Niemedyczne forum zdrowia

Dla miłośników kosmetyków naturalnych gotowych i samodziełek polecam forum Natura Górą: http://naturagora.ath.cx/index.php?sid=37656f99fbf36e636bd6d15c4785bcc5
Wiele kosmetyków naprawdę naturalnych można kupić za grosze np. w Rossmanie czy Lidlu. Bez SLS, parabenów i innego dziadostwa. Wiele praktycznych rad, ranking kosmetyków stosowanych na sobie i wątek o farbowaniu henną.

W gazetce promocyjnej Lidla pojawiły się kosmetyki Suhada Nature. Są dość tanie, ale czy rzeczywiście pozbawione SLS, parabenów itp. Czy ktoś z Was zna/używa?

Suhada jest OK, ma certyfikaty ekologiczne, warto porobić zapasy bo w Lidlu pojawiają się chyba raz na rok.

---

Jeżeli chodzi jednak o jakość Suhada, to z kosmetyków zużywanych masowo - jak szampon czy żel pod prysznic, wolę o połowę tańsze Babydream z Rossmana. Z Suhady lubię peelingi.

---

Dla miłośniczek podkładów "naprawdę" naturalnych - w Rossmanie jest teraz promocja Bourjois Bio Detox Organic - 39,90. Jak na eko-podkład to tanio i jest bardziej kryjący niż np. Lavera.


Nie pisz, proszę, jednego postu po drugim, dopóki jest ikonka Edytuj.

Dzięki, Sylvio, za nowinki :) :heart:.

Kiedy słyszę tę nazwę pojawia mi się uśmiech na twarzy. Jest coś takiego? Nie da się wyprodukować żadnego kremu bez chociażby jednego emulgatora syntetycznego. Lecytyna sojowa nie wystarczy aby krem posiadał odpowiednią konsystencję i się nie rozwarstwiał. Ponad to, gdyby nie zawierał konserwantów - jego trwałość wynosiłaby 2 tygodnie - pod warunkiem trzymania go w lodówce.
Z jednym konserwantem - trwałość 3 miesiące.

Poza tym: Rossmann czy Lidl... :) To sieci tanich sklepów. Naturalne olejki eteryczne, nierafinowane i zimno tłoczone oleje naturalne i inne naturalne substancje są bardzo drogie. Dla mnie jedno z drugim się wyklucza.

A tak na marginesie, moim zdaniem, skóra +30 potrzebuje czegoś więcej niż dobrego oleju i retinylu - czyli rodzaju witaminy A występującej w szeroko dostępnej maści.

Ale te kosmetyki z Suhady naprawdę wydają się być najmniej zasypane chemią. Kiedy zobaczyłam ich skład, to aż się zdziwiłam, że jednak istnieje coś, czym można się w miarę bezpiecznie myć :eek:. Nie zawierają SLS, parabenów, żadnych EDTA, DMDM, itp.

A czego, wobec tego, potrzebuje skóra 50+?
Otóż ja, jeszcze półtora roku temu, mogłam sobie pozwolić na każdy zakup. W związku z tym przez wiele lat pozwalałam sobie na kosmetyki z wysokiej a nawet bardzo wysokiej półki. Używałam kremów wszystkich znanych marek. Nie powiem, żebym wyglądała źle ale dopiero jak trafiłam na Biosłone zrozumiałam, że marka kremu i jego przeróżne, cudowne składniki to wielkie oszustwo. Skóra potrzebuje kilku prostych, naturalnych specyfików takich jak oleje i olejki naturalne (odżywiają i nawilżają), prosty krem bazowy (np. Rossmann). maść z witaminą A i trochę różnych dodatków mieszanych z bazowym kremem lub maścią (kwas hialuronowy czy co tam komu potrzebne), oczywiście tonik aloesowy czyli ALOcit.
Po roku używania a raczej zabawy z takimi kosmetykami moja skóra wygląda świetnie i to najbardziej dowodzi jak wielkim oszustwem są wielkie marki i cudowne kremy. Mając 55 lat mam niewielkie oznaki starzenia skóry (a było gorzej) i jak patrzę na sławne i bogate panie (Jolanta K, czy Katarzyna N.) to jestem zdania że moja skóra wygląda dużo młodziej. Wskazane panie raczej nie używają maści z witaminą A? Jak myślisz?
Czy naprawdę wierzysz, że jakaś modna substancja (jakakolwiek) zadziała w skórze tak, że w sposób trwały dokona w niej pozytywnych zmian? A ile jest tych, powiedzmy wartościowych, składników w kremie? - łyżka na beczkę kremu?
Najlepsze rozwiązania są proste. :)

A patrzyłaś na skład INCI (Ingrediens) podawany przez producenta a nie przez sprzedawcę?
Kto jest producentem? Lidl? :eek:
Jak kupiłam, dla zbadania, maseczkę odżywczą i mleczko do demakijażu. Zapach fatalny - ostry, owocowy, sztuczny? Konsystencja, jak na mleczko fatalna. Po doświadczeniach z mleczkiem nie odważyłam się na położenie maseczki na twarz.

Uważam, że skóra +50 potrzebuje prócz dobrych olejów: retinolu (rodzaj wit.A wnikający w głębokie warstwy skóry), kwasu hialuronowego, komórek macierzystych i jeszcze paru innych substancji, tyle że w maksymalnych zalecanych dawkach.

Co do kremów drogich marek - zgadzam się z Tobą. Substancji aktywnych jest w nich często bardzo niewiele ale skład wygląda imponująco. W zamian za to jest mnóstwo wypełniaczy, wody i olei ropopochodnych itp. - dlatego nie działają.

Niestety dla mojej skóry alocit i maść nie okazały się właściwe, choć stosowałam się do wszystkich zasad - pisałam o tym już kiedyś. Tak więc mamy Klaro27 zupełnie odmienne doświadczenia, ale jak widać każdy jest inny i dobrze.

 :mrgreen: A czego potrzebuje skóra 41-latki? Ja używam maści, ALOcit-u, oleju jojoba, rokitnikowego i różanego.

Tiko, ALOcit i maść to mało. Jeśli chcesz to napisz mi o swoich problemach z cerą to chętnie coś dla Ciebie wymyślę. Może być na PW, jak wolisz. :)

I wystarczy. :smoke: :D

Nie wiem, czy to będzie dalej ten sam watek, ale ok. Jestem ciekawa Twoich podpowiedzi. Charakterystyka mojej skóry:
34 lata, tłusta, świecąca skóra, jednocześnie odwodniona i łuszcząca z wyraźnymi, dużymi porami oraz tendencją do powstawania zaskórników i wągrów. Dodatkowo wrażliwa i naczynkowa. Pierwsze zmarszczki mimiczne.

Nie odpowiem Ci natychmiast bo muszę mieć czas aby nad Tobą pomyśleć i sensownie wszystko ułożyć, tymczasem już zaczęłam taniec z henną. :D

Patrzyłam tylko na etykietkę. Gdzie można zobaczyć to INCI, bo chyba nie na niej?
Producentem jest chyba Lidl. Gwoli ścisłości, pisząc o Suhadzie miałam na myśli jeden konkretny produkt - mianowicie szampon do włosów ;). Inne nie są mi potrzebne.

Producent kosmetyku ma obowiązek podawania jego pełnego składu wg międzynarodowej nomenklatury
czyli INCI (International Nomenclature of Cosmetic Ingredients). Zwykle są te informacje drukowane na opakowaniu bądź w ulotce kosmetyku.
Handlowcy  podają zazwyczaj uproszczony skład i jest on oznaczony na dodatkowej etykiecie handlowej, która musi być w języku kraju, w którym sprzedawany jest produkt. Handlowcy dobrze wiedzą czego oczekuje klient i na co jest akuratnie moda więc piszą trochę pod publiczkę. A obowiązkowy skład i tak jest podany (INCI) tyle, że kto go, wobec tego, czyta?

Na tych kosmetykach, które ja mam z Suhady, nie ma określenia INCI lecz po staremu Ingredients.

Ja bym czytała, gdybym takowy widziała . Swego czasu przeglądałam sporo szamponów, w poszukiwaniu tego najmniej szkodliwego, i weszło mi to już w nawyk.

Na mojej Suhadzie też jest napisane samo Ingredients . Ulotki natomiast nie było żadnej.

A jaki jest ten szampon w stosowaniu? Odpowiada Ci?

Tak, zapach mi się podoba (chociaż nie odgrywa on dla mnie większej roli - najważniejsze tylko, by szampon nie śmierdział), a i włosy są nieco lepsze niż przy stosowaniu innego szamponu (wcześniej używałam takiego dla dzieci, żółtego z kaczką :D).

Skoro tak, to czemu nie. :D

Na początku oczyścić skórę twarzy, szyi, dekoltu mleczkiem Jadwiga.
Wykonać piling enzymatyczny Jadwiga (stosować raz w tygodniu do czasu gdy łuszcząca się warstwa naskórka zostanie delikatnie usunięta).
http://sklep.jadwiga.eu/index.php?prod_name=mleczko+do+zmywania+makijazu&search=ok
Bezpośrednio po pilingu przemyć  skórę galaretką z siemienia lnianego (kilkakrotnie) odczekać aż  skóra nasyci się galaretką.
Nałożyć olej jojoba. Oleje, wbrew pozorom, nie tłuszczą skóry lecz ją odżywiają i nawilżają.
Rano:
Jeśli skóra jest rano przetłuszczona umyć ja mydełkiem Tuli z glinką czerwoną lub różową (kupić obydwa rodzaje i wypróbować które lepsze dla skóry).
http://mydlarnia-tuli.pl/index.php?page=shop.browse&category_id=6&option=com_virtuemart&Itemid=49&vmcchk=1&Itemid=49
Przemyć tonikiem aloesowym z dodatkiem hydrolatu z oczaru wirginijskiego (1:1).
http://mazidla.com/index.php?page=shop.browse&category_id=12&vmcchk=1&option=com_virtuemart&Itemid=27
Nałożyć  krem Babydream  Rossmann. Zimą polecam  Wind-und Wettercreme z olejem  Avocado.
Wykonać makijaż.
Makijaż zmywać mleczkiem potem  mydełkiem Tuli, zastosować tonik aloesowo - oczarowy.
Krem na noc to: na bazie kremu Babydream lub maści z witaminą A  zmieszać w zagłębieniu dłoni  trochę kremu i kilka kropel oleju rokitnikowego lub  oleju z wiesiołka (z rozgniecionej kapsułki) lub dodawać inne wypróbowane dodatki.
Reasumując:
Mycie - mleczkiem Jadwiga i mydełkiem Tuli.
Tonizowanie – tonik aloesowo/hydrolatowy, ze wskazaniem na oczarowy. Stosować  (spryskiwać skórę) innymi hydrolatami  (wg uznania)
Kremy na bazie Babydream lub maści z witaminą A  (lub przemiennie – krem i maść, lub krem a raz, czy dwa razy w tygodniu maść) z dodatkiem oleju rokitnikowego, wiesiołkowego …
Raz w tygodniu kropla kwasu hialuronowego na twarz (rano, na krem).
Chociaż raz w tygodniu maseczki naturalne – z galaretki siemienia lnianego, żółtka jaj, owocowe, z czystego miąższu aloesu.
Dla dobrej kondycji skóry twarzy ważna jest  dobra kondycja skóry całego ciała. Tu najlepsze i najprostsze są  kąpiele w wodzie z solą morską  (lub jodobromową) z dodatkiem oleju z pestek winogron i oleju jojoba naprzemiennie.

Oleje i hydrolaty i inne składniki kremów polecam kupować na Mazidła.pl . Są tanie i dobrej jakości.
                        

Klaro przede wszystkim bardzo Ci dziękuje za to, że zadałaś sobie tyle trudu, aby przemyśleć mój przypadek, powklejać te wszystkie linki i opisać to tak szczegółowo.

Na pewno skorzystam z rady dotyczącej mleczka myjącego Jadwigi. Kiedyś próbowałam stosować produkty tej firmy, ale nie widziałam efektów. Mleczka nie próbowałam.
Stosowałam też swojego czasu peelingi enzymatyczne (2x w tygodniu) i pomagały, ale skóra robiła się coraz cieńsza a naczynia coraz bardziej widoczne. Najlepszy dla mnie okazał się peeling kawowy - proponowany na forum Biosłone - uważam go za odkrycie życia i nie zamienię na nic innego :)

Galaretka z siemienia lnianego - ciekawe - spróbuję - choć trzeba znaleźć na to troszkę więcej czasu.

