orajt
|
|
« Odpowiedz #20 : 09-07-2009, 14:41 » |
|
świństwa jak lody, batoniki, chrupkie pieczywo, kanapki, pierogi (były pyszne), cafe late Świństwa, ale pyszne? Trzeba zmienić nie tylko dietę, ale tam w głowie... Ad 1. A nie może być zielona? Ad 2. Normalna rzecz po kilkudniowym pobycie poza domem. Naprawdę pomyślałaś, ze to reakcja po koktajlu? Ad 3. To bardzo prawdopodobne. Miałam na myśli pierogi z kapustą i grzybami albo ze szpinakiem (które były naprawdę pyszne, ciasto było cienkie i chrupiące), więc w głowie chyba nie tak najgorzej Ad.1 Oczywiście może być, ale akurat taką mieli w moim sklepie. Zielona wyglądała marnie... dlatego pytam. Ad.2 Tak bo nigdy mi się to nie zdarzyło. Wróciłam w poniedziałek. Wyspałam się. We wtorek miałam wolne, nie przemęczałam się wupiłam koktajl z arbuzem i też się w miarę wyspałam. Dlatego pomyślałam, że może chodzić o jedzenie. Wczoraj koktajlu z botwiną wypiłam dość dużo (pełny aż po brzegi kubeczek 300 ml) i pomyślałam, że mój organizm dostał tyle dobroci i witamin, że musiał się z tym wszystkim uporać
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Grazyna
|
|
« Odpowiedz #21 : 09-07-2009, 14:49 » |
|
Ja nie twierdzę, ze źle jest w głowie, tylko że trzeba z niej wyrzucić skłonność do staropolskich potraw mącznych i całkiem nowoczesnych, papranych chemią lodów i batoników. Albo Dieta prozdrowotna albo brnięcie w stare nawyki, drogi pośredniej nie ma. Ad 1. Może nie zaszkodzi, nie mamy doświadczeń. Ad 2. Niech Ci będzie, ważne, że się wyspałaś, organizm docenił wolniejsze tempo .
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
orajt
|
|
« Odpowiedz #22 : 12-07-2009, 21:36 » |
|
Jak wiecie od wtorku jestem na pierwszym etapie diety. Wczoraj miałam okazję odwiedzić działkę, gdzie zjadłam trochę agrestu z krzaczka. Poza tym, nie mogąc się oprzeć zjedzeniu czegoś słodkiego w piątek zjadłam koktajl z jagodami, a wczoraj słoiczek samych jagód (mam tutaj nadzieję, że wybrałam mniejsze zło). Czy w takim razie nie powinnam przedłużyć I etapu o te dni? Kolejna sprawa związana jest z moim samopoczuciem. Wczoraj i dzisiaj byłam bardzo wycofana i nietowarzyska , po południu będąc jeszcze na działce zaczęłam być rozdrażniona, a odkąd wróciłam do domu wręcz się „trzęsę w środku”. Jestem trochę zdołowana – zarówno życiem osobisty chociaż w sumie wszystko jest w porządku (mam świadomość, że do końca miesiąca muszę poczynić pewne radykalne kroki związane z dużą zmianą i to mi trochę spędza sen z powiek), jak i koniecznością powrotu do pracy (wiem, że to banalne, ale na samą myśl chce mi się płakać). Ostatnio w takim stanie byłam jakieś 2 tygodnie temu. Jak myślicie, czy to efekt oczyszczania, dodatkowego stresu (konieczność wprowadzenia w życie ważnej decyzji, powrót do obowiązków i pracy na pełnych obrotach po urlopie i stosunkowo leniwym tygodniu po powrocie do niej)? Co mogę zrobić, żeby to lepiej znosić?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|
