Niemedyczne forum zdrowia

BLOK PORAD, POMOCY I WYMIANY DOŚWIADCZEŃ => Przypadki zdrowotne forumowiczów => Wątek zaczęty przez: Whena 09-08-2010, 12:44



Tytuł: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Whena 09-08-2010, 12:44
Wizyta Nr 1 w Gabinecie u Zibiego 7.08.2010.
 
Mój przypadek jest obszernie opisany w bloku płaczu i biadolenia (przypadki zdrowotne forumowiczów)

http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=11144.0

Z tego też powodu tylko w dużym skrócie opiszę moje dolegliwości tutaj.

Wiek: 31 lat; wzrost: 160 cm; waga: 45 kg.
MO od 1.10.2009; KB i DP od styczeń 2010.

Główne dolegliwości (wywiad):
- problemy z układem pokarmowym, głównie z jelitami, wzdęcia, zaparcia (a po nich luźne stolce), gazy, bóle jelit, mocne kłucia szczególnie po prawej stronie na wysokości jelit;
- problem z nabraniem wagi;
- problem z przyswajaniem przez organizm niezbędnych składników;
- nawracające zapalenia pęcherza,
- problemy z gospodarką hormonalną - hormony płciowe - okres nie zaczyna się od razu ale przez kilka dni jest plamienie;
- niskie libido;
- problemy z cera na twarzy;
- guzy tarczycy i lekka nadczynność;
- przytykający się nos - wcześniej był to mój główny problem, ale od miesiąca mogę w końcu oddychać.

Zalecenia (sugestie):

1) Dalej MO z olejem z pestek winogron.
2) KB + przewaga siemienia lnianego + 2 żółtka + miód + mak.
3) Kogel-mogel z miodem i cacao.
4) Jeść teraz dużo: pomidorów, papryki, marchewki, brokułów, moreli, brzoskwiń, warzyw zielonych oraz połączyć to
    punktami stycznymi z dietą niskowęglowodanową (zbliżoną do diety dra Lutza) i DP (III i IV etap).
5) Kuracja Slow Magiem (2-0-4) 20 dni (pusty żołądek), po przerwie 3 tyg. 20 dni (0-0-3).
6) Jeść: spora ilość jaj, wątroba, flaki, golonka, boczek, salceson, karczek, żeberka, drób, ryby tłuste, galaretki z
    zimnych nóżek - raz w tygodniu. Generalnie jeść: podroby, przeważającą ilość tłuszczów twardych nad olejami,
    jajka, warzywa i owoce, zawierające naturalną prowitaminę A - aby nieco wyhamować metabolizm oraz uszczelnić
    nieco rozpłynnione mozaiki błon komórkowych.
7) Kontynuować picie Nefroseptu a w przerwach: wywary - z korzenia pietruszki, selera, napary - z natki pietruszki.
8) Mieszanka na drogi oddechowe po zakończeniu Nefroseptu czyli około grudnia 2010.
9) Umiarkowana forma aktywności fizycznej (ale wynikająca z wewnętrznej ochoty).
10) Kąpiele a`la sauna w soli i w oleju - raz w tygodniu. Przed kąpielą należy się odpowiednio nawodnić (około 1-1,5 l
     wody niskozmineralizowanej oraz w trakcie). Chodzi o uruchomienie tzw. trzeciej nerki, aby odciążyć organizm i
     uwydolnić układ wydalania toksyn. Zdrowiejąca zgłasza, że podczas infekcji nie ma odpowiednio wysokiej
     gorączki.
11) Lektura obowiązkowa: - wykład z genetyki dra Liptona - http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=14825.0
12) Kuracja borówkowa na jelita: - http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=7511.0
13) Afrodyzjaki... - http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=3964.msg32249#msg32249 //Zibi


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Whena 11-09-2010, 18:22
Od kilku miesięcy miewałam kłujące bóle brzucha rozciągające się od żeber aż do biodra po prawej stronie. Teraz jednak mam taki ból stale od tygodnia i nic nie pomaga. Ból czasem jest nie do zniesienia, pomimo brania No-spy i Ibupromu. Nieważne czy coś jem czy nie, ból stale jest, a co jakiś czas taki jakby mi ktoś noże wbijał. Nie mam zaparcia i wypróżniam się, więc nie wiem czy to jelita czy coś innego. Ból jest ewidentnie z boku a nie z przodu brzucha.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 11-09-2010, 18:27
Wygląda to na zwyrodnienie nerwów skórnych. Należy znaleźć miejsce największego bólu i go rozmasować. Na pewno pomoże.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Whena 11-09-2010, 19:32
Chyba będę masować cały bok, bo ból promieniuje tak, że nie wiem gdzie jest źródło. Wiem tylko, że jest gorzej jak się ruszam i że ból jest głęboko, po wierzchu nie boli tylko w środku. Czasem nawet pod żebrami, a innym razem bliżej jajników. Czyli ból jakby wędruje.
W maju gdy miałam wielki atak takiego bólu i poszłam po zwolnienie lekarskie, bo nie byłam w stanie iść do pracy, usłyszałam że ból jest spowodowany tym, że mam przewężenie odcinka jelit (jakoś to się fachowo nazywa, ale nie wiem jak) i dlatego czasem mnie tam boli. Nie wiem czy to w ogóle jest możliwe.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 11-09-2010, 19:51
Cytat
Czasem nawet pod żebrami, a innym razem bliżej jajników.
A,to już bardziej precyzuje źródło bólu, wskazując na mięśnie lędźwiowe, czyli schorzenie zwane lumbago.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Whena 11-09-2010, 23:43
Zostałam dokładnie wymasowana. Jest ciut lepiej bo ból jest do zniesienia, tyle że tym razem trochę niżej. Na lumbago to mi nie wygląda, bo plecy mnie wcale nie bolą, a ból nie promieniuje do nóg, tylko jest w obrębie brzucha po prawej stronie. Przy masażu ból nie był większy. Może to jakiś nerwoból, tylko że to trwa już od kilku miesięcy i raz jest lepiej a raz gorzej.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 11-09-2010, 23:54
Zostałam dokładnie wymasowana. Jest ciut lepiej bo ból jest do zniesienia,
Jakiś kiepski masażysta musiał to być. Nie trzeba masować dokładnie, tylko konkretnie, tj. punkty zadrażnione.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Whena 15-09-2010, 14:31
Może i kiepski. Jednak ból jest dalej i wcale nie jest lepiej. Odstawiłam dziś MO, bo mam wrażenie, że to jednak jelita. Największy ból jest po prawej stronie brzucha w dołku biodrowym. Mogę chodzić i gorzej jest jak zgniotę brzuch. Zazwyczaj miałam zaparcia a teraz raczej mam luźne stolce, co u mnie nie występowało nigdy. Nie wiem jak sobie pomóc, bo środki przeciwbólowe nic nie dają.

