Niemedyczne forum zdrowia

BLOK PORAD, POMOCY I WYMIANY DOŚWIADCZEŃ => W drodze do zdrowia - pytania, wątpliwości => Wątek zaczęty przez: Powerarmor 02-02-2011, 12:12



Tytuł: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Powerarmor 02-02-2011, 12:12
1. Wiek: 27
2. Rodzaj dolegliwości (problemy fizyczne i psychiczne):
- chroniczne zmęczenie. Cały czas czuję się zmęczony, wstaję rano i po godzinie chętnie bym szedł spać. Kawy się napić nie mogę, od razu mam drgawki i czuję się jeszcze gorzej, poza tym wiem, że kawa zdrowa nie jest.
- pocenie, mam non stop mokre stopy i dłonie.
- dolegliwości żołądkowe - stwierdzona „nadwrażliwość jelita grubego”. Symptomy - częste rozwolnienia, co jakiś czas napady bólu nie do zniesienia, budziło mnie to w nocy. Około roku brałem Duspatalin Retard - objawy wyciszyły się, teraz powróciły. Jednak od rozpoczęcia picia MO jest jakby lepiej i nie budzi mnie to w nocy - nerwica. Potrafię się stresować byle czym. Wtedy leje się ze mnie ciurkiem.

3. Historia choroby – stosowane leki, kuracje i zabiegi:
Standard. Jako maluch żadnej choroby nie przeszedłem bez antybiotyku. Bardzo często brałem Bioparox i Budesonid - to ze względu na kaszel, podobno miałem jakieś zmiany astmatyczne ujawniające się podczas np. grypy.
Obecnie jestem chory mniej więcej 2-3 razy w roku. Zawsze w okresie jesienno-wiosennym. Poprzednią moją chorobę około 4 miesiące temu przeleżałem, nie biorąc żadnych leków - to mój początek walki z farmaceutyką :). Nie przeszło mi do końca, tj. 3 miesiące miałem suchy kaszel. Nie pomagało picie prawoślazu, zdecydowałem jednak nie brać żadnych leków. Obecnie wzięło mnie na maksa. Mam 38 stopni gorączki, ropę na gardle i ledwo żyję.
Obecnie „wspomagam się”: kisielki z siemienia, płuczę gardło gargarinem, syrop z cebuli z miodem, gorąca herbata z miodem (zastanawiam się, czy wdrożyć znowu miksturę na drogi oddechowe). Kaszel zaczyna się robić mokry.

4. Sposób odżywiania się (w dzieciństwie, młodości i aktualnie), a także stosowane diety:
W profilu widnieje, od kiedy piję MO i KB. Diety nigdy nie stosowałem żadnej konkretnej. Jem wszystkiego po trochu. Staram się unikać największego dziadostwa - McDonaldów, coli, chipsów, etc. Obecnie od tygodnia całkiem zlikwidowałem gluten ze swojego jadłospisu. Chcę po około 3 tygodniach zobaczyć, czy będą jakiekolwiek efekty.

5. Rodzaj wykonywanej pracy (ogólny opis, czy istnieją jakieś czynniki negatywnie wpływające na zdrowie): moja praca wiąże się ze stresem. Lekki sport pomaga, nie zawsze mam jednak czas i motywację.

Jedyne, co zmieniło się od rozpoczęcia picia MO i KB to fakt, że polepszyło się z brzuchem. Nie zauważyłem żadnych innych negatywnych czy pozytywnych skutków.
Mam za sobą też miksturę oczyszczającą drogi oddechowe. Też nie czuję, żeby się coś po niej zmieniło. Bardzo często boli mnie gardło i pochrząkuję. W okresie letnim nie mam problemów ze zdrowiem (raczej z chorobą).
Plany „na przyszłość”: Oczywiście dalsze picie MO i KB, zamierzam kupić Slow-Mag, w lato, jak się skończy okres chorowania, chcę przerobić dietę prozdrowotną.

Doradźcie mi, co mogę próbować na moje ciągłe zmęczenie, nerwy i pocenie... To mnie teraz najbardziej dobija.

Ładnie piszesz, Powerarmor, tylko następnym razem rób spację przed myślnikiem :D // Solan


Tytuł: Odp: powerarmor- moja historia
Wiadomość wysłana przez: maciej_k 02-02-2011, 13:58
Objawy wręcz typowe dla celiakii. Całkowicie wyeliminuj gluten z jadłospisu i obserwuj samopoczucie. Przez te wszystkie lata musiało nagromadzić się mnóstwo toksyn w Twoim organizmie, no i przewód pokarmowy prawdopodobnie jest w opłakanym stanie. Gdy wyeliminujesz gluten organizm zacznie się regenerować i pozbywać toksyn zużywając na to mnóstwo energii, więc jak dopadnie Cię zmęczenie, to najlepiej połóż się i nic więcej. Odpoczywaj gdy to tylko możliwe. KB pij wg potrzeby 1-3 na dzień, no i polecam Ci przejść DP. Po odstawieniu glutenu powinieneś już poczuć poprawę, jednak w miarę wzmacniania się organizmu mogą dopadać Cię ciężkie chwile związane z uwalnianiem toksyn do krwiobiegu, wtedy też najlepiej odpoczywaj. Osłonowo na wątrobę możesz mleć w KB łyżeczkę ostropestu plamistego.


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Solan 02-02-2011, 14:13
Powerarmor, a czy po zastosowaniu tych leków infekcje skończyły się na jakiś czas i dopiero teraz wróciły, czy też ciągle pojawiały się coraz to nowsze? Od kiedy chorujesz 2-3 razy w roku i jak było z tym wcześniej?