Aggula
Offline
Płeć:
Wiek: 46
MO: 28-05-2009
Wiadomości: 465
|
|
« Odpowiedz #24 : 13-07-2009, 07:25 » |
|
Jak wiecie od wtorku jestem na pierwszym etapie diety. Wczoraj miałam okazję odwiedzić działkę, gdzie zjadłam trochę agrestu z krzaczka. Poza tym, nie mogąc się oprzeć zjedzeniu czegoś słodkiego w piątek zjadłam koktajl z jagodami, a wczoraj słoiczek samych jagód (mam tutaj nadzieję, że wybrałam mniejsze zło). Czy w takim razie nie powinnam przedłużyć I etapu o te dni? Szkoda, że się skusiłaś, w końcu pierwszy etap to tylko 3 tygodnie i nie jest tak tragicznie przetrwać ten czas, bo jest on stosunkowo niedługi, ale powinien być dość restrykcyjny. Myślę, że przedłużać trwania I etapu nie musisz, nawet nie należy. Mistrz podaje czas optymalny, na zrealizowanie założeń I etapu. A ponieważ poszczególne etapy na dłuższą metę nie są w pełni korzystne dla organizmu, bo nie dostarczamy wielu pożywnych produktów, to nie można jej sobie wydłużać kiedy tylko "się potkniemy". Dieta musi być zróżnicowana i zbilansowana, dlatego te ograniczenia są dobre tylko na określony czas i w określonym celu. Wytrzymaj, jeszcze tylko dwa tygodnie i już będziesz mogła włączyć niektóre owoce. Ale na razie daruj je sobie.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Iza38K
|
|
« Odpowiedz #25 : 13-07-2009, 08:56 » |
|
Tak ! Konieczne wyciszenie. I popatrzenie się na siebie "z boku". Czasem sami sobie wyolbrzymiamy problemy.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
orajt
|
|
« Odpowiedz #26 : 13-07-2009, 10:21 » |
|
Tak ! Konieczne wyciszenie. I popatrzenie się na siebie "z boku". Czasem sami sobie wyolbrzymiamy problemy. Wzięłam kąpiel z solą i oliwą, trochę się ponapinałam i porozluźniałam (w/g poleconej przez Grażynę metody Jacobsona) i trochę mi przeszło. Niemniej jednak dziś rano miałam poważne problemy żeby wstać z łóżka... to chyba stara jak świat choroba - lenistwo Pomyślałam jeszcze, że to dla mnie bardzo charakterystyczne – tak się dołować i nakręcać, ulegać emocjom (tym dobrym i tym złym). W moim otoczeniu panuje przekonanie, że mam taki „wybuchowy”, impulsywny charakter, jestem zmienna, mam „słomiany zapał” i dążę do ciągłych zmian (nie mogę zagrzać miejsca w pracy, związkach, mieszkaniach – wszystko po pewnym czasie mnie męczy - resztą te zmiany też ). Teraz mam jednak nadzieję, że wynika to jednak ze stanu organizmu i się radykalnie zmieni.
|
|
« Ostatnia zmiana: 13-07-2009, 10:27 wysłane przez Orajt »
|
Zapisane
|
|
|
|
orajt
|
|
« Odpowiedz #27 : 13-07-2009, 10:32 » |
|
Aggula jesteś bezlitośnie rzeczowa Nie jest to dla mnie miłe (bo pokazuje moje słabości), ale dziękuję Ci. Potrzebny mi taki mały "ochrzan" ;D Ach! I chciałam jeszcze podziękować Grażynie, za to że wyodrębniła mój wątek To chyba znaczy, że zasłużyłam na Waszą uwagę Dzięki!
