Ja pamietam jak bylam dzieckiem to kazde spacery lesne konczyly sie wyciaganiem kleszcza, a bylo to prawie codzienne bo mieszkalismy w lesie i tylko tam sie bawilam. Nie znalam Boreliozy dopoki sie tutaj nie znalazlam i nie znalam zadnego ryzyka po ukaszeniu. Byc moze ta nieswiadomosc doprowadzila ze jestem zupelnie zdrowa osoba( no moze prawie
).I ciesze sie ze moja mama wtedy tez nie panikowala i nie podawala mi zadnych swinstw
.
PS. Bylo to dla mnie juz tak normalne ze wyciagalam je sobe sama i bez zadnej pompki( nawet zebami ).
Być może dlatego, że wcześniej tylko nieliczne kleszcze były zakażone. Dziś ocenia się, że 1 na 5 kleszczy może być zarażony.
Wiem, mam nie zaśmiecać forum swoimi postami. Staram się temu sprostać, ale tu powiem, co z kolei ja czytam na stronach anglojęzycznych.
Wystąpienie rumienia nie musi wystąpić. Wielu chorych pacjentów w ogóle nie odnotowało momentu zakażenia, Bo zakazić może nie tylko dorosły kleszcz, ale również nimfa - maciupeńki jak główka od szpilki
W jednym się zgadzam. Podanie antybiotyku we wczesnym stadium daje szanse uniknięcia choroby. Muszę też jednak przyznać rację Mistrzowi, podanie antybiotyku na okres 10 dni i to chybionego wywoła więcej szkody niż pożytku.
DodanoOd razu się usprawiedliwię, dlaczego temat chorób odkleszczowych interesuje mnie bardziej od innych, (w którymś z postów zostałam znegowana przez Mistrza, że jakieś tematy mnie nie interesują, a forum nie jest dla mojej wygody)
Mam 2 psy polujące i spędzam dużo czasu w lesie.
Bardzo wgłębiłam się w temat możliwych chorób odkleszczowych. Czytałam bardzo dużo informacji na stronach polskich, a potem innych, anglojęzycznych. Na dzień dzisiejszy problem mnie nie dotyczy, a uważam, że psy są lepiej zabezpieczane od ludzi.
Diagnostyka w Polsce i nie tylko jest żenująca.
Opieka, bez zdiagnozowania żadna, raczej z objawami odeślą do psychiatry.
Jest to bardzo poważna przewlekła choroba, która źle zdiagnozowana lub nie leczona może i doprowadza do kalectwa.
Odkąd na tym forum usłyszałam po raz pierwszy o krętku borelli, a potem wgłębiłam się w temat, zaczęłam się zabezpieczać przed wyjściem do lasu.
Nie należy lekceważyć tego zagrożenia.
Jestem zdrowa, piję MO i PMO, ale nie wierzę, że mnie to uchroni, jeśli insekt będzie zakażony. Ta bakteria ukrywa się przed systemem odpornościowym. Dlatego niektórzy chorują dopiero wiele lat po zainfekowaniu. Nie wierzę również, że organizm wpuszcza bakterię dla zrobienia porządku w organiźmie