Dzięki, Grażynko! Trochę podniosłaś mnie na duchu i pomogłaś ułożyć to sobie w głowie. Zaczynam od początku, ale bogatszy o wiedzę na... lepszy okres
.
KB - odstawiam. (Wydaje mi się jednak, że one mnie nie uczulały, nawet bardzo mi posmakowały. Robiłem je w mniejszych proporcjach. Łyżeczka słoneczniku, lnu i dwie łyżeczki pestek z dyni).
Na początku mojej choroby, jeszcze zanim zacząłem brać steryd, byłem na wizycie u O. Jana Grande - zakon Bonifratrów. Oto, co mi zalecił (w skrócie). Bardzo jestem ciekaw co, o tym sądzicie:
1. Z jadłospisu usunąć słodycze, a cukier zastąpić odrobiną miodu (z cukru wtedy zrezygnowałem).
2. Codziennie zjadać trzy gotowane marchwie, starte, polane roztopionym masłem, najlepiej osełkowym (stosowałem).
3. Owoce pieczone w piekarniku. Pieczone jabłka 2-5 dziennie (nie jadłem).
4. Pięć razy w tygodniu po dwa jaja na miękko na śniadanie (jem do dziś).
5. Dużo ryżu gotowanego na mleku z proszku z dodatkiem cynamonu, masła i miodu (nie jadałem).
6. Kefir i jogurt w kilku małych porcjach dziennie.
7. Zupy bogate w marchew, pietruszkę, seler i trzy posiekane cebule na kurzych łapkach (nie robiłem).
8. Mięsa czerwone, chude, gotowane (na początku się stosowałem).
9. Do tego wszystkiego mieszanka ziołowa, którą piłem raczej sumiennie (nie znam składu), Vilcacora, Spirulina Pacyfica.
Ojciec Jan Grande napisał trzy książeczki „Przepisy na zdrowe życie”. Piszę o tym, gdyż wydaje mi się, że podejście jego do zdrowia jest bardzo zbliżone do idei Biosłone. Jest kilka rozbieżności (mleko, chleb), ale to jest starszy człowiek. Za jego czasów te produkty były zupełnie inne.
Co o tym sądzicie? Któreś z jego zaleceń będzie dla mnie dobre?
Jak już się tak rozpisałem, to dodam jeszcze kilka rzeczy z historii mojej choroby. Nie zrobiłem tego na początku, ale jak to mówią: na nic w życiu nie jest za późno.
Wizytę u O. Grane miałem w 2002 roku. Problemy u mnie rozpoczęły się mniej więcej dwa lata wcześniej. Na początku były wzdęcia, potem pojawiły się biegunki (nic sobie z tego wtedy nie robiłem), no i krew w stolcu. Wtedy się wystraszyłem. Kilka wizyt w szpitalu w stanie osłabienia. Tam kroplówki, dietka lekkostrawna i „w stanie ogólnie dobrym wypuszczony do domu” . Po kilku miesiącach powtórka z rozrywki. To wszystko było w szpitalu w Przemyślu, tam wtedy mieszkałem. W 2002 poprosiłem o skierowanie do szpitala w Krakowie. Byłem mocno osłabiony, waga spadła do 61 kilogramów. W kibelku spędzałem bardzo dużo czasu, nawet w nocy. Były momenty, że leciała ze mnie sama krew. No i ten ból. Było kiepsko.
W Krakowie zrobili mi specjalistyczne badania - kolonoskopia, scyntygrafia ognisk zapalnych. Wynik badań: choroba Leśniowskiego - Crohna (potem to się zmieniało, co szpital to, na zmianę - albo Crohn, albo Wrzodziejące Zapalenie Jelita Grubego).
W tym czasie zacząłem się interesować tą chorobą - książki, Internet. Szukałem alternatywnego sposobu leczenia. Był bioenergoterapeuta, filipińscy lekarze, w końcu trafiłem do Ojca Grande. Nie wiem co mi pomogło, ale było trochę lepiej. Myślę, że to zalecenia Ojca Jana. Odstawiłem cukier, jadłem tę marchew, piłem zioła. Ale jak tylko zrobiło się lepiej, to stopniowo wracałem do dawnych nawyków.
W 2004 znów szpital. Tym razem w Rzeszowie. Tutaj WZJG. No i zaczęła się prawie siedmioletnia przygoda ze sterydami (Metypred), którą zakończyłem w tym roku w październiku. Byłem wtedy w szpitalu we Wrocławiu. Pisałem już tutaj o tym. Do szpitala zgłosiłem się po namowach mojej narzeczonej. Nie dawała mi spokoju. Uważała, że nie powinno się tak długo brać sterydu. I MIAŁA RACJĘ. Lekarka trochę mnie wystraszyła. Wspominała o nadnerczach, że nie wiadomo czy prawidłowo wszystko będzie funkcjonować po odstawieniu sterydu. O tym też już pisałem. Może to właśnie to jest powodem mojego obecnego stanu. Zalecano mi kolejne badania nadnerczy, ale tego nie zrobiłem. Ostatnie półtora miesiąca wszyscy już znają. Piszę na bieżąco.
Chciałbym jeszcze wspomnieć, jaka była moja dieta przez te wszystkie lata. Na chorobę sobie intensywnie pracowałem. W trakcie nie było lepiej.
Bardzo dużo papierosów (czasami trzy paczki dziennie), sporo alkoholu i kawy - często na czczo na śniadanie. Przez cały dzień fast foody, na zmianę oczywiście z papieroskiem i kawką. Wieczorami odgrzewany obiad i imprezki mocno zakrapiane. Jestem muzykiem. Często grywam na weselach, różne koncerty, wyjazdy a tam, wiadomo…Małe zmiany wprowadziłem po wizycie u O. Grande, ale to na krótko. Sterydy sprawiły, że nie musiałem się niczym przejmować. Miałem 7 lat względnego spokoju. Niczego sobie nie żałowałem.
To tak w skrócie historia. Papieroski rzuciłem 4 lata temu. Dziwna sprawa – pogorszyło się wtedy, ale poradziłem sobie zwiększając dawkę sterydu. Robiłem tak zresztą przez te wszystkie lata. Jak było dobrze, to brałem mało leków, często zapominając o nich nawet na kilka dni, a jak gorzej, to zwiększałem. Dodawałem Lopeamid i było git.
Wydawało mi się, że mam cudowny lek. Nie zdawałem sobie sprawy, ile on ma skutków ubocznych. Mój stan po odstawieniu sterydu już każdy zna. Jestem w punkcie wyjścia. Jak na początku choroby tyle, że z organizmem o wiele bardziej zanieczyszczonym toksynami i nie wiem czym jeszcze. Mam nadzieję, że z Waszą pomocą uda mi się z tym wszystkim poradzić. Bardzo dziękuję za dotychczasową i proszę o więcej. Proszę też o wyrozumiałość. Zdaję sobie sprawę, że na niektóre moje pytania musicie odpowiadać enty raz na tym forum. Mam nadzieję, że takich będzie coraz mniej.