Co do olejów - zgadzam się. Na razie używam z pestek winogron ("kwas linolowy, obecny w oleju z pestek winogron w bardzo dużej ilości, jest jednym ze składników naturalnego tłuszczu ochronnego wydzielanego przez ludzką skórę i warunkuje prawidłowy rozwój i przyleganie korneocytów w przewodach gruczołów łojowych. Jego niedobór (znamienny u osób z trądzikiem) prowadzi do nieprawidłowej keratynizacji przewodów wyprowadzających gruczołów łojowych oraz nadmiernego rogowacenia ujść mieszków. W efekcie ewakuacja łoju z gruczołów staje się coraz bardziej utrudniona, a ich przewody poszerzone" www.mazidla.com ) - mazidłowy (notabene wcale nie taki tani), ale dodaję do niego jeszcze: retinOl, koenzym Q10, witaminę C i soję.Taka mieszanka wyraźnie poprawiła grubość i jędrność mojej skóry a wit.A działa dodatkowo - przeciwtrądzikowo - niestety trochę wysusza skórę.

Co do toników: oczarowy - oczywiście próbowałam - niestety wychodzą mi po nim zaskórniki. Po aloesowym moja twarz przypomina buraka - podobnie jak po alocicie. Próbowałam różnych hydrolatów - rozcieńczonych i nie - niestety - to nie dla mnie.

Co do kremów dziecięcych - moim zdaniem najlepiej spisują się na skórze dzieci. Ja do swoich kremów dodaję maksymalne stężenie kwasu hialuronowego i mało i wielkocząsteczkowego i widzę efekty - to działa - moi znajomi również pytają: co zrobiłam z twarzą.

Niestety maść/krem z wit.A oraz olej z awokado są komodogenne i błyskawicznie wychodzą mi po nich zaskórniki - bez względu na to, że odtłuszczam po nich twarz papierem. Krem i maść z wit.A stosuję tylko do ciała i to z umiarem. Natomiast wszelkie skóry suche na pewno są zachwycone pielęgnacją powyższymi.

Kąpiele w solance i oleju z pestek winogron - stosuję regularnie i bardzo sobie chwalę. Z olejem jojoba nie próbowałam, ale czemu nie? Spróbuję.

Klaro widzę, że mamy wspólne mazidłowe zainteresowania.
Pozdrawiam i dziękuje. Dam znać o efektach proponowanych przez Ciebie zmian.

Miło mi. Ja też skorzystam z niektórych Twoich sposobów. Dzięki, że podzieliłaś się swoimi doświadczeniami. :heart:

Nadmiar kosmetyków szkodzi: http://www.kciuk.pl/Nadmiar-kosmetykow-szkodzi-a35094 :]

Tomek, odkryłeś Amerykę. Powiedz lepiej, czego nadmiar nie szkodzi.

Nie zauważyłeś, że to żart? ;>

A, pani kierowniczko, to bardzo przepraszam.

A od mycia skóra się zdziera i człowiek umiera ;)
Fajne foty, ale te Twoje.

A ja mam chyba dość skomplikowaną sytuację.

Ponad pięć lat stosowałam dwa razy dziennie spirytus z antybiotykiem - Detreomycyną. Pojawił się jednak w moim życiu człowieczek, który wybił mi to z głowy i bardzo się cieszę, bo zapewne wciąż paprałabym tym twarz. Kiedy stosowałam antybiotyk moja skóra przetłuszczała się mniej i miałam też mniejszy problem z trądzikiem. Po zaprzestaniu zatruwania tym swojego organizmu problem pryszczy powrócił. Po umyciu twarzy (nie olejem, niestety mam pewne zboczenie - to, czym myję twarz musi się pienić) smaruję skórę sokiem z aloesu.
Jak jest jej stan obecnie? Przesuszona, ale mimo to przetłuszczająca się, co prowadzi do zmian trądzikowych. Broda i czoło zazwyczaj czyste, stan zapalny dotyka najbardziej policzków. Nakładałam też maść ochronną z wit. A. No nic mi nie pomaga... Dalej susza (czasami aż boli skóra) i po chwili łojotok. Kiedy mam wolne myję twarz co trzy godziny, bo kiedy rzadziej - swędzi. Gdy natomiast idę do pracy na dwanaście godzin - po powrocie mam niemal zawsze co najmniej jednego nowego pryszcza. Nakładam też codziennie podkład matujący firmy Clinique.

Poszłam do dermatologa i powiedziałam, że chcę doprowadzić skórę do normalności bez stosowania antybiotyków i efekt? Wyszłam z receptą na antybiotyk, którego nie kupiłam i dalej jestem w kropce.

Zastanawiam się nad tonikiem do cery łojotokowej firmy Aknicare. Skład jest następujący: Aqua, PEG-13 Dimethicone, Triethyl Citrate, Dimethyl Sulfone, Glycerin, Decyl Glucoside, Propylene Glycol, Benzyl PCA, Sodium Hyaluronate, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Hydroxyethylcellulose, Disodium EDTA, Sodium Hydroxide, Phenoxyethanol, Parfum (Fragrance).

Co ja mam zrobić? Kupić ten kosmetyk i sprawdzić jak będzie się zachowywała moja skóra?

Edit:

Teraz przeczytałam charakterystykę skóry TIKi i widzę pewne podobieństwa... Może zastosuję się też do zaleceń Klary27.

Pomyśl o glinkach - w formie maseczek i do mycia.

A ten Twój avatar to TY? Nie widać jakiś szczególnych problemów z cerą...... ;)
BTW mój to nie ja.... ;)
 
Spróbuj wyzbyć się tego pociągu do zapychania się chlebem (glutenem). Jak pisałem o tym w wątku o odstawieniu glutenu, u mnie zmiany cery były znaczące, mimo wieku miałem z tym wcześniej problem.
Piszesz o tych wszystkich kosmetykach, przemywaniu etc. Skóra przyzwyczaja się do tego, albo uczula i nie potrafi później sama regulować swojej wilgotności - to moje zdanie.

Klaro i Mayko, imponujecie mi swoją wiedzą na temat pielęgnacji skóry twarzy. Może coś mi doradzicie?
Mam tzw. cerę mieszaną, naczynkową z tendencją do (okresowych) wyprysków, w okolicy ust i policzków i łuków brwiowych lekko łuszczącą się, policzki często zaczerrwienione. Bez grubej warstwy podkładu nie wychodzę z domu (podkrążone oczy to kolejna zmora). Dzień zaczynam od umycia twarzy wodą ( nie stosuję na dzień kremów, bo podkład by się nie trzymał) i nałożenia makijażu. Stosuję na noc krem z wit. A lub balsam Herbamedicus Aloe Vera. Używam do mycia Pomady O. Grzegorza, a do zmycia tuszu preparatu Nivea. Problemem są też przetłuszczające się i trudne do ułożenia, bez właściwej sprężystości, włosy :( Może kwas hialuronowy by mi pomógł?

Moje "naturalne" koleżanki chwalą sobie użycie tylko i wyłącznie szarego mydła do wszystkiego. Ja niestety tak nie potrafię. Może jestem już skażona? :) Lubię naturalne kosmetyki - wciąż poszukuję, testuję, badam itp. Mycie włosów żółtkami jaj jest dla mnie zbyt kłopotliwe i wysuszające długie włosy. Używam szamponu i odżywki firmy Aveda, którą zdecydowanie polecam. Wszystkie kosmetyki są świetne, sama polityka firmy bardzo do mnie przemawia (nie do wszystkich musi).
http://www.aveda.com/aboutaveda/mission.tmpl
http://www.ekoistka.pl/ekoistkapl/alfabet-marek-kosmetykow-ekologicznych-ze-swiata-litera-a.html

Z polskich kremów do rąk najbardziej lubię firmę Sylveco:
http://www.sylveco.pl/?sylveco-regenerujacy-krem-do-rak,63.

Używałem tego kremu do rąk. Ma bardzo intensywny zapach, który nie wszystkim osobom może się podobać.

De gustibus non est disputandum :). Ja akurat lubię zapach ziół i drzew :). Skład kremu dobry, rezultaty również (nie, że na chwilkę jest fajnie, a potem beeee :)).

Dla przeciwieństwa, jedno z zestawień: http://www.pro-test.pl/article_suplement/60853,60860/_Lista%20kosmetyk%C3%B3w.html

Potwierdzam. Jeśli chodzi o działanie, to jest bardzo dobry  :notworthy:.

Do Mataforgana:
Próbowałaś kremu La Roche Posay Effaclar Duo, mi bardzo pomógł; oczywiście codziennie myję twarz Alocitem. Kiedyś też używałam maści z antybiotykiem, ale nic to nie dawało. Polecam również glinkę zieloną.

Tak, to ja. Wiesz, avatar jest mały, a ja mam na sobie sporo pudru. ;)
Obecnie ograniczyłam chleb do minimum (czyt. jadam go wówczas, gdy już niczego innego nie mam w zasięgu ręki). Jajecznicę wzbogacam chrupkami kukurydzianymi i to był świetny pomysł. :D


Nie próbowałam. Na razie ograniczyłam chleb, a twarz przecieram sokiem z aloesu. Krem jednak przyda mi się, bo muszę doprowadzić skórę do normalności. Wciąż szukam dla siebie właściwego i ze znośnym składem.

Też mam pryszcze. Odkąd pamiętam. Teraz przy grzybicy nasiliły się dodatkowo na żuchwie, ale jak nie jem słodkiego wyskakuje ich dużo mniej. Boję się tylko oczyszczania, że wtedy będzie ich jeszcze więcej, miejmy nadzieję, że nie. A jakiego podkładu używasz?
Spróbuj kupić sobie próbki tego kremu i wtedy zobaczysz czy Ci pasuje.

Rozcieńczasz, 1:1, przegotowaną wodą?

Tylko do MO. Twarz przecieram nierozcieńczonym sokiem.


Clinique.
Używałam PRZERÓŻNYCH i na początku było wszystko dobrze - niezbyt duży łojotok, ale z biegiem czasu moja skóra się chyba przyzwyczaiła, bo już po godzinie się świeciłam.

A dokładnie jaka nazwa jest tego podkładu? Ja używam Dermablend Vichy, ale też po pewnym czasie mi sie świeci, taki urok.

W Rossmann`ie pojawiła się seria kosmetyków naturalnych Alterra - są kremy, żele pod prysznic, szampony i odżywki do włosów, mleczka do ciała, mydła roślinne w kostce i płynie, olejki do ciała i masażu, chusteczki do demakijażu, pomadka nawilżająca do ust... więcej nie pamiętam ;-) skład - na oko dobry, używałam paru i szampon do włosów rzeczywiście się mało pieni, tzn. - nie ma silikonów w składzie.

Z tej serii kosmetyków mogę polecić krem do rąk i żele do mycia ciała. Innych rzeczy nie próbowałem. 

Ja miałam w domu mydło w płynie, ale moim zdaniem wysuszało skórę.

Ja  z Alterry mam krem do rąk i jest godny polecenia.

Ja polecam mydło naturalne z nanosrebrem, dostępne jest w aptekach internetowych i niektórych stacjonarnych. Od kiedy go używam to nie mam już problemu z wypryskami na twarzy a wcześniej miałem z nimi spory problem. Super produkt!

Oj, Konrad, Konrad... nie kumasz o co chodzi. Musisz wiedzieć skąd biorą się wypryski na twarzy bo widzę, że błądzisz, błądzisz... Czytałeś książki Pana Słoneckiego?

