Z aspiryną bym nie ryzykowała.
Zwłaszcza, że to chyba nie są bóle wzrostowe, tam mi się wydaje.
Np. dlatego, że jak piszesz trwają długo - kilka dni.
Ból u mojego syna trwał zwykle do 2 godzin.
Owszem, często bolała go tylko jedna noga.
Potem zdarzało się, że bolała ręka, lub noga i ręka.
To co u nas ostatnio skutkuje, i to dużo szybciej niż poprzednie metody, to "zabawa" w sprawdzanie bezwładności. Wpadłam na to z innym dzieckiem, miłośnikiem ratownictwa medycznego
Bawiliśmy się w ratowanie nieprzytomnego, ja sprawdzałam czy "poszkodowany" rzeczywiście jest nieprzytomny. Delikwent leżał bezwładnie a ja podnosiłam jego rękę albo nogę (po kolei) wyczuwając czy nie ma w niej napięcia i delikatnie upuszczalam sprawdzając czy opadnie bezwładnie.
Z synem, przy tym upuszczaniu, w bolącej nodze znajduję zazwyczaj jakąś "siłę": która trzyma, nie daje nodze bezwładnie upaść. Rozwija się to zazwyczaj w chęć siłowania czy wręcz kopania. Po takiej akcji ból przechodzi.
Polecam wypróbować taką zabawę. Może i w tym wypadku pomoże.
Trzeba tylko robić to z wyczuciem, żeby nie poruszyć nogą w sposób, który sprawi ból, w który ona "nie chce". Zwłaszcza, że jak piszesz córka ma trudność ze zginaniem nogi w kolanie. Co z resztą według mnie potwierdza, że to nie bóle wzrostowe...