Zajrzyj na pw. //Zibi


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Whena 02-06-2011, 22:26
Nie pisałam w tym miejscu bardzo długo. Od końcówki września 2010 problem z zaparciami zniknął prawie całkowicie. Wtedy po dawce ketonalu i nospy dożylnie w szpitalu urodziłam chyba jakieś kamienie kałowe i po 3 tygodniach ból się skończył.
Zapaleń pęcherza nie miałam ponad rok.
Cera dalej kiepska. Wychodzą mi takie okropne ropniaki.
Dalej nie mogę przytyć. Ważę 46kg przy 160cm.
Co do nosa to gdy jest bardzo gorąco to lepiej mi się oddycha.

Obecnie moje największe problemy to:
1) Kilka dużych mięśniaków w macicy - od 2002 roku był tylko jeden o wymiarach 16mm, we wrześniu 2010 dowiedziałam się, że jest on dalej i jest dużo malutkich ale tak małych, że nie ma co ich liczyć i oznaczać. Wczoraj dowiedziałam  się, ze te maleństwa urosły do 2,5 cm a ten stary, który miał 16mm ma teraz 27mm. Ginekolog powiedział, że przy takim tempie wzrostu to muszę starać się natychmiast o dziecko jeśli w ogóle chcę je mieć. Nic więcej nie zalecił, tylko ciążę. Do tego mam plamienia kilkudniowe przed okresem, potem okres jest bardzo obfity i bardzo bolesny.
2) Około 10 maja mój znajomy lekarz rodzinny zauważył, że mam mocno opuchniętą szyję i uznał, że to może być wole lub guz. Od tamtej pory szyja mnie zaczęła dusić i kłuć. Boli mnie również miejsce koło obojczyka gdzie wcześniej miałam jednego z 2 guzków (ten guzek niestety był kłuty do biopsji :( )
Mistrz zalecił zrobienie TSH, fT3 i fT4. Jutro idę zrobić.
Czuję się fatalnie zarówno fizycznie jak i psychicznie. Zastanawiam się czy ten nagły wzrost i rozrost guzków i mięśniaków to "zasługa" MO i DP i KB. Za 3 tygodnie mam ślubu i wesele, a tu taki dół, szczególnie teraz. Jestem skołowana. No i mam to fatalne uczucie, że się zaraz uduszę. Nawet jak przełykam to mam problem z tym.

Czy na te mięśniaki powinnam zacząć robić tamponowanie? Czytałam o tym kiedyś ale nie było w sumie powodów aby to robić? Czy powtórka Nefroseptu jest zasadna (lub mieszkanki na drogi moczowe)?


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Zbigniew Osiewała (Zibi) 05-06-2011, 21:43
Jeśli Natura się domaga (a jesteś w miarę "czysta" wewnątrz) to ten konował może mieć czasem rację...
Jeśli chodzi o torbiele - to znam przypadki u stosujących BPP, że one urosły do pewnego momentu, a potem się wchłonęły. Nie mam wiedzy na temat wchłonięcia się mięśniaków.

Zawsze możesz spróbować (np. mieszanki ziołowej na drogi moczowo-płciowe).


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Melinda 06-06-2011, 12:06
To jest prawda, że ciąża bardzo pomaga na ustabilizowanie się problemów zdrowotnych związanych z układem rozrodczym. Wszystko tam się porządkuje i zostanie "zagospodarowane" przez ciążę.
Powinny zniknąć mięśniaki i dolegliwości związane z nieregularną miesiączką, robi się piękna cera, następuje regeneracja całego organizmu.

