Niemedyczne forum zdrowia

TEMATY NIEZWIĄZANE Z NURTEM BIOSŁONE => Hyde Park => Wątek zaczęty przez: Luki27 25-01-2012, 19:58



Tytuł: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Luki27 25-01-2012, 19:58
Chciałbym na tym forum poruszyć temat wpływu środowiska, w którym żyjemy, na wystąpienie chorób, a dokładnie nowotworów.
Zdarzyło się tak w moim domu rodzinnym, że w ciągu 4 lat trzy osoby zachorowały na nowotwór i w konsekwencji zmarły - mój dziadek, babcia i mama (wszyscy mieszkali w tym samym domu).
Czy to jest zupełny przypadek, że w bardzo bliskim odstępie czasu wystąpiły 3 nowotwory złośliwe? Czy może gdzieś przyczyna?
Dom, w którym te osoby mieszkały został wybudowany w latach 60 - oczywiście dach pokryty jest eternitem, nieodizolowanym od strychu. Pamiętam, że jak byłem małym dzieckiem w kuchni został zamontowany okap kuchenny - z pionowym wyprowadzeniem na strych, okap odprowadzał opary z kuchni, ale równie dobrze opary ze strychu (z pyłkami eternitu) mogły przedostawać się do kuchni.
W domu występuje dosyć duży problem z wilgocią. Łazienka nie ma wentylacji. W piwnicy często stoi woda. Na ścianach bardzo często występowały czarne naloty.
Słyszałem również, że dom zbudowany jest na żyle wodnej - 150 m od domu jest droga asfaltowa. Gdy drogą przejeżdża ciężarówka, drgania przechodzą przez cały dom - jakby żyła wodna biegła od drogi do domu.
Jestem ciekaw Waszych opinii.


Tytuł: Odp: Choroby, a środowisko w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 25-01-2012, 20:42
A o czym tu mówić. Im zdrowsze środowisko w jakim mieszkamy tym lepiej. Ze zdrowiem jest jak z życiem, w myśl zasady jak dbasz tak masz albo też jak dbasz to masz, jak nie dbasz to nie masz. Więc jak dbasz tak masz. Ale nie można przy tym wpadać w paranoję.


Tytuł: Odp: Choroby, a środowisko w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Heniek 25-01-2012, 20:58
Chciałbym na tym forum poruszyć temat wpływu środowiska w którym żyjemy na wystąpienie chorób, a dokładnie nowotworów.
Zdarzyło się tak w moim domu rodzinnym, że w przeciągu 4 lat trzy osoby zachorowały na nowotwór i w konsekwencji zmarły - mój dziadek, babcia i mama (wszyscy mieszkali w tym samym domu).
Czy to jest zupełny przypadek, że w bardzo bliskim odstępie czasu wystąpiły 3 nowotwory złośliwe, czy może gdzieś przyczyna?

Bardzo wiele wskazuje na to, że obecna epidemia raka to efekt medykalizacji życia, m.in. powszechności szczepień, powszechnego blokowania objawów chorobowych, 'profilaktycznego' łykania leków i suplementów na zapas, Ot, taka wynaturzona profilaktyka. Od środowiska zewnętrznego, ważniejsze jest środowisko węwnętrzne tzn. środowisko własnego organizmu.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Medykalizacja


Tytuł: Odp: Choroby, a środowisko w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Savage7 25-01-2012, 21:36
Na raka może zachorować także osoba nie znająca leków, papierosów, alkoholu, mieszkająca na zabitej dechami wsi, spożywająca tylko to co dało pole i krowa. Nie ma reguły.


Tytuł: Odp: Choroby, a środowisko w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Rif 25-01-2012, 21:41
Na raka może zachorować także osoba nie znająca leków, papierosów, alkoholu, mieszkająca na zabitej dechami wsi, spożywająca tylko to co dało pole i krowa. Nie ma reguły.

Pewnie przez brak jaj.


Tytuł: Odp: Choroby, a środowisko w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 25-01-2012, 21:42
Na raka może zachorować także osoba nie znająca leków, papierosów, alkoholu, mieszkająca na zabitej dechami wsi, spożywająca tylko to co dało pole i krowa. Nie ma reguły.