Oj Klara, Klara, bardzo dobrze znam ideę Biosłone, ale niestety nawet jak się żyje wg jej zasad, to nie sprawi to niestety, że twarz będzie nieskazitelna, szczególnie jak ma się mocno tłustą skórę twarzy.
Wspomagać czasem trzeba skórę w walce z wypryskami, (oczywiście zewnętrznie, nie stosując przekombinowanych środków z reklam tv), szczególnie kiedy organizm jest w fazie porządnego oczyszczania, to osoba mająca skłonność do problemów skórnych musi szczególnie zadbać o gębę, bo inaczej to będzie się wiecznie wyglądało jak dorastający nastolatek. Nie można popadać w paranoję i nie wychodzić z domu, czekając miesiąc aż wszystko wróci do normy. Co innego jakbym łykał jakieś badziewie apteczne albo inne wspomagacze, wtedy można powiedzieć, że ktoś nie kuma czaczy;-).

No ale skąd się biorą wypryski na twarzy? :)

Oczywiście chodzi Ci o nagromadzenie toksyn i skórę jako jedną z dróg pozbycia się ich z organizmu.
Głównym powodem powstawania pryszczy i podobnych krost jest zaczopowanie ujścia gruczołów łojowych przez nadmiar łoju oraz zanieczyszczeń, więc raczej trzeba oczyszczać i nawilżać tłustą skórę natomiast tryb życia, sposób odżywiania to jest czynnik bardziej długofalowy niż doraźny i może wpłynąć w przyszłości na zmniejszenie bądź całkowite zniknięcie syfków. Zanim do tego dojdzie, to może porządnie zsypać twarz po kuracji oczyszczającej.

Jeżeli organizm wydala toksyny przez skórę to oznacza, że naturalne drogi wydalania toksyn (układy wydalnicze) są niesprawne a to już nie są żarty.
Jeżeli w takim stanie rzeczy zamkniesz organizmowi - poprzez zastosowanie nanosrebra czy innego specyfiku o podobnym działaniu - ostatnią drogę wyrzucenia toksyn (co już zrobiłeś jak widać po twarzy), to toksyny nie wyparują Ci z organizmu w sposób cudowny lecz znajdą sobie dogodne miejsce, gromadząc się w postaci cyst, ropni wewnętrznych, guzów etc. w organizmie.

Dlatego w takim przypadku należy zająć się układem pokarmowym, po to aby przywracając mu sprawność, przywrócić następnie sprawność pozostałym narządom wewnętrznym a w konsekwencji odblokować naturalne drogi wydalania z organizmu toksyn. Wtedy skóra będzie zdrowa, bez wyprysków.
Innej drogi nie ma.
Możesz pomagać skórze poprzez zakwaszanie jej przy użyciu alocitu lub rozcieńczonego w wodzie octu. To odblokuje pory skóry i sprawi, że nie będzie dochodzić na skórze do dodatkowych nadkażeń bakteryjnych (środowisko kwaśne).

Ja pofolgowałam z dietą ostatnio, ale od tygodnia zero glutenu i słodyczy i zero pryszczy! Więc tu jest "pies pogrzebany"!

Na pewno nie w każdym przypadku. Ja nie jem glutenu i słodyczy, a pryszcze są.

Pryszcze czy ropniaki nie wyskakują tylko po słodyczach i glutenie, bo jakby tak było to miałabym cerę jak pupa niemowlaka. Od 2 lat nie jem glutenu i słodyczy. Jest owszem lepiej, ale to jeszcze nie to. U mnie widocznie coś innego szwankuje. Poza tym znam ludzi, którzy jedzą fast foody, pija colę, jedzą gluten i batoniki na potęgę i mają przepiękną cerę. Dziwne, że im to nie szkodzi na skórę.
Czy to oznacza, że ich układ pokarmowy jest super sprawny i to samo z nerkami i wątrobą?

Tak, to właśnie oznacza to, a nie co innego. Niekoniecznie super, ale na pewno sprawny.

Każdy organizm jest inny, każda skóra reaguje inaczej na różne produkty, więc nie możemy się do siebie porównywać.

Masz rację, ja znam takich panów, którzy piją kilkanaście lat tanie winka i denaturat a mają bardzo ładą skórę (ostatnio wielu znajomych zwróciło na to uwagę), podejrzewam, że nerki i wątrobę to mają jak sito, więc nie zawsze zdrowe organy idą w parze ze zdrową skórą i odwrotnie. To kwestia pewnych genetycznych skłonności i jeszcze pewnie kilka czynników dałoby się znaleźć.

I mają buźki jak pupki- niemowlęcia  z tym , że zamiast wyglądać na np. 40 lat to wyglądają na 60.
Pocieszające jest to, że na skórze trądzikowej i przetłuszczającej się później pojawiają się zmarszczki.
I jeszcze mogę podpowiedzieć na swoim przykładzie jedno- im mniej zabiegów u kosmetyczki i im mniej kosmetyków tym dla naszej skóry lepiej, przerobiłam mnóstwo kosmetyków, cudownych kremów ze ślimaka i innych i to wszystko to szmira. Jedyne co obecnie używam to glinka zielona,
maść z witaminą A i sporadycznie pasta cynkowa.

Próbowałem wielu produktów i nie mogę znaleźć odpowiedniego dla siebie.

Musisz przede wszystkim zacząć pić MO!

Muszę powiedzieć, że też niekoniecznie. Ja nigdy nie miałam dużych problemów z cerą, nie miałam młodzieńczego trądziku, czasami wyskoczył pryszcz czy dwa, czasami miałam trochę nierówny koloryt cery. Poza tym cerę miałam ładną, a układ pokarmowy niestety szwankuje od kilku już lat.
Być może nie zawsze problemy z narządami "wychodzą" na buzię w postaci trądziku. U mnie czasami objawiało się (i obserwując swój organizm widzę, że wciąż objawia się) to inaczej: po zjedzeniu lub wypiciu czegoś, co ewidentnie mi szkodzi mam wypieki na policzkach. Tak zawsze było po winie, teraz już wiem dlaczego. ;)
Każdy organizm reaguje inaczej, zdrowa cera pewnie w wielu przypadkach jest - ale nie musi być dowodem na sprawność organów. U mnie tak nie było.

Za to mogę potwierdzić, że stosowanie MO i diety poprawiło cerę jeszcze bardziej. :)
Jest gładka, równa i taka świeża. Co prawda dopuszczam możliwość, że być może organizm kiedyś wybierze tę drogę oczyszczania ale wtedy będę się o to martwić. ;)
I tutaj Klaro mam prośbę, abyś ustosunkowała się i do mojej cery, bo widzę, że masz na ten temat wiedzę. Ja raczej nigdy nie stosowałam żadnych kosmetyków do twarzy: toników, mleczek, mazideł; sporadycznie krem nawilżający zimą lub filtr latem. Kobieca intuicja podpowiada mi, że tak jest dobrze i nic więcej nie potrzebuję. Teraz w ogóle nie używam zupełnie nic do twarzy, raz/dwa razy w miesiącu zrobię delikatny peeling cukrowy lub maseczkę owsianą. Wydaje mi się, że to zupełnie wystarczy, jak sądzisz?

Masz rację. Na szczęście nie u wszystkich oczyszczanie następuje przez skórę. Myślę o wzmożonym oczyszczaniu bo skóra też jest miejscem wydalania toksyn ale nie w takim stopniu jak układ moczowy, czy wydalniczy.

Kobieta dwudziestoletnia, jak Ty, nie musi nic robić ze swoją cerą. Powiem nawet, że kobieta do trzydziestego roku życia ma zawsze dobrą cerę, bez względu na to co na nią nałoży (oczywiście jeśli jest zdrowa). Ponadto, są panie (może i Ty do nich należysz), które nigdy nie muszą stosować kosmetyków i zawsze wyglądają świetnie -
tak już mają. :)
Sądzę, że to co robisz jest dobre i mądre. :)

Jak chodziłam do kosmetyczki to moja cera była jeszcze gorsza niż teraz jak nie chodze. Nikt mi kiedyś nie powiedział, że to wnętrze mojego organizmu świadczy o mojej cerzey, wydałam majątek na kosmetyczki i kosmetyki. Dziewczyny nie dajcie się kusić drogim zabiegom kosmetycznym. Ja  ostatnio skusiłam się na zamykanie naczynek krwionośnych na nosku, bo mi popękały, zapłaciłam niby nie dużo bo 2 razy po 30 zł, kosmetyczka bardzo profesjonalna , ale nie wiem co mi zrobiła, bo teraz  naczynka niby są zamknięte ale mam coś w  rodzaju rumienia, takie rózowe i bardzo widoczne.Nie wiecie czym można to smarować? Może macie jakieś sprawdzone naturalne sposoby?

Dziękuję Klaro za odpowiedź. Zawsze miałam dość duży dystans do nawilżających, natłuszczających, odmładzających, rewitalizujących i blablabla-cuda-czyniących kremów, których pełno w mediach i na półkach sklepowych. Krótka fascynacja kosmetykami na szczęście przeszła i od czasu do czasu, gdy najdzie mnie ochota na relaksujące kobiece spa, eksperymentuję z naprawdę naturalnymi kosmetykami - czyli domowymi mieszankami z miodu, jajka, ziół, owoców, etc. Co prawda trochę zachodu z przygotowaniem ale pięknie pachną i są bez konserwantów, kolorowe i smakowite.  :)
A kosmetyczki nie odwiedziłam jeszcze w swoim życiu ani razu. ;)

Jakiś czas temu zrobiłam ze swoimi koleżankami taki spa-wieczór, z naturalnymi maseczkami na twarz. Jedna ze znajomych podzieliła się swoim ostatnim doświadczeniem - spotkaniem z profesjonalną kosmetyczką. Ta pani powiedziała, że to niedopuszczalne, aby 20-letnia kobieta nie używała kremów i mleczek. Aby mieć ładną cerę MUSI codziennie wieczorem używać co najmniej 5 kosmetyków! Najpierw jakieś mleczka, potem toniki, płyny, następnie kremy nawilżające... chodzi o to, aby doprowadzić skórę do równowagi. A ja słuchając tego miałam wrażenie, że to błędne koło: kremy przetłuszczają, więc musi być płyn, żeby stonizować, ale potem trzeba nawilżyć, jednak po nocy zmyć, żeby się nie przetłuściło, i tak w koło Macieju... Niestety biznes to biznes.
Ja wolę nałożyć sobie miód z oliwą i poleżeć 20 minut prze miłej muzyce. :) Zauważyłam też, że po takiej maseczce wyskakuje mi tu i ówdzie jakiś pryszcz, czy krostka, chociaż zawsze kończę mycie zimną wodą, aby pory nie były rozszerzone. Ale po 1-2 dniach samo znika, więc to chyba dobrze.

Alinko, trochę czasu już minęło od Twojego pytania, mam nadzieję, że pozbyłaś się rumienia. Nie wiem czym można smarować doraźnie ale wiem, że dla cery wrażliwej - również na lekkie podrażnienia i urazy - dobra jest maska z marchwi (drobno startą wymieszać z otrębami, aby była gęsta i nie spływała z twarzy, można dodać kilka kropel oliwy) lub z banana (rozgnieść, dodać kilka kropel oliwy z oliwek i cytryny). Maski trzyma się na twarzy 15-20 minut, zmyć najpierw ciepłą, potem zimną wodą. Może przyda się na przyszłość.

Tak, maseczka z marchwi czyni cuda. I nie należy przerażać się chwilowym zażółceniem skóry - to samo szybko zniknie. Należy tylko uważać na jakość marchwi więc kupować ze sprawdzonego źródła (żeby nie była przenawożona).

Pachnące ziołowe mydełka własnej roboty. Ładnie pachną i są zdrowe: - http://www.kochamwies.pl/eko/uroda/13051-mydelka-w-kwiatach

Poszukuje ładnego zestawu męskiego, mogę go skompletować sama, zależy mi jednak na tym, aby były to jak najbardziej naturalne kosmetyki, bez SLS i innych szkodliwych substancji. W skład ma wchodzić szampon, żel/balsam do kąpieli (ewentualnie mydło, choć lepiej żel pod prysznic), może balsam po goleniu, pasta do zębów, jakiś dezodorant. Czy macie sprawdzone, godne polecenia produkty? Chcę zrobić urodzinowy prezent dla brata, musi być najlepszej jakości. ;)

Inka ja zamawiam obecnie kosmetyki firmy Lavera. Są naprawdę wysokiej jakości, praktycznie w 100% ze składników pochodzenia roślinnego. Najtaniej obecnie jest w niemieckim sklepie www.apo-discounter.pl - średnio taniej o 30% od np. allegro czy innych sklepów internetowyh. Np pasta u nich kosztuje 8 zł, a na allegro 16 :) Wadą jest dość długi czas realizacji zamówienia, ok 14 dni.