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Powerarmor 02-02-2011, 16:45
Cytat
Ładnie piszesz, Powerarmor, tylko następnym razem rób spację przed myślnikiem  // Solan
Zgadza się, dziękuję - Ty pierwsza zwróciłaś mi na to uwagę :). Z tą gorączką ciężko logicznie myśleć, co dopiero pisać.
Ok, żeby nie było OT.

Póki co czytam i eksperymentuję. Przeglądałem dzisiaj różne przypadki z forum i zapisałem sobie właśnie, żeby kupić ostropest do KB.

Zobaczę, czy będą jakiekolwiek efekty diety bezglutenowej po około 3 tygodniach. Przyznacie, że ciężko jest wyeliminować go w 100%, gdyż znajdzie się nawet w kiełbasie, a nie zawsze jest podany skład.

Choruję 2-3 razy w roku odkąd pamiętam. Po zastosowaniu wymienionych przeze mnie leków infekcje nie kończyły się na jakiś czas. Bywały sytuacje, że po miesiącu grypa wracała.
Budesonid łagodził kaszel. Generalnie jest mi bardzo ciężko teraz bez żadnego leku przeciwkaszlowego, czy wykrztuśnego. Kaszlę obecnie 3 miesiące. Czasami mam takie napady, że nie mogę przestać.



Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: maciej_k 02-02-2011, 16:59
Cytat
Przyznacie, że ciężko jest wyeliminować go w 100%, gdyż znajdzie się nawet w kiełbasie, a nie zawsze jest podany skład.
Wyeliminuj z diety wszystkie wędliny - jedz mięso tylko w postaci przyrządzonych w domu potraw (tak jak to dozwolone jest w 1 DP).

Cytat
Generalnie jest mi bardzo ciężko teraz bez żadnego leku przeciwkaszlowego, czy wykrztuśnego.
Do gorącej herbaty dodawaj łyżkę miodu i wdychaj opary (inhaluj to) - pomoże Ci to w odkrztuszaniu. Herbata powinna być bardzo gorąca, nie pij jej tylko siorbaj powoli i inhaluj się (trzymaj kubek blisko nosa).


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Solan 02-02-2011, 20:47
Choruję 2-3 razy w roku odkąd pamiętam. Po zastosowaniu wymienionych przeze mnie leków infekcje nie kończyły się na jakiś czas. Bywały sytuacje, że po miesiącu grypa wracała.
Budesonid łagodził kaszel. Generalnie jest mi bardzo ciężko teraz bez żadnego leku przeciwkaszlowego, czy wykrztuśnego. Kaszlę obecnie 3 miesiące. Czasami mam takie napady, że nie mogę przestać.
Istnieją dwie wersje takiego stanu rzeczy. Albo Twój organizm jest nadal silny i uporczywie dąży do osiągnięcia swego celu, jakim jest wydalenie toksyn, albo na skutek faszerowania lekami został tak osłabiony, że łapie teraz wszystko przy każdej nadarzającej się okazji (wiosną i jesienią najłatwiej się przeziębić - te wahania temperatur i tak dalej...).

Cytat od: Powerarmor
Jako maluch żadnej choroby nie przeszedłem bez antybiotyku. Bardzo często brałem Bioparox i Budesonid - to ze względu na kaszel, podobno miałem jakieś zmiany astmatyczne ujawniające się podczas np. grypy.
Obecnie jestem chory mniej więcej 2-3 razy w roku. Zawsze w okresie jesienno-wiosennym.
Tu masz przyczynę i skutek. W dzieciństwie wymierzono w Twój organizm szereg medycznych działań, które miały zablokować liczne infekcje, a tym samym - proces oczyszczania. Ale, jak widzę, Twój system odpornościowy był na tyle mocny, że z zacięciem ponawiał próbę pozbycia się zaległych toksyn. Choroby więc powracały - organizm jest mądrzejszy od lekarza przepisującego leki, a jego działania mają sens ;).
Skoro jednak za każdym razem stosowałeś leki, to istnieje prawdopodobieństwo, że po pewnym czasie system odpornościowy w końcu podupadł, i obecnie nie ma siły bronić się nawet przed zwykłym patogenem, a co dopiero pozbyć się wadliwych komórek i utworzyć w ich miejsce nowe, pełnowartościowe. Z tego (zresztą nie tylko) względu rzeczą dużej wagi jest zastosowanie prawidłowego odżywiania (w tym DP i eliminacja glutenu), uszczelnianie jelit poprzez MO (aby to, co ma być przyswojone, przyswojone zostało, a to, co nadaje się do usunięcia - wydalone) oraz picie KB. No i kwestia odchorowania infekcji bez leków - widać, że jesteś już na dobrej drodze. Dałeś radę z jedną, dasz radę i z następnymi :). Pamiętaj, że każda zablokowana infekcja po jakimś czasie powraca, i to ze zdwojoną siłą - czy czasem nie tak jest w Twoim przypadku? Nie ma innego sposobu, te choroby po prostu trzeba będzie odchorować. Inaczej zdrowia nie osiągniesz.

Cytat od: Powerarmor
Obecnie wzięło mnie na maksa. Mam 38 stopni gorączki, ropę na gardle i ledwo żyję.
Obecnie „wspomagam się”: kisielki z siemienia, płuczę gardło gargarinem, syrop z cebuli z miodem, gorąca herbata z miodem (zastanawiam się, czy wdrożyć znowu miksturę na drogi oddechowe). Kaszel zaczyna się robić mokry.
Super! Gorączka powoduje szybsze usuwanie toksyn z organizmu, a tym samym przyspiesza przebieg choroby. Ropa stanowi metodę pozbywania się toksyn. Kaszel masz mokry, czyli niedługo zacznie się odrywać w postaci flegmy - kolejnej formy oczyszczania. Wszystko zmierza w dobrym kierunku. Gargarin jednak bym odstawiła, gdyż może działać alopatycznie. Z kolejną mieszanką na drogi oddechowe się wstrzymaj - nie należy poganiać organizmu do oczyszczania się, poza tym właśnie teraz to robi. Natomiast herbata z miodem na ból gardła działa zbawiennie, możesz pić (no, wysiorbywać) ich kilka w ciągu dnia.

