię od lekarzy i cieszę się z tego powodu, bo w końcu wzięłam zdrowie w swoje ręce :).

Mistrz napisał kiedyś, że w takich sytuacjach pomocna może być bioenergoterapia. Chciałabym zapytać czy byłaby ona równie skuteczna zarówno w przypadku problemów emocjonalnych, jak i zaburzeń przewodzenia?

Może ktoś miał podobny problem i go rozwiązał? Od czego zacząć? Jak uregulować autonomiczny układ nerwowy? Jak sobie radzić w trakcie napadu?

Na forum Biosłone nie używamy skrótów slangowych! //Kamil


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Robi 01-05-2013, 01:11
Ja chorowałem na częstoskurcz, arytmię, nadciśnienie, inne zaburzenia serca i krążenia od 1990 roku, w tym 2 razy utrata przytomności. Miałem podobne jazdy jak Machos i Ossa98. Od 1997 roku byłem na leku lokren, a po roku na bisocard (beta-blokery), i tak do sierpnia 2012. Bisocard z wielkim trudem odstawiałem 9 miesięcy. Najpierw po 1/2 tabletki przez 2 miesiące, 1/4 przez kolejne 2 miesiące, później 1/4 tabletki co 2 dni, i poniżej tej dawki nie dało się zejść, aż w sierpniu 2012 przyszła gorączka 39.8 i trwała tydzień czasu (bez kataru i kaszlu), w czasie gorączki, cały czas szybkie tętno (około 90/min), o dziwo ciśnienie miałem 120/80, gdzie przed gorączką miewałem 150/95 - 140/90. Po gorączce tętno się uspokoiło i ciśnienie było na poziomie 120/80. Po około 2 tygodniach odczuwałem stopniowy wzrost ciśnienia i lekki wewnętrzny niepokój, więc zastosowałem kurację slow-mag (cały czas, w gorączce i po, już bez bisocardu). W czasie kuracji slow-mag, ciśnienie trochę spadało i praca serca się uspokajała, a w przerwie kuracji ciśnienie wzrastało i wzrastał wewnętrzny niepokój. I tak przez kilka kuracji, od 3 miesięcy ciśnienie się unormowało między 125/82 - 116/73.
Bez slow-magu, nie udało mi by się odstawić bisocardu, ale nie obyło się bez skutków ubocznych, co opiszę w osobnym wątku - (szykuję się pomału na opisanie swojego przypadku).

Edit
Zapomniałem dodać, że oczywiście MO, ZZO, DP, KB i odstawienie glutenu, to podstawa!
Myślę, ale mogę się mylić, że gluten powodował te reakcje.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 01-05-2013, 11:18
Robi, z niecierpliwością czekam aż opiszesz dokładniej swój przypadek.
Zażywam betabloker w małych dawkach od ponad dwóch lat (obecnie jest to Atenolol 1/2 tabletki 25 mg na dobę) i w zasadzie jestem w fazie odstawiania. Co ciekawe, mnie kardiolog zachęcał do prób odstawienia tego leku 'od ręki', bez zmniejszania dawki. Jednak widzę, że to nie działa, bo po paru dniach euforii, że niczego nie zażywam i czuję się dobrze, pojawia się taki atak, po którym znów muszę sięgnąć po tabletkę.

Z innymi zaburzeniami rytmu sobie radzę (kołatania, tachykardia zatokowa, skoki ciśnienia, przeskoki, zamieranie serca) tzn. jestem sobie w stanie poradzić bez konieczności zażycia leku. To samo dotyczy ataków paniki, których się przy okazji nabawiłam - wiem, że taki atak sam minie i nie ma potrzeby się szpikować wynalazkami farmacji.

Mam natomiast problem z częstoskurczem, bo jest on jakby bardziej poza kontrolą. Wiadomo, że trzeba go jakoś umiarowić, więc pozostaje kwestia czy umiarowi się samoistnie, czy trzeba temu dopomóc. I wtedy najczęściej sięgam po jakiś szybko działający betabloker (propranolol, ew. metoprolol), jeśli nie widzę poprawy po paru minutach. Połowicznym sukcesem jest fakt, że nie zażywam już w takiej sytuacji leków przeciwlękowych, tylko sama zmagam się z niepokojem i napięciem (co zresztą niekiedy potrafi mi popsuć całę kolejną dobę).

Z Twojego postu wywnioskowałam dwie rzeczy: że odstawienie betablokera może sprawiać duże kłopoty oraz że w ramach oczyszczenia przydałaby mi się jakaś infekcja. Pewnie jest jeszcze na to za wcześnie, bo stosuję MO niecałe dwa miesiące.
Slow-Mag oczywiście zażywam według zaleceń od kiedy jestem na Biosłone. Wcześniej zażywałam inne preparaty (Aspargin, Magnez chelatowy etc.).

Przy okazji mam pytanie do ekspertów - czy mogłabym się wspomóc Rhodiolinem czy nie jest on zalecany?
http://www.zdrowieapteka.pl/rhodiolin.html


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 01-05-2013, 11:26
Z mojej praktyki wynika, że w podobnych przypadkach dobre efekty daje cardiobonisol.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Robi 01-05-2013, 12:57
Tashideley, każdy lek, czy suplement jest zły, powodują stopniowe, powolne uszkadzanie jelit. Ja jestem tego dobrym przykładem, od początku czułem, że bisocard mi szkodzi, z roku na rok - czułem się coraz słabszy, ale nie miałem żadnej alternatywy, aż w 2011 znalazłem Biosłone, co odmieniło wszystko...
Już w 2010 roku znalazłem Biosłone, ale jakoś natrafiłem na artykuł o diecie i pomyślałem sobie "następna dieta cud" i wyszedłem, co było dużym błędem...

Częstoskurcz jest bardzo niebezpieczny, ponieważ tętno wzrasta nagle powyżej 120/min (u mnie nawet dochodziło do 180/min), a ciśnienie skacze do 220/160 (w moim przypadku), serce wtedy chce wyskoczyć z ciała, wiec powinniśmy nie dopuszczać do takich sytuacji. Moim zdaniem, powinnaś spróbować, to co Mistrz proponuje, jeśli nie pomoże, to jak najmniejszą dawkę beta-blokera o przedłużonym działaniu i czekać. Stosując zasady Biosłone przyjdzie czas, że odstawisz.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Domi5 01-05-2013, 13:27
Za wszystko jest odpowiedzialny stres. Też miewam stany lękowe i jestem bardzo nerwowa, ale zauważyłam, że przy stosowaniu DP potrafię lepiej reagować w stanach stresowych. Ja przy dużym stresie mam bóle w klatce, zaburzenia trawienia czyli zaparcia i potliwość.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 01-05-2013, 13:55
Wprowadzę Cardiobonisol i dam znać jak będzie działać.

Częstoskurcz jest bardzo niebezpieczny, ponieważ tętno wzrasta nagle powyżej 120/min (u mnie nawet dochodziło do 180/min), a ciśnienie skacze do 220/160 (w moim przypadku), serce wtedy chce wyskoczyć z ciała, wiec powinniśmy nie dopuszczać do takich sytuacji.
A jaki jest sposób aby nie dopuszczać do takich sytuacji?
Dla mnie są one zawsze dużym zaskoczeniem i pojawiają się głównie w stanach odpoczynku i pozornego zrelaksowania, choć czasem też w trakcie wysiłku czy zmiany pozycji.
Takie profilaktyczne zadanie mają betablokery, ale zapewne robią więcej szkody niż pożytku.
Jak więc już teraz nie dopuszczać do tego typu ataków, wiedząc że oczyszczenie to długotrwały proces i na efekty trzeba poczekać?

Za wszystko jest odpowiedzialny stres.
Też trzymam się tego stwierdzenia, tym bardziej, że ostatnie lata były dla mnie bardzo stresujące, a dokładniej maksymalnie przeciążające emocjonalnie.
Nie jestem jednak taka pewna czy ewentualne zaburzenia w przewodzeniu serca też wynikają ze stresu. Choć, jak wiemy stres powoduje toksemię, a toksemia jest przyczyną większości chorób...



Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Domi5 01-05-2013, 14:14
Tak, stres z toksemią są ściśle powiązane, dlatego trzeba się skupiać na uszczelnianiu jelit, wspomaganiu wątroby i dobrze się odżywiać i uzbroić się w cierpliwość, bo dojście do równowagi to wieloletni proces...


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Machos 02-05-2013, 20:33
Cytat
Ja chorowałem na częstoskurcz, arytmię, nadciśnienie, inne zaburzenia serca i krążenia od 1990 roku, w tym 2 razy utrata przytomności. Miałem podobne jazdy jak Machos i Ossa98.

Przeczytaj http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=5539.0.



Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Robi 02-05-2013, 21:31
Machos, już kiedyś czytałem, ale z chęcią przeczytam jeszcze raz.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 02-05-2013, 22:27
Ja też czytałam ten wątek i dzięki temu mam jeszcze większą nadzieję, że pewnego dnia męczące mnie objawy miną bezpowrotnie. :)
Większość z nich już teraz w pełni akceptuję i nie powodują one znaczących problemów w moim życiu. Jednak atak częstoskurczu napadowego zupełnie wybija mnie z rytmu i powoduje kompletną dezorganizację. Natychmiast wzrasta lęk przed oddalaniem się od domu, co w konsekwencji bardzo mnie ogranicza. Dodatkowo pojawiają się rożnego rodzaju obawy i fobie. Po prostu boję się dostać takiego ataku w jakimś obcym i nieznanym miejscu.
Żeby nie było niejasności - chodzi mi o częstoskurcz w granicach 160-220 uderzeń, a nie o tachykardię w granicach 120, z którą dużo lepiej sobie radzę.
Być może lepiej bym się czuła psychicznie, wiedząc, że cały czas oczyszczania mogę spędzić w komfortowych, domowych warunkach, najlepiej całkiem odcięta od wszelkich stresujących wydarzeń. Nie jest to jednak możliwe, więc aby móc jakoś funkcjonować, potrzebuję wyciszać serducho w trakcie trwania oczyszczania.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Robi 03-05-2013, 14:19
Cytat
Żeby nie było niejasności - chodzi mi o częstoskurcz w granicach 160-220 uderzeń, a nie o tachykardię w granicach 120, z którą dużo lepiej sobie radzę.

Ja za każdym razem, miałem wrażenie, że to już koniec... A przeżyłem kilkadziesiąt częstoskurczów, po takim ataku, zawsze czułem się nieswojo przez kilka dni.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 27-05-2013, 13:10
Już chciałam się pochwalić, że przez 4 dni nie brałam betablokera i nic z tego. :(
Zauważyłam za to, że zmieniły mi się objawy ze strony serca i tak się głośno zastanawiam czy może to mieć związek z oczyszczaniem, czy nadal wynika głównie ze stresu i nadpobudliwości emocjonalnej...

Już drugi tydzień praktycznie codziennie tzn. każdej nocy wybudzam się w trakcie fazy sennej (faza REM) z już bardzo szybko i mocno walącym sercem. Rzadziej, budzę się też w fazie REM i dokładnie w tym momencie serce zaczyna maksymalnie przyspieszać. Co ciekawe, ogólne samopoczucie w trakcie takiego ataku mam dobre, nie robi mi się słabo, a serce, poza galopem, bije mocno i pewnie. Wcześniej podobne ataki pojawiały się raczej w fazie wchodzenia w sen i wyglądały inaczej - puls był słabiej wyczuwalny i bardzo szybki, nogi uginały się pode mną, robiło mi się duszno i gorąco, lęk był paraliżujący.
Lecz chociaż pozornie nie czuję teraz dużego lęku to i tak atak wybija mnie na dobre 2-3 godziny ze snu. Potem zasypiam i zazwyczaj znów budzę się z fazy sennej z nowym atakiem. Gdy atak mija do 10 minut to nic nie zażywam, gdy jednak częstoskurcz przedłuża się to sięgam po betabloker. W efekcie następnego dnia czuję się niewyspana i przerażona w środku.

Próbowałam, zgodnie z zaleceniami Machosa, analizować posiłki z poprzedniego dnia, ale do żadnych wniosków nie doszłam, gdyż ataki te (z różnym natężeniem) pojawiają się prawie każdej nocy. Nie mają też żadnego związku z koszmarami sennymi, bo sny mam na ogół normalne, a nawet przyjemne.
Postanowiłam ograniczyć na razie miksturę do 1/2 dawki, ale nie wiem czy w taki akurat sposób mogłoby się objawiać oczyszczanie...

Z pozytywnych zmian - od kiedy stosuję MO i DP nie odczuwam już typowych ataków paniki, które wcześniej też mocno dawały mi w kość.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Machos 27-05-2013, 17:23
Postanowiłam ograniczyć na razie miksturę do 1/2 dawki, ale nie wiem czy w taki akurat sposób mogłoby się objawiać oczyszczanie...

Trzeba zrobić przerwę na dwa, trzy dni od MO, a po przerwie zacząć od mniejszej dawki, czasem z wyłączeniem soku z cytryny.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 30-05-2013, 22:08
Wracam do MO. To chyba jednak nie oczyszczanie, bo nie było różnicy po odstawieniu mikstury. Dziś w nocy 3 razy zbudziłam się z częstoskurczem w trakcie snu. W dzień natomiast serce nadal z byle powodu przyspiesza. Nie widzę też żadnego związku z jedzonymi pokarmami. Kalipoz też nie pomaga, ale przetestuję go jeszcze przez parę dni. Od czerwca zamierzam wprowadzić zakraplanie nosa ALOcitem.
Nie mam pomysłów co jeszcze mogłabym zrobić, ale chyba jednak muszę póki co zażywać pół tabletki betablokera nie rzadziej niż raz na dwa-trzy dni. Po zażyciu oczywiście czuję się o niebo lepiej.
Może ktoś jeszcze coś doradzi z własnego doświadczenia?


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 05-06-2013, 12:35
Czy problemy z sercem nie są związane poza dietą z emocjami?
Myślę, że jeśli nie stwierdzono przyczyn organicznych to z całą pewnością tak! I teraz pytanie jak sobie z tym poradzić? U mnie zaburzenia ze strony serca 'uzupełniają się' z silną nerwicą lękową, a zarówno jedno jak i drugie ma podłoże emocjonalne.
Wierzę, że odpowiednia dieta i oczyszczenie organizmu z toksyn poradzą sobie z tym problemem, ale zupełnie nie wiem jak samej sobie poradzić w obecnym momencie. Nie mogę spokojnie spać, bo kilkakrotnie budzę się w nocy z kołataniami, a w dzień boję się już wychodzić z domu z uwagi na szaleństwa ze strony serca. Mam wrażenie, że mój układ autonomiczny reaguje na najmniejszy drobiazg jak na mega silną emocję.
Zapieram się w sobie żeby nie sięgać po żadne farmaceutyki, ale jest mi naprawdę bardzo trudno.
Kwiatuszku, może Ty masz jakieś sugestie?


Wątek wydzielony z Amelia - powrót do zdrowia małymi kroczkami (http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=14141.msg190442#msg190442). //A.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Mag2 05-06-2013, 14:57
Od jakiegoś czasu czytam Twoje posty i rozumiem jak jest Ci ciężko, bo sama miałam podobne "jazdy".
Po swoich doświadczeniach chcę Ci zasugerować sprawdzenie lamblii.
W moim przypadku okazały się przyczyną większości bardzo dotkliwych i utrudniających normalne funkcjonowanie objawów.
W pewnym momencie myślałam, że też mam kłopoty z sercem, ale po usunięciu lamblii wszystko się unormowało.
Poczytaj moje wątki może coś Cię zainspiruje.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 05-06-2013, 15:54
Mag2, pamiętam Twój wątek i już wcześniej zainteresował mnie temat lamblii. Doszłam jednak do wniosku, że nawet jeśli bym je miała to DP i MO je wykurzą. ;)
U siebie stawiałabym na stres i związane z nim emocje, tym bardziej że moje sercowe epizody występują w pewnych okresach, a poza nimi mam względny spokój. Możliwe jednak, że to lamblia osłabia układ krwionośny i dlatego serce tak reaguje w tych okresach. Innych dolegliwości typowych dla lamblii u siebie nie widzę.
Nie wykluczam, że skuszę się na badanko, bo czegoś trzeba się chwycić...

Amelio, chciałabym wrócić jeszcze do Twojego stwierdzenia, że betabloker zabiera Ci energię.
Ja mam całkiem odwrotne wrażenie. Dziś przez pół dnia zmagałam się ze strasznym kołataniem, nie byłam w stanie nic zrobić, bo każda czynność powodowała jeszcze większe walenie serca. Doszło do tego, że nie byłam w stanie zrobić sobie koktajlu, bo zbyt męczyło mnie przygotowanie nasion i ich zmielenie. Serce pędziło, nogi mi drżały, a ja czułam się maksymalnie wyczerpana.
Nie wytrzymałam, zażyłam pół tabletki Atenololu. Po godzinie czułam się jak nowo narodzona, kołatania całkowicie ustąpiły, wyszłam do sklepu, zrobiłam obiad (co wcześniej było niewykonalne), wrócił mi apetyt i znów mam ochotę do życia.
Myślę, że odpowiem sobie sama na moje pytania oraz wątpliwości i na jakiś czas po prostu zwiększę dawkę blokera. Tylko czy mogę wtedy spokojnie kontynuować MO i czy to nie będzie kolidować z DP?


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Asia61 05-06-2013, 16:34
Tashideley, jak musisz, to pół tabletki weź.(doraźnie, a nie systematycznie) Ponadto staraj się zmniejszać ilość leku, a nie zwiększać. Myślę, że w stosowaniu MO i DP to nie przeszkodzi.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 05-06-2013, 17:44
No właśnie zmniejszyć nie bardzo mam jak, bo ostatnio zażywałam średnio pół tabletki raz na trzy dni, kiedy pojawiał się mega atak. W międzyczasie też nie było dobrze, ale zaciskałam zęby.
Gdybym chciała stosować ten lek doraźnie, to przy obecnych dolegliwościach oznaczałoby to kilka razy na dzień, bo nocą męczą mnie częstoskurcze, a w dzień niemiarowość rytmu i silne kołatania, przy których codzienne czynności stają się dużym wyzwaniem.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Amelia 05-06-2013, 19:58
A sprawdzałaś tarczycę?