Mam wątpliwości. Chyba, że brać pod uwagę takich co się załatwili pestycydami itp.
Znam takie przypadki, ludzi odżywiających się tym co sami zasieją i zbiorą, prosto, i nie chorowali oni na nowotwory. Więcej, mogli sobie pozwolić naprawdę na wiele - ciężka praca, przeginanie z używkami. Natomiast tacy, którzy odżywiali się po światowemu i używali środków od dochtórów - owszem.


Bardzo wiele wskazuje na to, że obecna epidemia raka to efekt medykalizacji życia, m.in. powszechności szczepień, powszechnego blokowania objawów chorobowych, 'profilaktycznego' łykania leków i suplementów na zapas, Ot, taka wynaturzona profilaktyka. Od środowiska zewnętrznego, ważniejsze jest środowisko węwnętrzne tzn. środowisko własnego organizmu.

A szczególnie ma to znaczenie tam gdzie dochodzi do niewłaściwego trybu życia. Ktoś kto odżywia się nadmiarowo-niedoborowo i zażywa jakieś medykamenty ten ma najprostszą drogę do takich chorób.


Tytuł: Odp: Choroby, a środowisko w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Luki27 25-01-2012, 21:58
Ok. Na pewno sporo można powiedzieć na temat skutków działania suplementów, niezdrowego trybu życia, niewłaściwej diety.
Ale mnie bardziej chodziło, konkretnie - czy te trzy nowotwory złośliwe w jednym domu, w przeciągu 4 lat to przypadek? Czy to wyłącznie wina w/w błędów? Dlaczego więc te nowotwory nie występowały wcześniej/później, w różnych okresach a skumulowały się praktycznie w jednym czasie?
Może jakieś czynniki, które pojawiły się w tym domu miały na to wpływ?


Tytuł: Odp: Choroby, a środowisko w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 25-01-2012, 22:03
Tylko co chcesz przez to osiągnąć?


Tytuł: Odp: Choroby, a środowisko w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Luki27 25-01-2012, 22:06
Nic. Dociekliwość. Ta sytuacja to dla mnie duża zagadka.


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Heniek 25-01-2012, 22:18
Już pierwsze zachorowanie na raka w tym domu mogło spodować pojawienie się dodatkowego stresu u domowników. Stres jest czynnikiem, który obniża odporność. Ponadto od współczesnej medycyny non stop idzie rakotwórczy zakłamany przekaz, który brzmi mniej więcej tak:
- badaj się, bo nie wiesz kiedy zachorujesz,
- rak to choroba uwarunkowana genetycznie,
- bój się, bój się, bój się,
- eternit jest rakotwóczy, suporeks jest rakotwórczy, telefony komórkowe są rakotwórcze, spaliny rakotwórcze, konserwanty rakotwórzcze, pestycydy i setki innych substancji też rakotwórcze, bój się, bój się, bój się,
- kupuj leki, zwalcz grypę jak tylko pojawia się objawy, kupuj leki i bój się.
- uważaj co jesz, pilnuj się, jedz jogurty, unikaj masła, cholestorolu, itd. itp. a leki łykaj regularnie, poza tym bój się,

Przy tej całej medycznej propagandzie i wmawianiu ludziom, że muszą być zdani na medycynę, a i tak nie mają gwarancji pozostania w zdrowiu, może wystąpić efekt podobny nocebo.

Stres nie jest decydującym czynnikiem w powstawaniu raka, jednak może być tą kroplą, która przeleję czarę goryczy.


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Lili123 26-01-2012, 00:37
Na raka może zachorować także osoba nie znająca leków, papierosów, alkoholu, mieszkająca na zabitej dechami wsi, spożywająca tylko to co dało pole i krowa. Nie ma reguły.

Mam wątpliwości. Chyba że brać pod uwagę takich co się załatwili pestycydami itp.
Znam takie przypadki, ludzi odżywiających się tym co same zasieją i zbiorą, prosto, i nie chorowały one na nowotwory. Więcej, mogły sobie pozwolić naprawdę na wiele - ciężka praca, przeginanie z używkami. Natomiast takie które odżywiały się po światowemu i używały środków od dochtórów owszem.