Cytat od: Powerarmor
Lekki sport pomaga, nie zawsze mam jednak czas i motywację.
Jeśli czujesz się na siłach i masz nadmiar energii, którą trzeba spożytkować, to jasne. Nie zapominaj tylko, że sport nie jest warunkiem zdrowia, lecz jego efektem. Ludzie chorzy nie powinni go uprawiać (zmuszać się do niego), bo stanowi on dla nich dodatkowe obciążenie.

Piszesz, że cały czas jesteś zmęczony, często się stresujesz. Stan psychiczny uzależniony jest od fizycznego, dlatego wraz z poprawieniem stanu organizmu nastąpi automatyczna poprawa samopoczucia. Podczas osiągania tego stanu dolegliwości mogą się nasilić. Jest to skutkiem uwalniania do krwi toksyn zmagazynowanych dotąd w tkankach. Nie oznacza to jednak nic złego - wręcz przeciwnie: jeśli podaż nowych toksyn została zahamowana, zaczynają być robione po prostu gruntowne porządki. Jak wiadomo, jedną z funkcji krwi jest transport - w tym przypadku toksyn do wydalenia.

Potrzeba Ci także cierpliwości. Pamiętaj: nie wszystko naraz. Obecny stan Twego organizmu jest syntezą wszystkich na niego działań, które trwały latami. Grunt, że dałeś sobie w końcu szansę na zdrowie. Będziesz osiągać je powoli, jak zresztą każdy, ale ciesz się, że ten proces w ogóle się zaczął.

Na pocieszenie: http://www.bioslone.pl/istota-chorob-infekcyjnych/kaszel-i-katar


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Powerarmor 03-02-2011, 10:41
Dziękuję za wszystkie rady.

Cytat
Istnieją dwie wersje takiego stanu rzeczy. Albo Twój organizm jest nadal silny i uporczywie dąży do osiągnięcia swego celu, jakim jest wydalenie toksyn, albo na skutek faszerowania lekami został tak osłabiony, że łapie teraz wszystko przy każdej nadarzającej się okazji (wiosną i jesienią najłatwiej się przeziębić - te wahania temperatur i tak dalej...).
Ja bym obstawiał drugą opcję.

Z tą herbatą z miodem nie jest tak kolorowo. Generalnie moje gardło na gorące potrawy/napoje zawsze reagowało właśnie bólem, zaczerwienieniem.. No a później mnie rozkładało. Do tego teraz prawoślaz, kisielki z siemienia – w moim przypadku nie pomaga to prawie wcale. Jak kaszel był, tak jest. Rano się ładnie odrywa, później cały dzień takie pokasływanie – raz na jakiś czas się coś małego oderwie.
Mam tu przy okazji pytanie odnośnie wszelkiego rodzaju syropów i leków wykrztuśnych. Chcę poznać Wasze zdanie o np. Dexa Pini, ACC 200 lub o Flegaminie? One w końcu nie hamują wydzielania ropy?
Jeśli było to już gdzieś wałkowane, proszę o link - szukałem i nie znalazłem.


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Powerarmor 04-02-2011, 13:20
Zanim jeszcze "wpadłem" na to forum zastanawiałem się jak to jest, że dozwolona jest sprzedaż leku, który w dłuższym okresie więcej zaszkodzi, niż pomoże. Dlatego tu zaglądam, bo zgadzam się z lwią częścią informacji z tego forum. Wiadomo, nie ze wszystkim - gdyby się każdy człowiek z każdym zgadzał to pewnie nadal mieszkalibyśmy w jaskiniach i obrzucali się kamieniami :).

... Poszukałem jeszcze i znalazłem.
... Gdy objawy nie ustępują samoistnie, np. suchy kaszel trwa zbyt długo, to należy rozważyć możliwość zastosowania leków, ale nie blokujących kaszel, lecz wspomagających organizm w wydaleniu go wraz z zawartymi w nim toksynami. Do bezpiecznych leków polecanych w takich przypadkach należą: syrop z cebuli, wodny macerat korzenia prawoślazu, a także leki homeopatyczne.

Ale nie do końca jest to odpowiedź na moje pytanie. Od pierwszej "grypy", czy cokolwiek to było, mam suchy kaszel. 3 miesiące to już trochę przesada. Teraz dopadło mnie coś nowego. Pomęczyło gorączką 3 dni, kaszel się ładnie odrywał. Dziś znowu mam 36,6. Kaszel suchy, nic się nie odrywa. Prawoślaz, herbatki - na nic.

Pytam konkretnie- jaki lek homeopatyczny jest polecany?
Mam w apteczce Heel-Tartephedreel N, ale mam też wątpliwości czy go brać.


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Powerarmor 05-02-2011, 13:29
Sam ze sobą będę konwersował, a co mi tam :) .

