Niemedyczne forum zdrowia

BLOK PORAD, POMOCY I WYMIANY DOŚWIADCZEŃ => Analizy prozdrowotnych procesów chorobowych => Wątek zaczęty przez: Żabka 10-09-2008, 13:09



Tytuł: Toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Żabka 10-09-2008, 13:09
Mistrzu,
jestem teraz w trakcie czytania książki o niebezpiecznych szczepieniach. Zapoznałam się z teoria zarazka i nie rozumiem jednego: otóż skoro główną przyczyną choroby jest ogólnie zły stan naszego organizmu, czyli tzw. toksemia to jak wytłumaczyć fakt, ze niektóre osoby pomimo złego odżywiania i trybu życia  nie bierze żadna infekcja?
tu posłużę się przykładem: mam koleżankę w pracy, która pije kilka kaw dziennie, nie odmawia sobie słodyczy ani fast foodów, nic jej się nigdy nie chce, ma mało ruchu, bo to praca siedząca i ... od 5 lat nie była ani razu na zwolnieniu chorobowym. Jedyne co to miała lekki katar. Ciągle mówi, że ją nic nie bierze. Jakoś trudno uwierzyć, że stężenie toksyn w jej organizmie jest niskie.


Tytuł: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: hajdi 10-09-2008, 19:04
Ta  dyskusja powinna Ci pomóc.
http://mikstura.kei.pl/forum/index.php?topic=1986


Tytuł: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: lacky27 10-09-2008, 22:08
Moje przemyślenia i obserwacje reakcji u ludzi powiązane z wiedzą Mistrza (jeżeli coś źle napisze to myślę, że Mistrz mnie wyprostuje)

Odporność nie równa się „Niezapadalność na choroby infekcyjne”. Jeżeli ktoś mówi, że nie choruje i jest odporny na choroby infekcyjne, (bo taka osoba tylko to rozumie, jako chorobę) to może oznaczać, że albo jest pozbawiony toksyn (nie dotyczy przypadku z pytania) albo jego organizm zmierza w kierunku tzw. reakcji patologicznych, czyli chorób objawiających się dziwnymi schorzeniami i mutacjami komórek.
Przeanalizujmy proces przechodzenia człowieka z stanu idealnego zdrowego do stanu skrajnego wyniszczenia organizmu.
Taki człowiek idealnie zdrowy w tym stadium nie będzie chorował, bo w jego organizmie nie ma pożywki dla patogenów (bakterii i grzybów). Teraz zaczyna zjadać niezdrową żywność, zażywać używki, pić alkohol itd. Pod wpływem takiego działania dochodzi do rozszczelnienia układu pokarmowego i wydalniczego. W jelitach zaczyna się rozwijać grzyb, który dodatkowo dziurawi jelita. Proces ten jest powolny, dlatego dana osoba dalej nie choruje. Toksyny dostarczane z pożywieniem, lub wdychane przedostają się do krwioobiegu gdzie, krążą tak długo aż część z nich zostanie wydalona a część zostanie, odłożona w tkankach. Taki proces dostarczania toksyn powoduje, że ilość toksyn w tkankach zwiększa się. Od tego momentu zdrowy organizm zaczyna chorować.  Kiedy taki organizm zaczyna chorować wtedy, gdy następuje przerwa w dostarczaniu toksyn z zewnątrz. Wtedy organizm nie musi walczyć z toksynami dostarczanymi z zewnątrz i próbuje się pozbyć toksyn z tkanek. Dodatkowym czynnikiem jest zmiana klimatu np. ślązacy jadą góry. Wyjazd w góry często powoduje, że organizm nagle zaczyna oddychać nietoksycznym powietrzem, co powoduje, że ma więcej siły. Jak ma więcej siły to zaczyna pozbywać się toksyn z tkanek.  A jak zaczyna się pozbywać toksyn z tkanek pojawia się bakteria, która na tym żeruje i pojawia się choroba infekcyjna. Często słyszę od niektórych osób, że moje dziecko jak jesteśmy np. w górach to ma anginę.
Idąc dalej mając pierwsze choroby infekcyjne, których celem jest pozbycie się toksyn dana osoba idzie do lekarza gdzie dostaje zestaw lekarstw, które ma zastosować, aby problem zniknął. Często dostaje antybiotyki. Teraz takie lekarstwa blokują działanie oczyszczające, w pierwszej kolejności niszcząc patogen, który wspomagał oczyszczanie a w drugiej kolejności oszukując organizm, że nie ma zagrożeń ze strony toksemii.  Dodatkowo zastosowanie antybiotyku powoduje, że nasz organizm zaczyna opanowywać grzybica, która mocno osłabia próby powrotu do zdrowia organizmu. Takie zabiegi powtarzane przez parę lat, (czyli blokowanie reakcji oczyszczających) powoduje, że osłabiony organizm nie jest już w stanie sam oczyszczać toksyn z tkanek. Teraz następuje długi okres bez choroby błędnie nazywany „Odpornością”. W tym okresie organizm jedyne, co potrafi robić to walczyć z toksynami, które są na bieżąco dostarczane, ale nie całkowicie gdyż one ciągle się odkładają. Nie ma już reakcji oczyszczających to patogeny nie są wpuszczane do organizmu. Naznaczanie chorych komórek, wydaje mi się, że polega na wypychaniu toksyn z przestrzeni międzykomórkowej, aby dany patogen wiedział gdzie ma żerować.

 Taki organizm (człowiek) w tym okresie przekonany jest, że jest zdrowy i żadne bakterie go nie potrafią zainfekować. A tak naprawdę jest to ostatni etap przed chorobami objawiającymi się dziwnymi schorzeniami a kończąc na raku. Po przekroczeniu granicy, gdy toksemia osiągnie już stan krytyczny i zaczynają się schorzenia komórek i mutacje, organizm zaczyna ponownie chorować na choroby infekcyjne, bo za wszelką cenę stara się pozbyć zalegających toksyn. Wpuszcza bakterie nie potrafiąc nad nimi zapanować, co powoduje jeszcze większe spustoszenie w organizmie.
I co dalej z takim organizmem: sam organizm nie jest w stanie już nic zrobić logicznego. Dlatego teraz musimy iść wyżej do zarządzającego tym organizmem. A wiec ten zarządca (zwany człowiekiem) albo idzie w kierunku totalnej zagłady (często przy pomocy wiadomo, kogo) albo próbuje się ratować różnymi metodami naturalnymi.
Drogi do śmierci nie będziemy analizować.

Zajmiemy się drogą do odzyskania zdrowia, którą próbuje zrealizować dany zarządca organizmu. Teraz dany człowiek zaczyna pozbywać się toksyn i robi to na dwa sposoby świadomie lub nieświadomie.
 
Nieświadome działanie to takie, że zaczyna intensywnie ćwiczyć sport lub chodzi na masaże lub inne zabiegi, które powodują stymulowane wypychanie toksyn. Przy takim stymulowanym wypychaniu toksyn, jeżeli dojdzie do choroby infekcyjnej to organizm ma problem z zapanowaniem patogenu. I trzeba się ratować lekarstwami a jeżeli nie dojdzie to po pewnym czasie organizm się wzmacnia i zaczyna się znowu czuć zdrowo. Przy dłuższym stosowaniu takich zabiegów organizm przyzwyczaja się do sztucznej stymulacji i nie wykonuje sam działań naprawczych, bo musi sobie poradzić z toksynami wypychanymi z tkanek. W tym momencie została zbudowana atrapa, która będzie działała do czasu aż zabiegi i ćwiczenia sportowe się skończą. W momencie przerwania zabiegów organizm w szybszym tempie powraca do stanu przepełnienia toksynami, bo został nauczony, że wyrzucaniem toksyn z tkanek zajmuje się atrapa.  I tak w koło ten proces się powtarza. Wracamy do tego, co dawało jakiś skutek a potem znowu jest źle. Efekt jojo biegamy, aby pozbyć się zalegającego „tłuszczu”, w którym jest najwięcej toksyn. Toksyny znikają „tłuszcz” również a jak przestaniemy to znowu jesteśmy grubi, bo trzeba było ponownie nagromadzić gdzieś nowe toksyny.

Świadome działanie to takie, że zaczynamy używać preparatów, tj. detox + aby pozbyć się toksyn. Nieszczelny organizm zaczynamy stymulować do pozbywania się toksyn. Toksyny pod wpływem działania preparatu wydzielają się a organizm zaczyna się czuć lepiej. Jeżeli w czasie stymulacji zostanie wpuszczony patogen to często jest tak, że organizm nie potrafi sobie z nim poradzić. Długie zażywanie Detox + powoduje, że znowu tworzymy atrapę przyzwyczajając organizm do tego, że do pozbywania się toksyn jest potrzebna stymulacja. U osób słabych po zakończeniu detox+ często jest tak, że dolegliwości wracają lub stan organizmu jest gorszy. A przez to, że została stworzona atrapa proces pełnego powrotu do zdrowia nie trwa 2 lata a 5 lat.


Na naszym forum widome jest, że bez uszczelnienia organizmu wszelkie działania mające na celu powrót do zdrowia skończą się po pewnym czasie niepowodzeniem. Działanie nasze różni się od działania ludzi nieświadomych tym, że my po pierwsze wzmacniamy organizm, aby on sam mógł się oczyścić i wyregulować działanie organizmu. Na początku ten proces trwa bardzo wolno, ale potem bardzo mocno przyśpiesza dając końcowy efekt zdrowie. Zaczynając od stymulacji organizmu do pozbywania się toksyn powodując, że tworzą się atrapy, które mylą organizm proces zdrowienia wydłuża się bardzo. Bo na początku toksyny wydzielają się szybko, ale potem wszystko spowalnia.