Moja mama nie paliła, alkohol piła sporadycznie. Urodziła się i wychowywała na wsi. Mięso, jaja itd. mieli od własnych zwierzaków. Mama zawsze jadła dużo surówek, nie lubiła używać wielu przypraw do jedzenia, nie lubiła fast foodów. Jaja zazwyczaj miałyśmy ze wsi. Leków też nie nadużywała, wolała domowe sposoby. Lubiła galaretkę z siemienia lnianego i wiele innych zdrowych rzeczy. Niestety w wieku 44 lat dowiedziała się, że ma 3 stopień (na 4) raka jajnika. Po roku udało się "pokonać" chorobę, lecz rak wrócił i w wieku 47 lat mama zmarła. Dieta mamy podczas choroby to zazwyczaj gotowana ryba, dużo surówek, raz na jakiś czas chleb bezglutenowy... ale to chyba nie ma już znaczenia, bo brała chemię.
Tak że, jak widzisz styl życia niewiele ma tutaj do gadania, tak mi się wydaje. Niektórzy, tak jak np. moja ciocia, palą paczkę dziennie, jedzą co popadnie i żyją bardzo długo, a inni starają się żyć zdrowo (w miarę możliwości) i kończą tak jak napisałam wyżej. Życie to jedna wielka niespodzianka, nigdy nie wiemy co może nas spotkać. I fakt, lepiej żyć zdrowo, ale nigdy nie można mieć pewności, że uchroni nas to przed najgorszym.


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Spokoadam 26-01-2012, 09:51
Zdarzyło się tak w moim domu rodzinnym, że w ciągu 4 lat trzy osoby zachorowały na nowotwór i w konsekwencji zmarły - mój dziadek, babcia i mama (wszyscy mieszkali w tym samym domu).
Czy to jest zupełny przypadek, że w bardzo bliskim odstępie czasu wystąpiły 3 nowotwory złośliwe? Czy może gdzieś przyczyna?

Przyczyna to toksemia - jak jej uniknąć? Czytaj portal i działaj.

Lili123:
Cytat
Życie to jedna wielka niespodzianka, nigdy nie wiemy co może nas spotkać.
Całkowicie się z tym nie zgadzam. Odpowiedzialność za zdrowie jest tylko i wyłącznie w moich rękach.


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 26-01-2012, 12:00
Lili123:
Cytat
Życie to jedna wielka niespodzianka, nigdy nie wiemy co może nas spotkać.
Całkowicie się z tym nie zgadzam. Odpowiedzialność za zdrowie jest tylko i wyłącznie w moich rękach.

Tak właśnie powinien myśleć baran-pacjent – że choroba jest loterią: na kogo wypadnie, na tego bęc! Toteż baran-pacjent powinien się bać i profilaktycznie badać, by w ten sposób zapobiegać chorobom.

Biosłonejczyk, a więc człowiek mądry, tj. świadom jaki jest mechanizm powstawania nowotworu i jakimi mechanizmami posługuje się organizm, by w już w zaraniu usunąć tę pojedynczą komórkę nowotworową, z której może rozwinąć się zagrażający życiu rak, powinien mieć tę pewność, że jego zdrowie jest w jego ręku. A jeśli tej pewności mu brak, więc wciąż się boi raka, to będzie go miał, bo sobie na to w pełni zasłużył.


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Lili123 26-01-2012, 13:56
Lili123:
Cytat
Życie to jedna wielka niespodzianka, nigdy nie wiemy co może nas spotkać.
Całkowicie się z tym nie zgadzam. Odpowiedzialność za zdrowie jest tylko i wyłącznie w moich rękach.
człowiek mądry, tj. świadom jaki jest mechanizm powstawania nowotworu i jakimi mechanizmami posługuje się organizm, by w już w zaraniu usunąć tę pojedynczą komórkę nowotworową, z której może rozwinąć się zagrażający życiu rak, powinien mieć tę pewność, że jego zdrowie jest w jego ręku. A jeśli tej pewności mu brak, więc wciąż się boi raka, to będzie go miał, bo sobie na to w pełni zasłużył.