|
|
« Ostatnia zmiana: 13-07-2009, 10:37 wysłane przez Orajt »
|
Zapisane
|
|
|
|
Aggula
Offline
Płeć:
Wiek: 46
MO: 28-05-2009
Wiadomości: 465
|
|
« Odpowiedz #28 : 13-07-2009, 12:54 » |
|
Orajt, wspomniałaś, że skusiłaś się na słodkie i owoce. Z tego co ja wiem, cukier pobudza i rozstraja. Dlatego np. jeśli nie chemy aby nasze dzieci zamieniły się w małe potworki, należy unikać dawania im słodyczy, w Anglii jest to powszechna wiedza i na takie dzieciaki po słodyczach, mówi się Hyper-active, co znaczy Hiper aktywne. Może i na Ciebie ta dawka słodkości wpłynęła podobnie? Jesteś pobudzona, nadaktywna, nerwowa. A co do tych słów; to dla mnie bardzo charakterystyczne – tak się dołować i nakręcać, ulegać emocjom (tym dobrym i tym złym). W moim otoczeniu panuje przekonanie, że mam taki „wybuchowy”, impulsywny charakter, jestem zmienna, mam „słomiany zapał” i dążę do ciągłych zmian ( miewam podobnie, ale od czasu wprowadzenia MO, koktajli i diety DP, jest znacznie, znacznie lepiej. Więc nie martw się ureguluje się Twój organizm, uporządkuje jego praca, wyciszysz się i Ty. A tak z własnego doświadczenia-jeśli relaksujesz się w kąpieli, to włącz jeszcze kilka elementów; 1)krople eteryczne(mięta, sosna, eukaliptus - z tych rozluźniających), 2) zgaś światła a w zamian zapal kilka świeczek-takie miękkie przyjemne światło cudnie relaksuje i 3) muzyka-spokojna, instrumentalna, relaksacyjna, nie za głośno. Zobaczysz jak Ci będzie dobrze!
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
orajt
|
|
« Odpowiedz #29 : 13-07-2009, 15:16 » |
|
Orajt, wspomniałaś, że skusiłaś się na słodkie i owoce. Poprawka! Słodkiego nie jadłam "Tylko" jagody, bez dodatku cukru czy miodu. Co do relaksacji to chyba muszę zacząć znów ćwiczyć jogę, ale nie w domu bo tutaj jest za dużo ludzi. Każdy pracuje, a co za tym idzie załatwia sprawunki/odpoczywa/słucha muzyki o innej porze, przez co takie wyłączenie się jest bardzo trudne. Tutaj pomogłaby medytacja Ciekawe co piszesz o wpływie słodyczy na nerwowość.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
orajt
|
|
« Odpowiedz #30 : 14-07-2009, 09:40 » |
|
Grażyna zwróciła mi uwagę, że moja dieta nie jest prawidłowa. Za jej radą wrócę do książek Pana Słoneckiego i może tym razem więcej zapamiętam. Już wiem, że dieta rozdzielna nie jest wskazana, jeśli nie ma się problemów z trawieniem lub wagą.
W międzyczasie proszę o uwagi do stosowanego przeze mnie sposobu odżywiania: Śniadanie - jajka z surowymi warzywami. II śniadanie - kasza jaglana/gryczana/ryż z surowymi warzywami lub kiszonkami. Obiad - ryba z surowymi lub blanszowanymi warzywami. Kolacja – koktajl. Rano przygotowuję sobie zestawy na II śniadanie i obiad. Używam dużo masła do jajek i kaszy i gęstej śmietany do warzyw. Od tygodnia jestem na I etapie DP (i w tej chwili potrafię jeść masło łyżkami).