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 05-06-2013, 20:44
Jeśli chodzi o hormony to wiele razy. Wyniki zawsze w normie. Nawet ostatnio lekarz mi powiedział, żeby już nie badać TSH, bo jeśli zawsze wychodzi OK, to tak pozostanie.
Jeśli chodzi o USG to mam stwierdzone małe guzki, ale nie pamiętam o nich i nie wiem czy jeszcze tam są. ;)


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Robi 05-06-2013, 21:10
No właśnie zmniejszyć nie bardzo mam jak, bo ostatnio zażywałam średnio pół tabletki raz na trzy dni, kiedy pojawiał się mega atak. W międzyczasie też nie było dobrze, ale zaciskałam zęby.
Gdybym chciała stosować ten lek doraźnie, to przy obecnych dolegliwościach oznaczałoby to kilka razy na dzień, bo nocą męczą mnie częstoskurcze, a w dzień niemiarowość rytmu i silne kołatania, przy których codzienne czynności stają się dużym wyzwaniem.

Tashideley, ustal sobie dawkę taką, żeby nie było częstoskurczu i kołatań serca. Np. pół tabletki codziennie przez miesiąc, później 1/4 tabletki przez następny miesiąc, jeżeli nic się nie będzie działo, to zejdź do 1/4 na dwa dni, i czekaj, stosując zasady Biosłone, w końcu pozbędziesz się problemu, inaczej będziesz błądzić. To są działania doraźne, tak samo jak, z uzupełnianiem magnezu SlowMagiem. Jak już pisałem w innym poście, stosowałem beta-bloker około 15 lat, ale nie znając Biosłone, a stosując niemalże całkowicie zasady, pozbyłem się (mam nadzieję) całkowicie tego problemu w 1 rok! Masz na forum kilka przykładów, że jednak można.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 05-06-2013, 21:25
Robi, chyba faktycznie za bardzo uparłam się na szybkie odstawienie blokera i stąd te problemy.
A czy Ty miałeś równocześnie stany lękowe lub jakieś problemy z lękiem?
Ja już sama nie wiem co z czego wynika - być może moje zaburzenia to somatyzacja lęku, choć raczej to dolegliwości od strony serca powodują silny i długotrwały lęk.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Robi 05-06-2013, 22:07
Miałem, ale to są tylko objawy, jak problem zniknie, to i te objawy też. Miałem również zdiagnozowane, w szpitalu wiotkość przedniego płatka mitralnego, później że nic nie ma, itd. błędne koło, a ja się czułem z roku na rok coraz gorzej... Wyobraź sobie, jazdę autobusem pełnym ludzi podczas ataku częstoskurczu, ja to miałem bardzo często - nie wiesz co zrobić w danym momencie - koszmar! Jazda autobusem wzmagała u mnie te objawy, jak i również rodzaj choroby lokomocyjnej, której wcześniej nigdy nie miałem, a teraz nie mam tego problemu. Niektórzy piszą, że to na tle nerwowym, ale nie wydaje mi się, myślę (mogę się mylić), że to jakiś rodzaj reakcji anafilaktycznej.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 05-06-2013, 22:29
Doskonale to rozumiem. Ja jak mam gdzieś jechać autobusem to wolę iść 4km na nogach. Miałam ataki w różnych środkach transportu, również w pociągu.
Najgorsze jest to, że od dwóch lat boję się lotu samolotem, co całkowicie zdezorganizowało moje życie prywatne i zawodowe. Zdarzyło się tak, że się przemogłam, ale było tak źle, że stewardessa chciała specjalnie dla mnie zatrzymać kołujący przed startem samolot i mnie wypuścić... Z tego też powodu w zeszłym roku wybrałam się na południe Europy 2000 km samochodem, co wcale mnie nie zabezpieczyło przed atakami, ale zdecydowanie lepiej je zniosłam.
Ja w sumie obstawiam, że to na tle nerwowym i ma ścisły związek z tym jak przeżywamy doświadczenia życiowe. W dobrych i niestresujących okresach życia moje dolegliwości zazwyczaj mijały.
Ważna jest też osobowość i nawyki wyniesione z domu.



Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 08-06-2013, 11:17
Potrzebuję pilnie jakiegoś sposobu na silny lęk.
Wczoraj przed położeniem się spać zażyłam betabloker, ale zanim udało mi się dobrze zasnąć pojawiły się silne kołatania i w efekcie nie zmrużyłam oka do rana. W ciągu dnia też nie jest dużo lepiej, bo serce często przyspiesza i czuję się tym bardzo osłabiona.
Lęki wyraźnie się nasiliły, a nastrój poszedł w dół i nie wiem co mam dalej robić.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Domi5 08-06-2013, 11:43
Lęk jest w głowie, więc trzeba pracować nad sobą - jestem najlepszym przykładem.

Musisz zmienić tok myślenia, rozważyć czy Twoje lęki są uzasadnione i wówczas możesz liczyć na poprawę.

Nie ma innego spodobu - też ze sobą walczę i staram się z tego wyjść, ale jest to bardzo trudne.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 08-06-2013, 12:13
Domi, masz rację, choć nie wiem czy Twoje słowa dotyczą również lęku nieuświadomionego.
Bo jaki inny lęk może wybudzać w nocy częstoskurczem?

A jakie objawy lęku najbardziej Ci dokuczają?


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Domi5 08-06-2013, 12:24
Ja przeżywam silne lęki poza domem, w pracy, podczas rozmów z ludźmi, ale dobrze się kamufluję i nikt tego nie wie, a jedyne co mnie zdradza to poty. Odkryłam ostatnio, że jest to spowodowane niską samooceną choć nikt nie przypuszczałby, ponieważ jestem duszą towarzystwa i na brak urody też nie mogę narzekać, ale wyszukuję u siebie mankamenty, o których ciągle myślę i wyobrażam sobie, że rozmówca je widzi i tak w kółko. Dodatkowo mam wrażenie, że niektóre osoby podkładają mi świnie w pracy i to dodatkowo podkręca moje lęki w kontaktach z tymi osobami. W nocy mam każdego dnia straszne koszmary i budzę się cała mokra i zdenerwowana. Koszmar dzień i noc.

Kupiłam książkę jak z tym walczyć i robię co mogę, żeby zmienić swoje myśli i przestać żyć i spać w lęku.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Asia61 08-06-2013, 16:40
Tu na Biosłone wiemy, że w zdrowym ciele, zdrowy duch.  Jak wrzuciłam w wyszukiwarkę "lęki", to okazało się, że są liczne wątki (aż 4 strony) na ten temat. Proponuję poczytać. Lęki nie wynikają z przyczyn zewnętrznych, więc też nie 'metody zewnętrzne' typu czytanie książek na ten temat mogą pomóc. Jeśli dacie szansę organizmowi na powrót do zdrowia, z pewnością i z tym objawem sobie poradzi. 


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 08-06-2013, 16:57
Ja tak naprawdę nie mam żadnych wątpliwości, że oczyszczony z toksyn organizm poradzi sobie także z lękami. Chodziło mi raczej o środki zaradcze na okres przejściowy, żeby nie trzeba było sięgać po uspokajacze z jednej strony albo siedzieć zamkniętym w czterech ścianach z drugiej. Na pełne oczyszczenie można czekać nawet kilka lat, ale trzeba w tym czasie móc w miarę normalnie żyć, pracować czy opiekować się domem.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Asia61 08-06-2013, 17:11
     Najważniejsze - nie przeszkadzać organizmowi. (wyeliminować toksyny endo- i egzogenne) I po drugie: dostarczać wszystkich składników odżywczych. Po trzecie, zadbać o jakość własnych związków i relacji międzyludzkich. I oczywiście prowadzić higieniczny tryb życia (spać tyle ile organizm wymaga, zażywać ruchu na świeżym powietrzu, starać się cieszyć życiem).


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 16-06-2013, 12:37
Minął kolejny tydzień, a ja dalej męczę się z objawami i staje się to nie do wytrzymania. Standardowo kilka razy w nocy wybudzam się (zawsze w fazie REM) z napadem kołatań, a w ciągu dnia mam cały czas podniesione tętno i dodatkowo serce szaleje w wielu momentach, co wzbudza duży lęk. Wszelkie próby zrobienia czegokolwiek (zakupy, ruch na świeżym powietrzu, porządki w domu) kończą się atakiem tachykardii, po którym przez jakiś czas dochodzę do siebie. Dwa razy byłam zmuszona sięgnąć po lek przeciwlękowy.
W przyszłym tygodniu mam iść do nowej pracy, ale póki co jest to niewykonalne. :(
Biorę pół tabletki betablokera na noc, ale nic to nie daje. Nie radzę sobie kompletnie w tej sytuacji, dobija mnie to psychicznie i nie wiem co dalej robić.
Martwi mnie też to, że jeśli nie znajdę innego rozwiązania, to skończy się na wizycie u kardiologa i psychiatry, którzy poza pliczkiem recept niczego nie doradzą.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Domi5 16-06-2013, 16:10
Tashideley, a próbowałaś może hipnozy? Co o tym myślisz?

Ja trochę o tym czytałam i mam obawy czy to nie fikcja. Łatwo trafić na oszusta. Sama myślałam, żeby skorzystać z hipnozy, ale nie wiem co o tym sądzić.

Można też Ustąpiąna cd kupić sesje tarapeutyczne z hipnozą - to wydaje się bezpiecznjejsze niż osobisty kontakt z kimś zupełnie obcym, kto wprowadza w trans. Trochę o tym czytałam i byłabym skłonna spróbować tego na moją nerwicę, ale jest duży wybór tych cd i jak wybrać coś odpowiedniego dla siebie?


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 16-06-2013, 17:17
Domi, nie próbowałam, bo jakoś nie mam do tego przekonania. Nie wiem też czy by zadziałało, bo na razie mam problem żeby wprowadzić się w stan relaksu. A sugestywne nagrania relaksacyjne posiadam.
Myślę raczej o energoterapii i o jakiejś 'przeciwlękowej' dyscyplinie, której bym się trzymała każdego dnia. Na razie jest to zbyt trudne, bo nawet próba ćwiczeń jogi kończy się fiaskiem.

Obecnie zastanawiam się nad jednym - jak długo można się tak męczyć objawami bez negatywnych konsekwencji dla zdrowia i czy takie wieczne napięcie nie jest bardziej toksyczne niż kilka tabletek, które być może przerwałyby błędne koło lęku i pozwoliły w miarę normalnie funkcjonować?
Zaznaczam, że absolutnie nie chcę wchodzić w farmaceutyki i tego się trzymam, ale póki co objawy tak się nasiliły, że uniemożliwiają mi wykonywanie codziennych czynności.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Grawo 16-06-2013, 19:59
A pijesz MO po kropelce, czy pełną dawkę, już Ci pisałam, zero glutenu tylko oliwa z oliwek, ewentualnie eliminacja soku z cytryny i czas, tutaj potrzebny jest czas.

Albo do lekarza na zabieg i po kłopocie, mój szwagier, który ma te same dolegliwości co my, kiedy powiedziałam mu o Biosłone, DP, i pozostałym zestawie, odpowiedział, to co mam pierogów nie jeść?
Dla niego taka niewygoda była niewyobrażalna, więc poszedł na zabieg kardiologiczny, nie wiem dokładnie na czym to polega, zdaje się, że zatrzymują serce na chwilę i ustawiają prawidłowy rytm.
Czuje się dobrze, zajada się ciastami, i mówi że jest szczęśliwy.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 16-06-2013, 20:24
MO piję i odstawiam, ale nie widzę żadnej różnicy po odstawieniu.
Z glutenem pożegnałam się prawie 3 miesiące temu i w ogóle nie mam zamiaru do niego wracać. Nie wiem jak komuś może go brakować, gdy istnieje tyle pysznych i zdrowych rzeczy.
Ale fakt, że jak ja komuś polecam dietę bez glutenu to też słyszę, że przynajmniej dwie kromeczki chleba na śniadanie muszą być...

Chodzi Ci o ablację? Z tego co wiem to ją się robi przy zaburzeniach w przewodzeniu, a nie w przypadku nerwicy serca. Objawy pewnie takie same albo bardzo zbliżone, tyle że ablacja nic nie da jeśli problem ma podłoże emocjonalne. Szczerze mówiąc żaden lekarz mi jej nawet nie proponował, a jak raz zapytałam to dokładnie to usłyszałam. Uważam, że BPP może sobie poradzić nie tylko z nadwrażliwością emocjonalną, ale także z czynnościowymi zaburzeniami wynikającymi z innych powodów.
Szkoda tylko, że tak mało osób z zaburzeniami rytmu się tutaj wypowiada. Na pewno byłoby łatwiej oprzeć się na czyimś doświadczeniu...


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Domi5 16-06-2013, 20:58
A nagrania relaksacyjne polecasz? Jakie miałaś?

Czy są rzeczy, które działają na Ciebie kojąco i uspokajają Ciebie? Ja staram się myśleć w stresujących momentach i przed snem tylko o miłych rzeczach i to czasami pomaga. Nie sprawdza się jeśli zaczynam tragizować w myślach.

Nie martw się, pewnie prędzej czy później pojawi się ktoś, kto ma podobne przypadłości, bo nerwica jest ostatnio bardzo częsta. Takie czasy. :-/


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 16-06-2013, 21:37
Najbardziej lubię nagrania Ewy Foley, korzystam także z treningu autogennego Schultza oraz relaksacji Jacobsona. Sprawiłam sobie nawet program do koherencji serca działający na zasadzie biofeedback'u, ale tam jest stały pomiar akcji serca i w tej chwili bardziej mnie to spina niż relaksuje.

Ciężko mi zadziałać na siebie kojąco - autosugestie niezbyt działają, z wizualizacją też nie jest lepiej. Wyraźnie czuję, że potrzebuję rozluźnienia i ... naturalnego śmiechu. A ostatnio bardziej mi do płaczu. Czasem puszczam sobie coś wesołego np. kabaret i trochę odreagowuję.
Myślałam kiedyś o terapii śmiechem, ale samodzielnie nic mi z tego nie wychodzi.
Brakuje mi regularnego kontaktu z ludźmi - wcześniej byłam zaangażowana w wiele spraw poza domem, a teraz czuję się 'uwięziona'.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 17-06-2013, 11:29
Najbardziej lubię nagrania Ewy Foley, korzystam także z treningu autogennego Schultza oraz relaksacji Jacobsona. Sprawiłam sobie nawet program do koherencji serca działający na zasadzie biofeedback'u, ale tam jest stały pomiar akcji serca i w tej chwili bardziej mnie to spina niż relaksuje.
Nie może zatem dziwić, że efektów brak. Jakie serce wytrzymałoby takie wygłupy? Czy Wy zawsze musicie wdawać się w jakieś głupawki?


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 17-06-2013, 14:51
Mistrzu, z pewnością odstawię wszystkie nagrania jeśli znajdziemy lepsze rozwiązanie. Póki co nie otrzymałam nawet odpowiedzi na moje zapytanie o zabieg bioenergoterapii. ;)


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 10-07-2013, 21:19
Gwoli aktualizacji...
Mam wrażenie, że serducho się trochę uspokoiło i mniej dokuczają mi zaburzenia rytmu. :)
Nasiliły się jednak stany lękowe, które najbardziej dokuczają mi w nocy i rano. Po przebudzeniu lęk jest dość paraliżujący - pędzę z wypróżnieniem do toalety, czuję drżenie całego ciała i silne napięcie wewnątrz, serce przyspiesza i pojawia się dokuczliwe zatykanie uszu. W ciągu dnia stan się zazwyczaj poprawia, ale co jakiś czas powraca lęk lub nawet lekki atak paniki. Nadal unikam wielu zadań i czynności, które mnie przerastają.

Ponawiam pytanie jak radzić sobie bezlekowo z wyczerpującymi stanami lękowymi i atakami paniki, a także czy można odróżnić reakcję Herxheimera pod postacią nerwicy lękowej od nerwicy lękowej, z którą miało się wcześniej do czynienia. Tak sobie myślę o oczyszczaniu, bo część objawów i sposób ich występowania jest inny od tych, które miałam wcześniej.
Czy ktoś z Was przechodził może nerwicę lękową w związku z oczyszczaniem?

Na koniec jeszcze jedno pytanie - w książce dra Waltera Hartenbacha 'Mity o cholesterolu' przeczytałam, że długotrwałe stany lękowe mogą generować podwyższony poziom kortyzolu, a to z kolei może teoretycznie powodować przerost nadnerczy z jednej strony, a osłabianie ścian naczyń krwionośnych z drugiej.

Czy więc należałoby co jakiś czas badać poziom kortyzolu i stan nadnerczy?
Czy powinno się jakoś radykalniej działać by wyciszać długotrwałe stany lękowe i ataki lęku napadowego, czy można spokojnie czekać dalej aż nadejdzie pełne oczyszczenie?
Czy długotrwały stres związany z lękiem i np. zaburzeniami pracy serca nie jest bardziej toksyczny dla organizmu niż chwilowe łagodzenie objawów na różne sposoby?


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 27-07-2013, 13:19
Nikt póki co nie odpowiedział na żadne z moich powyższych pytań, a ja nadal mam różne wątpliwości...

Każdej nocy budzę się raz lub dwa razy z atakiem tachykardii, w ciągu dnia rytm serca jest przyspieszony i najczęściej wynosi ok. 100 uderzeń na minutę. Dodatkowo każde wyjście z domu powoduje jeszcze silniejsze objawy i szczerze mówiąc coraz gorzej to znoszę. Jestem rozdrażniona, unikam robienia wielu rzeczy, odmawiam dzieciom wspólnych wypadów i tak się męczę już od wielu tygodni.

Martwi mnie również to, że nie jestem w stanie wypełniać wszystkich zawodowych obowiązków - przyspieszone tętno podczas pracy utrudnia mi możliwość skupienia się na zadanaich, a wyjazdy do klientów w ogóle nie wchodzą w grę.

Co ciekawe mój kardiolog zalecił mi po prostu dużo sportowego ruchu celem rozładowania napięć i adrenaliny (oczywiście po zażyciu betablokera). Miałoby to pozytywnie wpłynąć na rytm serca. Co z tego kiedy ja się najzwyczajniej boję jakiegokolwiek wysiłku fizycznego, bo wiem jak moje serce reaguje na najmniejsze ruchy ciała. Zresztą zamierzam trzymać się zasad biosłonejskich i nie przesadzać z blokerami.