4 dzień "zdrowienia" (tj. wczoraj). Wieczorem dostałem ataku kaszlu. Pewnie dlatego, że pierwszy raz w życiu przechodzę chorobę bez żadnych leków. Kaszlałem i wymiotowałem jednocześnie. Myślałem, że się uduszę, nie dało się normalnie oddychać - tylko wdech, a wydechem był kaszel. Wziąłem co 15 minut tartephedreelki 3 razy i przykryłem głowę kołdrą - jak jest bardzo duszno, lepiej mi się oddycha. Jakoś zasnąłem. Od 2 dni mam 36,6. Czuję się jakby było co najmniej 37.
--Koniec zapisu--


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Gościsław 05-02-2011, 15:06
Powerarmor, z zainteresowaniem obserwuję Twoją drogę do zdrowia z racji tego, że mój syn ma ostatnio ciągle kaszel i zastanawiam się co robić. Syn MO pije od 2 miesięcy na bazie oliwy z oliwek.

Moja druga połowa wariuje i nie daje mi spokoju. Wg. żony trzeba iść do lekarza, niech go osłucha i coś przepisze. Ja się nie zgadzam i wojna domowa trwa. Zobaczymy, co się będzie działo dalej. Zrobię ten syrop z cebuli.


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Powerarmor 06-02-2011, 11:19
Gościsławie, w mojej subiektywnej opinii nie widzę żadnej różnicy przed i po zaczęciu picia MO. Może jeszcze zbyt krótko... Wiedziałem na co się porywam decydując się na nie branie żadnych leków. Już kiedyś kiedyś się zdenerwowałem na lekarzy i ich parcie na antybiotyki i postanowiłem leczyć się sam. Z mizernym skutkiem. Powiem szczerze, że w tej obecnej "próbie" dotarłem póki co najdalej.

Dzień 5 – nie było wcale lepiej niż wcześniej. Jedno z najgorszych uczuć na świecie – kiedy przy każdym wciągnięciu powietrza czuć parcie na kaszel. Rano się najwięcej odrywało. Resztę dnia tak 90% to kaszel suchy. Oczywiście cały dzień popijałem to, co wcześniej. Tartephedreel coś nie działa.

W nocy kolejny krach – nie mogłem spać. Kłuje mnie w klatce piersiowej, tak bardziej po lewej stronie. Boli mnie chyba każdy możliwy mięsień. Zauważyłem, że są dwie przyczyny kaszlu – napuchnięte gardło, które muszę cały czas trzymać „na siłę” rozszerzone, inaczej od razu kaszlę, bo smyra. Druga przyczyna leży gdzieś głębiej i chętnie bym ją kopnął w zad :).
Trochę jestem zły na swój organizm, że tak szybko opadła gorączka. Czuję się jakbym miał ze 37 co najmniej już drugi dzień, a nie mam.
Na szczęście nie mam też dużego kataru – już jakiś miesiąc zakrapiam nos kroplami z alocitu – chociaż to pomaga.
Dzisiaj zobaczymy, co będzie w nocy. Jeśli nic się nie poprawi, pójdę do lekarza. Chodzi mi po głowie Budesonid mite. Nie wiem, czy to dobre wyjście, może ktoś ma inne???


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Gościsław 06-02-2011, 12:29
Myślałeś nad mieszanką na drogi oddechowe? Syn w wieku dziecięcym przechodził astmę i te kaszle przypominają mi tamte chwile, kiedy się dusił. Przygotowałem Budesonid i Eurespal na wszelki wypadek. Dzisiaj podaję mu mieszankę na drogi oddechowe, zobaczymy czy odflegmianię się zmniejszy.Flegma bardziej mnie niepokoi niż kaszel suchy.


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Powerarmor 06-02-2011, 12:58
Mieszankę mam za sobą - od 12.11.2010 przez 6 tygodni. Kaszlałem wtedy oczywiście, ale nie było to jakieś bardzo uporczywe. Oczywiście tylko "na sucho". Nie wiem, czy mam zacząć znowu teraz pić, czy jeszcze czekać.


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Solan 06-02-2011, 14:05
Cytat od:  http://www.bioslone.pl/oczyszczanie/oczyszczanie-drog-oddechowych
W przypadku, gdy stan zdrowia tego wymaga, kuracje należy ponawiać, robiąc między nimi trzytygodniowe przerwy.
Tobie ponowną mieszankę radziłabym wdrożyć po zakończeniu się obecnej infekcji, a następnie ponawiać ją co 3 tygodnie.

Wiem, że pijesz już kisielek z siemienia lnianego, ale możesz stosować go naprzemiennie z wodnym maceratem korzenia prawoślazu. To powinno załagodzić sytuację.
Cytat od:  http://www.bioslone.pl/istota-chorob-infekcyjnych/kaszel-i-katar
W razie pojawienia się kaszlu suchego należy wdrożyć wodny macerat korzenia prawoślazu. Gdy długotrwały kaszel wywoła nadwyrężenie mięśni międzyżebrowych i/lub przepony brzusznej, wówczas można zastosować lek przeciwbólowy, najlepiej ibuprofen.
Cytat od:  http://www.bioslone.pl/faq Galaretka (kisielek) i macerat z siemienia lnianego
Zastosowanie
Stosujemy do picia na dolegliwości żołądkowe (na żołądek, na refluks), a także na przykład, do łagodzenia śluzówki przy drażniącym kaszlu - na zmianę z maceratem z prawoślazu.


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Powerarmor 06-02-2011, 16:49
Wszystko to czytałem kilkakrotnie. Piję prawoślaz już jakieś dwa miesiące, codziennie.
Ibuprofen powinien gdzieś być i chyba go dzisiaj łyknę.

btw, temperatura znowu podskoczyła do 37,5. Kaszlę mniej, więcej się odrywa. Poszła mi jeszce krew z nosa :/, nigdy tak nie miałem. Noc będzie decydująca.