Dziękuję za podpowiedź. Znalazła kosmetyki Lavera również w innych sklepach, gdzie je zamówię, bo gwarantują szybką wysyłkę. Niestety zależy mi na czasie, 14 dni to za długo, ale następnym razem, kiedy trzeba będzie uzupełnić zapas kosmetyków na pewno skorzystam z tego sklepu. :)

Chyba nie da się tak skompletować wszystkiego z jednego źródła. Najbardziej popularne naturalne kosmetyki to Lavera i Urtekram (urtekram wg mojego odczucia bardziej 'naturalny'). Jeżeli wszystko ma być najwyższej jakości to fajnie sobie poszukać jakiś oryginalności, jak mydło Aleppo, jakiś szampon 7 olejków itp.

Proponuję naturalne kosmetyki firmy NONA.(www.nona-polska.pl).

Dziękuję za odpowiedzi. Już kupiłam, zrobiłam też spory research w kilku sklepach internetowych i wybrałam kosmetyki kilku marek, głównie po składnikach, zobaczymy, które sprawdzą się najlepiej. Na przyszłość będę miała na uwadze Wasze rady.
Jolla, polecana przez Ciebie strona jest niestety bardzo droga, raczej nie mam szans szarpnąć się na szampon 200 ml za 70 zł. Może kiedyś. ;)

Zamówiłam ostatnio kilka kosmetyków propolisowych firmy z Katowic - Korana. Po kilku dniach pryszczata cera mojej córki (14l) zrobiła się bardzo gładziutka. Zniknęła nawet wieczna kaszka na policzkach. Czy ktoś spotkał się z tą firmą? 

Od wczoraj w sklepach Rossmann jest duży wybór kosmetyków naturalnych Alterra w promocyjnych, bardzo przystępnych cenach.

Bądźcie ostrożni z tymi kosmetykami. Ja po maseczce Alterra miałam tak silną reakcję alergiczną, że wyglądałam i czułam się, jakby ktoś oblał mi twarz kwasem. Już po fakcie znalazłam w internecie opisy podobnych przypadków. Wysłałam nawet w tej sprawie maila do Rossmana.

Ja obecnie stosuję krem Korana,  w  składzie  chemi brak .O efektach napiszę za jakiś czas. Ale na cud  nie liczę.

A dlaczegóż to?

Dlatego, że mam fatalną cerę, trądzik mam odkąd pamiętam, wiecznie mi coś wyskakuje - zwłaszcza na żuchwie. Staram się nie używać już żadnych kosmetyków, bo im więcej używam tym jest gorzej.

Ja od jakiegoś czasu używam kosmetyków Korana na bazie wosku pszczelego oraz propolisu. Mam wrażliwą cerę a te kosmetyki mnie nie podrażniają. Na razie jestem zadowolona :P

Ten trądzik, zwłaszcza na żuchwie to mi wygląda na zaburzenia hormonalne. Panie, które stosują, bądź stosowały a później zaniechały, środki antykoncepcyjne, mają takie problemy (po odstawieniu hormonów).
Tutaj czas i konsekwencja w oczyszczaniu wg Biosłone może przynieść poprawę.
Bardzo dobre efekty, i to polecam, daje ocet jabłkowy własnej roboty. Przecierać twarz, najpierw na noc a potem też rano, nierozcieńczonym octem. Nie bój się octu jabłkowego, przekonaj się sama, że dobrze działa.
W pielęgnacji skóry już sam ocet czyni cuda ale jeśli już stosujesz coś na twarz to tylko oleje roślinne, te nawilżające a mało tłuste, na przykład olej jojoba. Olej rokitnikowy zmieszany w zagłębieniu dłoni z jakimś naturalnym kremem (Rossmann Baby Dream - sensitive, różowa tuba).
Jesteś jeszcze krótko na Biosłone, więc to wszystko dopiero się zaczyna czyścić.

Bardzo dziękuję, wypróbuję wszystkie sposoby, o których napisałaś, zacznę od octu jabłkowego. Wiem, że jestem krótko i czekam cierpliwie na poprawę. Zaburzenia hormonalne mam na pewno, ponieważ mam również torbiele w piersiach. Ja stosowałam antykoncepcję tylko leczniczo w 1999 r., ponieważ miałam torbiel na prawym jajniku i potem miałam zabieg laparoskopowy na tę torbiel i w roku 2000 również. Potem po urodzeniu dziecka torbiele na jajnikach przestały mnie nękać. Ale widać, że te zaburzenia hormonalne mam ciągle.

Pomyślałam jeszcze, że na te wypryski na żuchwie to możesz robić okłady - nasączona octem gaza lub wacik i przykładać na 10 minut, 1-2 razy na dzień.

Z moją cerą bywa jak w kalejdoskopie - raz lepiej raz gorzej. Również niespodzianki, zwłaszcza na żuchwie (wzięłam w życiu tylko jedno opakowanie leków hormonalnych i to przepisanych na cerę...). Pomyślałam, że podrzucę pomysł, co stosuję gdy jest naprawdę źle. Maseczka: starte jabłko, trochę twarogu, polane oliwą z oliwek. Oczyszcza i odżywia. Łagodzi niespodzianki. Poza tym jem wtedy dużo moreli.
Co do octów na buzię jeszcze nie mogę znaleźć odpowiedniego roztworu, raz mnie podrażnia, raz działa za słabo. Na ciało owszem i jestem bardzo zadowolona. Cerę mam i problematyczną i wrażliwą, stąd oliwki, oleje ładnie ją uspokajają. Ale problem trądziku pozostaje.
W ocet wierzę, bo doceniam jego wpływ na skórę. Co do buzi, szukam po prostu złotego środka.

Olu, złotego środka chyba nie ma, taką mamy cerę, jak coś zjemy, co zawiera konserwanty to cera od razu wyrzuca to na zawnątrz. Też mam to samo co ty na żuchwie. Raz jest lepiej, raz gorzej. Muszę jeszcze wypróbować ocet. Teraz nie używam niczego - jedynie krem KORANA - niby z naturalnych składników i wydaje mi się dość dobry. Wypróbuję Twoją maseczkę. Ale co Ci dają te morele? Kiedyś słyszałam, że imbir ma dobry wpływ na cerę, pije się jakieś wywary, ale nie znam przepisu.

Nie wystarczyło mi cierpliwości, żeby sprawdzić do końca polewanie twarzy zimną wodą (żeby zablokować oczyszczanie w tym miejscu). Ten sposób znalazłam na forum. Rzeczywiście kiedy tak robiłam co rano widziałam poprawę.
Co do moreli (suszonych): http://www.poradynazdrowie.pl/suszone-owoce.html
Trądzik naprawdę testuje cierpliwość.
U mnie w łazience do buzi mam obecnie: mydło "biedronkowe" z talkiem w składzie. Wyjątkowo skuteczne. Poza tym toniki robione samodzielnie (np. obierzyny jabłek zalane wodą). Olej pokrzywowy.
Plus peeling enzymatyczny, który co najmniej raz w tygodniu stosuję (Perfecty, na noc).
Maści witaminowej nie stosuję już, tylko w okolicach oczu jedynie, zbyt zapycha pory.
No i maseczki, którymi się ratuję. Ta ze strony Klary (jajka plus siemię) też jest bardzo dobra.
Przetestowałam masę kosmetyków. Mogę śmiało polecić też serie Oeparolu i Flosleku, do których wracam.
 

Przetestowane preparaty do pielęgnacji cery, wykonane w domu:
* tonik octowy ( 1:1 - woda + ocet jabłkowy),
* krem (1 cz. kremu nivea + 1cz. olejku arganowego) - wymieszać, stosować - rano i wieczorem.
Widoczne efekty doskonałego odżywienia skóry już po 2 tygodniach.

O polewaniu twarzy zimną wodą nie pomyślałam, ale na pewno to sprawdzę!

Olu, napisz dokładnie, jakie to jest mydło.

Mydło Linda. Różowe (róża i mleko).

Policja zlikwidowała fabryczkę podrabianych szamponów, kremów, perfum i proszków do prania:
- http://www.sfora.pl/W-takich-warunkach-podrabiali-twoje-kosmetyki-g50420

Bardzo się dziwię, gdy czytam tu na forum pochwały dla kosmetyków z Rossmana czy Lidla. Albo różne wymieniane tutaj marki kosmetyków pseudonaturalnych. Większość tzw. "kosmetyków naturalnych" to tylko trochę mniej chemiczny syf. Jednak istnieją także kosmetyki naprawdę naturalne i zdrowe. Zgłębiłam trochę ten temat prowadząc przez dwa lata sklep z kosmetykami naturalnymi. Niektóre marki firmujące się właśnie jako naturalne, stopniowo, wchodząc w temat, wykluczałam z asortymentu :). A wcześniej, gdy jeszcze nie miałam żadnego sklepu, ani jak się okazało żadnego pojęcia, a mój synek był noworodkiem, dziwiłam się kiedy właścicielka jednej z tych "naturalnych" firm odradzała mi stosowanie ich supernaturalnego i neutralnego kremu albo ziołowego delikatnego żelu dla najwrażliwszej cery - dla dziecka. Nie rozumiałam czemu, takie dobre kosmetyki...

Live, jakie kosmetyki polecasz jako naturalne?

Od jakiegoś czasu dopominamy się wiarygodnych informacji na ten temat, a Ty się nie odzywałaś.

Polecam kosmetyki Miessence, Dr. Hauschka, Weleda, również Lavera - ale nie wszystko, trzeba sprawdzać. Zdaje się, ze wymieniane tu kosmetyki Sylveco również są rzeczywiście naturalne - nie znałam ich.
Jeśli chodzi o kosmetyki kolorowe, polecam prawdziwe kosmetyki mineralne - czyli takie w których składzie są wyłącznie sproszkowane minerały (a nie są w nich tylko dodatkiem). Takie kosmetyki robi Rhea. Ale widziałem gdzieś tu na forum podobne kosmetyki innej firmy. Nie wystarczy jednak ze coś nazywa się "mineralne" (niedawno mineralne było bardzo modne i wszyscy zaczęli je robić ;)

Używam kosmetyków Alterra i babydream, czy jest coś niepokojącego w ich składzie?

Dokładnie prosimy dokładnie o podanie  co jest niepokojące  w  składzie, na co zwracać uwagę. Bo składy kosmetyków naprawdę są różne, a chemikami nie jesteśmy.

Trzeba wziąć jeszcze pod uwagę, że my się też między sobą różnimy i co dla kogoś jest dobre to dla drugiego może okazać się nie do użycia. Ponadto trzeba również uwzględnić cenę, bo nie zawsze jest ona wykładnikiem produktu. Powstają coraz nowe firmy, a dopiero później okazuje się, że nie zasługują na dobre opinie i wyrządzają więcej szkody niż pożytku. Jeżeli ktoś jest alergikiem to wszystko mu będzie szkodziło, najpierw trzeba doprowadzić swój organizm do porządku, a potem myśleć o eksperymentach kosmetycznych.

Przyjrzałam się składom kilku kosmetyków z Babydream i Alterra. Rzeczywiście nie zawierają na ogół substancji uznawanych za ewidentnie niebezpieczne. Choć znalazłam gdzieś np. Disodium EDTA, czy Cocamidopropyl Betaine – (choć kiedy nie występuje z sodium lauryl sulfate jest uznawany za szkodliwy). Ale np. szampon dla dzieci Babydream nic takiego nie zawiera.

Jednak w tych kosmetykach występują w dużej ilości chemiczne detergenty i konserwanty, które są w prawdzie uznawane za dopuszczalne w niewielkich stężeniach, ale gdy w jednym kosmetyku znajduje się ich kilka naraz,  to jakoś nie miała bym chęci tego używać. Bo w zasadzie po co? Organizm nie ma z tego żadnego pożytku, natomiast musi sobie z tym poradzić.

