Niemedyczne forum zdrowia

RODZICE, DZIECI, RODZINA => Młodzież - problemy okresu dojrzewania => Wątek zaczęty przez: Agna 07-01-2010, 18:10



Tytuł: Powrót do zdrowia mojego syna
Wiadomość wysłana przez: Agna 07-01-2010, 18:10
U mojego syna (obecnie 12 lat), gdy był malutki została stwierdzona przez lekarzy: nietolerancja pokarmowa, alergia, chory układ moczowy. W wieku 10 miesięcy miał zapalenie płuc, wtedy pierwszy raz się dusił, trzymałam go całą noc na rękach w pionie, bo każda próba położenia kończyła się dusznościami. Została stwierdzona przez lekarza astma oskrzelowa i do końca życia leki. Do 2-go roku życia jadł pokarm z puszki "aminokwasy" kupowany na receptę w aptece i rozgotowany i zmielony biały ryż z białym mięsem (królik lub indyk). Każda próba wprowadzenia innego pokarmu kończyła się długo trwającymi biegunkami, w tych miejscach gdzie kał miał styczność ze skórą tworzyły się czerwone place (wyglądem przypominały poparzenie), cała skóra sucha, atopowa, wokół ust, nosa i na policzkach czerwone krostki. Marnie wyglądało nasze życie: ciągłe wizyty u lekarzy (gastrologa, urologa...) a co badanie to nowa bakteria w przewodzie pokarmowym i układzie moczowym. Leki wziewne, sterydy coraz więcej i silniejsze, płakał, że go bolą nogi... koszmar. Ja w ciągłym napięciu i strachu.
Gdybym ponad 2 lata temu nie przeczytała książek Mistrza, pewnie dalej trwałby ten koszmar.
Syn obecnie wzorcowo trawi, nie ma śladu po astmie oskrzelowej, skóra gładka, prawidłowo się rozwija, ma dużo energii i nawet jak się oczyszcza to już nie szczeka  ;)
Nawet mój mąż, gdy w Święta miał temperaturę 40 stopni, pił macerat z prawoślazu i dał postawić sobie bańki - bo przedtem to mówił do mnie tak: "Miksturę to mogę pić, ale już innych eksperymentów to na mnie nie rób".
Dziękuję Wam, że jesteście  :heart:



Tytuł: Odp: Powrót do zdrowia mojego syna
Wiadomość wysłana przez: Machos 07-01-2010, 18:50
Agna brawo :clap:!  Gdybyś nie była Biosłonejczykiem, to aż strach pomyśleć. Mój Damian po urodzeniu miał, jak to wymyślili zachłystowe zapalenie płuc. Zamiast po trzech dobach wyjść z mamą do domu, to wyszedł po dwóch tygodniach, oczywiście jedenaście dni na króplówce z antybiotykiem. Wkłuwali mu do rączek, do główki te zas..ne igły. Do tego był szczepiony niejednokrotnie. Ja się nie dziwię, że mam w domu z nim teraz to co mam, ale człowiek w takich chwilach musi sięgnąć dobrze pamięcią wstecz. Robię co mogę, żeby nie przeszkadzać mu w chorobie, bo jak nie, to jazda w dół z wszelkimi konsekwencjami. Ten szczek, ta studnia, te świsty, momentami cięższy oddech, to efekt wcześniejszych działań medycznych, dlatego teraz nie bez strachu, ale staram się powstrzymać żonę przed jakąkolwiek ingerencją białych fartuchów. Im mniej chemii, tym lepiej. Jest ciężko, ale skoro to droga do raju? Toczę potężną walkę z otoczeniem dookoła, nie tylko z rodziną. Zwątpienie przychodzi wtedy, kiedy jestem sam, ale widok mojego dziecka jednego, czy drugiego budzi we mnie lwa. Jak nie mogę już dać rady, bo konował zaproszony był do domu, to nie wyjdę z domu. Toczę walkę z nim, seria pytań, nie puszczę płazem. Niech mnie pamiętają.


Tytuł: Odp: Powrót do zdrowia mojego syna
Wiadomość wysłana przez: Agna 07-01-2010, 19:33
Pamiętam, jak w szpitalu wyprosili mnie z zabiegowego, bo stwierdzili, że to ja jestem przyczyną, że nie mogą mu się wkuć i założyć wenflonu, miał poprzerywane żyły. Przynieśli mi dziecko mokre i sine, a i tak się nie wkłuli, że ja się na to wszystko godziłam. Albo neurolog po badaniu stwierdziła, że ma za mały mózg, nie będzie się prawidłowo rozwijał, ja zaniemówiłam, a mój mąż powiedział tak: to nieważne, że mały, ważne jak wykorzystywany, zabrał syna i trzasnął drzwiami. Oni potrafią straszyć.
To ciągłe leczenie mojego syna, bo na to pozwalałam, przecież nikt mnie do tego nie zmuszał, też odbiło się i na moim zdrowiu.
Machos, wiem, że toczysz potężną walkę z rodziną, bo Ty już wiesz jaka jest droga do zdrowia, ale myśl też o sobie, żyjesz obecnie w ciągłym stresie.