Konsultuj z endokrynologiem, co z tą tarczycą.
Piszę to z własnego doświadczenia, a rodziłam też z powiększoną tarczycą, wówczas nie leczoną.
Nic złego się nie działo. Wiek na dziecko masz bardzo dobry.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Whena 06-06-2011, 12:50
Mam wyniki badań:
TSH: 1,28 (norma 0,27-4,2)
fT3:  5,06 (norma 3,95-6,8)
fT4:  19,99 (norma 12-22)

Czyli wszystko w  normie. Stan ucisku, kłucia i bólu bez zmian. Nawet mam uczucie, że mam powiększony tam po prawej stronie migdałek.
Co do endokrynologa to boję się, że jak pójdę do jakiegoś to zaraz będzie gadka pt. USG, potem scyntygrafia i na deser biopsja.

Co do cery w ciąży to chyba jest różnie. Siostra mojego narzeczonego miała średnią cerę przed ciążą, a w ciąży jeszcze gorszą - ropne wielkie gule i krosty. Moja bratowa też ma gorszą cerę po ciąży i dopiero w ciąży się pogorszyła, wcześniej była idealna.

Od kilku ginekologów wiem, ze mięśniaki w ciąży zawsze rosną a potem maleją, ale nie zanikają. problem polega tylko na tym jak bardzo urosną w ciąży i czy nie zagrożą mojemu zdrowiu lub zdrowiu dziecka. Ich umiejscowienie w macicy ponoć jest istotne.
Mówisz, że w ciąży organizm się regeneruje, a ja myślałam, że ciąża to dodatkowe obciążenie.
No i nie wiem co z moim zatkanym nosem w ciąży - przecież nie mogę dalej używać tego Otrivinu (Xylometazolinu), a bez niego nos zatkany, choć i tak go mocno zredukowałam.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Melinda 06-06-2011, 13:10
Skoro jest może migdałek, to może zechce zejść jakaś ropa i odetkasz się.
Jak zeszła mi ropa /bez lekarstw/, wreszcie minęło wszystko związane z nosem, gardłem i bólem głowy.
Mam za sobą katar sienny, alergiczny itp., najgorsze jest systematyczne zatruwanie cudownymi specyfikami, które "pomagają oddychać".
No dobra, wiem, że nie można funkcjonować bez...
Trzeba starać się  redukować w miarę możliwości, lepiej używać po prostu zimnej wody lub ciepłej wody, jeżeli ciepło Tobie pomaga -jeżeli jesteś w domu/ - najlepsza jest metoda prób i błędów.
Mnie tak ciekło z nosa, że chodziłam do pracy z pieluchą. Gorzej było, gdy wysychało i musiałam oddychać przez usta, na noc podkładałam na poduszkę pieluchę lub ligninę, bo na przemian ciekło lub wysychało, jak otwierałam usta, to ciekła ślina i tak wkoło.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Liwia 06-06-2011, 17:50
To jest prawda, że ciąża bardzo pomaga na ustabilizowanie się problemów zdrowotnych związanych z układem rozrodczym. Wszystko tam się porządkuje i zostanie "zagospodarowane" przez ciążę.
Powinny zniknąć mięśniaki i dolegliwości związane z nieregularną miesiączką, robi się piękna cera, następuje regeneracja całego organizmu.

Konsultuj z endokrynologiem, co z tą tarczycą.
Piszę to z własnego doświadczenia, a rodziłam też z powiększoną tarczycą, wówczas nie leczoną.
Nic złego się nie działo. Wiek na dziecko masz bardzo dobry.

Tak się zastanawiam co się dzieje z tymi wszystkimi toksynami w czasie ciąży, chyba nie znikają w jakiś magiczny sposób? Na logikę, matce to służy, ale dziecku raczej szkodzi. Toksyny zostają "zagospodarowane" przez płód? W jakim stanie zdrowia jest Twoje dziecko, Melindo?


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Melinda 06-06-2011, 18:35
Mięśniaki i torbiele, to nie koniecznie są "toksyny".

Moje dzieci są w dobrym stanie, jak trzeba to kichają i kaszlą, toksyny wychodzą.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Liwia 07-06-2011, 08:58
Mięśniaki i torbiele, to nie koniecznie są "toksyny".

Myślałam, że torbiele to otorbione toksyny.

No to fajnie, że dzieci zdrowo się chowają:) W moim życiu kilka osób już wspominało o możliwości wyzdrowienia poprzez ciąże. W moim przypadku chodzi o alergię, ostatnio też mam problemy z hormonami, mimo to z dzieckiem wolałabym poczekać do momentu kiedy będę w zdrowiu.



Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Whena 07-06-2011, 12:40
Też wolałabym poczekać, tyle że już nie pierwszy ginekolog powiedział mi że w moim wieku to nie ma na co czekać i że mięśniaki nie znikną, tylko na razie wszystko wskazuje na to, że rosną i to szybko i za pół roku może być już za późno jak będą o połowę większe. Tym bardziej że ja mam już 15 dni okreso-plamienie i końca nie widać. Nawet nie wiem, że jakbym zaczęła próbować to bym w ta ciążę zaszła, bo to też nie jest takie oczywiste. Nie wspominając o moim słabym libido i słabej chęci na seks :(


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Iza38K 08-06-2011, 12:34
Twój organizm, aż krzyczy, że nie czas na ciążę, a Ty słuchasz ginekologa? Po co się tym stresujesz i snujesz czarne wizje?


