Vicctory
|
|
« : 26-07-2013, 07:20 » |
|
1. Wiek: 32 lata 2. Rodzaj dolegliwości: ból żuchwy i innych stawów (kolanowe, łokciowe, biodrowe), najpierw spadek a później przyrost masy ciała, wypadanie włosów, zmęczenie, zmiany skórne (wypryski na twarzy, dekolcie i szczególnie na plecach, taki grysik). Problemy z dziąsłami (kieszonki, odsłonięte szyjki zębowe).
3. Historia choroby – stosowane leki, kuracje i zabiegi: 2008 wycięcie migdałków podniebiennych (brodawczak), 2009 grzybica jamy ustnej z podejrzeniem tocznia rumieniowatego (wykluczone), 2012 - rak migdałka, przebyte leczenie onkologiczne - chemioterapia (cystastyna) + radioterapia szyi. Stosowane leki: podstawowa suplementacja preparatami dr Rath.
4. Sposób odżywiania się (w dzieciństwie, młodości i aktualnie), a także stosowane diety: Dzieciństwo: dieta "typowa" polska - schabowy, ziemniaki, itp. Owoce i warzywa z własnej działki. Młodość: monotematycznie (chleb z serem, pierogi ruskie - bywało, że miesiącami tylko jeden rodzaj pożywienia) Mało warzyw i owoców, świeżych praktycznie w ogóle, ewentualnie w potrawach gotowych, jedzenie na mieście lub gotowe dania do szybkiego podgrzania. Duże ilości alkoholu, kawy rozpuszczalnej z mlekiem, napoje słodzone. Aktualnie: Dieta wg 5 przemian. Gotowanie w domu. Dużo warzyw (gotowane, surowe, blanszowane), owoców, ziół, przypraw (kurkuma i imbir praktycznie w każdej potrawie) Chleb, potrawy mączne, produkty przetworzone sporadycznie. Napadowe zajadanie się słodyczami (czasami chęć jest tak duża, że tabliczka czekolady to mało). Mięso rzadko, jeśli już to chude, przeważnie indyk, ewentualnie wołowina, cielęcina, kaczka. Woda mineralna, kawa zbożowa, rooibos, zielona herbata. Codziennie rano - woda z cytryną, lub octem jabłkowym i imbirem (od dzisiaj MO). Wieczorem bakterie kefirowe - grzybek tybetański.
5. Rodzaj wykonywanej pracy (ogólny opis, czy istnieją jakieś czynniki negatywnie wpływające na zdrowie): praca siedząca, przy komputerze.
6. Inne niekorzystne czynniki środowiskowe: Wilgotny klimat.
Obecne dolegliwości zaczęły się jakiś miesiąc temu, trochę je bagatelizowałam, trochę tłumaczyłam, ale wynik, który własnie odebrałam, nieco wyjaśnia: TSH - 5,21 (w listopadzie było w normie, nieco ponad 3).
Dodatkowo doszło do przyspieszenia menstruacji o około 6 dni. Zawsze miałam regularne cykle i tylko po leczeniu zanikły na 3 miesiące, później już wszystko wróciło do normy i 27 dni to był standard (prawie co do minuty). Chciałabym mieć w przyszłości dzieci i zmartwiłam się tym rozchwianiem hormonalnym. Mam nadzieję, że nie jest za późno.
Ponad rok po leczeniu było dobrze. Z tarczycą nie miałam nigdy problemów (albo o tym nie wiedziałam) natomiast zaburzenia tarczycy to jeden z późnych skutków ubocznych leczenia onkologicznego.
Z obecną wiedzą zła jestem, że dałam się tak wrobić w tą schizofrenię dotyczącą raka jako wyroku śmierci i natychmiastowe "leczenie". No ale... czasu nie cofnę.
Czy oprócz dodatkowych badań T3, T4 i próby jodyną warto zrobić jeszcze jakieś badania? Chciałabym uniknąć łykania leków. Może jest jakiś sposób żeby pobudzić tarczycę?
|