Tu można powiedzieć a co z PMO. PMO nie stymuluje organizmu do pozbywania się toksyn tylko go wzmacnia do tego, aby się toksyn pozbywał sam, dlatego tu nie ma podejścia budowania atrapy, bo po przestaniu picia PMO samo MO działa również bardzo dobrze.


Tytuł: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Phantom 11-09-2008, 06:22
A więc teraz okazuje się, że aktywność fizyczna, masaże, sauna również są niezdrowe i sztuczne a jedynym wyjściem jest MO aby uszczelnić cieknące rury? Może jeszcze MO do końca życia jak niektórzy sie zarzekają. Nie przyzwyczaja to organizmu przypadkiem?w końcu MO odwala całą robotę wieć stosowanie go długi czas też może nie być takim dobrym wyjściem ;]

Logiczne jest, moim zdaniem, że jeśli dana osoba sporo je i np. biega to nie przybiera na masie bo jedzenie jest zamieniane na energię. Gdy przestaje biegać, ćwiczyć ale je tyle samo co w okresie treningów to tyje. Czy jest tu jakiś błąd, brak logiki?


Tytuł: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Shpeelka 11-09-2008, 07:01
A do mnie to bardzo przemawia. I zastanawiam sie czy dobrym krokiem bylo  wobec tego bylo branie Detox+ np. w moim przypadku, ktory nie uwazam za ciezki jesli chodzi o chorobe. To jest dopiero oszukiwanie organizmu (jesli to,o czym mowi Lacky jest stanem faktycznym)!
Reakcje oczyszczania wystapily dwa tygodnie po rozpoczeciu MO i ok po miesiacu / dwoch z tego,co pamietam od rozpoczecia Detoxu. Nie biore tego suplementu od lipca tego roku. Nie mam zadnych reakcji oczyszczania juz dluzszy czas.


Tytuł: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Phantom 11-09-2008, 07:18
A wiec czy dobrze rozumiem, że Lackyemu chodziło o ukazanie faktu iż powinno się robić przerwy w zażywaniu suplementów i w aktywności fizycznej tak jak w przypadku np. przerwy w ziołach po około miesiącu ich stosowania? Jeśli tak to jestem skłonny się z tym poglądem zgodzić.


Tytuł: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 11-09-2008, 08:25
Cytat od: "Kuba7"
Logiczne jest, moim zdaniem, że jeśli dana osoba sporo je i np. biega to nie przybiera na masie bo jedzenie jest zamieniane na energię.
A ja nie widzę w takim postępowaniu jakiegoś głębszego sensu. Czy nie lepiej mniej jeść? W naturze takie anomalia nie występują. Owszem, wśród osobników młodych typowym zachowaniem jest wzmożona aktywność fizyczna i skłonność do zabaw, ale osobniki dorosłe stają się dostojne, oszczędzają energię; nie trwonią jej na daremno, bo to przyspiesza metabolizm, czyli proces starzenia się i osiągnięcia stanu zniedołężnienia starczego. Tylko człowiek potrafi zmusić się do bezsensownego wysiłku, by spalić nadmiar zjedzonych kalorii. W naturze takie rzeczy się nie zdarzają; koń sam nie zaprzęga się do woza.


Tytuł: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Phantom 11-09-2008, 08:59
Aczkolwiek dodam iż nie chodziło mi o chęć odrobienia obżarstwa jako motywacji do aktywności fizycznej. Bardziej chodzi mi o aktywność fizyczną dla samej przyjemności jak np. taniec, bieganie dla kondycji, trening siłowy dla odpowiedniej siły a co za tym wszystkim idzie zwiększona podaż składników odżywczych. Jeśli można nic nie robić i "rdzewieć" albo być bardzo aktywnym fizycznie i sie "wyczerpywać" to ja skłaniam się osobiście w kierunku złotego środka.


Tytuł: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Żabka 11-09-2008, 09:02
Cytat od: lacky
Od tego momentu zdrowy organizm zaczyna chorować.  Kiedy taki organizm zaczyna chorować wtedy, gdy następuje przerwa w dostarczaniu toksyn z zewnątrz.

To prawda, moje dolegliwości candida zaczęły się jak postanowiłam oczyścić organizm z toksyn. Głodówka pięciodniowa itp.


 
Cytat
Taki organizm (człowiek) w tym okresie przekonany jest, że jest zdrowy i żadne bakterie go nie potrafią zainfekować. A tak naprawdę jest to ostatni etap przed chorobami objawiającymi się dziwnymi schorzeniami

A tak, rzeczywiście w maju dostała pierwszych objawów alergii na pyłki, dziwiła się, że kicha idąc w parku...

Dzięki Lacky za ten obszerny wywód.


Tytuł: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 11-09-2008, 09:12
Cytat od: "Kuba7"
Jeśli można nic nie robić i "rdzewieć" albo być bardzo aktywnym fizycznie i sie "wyczerpywać" to ja skłaniam się osobiście w kierunku złotego środka.
No jasne. A tym złotym środkiem jest po prostu ruch na świeżym powietrzu. A czy to jest spacer, czy uganianie się za niczym, to już zależny od indywidualnego przypadku. Niemniej jednak najlepsze efekty uzyskuję się, gdy wykonuję się przy okazji jakąś pożyteczną pracę, bowiem wówczas dochodzi jeszcze zadowolenie psychiczne, że nie roztrwoniliśmy naszej energii na nic.


Tytuł: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Żabka 11-09-2008, 09:14
Czy mówiąc skrótowo można wysunąć wniosek, że nie choruje, bo stężenie toksyn jest tak duże, że organizm nie ma siły nawet uruchomić procesów samooczyszczających? Jest  "bombą z opóźnionym zapłonem"?


Tytuł: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Phantom 11-09-2008, 09:15
Cytat od: Mistrz
Niemniej jednak najlepsze efekty uzyskuję się, gdy wykonuję się przy okazji jakąś pożyteczną pracę, bowiem wówczas dochodzi jeszcze zadowolenie psychiczne, że nie roztrwoniliśmy naszej energii na nic.


Zgadzam się. Ale czasem obserwując niektórych ludzi myślę, że za duży nacisk kładą na długość życia zostawiając w tyle jego jakość.


Tytuł: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Żabka 11-09-2008, 09:16
pytanie dotyczy tej mojej koleżanki z pracy ;)


Tytuł: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 11-09-2008, 09:25
Cytat od: "Kuba7"
Zgadzam się. Ale czasem obserwując niektórych ludzi myślę, że za duży nacisk kładą na długość życia zostawiając w tyle jego jakość.
Też to widuję, ale nie jest to dla mnie wzór godny naśladowania.

Cytat od: "Żabka"
pytanie dotyczy tej mojej koleżanki z pracy
Kiedyś wyjdzie szydło z worka.


Tytuł: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: lacky27 11-09-2008, 21:13
Cytat od: "Żabka"
Czy mówiąc skrótowo można wysunąć wniosek, że nie choruje, bo stężenie toksyn jest tak duże, że organizm nie ma siły nawet uruchomić procesów samooczyszczających? Jest  "bombą z opóźnionym zapłonem"?

Różnica między tobą a twoją koleżanką jest bardzo duża. Twój organizm idzie w kierunku do zdrowia a organizm twojej koleżanki idzie w kierunku zagłady.

Przeanalizujmy dokładnie proces zdrowienia organizmu polegający na uszczelnianiu układu pokarmowego i wydalniczego oraz jego wzmacnianie.

Organizm jest tak inteligentny, że cały proces zdrowienia układa sobie w ciąg logicznych zdarzeń. Do czasu aż nie zostanie na tyle wzmocniony, nie podejmuje żadnych kroków związanych z oczyszczaniem organizmu. Jeżeli nie dostarczamy mu nowych toksyn a układ zostanie uszczelniany w pierwszej kolejności, zajmuje się naszym grzybem oportunistą (oportunista = leniwy - dopiero na spotkaniu w pełni przyswoiłem to słowo). Pod wpływem uszczelniania i wzmacniania organizmu zmniejsza się pożywka dla grzyba, co powoduje, że zaczyna on ginąc pozostawiając po sobie dużą ilość kanalików, które wcześniej wydrążył w czasie rozrostu. Sam fakt zmniejszania grzyba jest odczuwalny w taki sposób, że dane miejsca organizmu przestają świerzbieć (to już nastąpiło u Żabki – chwaliła się swoimi badaniami).  Następnie te kanaliki (szczególnie te, które wychodziły na zewnątrz, są używane w następnym etapie do wypychania toksyn.  Przy takim działaniu prawie zawsze pojawia się patogen, który na tym żeruje. W efekcie znowu odczuwamy świerzbienie i myślimy, że grzybica wróciła a faktycznie jest tak, że osiągnęliśmy następny etap zdrowienia, którym jest pozbywanie się toksyn.  Nie jest to tak, że taki detoks występuje nagle wszędzie, tylko pojawia się w różnych miejscach w różnym czasie.

Przykładowo, gdy zaczniemy masowo wybijać grzybice to efekt tego może być taki, że w danej chwili na naszym organizmie zaczyna żerować duża ilość patogenów w wielu miejscach. A to powoduje, że organizm nie może sobie z nimi poradzić i znowu trzeba się wspomagać różnymi preparatami.

