Niemedyczne forum zdrowia

BLOK OGÓLNY => Forum ogólne => Wątek zaczęty przez: Tomasz_Dangel 30-12-2010, 12:38



Tytuł: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 30-12-2010, 12:38
Cytat
Dodatkowo zastosowanie diety nikowęglowodanowej dało inny efekt niż ten, o którym piszą jej autorzy. W diecie niskowęglowodanowej ogranicza się mocno surowe owoce, cześć warzyw, chleb itp. co ma powodować, że odpowiednie proporcje węglowodanów do reszty pożywienia spowoduje że lepiej organizm będzie działał. Gdyby się zastanowić to te wszystkie produkty, z których rezygnuje się w diecie niskowęglowodanowej to produkty z dużą zawartością lektyn pokarmowych, które przy nieszczelnym układzie pokarmowych powodują bardzo wiele chorób. Odstawienie tych produktów powoduje, że ustępują objawy chorobowe, bo lektyny nie niszczą organizmu (a nie dlatego że zjadamy mniej węglowodanów).

Przepraszam, czy to ma być wyjaśnienie prozdrowotnego działania żywienia niskowęglowodanowego?
Mam nadzieję, że nie.
Komórki wszystkich produktów żywnościowych zawierają lektyny.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Rysiek 30-12-2010, 12:40
Cytat
Przepraszam, czy to ma być wyjaśnienie prozdrowotnego działania żywienia niskowęglowodanowego?

To nie jest wyjaśnienie prozdrowotnego działania żywienia niskowęglowodanowego, tylko wyjaśnienie dlaczego przy żywieniu niskowęglowodanowym pozornie poprawia się stan zdrowia.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 30-12-2010, 12:54
Cytat
przy żywieniu niskowęglowodanowym pozornie poprawia się stan zdrowia

Przy żywieniu niskowęglowodanowym stan zdrowia nie poprawia się pozornie, ale realnie.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 30-12-2010, 12:59
Komórki wszystkich produktów żywnościowych zawierają lektyny.
Oczywiście, że tak, toteż wprowadzenie jakiejkolwiek diety (a istotą każdej diety jest wyeliminowanie pewnej grupy produktów żywnościowych) eliminuje także pewną grupę lektyn. Jest to działanie na ślepo (na kogo trafi, na tego bęc), więc wszystkie diety mają swoich zwolenników i przeciwników, gdyż trafiają w pewne grupy osób uczulonych na pewne grupy lektyn.

Przy żywieniu niskowęglowodanowym stan zdrowia nie poprawia się pozornie, ale realnie.
Istotnie, ale bynajmniej nie dlatego, że dieta niskowęglowodanowa jest zdrowa, ale dlatego, że nieszczęśnicy, przed wprowadzeniem owej diety, odżywiali się patologicznie.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Rysiek 30-12-2010, 13:11
Przy żywieniu niskowęglowodanowym stan zdrowia nie poprawia się pozornie, ale realnie.
Istotnie, ale bynajmniej nie dlatego, że dieta niskowęglowodanowa jest zdrowa, ale dlatego, że nieszczęśnicy, przed wprowadzeniem owej diety, odżywiali się patologicznie.

Nie jest to realna poprawa stanu zdrowia, tylko eliminacja czynników szkodzących, dzięki czemu ktoś stosujący taką (inne oczywiście też) dietę czuje poprawę zdrowia. Ale to nie oznacza, że dzięki temu organizm stał się zdrowszy.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Lacky 30-12-2010, 13:23
Cytat
Dodatkowo zastosowanie diety nikowęglowodanowej dało inny efekt niż ten, o którym piszą jej autorzy. W diecie niskowęglowodanowej ogranicza się mocno surowe owoce, cześć warzyw, chleb itp. co ma powodować, że odpowiednie proporcje węglowodanów do reszty pożywienia spowoduje że lepiej organizm będzie działał. Gdyby się zastanowić to te wszystkie produkty, z których rezygnuje się w diecie niskowęglowodanowej to produkty z dużą zawartością lektyn pokarmowych, które przy nieszczelnym układzie pokarmowych powodują bardzo wiele chorób. Odstawienie tych produktów powoduje, że ustępują objawy chorobowe, bo lektyny nie niszczą organizmu (a nie dlatego że zjadamy mniej węglowodanów).

Przepraszam, czy to ma być wyjaśnienie prozdrowotnego działania żywienia niskowęglowodanowego?
Mam nadzieję, że nie.
Komórki wszystkich produktów żywnościowych zawierają lektyny.


Duża część lektyn jest neutralizowana podczas obróbki termicznej. Lektyny z pokarmów surowych są odporne na degradację (nie są rozkładane na elementy proste) za pomocą enzymów podczas pasażu jelitowego i pozostają aktywne biologicznie. Gdy aktywna biologicznie lektyna przedostanie się do układu krwionośnego, zaczyna wywoływać reakcje chorobowe lub jest odkładana (przyłącza się do tkanki, uszkadzając ją, oraz zlepia napływające komórki z danego rejonu).

Owoce i część warzyw je się na surowo, a to sprawia, że do układu pokarmowego dostarczanych jest bardzo dużo lektyn. Natomiast potrawy mięsne są poddawane obróbce, która powoduje neutralizację dużej części lektyn.  

Dodatkowo ilość lektyn zdolnych do aglutynowania komórek w poszczególnych pokarmach jest większa w roślinach, a największa w roślinach motylkowatych.

Gdy się czyta za jakie choroby odpowiadają lektyny, to ich lista pokrywa się z listą chorób, jakie ustępują po dietach DO i niskowęglowodanowej.

Niektóre lektyny łączą się tylko z tkanką normalną, a niektóre z komórkami złośliwymi, co ma jakieś działanie zabezpieczające przed nowotworem jelit, który pojawia się po długim okresie stosowania DO.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: scorupion 30-12-2010, 13:36
Przy żywieniu niskowęglowodanowym stan zdrowia nie poprawia się pozornie, ale realnie.
Istotnie, ale bynajmniej nie dlatego, że dieta niskowęglowodanowa jest zdrowa, ale dlatego, że nieszczęśnicy, przed wprowadzeniem owej diety, odżywiali się patologicznie.

Nie jest to realna poprawa stanu zdrowia, tylko eliminacja czynników szkodzących, dzięki czemu ktoś stosujący taką (inne oczywiście też) dietę czuje poprawę zdrowia. Ale to nie oznacza, że dzięki temu organizm stał się zdrowszy.

W niektórych obszarach się poprawia, w innych pogarsza. Z calą pewnością nie chroni przed chorobami patologicznymi.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 30-12-2010, 13:43
Cytat
bynajmniej nie dlatego, że dieta niskowęglowodanowa jest zdrowa

Istnieje szereg argumentów za tym, że żywienie z ograniczeniem węglowodanów (na korzyść tłuszczu, jako głównego źródła energii, i odpowiednią podażą białka) ma działanie prozdrowotne i lecznicze w przypadku tzw. chorób cywilizacyjnych.

http://www.ajcn.org/content/86/2/276.full.pdf+html
http://www.nutritionandmetabolism.com/content/pdf/1743-7075-5-9.pdf
http://www.hospicjum.waw.pl/img_in/BIBLIOTEKA/rola_zywienia_xv_2007.pdf
http://www.hospicjum.waw.pl/img_in/BIBLIOTEKA/XVII_ocena_diety.pdf
http://www.poradnikdozdrowia.pl/wybrane_artykuly/3_2005_tlusto_czy_chudo.pdf
http://www.poradnikdozdrowia.pl/wybrane_artykuly/9_2005_u_zrodel_diety.pdf
http://www.poradnikdozdrowia.pl/wybrane_artykuly/5_2004_cztery_lata_bez_weglowodanow.pdf


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Lacky 30-12-2010, 13:58
To są tylko dowody na to, że usunięcie z pożywienia czynników chorobotwórczych, które wnikają przez nieszczelny układ pokarmowy, powoduje usunięcie objawów chorobowych powstających pod wpływem działania tych czynników. I tyle.

Większość opisywanych przypadków stanowią osoby, które wcześniej odżywiały się śmieciowym jedzeniem, a potem zaczęły odżywiać się zdrowymi produktami. To musi mieć wpływ na zdrowie, a dokładniej na brak objawów chorobowych i ustępowanie części chorób.

Jeżeli ktoś ma padaczkę, bo ma uszkadzany przez toksynę układ nerwowy, to normalnym procesem będzie ustąpienie padaczki, jak się odstawi tę toksynę.

Te same osoby, które piszą te artykuły, zastanawiają się na forach, dlaczego ludzie na DO umierają na raka.

Można to porównać do nieszczelnych okien. Zamiast je uszczelnić, zwiększamy ogrzewanie, aby nie odczuwać dyskomfortu (objawu, że coś jest nie tak).


A najgłupsze w tym wszystkim jest to, że jak się ludziom powie: odżywiajcie się zdrowymi produktami, to będziecie zdrowi, to nikt w to nie wierzy i nie stosuje się do tego i dalej choruje. A jak się im powie: stosujcie Dietę Cud, która was wyleczy, to ludzie stosują, bo to dieta (nic nie trzeba samemu wymyślać).
A efekt, jaki by uzyskali, jest pozornie taki sam. Przy zdrowym odżywianiu znaliby faktyczny stan swojego organizmu, a przy diecie myślą tylko, że go znają.





Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 30-12-2010, 14:31
Lacky,

Staram się wytłumaczyć, że nie ma sprzeczności w połączeniu czterech elementów prozdrowotnych:
1/ uszczelnienia przewodu pokarmowego
2/ detoksykacji
3/ dobrego żywienia
4/ ograniczenia węglowodanów

Ten czwarty element ma określony wpływ na metabolizm (normalizacja hormonów np. insuliny; metabolitów np. trójglicerydów, glukozy, itd. - zostało to zbadane, tzn. nie można kwestionować faktów dotyczących biochemii i fizjologii), którego nie można tłumaczyć usunięciem z pożywienia szkodliwych lektyn.

Szkodliwe lektyny (np. fasoli) wywierają m.in. taki efekt:
1/ lipoliza (wzrost WKT i ketonów)
2/ zaburzenie trzustkowego wydzielania i syntezy insuliny
3/ obniżenie masy ciała
http://www.pttz.org/zyw/wyd/czas/2008,%206(61)/02_Wocior.pdf

Zwróć proszę uwagę, że te same ww. efekty występują zarówno w wyniku działania szkodliwej lektyny jak również ograniczenia węglowodanów. A zatem obniżenie poziomu insuliny i wzrost poziomu ketonów obserwowany u ludzi żywiących się niskowęglowodanowo nie może być wyjaśniony przez fakt zmniejszenia spożycia szkodliwych lektyn. Gdyby tak było (jak twierdzisz) - po odstawieniu szkodliwych lektyn - poziom insuliny powinien wzrosnąć, a ketonów obniżyć się.



Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 30-12-2010, 14:36
Istnieje szereg argumentów za tym, że żywienie z ograniczeniem węglowodanów (na korzyść tłuszczu, jako głównego źródła energii, i odpowiednią podażą białka) ma działanie prozdrowotne i lecznicze w przypadku tzw. chorób cywilizacyjnych.
Tyle samo argumentów, albo i więcej, istnieje za tym, że działanie prozdrowotne i lecznicze (dziwne skojarzenie) mają antybiotyki, sterydy, chrząstka rekina, sok owocu noni, woda utleniona, soda oczyszczona, mocz, olej z wiesiołka (koniecznie dwuletniego!), preparaty z pędów bambusa, superantyoksydanty. Mógłbym wymieniać jeszcze długo, ale mi się nie chce. Mógłbym też podać linki, ale też mi się nie chce.

Gdyby tak było - po odstawieniu szkodliwych lektyn - poziom insuliny powinien wzrosnąć, a ketonów obniżyć się.
A kto o tym decyduje?

zostało to zbadane, tzn. nie można kwestionować faktów dotyczących biochemii i fizjologii
Ja kwestionuję, tak samo jak kwestionuję "fakty" dotyczące cholesterolu i innych pierdół z biochemii. Fizjologii bym o tego nie mieszał. Nie godzi się.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 30-12-2010, 14:53
Cytat
Tyle samo argumentów, albo i więcej, istnieje za tym, że działanie prozdrowotne i lecznicze (dziwne skojarzenie) mają antybiotyki, sterydy, chrząstka rekina, sok owocu noni, woda utleniona, soda oczyszczona, mocz, olej z wiesiołka (koniecznie dwuletniego!), preparaty z pędów bambusa, superantyoksydanty. Mógłbym wymieniać jeszcze długo, ale mi się nie chce. Mógłbym też podać linki, ale też mi się nie chce.

To wynika z biochemii i fizjologii - takie są fakty.
Przykro mi, że nie chce Pan przeczytać tego co wskazałem powyżej. Może chociaż ten jeden artykuł, który podsumowuje wyniki 93 badań: http://www.ajcn.org/content/86/2/276.full.pdf+html

Antybiotyki, sterydy, chrząstka rekina, sok owocu noni, woda utleniona, soda oczyszczona, mocz, olej z wiesiołka (koniecznie dwuletniego!), preparaty z pędów bambusa, superantyoksydanty - nie wywierają takiego wpływu jak żywienie niskowęglowodanowe na metabolizm człowieka. Rozumiem, że to miał być żart.

Cytat
A kto o tym decyduje?

Nie kto, ale co:

W przypadku insuliny - decyduje o tym zniknięcie z organizmu toksyny (lektyna fasoli) blokującej trzustkę.

W przypadku ketonów - podobnie, usunięcie toksyny, lektyny nasilającej lipolizę i wyniszczenie organizmu.

Mam nadzieję, że moje serio odpowiedzi na Pan żartobliwe pytania nie potraktuje Pan jako braku poczucia humoru z mojej strony.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 30-12-2010, 14:59
Cytat
tak samo jak kwestionuję "fakty" dotyczące cholesterolu i innych pierdół z biochemii

Ja nie piszę o cholesterolu, ale o określonej odpowiedzi wydzielniczej trzustki (normalizacja poziomu insuliny) na ograniczenie węglowodanów w żywieniu.
To jest zjawisko fizjologiczne.

Na studiach też miałem obrzydzenie do biochemii. Rozumiem.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Lacky 30-12-2010, 15:27

Szkodliwe lektyny (np. fasoli) wywierają m.in. taki efekt:
1/ lipoliza (wzrost WKT i ketonów)
2/ zaburzenie trzustkowego wydzielania i syntezy insuliny
3/ obniżenie masy ciała
http://www.pttz.org/zyw/wyd/czas/2008,%206(61)/02_Wocior.pdf


Możesz mi wskazać treść z tego dokumentu, na podstawie którego wypisałeś te podpunkty?


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 30-12-2010, 15:28
Przykro mi, że nie chce Pan przeczytać tego co wskazałem powyżej.
Niech Panu nie będzie przykro. Nie o to chodzi, że ja nie chcę tego przeczytać, tylko że już dawno to przeczytałem. Co to mi za odkrycie, że dieta niskowęglowodanowa jest lepsza od wuchaowskiej diety wybitnie węglowodanowej? Widzę, panie Tomaszu, że traktuje nas Pan jak jakichś niedouków. My się nie obrażamy, ale powinien Pan wiedzieć, że niektóre rzeczy traktujemy żartobliwie właśnie dlatego, żeśmy je już przerobili i odrzucili jako... Nie znalazłem nieobraźliwego słowa, więc pozostawiam w domyśle.

My nie postrzegamy organizmu ludzkiego jako niespotykanego w naturze bubla, którego funkcjonowanie należy poprawić, bo na to wskazują 93 badania.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 30-12-2010, 15:34
Cytat
Możesz mi wskazać treść z tego dokumentu, na podstawie którego wypisałeś te podpunkty?

Przecież podałem źródło: http://www.pttz.org/zyw/wyd/czas/2008,%206(61)/02_Wocior.pdf
Zobacz na stronach 20-22.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 30-12-2010, 15:39
Cytat
Jeżeli ktoś ma padaczkę, bo ma uszkadzany przez toksynę układ nerwowy, to normalnym procesem będzie ustąpienie padaczki, jak się odstawi tę toksynę.

Lacky,
Czy udało Ci się wyleczyć jakieś dziecko z padaczki za pomocą MO?
Mnie niestety nie, chociaż z uporem próbuję.
Dieta ketogenna wielu dzieciom pomaga, więc ją stosuję, ponieważ wiem, że nie jest szkodliwa.
Zapewne istnieją też inne przyczyny padaczki oprócz tej, którą wymieniłeś.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 30-12-2010, 15:41
Nie wiem, czy przeczytał Pan mój artykuł o lektynach: http://www.bioslone.pl/przyczyna-chorob/lektyny
Nie ma tam wprawdzie wyników badań ani linków do strasznie mądrych artykułów, ale, jak sadzę, jest to wiedza wystarczająca, by każdy (a o to chodzi mi najbardziej) mógł wyciągnąć wnioski dla siebie. Szczegółowa wiedza o zachodzących w organizmie procesach biochemicznych jest czcza, a więc praktycznie bezużyteczna.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 30-12-2010, 15:49
Cytat
Widzę, panie Tomaszu, że traktuje nas Pan jak jakichś niedouków.

Nie, w żadnym razie. Odwrotnie, imponuje mi Pańska i Pańskich współpracowników erudycja.
Proszę jednak zrozumieć, że dezynwoltura charakteryzująca Wasze wypowiedzi prowokuje mnie do zadawania pytań, weryfikowania faktów i podważania hipotez. Tylko tak możemy poszukiwać prawdy.

Jak mawia JKM: Myślenie nie boli.

Jeżeli przy okazji jest trochę śmiesznie, to tym lepiej.

Ja też pewne rzeczy traktuję żartobliwie. Jednak wpieranie mi, że ograniczenie węglowodanów w żywieniu nie ma działania prozdrowotnego - z pewnością do nich nie należy.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 30-12-2010, 15:50
Cytat od:  http://www.pttz.org/zyw/wyd/czas/2008,%206%2861%29/02_Wocior.pdf
Podsumowanie
W konkluzji należy stwierdzić, że udział lektyn w diecie człowieka może pełnić
różnorakie biologiczne funkcje, dlatego też żywność powinna być charakteryzowana
ze względu na obecność w niej glikoprotein.
Czy to ja jestem tak głupi, że tego nie rozumiem, czy to jest tak głupie, że tego nie rozumiem?