Tytuł: Odp: Powrót do zdrowia mojego syna
Wiadomość wysłana przez: Ell_anna 07-01-2010, 19:55
Takich wątków powinno być jak najwięcej, gratulacje

Przynieśli mi dziecko mokre i sine, a i tak  się nie wkłuli, że ja się na to wszystko godziłam.

Powiem Ci Agna, że ja cały czas nie mogę pozbyć się poczucia winy, że dopuszczałam do tych wszystkich męczarni.


Tytuł: Odp: Powrót do zdrowia mojego syna
Wiadomość wysłana przez: Machos 07-01-2010, 21:48
Takich wątków powinno być jak najwięcej, gratulacje

Przynieśli mi dziecko mokre i sine, a i tak się nie wkłuli, że ja się na to wszystko godziłam.

Powiem Ci Agna, że ja cały czas nie mogę pozbyć się poczucia winy, że dopuszczałam do tych wszystkich męczarni.
Ja mam coraz lepsze porównanie tych szpitali, przepraszam, że to napiszę, do obozów koncentracyjnych, bo to co oni robią, to przekracza wszelkie normy. Agna, stres minie, jak dziecko wydobrzeje. On choruje, męczy się, choruję i męczę się ja. Przede mną kolejna trudna noc.


Tytuł: Odp: Powrót do zdrowia mojego syna
Wiadomość wysłana przez: Ewana 08-01-2010, 12:28
Mam pytanie do Agny, gdyż także mam 13-letniego syna i borykałam się z podobnymi problemami od chwili jego urodzenia. MO pije już prawie 5 lat, a większość kłopotów trawiennych nadal się utrzymuje. Ciągłe przelewania, wzdęcia i gazy są na porządku dziennym. Test buraczkowy nadal wskazuje na nieszczelność jelit. Pozostałe schorzenia ustąpiły.
Chciałabym jednak zapytać o wagę Twojego dziecka w okresie picia MO. Mój syn do niedawna miał lekką nadwagę, która utrzymywała się od kilku lat. W ciągu ostatnich trzech miesięcy, waga radykalnie spadła, co widać gołym okiem. Wszyscy zadają mi to samo pytanie, dlaczego dziecko tak zeszczuplało i to w tak krótkim czasie. Dorodzają jakieś badania i wizyty u lekarzy, czemu oczywiście jestem przeciwna. Obecnie przy wzroście 148 cm, syn waży 37 kg. Uważam, że waga jest teraz w normie i zastanawiam się jedynie, czy samo picie MO przez tyle lat, tak bardzo na nią wpłynęło.
 


Tytuł: Odp: Powrót do zdrowia mojego syna
Wiadomość wysłana przez: Zosia_ 08-01-2010, 20:48
On jest w wieku, kiedy wielu chłopców szczupleje i rośnie, takie skoki wagi to może być zupełnie naturalny proces dorastania.
(chociaż wydaje mi się, że waży trochę za mało jednak przy tym wzroście)


Tytuł: Odp: Powrót do zdrowia mojego syna
Wiadomość wysłana przez: Agna 08-01-2010, 21:54
Ewana, Twój syn jest "drobniutki", trochę to niepokojące, że w tak krótkim czasie spadła u niego waga. Może warto spróbować wyeliminować te produkty, które powodują u niego kłopoty w trawieniu?
Mój syn teraz trawi bardzo dobrze, a ja tylko liczyłam na poprawę. Oczyszczanie u niego było chwilami dość intensywne: na skórze głowy miał rozległe wycieki z krwi i ropy, powiększone węzły chłonne. Po każdej infekcji odchorowanej bez leków było coraz lepiej. Zanim zaczął pić MO był szczupły. Teraz sporo przybrał na wadze, ale myślę, że to dlatego, że ma spory apetyt, a może dlatego, że przez długi czas miał mało urozmaicone posiłki, ograniczone, bo starałam się wyeliminować te produkty, które wywoływały złe trawienie, nigdy go też nie namawiałam na jedzenie, jak był głodny to jadł.  


Tytuł: Odp: Powrót do zdrowia mojego syna
Wiadomość wysłana przez: Klara 08-01-2010, 22:42
Cytat
Oni potrafią straszyć.

Może troszkę zboczę z tematu ale odnośnie straszenia przez lekarzy to też przeszłam niezłą "szkołę". W roku 1973 urodziłam córkę, moje pierwsze dziecko. Zaniepokoiło mnie to, że innym kobietom przynoszą dzieci do karmienia (wtedy było zupełnie inaczej niż dzisiaj), a mnie nie. Następnego dnia po porodzie przyszła do mnie pani ordynator oddziału noworodków i powiedziała, że moja córka dostała żółtaczki w 1 dobie życia (czyli ponoć za wcześnie na żółtaczkę fizjologiczną) i jest podejrzenie konfliktu w zakresie podstawowych grup krwi. Rh obydwoje z mężem mamy +. Jeśli podejrzenia okażą się słuszne to potrzebna będzie transfuzja wymienna krwi, inaczej dziecko umrze. Ponieważ w naszym szpitalu nie ma warunków do przeprowadzenia takiej transfuzji to chcą dziecko wywieżć do szpitala wojewódzkiego i czy ja się zgadzam. Zgodziłam się bo skoro dziecku groziła śmierć...

