Może więc przykład z życia? Dwa-trzy lata temu chodziłam o kulach. Jadłam wszystko, na co miałam ochotę, ograniczałam tylko produkty wysoko przetworzone i słodycze. Po wieloletnim piciu MO przestały mi dokuczać problemy z układem oddechowym, trawiennym i krwionośnym, a także poprawiła się praca tarczycy, ale wciąż bolały mnie stawy. Bywały "załamania" się stawu (wrażenie, iż wygnie się on w niepożądanym kierunku), na skutek czego musiałam przystawać i dalej iść bardzo ostrożnie, a ból stawów towarzyszył mi codziennie. Wciąż miałam obrzęki.
Wszystko minęło, gdy zaczęłam jeść:
- śniadanie oparte na jajkach (plus pomidory, ogórki)
- obiady bazujące na mięsie, rybach, podrobach, drobiu, z surówkami wagowo równoważącymi białko
- kolację podobną do obiadu, tylko mniej, ewentualnie jakaś jarzynka, jak np. bigos z mięsem, brokuł, cukinia duszona z jasną papryką, cebulą itp. (coś jak leczo).
Koktajle (KB) dwa rzadkie. Takie jedzenie powinno wystarczyć, aby po nic więcej nie sięgać. Znikły obrzęki, łatwiej utrzymać wagę, ruch nie sprawia kłopotu, wczoraj po długim spacerze nie dolegało mi kompletnie nic.
Moje przepisy znajdziesz w dziale kulinarnym oraz na portalu w dziale Odżywianie. Oprócz artykułów wskazanych przez Kalinę radzę przeczytać:
http://www.bioslone.pl/odzywianie/podstawy-wiedzyhttp://www.bioslone.pl/odzywianie/dieta-prozdrowotnaUparła się również, że koktajle będą jej zastępowały posiłek, na co wyraziłem zdecydowane NIE.
Jeśli koktajl o którym piszesz to KB, to upór żony ma sens
.
Wyjaśniam, że powinno się jeść normalne sycące (tzw. ciężkostrawne sycą na dłużej) posiłki, a koktajl pić przed lub po posiłku (jeden można pić godzinkę po kolacji).