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 30-12-2010, 15:53
Cytat
Nie wiem, czy przeczytał Pan mój artykuł o lektynach
Tak, przeczytałem. Jestem bardzo wdzięczny.
Proszę jednak pamiętać, że mam Pańską zgodę na czytanie także innych źródeł.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 30-12-2010, 15:53
Jednak wpieranie mi, że ograniczenie węglowodanów w żywieniu nie ma działania prozdrowotnego - z pewnością do nich nie należy.
A mnie się wydaje, że stroi Pan sobie z nas żarty. Nam nie trzeba tłumaczyć, że jedzenie śmieciowe jest patologiczne. My to wiemy bez badań, bo to jest po prostu logiczne.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 30-12-2010, 15:54
Proszę jednak pamiętać, że mam Pańską zgodę na czytanie także innych źródeł.
Muszę się przyznać, że ja też to robię, i bez niczyjej zgody...


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 30-12-2010, 15:57
Cytat
jedzenie śmieciowe jest patologiczne

Przepraszam, ale nie przyswoiłem sobie jeszcze tej nomenklatury.
Czy "śmieciowe" = "wysokowęglowodanowe"?


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 30-12-2010, 16:00
Śmieciowe jedzenie to zaśmiecanie organizmu pustymi kaloriami, szczególnie przetworzonymi węglowodanami.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 30-12-2010, 16:06
Cytat od:  http://www.pttz.org/zyw/wyd/czas/2008,%206%2861%29/02_Wocior.pdf
Podsumowanie
W konkluzji należy stwierdzić, że udział lektyn w diecie człowieka może pełnić
różnorakie biologiczne funkcje, dlatego też żywność powinna być charakteryzowana
ze względu na obecność w niej glikoprotein.
Czy to ja jestem tak głupi, że tego nie rozumiem, czy to jest tak głupie, że tego nie rozumiem?
Czy może pan, Panie Tomaszu, pomóc mi wyjść z tej konsternacji?


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 30-12-2010, 16:17
Autorom chodziło chyba, żeby wyrazić następującą myśl:
Niektóre lektyny są szkodliwe, a niektóre mogą działać korzystnie (np. przeciwnowotworowo, por. str. 20). Z tego powodu należy dokonać podziału produktów żywnościowych na podstawie właściwości zawartych w nich lektyn.

Czy to słuszny wniosek, to już inna sprawa.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 30-12-2010, 16:19
Wątpię, żeby to coś dało, żeby nas przekonało, ale niech Pan spróbuje podać chociaż jeden argument, dlaczego mielibyśmy przestać ufać własnym organizmom, i zaufać badaniom nałukowym.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 30-12-2010, 16:26
por. str. 20
Porównałem, i nic mi się w głowie nie rozjaśniło. Czy chodzi o badania w menzurkach? Bo nie chce mi się wierzyć, iż Pan tak bezkrytycznie przełyka wniosek, że obecność lektyn w organizmie jest czymś normalny, a nie patologią.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 30-12-2010, 16:31
Dlaczego Pan sądzi, że jestem przeciwnikiem "ufania własnemu organizmowi" i zwolennikiem bezkrytycznego zaufania wynikom badań naukowych?
Tak nie jest.
Sądzę, że można wykorzystywać różne narzędzia w celu przetrwania:
1/ Pierwotny instynkt
2/ Krytyczny, antydogmatyczny intelekt
3/ Intuicję
4/ Eksperymentowanie
5/ Czytanie i myślenie
6/ Samoświadomość
7/ Empatię

A co do pomysłu, żeby "dokonać podziału produktów żywnościowych na podstawie właściwości zawartych w nich lektyn", to przecież obydawaj wiemy, że to niewykonalne.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 30-12-2010, 16:34
Przepraszam, ale muszę już kończyć.

Ostatnie wyjaśnienie:
Ja użyłem tego artykułu tylko po to, żeby przytoczyć zawarte w nim informacje na temat wpływu lektyn na trzustkę (insulinę) i lipolizę (ketony). Inne aspekty tego artykułu mnie nie interesują. Podałem go jako źródło w dyskusji z Lacky.
Nie utożsamiam się z poglądami autorów.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: scorupion 30-12-2010, 16:42
.
Dieta ketogenna wielu dzieciom pomaga, więc ją stosuję, ponieważ wiem, że nie jest szkodliwa.

Mnie po pięciu latach zaszkodziła i to poważnie.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 30-12-2010, 16:43
Ja użyłem tego artykułu tylko po to, żeby przytoczyć zawarte w nim informacje na temat wpływu lektyn na trzustkę (insulinę) i lipolizę (ketony).
A ja jestem dociekliwy, więc pytam: czy to normalne, że lektyny pokarmowe mają wpływ na cokolwiek wewnątrz organizmu? Jak one tam wnikają? - skoro są to glikoproteiny, a więc związki białek i cukrów, a więc związki specyficzne - antygeny.

Dlaczego Pan sądzi, że jestem przeciwnikiem "ufania własnemu organizmowi" i zwolennikiem bezkrytycznego zaufania wynikom badań naukowych?
Bo wciąż podsuwa nam Pan jakieś badania naukowe, które bardzo rzadko potwierdzają to, co my wiemy, że ludzki organizm jest doskonale przystosowany do życia. Wystarczy mu tylko nie przeszkadzać. Na takich badaniach nikt nie zarobi, więc nikt nie łoży na nie pieniędzy, a media o nich nawet nie wspomną. Powodzeniem cieszą się badania, z których wynika, że ludzki organizm to pomyłka natury, więc trzeba coś pokombinować (czytaj: kupić), żeby to to w ogóle mogło istnieć. Wyniki takich badań są nagłaśniane we wszelkich mediach jako prawda objawiona, bo nałukowa. Na gawiedź to działa, bo jak już w telewizji mówili... Inaczej mówiąc: badania naukowe to zwyczajny marketing - ściema dla gawiedzi.

Natura wie, na jakiej zasadzie działa. Nas interesują te badania naukowe, które uchylają rąbka tajemnicy natury. Badania mające na celu przechytrzenie natury nas nie interesują.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Machos 30-12-2010, 21:55
Cytat
Kiedy po zaleczneiu nastąpił nawrót objawów chorobowych? Po roku, po dwóch? Czy dopiero mogłeś odchorować, kiedy zaczęła się przygoda z MO?

Nigdy już potem nie miałem nawrotu mykobakteriozy. Mój układ odpornościowy widocznie nauczył się rozpoznawać i usuwać akurat ten typ bakterii. Później miałem inne "choroby" - tak jak pisałem - dyskretne objawy kandydozy, raz w roku jakieś zapalenie zatok i oskrzeli, refluks żoładkowo-przełykowy (zdecydowałem się na operację laparoskopową). Żywienie niskowęglowodanowe rozpocząłem w 2003 a MO w 2008. Teraz jestem zdrowy.
Tomek. Od kiedy łykacie z żoną suplementy, bądź pijecie soki? O części już napisałeś i podałeś nawet linki.

http://www.proszekdrauera.pl/
http://wodazasadowa.pl/technologia
http://wodazasadowa.pl/zamowienia
http://www.surawka.republika.pl/MZZ14.htm


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Machos 31-12-2010, 00:53
Poza wszystkim Machos zarzucasz mi że nie umiem czytać, a sam nie odpowiadasz na proste pytanie, które zadałam ; Czy znasz kogoś kto został wyleczony?

Tutaj masz. Już odpowiedziałem wcześniej, więc powtarzam jeszcze raz.
W moim oczyszczaniu zaliczyłem wszystkie objawy wskazujące na gruźlicę, infekcje mykobakteriami infekcje gronkowcem, paciorkowcami i zawsze następowało to po ustępowaniu grzybicy. Infekcje gronkowcem i paciorkowcem miałem a pozostałe nie wiem bo takie były tylko objawy.
A po co miał iść do lekarza? Po antybiotyki?

Tutaj mój chłopak, któremu postawili dwie diagnozy zapalenia płuc. Straszyli że ho ho. W nawrocie choroby nie podałem antybiotyku. Kontrolowałem tylko jego objawy, kiedy byłoby to uzasadnione. Nawet gdyby miał stwierdzoną gruźlicę, też opierałbym się tylko na obserwacji objawów infekcji. http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=10738.0

Najlepiej to podać Ci wypis pacjenta ze szpitala, któremu napisali "wyleczony z gruźlicy". Nie znam takiego, ale wiem, że przy pomocy BPP można wyjść i to nie z takich chorób.

Z pewnością nie mam takiej wiedzy jak Ty. Skoro jednak wiesz tak wiele wyjaśnij mi proszę skąd bierze się wirus agresji, który czuje w Twoich wypowiedziach? A może za dużo żółci?
A może warto zacząć myśleć, niż oskarżać mnie takimi podłymi wypowiedziami?!

Lekarza w jego gabinecie też tak opierniczacie z mężem, czy potulnie słuchacie, jakie mąż ma łykać leki?

Ja tu się staram pomóc, a tu taki ze mnie niewdzięcznik. Najlepiej wszystko podać na tacy.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Lacky 31-12-2010, 01:48
Staram się wytłumaczyć, że nie ma sprzeczności w połączeniu czterech elementów prozdrowotnych:
1/ uszczelnienia przewodu pokarmowego
2/ detoksykacji
3/ dobrego żywienia
4/ ograniczenia węglowodanów

Ten czwarty element ma określony wpływ na metabolizm (normalizacja hormonów np. insuliny; metabolitów np. trójglicerydów, glukozy, itd. - zostało to zbadane, tzn. nie można kwestionować faktów dotyczących biochemii i fizjologii), którego nie można tłumaczyć usunięciem z pożywienia szkodliwych lektyn.

Są dwa rodzaje biochemii: ta właściwa opisana przez Harpera i ta interpretowana przerobiona przez twórców diety optymalnej i diety niskowęglowodanowej. Prawdopodobnie opierasz się na interpretacji optymalnych, chociaż patrząc na to, czym się zajmujesz, powinieneś opierać się na tej Harpera.

W biochemii nie ma nic o tym, że jedzenie węglowodanów ma działanie szkodliwe dla organizmu. W biochemii pokazano procesy zachodzące podczas łączenia tłuszczy i węglowodanów w większych ilościach, co może wywoływać procesy szkodliwe dla organizmu. Na podstawie tego optymalni opracowali swoje proporcje, które powinny być właściwe, aby organizm prawidłowo działał. Biochemia nie określa, jakie powinny być proporcje, ale określa, że ograniczenie tłuszczy przy dużym spożyciu węglowodanów ma taki sam wpływ na organizm jak ograniczenie węglowodanów przy dużym spożyciu tłuszczy. Optymalni wybrali tylko jedną opcję i uznali ją za właściwą. W biochemii nie ma takich opisów, że człowiek jest mięsożerny (pomimo że jest), bo to są wszystko twory optymalnych informujących, że tak zostało to opisane w biochemii.
A teraz dowód na to, że interpretacja biochemii przez optymalnych jest błędna.

Śmierć Adama Jany (wiesz, kto to jest).

Cytat I ze strony DobraDieta. (podaję tylko cytaty GURU diety niskowęglowodanowej)
„Wg zasad DO żywił się co najmniej od 12 lat. Uczestniczył w badaniach prof. Pilisa, które wykazały, że Pan Prezes rzeczywiście przestrzegał zasad DO i był trzy lata temu człowiekiem sprawnym fizycznie, w pełni sił.”

Cytat II ze strony DobraDieta.

Jedyne, na co uskarżał się Zmarły, to dna moczanowa, z której, jak twierdził, wyleczyła go DO i uratowała przed inwalidztwem. Był naprawdę sprawny fizycznie, z badań prof. Pilisa wyszło rzeczywiście, że miał trochę podwyższony poziom kwasu moczowego, o jakąś 1/3 ponad normę. Poza tym był okazem zdrowia do czasu wystąpienia tej strasznej choroby.”

Cytat III ze strony DobraDieta.

„Przecież napisałem, że w badaniach wyszło, że Zmarły żywił się optymalnie, na co wskazywały takie parametry krwi jak poziom ciał ketonowych, insuliny i jakieś jeszcze wskaźniki. Taki był werdykt prof. Pilisa wtenczas, kiedy to przedstawiał w Katowicach. Nie jest tak, że wszystkim wyszło to samo, bo były osoby, którym badania wykazały, że nie żywili się optymalnie. Najsłabsze wyniki wydolności fizycznej osiągnął wtenczas młody prezes bardzo ortodoksyjny oraz jeden z prezesów starszych. Prezes Jany wykazał się wówczas dobrą kondycją fizyczną.”


Te teksty pokazują dokładnie, że biochemia dobrze opisuje, jak organizm wykonuje procesy i to, że źle zostało opisane przez optymalnych po co wykonuje niektóre procesy. Organizm przez optymalnych został potraktowany jak maszyna przetwarzająca substancje bez żadnej inteligencji (no chyba że biochemia się myli).

Istnieje różnica pomiędzy zaleczeniem a wyleczeniem.

Zaleczenie to proces usuwający objawy chorobowe i dający poczucie przyrostu siły. W zaleczeniu defekty przybierają postać ukrytą i rozwijają się bardzo powoli pomimo idealnych parametrów optymalnych, tj. poziom ciał ketonowych we krwi. Zaleczenie to proces, który powoduje szybkie ustąpienie objawów chorobowych.

Wyleczenie to proces polegający na pozbyciu się chorej tkanki i zalegających w niej złogów. W wyleczeniu proces polega często na kilkukrotnym nasileniu objawów chorobowych, które same w sobie są obroną organizmu przed uszkodzeniem. Podana tutaj dna moczanowa w procesie wyleczenia nasila się kilkukrotnie w celu pozbycia się zalegających kryształków w stawach.  Natomiast proces zaleczenia to dobranie tak pożywienia, aby nie tworzyły się nowe kryształy kwasu moczowego. W procesie zaleczenia kryształy kwasu moczowego nieusunięte tworzą patologię, która da swoje objawy po kilkunastu latach (objawy, które nie dają się już zaleczyć). W przypadku dny moczanowej widziałem proces polegający na zaleczeniu i widziałem proces wyleczenia (efekt końcowy jest całkowicie różny).

Cytat IV ze strony DobraDieta.

„Co do spożywania dużych ilości błonnika, żeby obficie rozwinąć florę bakteryjną i mieć dużo witamin.
Prosta samoobserwacja pokazuje, że spożywanie dużej ilości błonnika powoduje dyskomfort w brzuchu, produkcję gazów jelitowych w ilości przekraczającej naszą cierpliwość, różnego rodzaju przelewania, bóle, wzdymanie, kał o konsystencji krowiego, który u człowieka nie jest naturalny, nadmiernie wydęty brzuch z powodu dużej ilości masy kałowej. Taki nadmierny rozwój fauny bakteryjnej (fauny, bo przecie nie są to organizmy samożywne) musi prowadzić do wytwarzania toksyn takich, jakie bakteriom pasują a nie nam.
U osób podatnych pojawia się zespół jelita drażliwego, który medycyna leczy objawowo poprzez podawanie "leków" neuroaktywnych wpływających na perystaltykę jelit i nic poza tym.
Taki stan stopniowo prowadzi do utrwalenia stanów zapalnych śluzówki, po wielu latach prowadzących do rozwoju raka.”


Takie coś występuje tylko u optymalnych i niskowęglowodanowców ze względu na to, że przewód pokarmowy nie daje objawów chorobowych. Można to porównać do powiedzenia, że picie zimnej wody na rozgrzane gardło powoduje, że boli gardło. I oczywiście boli gardło tylko tych, co mają zdefektowaną górną część układu pokarmowego. Po wyleczeniu gardła taki proces nie występuje, a po zaleczeniu - występuje. Błonnik dobrze oczyszcza jelita z zalegającej masy kałowej. Jeżeli układ pokarmowy jest zdrowy a niezaleczony, to bakterie gnilne nie potrafią się w nim rozwinąć. Optymalni nie zdają sobie sprawy z tego, że można jeść dużo błonnika i nie mieć wcale gazów.

Odwołując się do ograniczenia węglowodanów, które są uważane za szkodliwe, to Mistrz napisał artykuł, w którym opisał, że spożywane produkty nieprzetworzone (owoce, warzywa) oprócz tego, że dostarczają wartości odżywcze, to dostarczają również substancje, które pozwalają wydalić produkty przemiany materii po ich spożyciu, jak i również zawierają substancje, które regulują ich proces wchłaniania. Procesy opisane w biochemii dotyczą ilości związków wchłoniętych, a nie ilości związków dostarczanych w pokarmie. A to jest duża różnica w proporcjach.

Jeżeli odnosimy się do produktów wysoko przetworzonych, to węglowodany dostarczane w tych produktach mogą pokrywać się z proporcjami ustalonymi przez optymalnych i wywoływać takie procesy.



Szkodliwe lektyny (np. fasoli) wywierają m.in. taki efekt:
1/ lipoliza (wzrost WKT i ketonów)
2/ zaburzenie trzustkowego wydzielania i syntezy insuliny
3/ obniżenie masy ciała
http://www.pttz.org/zyw/wyd/czas/2008,%206(61)/02_Wocior.pdf

Zwróć proszę uwagę, że te same ww. efekty występują zarówno w wyniku działania szkodliwej lektyny jak również ograniczenia węglowodanów.

A zatem obniżenie poziomu insuliny i wzrost poziomu ketonów obserwowany u ludzi żywiących się niskowęglowodanowo nie może być wyjaśniony przez fakt zmniejszenia spożycia szkodliwych lektyn. Gdyby tak było (jak twierdzisz) - po odstawieniu szkodliwych lektyn - poziom insuliny powinien wzrosnąć, a ketonów obniżyć się.


Z Twojego tekstu wynika, że czynnik szkodliwy niszczący organizm powoduje takie same efekty jak coś, co ma ratować zdrowe. Lektyna niszczy, więc jej działanie nie jest takie samo jak ograniczenie węglowodanów.