Te wątpliwe choć dopuszczalne składniki  to substancje nie tylko obciążające organizm ale także manipulujące nim. Rezygnujemy z używania farmaceutyków, ale kosmetyki złożone z takich substancji w podobny sposob zaburzają naturalne funkcjonowanie ciała.
Ale tu się dochodzi do kolejnej kwestii – dobry kosmetyk ma nie tylko nie zawierać ewidentnie szkodliwych składników ale jego działanie ma wspierać organizm a nie zakłócać jego rytm czy manipulować nim dla doraźnego efektu.
Jak się do tego doda używanie takich specyfików regularnie przez wiele lat, to efekty (negatywne) muszą być...

Znalazłam coś takiego o składnikach pseudonaturalnych: http://organicglow.com/about/educating-consumers/identifying-semi-natural-ingredients/ (http://organicglow.com/about/educating-consumers/identifying-semi-natural-ingredients/)

Mam nadzieję, że podzielisz się jeszcze z nami swą wiedzą w tym temacie.

Znalazłam coś takiego o kosmetykach mineralnych - może komuś się przyda, są tu podstawowe informacje o tym co to jest i jak odróżnić od podróbek. Jednak na niektórych stronach do których linki są podane w tym tekście, są informacje wprowadzające w błąd. Np. wymienia się talk jako dobry składnik. Jednak prawdziwe i dobre kosmetyki naturalne nie zawierają talku ani żadnych innych substancji prócz minerałów. Minerały są sypkie - nie potrzeba żadnych składników sklejających, nie psują się - nie potrzeba konserwantów, nie potrzeba oczywiście też żadnych substancji zapachowych - są bezwonne i to jedna z ich zalet.

Faktem jest, że trzeba się z nimi oswoić, bo technika nakładania tych kosmetyków jest inna i trochę innych trzeba "narzędzi", ale to jest tylko inne, nie trudne.

http://biochemiakosmetyczna.blogspot.com/2012/07/kosmetyki-mineralne-do-makijazu-tylko-z.html (http://biochemiakosmetyczna.blogspot.com/2012/07/kosmetyki-mineralne-do-makijazu-tylko-z.html)

Ja na początku mojej drogi z kosmetykami naturalnymi kupowałem je "na firmę", dlatego, że nie wiedziałem które są lepsze, a które gorsze. Teraz kupuję "na skład", czyli najpierw sprawdzam skład danego kosmetyku (INCI), a dopiero potem podejmuję decyzję o zakupie. Do weryfikacji składu używam np. Google.

Ernestem, a masz jakąś listę kosmetyków sprawdzonych i polecanych - jeśli tak, to napisz, które polecasz.

Mam swoją prywatną listę, która jednak ciągle ewoluuje. Już jakiś czas temu do mnie dotarło, że produkcja "kosmetyków naturalnych", to taki sam biznes jak każdy inny. Liczy się głównie kasa. Dlatego, żeby nie dać się zrobić "w konia" i przepłacać za kosmetyki polecam szczegółowe sprawdzenie składu nowego kosmetyku od początku do samego końca. Dla początkujących będzie to raczej męczące, ale z czasem nabywa się doświadczenia. Pierwszy lepszy przykład z brzegu: Weleda - żele do mycia ciała ma dobrej jakości, ale już np. szamponu nie kupię. Każdy producent ma w swojej ofercie kosmetyki lepsze i gorsze jakościowo, wyboru musimy dokonać sami.

Producent na jednym traci, to na drugim musi zarabiać. Wszystkim rządzi pieniądz.

Mam dużo wątpliwości co do sensowności stosowania kremów (również tych naturalnych) - chętnie wysłucham kontrargumentów, jeśli takowe istnieją.

Bardzo mnie to interesuje. Czy zechciałabyś polecić konkretne ksiązki i konkretne ćwiczenia.

Całkowicie się zgadzam z tym, co powyżej napisałać. Od 15 lat nie używam kremów (sporadycznie olejek arganowy) i jak na razie nie mam zmarszczek (choć oczywiście twarz nie jest już tak jędrna jak za młodu - mam 45 lat)

Bardzo dziękuję. Czy sama stosowałaś te ćwiczenia?

Mam jeszcze jedno pytanie: po jakim czasie zaobserwowałaś pierwsze efekty i jakie one były?

No właśnie. Mam np. w domu resztę kremu z dzikiej róży Lawery, ale go już nie używam (tzn. smaruję nim teraz ręce) bo do twarzy wolę oliwę z oliwek lub z pestek winogron. Właśnie zamierzam wypróbować nowe oleje.

A czy któraś z Was używała może kosmetyków Kingi Rusin  "Pat & Rub"? są to podobno kosmetyki w 100% naturalne, kiedyś oglądałam wywiad Rusin, w którym mówiła, że zawsze szukała naturalnych kosmetyków i nie znalazła, dlatego postanowiła ze swoją przyjaciółką, która jest kosmetologiem otworzyć własną firmę. Tylko moim zdaniem troszkę ceny za wysokie. Kosmetyki te można kupić w sephorze, wszystkie kremy można przetestować sobie na skórze, ja póki co czekam na promocję olejku rozgrzewającego do kąpieli z tej serii.

Nie znam kosmetyków Kingi Rusin, ale coraz bardziej jestem przekonana do rzeczy prostych i maksymalnie spokrewnionych z ciałem - jak oleje, glinki i inne najlepiej nieprzetworzone substancje. Być może kiedy się z różnych składników kombinuje jakiś krem czy inny kosmetyk, to już bardziej chodzi o tworzenie marki, produktu i zarabianie na tym czymś wypuszczonym na rynek niż o cokolwiek innego.

Nie zgadzam się za to, że kosmetyki (czy proste substancje stosowane w celach kosmetycznych) to placebo, lub że działają tylko na naskórek itp. Wszystko czego się używa działa nie tylko na cały organizm ale na całego człowieka. Bez względu na drogę czy sposób kontaktu: jedzenie, kosmetyk, ubrania, nawet pomieszczenia, w których się przebywa i w sumie dosłownie wszystko.

Zresztą z czego wynika nasza niechęć np. do używania fluoru? Zakładamy, że on nie działa tylko po wierzchu. A argumentem lekarzy i farmaceutów jest właśnie to, że jego działanie jest wyłącznie powierzchowne i nie działa na cały organizm.

Chyba z Lavery.

http://www.biochemiaurody.com/index.html
A co sądzicie o tej stronce?

Ja zamawiam kosmetyki naturalne z Matique: http://www.matique.pl/. Są bardzo wydajne, jestem zadowolona.

Reneti, masz rację - wszystko co wymieniłaś jest bardzo ważne, geny, odżywanie. A jeżeli nie dbamy o siebie od wewnątrz, to żaden cudowny kosmetyk nam nie pomoże. Ja np. zauważyłam, że jak zjem coś z glutenem, na drugi dzień mam podpuchnięte oczy.

Czyli  co używać, bo ja już zgłupiałam!

Dobra oliwa z oliwek jest bezcenna. Dobry jest także olej z pestek winogron.

Ja mam dostęp do oliwy z oliwek, prosto z Włoch od  gospodarza, więc mam nadzieje, że jest wartościowa. Jak myślisz Asiu smarować buzie nią codziennie na noc?

Oczywiście. Ja smaruję czasem (jak mam) olejem arganowym.

Też smaruje, ale właśnie mi się skończył, dlatego szukam czegoś zamiennego.

Próbowałaś maści ochronnej z witaminą A? Moja kobieta stosuje na noc (na twarz i dłonie).

http://www.portal.bioslone.pl/oczyszczanie/uniwersalny-krem-do-ciala

A po co zaraz kupować jakieś drogie olejki do ciała. Ja używam tylko szamponu, mleczka do demakijażu i dezodorantu do ciała. Przy jednorazowym zakupie starcza mi to na pół roku.

To jaką pojemność ma ten szampon, że wystarcza Ci na pół roku? A jaki to szampon, czy jest taki wydajny?

Jedni mają gęste długie włosy a inni króciutkie zapałeczki. Jedni myją włosy często inni raz na tydzień ;) .

Ja z kremów (np. Lavera :)) przeszłam na maść z witaminą A oraz tonik - najpierw był to alocit, potem również rozcieńczony ocet jabłkowy. Jednak po pewnym czasie zmieniłam maść na oliwę z oliwek, a potem na olej z pestek winogron. Zawsze nakładam olej (lub maść) na wilgotną skórę (z niewyschniętym alocitem), wtedy podczas wsmarowywania tworzy się na skórze emulsja. Niewchłoniętą pozostałość ścieram papierowym ręcznikiem lub wmasowuję później w skórę.
Ostatnio robię tak: smaruję rozcieńczonym octem, który po chwili się wchłania i psikam alocitem, zanim całkiem wyschnie smaruję olejkiem. Codziennie.
Jak na razie jestem bardzo zadowolona. :)

Dziś po raz pierwszy spróbowałam oleju arganowego. No i wszystko w porządku, jednak nie jestem pewna czy jest faktycznie arganowy bo... niby jako tako się wchłonął, jednak z pestek winogron wchłania się lepiej nie pozostawiając praktycznie tłustej warstwy. Z tym nie do końca tak było, a olej arganowy jest ponoć olejem suchym i powinien się dobrze wchłaniać.

No, w każdym razie to nie jest jakiś problem, jak napisałam, naprawdę jestem zadowolona z takich kosmetyków, bardziej niż z jakiegokolwiek kremu dotąd. :)

Bardziej "suchym" i napinającym skórę olejem jest olej jojoba. Stosuję go rano, a arganowy - bardziej tłusty - wieczorem.

Ja podobnie jak Asia, ale zamiast arganowego stosuję kokosowy.

Czy kokosowy jakoś podgrzewasz, czy też wmasowujesz bryłkę tegoż oleju w twarz? Jakie efekty? Dlaczego wybrałaś ten olej?

Kupiłam sobie kokosowy do olejowania włosów, ale potem poczytałam na necie, że jest polecany też do twarzy i spróbowałam. Nie podgrzewam go, bo on się ładnie topi pod wpływem dotyku. Pisałam o nim w wątku o przesuszonych włosach.
Cera jest wyjątkowo ładna i nie jest wysuszona. U mnie w zimie lubi być za sucha. W ogóle po kąpieli czasem wcieram go w całe ciało.

Trzeba zacząć od tego, że olej kokosowy bardzo ładnie pachnie - przynajmniej dla mnie. Ja używam go do rąk, może spróbuję na twarz. Mam nadzieję, że nie pozostawia tłustego filmu na skórze, bo mi to bardzo nie odpowiada.

Dziewczyny, napiszcie proszę gdzie kupujecie te mazidła? Ja ostatnio kupowałam olej jojoba w Biochemi Urody, niestety jestem z niego średnio zadowolona.
Kupowałam też swego czasu olej kokosowy, nie pamiętam już w tej chwili na jakiej stronie, ale rownież nie byłam nim zachwycona. Nawet nie pachniał jak olejek kokosowy, wogóle niczym nie pachniał, no chyba, że tak ma być.

Olej kokosowy tłoczony na zimno pachnie delikatnie kokosem, super zapach. Ten bezzapachowy to jakiś oczyszczony musi być, bardziej się nadaje do smażenia.

Pisałam w wątku o przesuszonych włosach o oleju kokosowym. Kupiłam go w sklepie ze zdrową żywnością w Łodzi. Ten pachnie delikatnie, nie za mocno.


http://www.efavit.pl/pl/p/Olej-kokosowy-200-ml/18

Ja z czystym sumieniem mogę polecić http://www.bio-world.pl/item/mydo-mikroorganiczne.html. Doskonale zastępuje wszelkie dziadostwa przed i po goleniu. Sam wyjechałem już 2 opakowania.

Hm... Ciekawa jestem, czy to mydło zminimalizowałoby podrażnienia po goleniu.

U mnie działa. Sam byłem zaskoczony jak go użyłem do golenia bo skończyła mi się piana go golenia. Teraz też muszę kolejne opakowanie. Nie spróbujesz to się nie przekonasz. Albo się przekonasz że nie warto bo u ciebie nie zadziała.

Rafinowany olej kokosowy nie pachnie, a właściwie ma bardzo delikatny, ledwie wyczuwalny zapach. (Dlatego - jeśli się go używa w celach kulinarnych, np. do smażenia - można na nim smażyć nie tylko naleśniki ale także mięso czy jajecznicę.)