Pani ordynator podobno codziennie dzwoniła do tego szpitala i dowiadywała się o stan zdrowia małej i uzyskane informacje mi przekazywała. Były to wiadomości bardzo złe, doszło do tego, że już nie spodziewałam się zobaczyć tego dziecka żywego. Co ja się napłakałam w tym szpitalnym łóżku to moje. Po wyjściu ze szpitala pojechałam do tego wojewódzkiego i co się okazało? Nie było żadnego konfliktu (i oczywiście żadnej transfuzji), była to zwykła żółtaczka fizjologiczna tylko wystąpiła wyjątkowo wcześnie. Mimo to nie chciano wypisać dziecka gdyż...trochę ropiały jej oczka. Odebrałam dziecko na własne żądanie. Zaopatrzono mnie w receptę na zastrzyki z penicyliny na to ropienie oczu. Wykupiłam te zastrzyki i nawet dostała jedną sztukę po czym powiedziałam "dość". Ropienie oczu minęło po kilku dniach przemywania rumiankiem.

Do dziś nie rozumiem skąd owa pani ordynator noworodków brała takie Hiobowe wieści i mnie nimi raczyła. Przecież to nie była prawda! Muszę przyznać, że po tej historii  szczerze znienawidziłam tę kobietę i nawet na ulicy omijałam jak trędowatą.


Tytuł: Odp: Powrót do zdrowia mojego syna
Wiadomość wysłana przez: Ewana 09-01-2010, 09:40
Agno, mój syn przez cały okres picia MO, był zaliczany do "grubasków" (ważył nawet do ok. 44 kg). Ten spadek wagi zaczął się cztery miesiące temu i te 37 kg utrzymują się od prawie dwóch miesięcy. Je w normalnych ilościach, na brak apetytu nie narzeka i nie widzę żadnych złych objawów zdrowotnych. Niewiele się od niego dowiem, bo jest dzieckiem specjalnej troski (nie mówi), ale w zachowaniu nic niepokojacego nie zauważyłam. Je podobne posiłki jak wcześniej, ale znacznie mniej chleba, który do niedawna był jego "przysmakiem". Wygląda na to, że jedynie picie MO i ograniczenie ilości pieczywa, w tak znacznym stopniu wpłynęło na jego wagę. Ciągle się zastanawiam czy to możliwe, ale wierzę, że tak.


Tytuł: Odp: Powrót do zdrowia mojego syna
Wiadomość wysłana przez: Agna 09-01-2010, 23:18
Ewana. Twój post napawa optymizmem, wygląda na to, że pijąc Miksturę w odpowiednim czasie organizm sam decyduje jaka odpowiednia jest dla nas waga. Pewnie dlatego ten spadek wagi u Twojego syna. Organizm między innymi "upycha" toksyny w tłuszczu, najwyraźniej stara się ich pozbyć i pewnie dlatego test buraczkowy wskazuje nadal na nieszczelność jelit. Ja bym jednak wykluczyła w ogóle gluten, on może być przyczyną tych przelewań i wzdęć. Po odstawieniu zupełnie glutenu, znaczna  poprawa może być już po tygodniu - sprawdzone.


Tytuł: Odp: Powrót do zdrowia mojego syna
Wiadomość wysłana przez: Ewana 10-01-2010, 15:28
Agno, ja przez długi czas nie podawałam dziecku glutenu, ale nie zauważyłam nawet małej poprawy w jelitach. Było to bardzo uciążliwe, bo nie udało się zupełnie wyeliminować chleba. Kupowałam chleb bezglutenowy, ale miał dużo sztucznych dodatków i obawiałam się, że były bardziej szkodliwe od glutenu. Nie podaję od dawna słodyczy i kupionych słodzonych soków, co także korzystnie wpływa na wagę. Mam nadzieję, że spadek wagi to objaw powrotu syna do zdrowia, a nie popadanie w jakiś stan chorobowy. Zmiana nawyków żywieniowych u dziecka specjalnej troski, jest bardzo trudna do przeprowadzenia, dlatego nie pijemy koktajli i nie możemy z niektórych produktów zrezygnować. Cieszę się jednak, że wałeczki tkanki tłuszczowej na całym ciele zniknęły, a ciągle wystający od wzdęć brzuch, coraz częściej nie rzuca się w oczy. Idziemy powoli, ale do przodu i muszę w to wierzyć.
Bardzo Ci dziękuję, że mogłam się z Tobą podzielić swoimi wątpliwościami, które od jakiegoś czasu mam i są dla mnie niepokojace.