Fasola nie ma tu nic wspólnego z zaburzeniami soku trzustkowego (źle dobrane przykłady).  Prawie nikt nie spożywa surowej fasoli, dlatego ten przykład to taka abstrakcja.  Z punktu widzenia diety, głównym czynnikiem zaburzającym wydzielanie insuliny jest pieczywo i słodycze, które zawierają węglowodany i są pozbawione dodatkowych substancji odżywczych. One powodują wzrost poziomu insuliny, więc po ich odstawieniu poziom insuliny zmniejsza się. W przypadku lektyn zaburzenie insuliny wynika głównie z uszkodzenia wysp trzustkowych, a co za tym idzie, zmniejszenia ilości insuliny w organizmie. Po odstawieniu lektyn zachodzi to, w co Ty wątpisz (poziom insuliny powinien wzrosnąć, a ketonów obniżyć się). Tu działanie lektyn i węglowodanów nie pokrywa się. Obniżenie masy ciała wynika z zaburzeń w przyswajaniu pokarmów, a nie z tego, że nie tworzy się tkanka tłuszczowa.

Nie wszystkie procesy związane z zaburzeniami organizmu wynikają z lektyn, duża część wynika ze śmieciowego jedzenia i innych toksyn.

To wynika z biochemii i fizjologii - takie są fakty.
Przykro mi, że nie chce Pan przeczytać tego co wskazałem powyżej. Może chociaż ten jeden artykuł, który podsumowuje wyniki 93 badań: http://www.ajcn.org/content/86/2/276.full.pdf+html

Te badanie pokazują tylko, jakie uzyskuje się parametry, jak wygląda stan organizmu i jak je interpretują ludzie. Na przypadku Pana Adama Jany pokazuje, że to nie ma nic wspólnego z faktycznym stanem, w jakim organizm w danym momencie się znajduje. Pokazuje tylko określony stan zaleczenia organizmu.

Cytat
Jeżeli ktoś ma padaczkę bo ma uszkadzany przez toksynę układ nerwowy to normalnym procesem będzie ustąpienie padaczki jak się odstawi tą toksynę.

Lacky,
Czy udało Ci się wyleczyć jakieś dziecko z padaczki za pomocą MO?
Mnie, niestety nie, chociaż z uporem próbuję.
Dieta ketogenna wielu dzieciom pomaga, więc ją stosuję, ponieważ wiem, że nie jest szkodliwa.
Zapewne istnieją też inne przyczyny padaczki oprócz tej, którą wymieniłeś.

Ja nie leczę ludzi, a jedynie obserwuję procesy u ludzi, którzy stosują się do zasad z tego forum. Z moich obserwacji u jednej osoby z padaczką, jak jeszcze miałem kontakt z tą osobą, proces zdrowienia powodował okresowe nasilenie padaczki (częstsze i mocniejsze ataki), które z czasem stawały się coraz rzadsze. Nie wiem, czy ta osoba całkowicie wyzdrowiała, bo wyjechała i nie mam z nią kontaktu.

I na to wskazywałaby logika. Jeżeli w układzie nerwowym nagromadziły się toksyny, które niszczą tkanki mózgu, to usuwanie ich wywołuje ataki padaczki. Im mocniejsze usuwanie, tym częstsze ataki. Jeżeli zaleczymy objawy chorobowe, to padaczka minie i jej nie będzie tak długo, jak długo będzie stosowana metoda likwidująca objawy (w tym wypadku dieta). U dzieci może to mieć inny wpływ, bo ich zdolności regeneracyjne są większe niż u dorosłych, dlatego pod wpływem wzrostu i powiększania się tkanki proces zaleczenia może przejść w wyleczenie. U dorosłych proces regeneracji jest słabszy i tkanka się już nie rozwija, dlatego zaleczenie nie przejdzie w wyleczenie bez usunięcia problemu, czyli nasilenia objawów.

Z moich doświadczeń przez 3 lata powrotu do zdrowia wynika, że czas, w którym dobrze się czułem to czas, w którym nic się nie działo i był czasem straconym, bo wtedy organizm się nie regeneruje (może wtedy nabiera siły). W czasie 3 lat przez 2 lata cały czas odchorowywałem rożne defekty. Pomimo tego, że ciągle odchorowuję, wystarczy mi 5 godzin snu dziennie, aby funkcjonować bez problemu w ciągu całego dnia.


A co do pomysłu, żeby "dokonać podziału produktów żywnościowych na podstawie właściwości zawartych w nich lektyn", to przecież obydawaj wiemy, że to niewykonalne.


A to właśnie robi dieta niskowęglowodanowa - ogranicza lektyny aktywne, więc jest to wykonalne.


Czy Ty Machos znasz jakieś przypadki wyleczenia gruźlicy, czy mykobakteriozy przez MO?
Bo jak widzę Tomasz Dangel wyleczył się ( skutecznie) przez 9 miesięczną antybiotykoterapię.


Jest dużo przypadków, gdzie ludzie przechodzili podczas picia MO gruźlicę bezobjawową, o której dowiadywali się, że ją kiedyś mieli przy badaniach kontrolnych.
Na pytania, które postawiłaś, musisz sobie sama odpowiedzieć na podstawie tekstów, które zostały napisane. Jeżeli nie umiesz to znaczy, że jeszcze nie rozumiesz czym jest zdrowie i nie potrafisz jeszcze wziąć zdrowia we własne ręce. Jeżeli nie potrafisz wziąć zdrowia we własne ręce, to musisz je oddać w ręce medycyny. Przy takim stanie wiedzy wcześniej czy później i tak byś to zrobiła po wytępieniu gwałtowniejszych reakcji ze strony organizmu.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Zbigniew Osiewała (Zibi) 31-12-2010, 09:36
Każda dieta jest tylko składową terapii, czyli leczenia. Każde leczenie nieprzyczynowe jest tylko usuwaniem objawów. Później musi dojść do nawrotów starych objawów chorobowych plus objawy chorobowe wynikające z maskowania tych objawów, czyli powikłania (uszkodzenia ważnych układów i organów) z nowotworzeniem włącznie.

Zasady zdrowego odżywiania, do których w sposób płynny można dojść za pomocą DP plus picie MO - to leczenie przyczynowe (jeśli używamy słowa: "leczenie", to trzeba dodać: "przyczynowe"; jeśli używamy samego słowa:"leczenie" - to mamy na myśli terapie medyczne, a więc przeciwieństwo dochodzenia do zdrowia).

Porównując to do dziurawego poszycia łodzi płynącej po akwenie, medycyna przy pomocy różnych terapii usiłuje to poszycie uszczelnić za pomocą gumy arabskiej lub w najlepszym przypadku lepiku, ale jest to nieskuteczne. Po jakimś czasie, znów trzeba wybrać wodę z dziurawej łodzi. Tak można z łodzią postępować w nieskończoność, ale niekoniecznie z organizmem. Na dłuższą metę dno łodzi zgnije i pójdzie na dno akwenu. My, za pomocą BPP całe poszycie łodzi wymieniamy na nowe (szczelne).

Dlatego w pierwszych Twoich, Tomku, postach - zaniepokoiłem się, czy aby Twoje subiektywne odczucie na temat Twojego stanu zdrowia, nie jest tylko (przepraszam za określenie) atrapą zdrowia. Z Twojej informacji wynikało, że ćwiczysz fizycznie na dość wysokich obrotach a to też forma maskowania faktycznego stanu zdrowia, czyli celowe ogłupianie organizmu. Następnie dostarczanie mu niby naturalnych odżywek, które de facto stanowią dla niego dodatkowy balast - żeby miał co naprawiać. Jak go przyzwyczaimy do tego, by czyścił się poprzez uruchomienie tzw. trzeciej nerki, to on tylko będzie czekał na podanie na tacy: przyspieszonego tętna co najmniej 130/sek, podwyższonej temperatury ciała, potów itd. Ale po usunięciu tych toksyn, natychmiast wtłoczymy te, które mają rzekomo zadziałać wspomagająco na organizm (np. owe odżywki).

Tutaj nie popisujemy przechwałkami na temat skuteczności metod dochodzenia do zdrowia przy pomocy BPP, ale opisujemy  doświadczenia empiryczne, które potwierdzają prawdę o zdrowiu wg Hipokratesa (już dla nas nie jest to teoria).

Ja nie mogłem dojść do takiego zdrowia, jakie mam obecnie, a stosowałem "najskuteczniejsze" diety świata, w tym DO. Już sama nazwa jakiegoś modelu odżywiania jest nieporozumieniem. To niefortunna pomyłka wszystkich wyznawców danej diety, która wydaje się być uniwersalna w celu leczenia wszystkich chorób oraz w zdrowiu również. Jest ona uniwersalna, ale tylko w maskowaniu faktycznego stanu zdrowia oraz w budowie zmumifikowanej atrapy zdrowia.

Niejednego Optymalnego obserwowałem, któremu wydawało się subiektywnie, że jest zdrowy, bo po pierwsze zadziałała podświadomość, nawet po przejściu na najśmieszniejszą, najgłupszą (najbardziej wynaturzoną) dietę cud - pacjent odczuwał pozytywne zmiany. Na pewien czas stare męki związane z detokesm utylizacją, neutralizacją toksyn w starych szlakach metabolicznych jakby ustają, bo organizm zajmuje się nowymi. Doradcy tych diet czy dietetycy wtedy twierdzą, że "odbagniają" się stare szlaki metabolicznie. Czy aby na pewno się "odbagniają"?

Po drugie na podświadomość działa maskowanie medycyny "naturalnej", która pokazuje jak inni pacjenci zostali "wyleczeni" (chodzi de facto o zaleczenie). Potem taki gość, jak go energia rozpiera, to dawaj ją upuszczać. Wtedy go się trzymają różne dziwaczne, ćwiczenia. A on myśli, że taka ogólna kondycja organizmu jest dzięki tym ćwiczeniom. Finał jest taki najczęściej, że był chłop i nie ma chłopa, albo z miesiąca na miesiąc, albo z dnia na dzień.

Takie fakty osobiście obserwowałem wśród Optymalnych czy NeoOptymalnych. Chyba w roku ubiegłym, jeszcze przed zejściem pana prezesa Janego - odbyła się cała czarna seria zejść nieodwracalnych wśród Optymalnych. Osobiście w dwóch przypadkach ostrzegałem ich o takim finale. Jeden z nich twierdził, żebym mu nie mieszał w głowie innymi teoriami, bo on jest wierny tylko jednej (DO). Tak więc biedak za około pół roku od naszego spotkania obudził się z przysłowiową ręką w nocniku. Rak przełyku. Uderzenie w potułę do dra Kwaśniewskiego, ale ponieważ sam guru był w dość złym stanie zdrowia, więc przyjął go jego asystent, który w takich przypadkach zalecił ich "panacum" na wszelkie choroby: - "więcej żółtek...". Za miesiąc gość zmarł. O drugim przypadku już pisałem kiedyś w innym wątku. Wracając do prezesa Janego - sam ostro zakazywał członkom OSBO aby edukowali się z innych publikacji niż dra Kwaśniewskiego.
(Przepraszam za nieskromność i podam link do swojego postu, w którym też niestety cytuję siebie, ale w owym czasie pisałem trochę niepoprawnie, przynajmniej jeśli idzie o zasady dobrego pisania na forach: - http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=4686.msg43794#msg43794).
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=6789.msg65946#msg65946

Tutaj mi przychodzi na myśl Dieta optymalna - w interpretacji pani dr Witoszek. To jest dieta wybitnie maskująca faktyczny stan zdrowia. Jest to DO bis do kwadratu. Ta ostatnia potrafi w 3 dni wyleczyć prawie każdego pacjenta, prawie z każdych objawów chorobowych. Oczywiście, chodzi tutaj o zaleczenia, jak mówi Lacky. Taki euforyczny zaleczony pacjent, często gęsto jest zawiedziony, kiedy powrócą stare objawy chorób  i nabędzie nowych. Wówczas udaje się do autorki diety, a ona mu każe zamienić kolejność rotacji produktów spożywczych w przeprowadzanej rotacyjności, albo zaleca zamianę kaszanki na czarne, albo zamianę szpiku kostnego żółtego na szary, albo czarny salceson Włoski na ozorkowy, itd. itp.

Błonnik dobrze oczyszcza jelita z zalegającej masy kałowej. Jeżeli układ pokarmowy jest zdrowy a niezaleczony to bakterie gnilne nie potrafią się w nim rozwinąć. Optymalni nie zdają sobie sprawy z tego, że można jeść dużo błonnika i nie mieć wcale gazów.
Nie zdają sobie sprawy, bo guru im wmówił, że objętość stolca w jednorazowym wypróżnieniu powinna się = objętości "kupy" kury. Zaś pojemność/objętość żołądka człowieka Optymalnego powinna się = jego pięści. Tak że jedzenie bogato resztkowe odpada, żeby nie rozpychać żołądka, no i sprawa tej "kupy"... Natomiast tłuszcze twarde - one zrobią swoje. W tym wypadku nie potrzeba jeść błonnika, bo nasycone kwasy tłuszczowe rozpuszczą ewentualne złogi i organizm łatwo je wydali. Dopuszcza się jedzenie błonnika, ale z warzyw gotowanych (w myśl zasady, że pokarmy powinny być jak najbardziej nadtrawione poza organizmem oraz powinny "odkwaszać" organizm po tzw. ewentualnym przebiałczeniu).


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 31-12-2010, 15:09
Cytat
Tomek. Od kiedy łykacie z żoną suplementy, bądź pijecie soki? O części już napisałeś i podałeś nawet linki.
Machos,
Wyciskarkę do soków kupiłem żonie na urodziny 9.11.2010.
Wcześniej piliśmy soki z dzikiej róży i żurawiny.
Suplementy zacząłem stosować w związku z intensywnym uprawianiem sportu (ok. 3 lat):
Mg, Se, wit. B-15, L-karnityna, wit. D, wit. C, proszek Auera (tak jak już pisałem) dodaję do wody i piję podczas treningu. Chia - to bardziej ciekawostka przyrodnicza, dowiedziałem się o niej niedawno i nie miałem jeszcze okazji wypróbować na zawodach.
Bierzemy też Detox. Chodzimy do sauny.
Nie mam kontuzji! Wcześniej, gdy grałem w koszykówkę ciągle miałem kontuzje.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: scorupion 31-12-2010, 16:13
Cytat
Suplementy zacząłem stosować w związku z intensywnym uprawianiem sportu (ok. 3 lat):Mg, Se, wit. B-15, L-karnityna, wit. D, wit. C, proszek Auera (tak jak już pisałem) dodaję do wody i piję podczas treningu. Chia - to bardziej ciekawostka przyrodnicza, dowiedziałem się o niej niedawno i nie miałem jeszcze okazji wypróbować na zawodach.Bierzemy też Detox. Chodzimy do sauny.Nie mam kontuzji! Wcześniej, gdy grałem w koszykówkę ciągle miałem kontuzje

Też tak robiłem kiedy po kilku latach stosowania DO zaczęły mnie nękać kontuzje, głównie mięśni i ścięgien, pojawiło sie koszmarne znużenie i ogólna słabość. Suplementy na chwilę pomagały, tak było z zasadowym proszkiem, chlorellą, aminokwasami itp. Niestety, po niezadługm czasie poprawy następowało znaczne pogorszenie. Wygłupiałem się w ten sposób ponad cztery lata. Kiedy znalazłem to forum doznałem oświecenia. Powoli jest coraz lepiej, żadnej kontuzji, szybsza regeneracja, lepsze wyniki.
Suplementy to śmieci, żeby nie napisać bardziej dosadnie.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Machos 31-12-2010, 16:47
Suplementy zacząłem stosować w związku z intensywnym uprawianiem sportu (ok. 3 lat):
Co Ci daje intensywne uprawianie sportu?


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 31-12-2010, 16:58
Cytat
Co Ci daje intensywne uprawianie sportu?

1/ Przyjemność - rodzaj hobby
2/ Możliwość sprawdzenia, że organizm dobrze funkcjonuje
3/ Możliwość porównywania wyników
4/ Możliwość ścigania się z innymi lekarzami
5/ Możliwość poznawania ciekawych ludzi, którzy interesują się fizjologią, medycyną sportową, żywieniem, itd.
6/ Narzucenie sobie dyscypliny (walka z lenistwem)
7/ Możliwość zdobywania dobrych miejsc w zawodach
8/ Możliwość życia w harmonii (ducha, umysłu i ciała)
9/ Utrzymywanie dobrej kondycji w starszym wieku
10/ Możliwość uprawiania triathlonu z jedną z moich córek


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Machos 31-12-2010, 17:07
Tomek. Wiesz czego brakuje w tych dziesięciu punktach?


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 31-12-2010, 17:10
Cytat
Bo wciąż podsuwa nam Pan jakieś badania naukowe, które bardzo rzadko potwierdzają to, co my wiemy, że ludzki organizm jest doskonale przystosowany do życia. Wystarczy mu tylko nie przeszkadzać. Na takich badaniach nikt nie zarobi, więc nikt nie łoży na nie pieniędzy, a media o nich nawet nie wspomną. Powodzeniem cieszą się badania, z których wynika, że ludzki organizm to pomyłka natury, więc trzeba coś pokombinować (czytaj: kupić), żeby to to w ogóle mogło istnieć. Wyniki takich badań są nagłaśniane we wszelkich mediach jako prawda objawiona, bo nałukowa. Na gawiedź to działa, bo jak już w telewizji mówili... Inaczej mówiąc: badania naukowe to zwyczajny marketing - ściema dla gawiedzi.

Natura wie, na jakiej zasadzie działa. Nas interesują te badania naukowe, które uchylają rąbka tajemnicy natury. Badania mające na celu przechytrzenie natury nas nie interesują.

Zgadzam się z Panem w sprawie badań robionych na określone zamówienie.
Wcześniej przedstawiałem badania, które potwierdzają Pańskie poglądy na temat zespołu nieszczelnego jelita i kandydozy. Uznał je Pan za mało interesujące.
Natomiast w dyskusji dotyczącej ograniczenia węglowodanów w żywieniu przedstawiłem kilka artykułów i wypowiedzi, w których można znaleźć rzeczowe argumenty.
Ograniczenie spożycia węglowodanów nie jest "kombinowaniem" ani merketingiem, ale ważnym elementem zdrowego życia.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 31-12-2010, 17:11
Cytat
Tomek. Wiesz czego brakuje w tych dziesięciu punktach?
Domyślam się, że punktu jedenastego (?)


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 31-12-2010, 17:20
Cytat
Wyleczył, czy zablokował? Tacy ludzie są "zdrowi", a nagle schodzą z tego świata albo zapadają na raka albo nagle mają mnóstwo chorób z autoagresji.

