Cześć!
Dzisiaj poświęciłem sporo czasu na próby zakupienia książki „Zdrowie na własne życzenie, Tom I” na podstronie „Sklep” (przycisk widać na górze strony, po prawej).
Przy zakupie 1, 2 egzemplarzy do każdej przesyłki dołączony jest przekaz pieniężny, na którym jest wpisana kwota równa cenie detalicznej zakupionych książek.
Przekaz, po otrzymaniu przesyłki, należy uiścić na poczcie albo w banku, z czym wiąże się opłata pobierana przez pocztę i bank.
Opłatę za książki można także zrealizować przez Internet, wpłacając wpisaną w przekazie kwotę na konto mBank:
82 1140 2004 0000 3002 3727 1557
W tym przypadku w rubryce "tytułem" należy wpisać nasz numer widniejący na dołączonym do przesyłki przekazie w rubryce "tytułem".
Czyż nie powiewa grozą? Gdzie wpisaną? W jakim przekazie? Jaki numer? Dołączony do której przesyłki?
Jakbyśmy się cofnęli o 15 lat rozwoju nowoczesnych systemów płatności online, wygodnej i klarownej obsługi zamówień użytkowników itp.
W jeszcze większe pomieszanie wprawił mnie mail z "potwierdzeniem zamówienia":
Wysłano dnia 14.07.2015 - 11:25
Wysłano z adresu IP: [X.X.X.X]
[tutaj mój adres]
2
0
0
Owszem domyśliłem się że cyfry na dole oznaczają liczby zamówionych egzemplarzy, tylko pojawia się pytanie: po co mi to? Przecież wiem ile zamówiłem. Bardziej interesuje mnie, ile mam przelać i z jakim tytułem przelewu.
Próba skontaktowania się z podanym kontaktem
kontakt@bioslone.pl również nie przyniosła jak dotąd skutku — nikt nie odpisuje....
No i powiedzcie mi teraz, czy istnieje skuteczniejszy sposób zniechęcenia potencjalnego amatora książki?
A może chodzi o to, że zdobycie te książki po prostu
musi być okupione wysiłkiem — że nie wystarczy normalnie zapłacić, jak w innych sklepach, ale że trzeba się jeszcze przy tym nabiegać, napytać i nastarać?
Edytowano:PS. Książkę zamówiłem jeszcze bardziej archaiczną metodą, mianowicie telefonicznie, w jednej z księgarń podawanych w wątku „Hurtownie...”, najbliższej mojemu miejscu zamieszkania. 2 egzemplarze mają niby czekać w sobotę. Na stanie jest 1. Zobaczymy, a ja już zacieram ręce, że jest chociaż ten jeden!