Niemedyczne forum zdrowia

TEMATY NIEZWIĄZANE Z NURTEM BIOSŁONE => Hyde Park => Wątek zaczęty przez: AndrzejW 27-01-2011, 11:39



Tytuł: O profilaktyce z mojej perspektywy-życiowych przemyśleń kilka
Wiadomość wysłana przez: AndrzejW 27-01-2011, 11:39
O tym jak istotna jest profilaktyka, w życiu człowieka, wie każdy, natomiast profilaktyka (o czym trąbi się tutaj w kółko do znudzenia) często jest błędnie postrzegana. Jednym z istotnych elementów jest oczywiście żywienie, razem z oddychaniem, snem, wydalaniem itd. są to czynności niejako automatyczne. Gdy ktoś nam zatka usta i uniemożliwi oddychanie, sprawi to, iż automatycznie za wszelką cenę postaramy się jednak uwolnić, i złapać oddech. Więc jakim sposobem, cicho i powoli udusić człowieka? Trując go, eksploatując naturę tak, żeby to czym oddychamy było coraz gorszej jakości. Oczywiście, dzięki temu można wyprodukować antidotum, powstałe w wyniku kolejnej eksploatacji natury i dewastacji środowiska naturalnego. Produkuję się produkty zupełnie zbędne nam do prawidłowego funkcjonowania, tylko po to, aby napchać sobie kieszenie mamoną, po czym pierze się nam mózgi za pomocą mediów i kolorowych obrazków.
Moja droga próby świadomego życia rozpoczęła się około 15 lat temu. Wówczas szukałem odpowiedzi na pytanie, jak żyć zdrowo? Przebrnąłem przez takie książki jak "leki ze zdrowej apteki", wszelkiego rodzaju medycyny chińskie, ziołolecznictwa, urynoterapie i inne tego rodzaju cuda, w poszukiwaniu recepty na zdrowe życie. Pamiętam z dzieciństwa okres, w którym umierała prababka. Miałem wówczas może 4 czy 5 lat. Zapytałem wówczas moją mamę, o powód cierpienia babulki i otrzymałem odpowiedź( bo zachorowała na 2 choroby na raz). Chyba mało kto zdaję sobie sprawę, jak to wpływa na psychikę małego dziecka, od tamtej pory przez jakiś czas panicznie bałem się lekarzy, a każda wizyta wiązała się z dużym stresem, że zachoruję na dwie choroby.
Co chcę powiedzieć tym postem?
Otóż człowiek zdrowy, to człowiek, którego organizm funkcjonuje jak należy, ale jest to połowa sukcesu. Drugim istotnym elementem jest oczywiście dusza(psyche). Wiele chorób, o ile nie wszystkie, zaczyna się w głowie. Często zdajemy sobie sprawę, że coś jest nie tak, natomiast nie koniecznie znamy źródło tego problemu. Oczywiście, zawsze jest to sposób, a raczej jakość odżywiania, ale, tak jak toksyny te namacalne wprowadzamy do organizmu, tak też zatruwamy się innym rodzajem trucizny. Mowa tutaj o grzechu. Moja prywatna definicja grzechu brzmi: Grzechem jest takie działanie, w wyniku którego szkodzimy w pierwszej kolejności sobie, a przez nasze działanie, bezpośrednio lub pośrednio szkodzimy innym. Pierwszym i podstawowym prawem i obowiązkiem jest dbanie o swój stan ducha i ciała. O czym ludzkość wie od zarania dziejów.

Będziesz miłował Pana Boga twego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy. (Mt 22,37-40)

"Gdy Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na miejscu."
I wszystko, co nazywane i sklasyfikowane jest jako grzech, ma swoje źródło w złamaniu tych przykazań. Miłować siebie samego znaczy, po pierwsze nie szkodzić sobie, nie szkodząc sobie, nie będziemy szkodzić innym, nie będziemy grzeszyć.