Tomek, tak mniemam, łyka suplementy albo łykał długie lata, a to doskonale mumifikuje. To co miało zostać wydalone, tkwi w organizmie i może "wybuchnąć".  Mam nadzieję, że napisze prawdę o sobie. W końcu o to nam chodzi.

Przepraszam, że nie miałem nawrotu mykobakteriozy, nie zachorowałem na raka i nadal żyję. Wiem, że to niezgodne z doktryną i nad tym ubolewam.

Może faktycznie jestem zmumifikowany (?)

Pozostaje mi czekać na wielki wybuch. Ciekawe ile lat?
Na razie cieszę się życiem, dobrym zdrowiem i jestem szczęśliwy.

Zapewniam, że piszę prawdę.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 31-12-2010, 17:35
Ograniczenie spożycia węglowodanów nie jest "kombinowaniem" ani merketingiem, ale ważnym elementem zdrowego życia.
Nie rozumiem określenia: ograniczenie spożycia węglowodanów. Czy chodzi o normalne nieśmieciowe odżywianie, czy jakieś dietetyczne wydziwianie?


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 31-12-2010, 17:41
Cytat
Prawdopodobnie opierasz się na interpretacji optymalnych

Pudło. Sprawdź źródła, które podałem. Włożyłeś mnie do niewłaściwej szufladki.
Nie napisałem, że metoda dr. Jana Kwaśniewskiego chroni przed nowotworami. Przykro mi, że pan Adam Jany zachorował i zmarł. Nie chcę się na ten temat wypowiadać, bo nie znam jego historii (gdybym znał też nie mógłbym - tajemnica lekarska).

Cytat
ten przykład to taka abstrakcja

Oczywiście, użyłem absurdu, żeby wykazać absurdalność Twojej tezy (prozdrowotne działanie żywienia niskowęglowodanowego wynika z ograniczenia podaży szkodliwych lektyn).
Ludzie nie żywią się surową fasolą.

Cytat
Te badanie pokazują tylko, jakie uzyskuje się parametry, jak wygląda stan organizmu i jak je interpretują ludzie.

Z tego artykułu wynika, że:

Efekty żywienia niskowęglowodanowego:
homeostaza glukozy w surowicy jest zachowana
wzrasta stężenie ciał ketonowych w surowicy
zmniejsza się nieco ilość glikogenu w mięśniach
podstawowa produkcja glukozy przez wątrobę ujemnie koreluje z poziomem ciał ketonowych w surowicy
oporność na insulinę ulega redukcji
obniża się poziom trójglicerydów
wzrasta cholesterol HDL
obniża się lub ulega niewielkim zmianom cholesterol całkowity i LDL

Wnioski:
Żywienie niskowęglowodanowe może być skuteczne w leczeniu:
 otyłości
 cukrzycy typu 2
 nadciśnienia tętniczego
 hiperlipidemii
 zespołu metabolicznego !
 padaczki
 narkolepsji


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 31-12-2010, 17:48
Wnioski:
Żywienie niskowęglowodanowe może być skuteczne w leczeniu:
 otyłości
 cukrzycy typu 2
 nadciśnienia tętniczego
 hiperlipidemii
 zespołu metabolicznego !
 padaczki
 narkolepsji
I co z tego wynika?


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Machos 31-12-2010, 17:55
Przepraszam, że nie miałem nawrotu mykobakteriozy, nie zachorowałem na raka i nadal żyję.
Bo leczenie jest jeszcze skuteczne.

Może faktycznie jestem zmumifikowany (?)
Ciepło, ciepło.

Pozostaje mi czekać na wielki wybuch. Ciekawe ile lat?
Wcale mi nie do śmiechu nad Twoim losem.

Na razie cieszę się życiem, dobrym zdrowiem i jestem szczęśliwy.
Aż przestanie działać atrapa zdrowia.



Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 31-12-2010, 20:20
Na razie cieszę się życiem, dobrym zdrowiem i jestem szczęśliwy.
Aż przestanie działać atrapa zdrowia.

No właśnie. Zawsze w takich przypadkach zastanawiam się, co by było, gdyby suplemanciarze przestali brać te swoje leki. Bo to są leki, nic innego. Co z tego, że nie chemiczne, tylko pochodzenia naturalnego? Leki to leki - jeśli wywierają aktywny wpływ na funkcjonowanie organizmu, to leczą, a więc są lekami. Dla nas, panie Tomaszu, zdrowie ma wynikać z ogólnej kondycji organizmu, a nie rodzaju zastosowanych leków. To nie jest niewielka różnica. Pan postrzega zdrowie przez pryzmat medycyny, a więc może nam zaimponować badaniami naukowymi, my zaś medycynę postrzegamy jako szkodliwy czynnik, a - jak Pan sam wie - prawie nikt nie robi badań racjonalnych, potwierdzających, że immunologiczny (łac. wolny od chorób) to nie jest czcza gadanina, tylko twarda rzeczywistość, bardzo niewygodna dla medycyny.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 01-01-2011, 10:43
Zgadzam się z Panem w sprawie badań robionych na określone zamówienie.
Wcześniej przedstawiałem badania, które potwierdzają Pańskie poglądy na temat zespołu nieszczelnego jelita i kandydozy. Uznał je Pan za mało interesujące.
Natomiast w dyskusji dotyczącej ograniczenia węglowodanów w żywieniu przedstawiłem kilka artykułów i wypowiedzi, w których można znaleźć rzeczowe argumenty.
Ograniczenie spożycia węglowodanów nie jest "kombinowaniem" ani merketingiem, ale ważnym elementem zdrowego życia.
A skąd Pan wie, które badania są robione na zamówienie, a które nie są? Po czym to poznać?

Druga rzecz, to nadal nie wiemy, co ma Pan na myśli pisząc: ograniczenie spożycia węglowodanów. Od DO się Pan odżegnuje, a więc w czym rzecz? Jeśli ograniczenie jakichś produktów żywnościowych, to jakaś dieta. Dobrze to sobie wykombinowałem?


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Lacky 01-01-2011, 23:59
Cytat
Co Ci daje intensywne uprawianie sportu?
1/ Przyjemność - rodzaj hobby
To jest jedyny czynnik, którym powinien się kierować człowiek, uprawiając sport na jakimś tam poziome.

Następna grupa czynników nie wymaga uprawiania wyczynowo sportu, aby je spełnić.
4/ Możliwość ścigania się z innymi lekarzami
5/ Możliwość poznawania ciekawych ludzi, którzy interesują się fizjologią, medycyną sportową, żywieniem, itd.
10/ Możliwość uprawiania triathlonu z jedną z moich córek
 

Kolejna grupa czynników to czynniki wynikające z charakteru, a będące skutkiem niewłaściwego podejścia do zdrowia.
3/ Możliwość porównywania wyników
7/ Możliwość zdobywania dobrych miejsc w zawodach

Natomiast ostatnia grupa to już niewiedza (brak alternatywnych doświadczeń), że tak organizm nie działa:
2/ Możliwość sprawdzenia, że organizm dobrze funkcjonuje
6/ Narzucenie sobie dyscypliny (walka z lenistwem)
9/ Utrzymywanie dobrej kondycji w starszym wieku
8/ Możliwość życia w harmonii (ducha, umysłu i ciała)
Co to w ogóle znaczy „Możliwość sprawdzenia, że organizm dobrze funkcjonuje”? Według Ciebie to oznacza, że narządzie wyćwiczone zachowuje się tak, jak go wyćwiczono (czyli coś jak dobrze wytrenowane zwierzę, które wykonuje polecenia zgodnie z treningiem). Ale co to ma wspólnego z weryfikowaniem, czy organizm dobrze funkcjonuje, to ja nie wiem.
Sprawdzanie, czy organizm dobrze działa, to sprawdzanie, czy szybko się dostosowuje do zmieniających się warunków środowiska i funkcjonowania, a nie czy coraz lepiej powiela te same ćwiczenia (mnie to przypomina rehabilitację po urazie, która ma na celu wymusić na organizmie określone działanie).

Podam Ci przykład sprawnie działającego organizmu (głównie moje przykłady):

1.   Aktywność w ciągu tygodnia prawie zerowa (ruch to głównie zabawy z dziećmi), i tak wiele miesięcy. Po czasie wyjazd w góry (zmiana środowiska i funkcjonowania), całodzienne piesze wędrówki po górach bez zmęczenia, szybkim tempem. Brak jakichkolwiek reakcji ze strony organizmu, że dzień wcześniej był wykonany wysiłek.
2.   Przez rok czasu nie pływać na basenie. Po tym czasie wskoczyć do basenu bez rozgrzewki i przepłynąć 100 długości bez zmęczenia. Brak jakichkolwiek reakcji ze strony organizmu na drugi dzień, że dzień wcześniej był wykonany wysiłek.
3.   Zarazić się od kogoś grypą, anginą, rotawirusem i sprawdzić, czy organizm sam (i jak) sobie z nimi poradzi.
4.   Schłodzić rozgrzane gardło lodowatą wodą, żeby nie dało jakiegokolwiek efektu chorobowego.

To jest sprawdzanie, jaki jest faktyczny stan organizmu i jak funkcjonuje.
Utrzymujesz organizm na wysokim stopniu aktywności, dlatego musi działać sprawnie, ale wystarczy, że zostanie przez jakieś sytuacje życiowe zmuszony do mniejszej aktywności, to zobaczysz, jak szybko można stać się starym człowiekiem (w kilka miesięcy).

Przepraszam, że nie miałem nawrotu mykobakteriozy, nie zachorowałem na raka i nadal żyję. Wiem, że to niezgodne z doktryną i nad tym ubolewam.

Może faktycznie jestem zmumifikowany (?)

Pozostaje mi czekać na wielki wybuch. Ciekawe ile lat?
Na razie cieszę się życiem, dobrym zdrowiem i jestem szczęśliwy.

Zapewniam, że piszę prawdę.

Słyszałem takie argumenty setki razy. Człowiekowi, który czuje się zdrowo i sprawnie, bo zagłusza faktyczny stan organizmu, wydaje się, że będzie żył długo i zawsze będzie sprawny. Zawsze to kończyło się w taki sam sposób – wielkie rozczarowanie. Człowiek ma jedno życie, dlatego często takie rozczarowanie przychodzi tylko raz. Mamy tu na forum wielu takich jak Ty, co uprawiali sporty i byli okazami zdrowia, a teraz walczą z całą gamą chorób patologicznych. W wieku 56 wielu może wydawać się, że można góry przenosić (to jest taki wiek, który trwa do 65-70 lat, gdzie łatwo wszystko zagłuszyć). Adam Jany dotarł do 64 lat w pełnej sprawności z idealnymi parametrami, a potem nastąpiło u niego szybkie niszczenie organizmu.
Wiek emerytalny jest ustawiony na 60-65 lat, bo do tego wieku da się sztucznie oszukiwać organizmy, które przez to są zdatne do pracy.

Cytat
Prawdopodobnie opierasz się na interpretacji optymalnych

Pudło. Sprawdź źródła, które podałem. Włożyłeś mnie do niewłaściwej szufladki.

Tylko raz spotkałem kogoś, kto kierował się inną interpretacją biochemii niż tą interpretowaną przez optymalnych i niskowęglowodanowców. W tej interpretacji nie było żadnego nawiązania do tych dwóch diet. Twoje teksty wskazują na to, że opierasz się na biochemii optymalnych i niskowęglowodanowców. Odżegnujesz się od Dr Kwaśniewskiego, bo uważasz, że dieta niskowęglowodanowa jest o wiele lepsza i ma niewiele wspólnego z dietą optymalną.

Cytat
ten przykład to taka abstrakcja
Oczywiście, użyłem absurdu, żeby wykazać absurdalność Twojej tezy (prozdrowotne działanie żywienia niskowęglowodanowego wynika z ograniczenia podaży szkodliwych lektyn).
Ludzie nie żywią się surową fasolą.

Dlatego zadałem Ci pytanie,
Możesz mi wskazać treść z tego dokumentu, na podstawie którego wypisałeś te podpunkty?

abyś nie mógł niewiedzy obrócić w taką treść. Pomimo tego i tak to zrobiłeś.

Z tego artykułu wynika, że:
Efekty żywienia niskowęglowodanowego:
homeostaza glukozy w surowicy jest zachowana
wzrasta stężenie ciał ketonowych w surowicy
zmniejsza się nieco ilość glikogenu w mięśniach
podstawowa produkcja glukozy przez wątrobę ujemnie koreluje z poziomem ciał ketonowych w surowicy
oporność na insulinę ulega redukcji
obniża się poziom trójglicerydów
wzrasta cholesterol HDL
obniża się lub ulega niewielkim zmianom cholesterol całkowity i LDL

Wnioski:
Żywienie niskowęglowodanowe może być skuteczne w leczeniu:
 otyłości
 cukrzycy typu 2
 nadciśnienia tętniczego
 hiperlipidemii
 zespołu metabolicznego !
 padaczki
 narkolepsji

Przypadłości: otyłość, cukrzyca typu 2, nadciśnienie tętnicze, hiperlipidemia, zespół metaboliczny, narkolepsja wynikają z jednego banalnego procesu (ciekawy jestem czy wiesz, jaki to proces). Defekty (oprócz cukrzycy, bo tego nikt nie sprawdzał) można wyleczyć (trwale, a nie zaleczyć) w kilka miesięcy przez pice samego PMO w połączeniu z DP, ale trzeba umieć interpretować reakcje organizmu (a takich ludzi jest jeszcze mało).  

Czy wiesz, że wegetarianie nie chorują na cukrzycę, a nawet jest wiele przypadków, gdzie ścisłe stosowanie diety wegetariańskiej wyleczyło cukrzycę typu 1 i 2, nadciśnienie i wszystkie te same choroby, które leczy dieta niskowęglowodanowa? Warunek jest zawsze ten sam - trzeba ściśle stosować się do wytycznych diety, aby osiągnąć sukces.  

Oni piszą, że:
Stosowanie potraw zawierających całe ziarna lub ziarna grubo mielone oraz rośliny strączkowe poprawia wyrównanie metaboliczne cukrzycy (obniża glukozę we krwi) i zmniejsza insulinooporność. Dzięki temu leczy, ale i zapobiega rozwojowi cukrzycy i chorób serca. Dodatkowo orzechy (tłuszcze roślinne), włókna roślinne (w jęczmieniu i owsie), białko sojowe, które stanowią elementy diety wegetariańskiej, redukują lipidy (w tym cholesterol) we krwi. Zastąpienie białka zwierzęcego białkiem roślinnym może poprawić sytuację osób z chorobami nerek w cukrzycy.

 Ten sam tekst, co piszą niskowęglowodanowcy.

Wracając jeszcze do tego pytania:
Cytat
Jeżeli ktoś ma padaczkę, bo ma uszkadzany przez toksynę układ nerwowy, to normalnym procesem będzie ustąpienie padaczki, jak się odstawi tę toksynę.

Lacky,
Czy udało Ci się wyleczyć jakieś dziecko z padaczki za pomocą MO?
Mnie niestety nie, chociaż z uporem próbuję.
Dieta ketogenna wielu dzieciom pomaga, więc ją stosuję, ponieważ wiem, że nie jest szkodliwa.
Zapewne istnieją też inne przyczyny padaczki oprócz tej, którą wymieniłeś.

Od kiedy zacząłem się oczyszczać, nie zadaję sobie pytań, czy coś da się wyleczyć. Natomiast zadaję sobie pytania jak mocno musi być zdefektowany organizm, żeby nie można go było przywrócić do pełnego zdrowia przy rygorystycznym stosowaniu się do zasad z tego forum z wykorzystaniem infekcji wirusowych i bakteryjnych.

Żeby dojść do takiego myślenia, trzeba na choroby patrzyć z innego kontekstu niż tylko usuwanie objawów i stanu samopoczucia.

Aby wyzdrowieć, człowiek musi swoje odcierpieć w dużej części schorzeń, np. moja żona wyleczyła bóle migrenowe anginami. Przechorowała kilka angin (w czasie choroby ból migrenowy trwał przez 7 dni z większym nasileniem). Każde odchorowanie było słabsze, a ból już nigdy nie powrócił. U mnie większość defektów, jakie miałem, również ustępowała po odchorowaniach związanych z silnym bólem. Narośl skórna, która znikała zawsze wcześniej, zwiększała swoją objętość przynajmniej jednokrotnie (tak samo organizm pozbywał się blizn).


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 02-01-2011, 09:39
Z nowym rokiem przyszła mi do głowy parafraza znanego powiedzenia: Im lepszy lekarz, tym więcej zna najnowszych badań naukowych.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Machos 02-01-2011, 12:12
Wnioski:
Żywienie niskowęglowodanowe może być skuteczne w leczeniu:
 otyłości
 cukrzycy typu 2
 nadciśnienia tętniczego
 hiperlipidemii
 zespołu metabolicznego !
 padaczki
 narkolepsji
I co z tego wynika?
Tomek. Jestem ciekaw Twojej odpowiedzi.

Z nowym rokiem przyszła mi do głowy parafraza znanego powiedzenia: Im lepszy lekarz, tym więcej zna najnowszych badań naukowych.
To prawda, bo lekarka ze skierniewickiej przychodni, która w zeszłym roku chciała "wyleczyć" Damiana, nie podejmowała w ogóle ze mną dyskusji. Nie przedstawiała żadnych naukowych kontrargumentów na zadane pytanie, po co stan zapalny? O dietę, eliminowanie składników pożywienia nie pytałem nawet, bo po wyglądzie znałem menu owej pani.

Wypada dodać, że badania naukowe w 2011 roku będą już o niebo lepsze od tych z roku minionego. Pacjenci w rozmowie ze mną zawsze mają taki kontrargument.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Antonio 02-01-2011, 13:12
Mnie się bardzo podoba refleksja Lacky'ego o sprawnym organizmie:
Cytat
1.   aktywność w ciągu tygodnia prawie zerowa (ruch to głównie zabawy z dziećmi) i tak wiele miesięcy. Po czasie wyjazd w góry (zmiana środowiska i funkcjonowania) całodzienne piesze wędrówki po górach bez zmęczenia szybkim tempem. Brak jakichkolwiek reakcji ze strony organizmu, że był dzień wcześniej wykonany wysiłek.
Jest mi to bliskie.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Machos 02-01-2011, 13:33
Cytat
Co Ci daje intensywne uprawianie sportu?