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Whena 08-06-2011, 12:51
Czarna wizja przygnębia mnie gdyż u mnie mama, obie ciocie i babcie mają/miały mięśniaki i z tego powodu dwie z nich miały usuniętą macice i przydatki. Mama w tej chwili dalej boryka się z mięśniakami i przerostem ścianek macicy. Ma 60 lat i krwawi od 3 miesięcy a już dawno jest po menopauzie i nie miała normalnego okresu. Zresztą do tego ma wyciętą tarczycę i zdiagnozowanego raka złośliwego. tak więc jak tylko jakiś lekarz to wie to od razu dostaje mega opieprz, że nie robię co chwila USG tarczycy i że trzeba zrobić znów biopsję. Robić nie zamierzam, ale ciężko uniknąć takich komentarzy, tym bardziej gdy ma sie wśród swoich znajomych lekarzy (którzy się o mnie matrwią).

Tak wiem, że ja to nie one. One nie stosowały BPP. Boję się jednak o te moje mięśniaki bo są spore i jest ich dużo i do tego mają galopujące tempo wzrostu. Przez wiele lat był spokój a tu nagle taki wzrost. Myślisz, że one sobie spokojnie znikną za "jakiś" czas? Można być skołowanym skoro poza Biosłone ciągle słyszę od lekarzy ginekologów i rodziny - na co ty czekasz dziewczyno, ile ty masz lat, z twoimi problemami to im później tym ciężej o ciążę itd. (teraz po ślubie to już się tym bardziej zaczną gadki na temat dzieci, tym bardziej, że mój narzeczony ma 40 lat)

Tak naprawdę to nikt mi przecież nie da gwarancji, że teraz, za rok czy 3 lata zajdę w ciążę i że wszystko będzie ok. Zresztą nawet nie próbowałam wiec nie wiem czy nie będzie z tym problemu. Moja kuzynka próbuje 3 lata i nic, a ma już 37 lat. Przy mnie jest okazem zdrowia. Mięśniaków też nie ma.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Iza38K 08-06-2011, 12:54
Dobrze, że to z siebie wyrzuciłaś. A teraz chromol to i ciesz się ślubem. Pomartwimy się, albo nie, potem. Ok?


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Whena 08-06-2011, 13:16
No czasem tak niestety jest, że nie ma się do kogo czegoś wyrzucić.
Chciałabym się cieszyć tylko to duszenie, kłucie i ból szyi nie pozwala mi. Mięśniaki na szczęście są nieodczuwalne - poza tym, że plamię po 15 dni w cyklu.

Zresztą jestem coraz bardziej przekonana, że to co mam na szyi, to nie tylko jakiś nowy guz tarczycy, ale coś jeszcze i chyba gromadzi się gdzieś jakaś ropa w środku, bo wczoraj jak kaszlałam, to coś się chyba odrywało.

Upał na maxa, a ja mam odetkany dziś nos wzorowo. A do tego jeszcze jakieś smarki schodziły rano - co się właściwie u mnie nie zdarza.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Melinda 09-06-2011, 14:59
Może napisałam to mało wyraźnie w odpowiedzi nr 10.
Miałam na myśli, że w ciąży następuje taka "burza hormonów", że reguluje się wiele "rzeczy" w organizmie, a przede wszystkim cykl miesiączkowy.
Co do zajścia w ciążę, to jest tylko i wyłącznie Twoja sprawa.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 09-06-2011, 15:25
Miałam na myśli, że w ciąży następuje taka "burza hormonów", że reguluje się wiele "rzeczy" w organizmie, a przede wszystkim cykl miesiączkowy.
No tak, to przede wszystkim...


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Whena 09-06-2011, 15:38
Jak mam rozumieć Mistrzu pojawienie się guza lub wola na szyi, które mnie uciska w związku z tym, że wyniki hormonów tarczycy są idealne? Czy może to być wynik oczyszczania i czy tarczyca ma stan zapalny i pozbywa się w ten sposób guzków lub toksyn?

Co mam myśleć o tym szybko rosnących mięśniakach? Czy powinnam coś teraz robić w związku z tym co pojawiło się na szyi i z tymi mięśniakami?



Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 09-06-2011, 15:59
Trudno jest przez internet coś doradzić w takich przypadkach.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Mmagmma 09-06-2011, 21:47
Mistrzu, to jak zaproszenie na konsultacje. Może w ramach prezentu ślubnego?


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Gocha 12-08-2011, 18:51
Wheno, śledzę Twój wątek z zainteresowaniem, bo mam podobną sytuację. Właściwie chyba gorszą. Aż strach napisać, jakie jest tempo wzrostu mojego mięśniaka...
MO piję od ośmiu miesięcy, KB stosuję od dwóch i właśnie dwa ostatnie miesiące to czas bardzo poważnego zwiększenia się mięśniaka.
Zaczynam się zastanawiać, czy to może być niepożądany efekt siemienia lnianego, które przecież zawiera roślinne estrogeny. Wyczytałam, że fitoestrogeny mogą pobudzać wzrost guzów hormonozaleznych. Mięśniaki są takimi guzami.
Już całkiem zgłupiałam - innym mięśniaki po MO, KB i tamponowaniu maleją, a mój rośnie - i to po prostu gwałtownie!
Czy ktoś z Ekspertów zechciałby się wypowiedzieć na temat wpływu siemienia na mięśniaki?  