Stąd więc ponawiam prośbę o wsparcie w tym trudnym dla mnie okresie i odpowiedź na kilka pytań.
Jak długo można trzymać organizm w tak silnym napięciu czekając na efekty oczyszczenia?
W jaki sposób łagodzić objawy (lęki, tachykardia, skurcze dodatkowe) by móc wykonywać pracę i obowiązki domowe?
Jak sobie radzić z objawami by nie powodowały one dodatkowych napięć w rodzinie, problemów w pracy i nie prowadziły mnie w kierunku depresji?

Dla przypomnienia podam, że zażywam najmniejszą dawkę betablokera, od kilku miesięcy stosuję kurację Slow-Magiem, stosuję Cardiobonisol, a także zaczęłam stosować granulki Ignatia-Stres.



Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Asia61 27-07-2013, 16:32
Tashideley, myślę, że w Twojej sytuacji i przy Twoim schorzeniu - Ty sama jesteś najlepszym specem od pomagania sobie. Musisz tylko w to uwierzyć i zaufać swojej intuicji. Wiedza z portalu i własne obserwacje powinny Ci wystarczyć.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 27-07-2013, 17:32
Asia61, tak naprawdę każdy jest dla siebie samego najlepszym specem.
Mnie osobiście wydaje się, że w mojej sytuacji może jednak warto sięgnąć chwilowo po środki nie zalecane na Biosłone, tylko po to żeby wyjść z impasu i szybko wrócić do zasad BPP.
I nie chodzi mi tutaj nawet o farmaceutyki, co o bardziej naturalne metody, które są na portalu krytykowane jak np. akupunktura, psychoterapia, relaksacja.
Liczę natomiast na większe doświadczenie w tym względzie innych użytkowników i jakieś sugestie żeby podjąć jak najlepszą decyzję.
Skąd mam wiedzieć czy lepiej będzie np. wprowadzić na dłużej herbatki ziołowe i złamać tym zasady DP, czy na dużo krócej zwiększyć dawkę betablokera żeby 'stanąć na nogi'?

Wiedząc, że mój problem ma raczej w 100% podłoże emocjonalne, najbardziej chciałabym wiedzieć jak mogę sobie z nim poradzić stosując zasady biosłonejskie. Niby wszystko już wiem i czekam na oczyszczenie, jednak objawy są na tyle uciążliwe, że muszę temu jakoś w międzyczasie zaradzić.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Asia61 28-08-2013, 10:56
Tashideley, myślałaś o systematycznym uzupełnianiu magnezu poprzez skórę? W czasie oczyszczania pierwiastek ten jest mocno wykorzystywany przez organizm do utylizacji toksyn uwalnianych z tkanek do krwi. Stąd ważne jest aby go uzupełniać.
Tutaj są wskazówki jak to robić.
http://www.akademiawitalnosci.pl/jak-tanio-i-skutecznie-uzupelnic-w-organizmie-magnez-robiac-z-niego-dezodorant-za-2-zl/
Jest tam mowa również o kąpielach z magnezem i moczeniu stóp.
A tu spory artykuł na ten temat.
http://davidicke.pl/forum/chlorek-magnezu-najlepszy-magnez-t7467.html


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Nieboraczek 28-08-2013, 13:23
Ja przeżywam silne lęki poza domem, w pracy, podczas rozmów z ludźmi, ale dobrze się kamufluję i nikt tego nie wie, a jedyne co mnie zdradza to poty. Odkryłam ostatnio, że jest to spowodowane niską samooceną choć nikt nie przypuszczałby, ponieważ jestem duszą towarzystwa i na brak urody też nie mogę narzekać, ale wyszukuję u siebie mankamenty, o których ciągle myślę i wyobrażam sobie, że rozmówca je widzi i tak w kółko.

Przeczytałam ten wątek i moje spostrzeżenia są takie, że zarówno dolegliwości Domi5, jak i Taschideley wynikają właśnie z niedowartościowania i kompleksów. Domi5, piszesz, że podczas rozmów z ludźmi masz lęki, ale nikt tego nie widzi, bo się dobrze kamuflujesz. Mało tego, jesteś duszą towarzystwa. I właśnie o to chodzi. Z moich spostrzeżeń i doświadczenia własnego wynika, że Ty cały czas grasz. Za wszelką cenę chcesz dobrze wypaść przed innymi. Broń Boże, żebyś pokazała jakąś słabość, że z czymś sobie nie radzisz. Narzuciłaś sobie obowiązek bycia zawsze w formie, w dobrym humorze, zawsze błyszczeć. Na brak urody nie narzekasz, a więc jeszcze do tego musisz zawsze dobrze wyglądać. Myślę, że ten obowiązek perfekcyjności, również w pracy, jest źródłem tych problemów. Myślę też, że te kompleksy są ciągnięte gdzieś z przeszłości, z dzieciństwa, a takie działania i tryb życia zmierzają do zagłuszenia ich. A tak się nie da. Te płyty, te techniki, relaksacja czy co tam innego, to są wszystko zamiatania pod dywan. Rachunek sumienia i odpowiedzi na pytanie "dlaczego", to jest klucz. Relacja z facetem, albo poszukiwanie relacji. To też jest ważne.

Wiedząc, że mój problem ma raczej w 100% podłoże emocjonalne, najbardziej chciałabym wiedzieć jak mogę sobie z nim poradzić stosując zasady Biosłonejskie.

Jeśli masz pewność, że problem jest emocjonalny, to przeanalizuj swoje życie, bo prawdopodobnie prawda jest tak trudna do zaakceptowania, że szukasz wszystkiego innego, żeby to ominąć.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Asia61 28-08-2013, 13:26
Mądrze prawi ten nasz Nieboraczek. :)


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Nieboraczek 28-08-2013, 14:07
Mądrze prawi ten nasz Nieboraczek. :)

:) Prawi na podstawie autopsji. Wiem niestety do czego to prowadzi.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 28-08-2013, 20:25
Tashideley, myślałaś o systematycznym uzupełnianiu magnezu poprzez skórę?
Myślałam i skończyło się na kąpielach z solą epsom (zawierającą siarczan magnezu). Niestety zwykle nie mam cierpliwości do ślęczenia w wannie, więc szybko mi przeszło.
Bardzo zainteresowała mnie informacja o dezodorancie z magnezem, a także wykorzystywaniu chlorku magnezu. Spróbuję wprowadzić te metody.

Jeśli masz pewność, że problem jest emocjonalny, to przeanalizuj swoje życie, bo prawdopodobnie prawda jest tak trudna do zaakceptowania, że szukasz wszystkiego innego, żeby to ominąć.
Potrzebuję jakiegoś wsparcia żeby przeprowadzić taką analizę. Nie wiem od czego zacząć, na co zwracać uwagę i jak podejść do tego tematu.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Domi5 28-08-2013, 22:16
Nieboraczku, masz rację w moim przypadku. Muszę nad sobą pracować, ale nie jest łatwe zmienić tok myślenia. :-(


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Nieboraczek 29-08-2013, 10:41

Jeśli masz pewność, że problem jest emocjonalny, to przeanalizuj swoje życie, bo prawdopodobnie prawda jest tak trudna do zaakceptowania, że szukasz wszystkiego innego, żeby to ominąć.
Potrzebuję jakiegoś wsparcia żeby przeprowadzić taką analizę. Nie wiem od czego zacząć, na co zwracać uwagę i jak podejść do tego tematu.

Najpierw zastanów się, co robisz wbrew sobie. Od tego zacznij. Przeanalizuj kto źle na Ciebie działa, tzn. w czyim towarzystwie odczuwasz niepokój, nawet jeśli nic nie mówi, albo nie robi niepokojącego. Może jest coś albo ktoś, kto wywołuje w Tobie uczucie zniewolenia i trwa to ciągle. Najważniejsze, to w ogóle zacząć te analizy, bo to jest trudne i długo twa.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Nieboraczek 29-08-2013, 10:50
Nieboraczku, masz rację w moim przypadku. Muszę nad sobą pracować, ale nie jest łatwe zmienić tok myślenia. :-(

Nie tylko nie jest łatwe, ale jest bardzo trudne. Zrozum, że Ty nie musisz być zawsze uśmiechnięta, zawsze wiedzieć, zawsze pocieszać innych, zabawiać towarzystwo, zrobić najlepiej, mieć ochotę na spotkanie, czuć się dobrze itd. Za to masz prawo: nie wiedzieć, być w złym nastroju, nie mieć dla kogoś czasu, zmienić zdanie, pomylić się, nie odebrać telefonu i nie oddzwonić. Spróbuj.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tomekw 29-08-2013, 11:48
Potrzebuję pilnie jakiegoś sposobu na silny lęk.
Wczoraj przed położeniem się spać zażyłam betabloker, ale zanim udało mi się dobrze zasnąć pojawiły się silne kołatania i w efekcie nie zmrużyłam oka do rana. W ciągu dnia też nie jest dużo lepiej, bo serce często przyspiesza i czuję się tym bardzo osłabiona.
Lęki wyraźnie się nasiliły, a nastrój poszedł w dół i nie wiem co mam dalej robić.

Jednym z działań ubocznych betablokerów jest zmniejszanie ciśnienia w obrębie dolnego zwieracza przełyku (z publikacji dotyczącej choroby refluksowej), ma to istotne znaczenie dla osób z dolegliwościami ogólnie mówiąc żołądkowymi. Leczyłem się na nadciśnienie, refluks, następnie na astmę. W moim przypadku zażywanie niektórych leków powodowało potęgowanie objawów refluksu przyprzełykowego - nie wiedziałem wtedy, że posiadam coś takiego - nie miałem zgagi, za to skoki ciśnienia, kołatanie serca, na szczęście nie mierzyłem wtedy pulsu, drżenie rąk, natomiast w nocy nagłe wybudzenia, bezdech, napady lęku, paniki itp. Podobne objawy następowały po spożyciu różnych produktów, np. surowego jabłka, cytrusów, surowej marchewki, kremów, smażonych rzeczy. Do dużej już ilości leków miały dołączyć jeszcze antydepresanty.

Wtedy nie znałem jeszcze ruchu Biosłone, ZZO, pomogła mi analiza spożywanych produktów i zażywanych leków, np. paradoksalnie bardzo dobrze się czułem w trakcie eradykacji helicobacter pyroli (jak to ładnie nazywają lekarze), podczas której, oprócz oczywiście antybiotyku, zażywa się podwójną dawkę leków hamujących wytwarzanie kwasów żołądkowych. Po skończeniu "kuracji" dolegliwości gwałtownie powróciły. Żeby nie zwariować zacząłem ćwiczyć Taichi, cotygodniowe zajęcia mobilizowały do wyjścia na zewnątrz, pokonywania napadów lęku, samo ćwiczenie również pomagało oderwać się od ciągłego umartwiania się.

Jeśli mogę poradzić, to znajdź sobie jakie stałe zajęcie dodatkowe, to mogą być ćwiczenia, spotkania, codzienne spacery z psem, mobilizują do systematyczności niezależnie od samopoczucia, szukaj cały czas przyczyn swoich dolegliwości. Może należy wmówić swojej podświadomości, żeby się nie wygłupiała z tymi atakami - w końcu podświadomość ma mentalność dwuletniego dziecka.



Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Udana 29-08-2013, 14:29
Tashideley nie wiem od jakiego czasu pijesz Cardiobionisol?
Nie wiem też czy to Cię pocieszy co napiszę, ale ja również zatoczyłam koło z betablokerami.

Miałam podobne objawy jak Ty, budzenie w nocy, strach, lęk, miałam ochotę wybiegać na klatkę schodową i wołać o pomoc, otwierałam okno bo się "dusiłam"...masakra!

Poszłam do kardiologa i dostałam "cudowny lek", który natychmiast pomógł byłam ucieszona i uspokojona, do momentu kiedy zdałam sobie sprawę, że wdepnęłam w przyjmowanie leków do końca życia.
Jak zdobyłam trochę wiedzy tu na forum i w innych publikacjach stopniowo odstawiłam betabloker.

Zmieniłam dietę, przestałam jeść gluten, zastosowałam kuracje magnezem. Zaczęłam pić Cardiobionisol i dopiero po wypiciu 6 butelek (piłam 3x1 łyżeczkę) moje serce uspokoiło się. Teraz mam dobre ciśnienie i czasem tylko tętno powyżej 85 u/min. Nie mam nocnych sensacji, śpię bardzo dobrze.
Jak się źle czułam wieczorem, na początku odstawienia leków, to dodatkowo piłam melisę lub brałam ziołowe tabletki uspakajające (w składzie kozłek, chmiel, melisa, serdecznik).
Teraz piję już tylko Cardiobionisol.
Czyli trzeba cierpliwości i systematyczności w przyjmowaniu preparatów ziołowych.

Ja nim poszłam do kardiologa męczyłam się chyba z rok, potem na betablokerach byłam 3 lata (w tym czasie zmieniłam nawyki żywieniowe i od 1,5 roku w nich trwam), a teraz od pół roku jestem bez leków.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 31-08-2013, 16:46
Co do analiz to rzeczywiście nie są one łatwe, bo mi racjonalnie wydaje się, że wszystko jest w porządku i poukładałam sobie w głowie pewne kwestie jak należy.
Co jakiś czas myślę, że powodem zaburzeń jest aktualna sytuacja (powodująca problemy i stres), ale tak naprawdę istotne jest wyłącznie to jak reagujemy na doświadczenia życiowe i jak je przeżywamy. Same doświadczenia nie mają znaczenia, bo po prostu raz jest lepiej, a raz gorzej.
Wiem też mniej więcej co jeszcze chciałabym zmienić w życiu, ale nie zawsze udaje mi się te zmiany wprowadzać...

Muszę się pochwalić, że od ponad tygodnia nie zażywam już betablokera i... nie widzę żadnej różnicy. Dolegliwości są jeszcze dość znaczne, ale na pewno się nie zwiększyły po odstawieniu leku.
Najbardziej dokucza mi wybudzanie w nocy z silnym lękiem i przyspieszającym szaleńczo sercem, ale na ogół udaje mi się to w miarę szybko opanować. Jest to męczące, bo zdarza się raz lub więcej każdej nocy i zabiera trochę snu, więc nie mogę w pełni wypocząć.
W dzień natomiast serce też znacznie przyspiesza bez powodu co jakiś czas, ale są to króciutkie epizody. Zostały mi jeszcze skurcze dodatkowe i poza tym od strony serca jest OK.
Może większym problemem jest teraz lęk antycypacyjny, który sprawia że każde podniesienie tętna bardzo źle mi się kojarzy. Stąd nadal mam trudności z wieloma czynnościami począwszy od większego posiłku, a skończywszy na jakimkolwiek wysiłku fizycznym.

Bardzo bym chciała regularnie czymś się zająć, ale póki co nawet joga potrafi powodować ataki tachykardii. Lubię jeździć na rolkach, ale raz mogę poszaleć przez godzinę, a innym razem wracam po 5 minutach z kołaczącym sercem. Najlepiej czuję się ćwicząc koło domu - oddalenie się nawet w formie spaceru zwykle powoduje podniesione tętno i dyskomfort.

W sumie mam 2 opcje - cierpliwie czekać na poprawę bez żadnego wspomagania lub zgodnie z sugestią kardiologa zażyć betabloker i ćwiczyć do upadłego niczym się nie przejmując, a kiedy nie będę już czuć ataków przy aktywności fizycznej, szybko odstawić gada. Według niego przyczyną palpitacji jest zbyt dużo nagromadzonej adrenaliny, której napięte ciało nie ma jak z siebie wyrzucić i trzeba mu w tym pomóc.

Jeśli chodzi o Cardiobonisol to zażyłam 3 buteleczki i przerzuciłam się na Nerwobonisol, który chyba lepiej na mnie działa. Mam zamiar stosować te ziółka do skutku.

Czuję, że rozwiązaniem dla mnie jest zmniejszenie napięcia i lęku, co pozwoli na powrót do normalnego funkcjonowania. Póki co moje życie jest mocno ograniczone, nie mogę podróżować ani robić setki rzeczy, które zawsze sprawiały mi wielką przyjemność (nawet sytuacje intymne są teraz skomplikowane). Najmniejszy bodziec emocjonalny działa na mnie ze zdwojona siłą i powoduje silną reakcję w ciele.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Nieboraczek 01-09-2013, 12:33
Co do analiz to rzeczywiście nie są one łatwe, bo mi racjonalnie wydaje się, że wszystko jest w porządku i poukładałam sobie w głowie pewne kwestie jak należy.
Co jakiś czas myślę, że powodem zaburzeń jest aktualna sytuacja (powodująca problemy i stres), ale tak naprawdę istotne jest wyłącznie to jak reagujemy na doświadczenia życiowe i jak je przeżywamy. Same doświadczenia nie mają znaczenia, bo po prostu raz jest lepiej, a raz gorzej.

Z tego co piszesz wynika, że nie urodziłaś się z wadą serca, więc coś spowodowało obecne problemy. Sposób reagowania na sprawy, które dla kogoś innego są niewarte uwagi, a dla Ciebie są problemem, wykształciłaś sobie kiedyś i teraz organizm powtarza to. Wpadł w taki schemat reakcji. Warto przeanalizować początki tego schematu.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 01-09-2013, 14:06
Nieboraczku, z pewnością masz rację. Psychologia nazywa to osobowością i wskazuje wiele czynników, które wpływają na jej ukształtowanie. Sięgając wstecz kojarzę, że pierwsze symptomy somatyzacji lęku pojawiły się u mnie już w przedszkolu, ale ciężko dojść mi do tego dlaczego pojawiał się lęk.

Masz również rację w kwestii obaw przed okazaniem słabości lub gorszym odbiorem przez innych. Jestem perfekcjonistką, ale ostatnio udaje mi się to zmieniać. Coraz częściej przyznaję się też przed innymi, że z pewnymi problemami sobie nie radzę.

Jeśli zaś chodzi o analizę otoczenia to trochę mnie ona przygnębiła. Doszłam do wniosku, że osobami, które w jakiś sposób wzbudzają we mnie niepokój, a także irytację lub frustrację są tak naprawdę osoby z najbliższego otoczenia, które bardzo kocham. Kiedyś działała tak na mnie moja mama, teraz rolę tę przejęła córka i częściowo partner. Jednak znowu, istotą jest tutaj nie tyle konkretna osoba co mój sposób odbioru i emocjonalnego przetwarzania jej zachowań.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Nieboraczek 01-09-2013, 15:06
Widzisz, ja nie mam nawet pojęcia jak nazywa to psychologia, bo piszę to wszystko na podstawie własnych przeżyć i analizy tych przeżyć.
Cytat
Jeśli zaś chodzi o analizę otoczenia to trochę mnie ona przygnębiła. Doszłam do wniosku, że osobami, które w jakiś sposób wzbudzają we mnie niepokój, a także irytację lub frustrację są tak naprawdę osoby z najbliższego otoczenia, które bardzo kocham. Kiedyś działała tak na mnie moja mama, teraz rolę tę przejęła córka i częściowo partner.
I to jest właśnie ta ciemna strona tych analiz i odkryć. Zazwyczaj są to osoby z najbliższego otoczenia, bo właśnie z nimi spędzamy czas i dzielimy życie.



Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 02-09-2013, 19:43
Mam jeszcze pytanie do tych, którzy zmagali się z podobnymi dolegliwościami i równocześnie odstawiali farmaceutyki (betablokery, przeciwlękowe etc). Jak długo od czasu odstawienia leków męczyły Was silne objawy, które uniemożliwiały normalne funkcjonowanie?
Czasem nie mam już siły zgrywać twardziela i myślę sobie, że gdyby ktoś wcześniej mi powiedział, że przez 5 miesięcy będę się każdej nocy budzić z silną tachykardią to chyba bym się poddała i dążyła najpierw do osłabienia objawów. Choć jakoś sobie radzę, to z perspektywy czasu widzę, że takie jazdy są wycieńczające zarówno fizycznie, jak i psychicznie.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Grawo 02-09-2013, 20:40
Nie pamiętam dokładnie, ale coś około 3 miesięcy dokuczała mi arytmia i skoki ciśnienia, ja dostawałam arytmii po śniadaniu i o 6-ej rano, musiałam bardzo uważać na jedzenie.
Co robiłam, wszystko, ćwiczyłam mudry, piłam jemiołę, potem cravisol, slow-mnag a w przerwie magnezin, liczyłam do tyłu np. 13,13,13  12,12,12 itd. do skutku, kiedyś mnie tego Mistrz nauczył, u mnie to zadziałało, a w ogóle to sobie powiedziałam, że musi być dobrze, bo innej drogi nie ma.
Jeśli pomimo wszystko sobie nie radzisz, to bierz leki, a za jakiś czas spróbujesz znowu odstawić.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Kamil 02-09-2013, 21:47
Ja po prostu gdzieś usiadłem, a najlepiej wstałem i oparłem się o coś. W domu to od razu otwierałem okno i brałem kilka głębokich oddechów. Do tego podziwiałem pogodę i rozmyślałem o wszystkim byle nie o "napadzie". Za nic nie leżałem na wznak, wtedy objawy były najgorsze. Na dworze po prostu opierałem się o coś, albo usiadłem gdzieś na ławeczce. Wprawdzie leków nie brałem, ale innych sposobów nie znałem, bo nie było mi potrzebne szukanie innych. Wiedziałem, że w końcu przejdzie.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 03-09-2013, 19:38
Co do leków, to nawet nie wiem, co można by zażywać w tym okresie przejściowym... Betablokery mają mały sens, bo i tak nie chroniły mnie przed nocnymi wybudzeniami. Jedyny plus, że hamowały skoki ciśnienia.

Na lekach przeciwlękowych nie znam się za bardzo - z pewnością psychiatrzy mają ich pełen arsenał, ale jakoś nigdy nie mogłam się z nimi dogadać, bo patrzą na świat zupełnie inaczej niż ja.

A co było powodem Waszych zaburzeń rytmu? Mieliście je dokładnie zdiagnozowane?


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Kamil 04-09-2013, 11:39
Za medycznych czasów nie dowiedziałem się nic innego poza tym, że to "związane z wiekiem dojrzewania". Wyniki badań wychodziły dobrze, a ja i tak czułem się źle. Dopiero Mistrz uświadomił mi co tak naprawdę było nie tak, a właściwie artykuł praktycznie zastosowanie bioenergoterapii (http://portal.bioslone.pl/praktyczne_zastosowanie_bioenergoterapii#zaburzenia_rytmu_serca) dobrze to wyjaśnia.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 08-09-2013, 18:03
A ja mam problem, bo wprowadzona strategia nie przynosi efektów. Wczoraj miałam tak silny atak (mdlenie, puls nie do zmierzenia) że tak naprawdę zrobiłam wiele kroków do tyłu. Co z tego, że atak jakoś minął jeśli tak mnie to przeraziło, że dziś mam duży problem z ciągłym kołataniem, a o wyjściu z domu nie ma mowy.

W takich chwilach mam ochotę jednak działać profilaktycznie (choćby tylko objawowo), bo nie wyobrażam sobie funkcjonowania w ten sposób. No chyba, że ktoś ma jeszcze jakiś pomysł jak przetrwać tak silne i deprymujące objawy bez zbaczania z drogi...


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Grawo 08-09-2013, 18:26
Też tak miałam, przeszło, raz nawet wybrałam się do przychodni, bo się porządnie wystraszyłam, zbadali mnie, krew na cukier, ciśnienie, ekg, i nic, chcieli wezwać pogotowie, ale się nie zgodziłam, bo mi wszystko przeszło, myślę że bierz coś na uspokojenie, ja w tym czasie ratowałam się Ignatia Stres.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 08-09-2013, 22:42
Na mnie Ignatia Stres chyba w ogóle nie działa. Ostatnio zaczęłam nawet pić herbatkę z melisy, ale to też jakiś kiepski kaliber na moje dolegliwości. Teraz czuję się już dobrze, ale po takich atakach długo nie mogę dojść do siebie co sprawia, że zamykam się w domu i zaniedbuję wiele spraw.

Czuję też niechęć i lęk przed pójściem do pracy, myślę że mój organizm domaga się teraz więcej spokoju i wypoczynku...


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 13-09-2013, 17:37
Cały czas mam dylemat co do dalszej strategii działania. Nurtuje mnie jedno pytanie, na które nikt póki co nie udzielił konkretnej odpowiedzi - czy dopuszczanie długotrwałych i silnych objawów chorobowych jest w tym przypadku naprawdę mniej szkodliwe niż chwilowe sięgnięcie po wspomagacze?
Czy częste skoki ciśnienia i pulsu nie stanowią żadnego zagrożenia dla zdrowia na dłuższą metę?
Według mnie nie w każdym przypadku da się uniknąć 'maskowania objawów', jeśli są one silne, bardzo męczące i w efekcie mogą powodować inne problemy zdrowotne.
Są teorie, że stałe pobudzenie współczulnego układu nerwowego, a także wydzielanie dużej ilości kortyzolu niekorzystnie wpływa na układ krwionośny i tętnice.
Prosiłabym żeby ktoś kompetentny wypowiedział się na ten temat.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Kamil 13-09-2013, 20:18
Co do Twojego konkretnego pytania - trzeba znaleźć złoty środek. Musisz sama podjąć decyzję na podstawie własnych doświadczeń i wiedzy. My nie możemy wziąć odpowiedzialności za Twoje zdrowie. Jeżeli nie czujesz się z tym dobrze, nie jesteś w stanie normalnie funkcjonować, to rzecz jasna, że lepiej przygasić niektóre objawy. Jakoś trzeba żyć. Nie wszystkie objawy (http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=27110.msg194620#msg194620) świadczą o prozdrowotnym procesie chorobowym.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 21-09-2013, 13:13
Chętnie poczytam sugestie jak można przygasić męczące mnie objawy. Co jakiś czas próbuję coś wprowadzić - zioła, techniki wyciszające, ale nie odczuwam znacznych efektów.
Obecnie męczą mnie już tylko kołatania i nagłe skoki pulsu. W nocy tradycyjnie się wybudzam, a w dzień puls wielokrotnie szaleje przy najmniejszych bodźcach takich jak wyjście z domu, zmiana pozycji, nieduży wysiłek (np. niesienie siatek z zakupami czy wyjście po schodach), jedzenie, zmywanie itp. Prowadzi to do sytuacji, że unikam wielu czynności. Generalnie puls w miarę szybko wraca do normy i wtedy serce bije po prostu idealnie.
Leków żadnych nie zażywam, lęki też się chyba zmniejszyły.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Nieboraczek 21-09-2013, 15:29
Czy Ty wg swojej diagnozy masz nerwicę?


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 21-09-2013, 15:40
Według swojej diagnozy mam przede wszystkim rozregulowany układ autonomiczny i nadreaktywność serca.
Z pewnością nerwicę lękową też mam, ale według mnie została ona wywołana objawami ze strony serca.
Nie jestem jednak tego w 100% pewna, bo to działa jak jedno wielkie błędne koło i można też przyjąć, że wszystkie te objawy są po prostu oznaką nerwicy.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Nieboraczek 21-09-2013, 15:53
można też przyjąć, że wszystkie te objawy są po prostu oznaką nerwicy.

Taka diagnoza jest chyba najbardziej logiczna. Próbowałaś coś z tą nerwicą robić czy od zawsze skupiasz się na jej objawach czyli na pracy serca na przykład?


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 21-09-2013, 16:30
Czasem zastanawiam się też oczywiście czy nie przeoczyłam jakichś badań, które mogłyby zmodyfikować diagnozę. Jednak biorąc pod uwagę pewne moje zachowania (np. obgryzanie paznokci) skłaniam się ku nerwicy.

Podobnych epizodów miałam w życiu kilka i zawsze po jakimś czasie objawy zmniejszały się lub całkowicie ustępowały. Leczyłam się różnymi sposobami np. poprzez farmakoterapię i psychoterapię.
Tym razem objawy męczą mnie od trzech lat, było lepiej gdy zastosowałam lek przepisany przez psychiatrę, ale powiedziałam sobie, że do tych leków nie wrócę.
Dlatego potrzebuję wsparcia by jakoś przetrwać najgorszy okres i pokonać chorobę zgodnie z zasadami BPP.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Nieboraczek 21-09-2013, 16:48
Dlatego potrzebuję wsparcia by pokonać chorobę zgodnie z zasadami BPP.

Podejmij więc takie kroki, które pomogą Ci poznać źródło tej nerwicy, bo w myśl zasad Biosłone skupiamy się na przyczynie choroby, a nie na tłumieniu objawów.



Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 21-09-2013, 18:30
Przyczyn z pewnością jest kilka, ale działać mogę tylko na polu zmian w sobie samej.
Nie chciałabym tłumić objawów, ale często nie daję sobie z nimi rady i nie mogę normalnie funkcjonować. A wtedy cierpią na tym również osoby ze mną związane.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 30-12-2013, 21:41
Wracam do tematu kołatań, bo bardzo chciałabym wejść w Nowy Rok ze spokojnie bijącym serduchem. ;)
Ogólnie udało mi się trochę złagodzić objawy i w znacznej części wyeliminować lęk przed lękiem bez żadnego wspomagania przeciwlękowego.
Niestety nadal dość często w nocy wybudza mnie tachykardia, a w dzień zdarzają się nagłe skoki pulsu, a także momenty silnego osłabienia (spadek energii, drżenie rąk i nóg) połączone z kołataniami.
Jak sobie radzić i gdzie jeszcze szukać przyczyn poza nerwicą?



Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: scorupion 30-12-2013, 22:38
Ja bym szukał w nietolerancji pokarmowej. Testuje coś na sobie i jak wyjdzie to opiszę.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 30-12-2013, 23:51
Może i masz rację, ale objawy nasilają się w pewnych okresach, które raczej nie mają związku z konkretną dietą. Teraz akurat dość długo nie mijają i męczą bardziej niż we wcześniejszych latach.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Grawo 31-12-2013, 10:29
Cytat
Jak sobie radzić i gdzie jeszcze szukać przyczyn poza nerwicą?

Jedzenie, zapisywać, nawet do 13 godzin może zadziałać alergicznie, ja dopiero od niedawna mogę jeść jabłka, a wcześnie bywało, że miałam dolegliwości żołądkowe, a co za tym idzie - serducho.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: scorupion 31-12-2013, 12:28
Po sobie widzę, że nawet do kilkudziesięciu godzin.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 31-12-2013, 17:55
Dziękuję Wam za rady, może uda mi się coś zaobserwować. Może to być trudne, bo z żołądkiem nie odczuwam żadnych problemów, a moje objawy występują nawet i kilkadziesiąt razy dziennie.
Dziś np. nic nie jadłam do 15tej, a kołatania i 'słabnięcie' pojawiały się już od rana przy podstawowych czynnościach.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Asia61 31-12-2013, 18:21
Są dobre testy na nietolerancje i nadwrażliwość pokarmową, ale dość drogie.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Helusia 31-12-2013, 18:40
Takie objawy mogą występować również przy nagłym spadku cukru?


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tomekw 03-01-2014, 08:55
Czy możesz napisać jak się odżywiasz, konkretnie jakie pokarmy, jakiego pochodzenia, jakie przyprawy, napoje itp. Zauważ, że większość forumowiczów wiąże twoje objawy z odżywianiem. To nic dziwnego, że jeśli nie jesz nic do 15-tej, to masz poźniej problemy - żołądek pracuje cały czas, szczególnie aktywnie rano i w pierwszej części dnia, wytwarzając kwas żołądkowy potrzebny do trawienia pożywienia. Możesz dostarczyć w tym czasie prawidłowe pożywienie albo zahamować w sposób sztuczny wytwarzanie kwasów żołądkowych. Czy spożywasz gluten pod jakąkolwiek postacią?


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 03-01-2014, 12:53
Nie spożywam glutenu, moja aktualna dieta oparta jest na białku zwierzęcym i warzywach. Przypraw praktycznie nie stosuję (poza pieprzem i solą). Jem też orzechy i nasiona, owoce oraz nabiał w postaci wiejskiej śmietany, masła, twarogu. Z napojów piję głównie wodę i herbatki ziołowe (melisa, rumianek, głóg).
Jem kiedy jestem głodna, ta 15ta to było ekstremum jako przykład, że na czczo też pojawiają się objawy.
Objawy bez wątpienia powiązane są z emocjami, ale szukam czegoś dodatkowego co powoduje, że to akurat serce tak szaleje.

Helusia, może tak być - mnie akurat wyszedł ostatnio nieco zawyżony poziom cukru.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Helusia 05-01-2014, 14:02
Cytat
Helusia, może tak być - mnie akurat wyszedł ostatnio nieco zawyżony poziom cukru.
Zacznij więc pić 1 herbatkę dziennie z liści morwy. Nie zaszkodzi, a zapewne wyjdzie Ci na dobre.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Kamil 17-01-2014, 20:57
I jak Twoje serducho Tashideley?


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 17-01-2014, 22:33
Nie widzę większych zmian. Śpię co prawda lepiej i w dużej mierze pozbyłam się już lęku antycypacyjnego, więc funkcjonuje też lepiej, ale kołatania dokuczają mi dość często w różnych momentach dnia.
Jakoś nie umiem tego powiązać ze spożywanym pokarmem, ale zauważam pewne zależności jeśli chodzi o: emocje, myśli, skojarzenia, gwałtowniejsze ruchy, zmianę pozycji ciała, wysiłek i pewne czynności fizyczne, przebywanie poza domem, noc, pozycje wymagające bezruchu.
Poza napadową tachykardią i skokami pulsu odczuwam też skurcze dodatkowe.
Cały czas ratuję się malutką dawką betablokera na noc, ale wszyscy wokół twierdzą, że powinnam to bardziej wyciszyć.
W nocy zawsze drętwieją mi też palce u rąk.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 17-05-2014, 18:57
Po wielu miesiącach ciągłych nocnych wybudzeń z kołataniem serca udało mi się w końcu dojść do stanu, w którym dobrze przesypiam noc. :)
Na początku tego roku odstawiłam całkowicie betabloker i od tamtej pory nie czuję potrzeby do niego wracać.
W decyzji tej na pewno pomogła mi rozmowa z jednym mądrym kardiologiem, który wprost zabronił mi chodzenia do kardiologów i stosowania jakiegokolwiek leczenia kardiologicznego, twierdząc że zdrowemu sercu zrobi ono więcej szkody niż pożytku.
Objawy sercowe w znacznej mierze ustąpiły, zostało jednak sporo lęków i fobii, które nadal mnie ograniczają.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Kozaczek 18-05-2014, 15:26
Cytat
W decyzji tej na pewno pomogła mi rozmowa z jednym mądrym kardiologiem, który wprost zabronił mi chodzenia do kardiologów i stosowania jakiegokolwiek leczenia kardiologicznego, twierdząc że zdrowemu sercu zrobi ono więcej szkody niż pożytku.
Są jeszcze na świecie lekarze! Brawo.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 11-10-2014, 16:39
Mija 10 miesięcy od kiedy odstawiłam betabloker i tak naprawdę stoję przed dylematem czy do niego nie wrócić na jakiś czas. Co prawda objawy są nieco mniejsze niż na początku roku, ale nadal nie jestem w stanie normalnie funkcjonować. Codziennie dopadają mnie ataki tachykardii lub skosów pulsu, fikołki serca i skurcze dodatkowe, a nawet inne zburzenia rytmu i takie jakby zamieranie serca, kiedy na obwodzie nie czuję tętna.
Wszystko to sprawia, że nie jestem w stanie robić wielu rzeczy, które robić powinnam, a gdy próbuję to strasznie męczę się z objawami. Tak naprawdę każdy dzień jest inny i to samo dotyczy nocy - raz śpię dobrze, raz wybudza mnie serducho.
Gdy serce kołacze czuję się bardzo słaba i pozbawiona energii, ale najmniejszy bodziec emocjonalny lub mechaniczny (czasem wystarczy zmiana pozycji) powoduje te zaburzenia.

Zaczyna brakować mi pomysłów co jeszcze mogę robić - od kwietnia chodzę na psychoterapię, czasem stosuję relaksację, piję ziołowe herbatki, staram się regularnie spacerować lub jeździć na rolkach (inna aktywność fizyczna typu rower czy fitness napawa mnie lękiem).

Czy ktoś zmagał się przez tak długi czas z objawami po odstawieniu blokera?


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: VVV 11-10-2014, 18:54
Przykładowe danie regeneracyjne pod kątem serca:
http://s10.postimg.org/7cqjr3g9l/image.png


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Domi5 11-10-2014, 19:47
VVV ja nic nie zrozumiałam z tej niby rady - czy to ma być zagadka dla kogoś czy rada? To jest jakieś lecznicze danie?