1/ Przyjemność - rodzaj hobby
2/ Możliwość sprawdzenia, że organizm dobrze funkcjonuje
3/ Możliwość porównywania wyników
4/ Możliwość ścigania się z innymi lekarzami
5/ Możliwość poznawania ciekawych ludzi, którzy interesują się fizjologią, medycyną sportową, żywieniem, itd.
6/ Narzucenie sobie dyscypliny (walka z lenistwem)
7/ Możliwość zdobywania dobrych miejsc w zawodach
8/ Możliwość życia w harmonii (ducha, umysłu i ciała)
9/ Utrzymywanie dobrej kondycji w starszym wieku
10/ Możliwość uprawiania triathlonu z jedną z moich córek
Odniosę się jeszcze do Twojej wypowiedzi (31-ego grudnia psychicznie przygotowywałem się do przywitania tego roku - pracuję w sylwestry) bo wcześniej nie mogłem rzetelnie odpowiedzieć.

Mnie sport nie jest nieznany. Przerobiłem to doskonale na własnym organizmie, więc nie podeprę się badaniami naukowymi, tylko wiedzą z własnego doświadczenia. Kiedy skończyłem 23 lata życia, zacząłem trenować. Najpierw była siłownia około roku, później piłka nożna i bieganie długodystansowe, biegałem dwa razy w tygodniu po 15 kilometrów, dwa, trzy razy w tygodniu. Wszystko to trwało do do lata 2006 roku. Teraz mogę przeglądać zdjęcia z tego okresu, kiedy w piłkarskim stroju śmigałem obok tego gościa http://pl.wikipedia.org/wiki/Jacek_Ziober
a z tym się pokłóciłem http://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_Twarowski.

Dlaczego to robiłem? Na pewno w dziewięciu punktach, które są Twoimi argumentami, mogłem zgodzić się w stu procentach (córki jeszcze nie miałem). Ten jedenasty punkt, to poszukiwanie zdrowia, którego pewnie celowo nie napisałeś. Mnie sport zaczął pomagać na moje dolegliwości wiecznego zasmarkańca, alergika i po części astmatyka. Miałem już dość męczenia się ze swoimi przypadłościami, więc chciałem być twardy. I byłem, bo jak to mówią, wziąłem się za siebie. Było dobrze, rewelacyjnie, kiedy organizm był przemęczony, biegałem, grałem w piłkę i znowu było rewelacyjnie. Niestety do czasu, bo zdrowie poszło w cholerę i znowu zaczęły się problemy i to jeszcze gorsze.

W przeciwieństwie do Ciebie Tomku byłem zbyt głupi, żeby zacząć "podpierać" się suplementami, bo wtedy do dziś pewnie uprawiałbym sporty i niwelował sztucznie niedogodności organizmu wymęczonego sportem. Jak nic powrót do zdrowia po maskowaniu suplementami byłby dla mnie gorszy i dłuższy. Na szczęście niemożność bycia medykiem, chemikiem, czy naukowcem uratowała mnie od popełnienia wielkiego błędu na swoim zdrowiu. Jak ja się cieszę, że nie miałem, nie mam niepotrzebnej, szkodliwej wręcz wiedzy medycznej. Wiedzy, która w Twoim i nie tylko w Twoim przypadku świetnie służy do argumentowania, ale nie ma nic wspólnego ze zdrowiem.

Nie obraź się za te słowa, ale potraktuj je jak szczerą podpowiedź przyjacielską ode mnie, od nas tutaj. Możesz się kłócić, możesz się obrazić, ale tkwisz w wielkim błędzie co do postrzegania zdrowia poprzez uprawianie Twojego ekstremalnego sportu, stosowania diety (bo nie zdrowego odżywiania) i łykania suplementów. W sporcie zwłaszcza świetnie przydaje się dieta i łykanie suplementów. Ludzie czują się rewelacyjnie. Nie tylko Ty. Ludziom jednak brakuje umiejętności obserwowania własnego organizmu, umiejętności bezbłędnego odczytywania sygnałów płynących z własnego organizmu. To jest ta wspaniała wiedza, która tutaj jest przykładem do naśladowania, a której Ci życzę.

Tylko czy człowiek mający tak wiele medycznej wiedzy jest w stanie zrozumieć że nie tyle poznać to, czego się nie wie, ile zapomnieć to, co się wie, lub w co się wierzy, że się wie? Wiedza o zdrowiu podważa fundamenty tego, na bazie czego została zbudowana Twoja kariera, podważa fundamenty tego, co robisz na co dzień. Tobie się może wydawać, że robisz dobrze i nie obraź się, ale robisz źle i jesteś w wielkim błędzie, dlatego że tak Cię ukształtowano poprzez te lata korzystania z naukowych badań.

Doceniam w Tobie jedną, bardzo istotną rzecz. Ty chcesz pomagać ludziom i to jest dla Ciebie światełko w tunelu, chcesz pomóc tym biednym nieuleczalnie chorym, a umiejętność wykorzystania naszej wiedzy pomoże wielu Twoim podopiecznym. Najważniejszy jest jednak własny przykład, ale jaki może on być, skoro propagator zdrowia męczy na maksa organizm (przyśpieszając i tym samym zużywając kopie DNA komórek, skracając sobie tym samym życie), suplementuje się sztucznie i je jak chory?

Jeszcze pięć, sześć lat temu, kiedy wracałem z imprezy całonocnej, miałem opuchnięte stopy i łydki (w moim mniemaniu wtedy obserwowałem, jak się starzeję), nogi mnie bardzo bolały. Odsypiałem ze trzy dni. Kupiłem sobie stołek barowy, żeby nie stać tyle godzin na nogach, bo nie mogłem wytrzymać stania. Ostatnio bardzo mało korzystam ze stołka barowego (jedynie żeby przysiąść do instrumentu i coś zagrać i zaśpiewać) patrzę na niego i się śmieję, bo mam zdrowie, żeby się śmiać ze stołka barowego, żeby chodzić, tańczyć i rozruszać publikę. Mało tego, wczoraj po skończonej imprezie kolumny przerzucałem jak małe cegłówki, bo mam zdrowie jako wartość użyteczną.




Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Machos 02-01-2011, 13:50
Przepraszam, że nie miałem nawrotu mykobakteriozy, nie zachorowałem na raka i nadal żyję. Wiem, że to niezgodne z doktryną i nad tym ubolewam.

Może faktycznie jestem zmumifikowany (?)

Pozostaje mi czekać na wielki wybuch. Ciekawe ile lat?
Na razie cieszę się życiem, dobrym zdrowiem i jestem szczęśliwy.

Zapewniam, że piszę prawdę.

Słyszałem takie argumenty setki razy. Człowiekowi, który czuje się zdrowo, sprawnie, bo zagłusza faktyczny stan organizmu wydaje się, że będzie żył długo i zawsze będzie sprawny. Zawsze to kończyło się w taki sam sposób – wielkie rozczarowanie. Człowiek ma jedno życie, dlatego często takie rozczarowanie przychodzi tylko raz.
U nas w Skierniewicach przystojny, wysportowany, codziennie rano biegał. Sylwetka idealna, przyciągał uwagę. Rozczarował się tylko raz... Miał 53 lata.

Mamy tu na forum wielu takich jak ty, co uprawiali sporty i byli okazami zdrowia, a teraz walczą z całą gamą chorób patologicznych.  W wieku 56 wielu może wydawać się , że można góry przenosić (to jest taki wiek, który trwa do 65-70 lat gdzie łatwo wszystko zagłuszyć). Adam Jany dotarł do 64 lat w pełnej sprawności z idealnymi parametrami a potem szybkie niszczenie organizmu.
Wiek emerytalny jest ustawiony na 60-65 lat bo do tego wieku da się sztucznie oszukiwać organizmy, które przez to są zdatne do pracy.
Ten pan akurat nie zna tego forum, ale zawsze uważał, że dzięki bieganiu oddalił zawał serca o 30 - 40 lat, jak sam mówi. Najpierw przeczytaj to http://trucht-skc.fm.interia.pl/info/sylwetki_pliki/wieczorek.html. Mnie zawsze "koparka" opada, jak to czytam. Mój były wuefista, kiedyś z nim biegałem. Nieźle wyglądało, jak facet siedemdziesięciolatek pytał się mnie: "To co, spróbujesz szybciej biec, czy przybiegniesz za mną?" No i znikał mi z pola widzenia. Dodam, że to akurat jest wyjątek, talent sam w sobie. Nie brał suplementów, ale jadł konkretnie, normalnie a przede wszystkim nie wydziwiał.

Dzisiaj ma ponad 75 lat, ale jest po zawale i ma założone bypassy. Wzorem lat ubiegłych nie biega, a chodzi. Do dziś jak go obserwuję, to chodzi jak człowiek jaskiniowiec. On więcej w życiu przebiegł, niż przespał. Gdzie go nie widziałem, to biegał.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 02-01-2011, 23:08
Cytat
Nie rozumiem określenia: ograniczenie spożycia węglowodanów. Czy chodzi o normalne nieśmieciowe odżywianie, czy jakieś dietetyczne wydziwianie?

U swoich pacjentów podaję węglowodany w ilości 10-30 g/24h (jeżeli wymagają diety ketogennej z powodu padaczki) i 60-100 g/24h (jeżeli nie mają padaczki).
Sam nie prowadzę ścisłego bilansu węglowodanów. Przez 7 lat wypracowałem własny model żywienia niskowęglowodanowego dostosowany do moich potrzeb.

Cytat
Cytat od: Tomasz Dangel  31-12-2010, 17:41
Wnioski:
Żywienie niskowęglowodanowe może być skuteczne w leczeniu:
 otyłości
 cukrzycy typu 2
 nadciśnienia tętniczego
 hiperlipidemii
 zespołu metabolicznego !
 padaczki
 narkolepsji

I co z tego wynika?

Tomek. Jestem ciekaw Twojej odpowiedzi.

To są wnioski, które wyciągają autorzy tego artykułu przeglądowego. Przetłumaczyłem je dla osób, które nie czytają po angielsku.
Pytanie "co z tego wynika?" jest niedorzeczne, ponieważ wnioski są właśnie wynikiem dokonanego przeglądu badań. Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie: "co wynika z wyniku?".

Cytat
Dzisiaj ma ponad 75 lat, ale jest po zawale i ma założone bypassy.

Zobacz:
http://www.nutritionandmetabolism.com/content/1/1/2
http://www.biblelife.org/exercise.htm


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 02-01-2011, 23:29
Pytanie "co z tego wynika?" jest niedorzeczne, ponieważ wnioski są właśnie wynikiem dokonanego przeglądu badań. Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie: "co wynika z wyniku?".
Ujmę to inaczej, być może tym razem dorzecznie. Czy to, że:
"Żywienie niskowęglowodanowe może być skuteczne w leczeniu:
 otyłości
 cukrzycy typu 2
 nadciśnienia tętniczego
 hiperlipidemii
 zespołu metabolicznego !
 padaczki
 narkolepsji"
ma oznaczać, że jest ono zdrowe?


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Machos 02-01-2011, 23:38
Pytanie "co z tego wynika?" jest niedorzeczne, ponieważ wnioski są właśnie wynikiem dokonanego przeglądu badań. Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie: "co wynika z wyniku?".
A wnioski mówią jasno o leczeniu chorób, nie o zdrowiu. Żywienie niskowęglowodanowe może być skuteczne w leczeniu. Co dalej?


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 03-01-2011, 00:22
Owszem, wnioski dotyczą leczenia.

Na podstwie aktualnej wiedzy można twierdzić, że ograniczenie węglowodanów powinno zapobiegać wystąpieniu zespołu metabolicznego.

Sądzę, że żywienie niskowęglowodanowe może być zdrowe, jeżeli będzie zawierało wszystkie niezbędne dla organizmu składniki oraz gdy jakość spożywanych produktów będzie dobra.

Opieram się nie tylko na teorii, ale także na własnym 7-letnim doświadczeniu. Gdyby ten sposób żywienia zagrażał zdrowiu, zapewne już dawno bym to odczuł.

Wiem, że ten ostatni argument Panów nie przekonuje, ponieważ nie ukończyłem jeszcze 100 lat. Wypada więc poczekać. Pożywiom, uwidim.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 03-01-2011, 01:10
Na podstawie aktualnej wiedzy można twierdzić, że ograniczenie węglowodanów powinno zapobiegać wystąpieniu zespołu metabolicznego.

To dziwne, bowiem w ostatnim stuleciu wszystkie badania potwierdzały coś zgoła odwrotnego:
Cytat od:  http://www.nutritionandmetabolism.com/content/1/1/2
In the opinion of most physicians and nutrition scientists, carbohydrate must constitute a major component of one's daily energy intake if optimum physical performance is to be maintained [1]. This consensus view is based upon a long list of published studies performed over the last century that links muscle glycogen stores to high intensity exercise. It has also been reinforced by the clinical experience of many physicians, whose patients following low carbohydrate formula or food diets frequently complain of lightheadedness, weakness, and ease of fatigue.
Co się stało? Odżywianie wysokowęglowodanowe okazało się szkodliwe, więc teraz badania potwierdzają coś innego? Tamte badania były niewiarygodne? Przecież były naukowe... A skąd wiadomo, czy obecne badania naukowe nie są tak samo do bani, jak tamte badania naukowe? A kto powiedział przepraszam tym, którym zniszczono zdrowie powołując się na niegdysiejsze badania naukowe? Dla tych "naukowców" ludzkie zdrowie nic nie jest warte. Oni tylko chcą robić badania naukowe, bo to fajna zabawa.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Machos 03-01-2011, 01:17
Wiem, że ten ostatni argument Panów nie przekonuje, ponieważ nie ukończyłem jeszcze 100 lat. Wypada więc poczekać. Pożywiom, uwidim.
No, ale zanim dożyjesz setki, to daj "cynę", to popatrzymy na Ironmana w akcji http://www.youtube.com/watch?v=jnqpYKx8Fvk


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 03-01-2011, 01:44
Cytat od:  http://www.biblelife.org/exercise.htm
People stopped smoking and began running, but heart disease and lung cancer have actually increased. Lung cancer is now very common among athletes who have never smoked a day in their lives.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 03-01-2011, 10:34
Sądzę, że żywienie niskowęglowodanowe może być zdrowe, jeżeli będzie zawierało wszystkie niezbędne dla organizmu składniki oraz gdy jakość spożywanych produktów będzie dobra.
Przyznam się, że nie rozumiem, o co w tym zdaniu chodzi, ponieważ nie rozumiem tego hasła: żywienie węglowodanowe. Od żywienia "optymalnego" odżegnuje się Pan, zaś na konkretne pytanie odpowiada pokrętnie, przytaczając badania naukowe mające potwierdzić słuszność wypracowanego przez siedem lat własnego modelu żywieniowego:

Cytat
Nie rozumiem określenia: ograniczenie spożycia węglowodanów. Czy chodzi o normalne nieśmieciowe odżywianie, czy jakieś dietetyczne wydziwianie?

U swoich pacjentów podaję węglowodany w ilości 10-30 g/24h (jeżeli wymagają diety ketogennej z powodu padaczki) i 60-100 g/24h (jeżeli nie mają padaczki).
Sam nie prowadzę ścisłego bilansu węglowodanów. Przez 7 lat wypracowałem własny model żywienia niskowęglowodanowego dostosowany do moich potrzeb.

Próbuję zgadnąć, do jakiej konkluzji mają doprowadzić wnioski końcowe. Czyżby tej, którą już dawno przerabialiśmy, że każdy człowiek powinien mieć wypracowany tudzież opracowany "własny model żywieniowy", zaś Pański przypadek ma służyć wyłącznie jako paradygmat dla fachowców, czyli dietetyków?

Wiem, że ten ostatni argument Panów nie przekonuje, ponieważ nie ukończyłem jeszcze 100 lat. Wypada więc poczekać.
Jasne. Komu się śpieszy...


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: scorupion 03-01-2011, 11:14
Cytat
Próbuję zgadnąć, do jakiej konkluzji mają doprowadzić wnioski końcowe. Czyżby tej, którą już dawno przerabialiśmy, że każdy człowiek powinien mieć wypracowany tudzież opracowany "własny model żywieniowy", zaś Pański przypadek ma służyć wyłącznie jako paradygmat dla fachowców, czyli dietetyków?


Pod wpływem tego wątku zajrzałem na obydwa fora optymalne. Zgroza i żałość bierze. Każda choroba po kilkuletnim stosowaniu diety tłumaczona jest nieprawidłowym stosunkiem białek, tłuszczów i węgli. Hihihihi, niedługo do przyrządzania kolacji będą używali wag elektronicznych z dokładnością do dziesiątego miejsca po przecinku. Czysty idiotyzm. Ciekawe, że oni nie widzą tej dziecinady.
Panie Tomaszu, nie ma co upierać. Zdrowy rozsądek wskazuje, że żadna dieta, w tym również niskowęglowodanowa, nie jest panaceum na zdrowie. Może tylko na krótko zaleczyć co poniektóre choroby, a później, jak pisał Machos, wywala patologią. Oby nie śmiertelną. Przerobiłem to na własnej skórze.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Machos 03-01-2011, 12:44
Coś mi się wydaje, że niedługo wątek nazwiemy "Pytania bez odpowiedzi".

Pytanie "co z tego wynika?" jest niedorzeczne, ponieważ wnioski są właśnie wynikiem dokonanego przeglądu badań. Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie: "co wynika z wyniku?".
Ujmę to inaczej, być może tym razem dorzecznie. Czy to, że:
"Żywienie niskowęglowodanowe może być skuteczne w leczeniu:
 otyłości
 cukrzycy typu 2
 nadciśnienia tętniczego
 hiperlipidemii
 zespołu metabolicznego !
 padaczki
 narkolepsji"
ma oznaczać, że jest ono zdrowe?


Ja użyłem tego artykułu tylko po to, żeby przytoczyć zawarte w nim informacje na temat wpływu lektyn na trzustkę (insulinę) i lipolizę (ketony).
A ja jestem dociekliwy, więc pytam: czy to normalne, że lektyny pokarmowe mają wpływ na cokolwiek wewnątrz organizmu? Jak one tam wnikają? - skoro są to glikoproteiny, a więc związki białek i cukrów, a więc związki specyficzne - antygeny.