Pominęłam obraźliwe przezwiska, bo chyba nie ma sensu się do nich odwoływać. Co do reszty tak na prawdę nie mamy 100% pewności, że cokolwiek uchroni nas przed chorobą. Ja się nie boję raka, nie myślę o tym, że to mnie spotka. Spotka - trudno, nie - to dobrze, ale nie myślę o tym i się nie stresuję (na coś trzeba umrzeć :), żarcik oczywiście ). Mnie głównie chodzi o to, że nie można sztywno w coś wierzyć. Nic nie daje 100% pewności. To, że się nie będę bała choroby i że będę piła codziennie MO, KB i stosowała DP, nie daje mi pewności, że będę wiecznie żyć zdrowo. Takie myślenie, moim zdaniem, jest chore, bo człowieka później coś spotka i będzie miał niespodziankę, bo przecież wziął zdrowie w swoje ręce (wg. Biosłone). Oczywiście trzeba myśleć pozytywnie i należy też przestrzegać ZZO, ale nie można być zaślepionym. MO to nie jest jakiś cud, który uchroni nas przed wszystkim :).

Poza tym, Panie Mistrzu, nie należy mówić, że osoba, która nie wie co to Biosłone jest osobą głupią. Chce Pan przezywać kogoś od barana - dobrze, ale proszę trochę bardziej otworzyć oczy na innych i zobaczy Pan, że na świecie są geniusze, którzy są mądrzejsi od każdego z nas, ale zasad Biosłone nie znają... i co? Oni też są głupi? :) Ja nie odważę się ich tak nazwać. Dla mnie geniusz, zawsze będzie geniuszem, nawet jak nie wie co to www.bioslone.pl.


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 26-01-2012, 14:07
Pani geniuszem nie jest.


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: scorupion 26-01-2012, 14:07
Cytat
Ja się nie boję raka, nie myślę o tym, że to mnie spotka. Spotka - trudno, nie - to dobrze,

Kiedyś się pytałem skąd u ludzi taka przemożna chęc obnoszenia się z głupotą. Odpowiedzi nie ma.


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Antonio 26-01-2012, 14:09
Hej Lili, okreslenie baran-pacjent nie jest tu żadnym przezwiskiem obraźliwym. To raczej naukowa demonstracja — szereg różnych skojarzeń i faktów się za tym kryje, i szereg tekstów pana Józefa... Nie ma o co się obrażać.

Scorupionie, a Tobie o co znowu chodzi? ;)


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: scorupion 26-01-2012, 14:31
Scorupionie, a Tobie o co znowu chodzi? ;)

Bawię się obserwując zderzenie sposobu myślenia Lili z logiką Mistrza.


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Lili123 26-01-2012, 14:39
Mistrzu :), nigdy nie napisałam, że jestem geniuszem, więc nie musi mnie pan uświadamiać. Ps. wzajemnie :).

Cytat
Ja się nie boję raka, nie myślę o tym, że to mnie spotka. Spotka - trudno, nie - to dobrze,

Kiedyś się pytałem skąd u ludzi taka przemożna chęc obnoszenia się z głupotą. Odpowiedzi nie ma.

O Jezu, to mam myśleć o tym czy nie? Nie myślę jest źle, martwię się i stresuje, też... zdecydujcie się. Jeżeli tego nie rozumiesz, to ja wzięłam zdrowie we własne ręce, jak wyżej zresztą napisałam, ale piszę również, że wali mnie to na co umrę, byle nie umrzeć za wcześnie. Nie wiem co w tym głupiego i tak umrę i tak. Zresztą tam wyżej napisałam w nawiasie że to było trochę w żarcie napisane. Ja się zastanawiam gdzie się podział wasz dystans do życia, czy MO tak ogranicza myślenie, że człowiek tylko przezywać umie? Masakra jakaś... serio powoli przekonujecie mnie, że to całe forum to jakiś żart. Nigdzie nie spotkałam się z taką agresją i arogancją jak tutaj.

Poza tym, chłopak tutaj napisał, że mu 4 osoby zmarły na raka. Martwi się biedny, a wy mu piszecie, że jest pacjentem i nie wiadomo jeszcze kim, bo się przejmuje. Jakby mi cała rodzina umarła na tą samą chorobę to też zaczęłabym się nad tym zastanawiać. Mi mama umarła 3 lata temu, a do tej pory nie ma dnia, żebym o niej nie pomyślała. Ludzie, trochę zrozumienia i współczucia miejcie w sercach. Jeżeli je w ogóle macie. Pocieszyć trzeba, podnieść na duchu, dać dobrą radę, a nie wymądrzać i odwracać się od zagubionej osoby. Ciekawe czy jak komuś z was coś takiego się przytrafi to czy zlejecie na to, tak jak na tego chłopaka. Hipokryci.

