Od tego poniedziałku zaczęłam stosować polewanie stóp zimną wodą max. do minuty. Zamierzałam osłabić chore komórki i wzmóc oczyszczenie, a w efekcie zagojenie rany na podbiciu lewej nogi. (Rana "towarzyszła" mi od wielu lat (jakieś 7-8), znikała po maściach dermatologicznych na "egzemę" i wracała po czasie (takie praktyki robiłam najwyżej przez rok na początku - zrezygnowałam jak historia powtórzyła sie kolejny raz). Po około półrocznym stosowaniu MO znów się pojawiła i "rozlewała się" stopniowo do aktualnych rozmiarów: elipsa 8 x10 cm)).
Tymczasem po tych zimnych kąpielach stóp ruszyło się oczyszczanie moich nieźle zapakowanych zatok przynosowych
a może i jakiś głębszych rewirów w głowie? Schodzi mi sporo "kłaczkowatej" (kłaczki, nitki od 1 cm do 3 cm) o konsystencji odparowanego kisielu, kleistej wydzieliny koloru szarozielonego z widocznymi w środku ciemnymi "naczynkami" jakby "nerwami" ... Przy tym wzmogły się krwotoki z nosa - codziennie wieczorem po jednym "zaliczam". Na zatoki chorowałam od dziecka (niestety leczone były m.in.antybiotykami) i miałam częste krwotoki.
To z czego się oczyszczam nie jest typowym katarem, nie schodzi "wiadrami", ale od niepamiętnych czasów poczułam wyraźnie głębszy oddech. Do tego "ruszyło" się i otwarło z "uśpioną" ropą zgrubienie na zewnetrznej stronie nosa z prawej strony, którego niczym nie mogłam "poruszyć czy rozgonić" od jakiś około 25 lat.
Takie są "skutki uboczne" zimnych polewań stóp - zadawalające, ale nie zamierzone
. Nawet mycie głowy zimną wodą (z powodu awarii po burzy) nie spowodowało tego efektu.
Tymczasem rana piekąco-swędząco-paląca wyraźnie przestaje być rozogniona, ale tylko bezpośrednio po zimnej kąpieli lub okładzie. Dzięki podpowiedzi Mistrza od marca tego roku unikam glutenu, nie jem piczywa. W tym czasie zagoiły mi się wreszcie pęknięcia do krwi na rękach i wyleczyła rana "egzemy" na prawej ręce koło kostki. Nic wcześniej tego nie spowodowało, nawet nie wspomogła homeopatia. Właściwie żyję na żółtkach (często surowych) i wiejskiej śmietanie. Jestem po 6-ciotygodniowej kuracji jagodowej - po pół szklanki dziennie. Niestety przerwałam koktajle - w pewnym momencie organizm kategorycznie odmówił i nie mogę się przemóc. Sporadycznie, ale nie systematycznie wypijam jednego dziennie. Jestem "mięsożerna" i "surówkożerna".
Doraźnie stosowałam ostatnio do "wygaszenia" rany okłady z EMa. Okładów z moczu nie mogłam przetrzymać - bardzo mocno nasiłało się pieczenie, swędzienie i palenie - mogłam się drapać do krwi, ale to pewnie przez to, że nie były zimne?
Od początku picia Mikstury niestety nie mogę wywołac u siebie porządnej infekcji - przeciągi nie pomagają.
Zamierzałam czekać cierpliwie do zakończenia 3-ch lat Mikstury już bez dodawania jakichkolwiek kuracji wspomagających ... tymczasem intuicyjnie "przyjęłam" zaproponowany przez Ciebie sposób z zimną wodą, można powiedzieć "oczy mi się do niego zaśmiały"
.
Niezależnie od zimnych kąpieli, od jakiegoś miesiąca wypadają mi garściami włosy. Czyżbym doczekała się "kapitalnego remontu" głowy? Nareszcie zaczęło się oczyszczanie, na które cierpliwie czekałam bez poganiania tylko na Miksturze od maja zeszłego roku. Wcześniej niestety "zgrzeszyłam" suplementami ... ale na początku miałam "rozdwojenie jaźni" z powodu zbyt dużej dawki wiedzy w krótkim czasie i napływu sprzecznych poglądów na zdrowie i zdrowienie na naszym forum: wzięłam zdrowie we własne ręce ... zajęte pewną książką Dr Mora zawierającą gotowe recepty ... to był, z tego co wiem nie tylko mój, największy błąd ...