Hej, niedawno weszłam na mój stary blog zaczęty w czasach gdy miałam jeszcze sklep. Postanowiłam pociągnąć go dalej, stosownie do mojej aktualnej sytuacji i przekonań :)
Wczoraj napisałam coś o mydle - taki wstępny artykuł bo zamierzam napisać o tym więcej. Jeśli ktoś ma ochotę to zapraszam: http://kosmetykisnysny.blogspot.com/2013/03/mydo.html (http://kosmetykisnysny.blogspot.com/2013/03/mydo.html)

Jak dla mnie to przydatny wpis, bo nie muszę sama sprawdzać tych składników ;). Osobiście używam od dłuższego czasu mydła z Aleppo, Marsylskiego i Savon Noir. Skóra jest po nich zupełnie inna niż po tych zwykłych.

Ja również uwielbiam mydła Aleppo i jestem zadowolona.

Whena, gdzie kupujesz te mydełka?

Polecicie mi jakieś konkretne, bo sporo tego na Allegro?

Live, fajny ten Twój blog - czytam właśnie.
I czekam na kolejne posty. :)

Do tej pory kupowałam w Mydlarni Św. Franciszka. Są o różnej zawartości oleju laurowego. Kupuję w stacjonarnym sklepie na ul. Rewolucji 1905r.
A tu sklep internetowy: http://www.mydlarnia.info/
Można zapewne znaleźć w innych miejscach, ale jakoś wybrałam to miejsce, bo mam blisko i jakość jest bardzo dobra. Teraz mają mniejszy wybór na stronce.

Zgadzam się absolutnie!
Co do miejsc w których można kupić prawdziwe mydło z Aleppo albo Marsylskie, myślę ze jest ich na prawdę sporo w internecie. Jeśli przeczyta się skład oferowanego mydła, wszystko staje się jasne.

A gdzie dokładnie - na jakim odcinku ul. Rewolucji?

Na Rewolucji 6. Bardzo blisko Piotrkowskiej.

Dzięki. To chyba nowy sklep. Wydaje mi się, że go tam kiedyś nie było. Ja sosuję mydło Aleppo do mycia twarzy od pół roku. Niestety, ciągle pojawiają mi się pryszcze - w tym wieku? Skandal! Mydło kupiłam w Manufakturze. Muszę być bardziej konsekwentna w dbaniu o twarz. Powinnam stosować zalecaną przez Klarę glinkę. A gdzie Klara? Coś jej ostatnio nie widać na forum.

To, że pojawiają się pryszcze (przy stosowaniu mydła), świadczy o tym, że nie blokuje ono procesów oczyszczania. Jest łagodne i nie podrażnia skóry. Na pryszcze wynikające z oczyszczania się organizmu najlepiej działa ocet jabłkowy.

Nie taki nowy, bo jest tam już od grudnia 2011.

Napisałam coś o myciu zębów naturalnymi kosmetykami - coś to znaczy to co wiem i co w większości sama wypróbowałam:
http://kosmetykisnysny.blogspot.com/2013/03/czym-zeby-myc.html (http://kosmetykisnysny.blogspot.com/2013/03/czym-zeby-myc.html)

Może się czepiam, ale przepisy na pastę do zębów, to przepisy K'lary. Fajnie byłoby dać odsyłacz.

Z mydeł chwalę sobie mydła kastylijskie.
Dopiero od jakiegoś czasu przerzuciłam się na kosmetyki naturalne i jestem jeszcze 'w fazie testów'.
Nadal największy problem sprawia mi wyselekcjonowanie składników szkodliwych w gąszczu niezbyt swojsko brzmiących nazw. Oczywiście wiem, że SLS jest beee, ale czy to samo się tyczy zastępującego go często SMS? Jak się okazuje, nie jest to nic innego jak tylko chytra sztuczka producentów.

Może (dla lamerów w dziedzinie chemii) warto by tutaj stworzyć pełniejszą listę szkodliwych substancji z krótkim ich opisem?

Szukając informacji o produktach firmy Green Pharmacy, trafiłam przypadkiem na dokładną analizę składu ich 'super naturalnego szamponu'. Polecam celem dokształcenia się: http://arsenicmakeup.blogspot.com/2012/10/gosc-z-ukrainy-szampon-z-pokrzywa-green.html

Czy coś pozytywnego lub negatywnego słyszeliście o kosmetykach niejakiej Kingi Rusin? Są ponoć naturalne.

Bunia, nie wiedziałam że to przepis K'lary. Nie wiem jaki link miała bym umieścić - przepisy na pastę do zębów na bazie oleju kokosowego w różnych wersjach można znaleźć na wielu stronach w internecie, tu na forum też parę osób o niej pisało. Nie podaję z resztą żadnego ścisłego przepisu, tylko bardziej pomysł. Klaro, to jak to jest, to Twój przepis?

Tashideley, zaciekawiłaś mnie tym mydłem kastylijskim :) Słyszałam że oprócz np. mydeł z Aleppo i marsylskiego również w Hiszpanii robi się mydła według tradycyjnej receptury. Jednak nigdy się z nimi osobiście nie zetknęłam..., nie trafiłam na nie nigdy w żadnym sklepie. Skąd Ty je bierzesz?

Kupuję na Allegro. Zazwyczaj jest większy wybór, teraz znalazłam tylko tę ofertę:
http://allegro.pl/naturalne-mydlo-kastylijskie-z-wyciagami-z-roslin-i3045366979.html

A właściwie czemu nie ma  K'lary?

Szkoda ze nie podali składu tego mydła. No i "pochodzi z mydlarni z USA" czyli ono takie "kastylijskie";)
Możliwe że jest to prawdziwe mydło, tylko z dodatkami, znasz jego skład?
Znalazłam coś takiego o mydle kastylijskim:
http://naturaiuroda.blogspot.com/2011/11/andalucia-mydo-kastylijskie-100-oliwa.html (http://naturaiuroda.blogspot.com/2011/11/andalucia-mydo-kastylijskie-100-oliwa.html)

O ile dobrze kojarzę to jest producent tego mydła z Allegro:
http://cosmeticgarden.com/product_details.php?id=Soap

Co do samej nazwy kastylijskie, to faktycznie jest to nazwa pewnego rodzaju mydeł naturalnych i ma to nie tyle związek z miejscem produkcji, co z jej recepturą. Z tego co się orientuję, to w USA są one bardzo popularne i polecane przez naturopatów.
Osobiście jestem zadowolona z tych mydełek, ale składu nie badałam - zadowoliłam się etykietką 100% natural...

Na przyszłość proponuję nie popełniać już tego błędu...

Nie mam w domu laboratorium, a producent gwarantuje naturalne składniki pochodzące z olejów roślinnych. Nie dajmy się zwariować - Ty robisz własną analizę chemiczną każdego kupionego produktu?

Zdarzało się. Teraz nie mam takiej potrzeby, bo większość składników już znam i nie daję się robić w konia dlatego, że producent coś tam gwarantuje. To, że jakiś składnik jest pochodzenia roślinnego jeszcze nic nie znaczy.

A ja takiej możliwości nie mam. Ale jak ktoś zrobi analizę ww. mydła kastylijskiego, to bardzo chętnie się z nią zapoznam i przy okazji przekonam czy z intuicją wszystko ok;)

Nie rozumiem jak można kupić jakiś produkt nie znając jego składu. Nie wiem, może jestem ślepy, ale ja na tej stronie nie znalazłem składu proponowanych tam kosmetyków.

Ernestem, polecałam naturalne mydła kastylijskie, które produkowane są na bazie oliwy z oliwek.
Live spytała gdzie można je kupić w PL, więc wskazałam Allegro, bo z mojego wcześniejszego doświadczenia były OK (subiektywnie, bez żadnych analiz).

A Ty, zamiast pisać mało konstruktywnie, znajdź nam lepiej inne miejsce, gdzie można je dostać z dołączonym wykazem INCI, albo przebadaj te wyżej wymienione.

Ja nie mówię czy te mydła są dobre, czy złe, bo nie wiem. Pewnie z ciekawości bym je przebadał, ale nie mogę, bo nie znalazłem wykazu składników. A wróżką nie jestem więc nie dam rady :).
PS Mnie się wydaje, że piszę bardzo konstruktywnie m.in. przestrzegając przed kupowaniem kota w worku...

Ostatnio miałam mydło z oliwy z oliwek i kupię je ponownie.

http://biolander.com/produkty/kategoria/produkt/Alepia/mydlo-alep-oliwkowe-excellance-bio-200gr/

No właśnie, jeśli ktoś chce mydło z oliwy z oliwek i chce mieć pewność co do jego składu, to np. mydło z Aleppo lub mydło marsylskie są z oliwy z oliwek i mają podany skład.

Do tego mydła dodany jest sodium hydroxide w śladowej ilości - ciężko chyba będzie trafić na kosmetyki bez jakichkolwiek dodatków, więc chyba musimy się dostosować do obecnych czasów i wybierać z dostępnych szkodliwych kosmetków te najmniej szkodliwe.

Nie mamy szans na kosmetyki w 100% naturalnych, no chyba, że sami będziemy je wyrabiać.

Może to mydło oliwkowe kogoś zaciekawi:
http://www.essential-care.co.uk/organic-skincare-for-face-sensitive-skin/organic-natural-cleansers-sensitive-skin/organic-soaps/organic-olive-oil-soap.html
U nas jest dostępne w sklepach internetowych.

Stwierdziłam, że najlepiej będzie samemu zrobić sobie wszystkie kosmetyki do mycia ciała. Może ktoś już to testował i mógłby podzielić się sugestiami oraz recepturą?
Najbardziej interesują mnie żele pod prysznic oraz szampony domowej roboty.

Zanim rozpocznę 'własną produkcję' szukam póki co jak najmniej szkodliwych kosmetyków. Skłaniam się do kupna mydła marsylskiego w płynie z firmy I Provenzali.
Czy ktoś ma jakieś większe zastrzeżenia do składu poniżej?
INCI : Aqua, Potassium Cocoate, PEG- 10 Olive Glicerides, Glycerin, Cocamidopropyl Betaine, Hydroxyethylcellulose, Citric Acid, 2-Bromo-2-Nitro-1,3-Propandiolo.

Tashideley, dlaczego nie skusisz się na mydło z Aleppo, skoro ma tylko 3, czy 4 składniki - wszystkie naturalnego pochodzenia?

Przeczytaj skład: http://allegro.pl/mydlo-aleppo-alep-z-syrii-35-laur-certyfikat-icea-i3108397451.html

Aleppo w kostce jest OK, ale szukam teraz mydła w płynie. Aleppo w płynie jest dość drogie, natomiast to produkowane w Syrii skład ma też niezbyt zachęcający -> INCI: aqua, potassium olivate, potassium laurate, glycerin, hydroxyethylcellulose, olea europea, laurus nobilis oil, bht, edta.

A znacie kosmetyki firmy Dr Bronner? Znalazłam coś fajnego: http://www.organicum.pl/product/show/898.html
Temu produktowi chyba nie można nic zarzucić -> składniki (INCI): Water, Saponified Organic Coconut & Olive oils (w/ retained Glycerin), Organic Hemp Oil, Organic Jojoba Oil, Citric Acid, Vitamin E.

Duża pojemność i opis zachęcający, ale ciekawe jaka jest data przydatności.

Czy ktoś używał produktów Reshenie?
Dla przykładu ten szampon cedrowy (http://www.bioarp.pl/pl/p/Szampon-Cedrowy-bez-SLS-i-parabenow/12)
Jego skład:
I polski skład:
Zerknijcie proszę jak to wygląda, zamówiłam kilka produktów tej firmy, dam znać jak się sprawdzają.

Jak widzę taką długą listę składników jakiegoś kosmetyku to od razu zapala mi się lampka ostrzegawcza. Po pierwsze bardzo dużo tych ekstraktów. Nie wiadomo, co z tej mieszanki wyniknie. Ja bym nie kupił tego szamponu ze względu np. na  Magnesium Laureth Sulfate - siarczan, detergent tej samej grupy co SLS lub Cocamide DEA - http://pieknieje.pl/slownik/cocamide-dea oraz Kathon CG - http://vitalia.pl/ch_add,611,0_Kathon-cg.html. Parfum - nie wiadomo, co to to jest...