Scorupionie, a Tobie o co znowu chodzi? ;)

Bawię się obserwując zderzenie sposobu myślenia Lili z logiką Mistrza.

Scorupionie, nie znam Ciebie, żebym wiedziała czy żartujesz sobie, czy na poważnie piszesz.



Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 26-01-2012, 15:06
Ale o co chodzi?


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Antonio 26-01-2012, 15:15
Też już nic nie kumam. Kto na tego chłopaka zlał co? Wracam do pracy... ;)


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 26-01-2012, 15:22
Poza tym, chłopak tutaj napisał, że mu 4 osoby zmarły na raka.
Nie 4, tylko 3, nie auta, tylko rowery, nie znaleźli, tylko zgubili.


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Lili123 26-01-2012, 15:45
Poza tym, chłopak tutaj napisał, że mu 4 osoby zmarły na raka.
Nie 4, tylko 3, nie auta, tylko rowery, nie znaleźli, tylko zgubili.

Ok, 3 faktycznie, pomyliło mi się, bo napisał o 4 latach. Nie ma to chyba większego znaczenia, 3 to i tak tragedia. Niektórzy coś pomogli, starali się, ale znaleźli się też tacy, którzy nic nie napisali pomocnego, tylko się wymądrzali. O to chodziło ze słowem "zlali". Ja bym pomogła, gdybym tylko potrafiła. Może autor tego temat nie odczuł tego tak jak ja i oczywiście nie wypowiadam się w jego imieniu, tylko w swoim. Ja natomiast będąc już trochę na tym forum zdążyłam zauważyć, że czasami eksperci lubią "olewać" ludzi z problemami, najczęściej nazywając ich pacjentami i w kółko tłumacząc kim jest taka osoba... już chyba wszyscy wiemy, nie trzeba tyle razy powtarzać.
Przepraszam autora postu za zaśmiecanie.

Edit. Poprawiłam bo znów błąd napisałam. Myślałam o "latach" a napisałam o "miesiącach" :). Przyznaję się do błędu przez nieuwagę. Mam ostatnio mały problem z koncentracją, bo od jakiegoś czasu cierpię na bezsenność (dzisiaj np. 3h snu), dzwoni mi  w uchu i cały czas mi duszno (nie potrafię wziąć pełnego wdechu). Stąd pewnie moje pomyłki.


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 26-01-2012, 15:47
Niektórzy coś pomogli,
Łoj! Któż to taki?


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 26-01-2012, 15:51
Ok, 3 faktycznie, pomyliło mi się, bo napisał o 4 miesiącach.
No, dalej, dalej! Czemu nie jeden dziennie? Nie będzie miał chłopak rodziny, to nie będzie się musiał zamartwiać.


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Lili123 26-01-2012, 16:00
Ok, 3 faktycznie, pomyliło mi się, bo napisał o 4 miesiącach.
No, dalej, dalej! Czemu nie jeden dziennie? Nie będzie miał chłopak rodziny, to nie będzie się musiał zamartwiać.
Ojej, bez takich proszę. Bez przesady. Oczywiście, że głupia pomyłka i przepraszam osobę której to się tyczy, za ten błąd. Nie chcę nikogo uśmiercać przecież, proszę się tego nie czepiać. Po prostu pisząc z pamięci wydawało mi się, że pisał o 4 osobach, a okazało się, że o 4 latach. Zapamiętałam liczbę, nie sprawdziłam ponownie, żeby nie popełnić błędu. Nie róbmy z tego takiego problemu, Pan to mnie chyba wyjątkowo nie lubi :).


Edit. Ten sam co w moim poprzednim poście :).


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 26-01-2012, 16:08
Po prostu pisząc z pamięci wydawało mi się, że pisał o 4 osobach, a okazało się, że o 4 miesiącach.
No właśnie mówię, że niedługo okaże się jeden dziennie.


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: scorupion 26-01-2012, 16:25
Niech ci będzie Lili, znaj moje dobre serce. W poście mowa jest o trze3ch osobach w przeciągu cztere4ch lat. Natomiast co do powstawania nowotworów, w tym i wpływie środowiska, Mistrz dosyć dokładnie sie wypowiedział. W książce i na portalu. Ma to sens, poczytajcie.