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 11-10-2014, 23:49
Danie ciekawe, ale chyba się nie przekonam do jedzenia serc. Może znasz jakieś inne przykłady?
Zainteresowała mnie natomiast uwaga, że serce nie lubi małych posiłków. Ja zazwyczaj jem mało na jeden posiłek, bo wydawało mi się do tej pory, że po dużych posiłkach wzmaga się też tachykardia.
Skorzystam z rad dotyczących tahini i soku warzywnego - zauważyłam, że zjedzenie czegoś zazwyczaj usuwa takie męczące długotrwałe kołatanie połączone z silnym osłabieniem.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Bunia 12-10-2014, 10:16
VVV ja nic nie zrozumiałam z tej niby rady - czy to ma być zagadka dla kogoś czy rada? To jest jakieś lecznicze danie?
Wg DO dr. Kwaśniewskiego w przypadku chorób jakichś organów, np. serca, wątroby, nerek, należy zjadać potrawy przygotowane z odpowiedników mięsa zwierzęcego. 

Nie wiem, co to warte, bo się nie znam. Podaję tylko gwoli wyjaśnienia.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 12-10-2014, 13:21
Ciekawa ta teoria, jednak czynnościowe zaburzenia to raczej nie to samo co choroba danego organu. Według wszelkich wykonanych badań serce mam w 100% zdrowe, więc tym samym mogę się wykręcić z jedzenia serc. :P
Prosiłabym jednak o jakieś dietetyczne wskazówki w przypadku nadreaktywnego układu autonomicznego i zbytniej emocjonalności.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: VVV 12-10-2014, 15:49
Ciekawa ta teoria, jednak czynnościowe zaburzenia to raczej nie to samo co choroba danego organu.
Życie jest czynnością, a nie budową. Dlatego w filmach żywi mogą udawać umarłych.

Zauważyłam, że zjedzenie czegoś zazwyczaj usuwa takie męczące długotrwałe kołatanie połączone z silnym osłabieniem.
Rozumiem, że jadasz niewiele i w ostateczności.

Prosiłabym jednak o jakieś dietetyczne wskazówki w przypadku nadreaktywnego układu autonomicznego i zbytniej emocjonalności.
Jeść! Zwłaszcza białko, zwłaszcza zwierzęce, zwłaszcza przed podejmowaniem decyzji. Nie bać się smalcu, może frytki na smalcu.

Tak na moje rozeznanie to dobrze by Ci zrobiło jedzenie, które jest tłuste i białkowe, więc enegetyczne i małe objętościowo, ale także zawiera dużo minerałów. Kup trzy serca wieprzowe, pokrój w plasterki, dodaj szklankę wody, dwa ząbki czosnku, duś powoli pod przykryciem godzinę lub dłużej, aż zmniejszą się o połowę. Wywar popijaj dodając do niego koncentrat soku z buraczków Krakus. Wychodzi smaczny i pożywny barszczyk. Może przed klarownym barszczykiem masz mniejsze opory niż przed pasztetem z serc, na zielono, jak wyżej. Idealne byłyby soki z zielonych warzyw na wzmocnienie. Uduszone serca możesz wystawić dzikim kotom przy śmietniku, na pewno szybko znikną.
(http://forum.bioslone.pl/Themes/bisdakworldgreen/images/expand.gif)


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 12-10-2014, 19:36
Zauważyłam, że zjedzenie czegoś zazwyczaj usuwa takie męczące długotrwałe kołatanie połączone z silnym osłabieniem.

Rozumiem, że jadasz niewiele i w ostateczności.
Jadam zawsze do syta kiedy tylko czuję głód. Z doświadczenia widzę, że aktywność współczulnego układu nerwowego jest znacznie niższa na czczo, więc absolutnie nie spieszę się z pierwszym posiłkiem i nigdy nie mam na niego ochoty przed południem.

Wydaje mi się, że jem tłusto i białkowo, bo głównie to pozostaje mi do jedzenia po całkowitym odstawieniu wszystkich zbożowych. Barszczyk i buraczki uwielbiam, więc skorzystam z przepisu. :)


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: VVV 12-10-2014, 20:27
Rumianek nie jest taki pewny, działa "antydepresyjnie", czyli denerwująco, na przykład na mnie, więc unikam. Jeśli już mowa o zielskach, to z moich osobistych obserwacji, choć nie na sobie, że trzeba niezwykle ostrożnie i na pewno nie jakaś herbatka "owocowa" z hibiskusem.

Zdarza mi się okazyjnie zalać w 0,65 litrowym kubeczku 4 ekspresy z pokrzywy i potem jeszcze dolewka. Ale 4, bo jeden działa na mnie denerwująco, tak jakby organizm cieszył się, że dostaje krzem i frustrował, że tak mało.

Ciekawa rzecz, ostatnimi latami piłem sporo kawy, robiłem tydzień, dwa przerwy i znowu do kawy wracałem. A od kiedy pijam wodę bez fluoru normalnie mnie do kawy absolutnie nie ciągnie, a już do słodzonej kawy tym bardziej. Aż jestem w szoku, prawie aż takim, jak wtedy gdy zobaczyłem różnicę u osoby chorej na nadciśnienie, po zmianie w żywieniu bezglutenowym, bezmlecznym (ale), jednej jedynej rzeczy, wyeliminowaniu 20g śmietanki do porannej kawy, ciśnienie spadło w ciągu godzin z za wysokiego do za niskiego, więc szybkie odstawienie wszystkich leków i zostało 120/80 stabilnie przez lata.

Co do Ciebie, to może byś się wybrała do Katowic do lekarki w celu rzucenia okiem, bo trudno tak z opisu wyczuć co z Ciebie za fenotyp metaboliczny. Akurat pikawa, może mieć zupełnie sprzeczne przyczyny i konkretne działania szczególne łatwo mogą mijać się z celem.

Żadnych leków nie bierzesz, kawa, herbata, jaja codziennie, jak tam tarczyca, sód, potas, BMI, hemoglobina w ostatnim badaniu.
(http://forum.bioslone.pl/Themes/bisdakworldgreen/images/bbc/list.gif)


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: scorupion 12-10-2014, 20:32
Wg DO dr. Kwaśniewskiego w przypadku chorób jakichś organów, np. serca, wątroby, nerek, należy zjadać potrawy przygotowane z odpowiedników mięsa zwierzęcego. 
Czyli ślepy zżera oczy, a biedna kobyła skazana wyłącznie na owies i siano co ma zrobić?


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Bunia 12-10-2014, 21:05
No, ślepy to normalnie, ryby, z głową, tam są oczy. A kobyła? A kto by się tam nią przejmował?


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 12-10-2014, 22:35
Żadnych leków nie bierzesz, kawa, herbata, jaja codziennie, jak tam tarczyca, sód, potas, BMI, hemoglobina w ostatnim badaniu.

Leków nie biorę (czasem doraźnie łyknę propranolol jak nie mogę wytrzymać), w miarę regularnie zażywam magnez, rzadziej potas.
Kawy raczej nie piję, ale co 2-3 dni zdarza mi się filiżanka z 1/4 łyżeczki z odrobiną śmietanki.
Herbaty czarnej nie piję, zazwyczaj piję właśnie rumianek lub melisę albo inne zioła takie jak głóg, passiflora, valeriana, chmiel.
Jaja ostatnio 2, maksymalnie 3 razy w tygodniu.
Z tarczycą OK, TSH zawsze w normie, Hashimoto brak, są guzki od lat, które raczej się zmniejszają. Jak ostatnio chciałam pogadać z endokrynologiem o tachykardii, to mi tylko powiedział żeby absolutnie nie mieszać z nią tarczycy, bo w moim przypadku nie ma to związku.
Magnez, wapń, sód, potas z badań surowicy zawsze w środku normy. Potas czasem w dolnej granicy normy, ale nigdy poza nią. Trójglicerydy też w normie.
Hemoglobina - 14,1 g/dl (norma 12,00 do 16,00)
BMI - 21

Może się wybiorę do Katowic, choć każda podróż to dla mnie cały czas mniejsza lub większa gehenna. Byłam też dwa razy u Mistrza, ale przestałam jeździć, bo męczyły mnie jazdy.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: VVV 12-10-2014, 23:49
To skandal, że nie czujesz się zdrowa i na siłach. Postaraj się coś pozmieniać, lekko szalenie, ale z głową. Przykładowo może kup sobie, lekko bezczelnie, taki gotowy czerwony salceson, właśnie z odrobiną azotanów, może to Twoje jedzenie jest za bardzo wydelikacone, za mało słone, za zdrowe. Może sklepowa galaretka z nóżek i zjeść obficie pokropioną octem zwyczajnym spirytusowym. Zioła bym wszystkie odstawił badawczo na tydzień, akurat te co wymieniłaś kojarzą mi się z rozregulowaniem autonomicznego układu nerwowego. Każde zioło ma być w zdecydowanej dawce, ale okazyjnie, czy powiedzmy przez tydzień, potem dłuższa przerwa. Stosowanie ziół przewlekle jest bardzo bliskie stosowaniu lekarstw przewlekle, prowadzi do uzależnienia i objawów z odstawienia przy próbie odstawienia.
http://t-k.com.pl/przepisy-na-kielbasy/90-salceson-czerwony-turynski

Może jakaś inspirująca książka o ziółkach i nie tylko by pomogła:
(http://s4.postimg.org/s5lonneux/image.png)
(http://forum.bioslone.pl/Themes/bisdakworldgreen/images/bbc/url.gif)


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 13-10-2014, 11:34
Przez te ostatnie miesiące było różnie, raz lepiej, raz gorzej, ale na pewno generalnie objawy są trochę mniej uciążliwe niż rok temu. Wtedy budziłam się w nocy z kołataniami po kilka razy, a był nawet okres, że nie mogłam wychodzić z domu, bo nie dawałam rady.
Odstawiając leki (betabloker i hydroksyzynę) mam w sumie jedną taktykę działań, bo inaczej objawy byłyby zbyt silne. Jest nią unikanie potencjalnych wyzwalczy objawów, choć staram się robić coraz więcej i pokonywać tę barierę lęku.
Galaretkę, a nawet niektóre wędliny kupuję od czasu do czasu w zaprzyjaźnionym sklepiku, więc nie obawiałabym się wydelikaconego jedzenia. Zioła piję przemiennie, nie zauważam nasilenia objawów podczas przerw w stosowaniu.
Po prostu nie umiem opanować objawów ze strony ciała - czasem mogę się jedynie ich spodziewać (zwłaszcza w różnych sytuacjach poza domem) lub być przez nie totalnie zaskoczona (np. w domu, gdy jestem w miarę zrelaksowana).
Dzięki za link do książki, moja biblioteczka pęka w szwach, ale zainteresowała mnie ta pozycja i pewnie ją zakupię. :)


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 13-10-2014, 22:44
W ostatnim czasie tachykardia często nasila się podczas jedzenia i po posiłku, przy zmianach pozycji ciała, a także przy różnych czynnościach. Ogólnie czuję się wtedy słabo i jestem pozbawiona energii. Myślałam nawet, że to jakieś zaburzenia ortostatyczne czy nawet zespół wazowagalny, ale tam objawy są zupełnie odwrotne i powodują bradykardię i spadki ciśnienia.
Byłabym wdzięczna za wszystkie pomysły na radzenie sobie z tymi objawami, bo moim celem na pewno nie jest sięganie po leki, a jakoś trzeba funkcjonować.
A może coś jeszcze warto zdiagnozować, co mogłoby - poza nerwicą - przyczyniać się do takich objawów?

VVV, podaj proszę jeszcze raz kontakt do dr Witoszek, może sprawdzę sobie ten fenotyp metaboliczny. :)


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: VVV 14-10-2014, 06:04
VVV, podaj proszę jeszcze raz kontakt do dr Witoszek
Chyba nigdy nie podawałem https://www.google.ie/#q=kontakt+Witoszek


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 01-11-2014, 14:39
Ciężko tak naprawdę powiązać mi moje dolegliwości z dietą, bo nawet jeśli zauważam wzrost tętna po zjedzeniu czegoś, to i tak nie jest to dla mnie jakiś męczący objaw. Gorsze są skoki pulsu czy napadowa tachykardia, których nie umiem powiązać z dietą.
Wczoraj wyrywałam zęba i z tego powodu piłam wyłącznie soki warzywne i w mniejszej ilości też owocowe. Cały dzień czułam się świetnie - ciało wydawało się być wyciszone, zniknął niepokój, tachykardia raczej się nie pojawiała. Dziś natomiast jest już źle - każda zmiana pozycji wywołuje znaczny skok pulsu, w pozycji stojącej czuję silne zmęczenie, drżenie nóg i tachykardię, do tego też lekki niepokój.

Mam pytanie z czym, poza pożywieniem można wiązać te konkretne dolegliwości i jak to samemu zbadać. Na myśl - poza silną nerwicą i stanami lękowymi - przychodzi mi również hipotonia ortostatyczna lub spadki poziomu glukozy, potasu czy magnezu we krwi. A może coś jeszcze się Wam nasuwa?

Drugie pytanie dotyczy ewentualnego wspomagania się lekami. Są momenty, w których zupełnie nie radzę sobie z objawami i sięgam wtedy po jakiś farmaceutyk. Zazwyczaj jest to propranolol lub hydroxyzyna.
Który środek jest w tej sytuacji mniejszym złem (mniej toksyczny)?


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: scorupion 01-11-2014, 14:49
Zbadaj poziom kortyzolu we krwi.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 01-11-2014, 15:10
Reakcja na krople walerianowe http://www.doz.pl/apteka/p1951-Krople_walerianowe_Hasco_35_g mogłaby co nieco powiedzieć o przyczynie tej dolegliwości.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 01-11-2014, 15:36
Scorupion, z tym kortyzolem to nie jest tak łatwo, bo trzeba kilka razy dziennie taki poziom zmierzyć, a żaden lekarz mnie w takim celu do szpitala nie położy...
Jeśli zmierzyłabym go raz prywatnie, to jaką porę sugerujesz?

Mistrzu, o jaką konkretnie reakcję chodzi? Rozumiem, że natychmiastową, jednorazową w przypadku wystąpienia objawów?
Kiedyś zażywałam te krople przez miesiąc, może dwa, ale fajerwerków nie było.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: scorupion 01-11-2014, 16:33
Rano, na czczo.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 01-11-2014, 17:22
Zażyłam krople nasercowe, bo to miałam pod ręką, ale nie widzę jakiejś różnicy. Zmierzyłam ciśnienie, żeby sprawdzić czy nie jest za niskie, ale raczej było podwyższone - 130/140 na 90. Tętno ok. 100 uderzeń na minutę.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Agata 01-11-2014, 19:25
A tarczycę masz w porządku? Słyszałam, że wiele osób ma problemy z sercem i pulsem właśnie przy chorobach tarczycy. I że lekarze często dają leki na serce bez sprawdzenia tarczycy, przez co jeszcze bardziej ją uszkadzają.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 01-11-2014, 19:38
Cytat
Mistrzu, o jaką konkretnie reakcję chodzi? Rozumiem, że natychmiastową, jednorazową w przypadku wystąpienia objawów?
Tak. Chodzi o reakcję natychmiastową, tj. w jakieś 15 minut.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 01-11-2014, 22:05
Tarczyca OK, TSH zawsze w normie, FT3 i FT4 kiedyś tam badane też w normie, na własne życzenie zbadałam sobie TPO czyli Hashimoto i wyszło negatywnie.
Dziś mam jakiś kiepski dzień - nawracająca tachykardia i zaburzenia rytmu, nietolerancja wysiłku, nasilenie lęku.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: scorupion 01-11-2014, 22:20
Zrób ten kortyzol, optymalnie byłoby w takim stanie, ale jak nie da rady to rano na czczo.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 01-11-2014, 22:39
Szkoda, że nie ma domowych testów na badanie poziomu kortyzolu.
Pewnie już samo badanie mnie zestresuje, więc nawet na czczo może się podnieść.
Gdyby nawet założyć, że poziom będzie podwyższony to co należałoby zrobić? Mogę przecież wprowadzić jakieś zalecenia już teraz.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: scorupion 01-11-2014, 22:44
Nie przeginaj.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 02-11-2014, 21:26
Dziś zastosowałam 50 kropli walerianowych - myślę, że napięcie troszkę ustąpiło, jednak nadal występowały fikołki (skurcze dodatkowe?) i nagłe przyspieszenia pulsu przy zmianie pozycji lub jakiejś emocji.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 02-11-2014, 21:31
Teraz jest dobry okres na stosowanie dziurawca, więc warto wypróbować: http://www.herbapol.com.pl/pl/nasze-produkty/produkt/126


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 07-11-2014, 14:54
Dziurawiec ostatnio popijam. Pierwsze trzy dni tygodnia były w miarę dobre, a wczoraj dostałam nagłego ataku częstoskurczu, który zupełnie zbił mnie z tropu. Dziś źle spałam i zbudziłam się rano spocona i roztrzęsiona. Poszłam przed południem zbadać poziom kortyzolu. Oto wynik:
Kortyzol   156,20 ng/ml   Normy:  rano  54,9-287,6   po południu 24,6-171,5

Ktoś ma jeszcze jakieś sugestie? Mnie już brakuje pomysłów, a te kołatania są mega uciążliwe i nie pozwalają mi normalnie funkcjonować.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Nieboraczek 07-11-2014, 17:16
Ustalenie po jakich wydarzeniach przychodzi częstoskurcz i rośnie poziom kortyzolu.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 07-11-2014, 18:18
Kortyzolu nie ma dam rady tak często badać, bo to kosztowne badanie. Co do wydarzeń to ciężko to określić - tak naprawdę już od trzech lat tachykardia nie pozwala mi na normalne funkcjonowanie, choć czasem jest lepiej, a czasem gorzej.
Dziś np. mam w miarę spokojny dzień, a od rana utrzymuje się roztrzęsienie - przy każdym ruchu czy emocji serce gwłatownie przyspiesza i czuję się osłabiona.
Powinniśmy też rozróżnić napięcie, powodujące szybki puls i rozdygotanie, które codziennie mi towarzyszy w różnych sytuacjach od sporadycznych ataków silniejszej arytmii, kiedy nie wiem co się ze mną dzieje.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: scorupion 08-11-2014, 14:56
 Tashidley, masz tu gościa co wyleczy cię z tachykardii: http://www.dobradieta.pl/forum/viewtopic.php?p=243671#243671
Cytat
Słonecki wiedziałem że jesteś palantem i swoim zwyczajem odwrócisz kota ogonem żeby nie odpowiadać na kłopotliwe pytania. Pytanie brzmiało - po co zaleciłeś dziewczynie z arytmią badanie poziomu kortyzolu? Potrafisz to logicznie uzasadnić? Skutek jest taki że dziewczyna wydała pieniądze na badanie które nic nie wniesie bo posłuchała idioty który nie wie nawet od czego zacząć leczenie arytmii. Przecież według ciebie badania są be. Co jest przyczyną tego że w tym przypadku są cacy? Chcesz jej wmówić że wysoki poziom kortyzolu to wynik stresu i leczyć ją placebową aurą? Napisać książkę na podstawie tekstów z internetu potrafi niemal każdy. To nie czyni go mądrym i zdolnym do leczenia ludzi. Jeśli kreujesz się na człowieka któremu leży na sercu zdrowie ludzi to zaproponuj tej dziewczynie sensowną terapię. Niech da sobie spokój z twoimi metodami i zastosuje LC ze stopniowym wprowadzeniem czterdziestoprocentowego udziału MCT w ogólnym bilansie tłuszczów. Niech potem uczciwie opisze jakie były efekty po kilku tygodniach. Jesteś mistrzem plagiatów więc mój pomysł także możesz wykorzystać. Jeśli nie czujesz się na siłach to przekieruj ją do mnie. Nie będzie musiała wpłacać na fundację bo jej nie założyłem. Nie zapłaci ani złotówki.
 