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Whena 15-08-2011, 22:55
U mnie te mięśniaki pojawiły się dopiero wtedy, gdy zaczęłam stosować się do zasad Biosłone. Wcześniej miałam jednego mięśniaka i kontrolowałam go od 2002 roku i nie rósł. Wzrost zaczął się w 2010 roku, a MO zaczęłam pić jak widać pod koniec 2009. KB stosuję od stycznia 2010. Nie wiem, czy siemię lniane może mieć na to jakiś wpływ, ale może te mięśniaki i nowe guzy na tarczycy to efekt oczyszczania.
W dalszym ciągu boli mnie szyja wokół guza. Teraz jest o tyle gorzej, że ból obejmuje już cały bark, nawet poniżej obojczyka.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Gocha 16-08-2011, 06:12
No właśnie, zauważyłam, że mój mięśniak też zaczął rosnąć po rozpoczęciu picia mikstury. (Wcześniej był malutki.)
Przyrost nabrał tempa po wprowadzeniu KB.

Czytałam, że np. soja, zawierająca fitoestrogeny (ale i i lignany), może pobudzić wzrost guzów hormonozależnych.
O siemieniu, które też zawiera fitoestrogeny i lignany, pisał Zibi tu, na forum:
 "Lignany wykazują słabą reakcję estrogenową – antyestrogenową, stają się przeciwnikami biologicznych efektów estrogenu, który jest znanym promotorem raka piersi. Równowaga hormonów płciowych ma wielkie znaczenie w prewencji raka u kobiet."
Lignany więc równoważą hormony, no to jak rozumieć ten gwałtowny przyrost mięśniaka? Czy gdybym nie piła KB, rósłby wolniej?
Teraz jest tak duży, że muszę rozważyć operację, niestety.




Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Gocha 16-08-2011, 09:55
Aha, żeby nie było,że się tylko użalam:
Mikstura przyniosła mi wiele dobrego - przede wszystkim poprawił się stan żołądka i ustąpiły objawy rzekomej "astmy", na którą mnie leczono, a która okazała się efektem refluksu, jak wywnioskowałam. Bardzo zmniejszyło się natężenie alergicznego kataru siennego. Dlatego, obserwując te zmiany na lepsze, byłam pełna nadziei, a tu taki klops z tym mięśniakiem - i ciągle gorzej. :(
Nie mam pomysłu, co dalej robić. Trudno się funkcjonuje z takim balastem, a tu trzeba pracować.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 16-08-2011, 10:16
Tamponowanie pochwy alocitem pomaga w pozbyciu się mięśniaków.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Whena 17-08-2011, 01:27
Gocha, a jaki jest duży, skoro rozważasz operację? Ty masz jednak 1 mięśniaka, ja mam kilka, jak nie więcej.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Gocha 17-08-2011, 08:10
Wheno, ponad 10 cm  :(
Mistrzu, ze zdenerwowania zapomniałam napisać, że stosuję tamponowanie od połowy czerwca. Od czterech tygodni piję też mieszankę na drogi moczowe.
Chciałabym, żeby ten kłopot samoistnie powoli ustąpił, ale czy jest to możliwe?

Bardzo podobną sytuację opisała na forum Basiek7 18-06-2010 (nie umiem wkleić cytatu), tylko u mnie to idzie dwa razy szybciej.
 


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Gocha 17-08-2011, 18:44
Wybacz, Wheno, że wtrąciłam sie do Twojego wątku. Nie chodzi mi o tworzenie odnogi. Szukam odpowiedzi na pytanie, co jest przyczyną szybkiego powiększania się mięśniaków, a to podobny do Twojego problem.

Myślę, że jednak nie może to być siemię, skoro wpływa równoważąco na poziom hormonów. (Mistrzu, czy dobrze myślę?)
Coś jednak robiłam źle.

W takim razie może sposób odżywiania? Po rozpoczęciu przygody z Biosłone z wielką radością zaczęłam jeść te wszystkie rzeczy, których jeszcze pół roku temu sobie odmawiałam: boczek, jaja, salcesony - oczywiście, w rozsądnych ilościach.  (Wcześniej  od lat się ich bałam, bo czytałam, jakie są niezdrowe.)
Wreszcie bez wyrzutów sumienia jadłam dobre rzeczy. Ale może nie były takie dobre, bo sklepowe i naszpikowane hormonami? Może tu jest przyczyna?
Bo nie sądzę - tu odpowiadam Monique, która do mnie napisała (dziękuję) - że to wszystko sprawił jakiś stres czy wewnętrzny konflikt. Wprost przeciwnie: czas tego gwałtownego wzrostu mięśniaka był dla mnie spokojny i pełen optymistycznych myśli.
 
Teraz zastanawiam się, czy mogę sobie jakoś pomóc, co wyeliminować z pożywienia.
Jeśli mój organizm zrobił sobie w tym miejscu śmietnik, to czy taki wielki śmietnik da radę opróżnić?

Mistrzu, czy można to szybkie rośnięcie mięśniaka traktować jako przykład powiększenia się guza przed jego zniszczeniem przez organizm? Pogorszenia przed polepszeniem?


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Monique 17-08-2011, 19:54
Jeśli mój organizm zrobił sobie w tym miejscu śmietnik, to czy taki wielki śmietnik da radę opróżnić?

Czy mógłby któryś z ekspertów to wytłumaczyć? Czy wg teorii toksemii mięśniak to skupisko toksyn?