Posiłki co 2,5 godziny (pół godziny na posiłek), a w międzyczasie zioła na układ moczowo-płciowy (3 razy po szklance). Wyznaczeniem stałych pór posiłków chciałabym przyzwyczaić organizm, żeby nie podjadać przez cały czas, co mi się często zdarza.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Grazyna
|
|
« Odpowiedz #31 : 14-07-2009, 10:37 » |
|
Jak dla dziewczyny, niepracującej ciężko fizycznie i nieuprawiającej sportu nie jest to źle, jednak ciąg na masło dobitnie świadczy o głodzie białka - jego codzienne ubytki w organizmie nie są wyrównywane, a w okresie zdrowienia ubytki rosną - zastępczo tak się objawia. Wiem, nie jesz mięsa... Może mogłabyś włączyć sobie zupę z soczewicy lub grochówkę, a dodatkowo miseczkę białej fasoli zamiast części warzyw. Orzechy, przynajmniej do koktajlu. Soja byłaby niezła, ale - niemodyfikowana. Żeby zjeść dosyć dla zaspokojenia głodu, musisz sobie rozpychać żołądek warzywami, które są żałośnie ubogie w białko. Trochę, ale niewiele więcej białka ma ryż, kasze ale to jest dramatycznie poniżej potrzeb organizmu. Czy czytałaś wątek Zibiego http://bioslone.pl/forum2/index.php?topic=7629.0
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Grazyna
|
|
« Odpowiedz #32 : 14-07-2009, 22:23 » |
|
Ach! I chciałam jeszcze podziękować Grażynie, za to że wyodrębniła mój wątek To chyba znaczy, że zasłużyłam na Waszą uwagę Dzięki! Niestety, jest nas zbyt mało kadry dla tylu podopiecznych. Mieliśmy trzy Opiekunki, ale nie miały dość czasu na pomaganie innym.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
orajt
|
|
« Odpowiedz #33 : 15-07-2009, 08:51 » |
|
Jak dla dziewczyny, niepracującej ciężko fizycznie i nieuprawiającej sportu nie jest to źle, jednak ciąg na masło dobitnie świadczy o głodzie białka - jego codzienne ubytki w organizmie nie są wyrównywane, a w okresie zdrowienia ubytki rosną - zastępczo tak się objawia.
Do tej pory tego nie miałam, a jadłam o wiele mniej białka - pewnie zapychałam to innymi "świństwami". Wiem, nie jesz mięsa... Może mogłabyś włączyć sobie zupę z soczewicy lub grochówkę, a dodatkowo miseczkę białej fasoli zamiast części warzyw.
Robiłam kilka podejść do zupy na kościach. Niestety rosół na "porcji rosołowej" zakupionej w sklepie jest żałośnie blady i bez smaku. Widziałam na targu baby sprzedające drób i chodzi mi to po głowie, ale odstrasza mnie przygotowanie takiego kuraka z pazurami i "tym wszyskim w środku" Już przygotowanie mięsa ze sklepu (kiedy jeszcze je jadłam) było dla mnie nie lada wysiłkiem. W sumie nie wiem nawet jak to zrobić Zupa z soczewicy (czerwonej czy zielonej?), grochówka czy biała fasola jak najbardziej Rozumiem, że dopiero na II etapie DP. A bób może być? Orzechy, przynajmniej do koktajlu. Soja byłaby niezła, ale - niemodyfikowana. Żeby zjeść dosyć dla zaspokojenia głodu, musisz sobie rozpychać żołądek warzywami, które są żałośnie ubogie w białko. Trochę, ale niewiele więcej białka ma ryż, kasze ale to jest dramatycznie poniżej potrzeb organizmu.
Orzechy jem, zwłaszcza laskowe. Muszę tylko poczekać do II etapu DP. Tak Grażyno, czytałam. Dlatego razem z I etapem DP wprowadziłam do dziennego menu obowiązkowo przynajmniej 1 jajko i rybę na obiad. Nawet nie chcę analizować swojej dotychczasowej diety pod tym kątem Niestety, jest nas zbyt mało kadry dla tylu podopiecznych. Mieliśmy trzy Opiekunki, ale nie miały dość czasu na pomaganie innym.