Jeśli jest to dla ciebie wiarygodne i warte uwagi to skorzystaj i opisz.
 
Garaju, idioto. To ja proponowałem zbadanie kortyzolu, a dlaczego nie będę ci pisał, bo i tak nie zrozumiesz.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Nieboraczek 08-11-2014, 15:28
Wspomniany pan pisze niepoprawnie tryb przypuszczający niezależnie od tego, na jakim forum pisze :).
Wszyscy oprócz mnie wiedzą co to LC i MCT?


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: scorupion 08-11-2014, 15:48
Hehehe, LC to Low Carb, MTC to średnio łańcuchowe kwasy tłuszczowe. Sporo tego w krowim mleku. W sumie bez znaczenia, bo cokolwiek Garey by nie napisał, jest bez sensu i nie do rozsądnego wykorzystania.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: VVV 08-11-2014, 15:53
Nie wiem jak wszyscy, ale skoro jest pytajnik to rozwinę skróty:

LC - dieta niskowęglowodanowa, do 1g węglowodanów dziennie na każdy kilogram należnej masy ciała, można w uproszczeniu przyjąć za Lutzem do 72g węglowodanów dziennie.

MCT - trójglicerydy z łańcuchami kwasów tłuszczowych o średniej długości, praktycznie, po ludzku - olej kokosowy.

Oczywiście pewnie wiele doktoratów można na ten temat napisać, i spierać się o szczegóły bez końca, ale takie uproszczenie by załapać ideę, może być przydatne.
(http://forum.bioslone.pl/Themes/bisdakworldgreen/images/bbc/url.gif)


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Nieboraczek 08-11-2014, 16:24
To jak wprowadzić MCT i jeść olej kokosowy, który będzie stanowił 40% jedzonego tłuszczu a tłuszczu trzeba dużo, bo węglowodanów mało.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 08-11-2014, 18:16
Ojojoj, ale się porobiło... Ja akurat uważam, że zbadanie poziomu kortyzolu miało duży sens, bo wcześniej tego nie robiłam, a inne wyniki są w normie. Tak czy tak okazało się, że nawet w chwilach dużego napięcia i tachykardii kortyzol raczej nie podnosi się ponad normę. I co teraz?
Przez ostatnie dwa dni mam problem z podniesionym tętnem w spoczynku (ok. 100 uderzeń) - krople walerianowe nie wiele dają, jeśli to obniżają je do 90.
Co do diety to cały czas mam wrażenie, że jest ona dość mocno LC - odstawiłam wszystkie produkty zbożowe, kasze, ziemniaków unikam, więc zostały mi tylko węglowodanowe warzywa, jakiś owoc czy coś słodkiego.
Mogę przetestować tę dietę, ale prosiłabym o jakiś przykładowy jadłospis, bo inaczej obawiam się niedożywienia.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: VVV 08-11-2014, 19:13
Barszcz na wywarze z serc się udał?
(http://forum.bioslone.pl/Themes/bisdakworldgreen/images/bbc/img.gif)


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 08-11-2014, 19:48
Serca znalazłam kiedyś tylko w jednym miejscu, generalnie mam problem z ich kupieniem, bo przy nasileniu objawów niechętnie oddalam się od domu.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: VVV 08-11-2014, 20:32
Trzeba wbić swój kod pocztowy i zobaczyć co w Twoim rejonie akurat mają.
http://s29.postimg.org/4aoad5i1z/serca.png
(http://forum.bioslone.pl/Themes/bisdakworldgreen/images/bbc/url.gif)


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 08-11-2014, 22:11
Staram się nie kupować mięsa w marketach, tylko w małych masarniach przy placach targowych.
Jeśli jesteś pewien, że te serca to mój klucz do zdrowia i dobrego samopoczucia to polecę po nie nawet na księżyc. ;)


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Darek 08-11-2014, 23:10
Tak na moje rozeznanie to dobrze by Ci zrobiło jedzenie, które jest tłuste i białkowe, więc enegetyczne i małe objętościowo, ale także zawiera dużo minerałów. Kup trzy serca wieprzowe, pokrój w plasterki, dodaj szklankę wody, dwa ząbki czosnku, duś powoli pod przykryciem godzinę lub dłużej, aż zmniejszą się o połowę. Wywar popijaj dodając do niego koncentrat soku z buraczków Krakus.
Ten Krakus to nie jest dobry wybór.
Skład: zagęszczony sok z buraków czerwonych(59,3%), woda, cukier, syrop glukozowo-fruktozowy, hydrolizat białka roślinnego, suszone warzywa (korzeń lubczyka, cebula, por), aromaty (zawierają mleko, pszenicę (gluten), seler), regulator kwasowości - kwas cytrynowy, proszek serwatkowy (mleko), uwodorniony tłuszcz palmowy, wzmacniacze smaku: glutaminian monosodowy i 5'rybonukleotydy disodowe, sól, maltodeksyna, przyprawy (zawierają seler i laktozę z mleka), ekstrakty przypraw, glukoza.



Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Darek 08-11-2014, 23:23
Nie wiem jak wszyscy, ale skoro jest pytajnik to rozwinę skróty:

LC - dieta niskowęglowodanowa, do 1g węglowodanów dziennie na każdy kilogram należnej masy ciała, można w uproszczeniu przyjąć za Lutzem do 72g węglowodanów dziennie.
Oczywiście pewnie wiele doktoratów można na ten temat napisać, i spierać się o szczegóły bez końca, ale takie uproszczenie by załapać ideę, może być przydatne.
W wypadku osób liczących sobie więcej niż 45 lat, albo też chorych na serce lub cierpiących na jakąś
chorobę autoagresyjną Lutz zaleca rozpocząć dietę od co najmniej 108g węglowodanów dziennie.
W tym przypadku to chyba dosyć istotny szczegół.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: VVV 09-11-2014, 11:34
Ten Krakus
Pewnie, że lepsze "niepryskane" buraki z własnego ogródka, niemniej etykieta wygląda tak:
http://a.pl/zdjecie-3791/krakus-barszcz-koncentrat-300ml-Full
(http://a.pl/zdjecie-3791/krakus-barszcz-koncentrat-300ml-Full)

na stronie producenta jest tak:
Cytat od:  http://www.agrosnova.pl/pl/nasze-marki/krakus/linie-produktowe/zupy-i-koncentraty-zup/koncentraty-zup/koncentrat-barszczu-czerwonego
Wartość energetyczna [kJ/kcal]    863 / 204
Białka [g] 3.4
Węglowodany [g] 44.7
Tłuszcze [g] 0.8
Skład:
zagęszczony sok z buraków ćwikłowych (59,3%), woda, syrop glukozowo-fruktozowy, cukier, sól, kwas cytrynowy - regulator kwasowości, zioła, przyprawy. Zawiera śladowe ilości glutaminianu monosodowego - wzmacniacza smaku, soi, selera oraz laktozy (z mleka) pochodzące z przypraw.

Z każdym produktem jest tak, że spożywa się go osobno lub z produktami sprawdzonymi i ocenia efekty.

Jeśli jesteś pewien
Z każdym produktem jest tak, że spożywa się go osobno lub z produktami sprawdzonymi i ocenia efekty.
(http://forum.bioslone.pl/Themes/bisdakworldgreen/images/bbc/url.gif)


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 09-11-2014, 13:25
Zastosuję raczej sok z buraków Hortexu - skład:
soki z soków zagęszczonych: z buraków (60%), jabłkowy (22%), sok warzywny (z marchwi, selera, pietruszki, cebuli), sól, wyciąg z przypraw (pieprz czarny, ziele angielskie, liść laurowy).
Mogę też kupić wiejski kwas buraczany na targu.
Większe wątpliwości wzbudzają u mnie te precyzyjnie podane ilości węglowodanów - 72g albo 108g, raczej nie ma szans tak dokładnie tego odmierzać. Jak długo miała by trwać taka dieta?
Gdy przy DP połączonej dodatkowo z próbą rotacji białek zastosuję jeszcze LC Lutza, to chyba faktycznie zostanie mi tylko olej kokosowy do jedzenia. ;)


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Darek 09-11-2014, 13:49
Ten Krakus
Pewnie, że lepsze "niepryskane" buraki z własnego ogródka, niemniej etykieta wygląda tak:
http://a.pl/zdjecie-3791/krakus-barszcz-koncentrat-300ml-Full
(http://a.pl/zdjecie-3791/krakus-barszcz-koncentrat-300ml-Full)

na stronie producenta jest tak:
Cytat od:  http://www.agrosnova.pl/pl/nasze-marki/krakus/linie-produktowe/zupy-i-koncentraty-zup/koncentraty-zup/koncentrat-barszczu-czerwonego
Wartość energetyczna [kJ/kcal]    863 / 204
Białka [g] 3.4
Węglowodany [g] 44.7
Tłuszcze [g] 0.8
Skład:
zagęszczony sok z buraków ćwikłowych (59,3%), woda, syrop glukozowo-fruktozowy, cukier, sól, kwas cytrynowy - regulator kwasowości, zioła, przyprawy. Zawiera śladowe ilości glutaminianu monosodowego - wzmacniacza smaku, soi, selera oraz laktozy (z mleka) pochodzące z przypraw.

a na etykiecie tak:

(http://i.imgur.com/kgMl6Vd.jpg?2)


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Darek 09-11-2014, 16:39
Na to wygląda, że teraz wzbogacili skład i już nie wytwarzają takiego jak wyżej podałeś.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Domi5 09-11-2014, 20:38
Już lepiej poświęcić trochę czasu i samemu zrobić sok z buraków niż takie świństwo kupować i pić. W chorobie to raczej taki koncentrat nie pomoże.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: VVV 09-11-2014, 20:49
Żeby nie utopić zagadnienia w buraczkach,
chodziło o to by zainteresowana wypiła wywar z serc wieprzowych,
i oceniła jego działanie, skoro same serca nie podchodzą. Cudowanie z dodatkami smakowymi to już wedle własnego uznania. Zapewniam, że wymieniony koncentrat barszczu jest 100 razy zdrowszy od dowolnego barszczu w proszku, każdy jednak to zapewnienie może na sobie zweryfikować. Ja dzisiaj przykładowo znalazłem we własnym ogrodzie żółtą 0,6kg dynię, taką z niewykształconymi jeszcze pestkami i zjadłem ją ze smakiem po kawałeczku na surowo, całą ze skórą, rewelacja. Więc nie namawiam do koncentratów, ale jestem realistą, stąd koncentrat pomidorowy i koncentrat soku z buraków, wybranych producentów, uważam za jadalne choć nie idealne "warzywa".
(http://forum.bioslone.pl/Themes/bisdakworldgreen/images/bbc/url.gif)


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Domi5 09-11-2014, 20:56
A jaki smak mają te serca? Czy to coś podobnego w smaku do żołądków? Pytam, ponieważ nigdy nie jadłam serc, a żołądki raz i to było coś strasznego. :-(


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Opiotr 09-11-2014, 22:19
A jaki smak mają te serca? Czy to coś podobnego w smaku do żołądków? Pytam, ponieważ nigdy nie jadłam serc, a żołądki raz i to było coś strasznego. :-(
Zawsze można zmielić serca (lub żołądki) z wątróbką i upiec pasztet...
Gotowane mięsa mają podobny smak wg mnie.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 19-11-2014, 21:30
Barszcz na wywarze z serc jest całkiem smaczny - nie wiem natomiast jak długo powinnam go spożywać żeby móc zauważyć jakieś efekty.
Tam gdzie kupuję mięso bardzo rzadko pojawiają się serca wieprzowe, mam więc pytanie czy serca indycze lub cielęce tak samo powinny się sprawdzić?
Dodatkowo piję herbatkę z dziurawca, ale ciężko dostrzec mi jakąś różnicę w samopoczuciu. Zdarzają się lepsze dni, ale cały czas mam problem z wybudzeniami w nocy z nasiloną tachykardią i lękiem, a także w ciągu dnia gdy jestem poza domem - np. w drodze do pracy, w sklepie, w urzędzie. Dolegliwości są na tyle uciążliwe, że nie bardzo mogę normalnie funkcjonować i muszę od czasu do czasu sięgać po beta-bloker.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: VVV 20-11-2014, 00:40
>>> jest całkiem smaczny
I to jest dobra wiadomość, jedz co Ci smakuje.

>>> jak długo powinnam go spożywać żeby móc zauważyć jakieś efekty.
Oczekiwania prowadzą do zawodów, może staraj się być neutralnym obserwatorem.

>>> czy serca indycze lub cielęce
Możesz sprawdzić jeśli zechcesz, są delikatniejsze po krótkim duszeniu, można spróbować zjeść, czy zblendować na pasztet.

>>> wybudzeniami w nocy z nasiloną tachykardią i lękiem
A lęk i tachykardia się przypadkiem wzajemnie nie nakręcają, może aby przerwać ten zaklęty krąg może należy przestać się (panicznie) bać tachykardii, zrobić parę głębokich wdechów, zjeść parę łyżeczek tahini, popić czymkolwiek byle nie ziółkami i powrót do łóżka.

Może zainteresuj się prawidłowym oddychaniem przeponowym.
Cytat
Oddychanie przeponowe - nie ma prostszej i szybszej metody na ukojenie nerwów!
Może przemyśl czy ubranie jakie nosisz nie utrudnia właściwego oddychania przeponowego, może za ciasne.

Po oddychaniu na drugim miejscu jest nawadnianie, czyli picie, najlepiej wody, wywarów mięsno-warzywnych, soków warzywnych. Herbata, kawa, ziółka mogą działać rozstrajająco i przez swoją gęstość ograniczać ilość płynów w ciągu dnia.

Potem w kolejce mamy odpowiednią ilość białka, tłuszczu, węglowodanów, człowiek pojedzony jest 10 razy bardziej odporny na lęki, a nawet leki i ziółka od człowieka niepojedzonego.  

Tyle co mi przyszło do głowy, zdecyduj się czy łączysz objawy z jedzeniem czy nie, bo jeśli nie, to po co w tym kierunku kombinujesz.
(http://forum.bioslone.pl/Themes/bisdakworldgreen/images/bbc/img.gif)


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 22-11-2014, 23:14
Znalazłam punkt sprzedający serca wieprzowe, więc z zakupami nie mam już problemów. :) Staram się co jakiś czas oddychać przeponowo - zauważyłam, że to świetnie rozluźnia mięśnie brzucha. Po 'sercowym' barszczyku mam wrażenie wyciszenia objawów i spokojniejszej pracy serca. Jednak to chyba tylko wrażenie, bo dziś w nocy zbudziłam się z silnym częstoskurczem i męczyłam się z nim przez ponad godzinę. Bardzo ciężko było mi się zrelaksować, cała drżałam, było mi na przemian gorąco i zimno. A serce waliło jak szalone i nie umiałam się uspokoić.

VVV, już kiedyś pisałam, że nie widzę większego związku między objawami a jedzeniem. Łudzę się jedynie, że być może odpowiednia dieta będzie te objawy wyciszać.
Jeśli przyjmiemy z dużym prawdopodobieństwem, że są to objawy nerwicy lękowej i/lub nerwicy serca to niestety nie znalazłam do tej pory skutecznej metody wyleczenia się z tej choroby.
Według własnej teorii mam nieźle rozregulowany układ autonomiczny, który reaguje nieadekwatnie do sytuacji. Od półtora roku (kiedy to pojawiłam się na Biosłone) unikam farmaceutyków, ale cały czas męczę się z bardziej lub mniej nasilonymi objawami i w sumie od trzech lat nie jestem w stanie normalnie funkcjonować (nie mogę podróżować, nie chodzę do kina, boję się wysiłku fizycznego itd.). To chyba oczywiste, że zaburzenia rytmu wzmagają lęk, a lęk powoduje tachykardię i inne objawy Jak więc pokonać ten lęk jeśli jest on w głównej mierze nieświadomy? Jak wyciszać objawy żeby lepiej funkcjonować i radzić sobie z lękiem czy emocjami?


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 24-11-2014, 21:20
... może aby przerwać ten zaklęty krąg może należy przestać się (panicznie) bać tachykardii, zrobić parę głębokich wdechów, zjeść parę łyżeczek tahini, popić czymkolwiek byle nie ziółkami i powrót do łóżka.

Brzmi prosto, ale wydaje się nierealne. Nikt kto nie doświadczył ataków lęku, arytmii czy paniki nie zdaje sobie sprawy z tego, co one fizycznie oznaczają. Ja w takim momencie nie wiem co się ze mną dzieje - czuję, że mogę zasłabnąć lub stracić przytomność. Zazwyczaj cała drżę i ciężko mi się oddycha. W takiej sytuacji trudno jest mi nawet przełknąć kilka łyków wody, a wcześniej nalać ją do szklanki, natomiast jedzenie jest naprawdę ostatnią rzeczą, o której bym pomyślała.



Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Domi5 24-11-2014, 23:36
Tashideley, może powinnaś poszukać kontaktu z osobami, które chorują na tachykardię i zapytać jak one sobie radzą w napadach. Próbowałaś nawiązać kontakt z takimi osobami?