Każdemu, kto rozpoczyna swoją przygodę ze zdrowiem polecam równocześnie z dietą, zadbać przede wszystkim o stan ducha. I nie oglądać się na medialny szum w temacie księży. Bo do Boga idziemy nie dla księdza, sąsiadki, czy kościoła, ale dla samego siebie..... 

W zdrowym ciele zdrowy duch, a zdrowy duch to zdrowe ciało...
To pigułka moich życiowych wniosków.
Pozdrawiam serdecznie.
Andrzej.

Ps' Nie wspomniałem w tekście o tym, że nie znalazłem tu wiele nowatorskich rozwiązań, poza MO i KB. Natomiast za co cieszę się, że tu trafiłem, za kompendium wiedzy na temat właściwości poszczególnych produktów, za przepisy na potrawy i sposób ich przyrządzania. Od jakiegoś czasu próbowałem sobie poukładać to wszystko ale brakowało kilku elementów do układanki, które tutaj odnalazłem. :)

Ps" Wybaczcie, że nie dzielę się jakimiś spektakularnymi sukcesami związanymi z dietą, ale nie mam poważnych kłopotów ze zdrowiem. O dawna wiem czym jest profilaktyka, a tutaj uzupełniam tylko swoją wiedzę. Natomiast jeśli, to co napisałem, uznają państwo za wstęp do czegoś interesującego, chętnie podzielę się bardziej konkretnymi przemyśleniami, dotyczącymi konkretnych dziedzin, życia.


Tytuł: Odp: O profilaktyce z mojej perspektywy-życiowych przemyśleń kilka.
Wiadomość wysłana przez: scorupion 27-01-2011, 11:49
Ps' Nie wspomniałem w tekście o tym, że nie znalazłem tu wiele nowatorskich rozwiązań, poza MO i KB.

Za to dodałeś swoje jakże nowatorskie.


Tytuł: Odp: O profilaktyce z mojej perspektywy-życiowych przemyśleń kilka.
Wiadomość wysłana przez: AndrzejW 27-01-2011, 12:12
A cóż w tym nowatorskiego ? :) To wszystko napisała historia.


Tytuł: Odp: O profilaktyce z mojej perspektywy-życiowych przemyśleń kilka.
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 27-01-2011, 13:01
Ludzie zapominają...


Tytuł: Odp: O profilaktyce z mojej perspektywy-życiowych przemyśleń kilka.
Wiadomość wysłana przez: gilgamesz 27-01-2011, 13:27
W zupełności zgadzam się z Andrzejem. Ja bym jednak nie rozdzielał tych dwóch elementów o których była mowa. Gdy źle się odżywiamy zatruwamy swój organizm toksynami, które późnij wpływają na nasze zdrowie. Tak samo wydaje mi się jest z psychiką. Kiedy mamy niepoukładane życie wewnętrzne to często się czegoś boimy lub nie mamy pewności siebie. Wtedy pojawia się stres, który sprawia że organizm sam zaczyna produkować toksyny i sami sobie w ten sposób szkodzimy.

Co do tego że ludzie zwalają całą winę na księży, to myślę że to zwykłe usprawiedliwienie lub wymówka żeby tylko nie chodzić do kościoła.


Tytuł: Odp: O profilaktyce z mojej perspektywy-życiowych przemyśleń kilka.
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 27-01-2011, 13:34
W zupełności zgadzam się z Andrzejem. Ja bym jednak nie rozdzielał tych dwóch elementów o których była mowa. Gdy źle się odżywiamy zatruwamy swój organizm toksynami, które późnij wpływają na nasze zdrowie. Tak samo wydaje mi się jest z psychiką. Kiedy mamy niepoukładane życie wewnętrzne to często się czegoś boimy lub nie mamy pewności siebie. Wtedy pojawia się stres, który sprawia że organizm sam zaczyna produkować toksyny i sami sobie w ten sposób szkodzimy.