Jeżeli drugi etap ustąpi (swędzenie ustąpi) to znaczy, że zakończyła detoksykacja danego miejsca oraz wymiana słabych komórek na nowe przy użyciu bakterii. Po wykonaniu takich operacji w wielu miejscach organizmu i częściowej jego oczyszczeniu zaczynają znikać schorzenia i patologie, które się utworzyły w organizmie. Jedyną przyczyną usuwania schorzeń jest to, że dane miejsce ma wszystkie komórki odnowione i nie zawiera toksyn.

Na przykład przeanalizujmy problem zwyrodnienia kręgosłupa. (to, co opiszę, również wynika z moich obserwacji).
Ogólnie uważa się, że za stan kręgosłupa odpowiada to czy prowadzimy aktywny tryb życia, czy ciągle siedzimy w jakiejś pozycji, czy wykonujemy jakiejś prace obciążające kręgosłup. A ja myślę, że tak nie jest. Możemy siedzieć krzywo w pracy, nosić różne ciężkie rzeczy a i tak nasz kręgosłup będzie w pełni sprawny. A wiec, od czego to zależy.  Aby doprowadzić do schorzeń kręgosłupa trzeba mieć odpowiednią toksemię organizmu. Toksyny wpychają się w tkanki nerwowe i mięśniowe w przestrzeń miedzykomórkową powodując wypchanie płynu międzykomórkowego. Taki płyn pełni role smaru, który powoduje, że komórki względem siebie mogą się obracać w dowolnym kierunku. Brak toksyn w mięśniach i nerwach oplatających kręgosłup i plecy powoduje, że taki organizm niezależnie od tego, co robi, nie może nabawić się żadnego zwyrodnienia.

A teraz mamy kręgosłup, którego tkanki zawierają dużą ilość toksyn. Dwie komórki, między którymi znajduje się toksyna, nie współpracują ze sobą swobodnie tylko pracują sztywno jak trwale zespawane metale. Nie ma między nimi smarowania.  Im większa toksemia tym ilość scalonych komórek jest coraz większa, aż wszystko zlewa się w jedną całość, słabo ze sobą współpracującą. Takie tkanki kształtują pracę kręgosłupa powodując jego degenerację. Kręgosłup musi się dostosować do zbitych mas tkanek i nie może swobodnie pracować. Długie siedzenie powoduje, że toksyny miedzy komórkami mocniej wiążą ze sobą komórki, układając ciało w pozycji, w której najdłużej znajduje się w ciągu dnia. Po jakimś czasie nie można się w pełni wyprostować lub zgiąć itd. bo to powoduje duży ból i dalsze uszkodzenie kręgosłupa.
I co teraz: wyleczenie tego stanu polega na wypchaniu toksyn spomiędzy komórek a wtedy całość zacznie znowu swobodnie pracować. Taki proces wydzielania się toksyn z tkanek na plecach jest wyczuwalny po tym, że w czasie kuracji przez długi czas bolą nas plecy. A jak ten ból mija, to nagle okazuje się, że nasz kręgosłup pracuje o wiele lepiej niż poprzednio. Takie działanie stwierdzam po sobie i po zachowaniu moich rodziców.

Przeanalizujmy przypadek ludzi z dużą toksemią, ale z małą grzybicą. Tu często jest tak, że okres powrotu do zdrowia jest o wiele dłuższy od tego, gdy organizm ma grzybice. W takim organizmie oczyszczanie może odbywać się tylko z kałem albo ustami. Środowisko bakteryjno – grzybicze jest na tyle zrównoważone, że to blokuje wykorzystanie dodatkowych bakterii do wspomagania się przez organizm przy oczyszczaniu. Musiałby on wpuszczać patogeny do środka a to mogłoby zakłócić istniejącą równowagę. Dlatego całą prace pozbycia się toksyn musi, przynajmniej w początkowej fazie, wykonać sam. Robi to bardzo wolno, a efekty są mało wyczuwalne. Dlatego część osób nie odczuwa reakcji, bo wszystko dzieje się wewnątrz organizmu. Rozwiązaniem mogłoby być częściowe wypocenie organizmu, aby udrożnić kanały zewnętrzne w celu zwiększenia oczyszczania.
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Od dłuższego czasu zastanawiałem się również jak to jest z tym sportem czy pomaga w powrocie do zdrowia czy nie.

Osoby, które uprawniają sport i równocześnie dostarczają do organizmu toksyny w różnej postaci, nie będą chorowały do czasu aż nie skończą ćwiczyć. Toksyny, które dostarczają na bieżąco są usuwane za pomocą ćwiczeń, co powoduje, że nie gromadzą się w tkankach. Stan organizmu jest taki, że układ wydalniczy i pokarmowy jest nieszczelny, przez co toksyny swobodnie trafiają do krwi a stamtąd mogłyby trafić do tkanek. Nie trafiają, bo zapobiegają temu ćwiczenia. Teraz mamy organizm z wielką atrapą zdrowia. Nie choruje, bo ćwiczenia blokują odkładanie się toksyn, ale układ wydalniczy cały jest rozszczelniony a grzyb rozrośnięty. Gdy dana osoba przestaje ćwiczyć to zaczyna w bardzo szybkim tempie zapadać na różne choroby infekcyjne, a potem na różne schorzenia z powodu szybkiego wchłaniania toksyn. Atrapa zdrowia została wyłączona, a organizm nie potrafi sobie z tym poradzić. Jak już jest źle, to ta osoba znowu zaczyna ćwiczyć, bo jak ćwiczył to czuł się dobrze i ładnie wyglądał. Znowu zaczyna budować atrapę zdrowia i tak się kręci w koło aż atrapa przestanie już działać, bo układ wydalniczy przestanie pracować i zaczną się schorzenia, które uniemożliwiają uprawnianie sportu. A wtedy następuje upadek sportowca. Jest takie powiedzenie: jak uprawiasz sport to uprawiaj go do końca życia, bo inaczej zaczniesz chorować.
Taka sytuacja nie miałaby miejsca gdyby sportowiec miał szczelny układ wydalniczy. Po zaprzestaniu uprawiania sportu, gdy przestaje działać atrapa zdrowia, organizm, który potrzebuje czasu na dostosowanie do nowej sytuacji nie zostanie zaatakowany dużą ilością toksyn, bo układ jest szczelny. Po jakimś czasie przestawi się i sam zacznie kontrolować stan toksyn i takiemu sportowcowi nie grożą żadne choroby po ukończeniu ćwiczeń.

A teraz ogólne podejście dla ludzi nieuprawiających sportu zawodowo.
Po dłuższej analizie postów i po ostatnich wypowiedziach Agny i Mistrza na spotkaniu utwierdziłem się, że chyba jest tak.

Ze sportem jest jak z jedzeniem. Organizm sam domaga się tego, co mu jest potrzebne. W przypadku picia w trakcie jedzenia to organizm nam sygnalizuje czy chce się napić i rozcieńczyć soki żołądkowe czy nie (to z spotkania).
Ze sportem będzie tak samo, jak organizm jest chory i słaby, potrzebuje dużo energii na to, aby wrócić do zdrowia. Pokazuje nam to przez wywoływanie ciągłego zmęczenia i senności, starając się nas się nakłonić do odpoczynku, który pomoże mu w drodze do wzmacniania organizmu.  

I teraz dwa kierunki, które są realizowane. Jedni, aby zwalczyć ciągłe zmęczenie zaczynają intensywnie ćwiczyć. Ćwiczenia powodują, że z tkanek są wypychane toksyny, które są trafiają do krwi i są wydalane.  Organizm zaczyna lepiej pracować i lepiej wyglądać. Tutaj wszystko robione jest wbrew temu, co sygnalizuje organizm. W tym przypadku tworzymy atrapę zdrowia, która spełnia swoje zadanie do czasu aż przestaniemy ćwiczyć. Taka atrapa zdrowia powoduje, że nie możemy uzyskać żadnych innych reakcji oczyszczających, bo organizm nie ma na to siły a efekt, który próbowałby uzyskać jest robiony za pomocą stymulacji ćwiczeniami.  Jeżeli przerwiemy uprawnianie sportu przed zakończeniem uszczelniania organizmu, to wszystkie problemy i toksemia wraca, bo organizm został nauczony, że go ktoś w tej pracy wyręcza. Jeżeli organizm zostanie uszczelniony i przestaniemy ćwiczyć to powrót toksemii nam nie grozi, bo organizm ma czas, aby przestawić się na własną regulacje poziomu toksyn w organizmie.

Drugi kierunek to taki, że w czasie choroby nie jest uprawiany sport i działamy zgodnie z tym, co nam sygnalizuje organizm ciągle go przy tym wzmacniając. Czyli jak jest zmęczony to odpoczywamy, a jak nie to pracujemy. Przy takim działaniu po pozbyciu się toksyn organizm ma tyle energii, że sam domaga się od nas abyśmy wykonywali wysiłek. Zaczynamy z ochotą robić to, do czego wcześniej musieliśmy się zmuszać.

Cytat od: "Agni"
A poza tym muszę się pochwalić, że powraca u mnie apetyt na wysiłek fizyczny - 3 lata nic, ale to nic nie robiłam w tym zakresie  A tu po wyjściu w góry tak we mnie zaczęła energia krążyć, że już dzisiaj byłam w sklepie rowerowym oglądąć rowery - zamierzam do pracy dojeżdżać rowerem  


I to by było na tyle w tym temacie.


Tytuł: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Grażyna 21-09-2008, 13:10
W temacie znalazły się 3 wątki i dlatego wydzieliłam posty do nowych tematów:
- Czy pić w trakcie posiłku i ile pić w ogóle
http://mikstura.kei.pl/forum/index.php?topic=4829
- Rola ruchu w zachowaniu zdrowia a sport
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=4830#43815


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: tomurbanowicz 23-03-2009, 14:53
Ta  dyskusja powinna Ci pomóc.
http://mikstura.kei.pl/forum/index.php?topic=1986
Poprosze o poprawnego linka...