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 26-01-2012, 17:27
Pan to mnie chyba wyjątkowo nie lubi :).
Czemu? Lubię blondynki.


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Spokoadam 26-01-2012, 17:38
Lili123:
Cytat
Mam ostatnio mały problem z koncentracją, bo od jakiegoś czasu cierpię na bezsenność (dzisiaj np. 3h snu), dzwoni mi  w uchu i cały czas mi duszno (nie potrafię wziąć pełnego wdechu). Stąd pewnie moje pomyłki.
Na Twoim miejscu - spróbowałbym ssać olej.


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 26-01-2012, 17:42
Natomiast co do powstawania nowotworów, w tym i wpływie środowiska, Mistrz dosyć dokładnie się wypowiedział. W książce i na portalu. Ma to sens, poczytajcie.
I obalcie, jeśli potraficie, a jeśli nie - przestańcie pieprzyć od rzeczy, a potem jęczeć, że tu wyzywają od baranów.


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Antonio 26-01-2012, 18:20
Hmm... tutaj wypadałoby zastosować liczbę pojedynczą, bo tylko jedna osoba jęczała ;).


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Lili123 26-01-2012, 18:23
Nie chcę obalać, bo ja się nie znam na tym, a Pan najwyraźniej tak, ale to nie o to mi chodziło w tym co pisałam wcześniej. Pana książki i teksty dodatkowe na portalu przeczytałam wszystkie i bardzo mi się podobają (jeżeli to o mnie chodziło z jęczeniem :) ).


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 26-01-2012, 18:29
Wychodzi na to, że o nic nie chodziło...


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Luki27 26-01-2012, 19:07
Ale zawrzało...
Nie napisałem tego postu żeby dowiedzieć się dlaczego powstają nowotwory.
Przeczytałem większość artykułów na portalu i dosyć dużo forum - nie neguję teorii, że toksemia jest przyczyną chorób, sam się z tym zgadzam.
Liczyłem jednak, na pewien analityczny odzew z Waszej strony (nie ukrywam, Mistrzu, że szczególnie z Twojej).
Nurtuje mnie pytanie dlaczego trzy osoby w jednym domu, prawie w tym samym czasie dostały nowotworu złośliwego (naprawdę nie zaciekawiło to nikogo z Was?). Pewnie ich organizmy były zatoksycznione, pewnie popełniły w życiu wiele błędów zdrowotnych, ale dlaczego ich systemy odpornościowe "pękły" w tym samym czasie.
Czy to był przypadek, czy może zaistniał jakiś czynnik, który o tym zadecydował. Heniek zasugerował, że to był stres - możliwe, ale może było to coś innego - moje podejrzenia opisałem w pierwszym poście tego wątku. Jesteście pewni, że żaden z opisanych tam czynników nie był winowajcą?

Lili123 - dzięki za wsparcie. :-)


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 26-01-2012, 19:11
Przykro mi, ale nie zajmuję się mniemanologią. Jeśli czegoś nie wiem, to nie zabieram głosu.


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 26-01-2012, 19:41
Niestety w wieku 44 lat dowiedziała się, że ma 3 stopień (na 4) raka jajnika. Po roku udało się "pokonać" chorobę, lecz rak wrócił i w wieku 47 lat mama zmarła. Dieta mamy podczas choroby to zazwyczaj gotowana ryba, dużo surówek, raz na jakiś czas chleb bezglutenowy... ale to chyba nie ma już znaczenia, bo brała chemię.

Mam "podobny" przypadek w rodzinie - trudny, bo osoba szczególnie nie dbająca o zdrowie i przez lata lecząca się. Trudno mi porównywać chociaż piszesz że twoja mama dobrze się odżywiała i myślę że tu porównania nie ma. Po przejściu na dietę nastąpiło wyleczenie. Osoba ta dopiero dzięki tej chorobie, temu wyrokowi zaczęła inaczej patrzeć na zdrowie i o nie dbać. Choć odbywa się to z trudnościami. Stare przyzwyczajenia i chęć dogodzenia sobie daje znać dosyć często. I są już tego konsekwencje. Gdyby ta osoba przyjmowała chemię to by raczej było już po. Oczywiście zawsze można mówić o szczęściu czy przypadku.Tylko że kiedy się ma jakąś wiedzę na temat zdrowia i chorób to można być niemalże pewnym że coś się stać musi. Nie ma wyjścia. Wspieram tą osobę jak mogę ale sprawa łatwa nie jest, właściwie to bardzo ciężka. Zobaczymy czy będzie w stanie wytrwać i jak się potoczą losy.