W Wikipedii widnieje następujący opis - mięśniak rozwija się z tkanki mięśniowej (mięśnie gładkie lub poprzecznie prążkowane), tutaj link--> http://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C4%99%C5%9Bniak



Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 17-08-2011, 21:15
Według teorii toksemii mięśniak jest konsekwencją wpływu toksemii na komórki tkanki mięśniowej. Jest to rozrost zmutowanej komórki, która zachowała zdolność podziału i zawczasu nie została usunięta przez system odpornościowy bądź wskutek infekcji wirusowej.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Gocha 18-08-2011, 06:33
Mistrzu, jak organizm zatrzymuje ten rozrost i pozbywa się mięśniaka? Jak to się dzieje, że mięśniaki się mogą zmniejszać bez żadnych objawów chorobowych, o czym kilka osób pisało?
(Nie pytam już o siebie, bo rozumiem, że nikt nie będzie brał odpowiedzialności za moje decyzje - i wcale tego nie oczekuję - ale o mechanizm tego zmniejszania.)


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Gocha 06-09-2011, 14:12
Jeszcze raz proszę o odpowiedź na pytanie zamieszczone powyżej.
Mistrzu, Państwo Eksperci, to naprawdę ważne dla wielu kobiet.


 


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Agata 29-06-2012, 17:36
Ja również wtrącę się do wątku Wheny, ponieważ tutaj znalazłam najwięcej wypowiedzi na temat mięśniaków.

U mnie: MO systematycznie, KB bardzo często, przeszłam DP (teraz ZZO), tamponowanie - regularnie, nefrosept - dwa lata temu, mieszanka na drogi moczowe - w zeszłym roku (wszystko konsekwentnie, bez poddawania się jakimkolwiek wątpliwościom).

Ponad cztery lata temu miałam usuwanego mięśniaka uszypułowanego. Ze trzy lata temu pojawił się mały mięśniak w ścianie macicy (1,5 cm). Takie mięśniaki są do obserwacji, przeważnie nie zmieniają wielkości całymi latami. No i jeszcze w zeszłym roku był bez zmian.

Teraz: powiększył się dwukrotnie, obok pojawił się nowy - też duży.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Galapagos 05-02-2013, 23:01
Agato, jak wygląda sytuacja z mięśniakami teraz? Ustabilizowała się? Wiadomo już dlaczego one rosły? Dlaczego pojawił się nowy? Myślałaś o NIA?


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Agata 06-02-2013, 11:44
Agato, jak wygląda sytuacja z mięśniakami teraz? Ustabilizowała się? Wiadomo już dlaczego one rosły? Dlaczego pojawił się nowy? Myślałaś o NIA?
Nie wiem, jak wygląda sytuacja, bo na razie się nie badam. Objawów nie mam (czasem pobolewania). Odkąd piję MO mam bardzo łagodne miesiączki (nawet dręczący mnie całe życie PMS zniknął, jak tylko odstawiłam gluten). Wiem, że objawy mogą pojawić się w każdej chwili (tak miałam przy mięśniaku uszypułowanym), ale staram się tym nie zadręczać.
O NIA nie myślę. Mój organizm nie jest zablokowany, ładnie co jakiś czas się oczyszcza. NIA (wg mnie) jest metodą "cięższego kalibru", poza tym, uważam, że nie jest zgodne z naturą...


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Trubadur 06-02-2013, 15:46
Cytat
O NIA nie myślę. Mój organizm nie jest zablokowany, ładnie co jakiś czas się oczyszcza. NIA (wg mnie) jest metodą "cięższego kalibru", poza tym, uważam, że nie jest zgodne z naturą...
A Mikstura jest zgodna z naturą? Jeśli tak, to w jakim sensie?


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 06-02-2013, 17:00
Porównanie...


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Rysiek 06-02-2013, 18:28
NIA (wg mnie) jest metodą "cięższego kalibru", poza tym, uważam, że nie jest zgodne z naturą...

Nie do końca tak jest. Znam dziewczynę, której samoistnie na nodze zrobiła się rana, bez żadnego mechanicznego uszkodzenia skóry. Rana najpierw była mała, jak zwykłe otarcie, z czasem jednak powiększyła się do długości prawie całej łydki, a noga w tym rejonie mocna puchła. Nie chciała się w żaden sposób zagoić, nie pomagały okłady z aloesu, kapusty, nie pomagały kataplazmy z siemienia, nie pomagały też żadne maści - od propolisowych po w końcu zapisane przez lekarza. Rana cały czas ropiała i się paprała, ale nie krwawiła. Po blisko roku tak jak się pojawiła, tak zniknęła i nie został na nodze choćby najmniejszy ślad.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Melinda 06-02-2013, 18:59
Byłeś zatem świadkiem cudu, zgodnego z naturą, bo rana zrobiła się sama.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Gibbon 06-02-2013, 19:32
Zaćmienie księżyca też nazwiesz cudem?