Proszę //Rysiek


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 24-03-2009, 03:53
Bardzo to ciekawe co pisze Lacky. Tylko jak ktoś spojrzy ze swojej perspektywy to może nieźle się najeżyć. Dla spokoju dodałbym że jest to modelowy opis i isnieją od niego odstępstwa, historia każdego z nas jest różna.

Pytanie też czy lepiej nic nie robić i chorować czy może jednak ruszać się więcej, spocić te kilka razy i usuwać toksyny?

U mnie przypadek sportu jest w dużęj mierze modelowy, ponieważ od wczesnych lat sporo się ruszałem, potem przyszedł czas systematycznego wysiłku (sport) i rzeczywiście ogólnie mogę potwierdzić o czym w zasadzie w jakiś sposób wiedziałem że sport powoduje oczyszczanie. W zasadzie jadłem co chciałem i ile chciałem, zawsze trzymałem wagę i nigdy nie było powodów do narzekań, opróćz tego że w wikeu lat około 10 zacząłem mieć problemy ze wzrokiem i kilka jeszcze innncych pomneijszych problemów nad którymi przechodziłem do porządku dziennegp. Teraz z perspektywy czasu widzę że już wtedy było ze mną bardzo niedobrze, tyle że objawy były w miarę do zniesienia i utajnione ponieważ dużo i systematycznie się ruszałem. Z czasem zacząłem mieć jednak problemy i odchodziłem od sportu jednocześnie coraz bardziej tracąc zdrowie. Tyle że po zmianie trybu życia ze sportowego na siedzący i bardziej niezdrowy (zaczęła się praca, alkohol itp) nie zacząłem częściej chorować.  Jednak problemy nasilały się  a ja zupełnie nie wiedziałem co robić, początkowo udawałem się do lekarzy z jakimiś bólami, z różnego rodzaju objawami skórnymi raczej nigdy nic nie robiłem i nie starałem się też od lekarzy uzyskać specjalnie tutaj pomocy, ale nawet jak już byłem z tymi problemami to zawsze kończyło się to ciszą, zapisaniem jakichś sterydów ew. i żadnych informacji.

Myślę sobie że sport to dobra rzecz i pomaga utrzymać zdrowie, nawet jeżeli można to nazwać maskowaniem problemów (przecież nie wszyscy ludzie którzy ćwiczą są chorzy). Wiem też że kiedy mójorganizm jest osłabiony i założony toksynami to nie jestem w stanie nawet zebrać się do ćwiczeń, ale kiedy czuje że jestem wolny od toksyn wtedy dużo chętniej ćwiczę. Natomiast w okresach gdy bywało że czułem się dobrze ćwiczenia j pomagały mi oczyścić się. Jednak muszę się zgodzić z wnioskami Lackyego co do tego że w przypadku chorób przewodu pokarmowego jest to maskowanie choroby i należy co wszyscy wiemy zadbać o jelita i wydalanie toksyn a nie zastępować zdrowia ćwiczeniami.

Muszę dodać że aktualnie po 6 miesiącach MO mam herxa i nawrót problemów. Boje się bo już nie mam sił chorować i w tej sytuacji myślę czy to oczyszczanie i dlaczego jest takie nadmierne.  A może to MO tylko maskuje problemy.

Jest ciężko, szczególnie kiedy człowiek jest na etapie oczyszczania ale czuje też w jakiś sposób że jest inaczej niż to bywało w kryzysach które przechodziłem do tej pory bez MO. Liczę więc że jest to kolejny etap po którym znów poczuję się lepiej o stopnień jakościowo lepiej.

Nie ukrywam że z czasem chciałbym wrócić do sportu.


I jeszcze odniosę się do tego stwierdzenia które uważam za rewelacyjne i wręcz rewolucyjne jak na nasze warunki. Piszę tak bo potwierdza to w pełni moje doświadczenie.

Na przykład przeanalizujmy problem zwyrodnienia kręgosłupa. (to, co opiszę, również wynika z moich obserwacji).
Ogólnie uważa się, że za stan kręgosłupa odpowiada to czy prowadzimy aktywny tryb życia, czy ciągle siedzimy w jakiejś pozycji, czy wykonujemy jakiejś prace obciążające kręgosłup. A ja myślę, że tak nie jest. Możemy siedzieć krzywo w pracy, nosić różne ciężkie rzeczy a i tak nasz kręgosłup będzie w pełni sprawny. A wiec, od czego to zależy.  Aby doprowadzić do schorzeń kręgosłupa trzeba mieć odpowiednią toksemię organizmu. Toksyny wpychają się w tkanki nerwowe i mięśniowe w przestrzeń miedzykomórkową powodując wypchanie płynu międzykomórkowego. Taki płyn pełni role smaru, który powoduje, że komórki względem siebie mogą się obracać w dowolnym kierunku. Brak toksyn w mięśniach i nerwach oplatających kręgosłup i plecy powoduje, że taki organizm niezależnie od tego, co robi, nie może nabawić się żadnego zwyrodnienia.


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Olimpia 24-03-2009, 10:58
Bardzo to ciekawe co pisze Lacky.


I jeszcze odniosę się do tego stwierdzenia które uważam za rewelacyjne i wręcz rewolucyjne jak na nasze warunki. Piszę tak bo potwierdza to w pełni moje doświadczenie.

Cytat
Na przykład przeanalizujmy problem zwyrodnienia kręgosłupa. (to, co opiszę, również wynika z moich obserwacji).
Ogólnie uważa się, że za stan kręgosłupa odpowiada to czy prowadzimy aktywny tryb życia, czy ciągle siedzimy w jakiejś pozycji, czy wykonujemy jakiejś prace obciążające kręgosłup. A ja myślę, że tak nie jest. Możemy siedzieć krzywo w pracy, nosić różne ciężkie rzeczy a i tak nasz kręgosłup będzie w pełni sprawny. A wiec, od czego to zależy.  Aby doprowadzić do schorzeń kręgosłupa trzeba mieć odpowiednią toksemię organizmu. Toksyny wpychają się w tkanki nerwowe i mięśniowe w przestrzeń miedzykomórkową powodując wypchanie płynu międzykomórkowego. Taki płyn pełni role smaru, który powoduje, że komórki względem siebie mogą się obracać w dowolnym kierunku. Brak toksyn w mięśniach i nerwach oplatających kręgosłup i plecy powoduje, że taki organizm niezależnie od tego, co robi, nie może nabawić się żadnego zwyrodnienia.

Na mnie również myślenie  Lackiego wywarło ogromne wrażenie. Ból w kręgosłupie (okolica lędźwiowa-  ogonowa) przypominał się przez 10 lat. Były proszki, zioła, homeopatia, rehabilitacja (ćwiczenia,, lampy, podczerwień, laser itd., mają tych wynalazków mnóstwo) sprzeczne diagnozy i... powroty bóli.

Wystarczyło pozbywać się toksyn z ciała i bóle mniejsze, rzadsze i teraz lekko odczuwalne w okresie miesiączki. Ale z każdym miesiącem coraz mniejsze i tylko w tym okresie. A wcześniej większa część miesiąca.

Stosowałam 3 razy PMO, non stop MO, witaminy z koktajli i pilnujemy się z odżywianiem  :thumbup:


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: tomurbanowicz 24-03-2009, 11:03
W temacie znalazły się 3 wątki i dlatego wydzieliłam posty do nowych tematów:
- Czy pić w trakcie posiłku i ile pić w ogóle
http://mikstura.kei.pl/forum/index.php?topic=4829
- Rola ruchu w zachowaniu zdrowia a sport
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=4830#43815
Poproszę o poprawne linki...


Pierwszy jest ok. Drugi odnosi się do wątku, który został już usunięty
A na przyszłość http://mikstura.kei.pl/forum/index.php?topic=5185.0 //Rysiek


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 24-03-2009, 11:31
Cytat
Myślę sobie że sport to dobra rzecz i pomaga utrzymać zdrowie
Bzdura! Sport jedynie pozwala zamaskować efekt gromadzenia się toksyn w stawach, ściągach, kaletkach ścięgien i więzadłach, tak samo jak leki. Nie ma w sporcie absolutnie nic zdrowego, wprost przeciwnie - sport to nadmierna eksploatacja organizmu, a więc jego degradacja w przyspieszonym tempie. Tak samo szkodliwa, jak sport, jest także gnuśność, czyli nic nierobienie.

Zdrowa jest umiarkowana aktywność fizyczna, czyli poruszanie się w zgodzie z naturalnym zapotrzebowaniem fizjologicznym organizmu. Są to spacery na łonie natury dające zadowolenie i relaks, a także gimnastyka, ale nie ta wg jakichś wyimaginowanych wzorów, lecz gimnastyka wynikająca z fizjologicznego zapotrzebowania na przeciągnięcie stawów i mięśni kilka razy dziennie. Tutaj dobrym przykładem może być kot, który, by utrzymać kocią gibkość ciała, przeciąga się kilka razy dziennie.

Natomiast sport, tj. aktywność fizyczna ponad fizjologiczne zapotrzebowanie organizmu wywołująca zmęczenie przekładające się na wydzielenie produktów przemiany materii, m.in. kwasu mlekowego, ponad fizjologiczne możliwości układów wydalniczych jest raczej przyczyną choroby, niż zdrowia; jeśli przymniemy, że przyczyną choroby nie są same toksyny, lecz ich kumulacja spowodowana podażą przekraczającą możliwości układów wydalniczych. A przecież takie założenie leży u podstaw idei tego forum opartej na naukach Hipokratesa.

