Dziwię się, że zdiagnozowano mu fibromialgię. Według wielu lekarzy taka choroba nie istnieje, zwykle patrzą na pacjenta właśnie jak na hipochondryka i dają do zrozumienia, że należy wziąć się za psychikę.
Podejrzewałam u siebie fibromialgię. Przez kilka lat cierpiałam na rozlane bóle nie do wytrzymania, miałam wrażenie, że boli każda tkanka, miałam sztywny kark, na którym ciężko było utrzymać głowę, bóle mięśni, stawów...
Badania na różne zespoły reumatyczne nie wykazywały nic niepokojącego, wyszło trochę zmian w kręgosłupie, ale kto ich nie ma? - a ból niewspółmierny. Leki przeciwbólowe czy zmniejszające napięcie mięśni nie pomagały w najmniejszym stopniu.
Pewnej ulgi doznałam po zastosowaniu akupunktury, ale co ważniejsze - lekarz, który przeprowadzał te zabiegi zwrócił uwagę na dietę i zakwaszenie organizmu, a następnie od niego usłyszałam słowo-klucz: TOKSEMIA.
Domyślasz się dokąd mnie ten klucz zaprowadził? Zapoznanie się z książkami Pana Józefa, z logiką w nich zawartą było jak balsam na moje zbolałe ciało
. Nie zastanawiałam się wiele, bo co miałam do stracenia?
Kiedy już samodzielnie "odkryłam" Mistrza i stosowałam miksturę jakieś dwa miesiące, tenże lekarz polecił mi zastosowanie "mikstury aloesowej Słoneckiego".
Czy Twój kolega wszedł już na ścieżkę Biosłone?
Bo jeśli nie, to szkoda czasu, nie ma się nad czym zastanawiać. Być może taka jednostka jak fibromialgia rzeczywiście nie istnieje - kiedyś takie stwierdzenie lekarza mnie oburzało, dziś nie ma to dla mnie najmniejszego znaczenia - jak zwał tak zwał - zgadzam się z Tobą, też uważam, że to objawy rozległej toksemii.