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Liwia 06-02-2011, 18:57
Cytat
w mojej subiektywnej opinii nie widzę żadnej różnicy przed i po zaczęciu picia MO. Może jeszcze zbyt krótko...
Cytat
Diety nigdy nie stosowałem żadnej konkretnej. Jem wszystkiego po trochu. Staram się unikać największego dziadostwa - McDonaldów, coli, chipsów, etc. Obecnie od tygodnia całkiem zlikwidowałem gluten ze swojego jadłospisu. Chcę po około 3 tygodniach zobaczyć, czy będą jakiekolwiek efekty.
Organizm rządzi się swoimi cyklami odbudowy komórek. Pozornie wydawać się Tobie może, że pijesz MO i nic się nie dzieje, ale w twoim ciele zachodzą już masowe zmiany. Wątroba potrzebuje 2 lata na pełną regenerację, nabłonek jelitowy pół roku. Ale zanim zaczniemy odbudowywać się jak należy tj. z uszczelnionym nabłonkiem jelit, czeka nas okres przejściowy - oczyszczanie jelit ze złogów (odsłanianie kolejnych nadżerek), oczyszczanie organizmu z glutenu, metali ciężkich i wiele innych, czasem nam nieznanych, procesów.
Dlatego bardzo ważnym elementem terapii jest DP, taka która nie szkodzi czyli indywidualna dla każdego, z ogólnymi założeniami dla wszystkich. Organizm oczsyszcza się z glutenu 6 miesięcy lub dłużej (za Lacky'm) co i ja potwierdzam na sobie. Nie stosowanie diety prozdrowotnej spowalnia, a czasem nawet może blokować procesy zdrowienia. Zrezygnuj z glutenu na dłużej. Wybierając drogę Biosłone trzeba też zmienić swoje spojrzenie na czas. I tak częściej myśleć w perspektywie lat, a nie dni, tygodni, miesięcy.
Cierpliwość się opłaci.


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Powerarmor 23-02-2011, 16:29
Kilka dni temu infekcja zakończyła się (mniej lub bardziej). Udało mi się ją zwalczyć snem i odpoczynkiem, jedyny lek jaki brałem, to krople homeopatyczne na kaszel.
Wróciłem do MO i kropli do nosa z alocitu. Zacząłem po raz kolejny pić miksturę na drogi oddechowe. Póki co obchodzę się jakoś bez pieczywa, spożycie glutenu ograniczyłem tak o 95%. I tak myślę póki co się trzymać.

Powiedzcie mi forumowicze taką rzecz, jak radzicie sobie z sytuacjami w ciągu dnia, kiedy dopada was senność, uczucie jakby się miało usnąć na stojąco, ból głowy, nie da się wtedy przecież normalnie funkcjonować! Kawy nie mogę, napoje energetyczne nie wchodzą w grę.

Polecam obejrzenie programu na Discovery Science - Planeta człowiek. Dużo ciekawych informacji o wszelkich żyjących istotach w i na nas :).


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Powerarmor 18-08-2011, 16:16
Witam forumowiczów po przerwie.

Trochę mnie tu nie było, ale i też nie było po co. Starałem się trzymać dietę, piłem przez cały czas z drugą połową miksturę. Przyznam, że o koktajlach trochę zapomnieliśmy.

Kilka dni temu miałem dość paskudny wypadek na motorze – wybiegła mi sarna, nie zdążyłem nawet zareagować. Dlatego, że jechałem wolno skończyło się tylko (aż) na otwartym złamaniu nogi nad kostką, mocnym starciu prawego kolana i lewego łokcia oraz... pośladka :). Potrzebna była operacja, więc wylądowałem w szpitalu. Zabieg trwał półtora godziny, po czym położyli mnie w łóżku. Leżałem tam w sumie 6 dni.

Z obawy na możliwość zakażenia kości, podawano mi dwa bardzo silne antybiotyki przez 5 dni. Po 3 dniu pobytu zaczęło się ze mną robić źle. Grzyby wyrosły mi na języku i w całej jamie ustnej. Nie mogłem wcale spać, jeść, ciągle chciało mi się wymiotować, miałem wzdęcia, kołatanie serca i drgawki.

Dzisiaj wróciłem do domu. Trzeba wziąć się za odbudowę organizmu i nogi.
I tu teraz kilka moich pytań (jeżeli coś namotałem w poście albo pytam o coś, co już było, to przepraszam – strasznie mnie rwie ta noga, a od jutra chcę zacząć zwalczać grzyba - możecie zapuszczać linki.

1.   Chcę zacząć dietę przeciwgrzybiczą. Ma ktoś może w wordzie albo linka do 3 etapów tejże diety Pana Słoneckiego (do druku i kobiecie powieszę gdzieś przy lodówce, żeby wiedziała czego mi nie dawać :))?
2.   W moim stanie obecnym pić koktajle i MO? Dodam, że zrobiła mi się gorączka. Przepisano mi lek na gorączkę i na lepsze gojenie ran. Brać to czy nie?

Pozdrawiam!


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Melody 18-08-2011, 18:23
Tu masz linka do diety http://www.bioslone.pl/odzywianie/dieta-prozdrowotna (http://www.bioslone.pl/odzywianie/dieta-prozdrowotna)
Ale najlepiej poczytaj cały portal...http://www.bioslone.pl/ (http://www.bioslone.pl/)

Z MO poczekałabym, aż wydobrzejesz, a już raczej na pewno, aż minie gorączka. Tych leków też bym nie brała...



Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Sobol 18-08-2011, 20:00
od jutra chcę zacząć zwalczać grzyba- możecie zapuszczać linki.

Celem nie powinno być zwalczanie grzyba. Celem jest zdrowie.
1. Dieta odbudowująca florę bakteryjną układu pokarmowego.
2. Dostarczenie organizmowi dodatkowych składników - KB.

