1.Wiek: 30 lat, kobieta
2.Rodzaj dolegliwości: z jednej strony świetna przemiana materii – od 15 lat mniej więcej stała waga 61kg (przy wzroście 177cm), mogę jeść wszystko, w dużych ilościach, a i tak jest problem, żeby przytyć (max. waga 64kg); niby świetnie, ale. Wzdęcia, zaparcia, gazy to mój „chleb powszedni”. Do tego uczucie zmęczenia, brak energii, duża senność (min. 8 godzin snu, żeby odpocząć). Ponadto bardzo sucha skóra na nogach, rękach, której ciężko ulżyć. Pękające i rozdwajające się paznokcie. Bardzo niskie libido (z tego powodu cierpi również mój mąż).
3. Historia choroby – stosowane leki, kuracje i zabiegi: antybiotyki dawno temu kilka razy, przez kilka wiosen leki antyalergiczne (potem odstawiłam, nie są potrzebne – samo przeszło), ogólnie choruję bardzo rzadko, przy przeziębieniach stosuję aspirynę i rutinoscorbin + herbata z miodem i cytryną; w wieku 10 lat żółtaczka pokarmowa, parę lat temu dolegliwości nerek, a ubiegłej jesieni wątroby – obie wyleczone naturalnymi metodami przez „czarownicę”, bo normalni lekarze nie dali rady, albo uważali, że symuluję i przepisywali leki na alergię (szkoda papieru na recepty, bo i tak ich nie wykupywałam)
4. Sposób odżywiania się: ze względu na tę żółtaczkę od zawsze raczej dieta lekkostrawna (mało tłustych, smażonych potraw), bardzo rzadko coś wysoko przetworzonego (pizza na mieście, generalnie nie przepadam), dużo zieleniny, uwielbiam makarony, trochę mięsa, jogurty lub kefiry, ciemne pieczywo, mnóstwo ziół i przypraw;
5. Rodzaj wykonywanej pracy: wolny zawód pośrednika, nienormowany czas pracy
6. Inne niekorzystne czynniki środowiskowe: życie w dużym mieście
MO pijemy z mężem od 5 sierpnia. Ponieważ po ¼ dawki nic się nie działo, zaryzykowaliśmy i przeszliśmy na pełną dawkę. Na razie zero efektów. Przez 1,5 tygodnia piłam koktajle, ale teraz przestałam, bo przemiana materii mi się kompletnie zatrzymała. Więc pierwsze pytanie – co z tym fantem zrobić, pić dalej czy przerwa (jak długa?), albo co zamiast?
Ponadto chcę zastosować dietę prozdrowotną (największy ból to odstawienie pieczywa makaronów ;-(), ale jakoś się przemogę. Z ciekawostek to dwukrotnie robiliśmy sobie testy buraczkowe, za każdym razem bez żadnych kolorystycznych efektów – cóż to oznacza?
Teraz szukam wskazówek, jak żyć i odżywiać się zdrowo, by jak najdłużej móc cieszyć się życiem. W zasadzie w porównaniu do opisywanych tu przypadków mam sprawę banalnie prostą, niemniej jednak to poczucie osłabienia i zmęczenia już mi mocno doskwiera. Ponadto tej jesieni chcielibyśmy zajść w ciążę. Zanim do tego dojdzie, chcę się maksymalnie dobrze przygotować, żebyśmy zarówno ja, jak i dziecko, przeszli ją w dobrej formie, która zostanie na potem.
Mam już za sobą Oczyszczanie pana Słoneckiego, w kolejce są następne pozycje z listy, przeczytuję się również przez forum. Nie oczekuję gotowych recept, niemniej jednak będę wdzięczna któremuś z ekspertów, gdyby raczył rzucić okiem na te moje wypociny i ewentualnie zasugerować jakieś tropy. Najważniejszą kwestią dla mnie w tej chwili jest przyszła ciąża. Jak sobie przeczytałam tę moją historię, to mam wrażenie, że nie ma we mnie jakiejś wielkiej „masakry”. Przydałby się jakiś test umożliwiający ocenę stopnia zagrzybienia organizmu, co dałoby jakieś pojęcie o czasie potrzebnym na oczyszczanie. Wiem, że w czasie ciąży można spokojnie pić MO, więc myślę, że tak od października weźmiemy się do kreacji. Chyba że ktoś z Państwa ma inne sugestie.