Domyślam się, dlatego też dziękuję za ten czas, który mi poświęcacie
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Aggula
Offline
Płeć:
Wiek: 46
MO: 28-05-2009
Wiadomości: 465
|
|
« Odpowiedz #34 : 15-07-2009, 08:56 » |
|
Niestety rosół na "porcji rosołowej" zakupionej w sklepie jest żałośnie blady i bez smaku Dorzuć sporo dobrej włoszczyzny i co najważniejsze; ten apetyczny, żlotawo-brązowy kolor nadaje łupina cebuli. Wystarczy, że wrzucisz do gotowania rosołu jedną duża cebulę w łupinie, tak tej zewnętrznej, brązowej. I zobaczysz, jaki zyska ładny kolorek i smak oczywiście. Tylko po wszystkim wyjmij te cebulę.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Grazyna
|
|
« Odpowiedz #35 : 15-07-2009, 14:56 » |
|
Muszę tylko poczekać do II etapu DP. Tak, wiem - ale to szybko zleci. Wystarczy, że wrzucisz do gotowania rosołu jedną duża cebulę w łupinie, tak tej zewnętrznej, brązowej. I zobaczysz, jaki zyska ładny kolorek i smak oczywiście. Innym sposobem uzyskania apetycznego rosołku, o którym piszę w dziale kulinarnym, jest podpieczenie Prawie do czarnego) obranej cebuli - w całości - na suchej patelni odpornej na przypalenie, na ruszcie lub bezpośrednio na rozgrzanym palniku. Tę cebulę wrzuca się do rosołu jakieś 10 minut po warzywach, razem z pieprzem. Potem trzeba ją usunąć razem z innymi warzywami. Pozostaje zapach w całym mieszkaniu i dobry smak rosołu.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Zbigniew Osiewała (Zibi)
|
|
« Odpowiedz #36 : 15-07-2009, 16:52 » |
|
Można też wrzucić całą główkę czosnku polskiego, w "ubranku".
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
orajt
|
|
« Odpowiedz #37 : 15-07-2009, 22:34 » |
|
Z cebulą próbowałam, ale może na zbyt duży garnek bo kolor dała, ale smaku nie za bardzo (marzy mi się taki tłusty żółciutki rosołek z dużymi okami ). Spróbuję jeszcze, dam jej więcej i więcej włoszczyzny. Dzięki. Mam jeszcze pytania odnośnie przejścia z alocitu z sokiem z aloesu na alocit z citroseptem i terminów zakończenia poszczególnych "kuracji". Obecnie piję MO z olejem kukurydzianym - planuję do końca lipca (tak samo jak I etap DP i mieszankę ziołową na układ m-p). Czyli od sierpnia zaczynałabym MO z olejem z pestek winogron, robiła przerwę w ziołach i przechodziła do II etapu DP. Czy to nie za dużo zmian w tym samym czasie? MO piję od połowy stycznia więc w najbliższym czasie powinnam też zmienić składnik gojący alocitu. Właśnie kończy mi się sok z aloesu. Czy wskazane jest żebym zaczęła pic MO z citrospetem od jutra, jeśli jestem w połowie I etapu DP? Czy i tak nie za wiele zmian zachodzi teraz w moim organizmie? Co prawda nie czuję żadnych fizycznych (ani psychicznych) dolegliwości, ale może ktoś z Was był w podobnej sytuacji?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Iza38K
|
|
« Odpowiedz #38 : 16-07-2009, 11:16 » |
|
Porcja rosołowa to rozumiem ten " szkielet " ? Na tym w życiu nie uzyskasz esencjonalnego rosołu. Ja do rosołu wrzucam i przerastaną wołowinę (szponder), skrzydło indyka czasem szyję, ze dwa skrzydła z kurczaka. Czasem dorzucę jak mam trochę tłuszczu z kaczki wsiowej a jak nie mam udko z kurczaka. Wiem ,że to wygląda na wiele ale ja gotuję dla 5-cio osobowej rodziny. Dla jednej można zrezygnować z jakiegoś mięsa. Aha i nie daję żadnej przypieczonej cebuli tylko pora i czosnek jak doradził Zibi. Oczywiście sporo warzyw.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Laokoon
Offline
Płeć:
Wiek: 44
MO: 01-08-2008, z przerwami
Wiedza:
Skąd: pomorskie
Wiadomości: 2.510
|
|
« Odpowiedz #39 : 16-07-2009, 13:34 » |
|
Fakt, musisz mieć wielki gar Iza żeby to wszytko pomieścić. A przypalona cebula, czemu nie? Ona dodaje trochę specyficznego smaku.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|