Obecnie używam dziecinnego szmponu Bambino, przeczytałam skład i nie było tam raczej nic niepokojącego i skóra głowy nie swędzi. Wiem jedno, że jak jest składnik, na którym można połamać sobie język to odkładam szampon na półkę.

Alinka12, możesz podać nazwy składników szamponu Bambino? Nie mam go akurat pod ręką, ale z tego co kojarzę to ma w składzie SLS, SMS i różne PEGi...

Sodium hydroxide to nie jest szkodliwy dodatek. To wodorotlenek sodu, dzięki niemu uzyskuje się mydło:


Owszem, istnieją kosmetyki w 100% naturalne, są nimi właśnie np. prawdziwe mydła, takie jak mydło z Aleppo lub inne, wyrabiane także przez polskich mydlarzy. Są nimi również niektóre zwyczajne produkty, takie jak oliwa.
Nie zawsze też kosmetyki robione domowo są faktycznie naturalne. Żeby zrobić np. żel pod prysznic trzeba użyć emulgatora, a one mogą być chyba tylko bardziej lub mniej nienaturalne.


Cocamidopropyl Betaine to detergent, choć kiedy nie występuje w towarzystwie sodium lauryl sulfate jest uznawany za nieszkodliwy, to na pewno nie jest to składnik naturalny ani całkiem neutralny.
2-Bromo-2-nitro-1,3-propanodiol - cytuję z Wikipedii:
No, tego szamponu zdecydowanie nie polecam... Skład: Aqua, Decyl Glucoside, Sodium Myreth Sulfate, PEG-200 Hydrogenated Glyceryl Palmate, PEG-80 Sorbitan Laurate, PEG-90 Glyceryl Isostearate, Disodium PEG - 5 Laurylcitrate Sulfosuccinate, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Sodium Benzoate, Laureth - 2, Citric Acid, Polyquaternium-10, Sodium Laureth Sulfate, Niacinamide, Bisabolol, Parfum (23.04.2008)

Wszystko z chemią, nawet małe dzieci trują od małego! Czemu tego nikt nie kontroluje i nikt nad tym nie czuwa!

Wszystkim rządzi pieniądz. Taki jest ten świat. Reszta to złudzenia.

Jak sami o siebie nie zadbamy, to nikt tego za nas nie zrobi.

Jeśli ktoś jest zainteresowany, mam recepturę na domowy w 100% naturalny szampon z siemienia lnianego.

Jestem bardzo zainteresowana, poproszę.

Proszę bardzo- na włosy tak do łopatek bierzemy łyżkę stołową siemienia i mielimy w młynku, podgrzewamy w 1/2 szklanki wody do momentu, aż będzie kleiste i papkowate. Jak przestygnie-nakładamy na włosy i wcieramy, a potem dobrze spłukujemy :).

Tutaj daję link do strony z recepturami na naturalne szampony, może komuś się przyda:
http://www.promocja-stron.biz/kilka-przepisow-na-naturalne-szampony/ (http://www.promocja-stron.biz/kilka-przepisow-na-naturalne-szampony/)

Dzięki za przepisy na szampony! Jak ostatnio umyłam włosy mydłem kastylijskim w płynie to trochę się kleiły. Chętnie poeksperymentuję z tymi recepturami.

Ja też dziękuję - wypróbuję. O czymś podobnym pisała chyba K'lara jako o maseczce-odżywce do włosów, którą należy trzymać po prostu na włosach. Sama jej nigdy nie wypróbowałam. Nie wiedziałam też że siemieniem lnianym można umyć włosy. Erato29, a jak Ci się tym myje włosy, jest faktycznie skuteczne?
Poszukuję dobrego, skutecznego i naturalnego szamponu do włosów, mam trochę dosyć mycia ich mydłem. W tych poszukiwaniach trafiłam na szampon-żel firmy Royal Alepp, jednak okazało się że to pomyłka. Napisałam o tym na blogu, tak bardziej ku przestrodze: http://kosmetykisnysny.blogspot.com/2013/04/zel-do-kapieli-szampon-z-olejkiem.html (http://kosmetykisnysny.blogspot.com/2013/04/zel-do-kapieli-szampon-z-olejkiem.html)

Ja z mycia żółtkiem a potem mydłem przerzuciłam się na szapmon "Biały Jeleń". Polecam szczerze. Włosy są rewelacyjne po nim i nie uczula - co u mnie było najważniejszym argumentem "za".

Do naturalnych ten szampon nie należy raczej. Czytałaś skład?
"Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamide DEA, Cocamidopropyl Betaine, Decyl Glucoside, Lauryldimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Protein and Lauryldimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Starch, Laureth-7 Citrate, Gossypium Herbaceum Seed Extract, Parfum, Trimethylolpropane Trioleate (and) Laureth-2, Citric Acid, Tetrasodium EDTA, DMDM Hydantoin, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Urea, Disodium Phosphate, Biotin, Diethylhexyl Syringylidene Malonate, Caprylic/Capric Triglyceride, PEG-14 M, CI 75810"

Niby jest hipoalergiczny a ma SLS.
http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=37059

Biały Jeleń to porażka. Do wszystkich produktów dodają całą masę świństw, nawet ich szare mydło w płynie to sama chemia. Jeśli ktoś koniecznie chce gotowy i niedrogi szampon to mimo wszystko nie najgorsza wydaje się być Alterra z Rossmanna...

Argument, że coś nie uczula jest tak naprawdę nic nie znaczący. Mnie nie uczula nawet najcięższa chemiczna artyleria w szamponach, ale ważne jest to żeby żaden ze składników nie miał właściwości toksycznych.

Raz się skusiłam i niestety nie mogłam rozczesać moich długich włosów, czyli dla mnie się nie nadaje.
Kupiłam też mydło w płynie Alterry i bardzo wysuszało mi skórę dłoni. To był 1 i ostatni raz. Już mniej wysuszająco działa na mnie mydło Dove w płynie. Jest dla gości, którzy lubią płynne mydło. Ja używam tylko mydła z Aleppo i Marsylskiego.

To u mnie niestety uczula mnie praktycznie wszystko :/ próbowałam myć włosy gotowanym w domu szamponem z szarego mydła i ziół, niesety efekt był tragiczny. Co polecacie dla skóry wyjątkowo reaktywnej na wszelkie alergeny (uczula mnie nawet naturalny olejek migdałowy o lanolinie i innych dodatkach nie wspominając)?

A próbowała któraś z Was może szampon z rozgotowanej mydlnicy lekarskiej? Czy da się nim wymyć faktycznie włosy? Ja się przymierzam do sporządzenia go ale póki co ten biały jeleń mnie zadowolił. Nie zdawałam sobie sprawy, że też jest toksyczny :/

Próbowałam myć włosy szamponem z rozgotowanej mydlnicy lekarskiej, ale ten płyn nie bardzo mył...:), podobnie z wygotowanych orzechów piorących - u mnie też się nie sprawdził. Proponowany tu szampon z siemienia lnianego wydaje się tak prosty i przyjazny, ale coś trudno mi sobie wyobrazić, że siemię lniane rozpuszcza tłuszcz czyli zmyje tłuszcz z włosów... Jak będę miała więcej czasu to wypróbuję, ale muszę mieć go więcej żeby w razie czego po wyschnięciu włosów starczyło go na powtórne mycie.

Szampon Biały Jeleń to rzeczywiście porażka, podobnie jak Bambino, przy nich opisany przeze mnie żel Royal Alepp na który się nacięłam jest prawie naturalny...:)
Dziś znów umyłam nim włosy i wyraźnie widzę, że za każdym razem jest gorzej - nie uczula mnie w nim nic, po prostu widzę, że wysusza - doprowadziłam włosy do niezłego stanu tak że nie muszę używać żadnych odżywek, ale po tym niewinnym szamponie już zaczyna robić się siano.

Wypróbowałam dziś szampon z siemienia lnianego - no i szamponem bym go jednak nie nazwała.
Najpierw umyłam włosy szamponem dla dzieci Weledy - jako pierwsze mycie - potem papką z siemienia przygotowaną według przepisu. Niestety, włosy i tak pozostały nieumyte co stało się widoczne po ich wyschnięciu. Tłuszcz się nie zmył. Nawet pierwsze mycie szamponem dla dzieci nie pomogło.
Tak jak myślałam, siemię lniane nie zmywa tłuszczu.
Przy okazji stwierdziłam też, że papka ze zmielonego siemienia łatwo spłukała się z włosów - obawiałam się, że drobinki mogą pozostać na włosach. Można go na pewno używać - ale jako odżywki - ze zmielonego lub w postaci galaretki z rozgotowanych całych nasion. Okazało się, że podana ilość wystarczyła akurat na jednokrotne nałożenie na moje włosy - do łopatek, niezbyt gęste. Gdyby miał to być szampon do dwukrotnego mycia, trzeba by wziąć podwójną ilość. Ale nie jest.
Erato, czy sama próbowałaś myć włosy tym szamponem, z jakim efektem?

A próbował ktoś szamponu z Altera z Rossmana - są naturalne.

Domi kilka postów wyżej o tym pisałam: http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=11301.msg187326#msg187326

Poniżej mamy skład szamponu Alterra Sensitiv, czyli najdelikatniejszy z całej serii:

Skład: Aqua, Sodium Coco-Sulfate, Alcohol*, Glycerin, Coco Glucoside, Caprylyl/capryl Glucoside, Acetum*, Xanthan Gum, Betaine, Prunus Amygdalus Dulcis Oil*, Prunus Amygdalus Dulcis Extract*, Avena Sativa Extract*, Simmondsia Chinensis Extract*, Parfum**, Citral**, Limonene**, Linalool**, Citronellol**, Geraniol**.

Śmiech na sali. Proponuję poczytać o SCS, dla mnie to prawie to samo co SLS. I piękna końcówka zaczynając od Parfum do końca same alergeny.
Z doświadczenia mogę podpowiedzieć, że większość kosmetyków "naturalnych" poniżej 20zł można sobie odpuścić, chyba że ktoś lubi wyrzucać pieniądze w błoto.

Cena też nie zawsze jest wyznacznikiem. Dużo droższy szampon z Lavery również zawiera Sodium Coco Sulfate.
Czy ktoś w ogóle trafił na jakiś gotowy szampon, do którego nie można by się przyczepić?

Ja ostatnio testuję firmę Born to Bio, niestety skład też zostawia sporo do życzenia: Aqua (Water), Ammonium lauryl sulfate, Pseudotsuga menziesii (Balsam Oregon) water*, Cocamidopropyl betaine, Coco-glucoside, Inulin, Glycerin, Sodium chloride, Sodium pca, Benzyl alcohol and dehydroacetic acid, Lauroyl lysine, Dehydroxanthan gum, Hectorite, Xanthan gum, Potassium sorbate, Lactic acid, Parfum (Fragrance), ORBIGNYA OLEIFERA (BABASSU) SEED OIL, Limonene.

Najpopularniejsze kosmetyki naturalne to chyba Urtekram wszystkie są w miarę 'naturalne' ale mają też serię 'no perfum', która wydaję się być ok np. szampon: http://www.urtekram.com/no_cache/produktdetaljer010/prodcat/-/3335/no_perfume_shampoo_organic_500_ml-1/
skład: Water, glycerine**, coconut and corn sugar soap, alcohol**, glyceride of coconut oil, glyceride of sunflower oil, citric acid. Nothing else.
** = made using organic ingredients.
Na 'alledrogo' też sprzedają szampony 7 olejów, które niby zawierają te 7 olejków kiedyś je kupowałem i były o tyle specyficzne, że prawie się nie pieniły teraz coś w recepturze musieli pozmieniać bo pienią się normalnie...

Lavera ostatnio zeszła na psy. Kilka lat temu nie dawali takiego "dziadostwa" do kosmetyków. Nic dziwnego, że niedawno poobniżali trochę ceny.

Poza zapachem nic szczególnego ten producent sobą nie reprezentuje.