Sądzę, że żywienie niskowęglowodanowe może być zdrowe, jeżeli będzie zawierało wszystkie niezbędne dla organizmu składniki oraz gdy jakość spożywanych produktów będzie dobra.
Próbuję zgadnąć, do jakiej konkluzji mają doprowadzić wnioski końcowe. Czyżby tej, którą już dawno przerabialiśmy, że każdy człowiek powinien mieć wypracowany tudzież opracowany "własny model żywieniowy", zaś Pański przypadek ma służyć wyłącznie jako paradygmat dla fachowców, czyli dietetyków?

Pytanie "co z tego wynika?" jest niedorzeczne, ponieważ wnioski są właśnie wynikiem dokonanego przeglądu badań. Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie: "co wynika z wyniku?".
A wnioski mówią jasno o leczeniu chorób, nie o zdrowiu. Żywienie niskowęglowodanowe może być skuteczne w leczeniu. Co dalej?

Czy jest szansa Tomku na przyznanie nam racji, czy dalej obrona sztuki medycznej?


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 03-01-2011, 14:36
Pod wpływem tego wątku zajrzałem na obydwa fora optymalne. Zgroza i żałość bierze. Każda choroba po kilkuletnim stosowaniu diety tłumaczona jest nieprawidłowym stosunkiem białek, tłuszczów i węgli. Hihihihi, niedługo do przyrządzania kolacji będą używali wag elektronicznych z dokładnością do dziesiątego miejsca po przecinku. Czysty idiotyzm. Ciekawe, że oni nie widzą tej dziecinady.
Pierwszy zlot forum Biosłone miał miejsce w Ustroniu, w ośrodku "Optymalnych". W jadalni, na specjalnej tablicy informacyjnej, pozostał jadłospis z ostatniego dnia turnusu, na którym rzeczywiście przy każdym daniu widniały informacje o zawartości białek, tłuszczów i węglowodanów z dokładnością do drugiego miejsca po przecinku. Możecie to sobie wyobrazić? - Befsztyk: B - 18,32 g, T - 9,07 g, W - 0,05 g. I tak cała lista dań - od śniadania do kolacji.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Machos 03-01-2011, 15:18
Tomek. Czy byłbyś w stanie napisać jak wygląda Twój jadłospis? Pomijając już niezgodność naszych poglądów z Twoimi, mógłbyś napisać co jadacie w domu na śniadanie, czy na obiad? Czy do każego posiłku łykacie suplementy? Czy może taką jedną tabletkę multi na cały dzień?

Czy uważasz, że zamiast zjeść jabłko, które samo wyrosło trzeba łykać sztuczne, zrobione w fabryce witaminy albo minerały? Nie wystraczą witaminy i minerały z warzyw czy owoców żeby nie mieć kontuzji po bieganiu, bądź jeździć rowerem? Przecież właśnie MO umożliwia wchłanianie w wystarczającej ilości witaminy i minerały z tego co dostępne do kupienia na targu albo w sklepie. Więc po co tabletki?


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 03-01-2011, 17:30
Cytat
Tomek. Czy byłbyś w stanie napisać jak wygląda Twój jadłospis?

Machos,

Spróbuję, chociaż zdaję sobie sprawę, że może to wyglądać dziwnie. Pamiętam, żeby pisać prawdę.

Rano piję wodę i łykam Detox (2 x dz.), jukkę (3 x dz.), magnez, selen, witaminę D (b. duża dawka).
http://www.faceci.com.pl/pure_yucca.html
Magnez i selen zacząłem używać po przeczytaniu książki prof. Juliana Aleksandrowicza "Nie ma nieuleczalnie chorych".
Dawkę witaminy D ustaliłem badając jej poziom w surowicy.
Jukkę biorę tylko po to żeby przetestować na sobie.

Śniadanie nieco później: jakieś tłuste mięso upieczone przez żonę (np. boczek albo pasztet), jeżeli jest chude to dodaję tłuszczu (np. masło, które sprowadzam z Suwalszczyzny). W piątek ser (też sprowadzany od przyjaciół z Suwalszczyzny z ekologicznego gospodarstwa). Gdy jem śniadanie w domu (w czasie weekendu) wtedy najchętniej jajka (z ekologicznej hodowli). Czasem jem wędliny przywożone do nas przez rodzinę, która sama je robi.

W ciągu dnia: orzechy, banan (jeżeli mam trening zjadam jednego banana przed, a drugiego po treningu; w czasie treningu piję wodę z proszkiem Auera), piję kawę naturalną mieloną w ekspresie bezpośrednio przed zaparzeniem (dodaję trochę miodu, też z Suwalszczyzny), piję zieloną herbatę (Sencha Sakura), soki z róży i żurawiny. W hospicjum mamy własne ujęcie wody i filtry.
http://www.polskaroza.pl/produkty.php?page=pokaz_produkt&id_produktu=26
http://www.polskaroza.pl/produkty.php?page=pokaz_produkt&id_produktu=32

Po pracy ok. godz. 17 robię i piję sok z ekologicznych warzyw i owoców (marchew, pietruszka, seler, burak, jabłko).

Chętnie jem kapustę kiszoną (też od znajomych ze wsi) lub awokado, dodaję do tego czosnek (świeżo wyciśnięty) i oleje (lniany, makowy i  z wiesiołka http://zlotopolskie.pl/).

Potem jemy zasadniczy posiłek - mięso zrobione w domu przez żonę (karkówka, żeberka, golonka, cielęcina, polędwica wołowa, raz w tygodniu surowe mięso wołowe z żółtkami i oliwą). Mięso kupujemy w sklepie, prowadzonym przez rodzinę, którą darzymy zaufaniem lub sprowadzamy ze wsi ze znanego źródła. Do smażenia mięsa używamy smalcu lub oliwy. Do tego np. borówki zrobione w domu, lub gotowane warzywa (np. brokuły). Popijamy czerwonym wytrawnym winem. W piątki jadamy rybę albo smażony ser, albo coś z jajek (np. omlet)

Wieczorem, gdy żona chce mi zrobić przyjemność robi koktajl z błonnikiem.

Jeżeli idę do sauny, to wypijam dodatkowo ok. litra wody.

Wieczorem, bezpośredno przed snem piję miksturę oczyszczającą.

W czasie wakacji (spędzam 2 miesiące w namiocie nad jeziorem na Suwalszczyźnie) rano robię dwa treningi (pływanie + bieg lub rower), wtedy tylko piję wodę z proszkiem Auera i jem 2 banany. Pierwszy posiłek zjadam dopiero ok. godz. 11-12 u zaprzyjaźnionych gospodarzy. Jem ser, jajka, mięso, tłuszcz, czosnek. Potem (po przerwie) wypijam czajnik (lub dwa) zielonej herbaty. W ciągu dnia piję duży słoik zsiadłego mleka udojonego w zaprzyjaźnionym gospodarstwie. Wieczorem zjadam solidny posiłek: mięso + warzywa, ew. surówka. W piątek - najchętniej ryby z naszego jeziora (sielawa) lub jajka. Wodę biorę ze źródła.

Gdy dużo trenuję (przed zawodami) bezpośrednio przed treningiem biorę witaminę B15 i L-karnitynę.

Staram się nie jeść poza domem (oczywiście nie zawsze jest to możliwe). W takich sytuacjach bardzo uważam żeby się nie zatruć. Czasem tylko pozoruję, że coś jem.

Uff. To chyba wszystko. Teraz masz mnie za kompletnego dziwaka?


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 03-01-2011, 17:59
Cytat
Coś mi się wydaje, że niedługo wątek nazwiemy "Pytania bez odpowiedzi".

Machos,
Wybacz, to nie brak kultury z mojej strony. Byłem przez dwa dni poza Warszawą. W czasie świąt staram się nie używać komputera (kwestia higieny). Biegałem za to w ślicznym lesie na nartach.
Pytań jest tyle, że nie jestem w stanie na wszystkie odpowiedzieć, więc wybieram te bardziej dla mnie zrozumiałe.
Mam też wrażenie, że nie czytacie zbyt dokładnie moich odpowiedzi i załączników, co mnie trochę zniechęca do wyjaśniania wciąż tych samych problemów.

Cytat
Czy jest szansa Tomku na przyznanie nam racji, czy dalej obrona sztuki medycznej?

Jeżeli się nie mylę to nie dyskutujemy tu na temat sztuki medycznej (dlaczego miałbym z Wami na taki temat dyskutować?), ale zdrowego modelu życia. Ja bronię tezy, że żywienie niskowęglowodanowe i uprawianie amatorskiego sportu może mieć korzystne dla człowieka, prozdrowotne działanie, a Wy ten pogląd kwestionujecie. Zwróć proszę uwagę, że moje stanowisko nie jest zgodne z oficjalnymi zaleceniami żywieniowymi. Twierdzę, że ktoś taki jak ja (tzn. odżywiający się tak jak ja lub podobnie) może również czerpać z dobrodziejstw zalecanych tu metod prozdrowotnych (właśnie w ten sposób przyznaję Wam rację i nisko się kłaniam). Wydaje mi się, że przeszkodą w uzyskaniu konsensusu są Wasze wcześniejsze doświadczenia ze zwolennikami diety zalecanej przez dr. Jana Kwaśniewskiego oraz brak wiary w to, że jestem zdrowy. Tego ostatniego niestety nie jestem w stanie udowodnić (nie mogę przecież wykluczyć, że zachoruję na jakąś paskudną chorobę i umrę). Tu oczywiście wchodzimy na pole spekulacji i wróżenia z fusów. Zdecydowanie brak mi entuzjazmu do wykazywania, że nie jestem słoniem (a może jestem?).
Zapewniam jednak o moim szacunku i sympatii. Dużo się tu uczę, za co szczerze dziękuję. Jeżeli jednak lubicie strzelanie do kaczek, to mnie rola kaczki raczej nie odpowiada. Trudno latać ze śrutem w ...


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 03-01-2011, 19:03
Ja bronię tezy, że żywienie niskowęglowodanowe i uprawianie amatorskiego sportu może mieć korzystne dla człowieka, prozdrowotne działanie, a Wy ten pogląd kwestionujecie.
Jeśli chodzi o odżywianie niskowęglowodanowe, to go nie kwestujemy z przyczyny prozaicznej - nie wiemy co to jest. Czym ono się rożni; w czym jest lepsze od naszych zasad zdrowego odżywiania?

Co do prozdrowotnej roli sportu, to się rzecz jasna nie zgadzamy. Sport ma raczej działanie promedyczne, niż prozdrowotne. Nie znaczy to bynajmniej, że jesteśmy przeciwnikami aktywności fizycznej. Jeśli ktoś ma ochotę na ruch, zwłaszcza na świeżym powietrzu, i sprawia mu on przyjemność, to z pewnością wyjdzie mu na zdrowie. Jesteśmy przeciwnikami propagandy sportowej, uzależniającej zdrowie od sportu. Temu jesteśmy przeciwni, jak każdej innej głupocie. W tej sytuacji rzecz jasna nie popieramy tego gonienia do sportu po zdrowie. To jest wręcz zamach na zdrowie. Naiwni, którzy dają się zwieść tej kłamliwej propagandzie, mimo że nie mają ochoty ani predyspozycji, narażają się na poważny uszczerbek na zdrowiu. Inni,którzy uwierzą, że warunkiem zdrowia jest uprawianie sportu, ale go nie uprawiają (z najrozmaitszych powodów), żyją w poczuciu winy, że dostatecznie dużo nie zrobili dla własnego zdrowia, więc teraz są chorzy. A to przecież bzdura. Niedobór sportu nie jest przyczyną żadnej choroby. Takie jest nasze stanowisko.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Wira 03-01-2011, 19:51
Przepraszam Panów, że pozwoliłam sobie wtrącić się do dyskusji - nie jestem stroną, ponieważ moja wiedza jest prawie równa ( lub równa prawie) zeru. Ale jestem ogromnie uradowana tą wypowiedzią Mistrza o sporcie.
Moja siostra lubi uprawiać sport - ja NIENAWIDZĘ! I zawsze miałam poczucie niższości, ze jestem jakaś inna, gorsza - przecież sport trzeba uprawiać, bo inaczej szybciej podupadnę na zdrowiu!!
 A teraz jest mi fajnie. Dziękuję.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Machos 04-01-2011, 00:47
Tomek. Przede wszystkim wielkie dzięki za odwagę, że napisałeś jak wygląda Twoje odżywianie. Nie będę się już powtarzał, ale i Ty i my zdajemy sobie sprawę, że tutaj nasze poglądy się zdecydowanie różnią.

Ja stoję na stanowisku, że próbujesz stworzyć coś indywidualnego, niepowtarzalnego, tak mi się wydaje. Tyle że nasze doświadczenie, wiedza praktyczna (nie badania naukowe, a jeszcze lepiej mi pasuje nie badania medyczne, bo pomiędzy tymi a tymi badaniami jest ogromna różnica) a nie badania medyczne pokazują, że Twoje eksperymenty wiodą nieustannie do choroby. Mamy doświadczenie z ludźmi, którzy robili tak jak Ty.

Nasze zdanie na temat suplementów, leków już znasz. Skoro organizm niedomaga, więc musisz wziąć suplement i czujesz się dobrze, a to przecież działanie alopatyczne. Zauważ, że katar prozdrowotny też doskonale zablokujesz działaniem suplementów. Suplementami nie pozwolisz więc organizmowi przeprowadzić sprzątania zdefektowanych komórek, a przecież o to chodzi. Zauważ, że bierzesz suplementy i od razu zakładasz: "Biorę, bo mam się lepiej czuć, to ja decyduję za mój organizm, bo przeczytałem sto tysięcy badań naukowych, mało tego, napisałem sam niejedną pracę naukową, więc mam przecież wiedzę". Pytanie zasadnicze Tomek. Czy Twój organizm zgadza się z Tobą? Pozornie tak, ale tylko pozornie.

Jak może się zgadzać, skoro bolą nogi albo dziś nie ma ochoty na spacer? Jak może się zgadzać, skoro dziś jest kontuzja? Jak może się zgadzać, skoro czuje się zmęczony? Jak może się zgadzać skoro dziś mówi: "Proszę, daj mi odpocząć". Czy zatem odpoczynkiem jest pigułka? Nie zaprzeczysz, ale tak. W Twoim wypadku jest pigułka odpoczynkiem, przeciwbólowa, regeneracyjna na zmęczone, zdefektowane komórki, zniszczone treningiem. Karmisz chore komórki i utrzymujesz przy życiu, kiedy organizm miałby ochotę je wydalić i zastąpić nowymi. Nie dajesz szansy organizmowi, więc nie odchorowujesz nic a nic. Na chorobę masz tabletkę.

Wiem, wiem, powiesz, że przecież Ty właśnie z pomocą tabletek pomagasz organizmowi zmienić komórki zdefektowane na nowe. Tylko pytam, czym? Sztucznym na nowe komórki? Teraz myślę, że trochę mnie rozumiesz, że robisz balsam własnego ciała, takiego cyborga.

Niechaj też będzie to dobrą radą dla Ciebie. Moja żona, nie czyta tutaj za często, ale akurat poprosiłem ją, żeby przeczytała to co napisałeś. Powiedziała: "Jezu, to jakiś robot!"

Uff. To chyba wszystko. Teraz masz mnie za kompletnego dziwaka?
A co, myślisz że nie? Mam Ciebie za dziwaka. Dlaczego?

Śniadanie nieco później: jakieś tłuste mięso upieczone przez żonę (np. boczek albo pasztet), jeżeli jest chude to dodaję tłuszczu (np. masło, które sprowadzam z Suwalszczyzny). W piątek ser (też sprowadzany od przyjaciół z Suwalszczyzny z ekologicznego gospodarstwa). Gdy jem śniadanie w domu (w czasie weekendu) wtedy najchętniej jajka (z ekologicznej hodowli). Czasem jem wędliny przywożone do nas przez rodzinę, która sama je robi.

W ciągu dnia: orzechy, banan (jeżeli mam trening zjadam jednego banana przed, a drugiego po treningu, piję kawę naturalną mieloną w ekspresie bezpośrednio przed zaparzeniem (dodaję trochę miodu, też z Suwalszczyzny), piję zieloną herbatę (Sencha Sakura), soki z róży i żurawiny.

Po pracy ok. godz. 17 robię i piję sok z ekologicznych warzyw i owoców (marchew, pietruszka, seler, burak, jabłko).

Chętnie jem kapustę kiszoną (też od znajomych ze wsi) lub awokado, dodaję do tego czosnek (świeżo wyciśnięty) i oleje (lniany, makowy i  z wiesiołka http://zlotopolskie.pl/).

Potem jemy zasadniczy posiłek - mięso zrobione w domu przez żonę (karkówka, żeberka, golonka, cielęcina, polędwica wołowa, raz w tygodniu surowe mięso wołowe z żółtkami i oliwą). Mięso kupujemy w sklepie, prowadzonym przez rodzinę, którą darzymy zaufaniem lub sprowadzamy ze wsi ze znanego źródła. Do smażenia mięsa używamy smalcu lub oliwy. Do tego np. borówki zrobione w domu, lub gotowane warzywa (np. brokuły). Popijamy czerwonym wytrawnym winem. W piątki jadamy rybę albo smażony ser, albo coś z jajek (np. omlet)

Wieczorem, gdy żona chce mi zrobić przyjemność robi koktajl z błonnikiem.

Pierwszy posiłek zjadam dopiero ok. godz. 11-12 u zaprzyjaźnionych gospodarzy. Jem ser, jajka, mięso, tłuszcz, czosnek. Potem (po przerwie) wypijam czajnik (lub dwa) zielonej herbaty. W ciągu dnia piję duży słoik zsiadłego mleka udojonego w zaprzyjaźnionym gospodarstwie. Wieczorem zjadam solidny posiłek: mięso + warzywa, ew. surówka. W piątek - najchętniej ryby z naszego jeziora (sielawa) lub jajka. Wodę biorę ze źródła.
No proszę, jakie jedzonko! Ślinka mi cieknie. Ekologiczne i naturalne. Piszę całkiem poważnie, jesz chłopie na schwał, choć wydziwiasz z tą wściekle zdrową żywnością.