Do cytatu wypowiedzi Lackyego warto dorzucić jeszcze jedną informację. Otóż kręgosłup jest to przeszło 20 ponakładanych na siebie pionowo krążków, które w swej pozycji utrzymywane są przez dwa komplety mięśni - prawy i lewy. Podstawowym warunkiem zarówno prawidłowego rozwoju kręgosłupa, jak i utrzymania tej pozycji w przyszłości, jest symetria obydwu tych kompletów mięśni. Jeśli któryś z mięśni kręgosłupa rozwija się nieco inaczej, niż jego zwierciadlane odbicie, to efekt może być tylko jeden - skrzywienie kręgosłupa. Taki defekt może wystąpić jako wada rozwojowa w okresie wzrostu, albo wada nabyta już w życiu dorosłym.

Główną przyczyną wad rozwojowych kręgosłupa jest nierównomierne odkładanie się toksyn w mięśniach nadających mu odpowiedni kształt. Doświadczeni masażyści doskonale wiedzą, że bardzo łatwo jest stwierdzić, która para mięśni jest względem siebie niesymetryczna, a więc odpowiada za skrzywienie, i w działaniu skierowanym na usunięcie tej wady kręgosłupa skupiają się na owych mięśniach, a nie na "nastawianiu" kości, co byłoby pozbawione sensu.

Co do drugiej przyczyny, to może ona wystąpić zarówno w okresie rozwojowym, jak i po zakończeniu rozwoju, a jej istotą jest nieprawidłowa postawa wpływająca na nierówne obciążenie mięśni kręgosłupa, w efekcie czego nadmiernie eksploatowane mięśnie staja się mocniejsze od swoich nieużywanych antagonistów. Wówczas także kręgosłup nabiera tendencji do skrzywień, a efektem są bóle nerwów korzeniowych wywołane stanem zapalnym mięśni, przez które owe nerwy przebiegają.


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Gosiek 24-03-2009, 11:31
Cytat
Muszę dodać że aktualnie po 6 miesiącach MO mam herxa i nawrót problemów.
Laokoon, pewnie Cię to nie pocieszy, ale ja w trzecim roku picia MO już dwa razy musiałam je przerywać, bo ciągle coś się w organizmie dzieje. 
A wracając do tematu. U mnie też był czas, że kilka lat w ogóle nie chorowałam i wcale mi to nie wyszło na zdrowie  :lol:. Później zaczęło się wszystko nagle sypać.
Wolę tak, jak jest teraz, "choruję" często, ale niezbyt intensywnie, mogę w każdym razie jakoś wtedy funkcjonować. Chociaż nie przeczę, że tęsknię do momentu, kiedy już zwyczajnie będę zdrowa.


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: tomurbanowicz 24-03-2009, 11:38
Cytat
Muszę dodać że aktualnie po 6 miesiącach MO mam herxa i nawrót problemów.
Laokoon, pewnie Cię to nie pocieszy, ale ja w trzecim roku picia MO już dwa razy musiałam je przerywać, bo ciągle coś się w organizmie dzieje. 
A wracając do tematu. U mnie też był czas, że kilka lat w ogóle nie chorowałam i wcale mi to nie wyszło na zdrowie  :lol:. Później zaczęło się wszystko nagle sypać.
Wolę tak, jak jest teraz, "choruję" często, ale niezbyt intensywnie, mogę w każdym razie jakoś wtedy funkcjonować. Chociaż nie przeczę, że tęsknię do momentu, kiedy już zwyczajnie będę zdrowa.
Heh, a nie przyszło czasem Wam do głowy że to może MO doprowadza Was powoli do grobowej deski poprzez systematyczne zatruwanie organizmu?


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Olimpia 24-03-2009, 12:57
Cytat
Heh, a nie przyszło czasem Wam do głowy że to może MO doprowadza Was powoli do grobowej deski poprzez systematyczne zatruwanie organizmu?

Poprzez systematyczne zatruwanie toksynami tak, ale nie poprzez systematyczne oczyszczanie przez MO. Rozwiń swoją myśl, póki nie rozwinie sie głupia dyskusja.


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: tomurbanowicz 24-03-2009, 13:01
Poprzez systematyczne zatruwanie toksynami tak, ale nie poprzez systematyczne oczyszczanie przez MO. Rozwiń swoją myśl, póki nie rozwinie sie głupia dyskusja.
A cóż tu rozwijać? Dlaczego niby aloes ma być niejadalny dla bakterii czy drożdżaków szkodliwych dla naszego organizmu, a bezpieczny dla bakterii pożytecznych? Równie dobrze pożyteczne bakterii mogą głupieć w zetknięciu z aloesem.
Sam Mistrz stwierdził, że substancja zawarta w aloesie nie została tak do końca przebadana, a mimo to pijecie MO.
Piszecie Państwo o "skutkach ubocznych" jeśli można to tak nazwać podczas systematycznego spożywania MO. A skąd macie pewność że to oczyszczanie organizmu z toksyn, a nie to, że organizm próbuje zwalczyć tą miksturę?


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Monika 24-03-2009, 13:13

Piszecie Państwo o "skutkach ubocznych" jeśli można to tak nazwać podczas systematycznego spożywania MO. A skąd macie pewność że to oczyszczanie organizmu z toksyn, a nie to, że organizm próbuje zwalczyć tą miksturę?
Mamy pewność, bo po przechorowaniu infekcji bez ingerencji żadnymi lekarstwami, nawet tymi naturalnymi, czujemy się dużo lepiej, niż przed infekcją. To nie są "skutki uboczne" tylko naturalne dążenie organizmu do homeostazy.


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: tomurbanowicz 24-03-2009, 13:15
Mamy pewność, bo po przechorowaniu infekcji bez ingerencji żadnymi lekarstwami, nawet tymi naturalnymi, czujemy się dużo lepiej, niż przed infekcją. To nie są "skutki uboczne" tylko naturalne dążenie organizmu do homeostazy.
Ja i cała moja rodzina od 10 lat nie bierzemy lekarstw, więc wszelkich infekcji pozbywamy się natrualnie-samoistnie i bez wynalazków MO.
Dla mnie trochę kuriozalne jest stwierdzenie które dość często można na forum znaleźć: "nie chorowałam, ale po systematycznym piciu MO czuje się szczęśliwa chorując co tydzień bo się oczyszczam"... Pytanie z czego? A może organizm oczyszcza się z MO?


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Olimpia 24-03-2009, 13:19
Może to Tobie pomoże?


http://mikstura.kei.pl/forum/index.php?topic=5834.msg59804#msg59804

Cytat
Cytat od: Mistrz
Pewne rzeczy widać co jakiś czas trzeba przypominać. Otóż zarówno sok z aloesu, jak i ekstrakt z grejpfruta, nie mają właściwości bakteriobójczych, co często zresztą jest zarzutem w przypadku tego drugiego. Mają one tę specyficzną cechę, iż nasączona przez nie pożywka przestaje być jadalna dla drobnoustrojów. Tym sposobem alocit działa statycznie na drobnoustroje odżywiające się martwiczą tkanka, zaś jest obojętny dla bakterii kwasu mlekowego odżywiających się glikogenem zawartym w śluzie wydzielanym przez śluzówkę.
Natomiast metale koloidalne nie wykazują tej swoistej wybiórczości i zabijają wszystkie drobnoustroje na swej drodze. Dlatego należy je stosować w sytuacjach, gdy jest to uzasadnione, np. gdy objawy wskazują, że patogeny opanowały zupełnie śluzówkę i w tej sytuacji zastosowanie radykalnych środków nie wyrządzi żadnych szkód.
Cytat od: Zibi
A zatem, czy takie działanie alocitu można nazwać , działaniem simile, czy to jest działanie, ani nie simile, ani nie anty -tylko po prostu niezależne....?
Sądzę, że jest to element holistyki, a więc działanie adekwatne. Teraz jest pytanie: adekwatne do czego? Otóż adekwatne do stanowiska organizmu, który odżywia "swoje" bakterie dostarczając im glikogen (zawarty w wydzielinie błony śluzowej - śluzie), zaś odżywką dla patogenów jest patologiczna tkanka martwicza.


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: tomurbanowicz 24-03-2009, 13:21
W czym ma mi pomóc? Znam ten tekst. Skoro aloes jest niejadalny przez drobnoustroje, to każde - nie tylko te złe. Jesteście Państwo w 100% zagwarantować że aloes jest w 100% obojętny dla pożytecznych bakterii w naszym organizmie? 


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 24-03-2009, 13:22
Na mnie również myślenie  Lackiego wywarło ogromne wrażenie. Ból w kręgosłupie (okolica lędźwiowa-  ogonowa) przypominał się przez 10 lat. Były proszki, zioła, homeopatia, rehabilitacja (ćwiczenia,, lampy, podczerwień, laser itd., mają tych wynalazków mnóstwo) sprzeczne diagnozy i... powroty bóli.

Wystarczyło pozbywać się toksyn z ciała i bóle mniejsze, rzadsze i teraz lekko odczuwalne w okresie miesiączki. Ale z każdym miesiącem coraz mniejsze i tylko w tym okresie. A wcześniej większa część miesiąca.