Czy to był przypadek, czy może zaistniał jakiś czynnik, który o tym zadecydował. Heniek zasugerował, że to był stres - możliwe, ale może było to coś innego - moje podejrzenia opisałem w pierwszym poście tego wątku. Jesteście pewni, że żaden z opisanych tam czynników nie był winowajcą?

Można się doszukiwać różnych spraw. Tylko dlaczego akurat jakiś jeden czynnik uważać za ten który jest odpowiedzialny skoro mamy wiedzę na ten temat? To takie upieranie się przy czymś bo zbyt trudne jest zrozumienie ogólnej prawdy o zdrowiu z powodu braku wysiłku.


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Savage7 26-01-2012, 22:16
Luki, nawet Sherlock Holmes chyba by  nie odpowiedział na twoje pytanie. Jakim cudem ktokolwiek miałby ci wydedukować co było przyczyną chorób twoich bliskich. Może to zbieg okoliczności a może nie. Nawet gdyby padła tu jakaś diagnoza to pewności mieć nie będziesz.
Lili, co do "dosadności" wypowiedzi na tym forum mam dylemat czy to dobrze czy źle, ale tylko przez chwilę... najpierw myślę sobie, że za ostro tu się traktuje forumowicza ale potem wnioskuję, że to bardzo dobry sposób na pobudzenie jego myślenia.
Z drugiej strony, Mistrzu, samo przeczytanie twoich książek i przerzucenie się na inny styl życia to nie wszystko. Wiem po sobie. Można coś stosować bo wie się, że to jest dobre ale nie do końca ma się pewność. Trzeba to jeszcze poczuć, zacząć tym żyć. Myślę, że część forumowiczów wie o czym piszę. To przychodzi z czasem i człowiekowi nagle zaczyna świtać w łepetynie, że nie zna lepszej drogi, że to wszystko co przeczytał łączy się w logiczną całość. Te elementy układanki zaczynają do siebie pasować. Mnie to zajęło 4 lata zanim przejaśniało mi we łbie. Nie znaczy to bynajmniej, żem już taaaki mądry. To chodzi o coś innego...
Dlatego fakt, że już co nieco zrozumiałem, pozwala mi na zrozumienie ostrego traktowania forumowiczów. I jeśli ktoś stwierdzi a chyba nawet już stwierdził, że są tutaj jakby dwie frakcje: zwykli forumowicze i kliku wazeliniarzy to postawię się w tej drugiej frakcji.


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: PawelM 26-01-2012, 22:18
Luki, tu nie ma co polemizować. Heniek ma rację. U mnie w bardzo bliskiej rodzinie było to samo. Syn sam odebrał sobie życie, a dalej kolejno na nowotwór odchodzili: babka, ojciec i matka.
Najgorzej mają ci, którzy nie są wylewni i kryją wszystko w sobie. Chory człowiek, ze złą dietą stresuje się jeszcze gorzej i jest bardziej podatny na takie sytuacje.


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 27-01-2012, 11:57
Z drugiej strony, Mistrzu, samo przeczytanie twoich książek i przerzucenie się na inny styl życia to nie wszystko. Wiem po sobie. Można coś stosować bo wie się, że to jest dobre ale nie do końca ma się pewność. Trzeba to jeszcze poczuć, zacząć tym żyć. Myślę, że część forumowiczów wie o czym piszę. To przychodzi z czasem i człowiekowi nagle zaczyna świtać w łepetynie, że nie zna lepszej drogi, że to wszystko co przeczytał łączy się w logiczną całość. Te elementy układanki zaczynają do siebie pasować. Mnie to zajęło 4 lata zanim przejaśniało mi we łbie. Nie znaczy to bynajmniej, żem już taaaki mądry. To chodzi o coś innego...

Oczywiście że tak jest, można przeczytać książki i pozostać pacjentem. Dopiero kiedy się nam poukłada w głowie, kiedy zrozumie się na czym polega zdrowie wtedy się po prostu inaczej patrzy na życie. Dlatego właśnie często rażące jest kiedy ktoś zadaje takie pytania z których wnioskować można że nie zupełnie wie o co chodzi.