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Agata 06-02-2013, 19:33
Już o tym gdzieś pisałam, że też miałam takie naturalne NIA. Na pośladku zrobił mi się czyrak i przez trzy miesiące schodziła z niego ropa (właściwie to nie wiem, czy jeszcze coś z niego nie zejdzie, bo nadal mam czarną plamkę w tym miejscu). Ale to sam organizm zdecydował, kiedy wyrzucić ropę i w jaki sposób (podobnie jak z grypą, nie mamy wpływu na to, kiedy ją złapiemy). Tak samo miała dziewczyna, o której pisze Rysiek - zrobiła się rana, organizm znalazł drogę na usunięcie toksyn. Ale to organizm zdecydował o momencie i sposobie oczyszczenia. NIA to trochę gwałt na organizmie (to tylko moje zdanie) - to my decydujemy kiedy, w jakim miejscu, sami otwieramy ranę. Osoby, które poważnie chorują i są zablokowane mogą eksperymentować, wtedy chwyta się każdej deski ratunku, ale w takich przypadkach jak mój warto się wstrzymać i poczekać na odpowiedź organizmu.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Rysiek 06-02-2013, 19:39
Zgadza się, chodziło mi tylko o pokazanie, że oczyszczanie przez ranę jest jak najbardziej naturalne. W przypadku NIA wszystko rozbija się o to, że tam rana powstaje "na wniosek" zainteresowanego, a nie samoczynnie. Dlatego na początku posta napisałem, że nie do końca jest tak, że NIA nie jest naturalne.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Trubadur 06-02-2013, 19:49
Porównanie...
... bardzo dobre.

Zgadza się, chodziło mi tylko o pokazanie, że oczyszczanie przez ranę jest jak najbardziej naturalne. W przypadku NIA wszystko rozbija się o to, że tam rana powstaje "na wniosek" zainteresowanego, a nie samoczynnie. Dlatego na początku posta napisałem, że nie do końca jest tak, że NIA nie jest naturalne.
Tak samo Mikstura: organizm może goić nadżerki sam, ale wspomagamy go w tym i "na wniosek zainteresowanego" dostarczamy odpowiednich środków. Moim zdaniem analogia zachodzi, natomiast różnica jest ilościowa i tkwi w skali ingerencji. W przypadku NIA jest oczywiście o wiele większa, stąd nie wahamy się nazywać tej metody "inwazyjną". Zarówno NIA, jak i MO są zgodne z naturą w tym sensie, że wychodzą od praw, które rządzą procesami zachodzącymi w organizmie i starają się do nich stosować, a nie są zgodne o tyle, o ile stanowią ingerencję w przebieg tych procesów.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Poulet 06-02-2013, 20:06
U mnie ostatnio na wewnętrznej stronie dłoni zrobiła się mała rana, która z każdym dniem się powiększała, aż w końcu przybrała wielkości całej dłoni. Rana składała się z kilku krostek przez które wydzielała się ropa. Takie rany wcześniej miałam też pod pachami, trwało to 3 miesiące. Teraz wokół oczu skóra zaczęła się złuszczać. Metodą NIA można wspomóc organizm w oczyszczaniu z toksyn, jak dla mnie to żaden gwałt. Daje się organizmowi szanse- to organizm ją wykorzystuje. U mnie nawet by się to sprawdziło, wolałabym mieć jedna ranę w jednym miejscu, a nie kilka w różnych miejscach i w różnym czasie...


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Rysiek 06-02-2013, 20:16
Porównanie...
... bardzo dobre.

Zgadza się, chodziło mi tylko o pokazanie, że oczyszczanie przez ranę jest jak najbardziej naturalne. W przypadku NIA wszystko rozbija się o to, że tam rana powstaje "na wniosek" zainteresowanego, a nie samoczynnie. Dlatego na początku posta napisałem, że nie do końca jest tak, że NIA nie jest naturalne.
Tak samo Mikstura: organizm może goić nadżerki sam, ale wspomagamy go w tym i "na wniosek zainteresowanego" dostarczamy odpowiednich środków. Moim zdaniem analogia zachodzi, natomiast różnica jest ilościowa i tkwi w skali ingerencji. W przypadku NIA jest oczywiście o wiele większa, stąd nie wahamy się nazywać tej metody "inwazyjną". Zarówno NIA, jak i MO są zgodne z naturą w tym sensie, że wychodzą od praw, które rządzą procesami zachodzącymi w organizmie i starają się do nich stosować, a nie są zgodne o tyle, o ile stanowią ingerencję w przebieg tych procesów.

Z tą różnicą, że NIA powoduje natychmiastowe rozpoczęcie oczyszczania poprzez wytworzoną ranę. Organizm będąc w takim stanie, w jakim jest, widząc dziurę ewakuuje przez nią nadmiar toksyn. Można powiedzieć, że NIA wymusza na organizmie pewne działanie.
Mikstura natomiast nie wpływa bezpośrednio na działanie organizmu, powoduje jedynie zastopowanie napływu do niego nowych porcji toksyn, co pozwala organizmowi na samodzielne podjęcie decyzji, kiedy ma rozpocząć oczyszczanie.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Melinda 06-02-2013, 20:42
Żartowałam  - bo znam Ryśka osobiście i On też lubi pożartować.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Trubadur 06-02-2013, 21:58
Porównanie...
... bardzo dobre.