Stosowałam 3 razy PMO, non stop MO, witaminy z koktajli i pilnujemy się z odżywianiem  :thumbup:


Ja jestem aktualnie na etapie bólu i nie jest mi do śmiechu, ale przeszedłem już rwę kulszową leczoną na początku farmakologicznie, co oczywiście nie pomagało tylko uśmierzało ból.
 
W trakcie szukania pomocy u różnych "specjalistów" od kręgosłupa nie usłyszałem nic konkretnego i tylko zdawkowe że to nic takiego a przy drążeniu tematu że mam lekkie skrzywienie i zwyrodnienie w okolicy piersiowej. W zasadzie przyjąłem wtedy że jestem już skazany na sztywniactwo.
Po miesiącu zażywania tabletek stwierdziłem że to nieporozumienie i zaprzestałem. Rozpocząłem działanie na własną rękę, rozluźnianie ciała i wywołanie wypocenia się (co ciekawe wypocenie wywołałem przez oddech, może to wydać się niezrozumiałe ale robiłem sesje głębokich oddechów, ponieważ stwierdziłem że oddech pomaga i tak doprowadzałem do bardzo dużych potów, powiem nawet że czułem jak bół przechodzi jak wpływam na bolące partie ciała) I przeszło jak ręką odjął po tygodniu. Co ciekawe po wypoceniu czułem się lepiej niż przed, tak jakbym miał wręcz większą swobodę ruchu i zwapnienie na poziomie piersiowym wbrew zaklęciom specjalistów przeszło w ciągu kilku dni podczas kiedy wg. nich to miała być już taka uroda z którą trzeba żyć ponieważ "wszyscy dzisiaj tak mają". Faktem niejako potwierdzającym sposób myślenia Mistrza i Lackyego było to że po jakimś dłuższym czasie kiedy czułem się znów źle ten ból dawał o sobie znać poprzez lekkie i dosłownie sekundowe nawroty. Bardzo mnie to dziwiło.


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 24-03-2009, 13:27
Cytat
Muszę dodać że aktualnie po 6 miesiącach MO mam herxa i nawrót problemów.
Laokoon, pewnie Cię to nie pocieszy, ale ja w trzecim roku picia MO już dwa razy musiałam je przerywać, bo ciągle coś się w organizmie dzieje. 
A wracając do tematu. U mnie też był czas, że kilka lat w ogóle nie chorowałam i wcale mi to nie wyszło na zdrowie  :lol:. Później zaczęło się wszystko nagle sypać.
Wolę tak, jak jest teraz, "choruję" często, ale niezbyt intensywnie, mogę w każdym razie jakoś wtedy funkcjonować. Chociaż nie przeczę, że tęsknię do momentu, kiedy już zwyczajnie będę zdrowa.

No nie bardzo mnie to urządza, ale wziąwszy pod uwagę że pierwsze symptomy problemów pojawiły się u mnie już w szkole podstawowej pewnie czeka mnie jeszcze długa droga. Ciężko o tym myśleć, póki co trzeba sobie jakoś tymczasowo ulżyć bo wszystko staje się męczące i najchętniej człowiek by leżał chociaż z drugiej strony paradoksalnie leżenie również męczy.

Takich bólów przez ostatnie lata doświadczałem dosyć sporo, tak że w zasadzie przyzwycaiłem się do tego. Oczywiście na tyle na ile można się przyzwyczaić, muszę też przyznać że jest inaczej niż wcześniej kiedy nie piłem MO, organizm jest czyściejszy i chyba przez to toksyny aż tak nie dokuczają chociaż plecy są tak samo dokuczliwe.


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: tomurbanowicz 24-03-2009, 13:44
OK, jeśli tego nie sprawdzę to nie będę wiedział :)
Od jutra zaczynam pić MO  :smoke:


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Olimpia 24-03-2009, 14:04
Cytat
OK, jeśli tego nie sprawdzę to nie będę wiedział smile

 Ja sprawdziłam i widzę naprawdę wspaniałe efekty. Nie jestem nawiedzona, żeby ślepo wierzyć i naganiać innych. Ja wreszcie nie choruję tak długo i ciężko jak kiedyś. Każdy organizm rządzi się swoimi prawami.
Wpadnij na zlot. To dopiero sobie pogadamy.


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 24-03-2009, 14:09
Tak ja też jestem krytycznie nastawiony i lubię wszystko sprawdzić. Tym bardziej że od lat funkcjonuje na obniżonym poziomie, co niektórym ludziom ciężko zrozumieć. Póki co nie mam jeszcze dużego stażu więc dopiero zdobywam doświadczenie, ale nawet teraz kiedy przechodzę ciężkie chwile (chociaż jestem do nich przyzwyczajony) i wątpie, konfrontuje swoją wiedzę i doświadczenie i widzę w tym wszystkim głęboki sens choć dopiero się uczę i mam jeszcze duże obawy.


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 24-03-2009, 14:14
No bo istotą tego forum jest pogłębianie wiedzy o zdrowiu, które jako jedyne jest alternatywą dla chorób, nie zaś suplementy łykane bezrozumnie dlatego, że jakoby ich niedobór miał być przyczyną choroby, a więc uzupełnienie tego niedoboru ma korzystny wpływ na nasze zdrowie. Jeśli suplementy mają rzeczywiście jakiś korzystny wpływ, to przede wszystkim na kieszeń producentów i sprzedawców.


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: tomurbanowicz 24-03-2009, 14:16
Ja stawiam na jakość żywienia - w zasadzie wszystko kupujemy od kobiet ze wsi: jaja, mięso (robimy pieczenie zamiast "wędlin" sklepowych), mleko, ser biały, masło wiejskie. Jemy tak od dawna - żywimy się niskowęglowodanowo, bardziej tłuszczowo. Codziennie 4-5 jaj (wiejskich), na obiady mięcho, wątróbkę itp itd. (nie będę szczegółowo tego omawiał).
Owoców raczej mało (mają wodę, cukier i mało witamin wbrew pozorom), choć ostatnio trochę więcej cytrusowych dla witaminy C.
Warzywa staramy się zdobywać również ze wsi, choć w zimę jest z tym problem.
Pogłębiamy swoją wiedzę: mamy sporą biblioteczkę książek dr Kwaśniewskiego, dr Ponomarenki, czasopism Optymalni, Optymalnik no i teraz doszedł zestaw książek polecanych z tego forum.
Co do suplementów również byliśmy/jesteśmy sceptycznie nastawieni. Ja drążyłem temat wapnia i magnezu jak również witaminy C bardziej może teoretycznie. Co do witaminy C sam nie wiem co myśleć - warto suplementować czy też nie - jest sporo sprzecznych opinii na ten temat.



Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 24-03-2009, 14:22
Cytat
Ja stawiam na jakość żywienia - w zasadzie wszystko kupujemy od kobiet ze wsi: jaja, mięso (robimy pieczenie zamiast "wędlin" sklepowych), mleko, ser biały, masło wiejskie. Jemy tak od dawna - żywimy się niskowęglowodanowo, bardziej tłuszczowo. Codziennie 4-5 jaj (wiejskich), na obiady mięcho, wątróbkę itp itd. (nie będę szczegółowo tego omawiał).
Znam takich ze swej praktyki, i to sporo. Niektórzy nawet mieszkają w zdrowych kurortach albo na wsiach, i nie kupują tylko uprawiają i hodują sami. I są tak samo chorzy, jak pozostali pacjenci. Mit ze zdrowa żywnością to po prostu fikcja.


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: tomurbanowicz 24-03-2009, 14:23
Znam takich ze swej praktyki, i to sporo. Niektórzy nawet mieszkają w zdrowych kurortach albo na wsiach, i nie kupują tylko uprawiają i hodują sami. I są tak samo chorzy, jak pozostali pacjenci. Mit ze zdrowa żywnością to po prostu fikcja.
Nie sądzę... Wolę unikać konserwantów/toksyn niż się ich potem pozbywać z wątpliwym czasem skutkiem.


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 24-03-2009, 14:25
Cytat
Nie sądzę...
A co to ma za znaczenie, co Pan sądzi? Ja mam wiedzę praktyczną zdobywaną przez wiele lat pracy z chorymi, a Pan co... Przesądy?


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: tomurbanowicz 24-03-2009, 14:27
A co to ma za znaczenie, co Pan sadzi? Ja mam wiedzę praktyczną zdobywana przez wiele lat pracy z chorymi, a Pan co... Przesady?
Nie jest Pan Bogiem - proszę o tym nie zapominać.
Ja praktykuję na swoim (i rodziny) organiźmie od lat. Swoją wiedzę również zdobywałem latami.


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 24-03-2009, 14:34
Cytat
Nie jest Pan Bogiem - proszę o tym nie zapominać.
Nie tylko o tym nie zapominam, ale to dokładnie wiem. I nie rozumiem jaki ma sens przeciwstawianie wiedzy wyniesionej z doświadczeń jednej rodziny dogłębnej wiedzy praktycznej wyniesionej z zawodowej praktyki i chęci przekazania tej wiedzy szeroko pojętemu ogółowi, a nie tylko swojej rodzinie? Do czego Pan zmierza? Co Pan chce nowego wnieść na do naszego forum, prócz malkontenctwa?


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: tomurbanowicz 24-03-2009, 14:36
Bardzo pyszałkowaty ton Pańskich odpowiedzi i wypowiedzi nakierowuje na właśnie taki ton prowadzenie dyskusji z Panem - proszę to przemyśleć...


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 24-03-2009, 14:42
Upierdliwy z Pana dupek!


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: tomurbanowicz 24-03-2009, 14:42
Upierdliwy z Pana dupek!
Brawo! (zrobię screena z tego, bo pewnie zostanie to usunięte).