To znaczy to nieuporządkowane życie wewnętrzne wpływa na... zycie zewnętrzne. To jest tak jak się mówi że jedno to jest znać drogę a drugie to nią podążać. A to jest taki stan gdzie się w ogóle nie wie o co halo. Takie jest życie, trzeba wiedzieć co należy robić. Kardynalna sprawa to odżywianie. Nie jesz - nie żyjesz. Ale to powinien mieć każdy wyryte w swoim BIOSie. Rodzimy się i karmią nas. Jak nas nie karmią to umieramy z głodu.

Co do tego że ludzie zwalają całą winę na księży, to myślę że to zwykłe usprawiedliwienie lub wymówka żeby tylko nie chodzić do kościoła.

To jest trochę głebszy problem. Dla wielu tak, jest to zwyczajna wymówka, ale żeby walić w księży to trzeba jeszcze pewnego społecznego przyzwolenia. Jednak ktoś kto szuka takiej wymówki to w  większości osoby których charakter wskazuje że nie są zdolne do wyłamywania się z przyjętych konwenansów. I to się potwierdza w innych dziedzinach życia i podejściu takich osób.


Tytuł: Odp: O profilaktyce z mojej perspektywy-życiowych przemyśleń kilka.
Wiadomość wysłana przez: AndrzejW 27-01-2011, 13:43
W zupełności zgadzam się z Andrzejem. Ja bym jednak nie rozdzielał tych dwóch elementów o których była mowa. Gdy źle się odżywiamy zatruwamy swój organizm toksynami, które późnij wpływają na nasze zdrowie. Tak samo wydaje mi się jest z psychiką. Kiedy mamy niepoukładane życie wewnętrzne to często się czegoś boimy lub nie mamy pewności siebie. Wtedy pojawia się stres, który sprawia że organizm sam zaczyna produkować toksyny i sami sobie w ten sposób szkodzimy.

Co do tego że ludzie zwalają całą winę na księży, to myślę że to zwykłe usprawiedliwienie lub wymówka żeby tylko nie chodzić do kościoła.
Oczywiście, duch i ciało są komplementarne wobec siebie, ergo poprawne działanie jednego, determinuje poprawność drugiego. Nazwałbym to homeostazą, analogicznie do układu odpornościowego.


Tytuł: Odp: O profilaktyce z mojej perspektywy-życiowych przemyśleń kilka.
Wiadomość wysłana przez: eljot 27-01-2011, 13:45
Co do tego że ludzie zwalają całą winę na księży, to myślę że to zwykłe usprawiedliwienie lub wymówka żeby tylko nie chodzić do kościoła.

W zdrowym ciele zdrowy duch, a zdrowy duch to zdrowe ciało...

I po co mieszać w to kościół i księdza?


Tytuł: Odp: O profilaktyce z mojej perspektywy-życiowych przemyśleń kilka.
Wiadomość wysłana przez: AndrzejW 27-01-2011, 13:53
Co do tego że ludzie zwalają całą winę na księży, to myślę że to zwykłe usprawiedliwienie lub wymówka żeby tylko nie chodzić do kościoła.

W zdrowym ciele zdrowy duch, a zdrowy duch to zdrowe ciało...

I po co mieszać w to kościół i księdza?
Chociażby dlatego, że są to moje osobiste refleksje, którymi się dzielę i nie zamierzam się z tym ukrywać. Nie podoba się, trudno, jeszcze się taki nie urodził, który każdemu dogodził. Dla mnie świat doczesny jest przyczynowo-skutkowy, a co za tym idzie, interesuje mnie wpływ jednej dziedziny życia na drugą.


Tytuł: Odp: O profilaktyce z mojej perspektywy-życiowych przemyśleń kilka
Wiadomość wysłana przez: eljot 27-01-2011, 14:05
Moja refleksja, też się Tobie nie podoba. Trudno.
Dalej twierdzę, żeby nie mieszać księdza do zdrowia.