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 27-01-2012, 11:59
Ciekawe, kiedy poukłada się w głowie Lili.


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Lili123 27-01-2012, 14:40
Ciekawe, kiedy poukłada się w głowie Lili.

Naturalna blondynka :). Proszę sobie samemu na to pytanie odpowiedzieć. A tak na poważnie, mi chodziło tylko o to, żebyście nie patrzyli na nowych jak na alienów, bo my się dopiero uczymy, a wy nam nie chcecie pomóc. Kropka :).


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Luki27 28-01-2012, 01:06

...Dlatego właśnie często rażące jest kiedy ktoś zadaje takie pytania z których wnioskować można że nie zupełnie wie o co chodzi.

A niektórzy dalej swoje. Laokoon - czytanie ze zrozumieniem się kłania...
Nie pytam tu o to, dlaczego u tych 3 osób wystąpił nowotwór - ale dlaczego prawie w tym samym czasie i skąd ta reakcja łańcuchowa.

I proszę nie piszcie już ciągle tego samego, że nie wiem, co to zdrowie i skąd się biorą choroby i żebym zaczął czytać forum...
Świat składa się z wielu innych rzeczy niż tylko MO, KB, DP i pacjentów.
Na pewno jest wiele innych rzeczy, które służą naszemu zdrowiu i też takich, które je niszczą.


Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Heniek 28-01-2012, 02:41
Żeby to ustalić trzeba zebrać wszelkie możliwe dowody w sprawie. Na początek wypada zarządzić ekshumację oraz przesłuchać świadków na okoliczność trybu życia ekshumowanych. Intuicja podpowiada mi, że za całą sprawą stoją lekarze. Dobrze dedukuję Watsonie?



Tytuł: Odp: Choroby a środowisko, w którym żyjemy
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 28-01-2012, 10:33
A niektórzy dalej swoje. Laokoon - czytanie ze zrozumieniem się kłania...
Nie pytam tu o to, dlaczego u tych 3 osób wystąpił nowotwór - ale dlaczego prawie w tym samym czasie i skąd ta reakcja łańcuchowa.

Jaka reakcja łańcuchowa? To co nazywamy chorobami, w rzeczywistości są to objawy. Wejdź do tego wątku (http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=22358.0) i spróbuj pomyśleć - lekarz postawił diagnozę a później twierdzi, że błędną. Skąd wiadomo, że te osoby miały nowotwory, może wcale ich nie miały? Znam bardzo dobrze przypadek nowotworu złośliwego, lekarze chcieli operować miesiąc po diagnozie, mieli wycinać ile wlezie. Jednak nowotwór nie został poddany działaniom medyczno-lekarskim a z wizytą w szpitalu zwlekano 10 miesięcy. Przy operacji okazało się, że pobrano tylko wycinek do badania, gdzie wyszło że nowotwór znikł. Jeżeli więc ktoś ma jakieś problemy a idzie do konowała i daje się mu pociąć jak rzeźnikowi baran to o czym w ogóle można mówić? Poza tym, my zupełnie nie wiemy nic o tych ludziach, którzy zachorowali, a co dopiero mówić o tym, o czym oni sami nie mieli pojęcia a wierzyli konowałom.

Dlatego właśnie napisałem:

...Dlatego właśnie często rażące jest kiedy ktoś zadaje takie pytania z których wnioskować można że nie zupełnie wie o co chodzi.

I proszę nie piszcie już ciągle tego samego, że nie wiem, co to zdrowie i skąd się biorą choroby i żebym zaczął czytać forum...
Świat składa się z wielu innych rzeczy niż tylko MO, KB, DP i pacjentów.
Na pewno jest wiele innych rzeczy, które służą naszemu zdrowiu i też takich, które je niszczą.

Na pewno, to brak tobie wiary w Boga i wiedzy na temat. Odsyłanie do czytania forum wskazane, ale skoro nie chcesz przyjmować dobrych rad to twoja sprawa. Tkwij uparcie w swoim przeświadczeniu. Po co w ogóle masz pretensje do kogoś, w dodatku kiedy ktoś wskazuje ci niewiedzę. To grzech ciężki. Dam ci jeszcze jedną dobrą radę - zacznij od katechizmu, tam są bardzo dobre rady życiowe.