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 24-03-2009, 14:46
A po co ci ten skrin?


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: tomurbanowicz 24-03-2009, 14:47
Dla potomności...


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 24-03-2009, 14:57
Fajnie się oburzasz, ja mam podobnie, tylko chyba nie ma co przesadzać. Mistrz nie jest wylewny ale za to bardzo konkretny. Przemyśl to, gdybyś miał tyle do czynienia z ludźmi i głebokie doświadczenie a zarazem coraz to nowych którzy robią wciąż te same błędy. Ja też o ile w dużej mierze się zgadzam to w kwestii pożywienia mam podobne zdanie do ciebie, ale staram się również zaufać doświadczeniu Mistrza.

Ostatecznie nie musisz przecież robić tego wszystkiego co "nakazuje" Mistrz i we wszystkim się zgadzać. Tylko po co łapanie za słówka i skriny? To ma być jakaś forma szantażu czy wywierania wpływu? Jeżeli tak to wąptie aby Mistrz pod naciskiem i przez straszenie zmienił swoje zdanie. Jeżeli zresztą jak piszesz uważasz że zdrowe jedzenie jest wystarczające do utrzymania zdrowia to po jaką cholerę na siłę wmawiasz sobie MO? Nie musisz przecież ani wierzyć ani stosować.

Masz o tyle dobrze że już wiesz że coś takiego istnieje i w przyszłości w razie czego zawsze możesz przetestować.


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Gosiek 24-03-2009, 21:21
Tomurbanowicz, to od mojego posta zacząłeś tę dyskusję, więc troszkę chciałam uzupełnić. Szkoda, że nie byłam mądrzejsza 10 lat temu: chodziłam do specjalistów, zażywałam mnóstwo antybiotyków i innej chemii, w końcu dorwałam się do suplementów. A było coraz gorzej. Dopiero MO poprawiło mój stan: brak zaburzeń w jelitach, bólu w kolanach, widocznej grzybicy na skórze i paskudnych ropni na twarzy, spokojniejszy przepływ myśli. Dla mnie to bardzo dużo! Ale za błędy muszę teraz płacić, jeszcze sporo w moim organizmie wymaga poprawy. Stąd mój post: jeszcze choruję, ale cały czas jest lepiej.
Ty dobrze myślisz: trzeba spróbować na sobie, po co ktoś ma mi opowiadać, jak to jest.
I duuużo zdrowia życzę.


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Olimpia 24-03-2009, 21:28
Cytat
I duuużo zdrowia życzę

Ale nasz nadworny fotograf jest zdrowy - tak napisał. Zdrowo się odżywia to zapewne nie ma ani jednej ranki na jelicie i nie choruje i wszystkie układy wydalnicze są sprawne, a więc toksemia to nie jego zmora tylko nasza.  ;)




Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: tomurbanowicz 26-03-2009, 09:25
Ale nasz nadworny fotograf jest zdrowy - tak napisał.
Gdzie tak napisałem?   :eek:


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: iwona 77 26-03-2009, 11:48
Ja podaję MO 3 moich dzieciaków (4 - 6 - 7). Kiedyś u średniaka ciągle bolące uszy... teraz od jakiegoś pół roku nigdy się nie skarżył na uszy :) Zniknęły sińce pod oczami. Lepszy apetyt. I mądre te moje dzieciaki nad wiek, choć może tak było zawsze...

Ja sądzę że mimo czasem obcesowości Mistrza - jest Mistrzem. Jego głowa i doświadczenie wyprzedza nas tu wszystkich. Trzeba pokory żeby to przyjąć i korzystać z jego wiedzy.... nie wszystko zawsze powie, czasem odburknie.... zmusza nas do myślenia i nie daje gotowych recept. Mistrz nie jest naszą mamusią, do rany przyłóż (choć bywa taki) ale twardym słowem budzącym ze snu. Przepraszam Mistrza za taką ocenę publiczną. Po prostu chylę przed Panem czoła i korzystam z Pana wiedzy.

Człowiek nie jest w stanie przyjąć i zrozumieć pewnej wiedzy od zaraz. Jak często ludzkość doceniała odkrycia "wielkich" tego świata po ich odejściu.... No i to co wymyślił Mistrz - a wymyślał to latami - może nie da się "złapać" (pojąć) w ciągu 2-3 miesięcy obecności na forum... Rzucanie rękawicy w twarz (że MO szkodzi) gospodarzowi forum  jest rzucaniem rękawicy i trzeba się liczyć z ostrą ripostą. Licytowanie doświadczenia domowego z doświadczeniem terapeutycznym kogoś kto przyjmował pacjentów jest nieporozumieniem i tak dziwi mnie że Mistrz uczestniczył w tej dyskusji...

Ja po prostu zaufałam MO - wiedza przychodzi z czasem. Było ryzyko, ale okazuje się że trafiłam w 10 ;)

Jeszcze na koniec - Mistrz jest naszym autorytetem, ktoś mógłby rzec chcąc nas ośmieszyć Guru. Ważne są jednak fakty:
1. dobrowolności udziału w forum
2. nieczerpania korzyści osobistych przez Mistrza z faktu istnienia forum (nie bierze opłat członkowskich, na zlotach płaci za siebie i jeszcze dorzuca dla wszystkich - kociołek na grochówkę ;), kiedyś bezpłatne informatory ).
Mistrz jest autorytetem uznanym przez każdego osobiście albo i nie - ta druga grupa z czasem odchodzi z forum nie mogąc tego znieść (faktu że ktoś po prostu jest mądrzejszy, no i brak cierpliwości w zdobywaniu wiedzy). Szczególnie jeśli ktoś uważa że może dyskutować z Mistrzem jak równy z równym. Dajmy na to Lacky - od niego wielu uczestników forum mogłoby brać lekcje pokory - uzupełnia wiedzę Mistrza, poszerza ją, wciąż się uczy.




Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: tomurbanowicz 26-03-2009, 11:57
Bardzo Państwa proszę o nie nadinterpretowanie moich wypowiedzi.
Chamstwa się nie usprawiedliwia - jeśli komuś siadają nerwy to niech sobie siądzie w kącie i policzy do 10, albo zrobi może przerwę od MO...


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 26-03-2009, 12:02
To nie jest nadinterpretacja, a raczej próba głębszej analizy. Często osoby tak naprawdę bardzo prymitywne i chamskie nie pokazują tego publicznie, w przypadku psychopatów nawet post factum wszyscy wykazują wielkie zdziwienie jak to możliwe. Ale do czasu uchodzą za gładkich, miłych i przyjemnych. Zabrzmi to może dziwnie ale tylko pozornie.

Ja sobie myślę tomurbanowicz że jednak Mistrz tak jak to zresztą zawuażają inni ma prawo i czasem robi to bardzo słusznie do wkurzenia się.

Ty wykazałeś w pewnym stopniu ignorancję więc Mistrz odpowiedział w podobny sposób, a jako że nie ma siły na niedowiarków, a może i czasu. To tak jak ty miałbyś sto razy powtarzać każdemu z osobna to samo. Trzeba trochę więcej czytać i starać się stawiać konkretne problemy a nie udowadniać że MO jest nieskuteczne. Nie chodzi o to aby usprawiedliwiać czyjeś chamstwo bo nie w tym rzecz. Nie tylko ty miewasz wątpliwości, a podjerzewam że są tutaj ludzie którzy mają dużo większe problemy od ciebie i nie są tak oporni.

Nie ty pierwszy i pewnie nie ostatni czujesz się urażony, ale spróbuj się wczytać w to co piszą ludzie bo nie atakują ciebie tylko podają merytoryczne argumenty.


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Monika 26-03-2009, 12:03
Tomurbanowicz pierwszy do kąta.


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: iwona 77 26-03-2009, 12:06
Wow, ale błyskawiczne odpowiedzi -  w międzyczasie coś jeszcze dopisałam do mojego posta wyżej.


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: tomurbanowicz 26-03-2009, 12:10
Ja też, tylko zostało usunięte.
Być może słowo DUPEK po Pani przeszłoby bez echa - ja mam jednak swoją godność i wymagam kultury od tego z kim rozmawiam.


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 26-03-2009, 12:10
Iwona77. Faktycznie dorzuciłaś. Dobrze wiedzieć, bo tak prze internet to można zawsze sobie myśleć. Chociaż ktoś może i ciebie posądzić o... no właśnie, ta wszechobecna nieufność i postęp. W medycynie też prawda? I nikt żaden lekarz nie powie ci że jesteś DUPKIEM. Ba, nie powie ci wielu innych ważnych rzeczy.

Jak się tak człowiek rozejrzy to tylko usiąść i płakać.

Osobiście podobają mi się epitety typu "nie jest pan Bogiem". Ewidentnie trafione.


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: tomurbanowicz 26-03-2009, 12:14
Nie mam więcej pytań i nic do powiedzenia w tym temacie. Z mojej strony EOT.


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Grażyna 26-03-2009, 12:19
Tak, od czasu do czasu przychodzą tu osoby przekonane o swojej nieomylności i nie mogą znieść tego, że nagle coś co uważały za cenne zostaje zweryfikowane jako mało ważne. Gorączkowo próbują bronić swoich racji, a nie widzą tego, ze brną w niezrozumienie.
Jeśli ktoś sam dla siebie jest mistrzem, to niech sobie dalej nim będzie i po co ta polemika.
Cytat od: Laokoon
Często osoby tak naprawdę bardzo prymitywne i chamskie nie pokazują tego publicznie, w przypadku psychopatów nawet post factum wszyscy wykazują wielkie zdziwienie jak to możliwe. Ale do czasu uchodzą za gładkich, miłych i przyjemnych.

