Dopiero teraz postanowiłam napisać kilka słów o sobie, aby było to dla mnie pewnego rodzaju pamiętnikiem w moim dochodzeniu do zdrowia.
Choć na forum jestem już dość długo, książki przeczytałam, MO zaczęłam pić dość dawno temu to dwie ciąże po drodze sprawiły, że piłam z przerwami. Obecnie nie piję MO ponieważ jeszcze karmię. Zbliża się wielkimi krokami ten dzień gdy na nowo powrócę do MO, bo zbliża się koniec karmienia piersią. Mimo wszystko staram się odżywiać prawidłowo (nie DP, jak na razie). Glutenu nie jadłam już od ponad roku co najmniej i wcale mi go nie brakuje, mało tego - takie jedzenie mi nie smakuje już.
Chciałabym zatem przybliżyć swoją historię, aby inni bardziej doświadczeni forumowicze pomogli mi przejść przez kolejne etapy oczyszczania, coś doradzić etc.
Jeśli dobrze pamiętam (urodziłam się w 1984) to w dzieciństwie/młodości odżywiałam się tak jak na każdej typowej wsi, czyli jaja od kur, mleko, chleb, pierogi, mięso. Normalne polskie swojskie jedzenie, jadło się to, co było. Słodycze były, ale nie za często. Do 4. klasy szkoły podstawowej byłam bardzo szczupła, wręcz chuda - później stopniowo wzrastał mi apetyt i lubiłam zjeść, ale nigdy nie byłam gruba.
Jeśli chodzi o choroby, to chorowałam ale nie za często. Antybiotyki brałam, ale nie za dużo. Mam takie wrażenie, że dużo tego nie było, choć może nie pamiętam dokładnie. Ostatni pamiętny antybiotyk łykałam w 2008 roku na anginę - od tego czasu nic. Przechodziłam już kilka infekcji, z gorączkami czy też przeziębienia, bez żadnych leków (nawet teraz). Dzieci staram się też tak "leczyć".
Zawsze byłam bardzo wrażliwa, moje problemy zaczęły się około 20-ego roku życia - stwierdzono ZJD. Bardzo się z tym męczyłam, sama wiem że winowajcą był stres. Udało mi się wyprowadzić organizm na prostą kisielkami z siemienia lnianego (gotowałam ziarna w wodzie i piłam na czczo). Trwało to około roku ale czułam się bardzo dobrze, nigdy już nie wróciło. Zmieniłam nastawienie, mniej się wszystkim przejmowałam i mój stan fizyczny i psychiczny się poprawił. Dodatkowo zaczęłam o siebie dbać, tzn chciałam trochę zrzucić kg i przestałam jeść produkty mączne oraz słodycze (te ostatnie czasami podjadałam, głównie czekoladę oraz żelki) ale czułam się na tej "diecie" fantastycznie - psychicznie oraz fizycznie. Po tym wiem, że gluten u mnie odpowiada za przybieranie na wadze.
O Biosłone dowiedziałam się od znajomego, przypadkowo bo razem mieszkaliśmy. Zaczęłam pić MO w 2008 roku, piłam około roku. Gdy zaszłam w ciążę w 2009 roku przestałam pić MO (gdzieś w okolicy 20 tc) - szczerze powiedziawszy nie pamiętam już dlaczego - chyba wpłynęła na to zmiana miejsca zamieszkania, przeprowadzka. Byłam młodsza, mniej doświadczona, chyba mniej mi zależało. Ale już wtedy zauważyłam zmiany w swoim zdrowiu takie jak:
- okresy były mniej bolesne
- nie miałam takiego jakby kataru, który często męczył mnie rano głównie na wiosnę i jesienią
- schudłam
- wyniki badań miałam idealne
- czułam się bardzo dobrze.
W czasie 1-wszej ciąży jadłam gluten, jakieś pół roku po urodzeniu dziecka także. Potem stwierdziłam że wracam do MO (maj 2010) - znów wszystko się powtórzyło, schudłam, czułam się dobrze, włosy po ciąży przestały mi w końcu wypadać, miałam super skórę.
W kolejną ciąże zaszłam pod koniec 2010 roku - tym razem nie przerwałam MO. Niestety, nie wiem czemu do tej pory, pojawiła się u mnie
egzema w okolicach
lutego 2011 na dłoniach - więcej na ten temat pisałam tutaj:
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=6774.msg128570#msg128570 oraz tutaj:
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=20458.msg168863#msg168863.
Za radą ekspertów, odstawiłam MO, nie wiedziałam czy to łuszczyca, grzybica czy AZS. Zmiany powoli zniknęły, nie były aż takie trudne do wytrzymania, nie swędziało tak bardzo. I taki stan utrzymywał się tak jakby do jesieni 2012 (czyli do niedawna). Wtedy ta egzema dała o sobie znać powtórnie i to ze zdwojoną siła - tzn zmiany są na dłoniach, właściwie tylko na prawej ręce (cała kostka palca środkowego i cały ten środkowy palec są objęte tymi zmianami); na łokciach; łydkach oraz pod pachą. To mnie bardzo męczy, swędzi. Za radą Klary oraz Agnieszki stosuję ocet zewnętrznie oraz wewnętrznie, jak i siemię lniane i okłady z kapusty. Skóra, szczególnie na palcu oraz kostce jest sucha, pęka i boli.
Ponadto mam torbiel podpajęczynówkową, chyba od urodzenia, ale dokładnie nie wiem. Z tym nic się nie robi - tak mi mówili.
Na obecną chwilę to mnie najbardziej męczy. Inne moje dolegliwości:
- często robię się "pełna" mimo, że dużo nie zjadłam
- czasami boli mnie głowa
- czasami męczy mnie "katar" - głównie rano
- problemy z kręgosłupem szyjnym
- wystaje mi bardziej prawe biodro - prawdopodobnie od noszenia dzieci
- przeszłam rwę barkową - na szczęście dobry masażysta mi pomógł dwukrotnie
- czuję się taka zmęczona, może to przez to że całe dnie spędzam na zajmowaniu się domem i dziećmi jak na razie
Co obecnie stosuję:- KB
- Kelp (od 1,5 roku?)
- nie jem glutenu
- jem cukier (głównie w kawie, oraz w wypiekach)
- ocet jabłkowy (1 łyżka) rano na czczo w szklance ciepłej wody oraz zewnętrznie
- staram się zdrowo odżywiać, dobrze gotować.
Na razie to tyle, jeśli ktoś ma jakieś wskazówki to chętnie je przeczytam.