Tytuł: Odp: O profilaktyce z mojej perspektywy-życiowych przemyśleń kilka
Wiadomość wysłana przez: Piotr 27-01-2011, 14:29
Moja refleksja, też się Tobie nie podoba. Trudno.
Dalej twierdzę, żeby nie mieszać księdza do zdrowia.

AndrzejowiW właśnie o to chodziło:

Każdemu, kto rozpoczyna swoją przygodę ze zdrowiem polecam równocześnie z dietą, zadbać przede wszystkim o stan ducha. I nie oglądać się na medialny szum w temacie księży. Bo do Boga idziemy nie dla księdza, sąsiadki, czy kościoła, ale dla samego siebie.....  


Tytuł: Odp: O profilaktyce z mojej perspektywy-życiowych przemyśleń kilka
Wiadomość wysłana przez: eljot 27-01-2011, 14:43
W samej rzeczy. Dlatego napisałem, że nie mieszajmy do tego kościoła i księdza.
Mojej duszy wystarczy sam kontakt z Bogiem, tak samo jak w dochodzeniu do zdrowia nie ma co mieszać lekarza czy szpitala. A powiedzenie "W zdrowym ciele zdrowy duch, a zdrowy duch to zdrowe ciało..." jest tego wyrazem i zacytowałem je jako ripostę do cytatu Gilgamesza o jakimś zwalaniu winy.

Co do tego że ludzie zwalają całą winę na księży, to myślę że to zwykłe usprawiedliwienie lub wymówka żeby tylko nie chodzić do kościoła.

W zdrowym ciele zdrowy duch, a zdrowy duch to zdrowe ciało...

I po co mieszać w to kościół i księdza?


Tytuł: Odp: O profilaktyce z mojej perspektywy-życiowych przemyśleń kilka
Wiadomość wysłana przez: Sobol 27-01-2011, 19:30
"Wierzący niepraktykujący, to jak żyjący nieoddychający"


Tytuł: Odp: O profilaktyce z mojej perspektywy-życiowych przemyśleń kilka
Wiadomość wysłana przez: AndrzejW 27-01-2011, 19:46
Kochani, wszystko to prawda ale nie to jest meritum mojego postu....
Warto wejrzeć głębiej poza treść i pojedyncze słowa, a dotrzeć do istoty sprawy. Każdy mój post buduje na tym samym schemacie, który jest wynikiem świadomości. Mogę pisać w nieskończoność na każdy dowolny temat. Używam dowolnych porównań, a cechuje mnie jedno, słowa których używam obdarte są, z naleciałości emocjonalnych, a użyte w pierwotnej etymologicznej formie. Nie używam słowa ksiądz, jako klucza, żeby wzbudzić emocje, które są sztucznie generowane na skutek medialnego prania mózgu. :)


Tytuł: Odp: O profilaktyce z mojej perspektywy-życiowych przemyśleń kilka
Wiadomość wysłana przez: eljot 27-01-2011, 20:22
"Wierzący niepraktykujący, to jak żyjący nieoddychający"

"Granice Królestwa Bożego nie pokrywają się z granicami między wyznaniami czy między praktykującymi i niepraktykującymi katolikami."

"Strategia zbawcza Boga i Kościoła nie są identyczne, bo łaska Boża jest nieskończona, a siły Kościoła są bardzo ograniczone."

Karl Rahner

 =>http://pl.wikipedia.org/wiki/Karl_Rahner


Tytuł: Odp: O profilaktyce z mojej perspektywy-życiowych przemyśleń kilka
Wiadomość wysłana przez: AndrzejW 02-02-2011, 07:17
"Wierzący niepraktykujący, to jak żyjący nieoddychający"

"Granice Królestwa Bożego nie pokrywają się z granicami między wyznaniami czy między praktykującymi i niepraktykującymi katolikami."