Ale teraz będę strzelał nie ze strzelby w te Twoje piórka, ale z kałasza i uważaj, żebym czego nie utrącił. No bo co to jest za gówno!? Cytuję poniżej

łykam Detox (2 x dz.), jukkę (3 x dz.), magnez, selen, witaminę D (b. duża dawka).
http://www.faceci.com.pl/pure_yucca.html
Magnez i selen zacząłem używać po przeczytaniu książki prof. Juliana Aleksandrowicza "Nie ma nieuleczalnie chorych".
Dawkę witaminy D ustaliłem badając jej poziom w surowicy.
Jukkę biorę tylko po to żeby przetestować na sobie.

w czasie treningu piję wodę z proszkiem Auera),

piję wodę z proszkiem Auera
Gdy dużo trenuję (przed zawodami) bezpośrednio przed treningiem biorę witaminę B15 i L-karnitynę.
A to też od znajomych z ekologicznych, naturalnych upraw!? Czy może leki z dangelowskiej apteki!?

Staram się nie jeść poza domem (oczywiście nie zawsze jest to możliwe). W takich sytuacjach bardzo uważam żeby się nie zatruć. Czasem tylko pozoruję, że coś jem.
No a sztuczne to takie cukierki przecież tylko, a nie trucizna. Tak sobie pomyślałem jeszcze a propos tego prof. Aleksandrowicza, przeczytaj jeszcze opracowania profesora Trziszki. Nie dość, że będziesz jadł jajka, to jeszcze od razu z suplementami w środku. Po co się męczyć i łykać osobno. Lepiej na patelnię od razu jaja z suplami za radą prof. Trziszki.

Co do zatrucia się, to nie masz za bardzo możliwości, bo i tak suplementy, które łykasz, nie pozwalają na rozwinięcie się stanu zapalnego.

Łoj, żebym nie był taki gołosłowny, to masz cytat:
Cytat
Nie ma na świecie nowocześniejszej linii - zapewnia prof. Tadeusz Trziszka z Uniwersytetu Przyrodniczego, kierownik projektu "Ovocura" (w wolnym tłumaczeniu "jajoleczenie"), w który zaangażowanych jest ponad stu naukowców z UP i z Akademii Medycznej, dofinansowany przez Unię oraz Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego kwotą 23 mln zł.

Więcej... http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,8669449,Wroclawscy_naukowcy_pracuja_nad_jajami_nowej_generacji.html#ixzz1A1EqF5YT

Podsumowując. Jak można dbać o zdrowie, jeść naturalnie, zdrowo, a przy okazji wpierniczać sztucznie, niezdrowo?! Przecież to niedorzeczne.

Dużo się tu uczę, za co szczerze dziękuję. Jeżeli jednak lubicie strzelanie do kaczek, to mnie rola kaczki raczej nie odpowiada. Trudno latać ze śrutem w ...
Ucz się zdrowia, bo nigdzie nie znajdziesz lepszego źródła od Biosłone. Medycynę masz w jednym palcu, więc czas przeciwstawić jej wiedzę o zdrowiu. Próbuj. To przede wszystkim dotyczy modelu zdrowego życia, po prostu zdrowia.

Z kałasza strzelałem ślepymi. Nikt nie zamierza Cię tutaj traktować jak kaczkę na odstrzał.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 04-01-2011, 08:59
Cytat
I zawsze miałam poczucie niższości, ze jestem jakaś inna, gorsza - przecież sport trzeba uprawiać, bo inaczej szybciej podupadnę na zdrowiu!!
Ja wyniosłem taki kompleks z dzieciństwa. Byłem mniej sprawny fizycznie od moich kolegów. Być może to jest jedną z przyczyn dla której teraz, na stare lata, uprawiam sport.

Cytat
Ucz się zdrowia, bo nigdzie nie znajdziesz lepszego źródła od Biosłone.
Wiem, dlatego tu jestem. Dziękuję wszystkim, którzy pacują nad moim oświeceniem. Doceniam to.

Cytat
Moja żona, nie czyta tutaj za często, ale akurat poprosiłem ją, żeby przeczytała to co napisałeś. Powiedziała: "Jezu, to jakiś robot!"
Moja na szczęście znosi moje dziwactwa. Za miesiąc obchodzimy 25-lecie.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Piotr 04-01-2011, 09:09

No proszę, jakie jedzonko! Ślinka mi cieknie. Ekologiczne i naturalne. Piszę całkiem poważnie, jesz chłopie na schwał, choć wydziwiasz z tą wściekle zdrową żywnością.


Czy nie ma za mało błonnika w pożywieniu? Zamiast warzyw i owoców soki.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Lacky 04-01-2011, 09:48
Ja bym to podsumował następująco.

Twoje leczenie ludzi jest mało efektywne, bo bazujesz na swoich doświadczeniach blokowania procesu zdrowienia. Nie doświadczając na sobie prawidłowego działania organizmu przy powrocie do zdrowia, nigdy nikogo do końca nie wyleczysz. Potem w badaniach pisze się, że u danej grupy udało się zmniejszyć objawy. Nie jest to dziwne, że nie pisze się, że udało się kogoś uleczyć z poważnych chorób? Przykłady, które podajesz, to zaleczenie, bo po zmianie schematu odżywania na inny niż Twój objawy wracają, a po wyleczeniu by nie wróciły.

Wielu ludzi ciężko chorych można by wyleczyć, gdyby odwrócić proces blokowania objawów na odchorowywanie defektów.

Przy takim postępowaniu jest to dawanie ludziom nadziei na powrót do zdrowia, która w większych przedziałach czasowych będzie zawsze okazywała się złudzeniem.

Z drugiej strony, gdybyś zmienił podejście do zdrowia, to straciłbyś wielu kolegów lekarzy.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 04-01-2011, 10:18
Lacky,
Ja jestem anestezjologiem. Znieczulam dzieci upośledzone umysłowo do zabiegów stomatologicznych. Leki, które wprowadzam do ich organizmu po kilku godzinach zostają całkowicie wydalone.
Kiedyś pracowałem na oddziale intensywnej terapii dla dzieci. Potem założyłem hospicjum. Idea jest taka, żeby dzieci z przewlekłymi chorobami zagrażającymi życiu (głównie są to choroby neurologiczne, genetyczne, metaboliczne, rzadziej nowotwory w tzw. fazie terminalnej) mogły przebywać w domu, gdzie otrzymują od nas kompleksową pomoc (opieka paliatywna).
Moim celem nie jest wyleczenie tych chorób, ale łagodzenie objawów, które powodują cierpienie: ból, duszność, lęk, nudnności/wymioty, padaczka, spastyczność, odleżyny, wyniszczenie, zaparcia itd.
Wiele z tych dzieci żyje dosyć długo, np. wczoraj zmarł chłopiec, którym opiekowaliśmy się 11 lat.
Oczywiście zdarzają się pacjenci, u których stan zdrowia ulega stabilizacji lub poprawie (wbrew wcześniejszym prognozom), wtedy wypisujemy ich pod opiekę lekarza pierwszego kontaktu.
Postanowiłem zmierzyć się z problemem żywienia tych dzieci. Otrzymują one pokarm bezpośrednio do żołądka (przez tzw. gastrostomię), a więc z pominięciem jamy ustnej i pierwszego etapu trawienia. Mamy też jedną dziewczynkę, która karmiona jest bezpośrednio do dwunastnicy. Zamiast podawać tzw. dietę przemysłową (z puszki) zacząłem sam projektować diety z produktów naturalnych. Używam do tego programu Dieta 4 Instytutu Żywności i Żywienia. Jeżeli dziecko ma lekooporną padaczkę, projektuję dietę ketogenną z nadzieją, że zapotrzebowanie na toksyczne leki przeciwpadaczkowe będzie mniejsze.
Od pierwszego dnia po przyjęciu dziecka włączamy MO.
Myślę teraz nad tym jak dostosować DP pana Słoneckiego do potrzeb moich pacjentów. Zastanawiałem się czy może ktoś z Was (np. mieszkający w Warszawie) mógłby mi w tym pomóc.
 
Cytat
Z drugiej strony gdybyś zmienił podejście do zdrowia to straciłbyś wielu kolegów lekarzy.
Moi koledzy, którzy pracują ze mną, znają mnie od lat i akceptują lub tolerują moje dziwactwa. Czasem oczywiście dochodzi do bardzo ostrych dyskusji w sprawie antybiotyków. Wyżej sobie cenię dobro powierzonych mi pacjentów niż akceptację autorytetów medycznych, np. specjalistów od żywienia. Weź proszę pod uwagę, że do naszego hospicjum dzieci kierowane są przez lekarzy specjalistów, gdy wyczerpali oni swoje możliwości leczenia dziecka w szpitalu. Sądzę, że w takiej sytuacji usprawiedliwione etycznie jest sięgnięcie po inne metody, które z całą pewnością tym chorym nie szkodzą.
Mam nadzieję, że teraz lepiej mnie rozumiesz.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Lacky 04-01-2011, 13:27
Teraz i nam (przynajmniej mnie) się trochę rozjaśniło, jaki jest Twój stosunek do podejścia medycznego.

Cytat
Od pierwszego dnia po przyjęciu dziecka włączamy MO.

Dla takich dzieci lepsze byłoby MO na bazie octu jabłkowego niż na bazie cytryny. Oprócz tego, że ma działanie oczyszczające, to zawiera dużo wartości odżywczych. Cytryna może podrażniać w tak mocno zdefektowanych organizmach.

http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=4602.0

To można zaobserwować u osób, u których  w czasie picia MO pojawiają się różnego rodzaje nietolerancje pokarmowe.


Cytat
Myślę teraz nad tym, jak dostosować DP pana Słoneckiego do potrzeb moich pacjentów. Zastanawiałem się, czy może ktoś z Was (np. mieszkający w Warszawie) mógłby mi w tym pomóc.

Możemy pomóc głównie na odległość, bo większość z nas mieszka daleko od Warszawy.

Opisz nam przypadki w dziale pacjentów, a my postaramy się do tego odnieść i wypracować jakiś model DP dla mocno zdefektowanych organizmów. Tutaj zwykły model DP może być niewystarczający ze względu na objawy na poszczególne pokarmy i trzeba będzie skorzystać  z bardziej rygorystycznego podejścia w dłuższym okresie czasowym.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 04-01-2011, 14:02
Cytat
Od pierwszego dnia po przyjęciu dziecka włączamy MO.

Dla takich dzieci lepsze byłoby MO na bazie octu jabłkowego niż na bazie cytryny. Oprócz tego że ma działanie oczyszczające to zawiera dużo wartości odżywczych. Cytryna może podrażniać  w tak mocno zdefektowanych organizmach.

http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=4602.0

To można zaobserwować u osób, u których  w czasie picia MO pojawiają się różnego rodzaje nietolerancje pokarmowe.
Tak, to prawda. Jestem jeszcze w fazie prób, ale już dzisiaj mogę powiedzieć, że w następnym wydaniu "Zdrowia na własne życzenie" ocet jabłkowy znajdzie się jako zamiennik soku z cytryny, a także jako doskonały suplement diety oraz środek gojący oporne na leczenie schorzenia skóry i śluzówki.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Machos 04-01-2011, 14:35

No proszę, jakie jedzonko! Ślinka mi cieknie. Ekologiczne i naturalne. Piszę całkiem poważnie, jesz chłopie na schwał, choć wydziwiasz z tą wściekle zdrową żywnością.


Czy nie ma za mało błonnika w pożywieniu? Zamiast warzyw i owoców soki.
Pewnie, że za mało warzyw i owoców.

Cytat
I zawsze miałam poczucie niższości, ze jestem jakaś inna, gorsza - przecież sport trzeba uprawiać, bo inaczej szybciej podupadnę na zdrowiu!!
Ja wyniosłem taki kompleks z dzieciństwa. Byłem mniej sprawny fizycznie od moich kolegów. Być może to jest jedną z przyczyn dla której teraz, na stare lata, uprawiam sport.
Mój Damian jeszcze ze dwa lata temu był słabszy, chudszy, niższy. Teraz ma cholerną siłę i energię. Je dwa razy więcej ode mnie. Wszystko dzięki BPP.

To już indywidualna sprawa, co odziedziczyłeś po rodzicach. Trzeba koniecznie zaznaczyć, że w wieku dorastania wszystko jest do wypracowania (nie poprzez katowanie swojego ciała), czyli konkretny wzrost, waga, silny, żywotny osobnik ale pod warunkiem znajomości wiedzy o zdrowiu. Gdzieś już napisałeś, że nie wiesz, co dalej może dziać się z Twoim organizmem. Kiedy ja znajomym mówię, że moje dzieci nie zachorują na jakąś nieuleczalną chorobę, oni nie mogą w to uwierzyć.

Niestety w tv i w radiu mówią, reklamują takie jedzenie, że żal serce ściska, więc młodzież je byle co i zasuwa na siłownię, by zwiększyć swą atrakcyjność poprzez wygląd i siłę. O odżywkach już nie muszę chyba wspominać. Nie muszę chyba też wspominać kto jest ofiarą tej wiedzy (nałukowej) i hołduje takim pomysłom?

Moja żona, nie czyta tutaj za często, ale akurat poprosiłem ją, żeby przeczytała to co napisałeś. Powiedziała: "Jezu, to jakiś robot!"
Cytat
Moja na szczęście znosi moje dziwactwa. Za miesiąc obchodzimy 25-lecie.
Aaa, to żona nie łyka suplementów? No proszę, jednak można nie wpomagać się sztucznym? Rozumiem że nie jest na żadnej diecie?

Leki, które wprowadzam do ich organizmu po kilku godzinach zostają całkowicie wydalone.
To zależy od kondycji każdego organizmu. Każdy organizm inaczej wydala, mimo że stosuje się ten sam lek.

Moim celem nie jest wyleczenie tych chorób, ale łagodzenie objawów, które powodują cierpienie: ból, duszność, lęk, nudnności/wymioty, padaczka, spastyczność, odleżyny, wyniszczenie, zaparcia itd.
Mnie to nie dziwi, bo do hospicjum trafiają organizmy wyniszczone przez medycynę. Tego chłopca wykończyli. Przykład tutaj http://www.hospicjum.waw.pl/historie-naszych-podopiecznych,0,47.html

Kolejny przykład http://www.hospicjum.waw.pl/historie-naszych-podopiecznych,0,54.html Kiedy trochę poszperałem i popatrzyłem na objawy wskazujące na prozdrowotne i zastosowane leczenie, to już mnie nie dziwi, że mukowiscydoza jest nieuleczalna. Tym bardziej, że chłopiec żył szesnaście lat. Swego czasu próbowałem "naprostować" jednego z moich znajomych, ale jak mogłem, skoro badania jasno wskazały na mukowiscydozę, a on sam stwierdził, że córka bardzo łagodnie przechodzi objawy i jeszcze (jak mu powiedzieli) może żyć i ze trzydzieści lat. Tak więc biznes się kręci i przy okazji wykańczanie organizmu dziecka.

Oczywiście zdarzają się pacjenci, u których stan zdrowia ulega stabilizacji lub poprawie (wbrew wcześniejszym prognozom), wtedy wypisujemy ich pod opiekę lekarza pierwszego kontaktu.
I właśnie im można jeszcze bardziej pomóc profilaktyką prozdrowotną, a nie powrotem do służby chorób, czyli lekarza pierwszego kontaktu, bo tak robi się błędne koło.

Opisz nam przypadki w dziale pacjentów a my postaramy się do tego odnieść i wypracować jakiś model DP dla mocno zdefektowanych organizmów. Tutaj zwykły model DP może być niewystarczający ze względu na objawy na poszczególne pokarmy i trzeba będzie skorzystać  z bardziej rygorystycznego podejścia w dłuższym okresie czasowym.
Dobry pomysł.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Lacky 04-01-2011, 15:14
Mnie to nie dziwi, bo do hospicjum trafiają organizmy wyniszczone przez medycynę. Tego chłopca wykończyli. Przykład tutaj http://www.hospicjum.waw.pl/historie-naszych-podopiecznych,0,47.html

Tutaj jest dobrze pokazane, jak organizm próbuje się ratować (organizm wcześniej niż badanie wie, czy mu coś dolega) i jak mocno mu przeszkodzono. Gdyby odchorował tę anginę (przecierpiałby około 7 dni), a potem wprowadził odpowiednią dietę okresową, to dalszego ciągu mogłoby nie być i nigdy by się nie dowiedział, że cokolwiek mu dolegało. Po odchorowanej anginie miałby podniesione OB okresowo, a w tym czasie organizm ma bardzo aktywny i czuły system immunologiczny i niszczy bardzo dużą ilość chorych komórek.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 04-01-2011, 15:59
Cytat od:  http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=17052.msg124923#msg124923
Ucz się zdrowia, bo nigdzie nie znajdziesz lepszego źródła od Biosłone.
Wiem, dlatego tu jestem. Dziękuję wszystkim, którzy pracują nad moim oświeceniem. Doceniam to.
Ciekawi mnie, jakby się Pan sprawdził w roli eksperta naszego forum.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Machos 04-01-2011, 16:11
Moi koledzy, którzy pracują ze mną, znają mnie od lat i akceptują lub tolerują moje dziwactwa.
Skoro koledzy traktują Tomka jak dziwaka, to dla nas tym lepsza informacja. Jak nas Biosłonejczyków traktują "zajadacze chleba", lekarze, dietetycy, itd? Gdyby Tomek przeciwstawił wiedzę prozdrowotną do medycznej, to już prawdziwa rewolucja.

Wyżej sobie cenię dobro powierzonych mi pacjentów niż akceptację autorytetów medycznych, np. specjalistów od żywienia.
A my zdrowie wszystkich ludzi. Niczego więcej nie chcemy osiągnąć.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 04-01-2011, 16:31
Cytat
Ciekawi mnie, jakby się Pan sprawdził w roli eksperta naszego forum.

Przepraszam, ale eksperta w jakiej dziedzinie?
Jestem ekspertem wyłącznie w opiece paliatywnej nad dziećmi. To są na szczęście bardzo rzadkie przypadki i z uwagi na tajemnicę lekarską nie powinny być dyskutowane publicznie.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 04-01-2011, 19:57
Oczywiście eksperta w dziedzinie zdrowia. Innych ekspertów nie potrzebujemy, bo i po co? Same kłopoty z nimi, nie mówiąc o uszczerbku na zdrowiu.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 05-01-2011, 10:26
Panie Józefie,

Czuję się zaszczycony tą propozycją. Jednak uważam, że przyjęcie jej byłoby w moim przypadku przedwczesne. Jak Pan wie jestem dopiero w połowie drogi. Chciałbym się jeszcze od Pana i Pana kolegów wiele nauczyć. Chciałbym też najpierw wypraktykować polecane tu metody w swojej pracy.