To doraźnie. Na stałe ZZO i wiedza biosłonejska do studiowania.  :)


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Monique 18-08-2011, 20:19

W moim stanie obecnym pić koktajle i MO? Dodam, że zrobiła mi się gorączka. Przepisano mi lek na gorączkę i na lepsze gojenie ran. Brać toto czy nie?


Skoro zrobiła Ci się gorączka, to tylko się cieszyć :) Znaczy się, że zdrowiejesz "pełną gębą".
Po niej powinno być lepiej.
Tylko nie bierz nic na zbicie gorączki, bo ona i tak spadnie wtedy, kiedy "sama będzie chciała" spaść.
Dojdzie do pewnego punktu, zatrzyma się  i ... zacznie spadać.

A jaki lek przepisali Ci na gojenie się ran?


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Powerarmor 19-08-2011, 07:17
Czytam, czytam cały czas.

Lek to Dicloratio retard - jeszcze go nie brałem.
Oprócz  tego w brzuch przyjmuję codziennie Fraxiparine przeciwzakrzepowo.

Tj. chodzi mi o "zwalczenie" nadwyżek grzyba z organizmu, dobrze piszę?

Najgorsze jest to, że w nocy wcale nie mogę spać :( . Już 3ci dzień a ja w nocy prześpię góra 3 godziny, dopiero nad samym ranem.

Dzięki za linka - druknę, wracam do łóżka i poćwiczę trochę nogę.


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Monique 19-08-2011, 07:30
To sprawdź skład leku i podejmij decyzję czy go używać. Równie dobrze można przygotować naturalny specyfik na gojenie się rany.

Mój syn miał ostatnio poparzenie II-go stopnia, znajoma poleciła smarowanie rany maścią propolisową. Wczoraj sprawdziłam wątek dot. propolisu i faktycznie - propolis jest dobry na gojenie się ran. Od wczoraj smaruję tą ranę i zobaczymy jak dalej będzie się goić.

wątek dot. propolisu --> http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=3133.0
przygotowanie maści --> http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=3882.0


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Powerarmor 25-08-2011, 09:28
Mam dopytanie odnośnie pierwszego etapu diety - można pić surowy sok z marchwi? Tj. Jednodniowe Cymesy. Niby jest napisane "wyciśnięty sok z marchwi, niesłodzony". Ale to jest takie przyjemnie słodkie :)


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Kozaczek 25-08-2011, 18:06
Cymesy Biosłone to koktajle błonnikowe oraz zero wynalazków. Tyle w temacie.


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Powerarmor 04-10-2011, 12:22
Analizując swój organizm dochodzę do wniosku, że wszystkie moje dolegliwości mogą być związane z candidą. Zapoczątkowane zostały ogromnym stresem na jaki byłem narażony kilka(naście) lat temu. Nie wiem czy to dobra diagnoza, ale kiedy po wyjściu ze szpitala, cały przerośnięty grzybem stosowałem pierwszy etap diety prozdrowotnej, wszystko zniknęło. Bóle brzucha, złe samopoczucie, a język zrobił się normalny.

Minęły już prawie dwa miesiące. Zakończyłem pierwszy etap (stosowałem się do zaleceń w każdym calu) i przestawiłem się na drugi. Jakaż była moja złość jak na języku znowu "wyrósł" mi biały kożuch..

Co ja mam teraz, znowu wrócić do jedzenia rybek z warzywami, zero owoców? :/ Do tego byłem na prześwietleniu i zrostu kości praktycznie jeszcze nie ma... <załamany!>

btw, ten aloes "Laboratoria natury" bardzo szybko pleśnieje. Zanim zdążymy opróżnić butelkę 0,5L już rozcieńczoną 1:1, na dnie mamy pływające "dodatki". Raz dostaliśmy po tym nawet niezłego rozwolnienia :)


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Spokoadam 04-10-2011, 12:28
Cytat
Analizując swój organizm dochodzę do wniosku, że wszystkie moje dolegliwości mogą być związane z candidą.
Wszystkie Twoje dolegliwości związane są z toksemią, candida to tylko informacja o obecnym stanie rzeczy.
Na tym etapie wytępisz candidę w jednym miejscu a niezwłocznie pojawi się w drugim. Masz tak słaby organizm że candida w nim żeruje. Więc jak wzmocnisz organizm to grzyb zniknie.


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: K'lara 04-10-2011, 13:43
Do tego byłem na prześwietleniu i zrostu kości praktycznie jeszcze nie ma... <załamany!>

Wprowadź zupy na wywarach kolagenowych, oraz galarety z nóżek, golonki.


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Zbigniew Osiewała (Zibi) 04-10-2011, 15:53
Do tego byłem na prześwietleniu i zrostu kości praktycznie jeszcze nie ma... <załamany!>

Wprowadź zupy na wywarach kolagenowych, oraz galarety z nóżek, golonki.
Oczywiście, ale przy tym należy pamiętać o sporej ilości surowych warzyw (zwłaszcza bogate w witaminę C oraz produkty zawierające magnez, czyli np. KB z dodatkiem orzechów i banana), a także jedzeniu jaj. Wtedy się lepiej wszystko przyswoi.

Kolagen, jak każde białko, składa się z określonych aminokwasów. Jeśli zjadamy produkty zawierające wszystkie aminokwasy (przede wszystkim produkty pochodzenia zwierzęcego) - to mamy zagwarantowaną podaż aminokwasów niezbędnych do syntezy kolagenu.