"Strategia zbawcza Boga i Kościoła nie są identyczne, bo łaska Boża jest nieskończona, a siły Kościoła są bardzo ograniczone."

Karl Rahner

 =>http://pl.wikipedia.org/wiki/Karl_Rahner
W zupełności zgadzam się z przytoczonymi przez Ciebie cytatami. Nikt nas nie będzie rozliczał, z tego, ile razy byliśmy w kościele, lub ile daliśmy na tacę.
Z resztą, nasze zdania się pokrywają, szkoda że tego nie zauważyłeś.
Pozdrawiam.
Andrzej.


Tytuł: Odp: O profilaktyce z mojej perspektywy-życiowych przemyśleń kilka
Wiadomość wysłana przez: Catherine 02-02-2011, 09:24
Moim zdaniem Bóg to źródło świadomości, z której wyrasta cały świat realny i świadomość indywidualna ludzi, oraz źródło nieskończonej pozytywnej energii emocjonalnej, z którą ludzie są połączeni, jako że pochodzą od najwyższej świadomości, czyli Boga (Najwyższej Istoty). Wierzę, że każdy człowiek ma w sobie cząstkę Boga, bo od Niego pochodzi. I to tę cząstkę powinniśmy w sobie pielęgnować. Ostatnio zrozumiałam, że miłość to jedyne prawdziwe uczucie, zawierające w sobie prawdę, mądrość i świadomość. Wszystkie inne uczucia da się przekształcić w miłość (dopiero się tego uczę, ale wiem, że to możliwe, choć trudne).

Wychowano mnie na chrześcijankę, ale stwierdziłam, że nie chcę utożsamiać Boga z jakąś postacią, która została opisana przez ludzi na kartach Biblii. Osobiście chcę traktować Boga jako Istotę Najwyższą, która jest jedna dla wszystkich, nieważne, czy wierzą w Allaha, Jahwe, Jezusa. Chodzenie do Kościoła odbieram teraz, jako poszukiwanie przez człowieka mistycyzmu, pragnienie zapewnienia sobie poczucia bezpieczeństwa i spokoju duchowego. Bo nam wpojono, że to obowiązek każdego dobrego chrześcijanina, gdy człowiek nie pójdzie na mszę, często czuje, że źle robi, że nie powinien tak postępować, ma wyrzuty sumienia. To nas ogranicza i powoduje złe samopoczucie itd. A czy takie uczucia są dobre? Moim zdaniem nie, Boga nie powinniśmy się bać, wiara w Niego nie powinna napędzać jakichkolwiek złych uczuć. Powinna pomagać pielęgnować tylko te dobre i pozytywne.

Człowiek powinien pielęgnować w sobie dobro i miłość. To jest bezsprzeczna prawda, jednak większość ludzi na świecie w żaden sposób się do niej nie odnosi. To smutne :( Co z tego, że istnieją religie, niby propagujące miłość, skoro w gruncie rzeczy to niewiele daje? Niby tworzą one jakieś hamulce moralne ludziom, którzy sami nie potrafią stworzyć własnego, obiektywnego kodeksu moralnego (czy coś jest czarne lub białe?), to jednak za mało. Odeszłam tutaj od tematu, przepraszam.

Co do wpływu duszy, psychiki na ciało, już od dawna się z tym zgadzam. Dusza ma wpływ na ciała, w których żyjemy na tym świecie, jednak jej działanie jest tutaj znacznie ograniczone, właśnie z racji zamknięcia w ciele fizycznym, które ma swoje potrzeby i bez ich wypełnienia nie da się żyć (jednak wyższość duszy ujawnia się, kiedy ciało umiera, a dusza nie - ja w to wierzę). Ciało i dusza tutaj, na tym świecie są jednak nierozłączne. Wiem, że dusza nie uleczy ciała, a ciało leczy duszę tylko pozornie, bo bez rozwoju duchowego, może będziemy zdrowi fizycznie, może nasz mózg będzie działał lepiej, bo organizm będzie czysty, ale dla niektórych osób to za mało. Większości ludzi to jednak wystarczy. Chcą żyć na tym świecie w miarę wygodnie, w zdrowiu i dobrej kondycji psychicznej. I to jest ok. Jednak dla tych, którzy czują, że potrzebują czegoś więcej jest droga rozwoju duchowego :) Ale to już nie należy do tematu wpływu duszy na zdrowie ;)