Zastanawiam się czy umiałbym doradzać innym ludziom z taką pewnością i przekonaniem z jakimi Państwo to robicie. Po ponad 30 latach pracy w zawodzie lekarza chyba nie potrafiłbym się na to zdobyć. To nie jest zespół wypalenia, ale pewien sceptycyzm, który skłania mnie do niewchodzenia w rolę kogoś kto "wie lepiej".

Mam nadzieję, że się Pan na mnie o to nie pogniewa.

P.S. Żeby być z Panem szczerym (proszono mnie o to na tym Forum) dodam, że otrzymuję maile z różnymi pytaniami od uczestników tego Forum. Przyznam, że jest to dla mnie sytuacja bardzo niezręczna, z uwagi na przestrzeganie "zasad gry". W relacjach z ludźmi bardzo sobię cenię lojalność i uczciwość.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 05-01-2011, 11:50
Czuję się zaszczycony tą propozycją.
To nie jest propozycja, tylko wyzwanie rzucone człowiekowi odważnemu, do których bez wątpienia Pan należy.

To nie jest zespół wypalenia, ale pewien sceptycyzm, który skłania mnie do niewchodzenia w rolę kogoś kto "wie lepiej".
Tu pozwolę się z Panem nie zgodzić. To właśnie lekarz odgrywa rolę kogoś, kto wie lepiej, a najlepiej, jeśli jest utytułowany, a więc wie najlepiej, bo przez tyle lat go "uczono". Nasza rola jest zgoła inna - przeciwstawna. My wychodzimy z założenia, że nic nie wiemy, ale za to wiemy, kto wie. Nie jest to bynajmniej medycyna, bo ona gówno wie. Największą wiedzę w dziedzinie zdrowia posiada organizm każdego stworzenia, który tę wiedzę zdobywał przez miliony lat ewolucji. Według kreacjonistów jest to 10 tysięcy lat. Trochę mało, ale za to mamy tutaj pierwiastek Stwórcy, w którego kompetencje wchodzić też jest nieskromnie. Dlatego my zajmujemy się wyłącznie odgadywaniem zamysłu Natury - Stwórcy, który uczynił ludzki organizm najdoskonalszym tworem w znanym nam wszechświecie.

Naszą rolą nie jest poprawianie tego najdoskonalszego tworu. Nasza rola sprowadza się do tego, czego nie robić, by ten doskonały twór mógł funkcjonować tak, jak powinien funkcjonować twór doskonały. Dlatego to jest takie proste i trudne zarazem.

Wiedza o zdrowiu jest skończona - nie można tutaj niczego nowego odkryć ani wynaleźć. Jest, można by rzec - atawistyczna, dlatego nie jest trudna do ogarnięcia. Powiem więcej: wiedza o zdrowiu jest przystępna dla przeciętnego człowieka. My nie musimy wiedzieć, jaki wpływ na funkcjonowanie organów wywierają lektyny pokarmowe. Wystarczy jeśli wiemy, że jakikolwiek wpływ lektyn, będących wszak antygenami, nie powinien mieć miejsca w jakimkolwiek miejscu naszego ciała. Dlatego nie kombinujemy, czy wpływ lektyn fasoli wzmaga wyrzut insuliny, zaś lektyny kapusty wyzwalają reakcję autoimmunologiczną. Dla nas taki stan jest patologią, a więc stanem, który przeszkadza temu doskonałemu tworowi być doskonałym. Toteż nie badamy, jaka lektyna szkodzi w danym przypadku, by móc choremu dobrać stosowną dietę.

Jeśli w naszych wypowiedziach odnalazł Pan nutę zarozumialstwa, panie Tomaszu, to może to wynikać z niewiedzy o tym, do czego tak naprawdę dążymy. Ale to jest tylko kwestią czasu, że dojdzie Pan do tego samego wniosku, co my, a wówczas dozna Pan olśnienia - jako i my - jakie to wszystko jest proste i piękne zarazem! Na przeszkodzie stoi tutaj nie brak wiedzy, bo tę łatwo uzupełnić. Na przeszkodzie stoi tutaj trudność, którą tak trafnie wyraził Paracelsus: Nie tyle poznać to, czego się nie wie, ile zapomnieć to, co się wie, lub w co się wierzy, że się wie. (podkreślenie JS)


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 05-01-2011, 11:58
P.S. Żeby być z Panem szczerym (proszono mnie o to na tym Forum) dodam, że otrzymuję maile z różnymi pytaniami od uczestników tego Forum. Przyznam, że jest to dla mnie sytuacja bardzo niezręczna, z uwagi na przestrzeganie "zasad gry". W relacjach z ludźmi bardzo sobie cenię lojalność i uczciwość.
Znam tę ludzka niegodziwość aż za dobrze, dlatego mam zablokowane PW. Jeśli wyrazi Pan taką wolę, to zablokujemy także Pańską skrzynkę.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Machos 05-01-2011, 12:45
Po ponad 30 latach pracy w zawodzie lekarza chyba nie potrafiłbym się na to zdobyć.
Jeżeli zdrowie drugiego człowieka jest dla Ciebie najważniejsze, najcenniejsze i dociera powoli do Ciebie prosta wiedza o zdrowiu, to zaczniesz się "dusić w skorupie wiedzy" narzuconej przez medycynę.

Ja choć nigdy i na szczęście lekarzem nie byłem, kiedy zrozumiałem, na początku byłem załamany. Później zaczęła budzić się chęć działania.

Najgorzej mają medycy, funkcjonariusze farmacji, bo mają wyprane mózgi nałukową nauką. Całą tę nałukę mają na wyciągnięcie ręki. Zdrowie jest bezpardonowo atakowane. 

Na forum mieliśmy też jednego lekarza, który doskonale zdawał sobie sprawę, o co chodzi w zdrowiu, ale wolał zarabiać kasę na chorobach, więc do dziś to robi i niszczy zdrowie ludziom suplementami, aparatami Mora itd.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 05-01-2011, 13:53
Cytat
To właśnie lekarz odgrywa rolę kogoś, kto wie lepiej, a najlepiej, jeśli jest utytułowany, a więc wie najlepiej, bo przez tyle lat go "uczono".

Przecież Pan wie, że to jest stereotyp, którego ani Pan ani ja nie podzielamy.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Stereotyp
Moje tytuły naukowe nie mają tu nic do rzeczy. Doktorat dotyczył znieczulenia dzieci do cewnikowania serca, a habilitacja modelu domowej opieki paliatywnej nad dziećmi.
A zatem moje tytuły - w kontekście tego Forum - mają takie samo znaczenie jak moje tytuły w zawodach pływackich czy triathlonowych.

Cytat
bo przez tyle lat go "uczono".
Owszem, mógłbym wymienić kilku ludzi, którzy wywarli na mnie wpływ, jednak uważam się raczej za samouka idącego własną drogą.

Cytat
Według kreacjonistów jest to 10 tysięcy lat.
No, powiedzmy: 200 000 lat.

Cytat
Naszą rolą nie jest poprawianie tego najdoskonalszego tworu. Nasza rola sprowadza się do tego, czego nie robić, by ten doskonały twór mógł funkcjonować tak, jak powinien funkcjonować twór doskonały. Dlatego to jest takie proste i trudne zarazem.
Rozumiem i akceptuję ten pogląd.

Cytat
nie kombinujemy, czy wpływ lektyn fasoli wzmaga wyrzut insuliny
Jeszcze raz przepraszam, to był taki pseudoargument (celowo absurdalny) w pseudodyskusji.

Cytat
Ale to jest tylko kwestią czasu, że dojdzie Pan do tego samego wniosku, co my, a wówczas dozna Pan olśnienia - jako i my - jakie to wszystko jest proste i piękne zarazem!
Właśnie proszę o ten czas.

Cytat
Jeśli w naszych wypowiedziach odnalazł Pan nutę zarozumialstwa
Nie, chodziło mi o coś innego. Mianowicie, "czy umiałbym doradzać innym ludziom z taką pewnością i przekonaniem z jakimi Państwo to robicie". Tu nie chodzi o zarozumialstwo, ale o pewność, że mówi się prawdę. Ta pewność jest niezbędna. Pisałem o sobie.

Re:
"Mówiąc o lekarzach (najczęściej negatywnie), czasami czynimy zastrzeżenie, że są też lekarze pracujący w pogotowiu ratunkowym, czy chirurdzy urazowi, którzy nie tylko nie zasługują na napiętnowanie, ale wręcz na szacunek dla swojej pracy. Dlatego lekarzami co się zowie powinniśmy nazywać tylko tych funkcjonariuszy służby (tfu!) zdrowia, którzy zajmują się jego ratowaniem, zaś dla określenia pozostałych funkcjonariuszy służby (tfu!) zdrowia mamy stosowne określenia:
  - konowały – funkcjonariusze służby (tfu!) zdrowia współpracujący z aptekarzami,
  - przechrzty medyczne– funkcjonariusze służby (tfu!) zdrowia współpracujący z dystrybutorami,
  - oszuści medyczni – przestępcy podszywający się pod szanowany zawód lekarza (nie mając prawa do jego wykonywania), dla osiągnięcia korzyści materialnych."
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=8448.0

Byłbym wdzięczny, gdyby zechciał Pan w powyższej klasyfikacji stworzyć dla mnie jakąś kategorię, albo oficjalnie orzec, że egzemplarz TD w tejże klasyfikacji się nie mieści.
Dla ułatwienia: TD uważa się za w miarę sprawnego rzemieślnika (potrafi wkłuć się do żyły, uśpić i obudzić, zaprojektować jadłospis, dawkować leki przeciwbólowe, zaakceptować śmierć).

Cytat
Jeśli wyrazi Pan taką wolę, to zablokujemy także Pańską skrzynkę.
Sądzę, że tak będzie lepiej. Przynajmniej ja będę czuł się w porządku wobec Pana. Mam nadzieję, że nikt się o to nie obrazi.


Wiadomości prywatne zablokowane. Może się Pan jednak normalnie kontaktować poprzez wiadomości prywatne z ekspertami i moderatorami forum. /Rysiek


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Zbigniew Osiewała (Zibi) 05-01-2011, 14:28
Tomek. Moja żona jest również w tym samym miejscu samoedukacji o zdrowiu, co i Ty. Już nie walczę z nią na "noże", aby na siłę jej tę wiedzę przemycać do jej głowy.

Ostatnio mnie poprosiła sama, abym jej przygotowywał MO. Miała dwa lata przerwy w jej piciu, ponieważ, jak określiła - nie mogła normalnie funkcjonować w swojej pracy, w szpitalu. A wg mnie to był jej stary pretekst. Nie piła, bo jeszcze w temacie zdrowia nie miała tej wiedzy, co ma obecnie, i wydawało się jej, że pijąc MO - powinna się czuć coraz to lepiej, bez żadnych spektakularnych oczyszczań. Obecnie wie, że jest inaczej. Przekonała się dogłębnie o tym, jak odchorowała kilka angin (początkowo w towarzystwie alopatyków "naturalnych"), a następnie zapalenie oskrzeli (w podobny sposób), aż musiała odchorować obustronne zapalenie płuc (tym razem ją przypilnowałem, by nie hamowała tego naturalnego aktu oczyszczania żadnymi lekami), żeby się przekonać, jak cudowne są siły naprawcze własnego organizmu.

Z tego, co jest mi wiadomo, u siebie w pracy, również więcej tłumaczy chorym o zasadach zdrowego odżywiania, niż przepisuje antybiotyki (z czego większość pacjentów Homo patiens) jest oburzonych, ale nauczyła się tym nie przejmować. Sumienie ma coraz to czystsze, bo pracując na dyżurach - ratuje ludzkie życie i przedłuża to życie, przeważnie za pomocą farmaceutyków, ale po oddaleniu widma śmierci u chorych, zaleca im niemalże BPP; nie li tylko rozpiskę słupków brania leków, jak kiedyś. Oczywiście zatwardziałym pacjentom to się nie podoba. Często ma z tego tytułu różne nieprzyjemności.

Przypuszczam, że już przekonała się, że nie może dalej walczyć z naturą - przy pomocy medycyny, przynajmniej w swoim przypadku. Ponadto widzi też doskonale, co robi farmacja i medycyna z chorymi. Tych chorych przybywa, zawalone są nimi przychodnie i szpitale, również gabinety medycyny "alternatywnej", a powinno być tych chorych coraz mniej - skoro sposoby leczenia medycznego są takie mądre, nowoczesne, naukowe. Ale sama czy przy mojej pomocy by nie doszła do tego typu wniosków, gdyby nie doszła do swojego "dna chorobowego" (przynajmniej chorując na choroby infekcyjne).

W Twoim przypadku, pewnie również musiałoby dojść do zachorowania przez Ciebie na podobne choroby, żebyś całkowicie zmienił swój pogląd i ustalił różnicę - odnośnie Twojego faktycznego dobrego stanu zdrowia a (przepraszam) Twojej atrapy zdrowia. Już słyszę tłumaczenia każdego lekarza, które jest standardowe: - "przecież nie mogę sobie pozwolić na odchorowywanie infekcji, bo muszę normalnie prosperować/funkcjonować w pracy...". Ponadto Wam wpajano do głowy, że stan zapalny śluzówki nosa czy noso-gardzieli, to przecież również patologia, a także to takie niewygodne, uciążliwe i może (niebezpieczne?), żeby tak sobie to odchorować, bez brania "czegoś".  
   A najlepiej nie dopuszczać do takiej sytuacji, gdzie trzeba dokonać trudnego wyboru: jak działać i "co" brać - zażywając jakieś "naturalne suplementy diety".
Byłbym wdzięczny, gdyby zechciał Pan w powyższej klasyfikacji stworzyć dla mnie jakąś kategorię, albo oficjalnie orzec, że egzemplarz TD w tejże klasyfikacji się nie mieści.
Dla ułatwienia: TD uważa się za w miarę sprawnego rzemieślnika (potrafi wkłuć się do żyły, uśpić i obudzić, zaprojektować jadłospis, dawkować leki przeciwbólowe, zaakceptować śmierć).
Ja do tej grupy lekarzy, których darze szacunkiem, już kiedyś chciałem dodać: lekarzy dentystów, chirurgów szczękowych i anestezjologów (douczonych o ideę BPP).


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Eso75 05-01-2011, 14:50
Ja choć nigdy i na szczęście lekarzem nie byłem, kiedy zrozumiałem, na początku byłem załamany. Później zaczęła budzić się chęć działania.

To jedno z lepszych określeń, jakiego mogłabym użyć do określenia samopoczucia na początku drogi do zdrowia:) Na początku człowiek się załamuje. Znam to z autopsji i widzę po każdej osobie, którą uda mi się na dłużej zatrzymać, żeby wysłuchała na czym polega dbanie o zdrowie. I najciekawsze, że po tym początkowym załamaniu przychodzi spokój. I ten spokój jest naprawdę fantastyczny, bo dotyczy dziedziny życia, o którą każdy kto wyrośnie z tzw "głupiego wieku" zaczyna bać się najbardziej (tyle nowotworów, zawałów i innych ciężkich chorób wokoło, ciekawe kiedy kolej na mnie lub kogoś bliskiego).


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 05-01-2011, 16:03
Panie Tomaszu! Jasne, że nie kwalifikujemy Pana do żadnej grupy typowych konowałów, ani też nietypowych. Pan po prostu jest poszukiwaczem prawdy, na którą natrafił właśnie u nas. Nie, żebyśmy byli zarozumiali twierdząc, że mamy monopol na prawdę. My tylko znaleźliśmy drogę ku niej. Sami po sobie wiemy, że kto znajdzie się na tej drodze, zejść z niej nie potrafi. Musi podążać dalej i wskazywać ją innym - błądzącym po manowcach medycznej propagandy. Taki jest ruch Biosłone, że uzależnia.


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Piotr 05-01-2011, 19:31

Cytat
Według kreacjonistów jest to 10 tysięcy lat.
No, powiedzmy: 200 000 lat.


Czy można wiedzieć jakie jest źródło tych rewelacji?


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 05-01-2011, 20:46
Cytat
Czy można wiedzieć jakie jest źródło tych rewelacji?

http://creationism.org.pl/groups/ptkrmember/inne/pl/document.2005-03-03.0929925854/?searchterm=homo sapiens

Michael A. Cremo, Richard L. Thompson, Zakazana archeologia, Wydawnictwo Arche, Wrocław 1998


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Savage7 31-03-2013, 20:29
Cytat
przeczytaj jeszcze opracowania profesora Trziszki. Nie dość, że będziesz jadł jajka, to jeszcze od razu z suplementami w środku. Po co się męczyć i łykać osobno. Lepiej na patelnię od razu jaja z suplami za radą prof. Trziszki.

Łoj, żebym nie był taki gołosłowny, to masz cytat:
Cytat
Nie ma na świecie nowocześniejszej linii - zapewnia prof. Tadeusz Trziszka z Uniwersytetu Przyrodniczego, kierownik projektu "Ovocura" (w wolnym tłumaczeniu "jajoleczenie"), w który zaangażowanych jest ponad stu naukowców z UP i z Akademii Medycznej, dofinansowany przez Unię oraz Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego kwotą 23 mln zł.

Więcej... http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,8669449,Wroclawscy_naukowcy_pracuja_nad_jajami_nowej_generacji.html#ixzz1A1EqF5YT

A słowo ciałem się stało... "Naukowcy z Wrocławia "udoskonalili" kurze jajo":

http://wiadomosci.onet.pl/nauka/naukowcy-z-wroclawia-udoskonalili-kurze-jajo,1,5457246,wiadomosc.html


Tytuł: Odp: Zdrowie, czy atrapa?
Wiadomość wysłana przez: Asia61 01-04-2013, 10:14
Przecież trzeba jakoś wykorzystać te unijne dotacje. Najlepiej tak, aby się nie narobić, trochę pościemniać, i wykorzystać to, co i tak jest już źródłem zdrowia. Następna grupa bałwanów próbujących poprawiać naturę.