Skład to się czyta do końca, a najlepiej tylko wg INCI, czyli:
International list of ingredients (INCI): Aqua, glycerin**, coco-glucoside, cocamidopropyl betaine, sodium coco-sulfate, alcohol**, glyceryl caprylate, glyceryl oleate, sodium cocoyl glutamate, citric acid.
Czy ta seria "no perfum" naprawdę jest taka ok?

Lavera na niektórych produktach zrezygnowała z umieszczania przy swoim logotypie słowa "Naturkosmetik" (niektóre np. szampony). Produkty te nie różnią się składem zbytnio od tych zwykłych, chemicznych dostępnych w sklepach. Na szczęście maja jeszcze w ofercie trochę tych "prawie całkiem" naturalnych.
Urtekram ma tą wadę, że jest drogi i stosunkowo trudno dostępny.

Zamówiłam dziś mydło w płynie Dr Bronner i mydło w kostce z tej samej firmy i dam znać czy warto jak przetestuję. Szukałam długo i nic naturalniejszego chyba nie znajdę - no chyba, że kosmetyki z Aleppo.

Domi i jak oceniasz te produkty?

Ja również zamówiłam mydełka w płynie na próbę i mam już kilka uwag.
W składzie znajduje się Potassium Hydroxide, który bez wątpienia jest substancją toksyczną. Z tego co się orientuję, to po reakcji 'saponifikacji' niby już go tam być nie powinno, ale prosiłabym o odpowiedni komentarz kogoś kompetentnego.

Na plus:
-wydajność (można rozcieńczać wodą w stosunku 1:5 i więcej)
-przystępna cena
-zastosowanie (mycie ciała i innych powierzchni)
Na minus:
-zapach (poza wersją Neutral jak dla mnie te mydła śmierdzą, a nie pachną)
-nie nadaje się do mycia włosów (lepią się)
-design (taki przerost treści nad formą, informacje na etykiecie są kompletnie nieczytelne z powodu ich nadmiaru, dodatkowo na większych butelkach znajdują się różne 'nawiedzone' teksty)

http://www.organicum.pl/cialo/do_kapieli/kastylijskie_mydlo_w_kostce_-_rozane.html

Kupiłam mydło różane i jest rewelacyjne - dobrze się pieni, zapach też przyjemny i cena dostępna.

Mydłem w płynie (http://www.organicum.pl/twarz/oczyszczanie/kastylijskie_mydlo_w_plynie_-_bezzapachowe.html) myłam włosy i nie byłam zadowolona, ponieważ nie zrobiłam płukanki octowej i włosy były dziwne w dotyku. Konsystencja wodnista, brak zapachu - trzeba się przyzwyczaić i oszczędnie lać, bo szybko wylewa się z buteleczki - muszę się jeszcze przekonać do tego płynu chyba...

Potassium Hydroxide to wodorotlenek potasu, substancja niezbędna w procesie wytwarzania mydła. Wcześniej na forum pojawiła się podobna wątpliwość co do wodorotlenku sodu.
Mydła to sole kwasów tłuszczowych, powstają w wyniku reakcji kwasów tłuszczowych z zasadami. Zasadą w produkcji mydła może być wodorotlenek sodu (soda kaustyczna) – efektem są mydła sodowe, tzw. „twarde”, mające postać twardych bloków lub kostek, lub wodorotlenek potasu – otrzymuje się wtedy mydła potasowe czyli „miękkie”. Skoro kupiłaś mydło płynne, to o ile jest to prawdziwe mydło powinno być właśnie mydłem potasowym, obecność Potassium Hydroxide w składzie na to wskazuje - tylko się cieszyć. Nie znam jednak pozostałych składników tego mydła, więc nie mam pojęcia czy ono rzeczywiście jest mydłem czy posiada tylko dodatek mydła w swoim składzie..?
Mydła po wyprodukowaniu muszą dojrzewać, co najmniej 2 tygodnie. Podczas dojrzewania tracą żrące właściwości wynikające z obecności wodorotlenku sodu lub potasu.

Pisałam o tym wszystkim w podlinkowanym tu artykule na temat mydła. Jeśli kogoś interesuje, właśnie zamiesciłam coś o mydle z Aleppo:
http://kosmetykisnysny.blogspot.com/2013/05/mydo-z-aleppo.html (http://kosmetykisnysny.blogspot.com/2013/05/mydo-z-aleppo.html)

Hej ho! Napisałam w końcu coś o słońcu. Kto chce niech czyta:
http://kosmetykisnysny.blogspot.com/2013/05/ochrona-przed-soncem.html (http://kosmetykisnysny.blogspot.com/2013/05/ochrona-przed-soncem.html)
Przewiduję też ciąg dalszy..

Kupuję produkty na tej stronie. http://www.ecospa.pl/index.php
Wiele z nich służy mi jako gotowe kosmetyki, na przykład oleje roślinne tłoczone na zimno zamiast kremów, hydrolaty zamiast toników. Ulepszam też szampony, dodając do nich substancje aktywne. Możliwości jest wiele.

Może gdzieś była już ta lista, ale nie kojarzę. Bardzo dobre zestawienie różnych marek biorące pod uwagę substancje zaburzające gospodarkę hormonalną:
http://www.pro-test.pl/article_suplement/60853,60860/Lista%20kosmetyk%C3%B3w.html

Poparzyłam się odrobinę słońcem i z rozpędu zakupiłam puder do ciała Babydream, mając nadzieję, że kupuję naturalny kosmetyk. W składzie jest talk mineralny.
http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=20182

Czy to jest po prostu ten okropny talk, czy jakaś inna jego forma? Obawiam się, że to jest to samo, ale jestem ciekawa opinii bardziej doświadczonych.

Gdzie kupujecie olej arganowy?

Ja kupuję na Allegro - jest tam bardzo duży wybór. Chwalę sobie ten pochodzący z Maroka, ekologiczny.

No właśnie, na Allegro jest tego tyle, że ciężko zdecydować.

Sprawdzony i bardzo dobry sklep z kosmetykami naturalnymi. Właścicielki są rzetelne i odpowiadają na każde pytanie.
http://www.biochemiaurody.com/sklep/o-butters-oils.html

Co powiecie na to http://allegro.pl/rhea-ozonowana-oliwka-na-tradzik-i-nie-tylko-5ml-i3862750888.html ?

Z biochemii urody polecam serum lemonowe! Doskonałe na trądzik, ładnie osusza zmiany, jednocześnie nawilża buzię. Kosmetyk bardzo naturalny. Ostatnio zakupiłam w Mydlarni u Franciszka mydło aleppo 55 %, więc wieczorem zmywam nim buzię, potem smaruję serum lemonowym, skóra o wiele ładniejsza. A naprawdę stosowałam już różne cuda!

Tyle że ja mam skórę suchą i wrażliwą. Nie mam ropnych wyprysków na powierzchni skóry, a jedynie stany zapalne pod skórą. Potrzebuje czegoś co oczyści cerę, ale jej nie wysuszy.

To jest po prostu talk. Nie jest dobry dla skóry.

Hej, słuchajcie, nie jestem pewna gdzie to umieścić, pomyślałam, że może tu. Jest tu wiele osób zainteresowanych sprawdzonymi kosmetykami naturalnymi.
Mam prośbę do chętnych o wypełnienie krótkiej, anonimowej ankiety badającej preferencje dotyczące kosmetyków naturalnych oraz pracy z ciałem.

http://moje-ankiety.pl/respond-64439.html (http://moje-ankiety.pl/respond-64439.html)

Może to coś da, może coś z tego będzie?:) Dziękuję.

Szare mydło potasowe 72% i maseczki z glinki zielonej na oleju nierafinowanym. To wszystko co mi potrzeba z "kosmetyków" :)

A do czego Ci te 'maseczki'?

Na syfy.

Ostatnio żona zakupiła rewelacyjny wegański dezodorant w kremie a perfect match(a). Producent zapewnia, że jest on wolny od konserwantów i jakiejkolwiek "chemii". Używamy go zamiast antyperspirantu i zapewniam was, że jest od niego lepszy. Ja przez lata stosowałem Rexonę bo jest chyba najbardziej skuteczna, ale do tego wegańskiego jej daleko. Tak że jeśli ktoś ma kłopoty z silnym poceniem to kupować w ciemno. Jest wart swojej ceny i wystarcza na bardzo długo. Jedyny mankament to kremowa postać w pudełeczku. Trzeba skombinować sobie jakąś szpatułkę do "wyskrobywania" go.

https://bioana.pl/pl/p/Dezodorant-w-kremie-a-perfect-matcha-NOWA-RECEPTURA/20

Na stronie dystrybutora można kupić także dezodoranty w formie sztyftu. Jako prezent dostałem od żony ten:
https://bioana.pl/pl/p/Dezodorant-w-sztyfcie-waldnebel/122
Co prawda jest to męski zapach, ale jestem z niego mniej zadowolony, więc oboje używamy tego pierwszego w słoiczku.

Od kilkunastu dni wraz z żoną zamiast typowego antyperspirantu używamy kremu, który poleca Savage. Pot rzeczywiście nie śmierdzi, zapach jest ładny. Natomiast zauważyłem, że bardziej się pocę. Żona również, choć jej to tak bardzo nie przeszkadza i chyba zostanie przy tym kremie. Ja natomiast skłaniam się bardziej w kierunku oliwy magnezowej. Jednak stosując oliwę pot miewa swój nieprzyjemny zapach.

Sprawdziłem skład kremu i wcale nie jest tak "bez chemii". Zawiera m.in. uwodorniony tłuszcz roślinny, wodorowęglan sodu, Geraniol i tlenek cynku.

Większą potliwość należy tłumaczyć tym, że gruczoły potowe nie są już blokowane przez antyperspirant. Więc mimo, że pociliśmy się mniej to nie było to normalne dla naszej fizjologii. Nie mam zamiaru tutaj nikogo pouczać, że gruczoły potowe pod pachami są po to, aby wydalać pot, bo to wszyscy wiemy. Dezodorant, którego używam ma za zadanie tylko neutralizację przykrego zapachu, a nie blokowania gruczołów. Ja również zaobserwowałem większą potliwość, ale wiem, że po prostu te gruczoły podjęły normalną pracę.
Co do składu: wodorowęglan sodu to po prostu soda, geraniol to naturalny składnik olejków eterycznych, a o szkodliwości tlenku cynku nie doczytałem się (nie wchłania się przez skórę). W składzie jest również olej kokosowy szeroko stosowany w kosmetyce i spożywce z upraw bio i nie widzę tu info, że jest uwodorniony. Czy jego miałeś na myśli w składzie?
Co do oliwy magnezowej to stosowała ją moja żona i niestety kompletnie się nie sprawdziła jak i inne domowej roboty dezodoranty.
Ja i żona jesteśmy bardzo zadowoleni z Pony Hutchen, ale nikogo nie nakłaniamy do ich stosowania. Żona stwierdziła, że ten dezodorant przebija jakością i skutecznością wszelkie inne dezodoranty oraz szkodliwe antyperspiranty. Oczywiście wyrażam tutaj jedynie swoją opinię, która może być przydatna dla innych osób.

Jest w składzie Hydrogenated Vegetable Oil, wymieniony zaraz po oleju rzepakowym. Nie chwalą się z jakiego  tłuszczu więc zgaduję, że to mało teraz zachwalany olej palmowy. Chyba taką "margaryną" poprawiają konsystencję kosmetyku?

Kosmetykami naturalnymi interesuję się od dawna i coraz częściej staram się je wykonywać samodzielnie. Niestety często trudno o dobrej jakości i zaufane surowce.

Ja polecam dezodorant nie kremie firmy Manna. Ten bez zapachu dla skór wrażliwych. W ofercie są również zapachowe, ale używałam i nie były tak skuteczne, choć opinie są różne.  Tylko w chłodniejsze dni dawały radę, ale przecież nie o to chodzi. Za to ten pierwszy o którym piszę, nigdy mnie nie zawiódł i jest bardzo wydajny. Dodam, że na mnie żaden dezodorant naturalny nie działa, ten jest pierwszy i będę stosować póki będzie w ofercie.

https://mannamydlo.pl/produkty/dezodoranty-w-kremie-i-wody-kwiatowe/kremowe-dezodoranty/bezzapachowy-dezodorant-w-kremie-do-skory-wraliwej-udoskonalony

A chlorek magnezu?