Tytuł: Odp: O profilaktyce z mojej perspektywy-życiowych przemyśleń kilka
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 03-02-2011, 13:13
"Wierzący niepraktykujący, to jak żyjący nieoddychający"

"Granice Królestwa Bożego nie pokrywają się z granicami między wyznaniami czy między praktykującymi i niepraktykującymi katolikami."

"Strategia zbawcza Boga i Kościoła nie są identyczne, bo łaska Boża jest nieskończona, a siły Kościoła są bardzo ograniczone."

Karl Rahner

 =>http://pl.wikipedia.org/wiki/Karl_Rahner
W zupełności zgadzam się z przytoczonymi przez Ciebie cytatami. Nikt nas nie będzie rozliczał, z tego, ile razy byliśmy w kościele, lub ile daliśmy na tacę.
Z resztą, nasze zdania się pokrywają, szkoda że tego nie zauważyłeś.
Pozdrawiam.
Andrzej.

Nieprawda. Każdy będzie z tego rozliczany. Ale każdemu jego własną miarą. Chociaż jeżeli chodzi o chodzenie do kościoła to się to robi dla siebie a nie dla innych, no ew. dla rodziny. Więc w ogóle nie ma o czym mówić tak naprawdę.


Tytuł: Odp: O profilaktyce z mojej perspektywy-życiowych przemyśleń kilka
Wiadomość wysłana przez: eljot 03-02-2011, 18:17
Więc w ogóle nie ma o czym mówić tak naprawdę.

Więc po co ta gadka? 


Tytuł: Odp: O profilaktyce z mojej perspektywy-życiowych przemyśleń kilka
Wiadomość wysłana przez: Mea 03-02-2011, 19:00
Bóg mi pomaga przeżyć każdy dzień i to dzięki Niemu mam siłę do życia, do stosowania MO i DP. Kiedy przez pewien czas się buntowałam przeciwko Niemu, moje życie było pozbawione sensu, cały czas byłam smutna. Na szczęście wróciłam. Człowiek uczy się na błędach. Znalezienie tego forum tylko pogłębia moje "rozumienie" Boga. Przyroda została stworzona dla nas, żebyśmy roztropnie i mądrze z niej korzystali, nie poniżając, czy wykorzystując innych. Ludzie w swojej pysze, chęci bogactwa, zarozumiałości chcą przewyższyć Boga tworząc "nowych" ludzi, zwierzęta, rośliny, poprzez in vitro, GMO i  itp. Zobaczmy jak daleko to zaszło,  sztuczne jedzenie, telewizja i wszelkie ulepszenia techniki, żeby nam żyło się lepiej, a czy się żyje? Mniej jest samobójstw? A  handel ludźmi, organami, wojny, prześladowania,  szczególnie chrześcijan.
W tym świecie brak jest prawdziwej miłości, tej pochodzącej od Boga.