A Mistrz pilnuje, żeby na forum nie pozostawały wypowiedzi, które wprowadzają zamieszanie, wręcz dezinformują, choćby przez kierowanie uwagi na sprawy trzeciorzędowe.


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 26-03-2009, 12:26
Właśnie. Tyle że tomurbanowicz sam zaczął z grubej rury, gdyby nie zadzierał z Mistrzem tak ostro to i Mistrz nie odpowiadałby w ten sposób. Chociaż teraz stara się pokazać paluszkiem że to Mistrz tak brzydko powiedział.

Bo gdyby tomurbanowicz chodziło o rzeczową dyskusję to cokolwiek inaczej odnosiłby się do Mistrza.


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 26-03-2009, 13:22
Panie Tomurbanowicz. Jeśli wyśle Pan jeszcze jeden post niezwiązany z tematyką forum, to ukaże się komunikat, że dupek został zbanowany za to że jest dupkiem i wciąż nim pozostanie!


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: tomurbanowicz 26-03-2009, 13:29
Proszę sobie darować - wypisuję się z sekty...


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: iwona 77 26-03-2009, 13:46
. Chamstwa się nie usprawiedliwia - jeśli komuś siadają nerwy to niech sobie siądzie w kącie i policzy do 10, albo zrobi może przerwę od MO...
W tym problem że może dobrze czasem samemu policzyć do 10.
Być może słowo DUPEK po Pani przeszłoby bez echa - ja mam jednak swoją godność i wymagam kultury od tego z kim rozmawiam.
Bywało że i mnie ktoś obraził, może nie tak dosadnie. Powiedziałam że mi przykro i szybko sprawa się wyjaśniła. Grunt żeby szukać porozumienia ale też uznać swoje błędy. Używanie "brzydkich" wyrazów nie jest w moim stylu, ale znam ludzi którzy to robią czasem a ich wiedza jest ogromna (choćby moja teściowa). Można to nazwać brakiem kultury albo temperamentem. Nikt nie jest idealny. Tak więc albo przełkniesz uwagę Mistrza albo nie. Twój wybór czy warto.


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Olimpia 26-03-2009, 23:50
Proszę sobie darować - wypisuję się z sekty...

A ja do tej " sekty" coraz więcej ludzi wciągam ;)


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: MohSETH 27-03-2009, 00:47
Nieźle się ubawiłem czytając Pana Tumbanowicza :P Zawsze i wszędzie znajdzie się jakiś troll :)

Też byłem sceptyczny... Do czasu gdy pozbyłem się dużego grzyba ze skóry:P


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Julia Ciesielska 27-03-2009, 19:54
Grzybica powodowała u mnie prawdopodobnie też ataki agresji i złośliwości. Ale wydaje mi się, że nawet w chorobie człowiek inteligentny powinien panowac nad swoimi emocjami. Pan Tomurbanowicz nie wie jeszcze do końca o co chodzi w "biosłońskiej" idei zdrowia. Może go choroba jeszcze mocno nie dotknęła. Choc np mnie też nie, ale moją matkę tak i na jej przykładzie jej cierpienia postanowiłam zawalczyc i czasem przyznac przed matką naturą że jest potężniejsza. Absolutnie nie należę do osób którzy parają się lizusostwem, ale na temat Mistrza mogę powiedziec że powinien Nobla dostac za wymyślenie MO. Nigdy nie spotkałam czegoś bardziej genialnego w temacie zdrowia. Tyle.


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: MohSETH 27-03-2009, 20:24
Grzybica powodowała u mnie prawdopodobnie też ataki agresji i złośliwości.

Może Wy już takie dziewczynki jesteście? :P

Pozdro


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: iwona 77 27-03-2009, 22:27
Grzybica powodowała u mnie prawdopodobnie też ataki agresji i złośliwości.
Ale się uśmiałam tymi atakami złośliwości.
Mój mąż stwierdził ze wobec tego ja na pewno mam grzybicę ;)


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Machos 27-03-2009, 23:26
Coś mi się wydaje, że jeszcze wiele razy zawita tutaj Tomurbanowicz, może nie ze swoimi wypowiedziami ale obserwacjami. Życzę mu zdrowia, jak każdemu i dziwię się jak można być upartym i próbować podważyć wieloletnią praktykę wcześniej na pacjentach Mistrza ( wielu z nich zapomniało o tzw. chorobach cywilizacyjnych ) czy forumowiczów mających niezły staż picia MO i cieszących się zdrowiem. Ja osobiście wolę te okresowe załamania formy u siebie, niż wcześniej arytmię serca i wiele innych przerażających mnie niedomagań trwających bez przerwy . Do deski grobowej to ja już zdążałem 3 lata temu, a teraz wrócił mi uśmiech na twarzy i  coraz większy optymizm. Tomurbanowicz zaatakował skład MO itd. a zastanawiasz się chłopie czasem co jesz wyhodowane przez siebie i jesteś pewny w stu procentach tego co jesz ? Pewnie, nie choruj, odżywiaj się zdrowo, tylko nagle nie bądź zdziwiony. Pozdro od kolejnego z sekty .


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Jerzy 27-03-2009, 23:31
Też pozdrawiam-kolejny sekciarz. :clap:


Tytuł: Odp: toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Grażyna 27-03-2009, 23:35
Też pozdrawiam-kolejny sekciarz. :clap:
To może my, dziewczynki z ...
tymi atakami złośliwości.

- sekutnice?  :clap:

Forum sekutnic i sekciarzy!


Tytuł: Odp: Toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Olimpia 28-03-2009, 21:05
OK, jeśli tego nie sprawdzę to nie będę wiedział :)
Od jutra zaczynam pić MO  :smoke:

Jednak sekciarz.

Dobrze, że fotograf wykasował się, bo dostałoby mi się po głowie.


Tytuł: Odp: Toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Mbogdan 08-01-2024, 16:06
Cytat
   
toksemia u tych, których "nic nie bierze"
« Odpowiedz #10 : 11-09-2008, 09:14 »
Cytat
Czy mówiąc skrótowo można wysunąć wniosek, że nie choruje, bo stężenie toksyn jest tak duże, że organizm nie ma siły nawet u

Warto przypomnieć co jest przyczyną dysfunkcji organizmu.

Mój przypadek jest nieco bardziej skomplikowany, bo krętki zżarły:...................


Tytuł: Odp: Toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Mbogdan 08-01-2024, 16:15
Cytat
   
toksemia u tych, których "nic nie bierze"
« Odpowiedz #10 : 11-09-2008, 09:14 »
Cytat
Czy mówiąc skrótowo można wysunąć wniosek, że nie choruje, bo stężenie toksyn jest tak duże, że organizm nie ma siły nawet uruchomić procesów samooczyszczających? Jest  "bombą z opóźnionym zapłonem"?
Warto przypomnieć jaka jest przyczyna dysfunkcji organizmu.


Tytuł: Odp: Toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Mbogdan 16-01-2024, 16:17
Cytat
Przeanalizujmy przypadek ludzi z dużą toksemią, ale z małą grzybicą. Tu często jest tak, że okres powrotu do zdrowia jest o wiele dłuższy od tego, gdy organizm ma grzybice. W takim organizmie oczyszczanie może odbywać się tylko z kałem albo ustami. Środowisko bakteryjno – grzybicze jest na tyle zrównoważone, że to blokuje wykorzystanie dodatkowych bakterii do wspomagania się przez organizm przy oczyszczaniu. Musiałby on wpuszczać patogeny do środka

Trudno by było znaleźć kogoś z większą toksemią od mojej, bo 40 lat borelioza i mnóstwo koinfekcji, dodatkowo grzybica stóp, podudzi i to wszystko uśmiercił biorezonans. Chyba od zawsze miałem na stopach grzybicę, te paznokcie na małych palcach od stopy miałem takie poszarpane, a między palcami była taka martwicza tkanka. Nie pamiętam kiedy odkryłem, że na tych małych palcach mam piękne nowe paznokcie i tkanka między małymi palcami jest nowa. Grzybica żywi się martwą tkanką, czyli jest pomocna w usuwaniu toksyn, mój przypadek jest nieco bardziej skomplikowany, bo biorezonans zabił grzybicę stóp i podudzi. Ktoś pomyśli, że to bardzo dobrze się stało, ale niestety prawda jest inna, bo zabita grzybica stanowi dodatkową porcję tksyn.


Tytuł: Odp: Toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Mbogdan 05-03-2024, 15:17
Cytat
Odporność nie równa się „Niezapadalność na choroby infekcyjne”. Jeżeli ktoś mówi, że nie choruje i jest odporny na choroby infekcyjne, (bo taka osoba tylko to rozumie, jako chorobę) to może oznaczać, że albo jest pozbawiony toksyn (nie dotyczy przypadku z pytania) albo jego organizm zmierza w kierunku tzw. reakcji patologicznych, czyli chorób objawiających się dziwnymi schorzeniami i mutacjami komórek.

Czyli "bomb z opóźnionym zapłonem" to może być rak?


Tytuł: Odp: Toksemia u tych, których "nic nie bierze"
Wiadomość wysłana przez: Mbogdan 09-03-2024, 11:23
Mój brat miał boreliozę, którą zaraził się razem ze mną i był leczony w zakładzie zamkniętym, bo miał diagnozę schizofrenia. Wiem, że miał boreliozę, bo miał objawy przewlekłej boreliozy, a był leczony zgodnie z diagnozą. Na koniec "dorobił się" raka mózgu i raka płuc.