Wszystkie białka są w jelitach rozkładane do pojedynczych aminokwasów i w takiej postaci wchłaniane. Następnie – nasz organizm syntetyzuje sobie z tych aminokwasów własne białka. Problem w tym, że do syntezy kolagenu potrzeba kilku pierwiastków (m.in. magnez) oraz witaminę C. Gdy ich nie ma – synteza jest zaburzona i w organizmie powstaje "błoto kolagenowe" jako zbędny balast.

Siarczan glukozaminy, aminocukier naturalnie występujący w organizmie człowieka, stanowi substrat do produkcji proteoglikanów i ułatwia syntezę kwasu chondroitynosiarkowego poprawiającego odbudowę chrząstki.



Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Alinka12 05-10-2011, 06:19
Aloes pleśnieje? A trzymałeś go w  lodówce?Ja zużyłam kilka butelek i nic takiego się nie stało. Może był niedokręcony.


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Powerarmor 06-10-2011, 12:06
Dzięki Zibi za krótki wykład :). Jaj od wesołych kurek wcinam 2-4 dziennie. Surowe warzywa mam w KB, robię sobie teraz nieco gęstsze.
Prawie codziennie piję rosołki, takie bardziej wywary. Codziennie też jem dużo mięsa, golonki itp.
Co z mlekiem i serami? Raz na dwa dni wypijam kakako na prawdziwym mleku. Unikam jednak cukru i miodu.
No i w sumie dopiero niedawno wyrzucili mi szynę. Człapię sobie po domu z naciskiem około 15kg na chorą nogę. Zobaczymy co będzie na wizycie za 1,5 miesiąca.

Co do aloesu - tak, trzymałem w lodówce, w ciemnej butelce. Po każdym opróżnieniu przelewałem ją wrzątkiem.


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: K'lara 06-10-2011, 13:14
Co z mlekiem i serami?

Przeczytaj ten dział:
http://www.bioslone.pl/odzywianie/podstawy-wiedzy/mleko


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Powerarmor 10-10-2011, 11:26
Czytałem wszystkie działy na tej stronie. Mleko piłem odkąd pamiętam i nigdy nie miałem po nim żadnych dolegliwości. Chodziło mi o jego picie w moim obecnym przypadku - przestrzegam zalecenia diety (2 etap), pomimo tego na języku tworzy mi się biały nalot.
Nie wiem teraz czy robię coś źle, może jem coś czego nie powinienem?


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Powerarmor 09-02-2012, 10:28
UPDATE:
Ok, a więc tak... Poradziłem sobie z najbardziej dokuczliwym problemem - kłopotami żołądkowymi. Z przyjemnością stwierdzam, że od jakichś 6 miesięcy nie miałem biegunki (jupiii!!!).
Pomogło zmniejszenie, prawie do zera, spożycia glutenu. Pieczywo zastąpiłem waflami ryżowymi, do tego codziennie koktajle błonnikowe. I powiem szczerze, że mam już wstręt do wafli, ale wolę to niż latanie w nocy do WC.

No i teraz zastanawiam się, dlaczego ani trochę nie przechodzą inne problemy? Ustawię je w kolejności chronologicznej, od tych najbardziej przeszkadzających w codziennym życiu:

1. Ciągle zimne ręce i nogi, do tego kiedy zaczyna mi się robić ciepło, kończyny mocno się pocą i znowu mi zimno. Ćwiczę sobie co kilka dni, chodzę codziennie na, minimum 15 minutowy, spacer. Niby wszystko, po jakimś wysiłku fizycznym, wraca do normy, ale tylko na jakieś 20 minut i znowu to samo - lody. Nawet po porannej gimnastyce.
Poradził sobie może ktoś z tym problemem, jakoś doraźnie chociaż? TRAGICZNIE SIĘ PRZEZ TO CZUJĘ!
2. Przytkany nos - była mikstura na drogi oddechowe (powtarzana 2 razy), do tego zakraplam sobie ciągle te kropelki z aloesu. A i tak codziennie rano schodzi mi krew z żółtą/zieloną ropą, a jak leżę w łóżku to mi się nos zatyka.
3. Senność - wysypiam się, a pomimo tego, często w ciągu dnia, czuję się śpiący, tak też nie powinno być.
Pozdrawiam forumowiczów. :)



Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Spokoadam 09-02-2012, 10:57

2. Przytkany nos - była mikstura na drogi oddechowe (powtarzana 2 razy), do tego zakrapiam sobie ciągle te kropelki z aloesu.. A i tak codziennie rano mi schodzi krew z żółtą/zieloną ropą, a jak leżę w łóżku to mi się nos zatyka.
3. Senność- wysypiam się, a pomimo tego często w ciągu dnia czuję się śpiący, tak też nie powinno być.
Pozdrawiam forumowiczów :)
Remont pełną gębą, nic tylko się cieszyć i czekać.


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Powerarmor 09-02-2012, 11:02
Tylko miejmy nadzieję, że robotnicy nie piją w pracy, bo ileż można czekać. ;)


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Rif 09-02-2012, 11:33
Cytat
2. Przytkany nos - była mikstura na drogi oddechowe (powtarzana 2 razy), do tego zakrapiam sobie ciągle te kropelki z aloesu.. A i tak codziennie rano mi schodzi krew z żółtą/zieloną ropą, a jak leżę w łóżku to mi się nos zatyka.
Typowe objawy po kroplach na bazie alocitu. Krople stosujemy do momentu, aż ropa przestanie schodzić. Jeśli objawy są uciążliwe, można odstawić krople na kilka dni.

Cytat
3. Senność- wysypiam się, a pomimo tego często w ciągu dnia czuję się śpiący, tak też nie powinno być.
Organizm najlepiej naprawia się podczas snu. Podczas oczyszczania taka senność może występować.