Tytuł: Odp: O profilaktyce z mojej perspektywy-życiowych przemyśleń kilka
Wiadomość wysłana przez: AndrzejW 05-02-2011, 13:44
Moim zdaniem Bóg to źródło świadomości, z której wyrasta cały świat realny i świadomość indywidualna ludzi, oraz źródło nieskończonej pozytywnej energii emocjonalnej, z którą ludzie są połączeni, jako że pochodzą od najwyższej świadomości, czyli Boga (Najwyższej Istoty). Wierzę, że każdy człowiek ma w sobie cząstkę Boga, bo od Niego pochodzi. I to tę cząstkę powinniśmy w sobie pielęgnować. Ostatnio zrozumiałam, że miłość to jedyne prawdziwe uczucie, zawierające w sobie prawdę, mądrość i świadomość. Wszystkie inne uczucia da się przekształcić w miłość (dopiero się tego uczę, ale wiem, że to możliwe, choć trudne).

Wychowano mnie na chrześcijankę, ale stwierdziłam, że nie chcę utożsamiać Boga z jakąś postacią, która została opisana przez ludzi na kartach Biblii. Osobiście chcę traktować Boga jako Istotę Najwyższą, która jest jedna dla wszystkich, nieważne, czy wierzą w Allaha, Jahwe, Jezusa. Chodzenie do Kościoła odbieram teraz, jako poszukiwanie przez człowieka mistycyzmu, pragnienie zapewnienia sobie poczucia bezpieczeństwa i spokoju duchowego. Bo nam wpojono, że to obowiązek każdego dobrego chrześcijanina, gdy człowiek nie pójdzie na mszę, często czuje, że źle robi, że nie powinien tak postępować, ma wyrzuty sumienia. To nas ogranicza i powoduje złe samopoczucie itd. A czy takie uczucia są dobre? Moim zdaniem nie, Boga nie powinniśmy się bać, wiara w Niego nie powinna napędzać jakichkolwiek złych uczuć. Powinna pomagać pielęgnować tylko te dobre i pozytywne.

Człowiek powinien pielęgnować w sobie dobro i miłość. To jest bezsprzeczna prawda, jednak większość ludzi na świecie w żaden sposób się do niej nie odnosi. To smutne :( Co z tego, że istnieją religie, niby propagujące miłość, skoro w gruncie rzeczy to niewiele daje? Niby tworzą one jakieś hamulce moralne ludziom, którzy sami nie potrafią stworzyć własnego, obiektywnego kodeksu moralnego (czy coś jest czarne lub białe?), to jednak za mało. Odeszłam tutaj od tematu, przepraszam.

Co do wpływu duszy, psychiki na ciało, już od dawna się z tym zgadzam. Dusza ma wpływ na ciała, w których żyjemy na tym świecie, jednak jej działanie jest tutaj znacznie ograniczone, właśnie z racji zamknięcia w ciele fizycznym, które ma swoje potrzeby i bez ich wypełnienia nie da się żyć (jednak wyższość duszy ujawnia się, kiedy ciało umiera, a dusza nie - ja w to wierzę). Ciało i dusza tutaj, na tym świecie są jednak nierozłączne. Wiem, że dusza nie uleczy ciała, a ciało leczy duszę tylko pozornie, bo bez rozwoju duchowego, może będziemy zdrowi fizycznie, może nasz mózg będzie działał lepiej, bo organizm będzie czysty, ale dla niektórych osób to za mało. Większości ludzi to jednak wystarczy. Chcą żyć na tym świecie w miarę wygodnie, w zdrowiu i dobrej kondycji psychicznej. I to jest ok. Jednak dla tych, którzy czują, że potrzebują czegoś więcej jest droga rozwoju duchowego :) Ale to już nie należy do tematu wpływu duszy na zdrowie ;)

