Zanim zadam pytania, napiszę podstawowe przydatne informacje o sobie:
21 lat/50 kg/165cm
DP od 14.10.16
MO od 20.10.16
KB planuję wdrożyć od jutra - odbieram młynek do kawy
Guz tarczycy 0,4 cm x 0,6 cm, zlecona biopsja (dzięki Biosłone nie doszła do skutku); wysokie TSH (waha się 3,18 - 4,78), nie stwierdzono Hashimoto, FT4 i FT3 na odpowiednim poziomie, włosy lecą jak szalone, brak problemów z cerą; reszta wyników w normie (włącznie z glukozą i żelazem).
Wcześniejsza dieta: nie stroniłam od fast foodów, cukru, glutenu. Więc standardowy jadłospis: domowe obiady (smażenie na oleju roślinnym, mąka, ryż, ziemniaki, cuda wianki) + co jakiś 3 dzień jedzenie na mieście, słodkie napoje, batony. Poza tym alkohol, od okresu studiów (tj. 2 lata), co najmniej raz w tygodniu, czasami dłuższe przerwy. Papierosy, wcześniej okazyjnie, ostatnio przynajmniej jeden na dwa dni.
Dodatkowo: 2-4 razy w miesiącu pracuję na zmiany nocne, zdarza się, że potem muszę iść na uczelnię praktycznie bez snu.
Dziś dostałam 1 tom książki Mistrza, więc jestem w trakcie czytania. Sporo wątków już przewertowanych, jednak nie wszędzie znajduję jednoznaczne odpowiedzi, dlatego zdecydowałam się zadać pytania tutaj. Mam nadzieję, że nie będą one zdublowane (jeszcze nie zdążyłam przeczytać wszystkich 109 stron wątku).
1. Czy przy guzie tarczycy należy kontynuować zaleconą suplementację jodem, selenem (walmark 100), witaminą D3; mimo przeciwwskazaniom płynącym z DPI? Zanim trafiłam na Biosłone kupiłam opakowanie jodid 100, czy jeżeli suplementacja jodem jest wskazana to mogę dokończyć opakowanie, czy od razu przerzucić się na kelp?
2. Mam dostęp do swojskiego mleka. Wcześniej już czytałam, że należy je przerobić na śmietanę i wtedy można spokojnie spożywać. Mamy jednak jesień i może być ciężko ze zrobieniem śmietany, zwłaszcza, że jestem początkująca w tej materii. Czy w związku z tym - gdy śmietana nie wyjdzie - mogę wykorzystać surowe mleko do koktajlu bądź do słabej kawy?
3. Mam napady głodu. Mogłabym jeść ciągle i ciągle; mimo tego, że jem mięso, kaszę, surówkę, a czasami jeszcze jaja (wszystko to w jednym posiłku!) to jakąś godzinę później znowu jestem głodna i podjadam np. kabanosy, kapustę kiszoną i inne (ale dozwolone). Wychodzi więc na to, że żołądek praktycznie w ogóle nie odpoczywa. Czy więc lepiej się przemęczyć i nie podjadać i poczekać aż to się unormuje, czy słuchać organizmu i jeść kiedy chcę?
4. W związku z tym, że za dietę zabrałam się trochę wcześniej niż za MO to nie miałam jeszcze pełnej wiedzy i spożyłam trochę produktów, które niekoniecznie były "odpowiednie" : szynka z marketu (sporo), parówki, nie uzdatniłam mięsa, które pochodziło również z marketu (łącznie jakieś 4-5 razy), zjadłam ciasto jaglane z dodatkiem kakao i łyżeczki miodu (ta łyżeczka miodu to na całe ciasto, nie na jeden kawałek, poza tym brak mąki i innych niedozwolonych rzeczy), śmietana sklepowa 18%, jadam wafle ryżowe, bo nie zawsze na uczelni i potem w pracy mam co zjeść "normalnego", dwie herbaty, które nie były czarnymi oraz 4 pomidorki koktajlowe
.
A teraz przechodząc do meritum - czy z takimi grzechami mogę liczyć dietę od tego 14.10, czy może rozpocząć odliczanie od nowa - od w pełni świadomego "spożywania"? Najbardziej chodzi o to mięso, w które mogło być upchnięte sporo syfu, w tym glutenu.
Przepraszam, że wyszedł taki tasiemiec, ale chciałam wszystko dokładnie opisać, żeby i odpowiedź mogła być "szyta na miarę"
.
PS. Pytanie dodatkowe - czy są tutaj Szczecinianie, którzy mogliby polecić dobry sklep mięsny? Dojście do jaj i mleka znalazłam, z mięsem i warzywami gorzej.