Zgadza się, chodziło mi tylko o pokazanie, że oczyszczanie przez ranę jest jak najbardziej naturalne. W przypadku NIA wszystko rozbija się o to, że tam rana powstaje "na wniosek" zainteresowanego, a nie samoczynnie. Dlatego na początku posta napisałem, że nie do końca jest tak, że NIA nie jest naturalne.
Tak samo Mikstura: organizm może goić nadżerki sam, ale wspomagamy go w tym i "na wniosek zainteresowanego" dostarczamy odpowiednich środków. Moim zdaniem analogia zachodzi, natomiast różnica jest ilościowa i tkwi w skali ingerencji. W przypadku NIA jest oczywiście o wiele większa, stąd nie wahamy się nazywać tej metody "inwazyjną". Zarówno NIA, jak i MO są zgodne z naturą w tym sensie, że wychodzą od praw, które rządzą procesami zachodzącymi w organizmie i starają się do nich stosować, a nie są zgodne o tyle, o ile stanowią ingerencję w przebieg tych procesów.

Z tą różnicą, że NIA powoduje natychmiastowe rozpoczęcie oczyszczania poprzez wytworzoną ranę. Organizm będąc w takim stanie, w jakim jest, widząc dziurę ewakuuje przez nią nadmiar toksyn. Można powiedzieć, że NIA wymusza na organizmie pewne działanie.
Mikstura natomiast nie wpływa bezpośrednio na działanie organizmu, powoduje jedynie zastopowanie napływu do niego nowych porcji toksyn, co pozwala organizmowi na samodzielne podjęcie decyzji, kiedy ma rozpocząć oczyszczanie.
No niby tak, ale zasadniczym działaniem MO jest gojenie przewodu pokarmowego, a to się dzieje niejako z automatu. Natomiast zgadzam się, że nie wymusza się oczyszczania w taki sposób, jak przy metodzie NIA. Z drugiej strony, przy NIA mamy pewność (albo "prawie pewność"), że organizm nas oczyszczaniem w jakimś dziwnym miejscu, czasie lub sposobie nie zaskoczy. Na fali ostatniej mody na tę metodę zaczynam się poważniej zastanawiać, czy się nie przyłączyć do eksperymentu, ale na razie chyba zostanę przy mniej inwazyjnych i bardziej zgodnych z naturą ;) metodach.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: K'lara 07-02-2013, 09:13
Żartowałam  - bo znam Ryśka osobiście i On też lubi pożartować.

Ale chyba tylko raz do roku... ;)


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: scorupion 07-02-2013, 12:35
Porównanie...
... bardzo dobre.

Zgadza się, chodziło mi tylko o pokazanie, że oczyszczanie przez ranę jest jak najbardziej naturalne. W przypadku NIA wszystko rozbija się o to, że tam rana powstaje "na wniosek" zainteresowanego, a nie samoczynnie. Dlatego na początku posta napisałem, że nie do końca jest tak, że NIA nie jest naturalne.
Tak samo Mikstura: organizm może goić nadżerki sam, ale wspomagamy go w tym i "na wniosek zainteresowanego" dostarczamy odpowiednich środków. Moim zdaniem analogia zachodzi, natomiast różnica jest ilościowa i tkwi w skali ingerencji. W przypadku NIA jest oczywiście o wiele większa, stąd nie wahamy się nazywać tej metody "inwazyjną". Zarówno NIA, jak i MO są zgodne z naturą w tym sensie, że wychodzą od praw, które rządzą procesami zachodzącymi w organizmie i starają się do nich stosować, a nie są zgodne o tyle, o ile stanowią ingerencję w przebieg tych procesów.

Zasadnicza różnica jest taka, że mikstura odcina dopływ niezaplanowanych toksyn do wnętrza organizmu, czyli niejako sprowadza organizm do stanu naturalnego, a cieciorka tylko wymusza w trybie awaryjnym ich usunięcie. Coś na kształt brzytwy.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Trubadur 07-02-2013, 15:56
Cytat
Zasadnicza różnica jest taka, że mikstura odcina dopływ niezaplanowanych toksyn do wnętrza organizmu, czyli niejako sprowadza organizm do stanu naturalnego, a cieciorka tylko wymusza w trybie awaryjnym ich usunięcie. Coś na kształt brzytwy.
Racja. I dlatego Ashkar musiał zwalczać swoją metodą raka kilkakrotnie.
No i z tego co widać po niektórych przypadkach czasami organizm jest już w takim zaklętym kręgu, że odcięcie dopływu niezaplanowanych toksyn jest niewykonalne bez usunięcia ich najpierw w trybie awaryjnym.


Tytuł: Odp: Przypadek Wheny
Wiadomość wysłana przez: Gibbon 09-02-2013, 19:57
Cytat
Wyraźmy to przykładem: uszkodzenie (rana) w określonym miejscu stawu bywa bardzo często komplikowana reumatyzmem. Zatem rana - uszkodzenie lokalne, pogarszane jest wpływem choroby ogólnoustrojowej, jaką jest reumatyzm. Reumatyzm znajdował się we krwi zanim jeszcze doszło do zranienie, choć z drugiej strony niekoniecznie w formie objawowej.
Jakie jednak zmiany następują w organizmie, kiedy pod wpływem uszkodzenia lub szoku dochodzi do organicznej reakcji często powiązanej z gorączką? Nie mogłem tego zrozumieć, nim nie wpadłem na teorię toksemii. W jej wyniku przed oczyma porządkowały mi się w jasny i zrozumiały sposób przyczyny wszystkich "chorób". A dziś teoria ta jest sprawdzonym faktem.

Dr J. Henry Tilden - Toksemia: Przyczyna wszystkich chorób.