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: K'lara 09-02-2012, 11:43
Tylko miejmy nadzieję, że robotnicy nie piją w pracy, bo ileż można czekać. ;)

Średnio, czas dochodzenia do zdrowia, w sprzyjających warunkach, trwa minimum 10% czasu dotychczasowego życia. U Ciebie więc minimum 3 lata. To ile przed Tobą? :)


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Powerarmor 09-02-2012, 11:57
Wychodzi na to, że 2 lata.

Krople z alocitu odstawiam tylko jak tracę powonienie :). Tak jak pisałem, senność i nos nie są jakoś mocno uciążliwe.
Z poceniem się jak mops i zimnymi rękami i nogami ciężko funkcjonować. No nic, pożyjemy zobaczymy. Jak się coś zacznie dziać więcej z moim organizmem, to dam znać.

Póki co, pierwszy raz chyba od... no, nie pamiętam od kiedy... tej zimy nie "chorowałem". Tj. nie było grypy ani przeziębienia - nic. Ale tak odczuwam, że ma z tym coś wspólnego moja złamana noga. Gdzieś za 3 miesiące kolejna operacja - wyjęcie żelastwa. Znowu mnie pewnie nafaszerują antybiotykami.


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Powerarmor 12-11-2012, 11:01
Witam forumowiczów po dłuższej nieobecności.
Tak mnie jakoś naszła potrzeba, żeby napisać co u mnie słychać :).
Przede wszystkim- od lutego 2011 roku nie byłem „chory”, tj. zero grypy i stanów grypowych.
Praktycznie od czasu jak odstawiłem pieczywo i gluten ograniczyłem do minimum - tj. raz na tydzień/ dwa coś z glutenem przytrafi mi się skonsumować.
Jedyne co, to obawiam się, że to nie przez zdrowe odżywianie, a przez nafaszerowanie mnie w zeszłym roku toną szczepionek i antybiotyków przed operacją. Po 4 dniach w szpitalu, mój język wyglądał tak jak po wpisaniu w grafice google "candida tongue". Co najlepsze, nie było żadnego lekarza, który wiedziałby cokolwiek o candidzie. Oni przecież zajmują się złamaniami...

Noga zrosła się doskonale. Jeszcze pobolewa, ale to raczej przez gwóźdź śródszpikowy, o którego wyjęcie nie mogę się doprosić lekarzy ;/. Najwcześniej jakoś w styczniu. Wczoraj pierwszy raz od 1,5 roku biegłem. Nawet sobie człowiek nie wyobraża, jakie to szczęście, że może się poruszać o własnych siłach, dopóki prawie nie straci nogi. Przy każdym spacerze nachodzi mnie myśl, jak to miło że mogę sobie pochodzić.

W sprawie samopoczucia - z objawów, które wymieniłem kilka postów wyżej, organizm pozbył się senności. Nie wiem czy tak samo z siebie przeszło, czy to może przez fakt, że zauważyłem potrzebę snu u siebie ok. 9/10 h na dobę i tak zazwyczaj sypiam. Wcześniej było to 7/8 h.
Mniej przeszkadza mi przytkany nos. Dokładniej – przeszkadza mi tylko w nocy. Zazwyczaj nie mogę leżeć na lewym boku bo po prostu nie mogę oddychać. Nie da się tego wysmarkać, czuję jakbym miał jedną dziurkę niedrożną. W dzień problemów nie ma.
Najbardziej przeszkadza mi pocenie się (chociaż i to zmniejszyło się o powiedzmy 20%). Ręce i nogi mam non stop zimne i mokre. Nawet jak zrobię rozgrzewkę, po kilkunastu minutach jest to samo.

W sprawie odżywiania – Jest jedna rzecz, która nie daje mi spokoju. Pomimo, że nie boli mnie już brzuch, nie jem wcale cukru, a gluten ograniczyłem do minimum – cały czas mam rano i wieczorem na języku ten paskudny biały nalot. Rano jeszcze do tego biała obwódka na ustach. Pozbyłem się tego po wypadku, stosując kolejne etapy diety, ale powoli, powoli powróciło. Chyba będę musiał zacząć od 1 etapu diety na nowo.
 


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: scorupion 12-11-2012, 13:10
Cytat
a gluten ograniczyłem do minimum
A ile to jest?


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Powerarmor 12-11-2012, 16:31
Praktycznie od czasu jak odstawiłem pieczywo i gluten ograniczyłem do minimum - tj. raz na tydzień/ dwa coś z glutenem przytrafi mi się skonsumować.


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: scorupion 12-11-2012, 18:37
Pytam, bo któryś raz już na forum przeczytałem, że ktoś ograniczył spożycie glutenu do minimum. Zawsze mnie zastanawiało ile to jest. Teraz już wiem. Z tym, że tylko czasowo, bo ilościowo jeszcze nie.


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Powerarmor 13-11-2012, 13:47
Ilościowo ciężko powiedzieć. Jem go po prostu tyle i w taki sposób, żeby nie mieć później kłopotów żołądkowych. A wiem, że mój żołądek ma niską tolerancję ilościową tej substancji :).

Od poniedziałku zaczynam dietkę od nowa.


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: scorupion 13-11-2012, 14:33
Cytat
Od poniedziałku zaczynam dietkę od nowa.
Z minimalną ilością glutenu?


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Powerarmor 13-11-2012, 21:35
Czy to pytanie wymaga odpowiedzi?


Tytuł: Odp: Powerarmor - moja historia
Wiadomość wysłana przez: Domi5 14-11-2012, 00:39
Powerarmor, pamiętaj, że jeśli chcesz zacząć dietę, to gluten wyklucz całkowicie, bez wyjątków. Jeśli nie wykluczysz glutenu nie spodziewaj się poprawy zdrowia.