No cóż, miłość jako taka, to po prostu wybór drogi życiowej, wg mnie. Oczywiście nie ma złych religii, tylko ludzie zasłaniający się nimi, robiący w ich imię różne  nie ciekawe rzeczy, są różni. A ja chętnie poczytam, o tym wpływie ducha na ciało.:) Temat jest bardzo ogólny, więc obowiązuje wolna amerykanka, wszystko tu można podpiąć pod profilaktykę. I to co wynika jasno z Twojego tekstu, jeżeli coś robimy, to ważne aby chcieć, a nie na siłę i bez przekonania.;) A czy dusza ciała nie uleczy... toż mamy różne precedensy, gdzie ludzie z medycznego punktu widzenia, nadający się na "złom", w niewyjaśniony sposób ozdrowieli. Ale oczywiście nie warto czekać na cud, tylko brać się dla siebie.
Poruszyłaś ważną kwestię lęku przed Bogiem. Osobiście uważam, że jedyne czego powinniśmy się bać, to my sami dla siebie. Wszelkie choroby nie biorą się z nikąd, tylko na skutek naszych zaniedbań.
Pozdrawiam.
Andrzej.


Tytuł: Odp: O profilaktyce z mojej perspektywy-życiowych przemyśleń kilka
Wiadomość wysłana przez: AndrzejW 05-02-2011, 13:46
Bóg mi pomaga przeżyć każdy dzień i to dzięki Niemu mam siłę do życia, do stosowania MO i DP. Kiedy przez pewien czas się buntowałam przeciwko Niemu, moje życie było pozbawione sensu, cały czas byłam smutna. Na szczęście wróciłam. Człowiek uczy się na błędach. Znalezienie tego forum tylko pogłębia moje "rozumienie" Boga. Przyroda została stworzona dla nas, żebyśmy roztropnie i mądrze z niej korzystali, nie poniżając, czy wykorzystując innych. Ludzie w swojej pysze, chęci bogactwa, zarozumiałości chcą przewyższyć Boga tworząc "nowych" ludzi, zwierzęta, rośliny, poprzez in vitro, GMO i  itp. Zobaczmy jak daleko to zaszło,  sztuczne jedzenie, telewizja i wszelkie ulepszenia techniki, żeby nam żyło się lepiej, a czy się żyje? Mniej jest samobójstw? A  handel ludźmi, organami, wojny, prześladowania,  szczególnie chrześcijan.
W tym świecie brak jest prawdziwej miłości, tej pochodzącej od Boga.
Tak, sam niedawno to zrozumiałem. Jesteśmy ciągle karmieni strachem i poddajemy się temu. Warto po prostu czasem wyłączyć grające pudła i spojrzeć wokoło, widać, że nasz świat jest piękny i są miejsca nie zdewastowane przez człowieka.


Tytuł: Odp: O profilaktyce z mojej perspektywy-życiowych przemyśleń kilka
Wiadomość wysłana przez: eljot 05-02-2011, 15:39
Wychowano mnie na chrześcijankę, ale stwierdziłam, że nie chcę utożsamiać Boga z jakąś postacią, która została opisana przez ludzi na kartach Biblii. Osobiście chcę traktować Boga jako Istotę Najwyższą, która jest jedna dla wszystkich, nieważne, czy wierzą w Allaha, Jahwe, Jezusa.
Witaj w klubie. Co prawda moja filozofia delikatnie się różni, ale w małym szczególe i też wychodzi po za ramy doktryny oficjalnie głoszonej w Biblii.

Ostatnio zrozumiałam, że miłość to jedyne prawdziwe uczucie, zawierające w sobie prawdę, mądrość i świadomość. Wszystkie inne uczucia da się przekształcić w miłość (dopiero się tego uczę, ale wiem, że to możliwe, choć trudne).

Tylko pamiętaj, że ta zasada działa w obie strony. Bardzo łatwo miłość przekształcić w nienawiść, o czym niejednokrotnie ludzkość się przekonała.

Jesteśmy ciągle karmieni strachem i poddajemy się temu. Warto po prostu czasem wyłączyć grające pudła i spojrzeć wokoło, widać, że nasz świat jest piękny i są miejsca nie zdewastowane przez człowieka.

Nie poddajemy się. Walczymy!!!

Między innymi na tym forum uczymy się walczyć ze strachem, który ma wielkie oczy, ma nr. statystyczny i zwie się jednostką chorobową.