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Strzelec 25-11-2014, 11:53
Tashideley, proszę poszukać dobrego bioenergoterapeuty. Nie wiem, gdzie mieszkasz, jeśli blisko
Mistrza, to jedź. Mistrz ostatnio pisał o blokadach energetycznych, co prawda dotyczyło to zimnych
rąk, nóg itd., ale blokady takie dotyczą różnych narządów, także nerek a z własnego doświadczenia wiem, że takie rzeczy, o których Ty piszesz, że Cię dopadają ( mnie dopadły, między innymi w tym roku) są spowodowane blokadą nerek.
Jeśli dobry bioterapeuta odblokuje nerki, będzie dobrze. U mnie jest.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: VVV 25-11-2014, 18:41
Ja w takim momencie nie wiem co się ze mną dzieje
Znam parę osób, które mają podobne problemy sercowe i radzą sobie one w ten sposób, że jedzą ostrożnie, generalnie rozważnie jeśli chodzi o jedzenie i picie, mają wypraktykowane godziny i dawki niezbędnych leków by takie napady nie miały miejsca. Wszystko co mogłabyś zrobić w przypadku napadu, włącznie z jedzeniem oddychaniem i lekami staraj się w wypraktykowanych dawkach zrobić wyprzedzająco by uniknąć ataku.

Przyjdzie czas gdy organizm się ogarnie, wyrobi sobie lepszą stabilność, wtedy możesz myśleć o odstawieniu leków, zwłaszcza jeśli wypracujesz sobie jakieś dania i ćwiczenia zapobiegająco-łagodzące. Odstawianie leków na siłę jeśli nie przynosi poprawy należy zawsze uznać za przedwczesne.

Schorzenie dotyczy serca i potencjalnie zagraża życiu, a żyjemy w ISO cywilizacji zachodniej, więc ciężko oferować jakieś drastyczne terapie. Od ISO-medycyny też lepiej zaczerpnąć parę tabletek niż pochopnie godzić się na operację obarczoną ryzykiem. Przypalanie czy elektryczne formowanie serca to zawsze jednak ostateczność.

IMHO
(http://forum.bioslone.pl/Themes/bisdakworldgreen/images/bbc/img.gif)


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 25-11-2014, 21:41
Domi 5, czytałam co robią inni w tej sytuacji - skłony, zimna woda na twarz, masaż tętnicy szyjnej, szklanka wody... Niektórzy radzą by leżeć plackiem, inni optują za jakimś ruchem. W najgorszym wypadku częstoskurcz zostanie umiarowiony przez pogotowie lub SOR. Mnie jednak nie chodzi nawet o to co robić gdy pojawia się atak, tylko chciałabym być pewna przyczyny tych ataków i zrobić coś żeby do nich nie dopuszczać.

Strzelec, byłam dwa razy u Mistrza, ale męczyły mnie takie podróże, więc potem chodziłam też przez jakiś czas do bioenergoterapeuty w Krakowie. I cóż, analizując stosunek kosztów do efektów stwierdziłam, że nie ma sensu tego kontynuować. Może spróbuję jeszcze raz z nastawieniem na odblokowanie nerek. :)

VVV, z tego co tu przeczytałam raczej wszyscy byli zgodni, żeby w podobnej sytuacji leki odstawić. Ale chyba czuję dokładnie tak jak Ty - że organizm jest zbyt rozregulowany żeby w tej chwili poradzić sobie z funkcjonowaniem bez leków. Od roku zaciskam zęby i staram się nic nie zażywać, ale męczę się z objawami, a jakość mojego życia jest fatalna. Co prawda są dni kiedy czuję się całkiem dobrze i nawet zapominam, że coś mi dolega, ale jeden silniejszy atak wystarczy by podciąć skrzydła na kolejne dni.
Wracając do leków - tu właśnie zaczyna się problem, bo chyba nikt na tym Forum nie jest mi w stanie powiedzieć co mogłabym zażywać. Nawet sama nie jestem pewna czy powinnam pójść w kierunku kardiologicznym i zastosować betabloker, czy raczej w kierunku psychiatrycznym z opcją leków przeciwlękowych lub antydepresantów. Które leki będą mniej toksyczne i bardziej wskazane w tym przypadku?
Jeśli przyczyną jest lęk to betabloker będzie tutaj wyłącznie leczeniem objawowym, natomiast lek przeciwlękowy może działać głębiej. Z drugiej strony wolę się trzymać z daleka od wszelkich psychotropów...
VVV, a masz może jeszcze jakiś pomysł na zdiagnozowanie wszystkich możliwych przyczyn tego typu zaburzeń? Pewnie łatwiej byłoby uzupełnić jakiś potencjalny niedobór - myślałam nawet ostatnio o czasowej suplementacji -  np. wit. C i D, koenzym Q10 itp.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Spokoadam 26-11-2014, 07:33
Czy ty jesteś zmęczona? Bo jeżeli tak, to spróbuj zwiększyć ilość węglowodanów. U mnie to zadziałało na plus, bo serce czasem zakołatało a teraz bije miarowo.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 26-11-2014, 21:57
Chyba jestem bardziej zmęczona psychicznie niż fizycznie. Nie mam raczej ochoty na większą ilość węglowodanów - swoją drogą ciekawe są te rozbieżności, chwilę wcześniej ktoś proponował LC...


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: VVV 27-11-2014, 05:19
myślałam nawet ostatnio o czasowej suplementacji -  np. wit. C i D, koenzym Q10 itp.

- wywar z serc, serca (mogą być blendowane na pasztet)
- szpinak mrożony duszony
- C to dwa kiwi co trzeci dzień
- D to www.allegro.pl/listing/listing.php?order=m&string=d3+5000iu
- żywienie przeciwmiażdżycowe - proste i zdrowe

Mogłabyś sobie zrobić dopplera tętnic szyjnych, ale nic to nie wnosi gdyż potencjalne leczenie jest albo takie jak wyżej, albo operacyjne z dużym ryzykiem.

Możesz sobie także wbić do głowy, że jeśli serce przyspiesza to ma jakiś powód, na przykład przegrzanie, niedotlenienie i należy się nie przegrzewać, oddychać i pić wodę.

Zarośnięcie naczyń krwionośnych można ocenić mierząc ciśnienie przed i po wysiłku (np. najszybsze możliwe wbiegnięcie na 4 piętro). Tętno ma się zmieniać to znaczy wskazany jest okresowy krótki intensywny wysiłek (np. takie wbiegnięcie), jeśli tego brakuje to z czasem płuca, serce, automatyka je sterująca robi się rozlazła i chwiejna, a mózg też ma kłopoty się w tym połapać. Wysiłek należy dawkować wedle możliwości byle z tendencją wzrostową. Pamiętam, że kiedyś zadowalało mnie maksymalnie szybkie, dwukrotne wbiegnięcie 27 pięter (razem 146 metrów w pionie) ze zjazdem windą dla wyrównania oddechu.

W mieszkaniu to co - zostaje bieżnia lub rower do jazdy w miejscu, przynajmniej są na nim jakieś mierniki, a w porywach pulsometr.

Opowieści wyleczonych są zwykle takie, że nie mogli, ale musieli lub się zawzięli i dali radę i teraz już mogą.

Pamiętam dawno temu wbiegając w upał z ciężkim plecakiem pod górę zmierzyłem sobie tętno 240, aż się zdziwiłem, liczy się wtedy co drugie uderzenie by nadążyć z liczeniem.

Godzinę temu przed jedzeniem miałem 50, teraz po jedzeniu mam 90, organizm się rzucił na jedzenie bo dawno nie było, druga sprawa, że żeby nie kwitnąć przy komputerze mam go w pokoju nieogrzewanym, więc jest dodatkowo obciążenie termiczne. :o)

Oczywiście sakramentalne zdanie na koniec, że przy chorobach serca, leki i wysiłek fizyczny należy wcześniej skonsultować z lekarzem bo przecież nie z farmaceutą. Mogłabyś zaszaleć i poprosić lekarza by Cię zbadał i wystawił zaświadczenie, że jesteś zdolna do intensywnych ćwiczeń fizycznych (powiedz, że aerobik czy coś), wtedy będziesz miała podkładkę, a lubisz i będziesz mogła się trochę przegonić zanim się zadelikacisz na FUBAR.

Argument jest taki, że znani mi sercowcy "nie mogą", ale jak muszą to są zdolni do zadziwiająco intensywnego wysiłku i ten mus ich trzyma przy życiu bo by się zasiedzieli i zaleczyli na amen.

Dawno temu miałem w szkole średniej zwolnienie z WF na kręgosłup i zadziałało jak należy, to znaczy po dwóch tygodniach lenistwa tak mi strzyknęło w kręgosłupie, że aż błysnęło przed oczami i to był znak wziąłem się ostro za intensywne ćwiczenia fizyczne i od tej pory kręgosłup i serce to wiem, że mam, ale mi nie przeszkadzają. :=)


Puls teraz 76, więc jednak bardziej chodziło o uderzenie jedzenia niż uderzenie zimna.
IMHO.
(http://forum.bioslone.pl/Themes/bisdakworldgreen/images/bbc/img.gif)


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Udana 27-11-2014, 08:57
VVV ten Twój organizm to nie ma lekko, ciągłe jakieś testy, próby i sprawdzenia. :)


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Grawo 27-11-2014, 09:25
Ja nie mogę węglowodanów, najgorsze są mączne, zawsze akcja, prawie natychmiast, ale rowerek dobrze mi robi, można powiedzieć, że już mam formę.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 27-11-2014, 22:40
Możesz sobie także wbić do głowy, że jeśli serce przyspiesza to ma jakiś powód, na przykład przegrzanie, niedotlenienie i należy się nie przegrzewać, oddychać i pić wodę.

W zasadzie to jestem chyba pewna, że tym powodem są emocje, ewentualnie lęk, ale nadal nie umiem zmienić tej sytuacji. Biorę też pod uwagę współistnienie jakichś innych czynników przyczyniających się do występowania zaburzeń. A ubieram się odpowiednio do temperatury otoczenia, nie lubię przegrzanych pomieszczeń.

Tętno ma się zmieniać to znaczy wskazany jest okresowy krótki intensywny wysiłek (np. takie wbiegnięcie), jeśli tego brakuje to z czasem płuca, serce, automatyka je sterująca robi się rozlazła i chwiejna, a mózg też ma kłopoty się w tym połapać. Wysiłek należy dawkować wedle możliwości byle z tendencją wzrostową.

Przyjemnego, choć w miarę intensywnego wysiłku bardzo mi brakuje. Zawsze byłam bardzo aktywna sportowo - jeździłam na rowerze, chodziłam na zajęcia fitness, uwielbiałam sporty zimowe, a nawet grałam w gry zespołowe. Problem w tym, że czuję teraz lęk przed wysiłkiem i zbyt silną tachykardią, który zresztą często powoduje nasilenie objawów przy próbach powrotu do dawnych przyzwyczajeń. Już samo zbliżenie się do klubu fitness czy nawet wyciągnięcie roweru z piwnicy powoduje duży sercowy i fizyczny dyskomfort. A o oddaleniu się od domu nie ma mowy. Pozostała mi jazda na rolkach wokół bloku lub ćwiczenia na macie.

Pamiętam dawno temu wbiegając w upał z ciężkim plecakiem pod górę zmierzyłem sobie tętno 240, aż się zdziwiłem, liczy się wtedy co drugie uderzenie by nadążyć z liczeniem.

Nie wiem jak Ty to wytrzymałeś - ja się kiedyś tak zaparłam i poszłam na siłownię pomimo lęku i podniesionego tętna. Nawet nie czułam się bardzo źle, ale gdy zobaczyłam jak pulsometr pokazał mi 220, to spanikowałam i od tego czasu trudno mi się przekonać do czegokolwiek. Tym bardziej, że dostawałam tachykardii nawet na zajęciach jogi czy rozciągania...

Oczywiście sakramentalne zdanie na koniec, że przy chorobach serca, leki i wysiłek fizyczny należy wcześniej skonsultować z lekarzem bo przecież nie z farmaceutą. Mogłabyś zaszaleć i poprosić lekarza by Cię zbadał i wystawił zaświadczenie, że jesteś zdolna do intensywnych ćwiczeń fizycznych (powiedz, że aerobik czy coś), wtedy będziesz miała podkładkę, a lubisz i będziesz mogła się trochę przegonić zanim się zadelikacisz na FUBAR.
Argument jest taki, że znani mi sercowcy "nie mogą", ale jak muszą to są zdolni do zadziwiająco intensywnego wysiłku i ten mus ich trzyma przy życiu bo by się zasiedzieli i zaleczyli na amen.

Żaden lekarz nie widział nigdy przeciwwskazań do wysiłku, a kardiolog nawet zalecał regularny wysiłek, ale po zażyciu blokera, który to miałby mnie wyciszać.
Naprawdę brakuje mi trochę porządnego ruchu, jednak obawy biorą górę, a dolegliwości zniechęcają. Czasem jest tak, że ciężko mi wejść na drugie piętro, innym razem mam ochotę na dużą dawkę intensywnych ćwiczeń. Tak czy tak, jedno jest pewne - sport + lęk przed wysiłkiem (zwłaszcza poza domem) = nasilenie objawów przy próbie jakiejś aktywności.
Próby wysiłkowej nie zrobiłam, bo jak na nią poszłam to z samego stresu zanim weszłam na bieżnię miałam tętno 150, jak zaczęli mnie podłączać było jeszcze gorzej, a ja w żaden sposób nie umiałam tego opanować. Stwierdzili wtedy tachykardię zatokową i dali mi spokój.

U mnie teraz puls ok. 70 i z takim pulsem czuję się doskonale. :)


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: VVV 28-11-2014, 00:52
innym razem mam ochotę na dużą dawkę intensywnych ćwiczeń. Tak czy tak, jedno jest pewne - sport + lęk przed wysiłkiem (zwłaszcza poza domem) = nasilenie objawów przy próbie jakiejś aktywności.

Nie jakimś innym razem, a codziennie siadać na rower i tak kręcić, wcale niekoniecznie mocno by utrzymywać puls 110 przez 30 minut. Po kilku dniach i nabraniu pewności można podejść do pulsu 115 lub 120, ważny jest czas minimum 30 minut i dokładne utrzymywanie założonego pulsu, choćbyś miała tylko ledwo kręcić.

(http://www.stemplariusz.pl/360/gif/animacja_rower370_krok1.gif)

http://allegro.pl/rower-magnetyczny-treningowy-z-pulsem-gw-24-m-ce-i4800064023.html
Siodełko wygląda wygodnie.

IMHO
(http://forum.bioslone.pl/Themes/bisdakworldgreen/images/bbc/url.gif)


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Asia61 28-11-2014, 07:24
Do obniżenia poziomu lęku może się przydać metoda EFT. Wypróbowałam na sobie, jest skuteczna.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 28-11-2014, 10:07
VVV, no właśnie uwiązanie na rowerku przez 30 min może wzbudzać u mnie dyskomfort i tachykardię. Zresztą nie mam takiego rowerka, mam normalny rower górski. Gdyby serce pracowało spokojnie to mogłabym utrzymywać tętno na poziomie 110, ale u mnie występują skoki pulsu i napadowe tachykardie. Jedyne co mogę zrobić to absolutnie nie mierzyć tętna podczas ćwiczeń, bo inaczej sam pomiar napędza jego wzrost, a następnie strach.

Asia61, był okres kiedy stosowałam EFT, ale po jakimś czasie się zniechęciłam.



Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Misiek 28-11-2014, 10:08
Asia, jak tą metodę opanowałaś? Byłaś na specjalnych kursach EFT, czy ściągnęłaś z podręcznika? Wiem, w Internecie jest mnóstwo wzmianek o EFT, ale naprawdę trudno wyłuskać link, który by krótko krok po kroku pokazywał jak tą metodę praktycznie zastosować.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Nieboraczek 28-11-2014, 12:30
W zasadzie to jestem chyba pewna, że tym powodem są emocje, ewentualnie lęk, ale nadal nie umiem zmienić tej sytuacji.

Nie umiesz, tzn. nie potrafisz, czy nie masz możliwości na zmianę sytuacji lęk powodującej?


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 28-11-2014, 14:43
Jeśli nie wiadomo co powoduje lęk to ciężko coś w tej kwestii zmienić. Oczywiście można przypuszczać, że pewne czynniki zewnętrzne temu sprzyjają, ale prawdziwe podłoże zapewne leży gdzieś w środku. Myślę, że psychicznie pewne sprawy już sobie poukładałam w głowie, ale problemem są utrwalone objawy, które nie pozwalają zrobić kroku naprzód. W zasadzie wszystko co powoduje jakiekolwiek przyspieszenie pulsu generuje większy lub mniejszy lęk, a wtedy to przyspieszenie zmienia się w tachykardię.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Asia61 29-11-2014, 07:33
Tashideley, nie zakładaj, że musisz poznać przyczynę swych lęków. Spróbuj nazwać i uogólnić ten problem, przeprowadź procedurę EFT kilka razy. Być może uda się odblokować w ten sposób jakieś zablokowane emocje i organizm sobie poradzi z przepływem energii.
Możesz również,(skoro nie chcesz skorzystać z usług bioenergoterapeuty), wykorzystać  bioelektrody Life Wave - Energie Enhancer w połączeniu z Aeonem. Najlepiej serię.

Misiek, nie byłam na kursach. Sporo materiałów jest w necie. Wystarczy myśleć i działać. Wprowadzenie do metody znalazłam tu:
https://www.youtube.com/watch?v=4EAKXfilreU
A tu jest pomoc w sytuacji, gdy ktoś nie potrafi ruszyć z miejsca, gdy się zamotał w swym życiu i działaniu i nie wie co dalej.
https://www.youtube.com/watch?v=emSPIjJWIRI

 Oczywiście, najważniejsze są własne przemyślenia, modlitwa, lub medytacje połączone z opukiwaniem meridianów. Myślę też, że dotyk, masaż, przytulanie i miłość kogoś bliskiego może sporo pomóc.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Nieboraczek 29-11-2014, 13:26
Takie problemy mają zazwyczaj ludzie niemający bliskiej osoby chętnej do przytulania.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Asia61 29-11-2014, 14:01
Otóż to. Czy taka terapia jest w Twoim Tashideley przypadku możliwa?


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Spokoadam 29-11-2014, 20:23
Spróbuj nie pić po posiłku 1,5 do 2 godzin. Pić przed posiłkiem 10-15 min.



Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 29-11-2014, 22:31
Masaże marzą mi się od dawna, ale terminy z NFZ zniechęcają, a prywatnie jak na razie nie wchodzi w grę z przyczyn finansowych. Dowiadywałam się już, że mogę się zapisać na drugi kwartał przyszłego roku.
Właśnie ostatnio coraz bardziej uświadamiam sobie, że odczuwam dość silny brak bliskich osób wokół siebie - takich, na których mogłabym polegać, a także liczyć na pocieszenie i wsparcie w trudnych chwilach. Mam dwójkę dzieci, które bardzo kocham, ale czasem czuję się przytłoczona koniecznością ich wychowania i zapewnienia im godziwych warunków do życia, bo to oznacza, że nigdy nie mogę odpuścić czy dać za wygraną jakimkolwiek słabościom.
Gdy dobrze się czuję to sama lgnę do ludzi i inicjuję kontakty czy wypady towarzyskie, w obecnej sytuacji raczej nie mam na to siły.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Asia61 29-11-2014, 23:27
Masaże prywatnie wykonują również świeżo upieczeni fizjoterapeuci. Ceny wówczas nie są wysokie. Rozpytaj się.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: scorupion 30-11-2014, 10:49
Takie masaże można o kant tyłka potłuc, masażysta musi mieć chęć i pojęcie o tym co robi.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Asia61 30-11-2014, 13:39
Scorupionku, w tym przypadku nie chodzi o głęboki, bardzo profesjonalny masaż, który "załatwi" jakieś konkretne problemy, a jedynie o masaż typu relaksacyjnego, pobudzający receptory, odblokowujący meridiany. Ok?


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Domi5 30-11-2014, 13:50
Na masaż relaksacyjny warto iść i ryzyko utraty zdrowia jest znikome, ale bałabym się iść na masaż rehabilitacyjny do niedoświadczonego studenta czy osoby z małym doświadczenie, a tylko u takich są niskie ceny usługi. Czytałam kiedyś, że podczas nieprofesionalnego masażu dziewczynie uszkodzono żyłę szyjną i dostała wylewu. Aktualnie leży bez ruchu. Jak byłam na masażu, to prosiłam, żeby nie dotykała masażystka szyi. Jak powiedziałam dlaczego, to powiedziała, że to niemożliwe. Co o tym sądzicie?


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: scorupion 30-11-2014, 14:19
Mało prawdopodobne, aby masaż spowodował taki uraz, co innego gdyby połączony był z manipulacją, czyli pchnięciami  o dużej prędkości. Tu się zdarzają poważne wypadki z przerwaniem pierścienia włóknistego, złamaniem kręgu, naderwaniem więzadeł, przyczepów, uszkodzenia tętnicy kręgowej, porażeniami nerwów, itd.

Masaż relaksacyjny oczywiście jest mało ryzykowny, ale z drugiej strony pogłaskać każdy może, jeszcze niejeden by za to zapłacił hehehe.

Tu podają kiedy nie powinno się relaksować:
•wszelkie stany chorobowe (gorączka, stany zapalne stawów, mięśni itp.),
•ciąża (we wczesnym etapie można wykonać masaż relaksacyjny),
•krwotoki lub ich ryzyko wystąpienia,
•siniaki, krwiaki,
•choroby, którym towarzyszą wypryski lub przerwanie ciągłości tkanki skórnej, rany i blizny we wczesnym etapie,
•stany nowotworowe,
•menstruacja,
•stany podwyższonego ciśnienia,
•świeże stany po złamaniach kości.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Domi5 30-11-2014, 18:34
To ten artykuł: http://natemat.pl/74573,masazystka-uszkodzila-jej-tetnice-jest-sparalizowana-katarzyna-wiatr-to-jedna-z-tysiecy-ofiar-pseudoekspertow.

Nie wiem jakiej siły musiała użyć ta masażystka, ale chyba nie jest łatwo doprowadzić osobę do takiego stanu. Jak do tego mogło dojść? Pech? W Polsce są tysiące gabinetów masażu i rzadko się słyszy o takich tragediach, ale trzeba być czujnym.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: scorupion 30-11-2014, 19:53
Kiepsko i tendencyjnie napisany artykuł. Nie myślę, aby samym masażem uszkodziła tętnicę, pewnie były manipulacje z rotacjami, które bywają niebezpieczne, a wcale nie potrzeba wiele siły do ich wykonania.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Domi5 30-11-2014, 20:25
Scorupion, co znaczą te manipulacje z rotacjami? Wybieram się za tydzień na masaż i wolę wiedzieć na co uważać.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: scorupion 30-11-2014, 20:40
http://w406.wrzuta.pl/film/0lCkl90YzpC/manipulacja_odcinka_szyjnego_kregoslupa


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Domi5 30-11-2014, 21:32
No, mocne. Wyglądało to niebezpiecznie. Jakby chciał urwać głowę. Już wiem czego nie chcę. ;-)


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: scorupion 30-11-2014, 22:09
Bez przesady, jak masażysta jest z pojęciem, a pacjent nie ma przeciwwskazań, to taki zabieg może zrobić wiele dobrego. Prawdopodobnie ci co dostali udaru po manipulacjach mieli skłonności do rozwarstwienia tętnic.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Opiotr 01-12-2014, 12:35
Byłem kiedyś u kręgarza na podobnym 'masażu' (tyle, że całościowym), jak wyszedłem to przez pół dnia czułem się jakbym nie miał kręgosłupa :-). Kręgarz do tego był niewidomy ale wielu ludzi wjeżdzało do niego na wóźku a wychodziło na własnych nogach.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 03-12-2014, 21:22
Masaże tak czy tak wydają mi się niezbędne. Najprawdopodobniej poczekam jednak na swój termin z NFZ.

Zaczęłam trochę ćwiczyć wieczorem i już wydawało mi się, że to bardzo fajnie wpływało na sen. Niestety do czasu gdy znów wybudził mnie częstoskurcz i całą noc miałam z głowy. A potem to samo w ciągu dnia - ledwo wytrzymałam w pracy.
Jeszcze raz skonsultowałam moje objawy z kardiologiem, który stwierdził, że można by pomyśleć o badaniu elektrofizjologicznym. No i że powinnam brać w tej chwili cały czas jakiś betabloker. Jego propozycja to Lokren. Co o tym myślicie?
Kiedyś pytałam Was czy lepiej stosować blokery czy jakieś leki przeciwlękowe, ale nie dostałam żadnej odpowiedzi. Skąd mieć pewność co z czego wynika i czy nerwica serca to dobra diagnoza?


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 03-12-2014, 22:12
Takiej pewności nawet sekcja zwłok nie daje. Jedyne wyjście to lek z wyboru.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Dużagosia 03-12-2014, 22:24
Na początku wątku piszesz, że unikasz mąki. A próbowałaś odstawić do zera. Gdybym miała już coś brać to bloker. Ja mam przepisany Bibloc 2,5 mg. przez kardiologa w dawce pół tabletki a więc dawka minimalna. Nie biorę ponieważ bardzo zle się czułam, to znaczy serce spokojne ale co z tego jak czułam się zmęczona, niczym po pracy w kamieniołomach. Na Ciebie może podziałać inaczej. Ja nie biorę. Odstawiłam całkowicie gluten ale z taką żelazną konsekwencją, zero glutenu. Uzupełniłam wapń w postaci skorupek jaj i magnez. I mogę powiedzieć, że jest ok. A jeśli mowa o gimnastyce to bardzo skuteczne na miarową pracę serca są Rytuały Tybetańskie. VVV pisał o sercach, i coś w tym jest. Ja po sercach czuję się spokojna i taka wzmocniona, jak mam okazję to wyjadam szpik z kości i też mnie to bardzo wzmacnia.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 03-12-2014, 23:42
Gluten odstawiłam do zera, a potem nawet wszystkie produkty zbożowe. Spróbuję przez jakiś czas z betablokerem - nigdy nie czułam się gorzej po tych lekach, bo mnie takie wyciszenie dodaje pozytywnej energii. Teraz serce co chwilę fika i to odbiera mi siły.
Rytuałów Tybetańskich nigdy nie próbowałam, ale bardzo mnie nimi zainteresowałaś. Z tymi sercami to mam podobne wrażenie - szkoda, że ten efekt trwa tylko krótką chwilę.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: LaktozAnna 16-03-2015, 20:56
Padło pytanie od autorki wątku o coś na lęki... mogę polecić wypróbowane: syrop Hydroxyzyne, terapię behawioralną, oraz szaffer.pl (jak wyjść z nerwicy lękowej naukowo i wesoło). Osobiście nie jestem za tym, żeby brać jakiekolwiek leki, ale są w życiu sytuacje, że lepiej zażyć łyżkę stołową i położyć się spać, wstać wypoczętym i dać sobie szansę, żeby odbić się, niż nie przespać nocy, mieć drgawki i męczyć się cały dzień itd.  Pan Józef pisał o antybiotykach, coś podobnego, jeśli potrafisz oszacować skutki, a znasz siebie na tyle, to możesz zadecydować czy opłaca się zażyć. Trzeba jednak uważać, bo można się uzależnić. Jak się ma słabą psychikę, to łatwo popaść w tendencję, żeby wysługiwać się czymś co nie wymaga w momencie lęku pracy nad sobą. Jak weźmiesz lek, to nie będziesz musiała pracować nad sobą, żeby pokonać atak paniki w tym samym momencie, ale są momenty gdy nie dajesz już rady i popadasz w depresje, to już lepiej zażyć. Niektórym jednak pomaga sama myśl, że ma przy sobie coś co w razie ostateczności pomoże. Ja kupiłam buteleczkę 1,5roku temu i użyłam 3 razy. Była to wtedy dla mnie ostateczność, czułam że to już są moje granice wytrzymałości, że jak czegoś nie zrobię to wyskoczę przez okno ze strachu, nie potrafiłam się opanować. W tym momencie nie było przy mnie nikogo, z resztą ktoś obcy zawołany jeszcze pogorszył by moją sytuację, już wolę mieć poczucie że sama sobie z czymś poradziłam, niż tłumaczyć wszystkim skąd moje tragiczne samopoczucie. Jak komuś mówię, że nie wiem czy zaraz zemdleję, to spada na mnie jeszcze ciężar wzroku tej osoby, która ma wypisane na twarzy "tylko nie mdlej mi tu".

Stwierdzono u mnie 4 mies temu niestabilność zastawki mitralnej(wrodzoną). Na tyle lekką postać, że nie powinnam mieć takich objawów jakich mam. Gdyby nie zwiększająca się ilość stresów i brak ruchu - jestem pewna, że wada nie wyszłaby na wierzch a tak to się jeszcze pogarsza.
Od 2 lat była równia pochyła (80% dnia praca, obowiązki, 20% relaksu podczas krótkiego snu) aż przyszedł dosłownie wstrząs emocjonalny, zaczęły się omdlenia i skończyło się na diagnozie (prywatne lecznictwo sponsorowane przez zakład pracy, z NFZ czekałabym na wizytę jeszcze troszkę). Echo serca dopiero wykryło wadę, nigdy EKG nie pokazywało nieprawidłowości, natomiast 24h holter zanotował już dość sporo "odbić" od normy ;) Zawsze słyszałam, że szczupłe kobiety już tak mają że omdlewają :D

Udało mi się wpaść na super kardiologa. Pani doktor nie dała mi beta blokera(dodatkowo obniżał by ciśnienie, a ja mam niskie raczej, może zbyt mało wody piję), ani innych leków, zaleciła terapię behawioralną (racjonalizowanie - jeśli raz wyszłaś z ataku to drugi raz też wyjdziesz), w momentach krytycznych jak czujesz ze mdlejesz poleciła przyjąć pozycję embrionalną, zacisnąć mięśnie, rozluźnić i skupić na tym jak się rozluźniasz, wyśmiała powód dla którego się tak załamałam "dziewczyno, zdrowie masz jedne, nie ma się co przejmować" patrząc z góry widzę, że ma rację. Wiem, że ma rację, wiem, że muszę zmienić swój sposób myślenia i pewne reakcje, które jest bardzo ciężko zmienić, ale jest to możliwe. Ten 1% nadziei jest motywacją do walki.
Drugim razem natrafiłam na lekarkę ogólną, która stwierdziła "po co się pani będzie męczyć, niech pani weźmie ten beta bloker i po sprawie". Może nie chciałabym się męczyć, ale kto by chciał brać do końca życia leki na własne życzenie, skoro można samemu polepszyć swoje samopoczucie?

Są dni, że nic nie robię poza wyjściem z domu z psem na 10 min spacer i wracam do domu, czuję się jakby mnie ktoś gonił, puls 100. Nie pijam kawy, nie palę i nie piję. W lepszych dniach, jak się nie stresuję to potrafię iść na jogę, która wycisza ale trenuje wytrzymałościowo serce. Psychika jest kluczowa. Czułam jak już szłam do góry z tego dołka, dosłownie, postanowiłam do pracy wchodzić na 5 piętro. Małymi krokami, raz weszłam na 3, raz na 4, przez kilka dni weszłam i na 5, stres spowodował, że mam problem czasem wejść i na 2 do domu. Nie poddaję się, jest to nieustanna walka, każdy dzień przynosi mi jednak nową szansę. Podejmuję wyzwanie. Nie narzekam, tylko biorę się do roboty.
Umówiłam się do kina myśląc, że to czynność nie wymagająca wysiłku, niestety jestem osobą wczuwającą się i przeżywam, w efekcie wolę oglądać filmy w domu bez wszystkich efektów powodujących, że człowiek czuje się odrealniony. Czuję się czasem jakby mnie ktoś zamurował w moim ciele. Ani się pośmiać zanadto, ani załamywać. Chwilę pośmieję się serdecznie do rozpuku i już mi duszno. Przed chwilą chciałam położyć się na lewym boku przy psie i sercu się to nie spodobało, chciało wyskoczyć i wskoczyć, aż wstrzymał mi się oddech, albo bicie, sama nie wiem, jak mi się tak dzieje to jestem w takim lekkim szoku że nie umiem opisać, czy zamiera, czy bardzo mocno zabije, zabiera dech w piersiach to uczucie na pewno.
Nie polecam sauny ani aquaparków(podobno zdrowi potrafią tam zemdleć bo jest duszno i ciepło).
Teraz łączę wszystkie fakty z życia: stopniowo coraz bardziej się męczyłam. Kiedyś biegałam 8km, chodziłam do aquaparków, w saunie wytrzymywałam 2min i wychodziłam ledwo żywa pod zimną wodę, nie mogłam się opalać bo jak wstawałam to od razu słabo.
Podobno denerwować się to mścić się na swoim zdrowiu za głupotę innych. Muszę sobie to wyryć na czole :)


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Dużagosia 17-03-2015, 16:05
Cytat
Podobno denerwować się to mścić się na swoim zdrowiu za głupotę innych. Muszę sobie to wyryć na czole
Ja też muszę to wyryć sobie na czole.




Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: VVV 27-04-2015, 21:50
Są dni, że nic nie robię poza wyjściem z domu z psem na 10 min spacer i wracam do domu, czuję się jakby mnie ktoś gonił, puls 100. Nie pijam kawy, nie palę i nie piję. W lepszych dniach, jak się nie stresuję to potrafię iść na jogę, która wycisza ale trenuje wytrzymałościowo serce. Psychika jest kluczowa.
Kup trzy serca wieprzowe, pokrój w plasterki, dodaj szklankę wody, dwa ząbki czosnku, duś powoli pod przykryciem godzinę lub dłużej, aż zmniejszą się o połowę. Wywar popijaj dodając do niego koncentrat soku z buraczków Krakus. Wychodzi smaczny i pożywny barszczyk. Może przed klarownym barszczykiem masz mniejsze opory niż przed pasztetem z serc, na zielono, jak wyżej. Idealne byłyby soki z zielonych warzyw na wzmocnienie. Uduszone serca możesz wystawić dzikim kotom przy śmietniku, na pewno szybko znikną.
Koncentrat pomidorowy też jest bardzo dobry, do wszystkiego,
do różnych wywarów jak najbardziej, zawiera sporo potasu,
co jest bardzo przyjazne dla serca.
IMHO
(http://forum.bioslone.pl/Themes/bisdakworldgreen/images/bbc/img.gif)


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 30-04-2015, 11:09
Dziękuję Wam za uwagi. Trochę czasu tu nie pisałam, więc zaraz to nadrobię.
Pod koniec zeszłego roku wprowadziłam próbnie 1/4 tabletki Lokrenu, bo ciężko mi było normalnie pracować i funkcjonować. Dobrze mi to zrobiło, bo nachalne tachykardie znacznie się wyciszyły. Nie doszłam jednak do pełni formy i nadal tkwię w wielu ograniczeniach i fobiach. Ograniczenia te bardzo mi przeszkadzają, bo nie mogę sobie pozwolić na realizację wielu rzeczy, na których mi zależy.
Poza tym wydaje mi się, że idę kroczek po kroczku w dobrym kierunku, ale w bardzo powolnym tempie.
Hydroxyzynę znam - wspierałam się nią w czasie ataków, ale dla mnie nie jest to zbyt skuteczny lek.

Aktualnie mam obecnie więcej problemów ze skurczami dodatkowymi niż z tachykardią. Z jednej strony to chyba znacznie przyjemniejsze, ale z drugiej jeszcze bardziej nasila lęk o serce i lęk o zdrowie.
Nie ustąpiły tez jeszcze stany lękowe i słabsze ataki paniki.

VVV, miałbyś jakiś pomysł na skurcze dodatkowe?
W ostatnim czasie trafiłam na informację o własnoręcznie wykonanych opaskach magnetycznych, które przykłada się w okolicy serca aby naturalnie regulowały jego rytm. Czy ktoś stosował może coś takiego?

Soki pomidorowe piję hektolitrami - rewelacyjny jest ten tutaj:
http://www.gryszczeniowka.pl/index.php?id=54


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: VVV 30-04-2015, 12:19
VVV, miałbyś jakiś pomysł na skurcze dodatkowe?
Modyfikacja jadłospisu z uszanowaniem principiów Biosłone, w kierunku powiększenia stabilności elektrolitycznej i immunologicznej, po inspiracji na podstawie spisanego jadłospisu z trzech kolejnych dni, spisanego z dokładnością do odrobiny śmietanki do kawy. Jakowoż można się obłożyć magnesami, posmarować srebrem i złotem, ale to przecież proteza zdrowia, a nie o to tu biega.


Tytuł: Odp: Tashideley - tachykardia, częstoskurcz napadowy
Wiadomość wysłana przez: Nieboraczek 30-04-2015, 12:34
Co to znaczy jakowoż? To samo, co jednakowoż?