Niemedyczne forum zdrowia

TEMATY NIEZWIĄZANE Z NURTEM BIOSŁONE => Dział pacjentów => Wątek zaczęty przez: RENETI 13-07-2011, 12:12



Tytuł: Rozterki pacjentki
Wiadomość wysłana przez: RENETI 13-07-2011, 12:12
W związku z tematem szczepień a także lansowanej na portalu teorii naturalnej odporności organizmu, chciałabym podzielić się swoimi wątpliwościami. Jestem mamą dwojga małych dzieci, poniżej trzech lat.
Jak przypuszczam, dawniej, gdy nie było szczepień, choroby były również naturalnym "selekcjonerem", krótko mówiąc, przeżywały tylko najsilniejsze jednostki a śmiertelność wśród małych dzieci była spora.
Z punktu widzenia zachowania gatunku, było to z pewnością dobre, ale ...teoria teorią, a życie życiem.
Kilka razy moja młodsza córka miała gorączkę ponad 41 stopni, utrzymującą się kilka dni. Podawałam jej wówczas antybiotyk a także paracetamol, obawiam się, że w wieku 2 tygodni nie przeżyłaby zapalenia płuc, drugi raz zgodziłam się na podanie antybiotyku przy ostrym odmiedniczkowym zapaleniu nerek, gdy miała 14 miesięcy. Ciekawa jestem, ilu z sympatyków Biosłone zaryzykowałoby w takim przypadku, nie podając antybiotyku i środków przeciwgorączkowych.
Również jeśli chodzi o szczepienia, wiadomo, że są ryzykowne ale wiadomo też że zapobiegają strasznym chorobom, czy zgodzilibyście się np, żeby dziecko odchorowało Heine Medina?


Tytuł: Odp: Rozterki pacjentki
Wiadomość wysłana przez: Fabularasa 13-07-2011, 12:48
Ciekawa jestem, ilu z sympatyków Biosłone zaryzykowałoby w takim przypadku, nie podając antybiotyku i środków przeciwgorączkowych.
Również jeśli chodzi o szczepienia, wiadomo, że są ryzykowne ale wiadomo też że zapobiegają strasznym chorobom, czy zgodzilibyście się np, żeby dziecko odchorowało Heine Medina?

Antybiotyk można podać gdy życie jest zagrożone - nie łamiemy wówczas zasad Biosłone.
Zanim podamy lek przeciwgorączkowy stosujemy inne metody zbijania temp. jeśli jest rzeczywiście, aż tak wysoka.


Tytuł: Odp: Rozterki pacjentki
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 13-07-2011, 13:41
Również jeśli chodzi o szczepienia, wiadomo, że są ryzykowne ale wiadomo też że zapobiegają strasznym chorobom, czy zgodzilibyście się np, żeby dziecko odchorowało Heine Medina?
Na takiej właśnie głupocie bazuje medycyna. Choroby Heinego-Medina już dawno nie byłoby na świecie, gdyby nie szczepienia: http://apocalypse.blox.pl/2009/07/Epidemia-polio-w-Nigerii.html


Tytuł: Odp: Rozterki pacjentki
Wiadomość wysłana przez: Kalina 13-07-2011, 15:55
Reneti, chodzi przede wszystkim o to, by rodziców nie traktowano jak bezwolnych głupców. W wielu źródłach czytałam, że szczepimy na choroby, które przestały gnębić ludzi, przed wprowadzeniem na te choroby szczepionek.
Wciska się, że jak nie zaszczepisz dziecka na tężec, to jak się skaleczy to umrze. Kiedyś nie było tylu szczepień i nie pamiętam, by któryś z moich rówieśników umarł, a warunki życia były dużo trudniejsze.

Czy okaleczenie dziecka, w ten sposób, że nie może przyjmować pokarmów i właściwie grozi mu śmierć głodowa, to jest według Ciebie właściwa cena za nabycie odporności? 

Reneti otwórz szerzej oczy, bardzo wielu moich znajomych ma małe wnuki, ja nie widzę wśród nich zdrowych dzieci, a przecież wszystkie są wyszczepione w 100 %.


Tytuł: Odp: Rozterki pacjentki
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 13-07-2011, 16:21
Reneti! Artykuły portalu są po to, by nie zadawała Pani głupich pytań.


Tytuł: Odp: Rozterki pacjentki
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 13-07-2011, 16:34
Ale co ma wspólnego z dyskusją zadawanie pytań w stylu:
Cytat
Kalina, czy możesz jednoznacznie i odpowiedzialnie powiedzieć mi: tak, nie szczep dzieci?
My po prostu na takie pytania nie odpowiadamy, to po co je zadawać? Dyskutując o aktykule, należy się odnosić do jego treści. Tam nie ma ani słowa o tym, czy my doradzamy szczepienie dzieci, czy nie.


Tytuł: Odp: Rozterki pacjentki
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 13-07-2011, 17:05
Kiedyś dzieci powszechnie umierały na koklusz, dzisiaj koklusz jest wyeliminowany dzięki szczepieniom.
Podając takie "fakty", należy napisać, kiedy było to kiedyś, i w jakich warunkach miało miejsce to umieranie dzieci. Równie dobrze można by napisać, że kiedyś czarownice ginęły na stosach, a teraz już nie giną, bo się szczepią.


Tytuł: Odp: Rozterki pacjentki
Wiadomość wysłana przez: Kalina 13-07-2011, 17:27
Kalina, czy możesz jednoznacznie i odpowiedzialnie powiedzieć mi: tak, nie szczep dzieci?
Kalina, odpowiedz mi na takie pytanie:
Jeżeli Twoje dziecko jutro przebije sobie stopę zardzewiałym gwoździem ubrudzonym ziemią i wda się zakażenie, jakie środki podejmiesz?
Rozumiem, że odmówisz przyjęcia szczepionki i antybiotyku, czy tak?
Ja mówię o rzeczywistości a nie o wyimaginowanej sytuacji świata bez chorób.
Ty jesteś mamą, dlaczego ja miałaby podejmować decyzję za Ciebie.
Ja podjęłam decyzję dotyczącą mojego dziecka, a przy okazji nabyłam wiedzę dotyczącą funkcjonowania szczepień. Ważniejszy jest plan szczepień, niż to, że dziecko ma problemy zdrowotne.
Dziwne jest dla mnie okaleczanie ludzi szczepionkami na tężec, bo może się kiedyś skaleczą.
Świat dysponuje takim arsenałem lekarstw, że wyleczenie w przypadku zakażenia nie stanowi problemu.
Tak na marginesie, nie jestem ani samobójczynią, ani morderczynią, i gdy będzie konieczność skorzystam z lekarstw ratujących życie.

Gdyby faktycznie chodziło o zdrowie dzieci, to przed szczepieniem przeprowadzono by dokładne badanie dziecka, dokładny wywiad z rodzicami, poinformowano by rodziców o możliwościach powikłań, o skutkach uboczny.
 Rodziców zapoznano by z rzetelnymi badaniami dotyczącymi szczepień(jeśli takie są), a nie stosowano kary, celem przymuszenia.


Tytuł: Odp: Rozterki pacjentki
Wiadomość wysłana przez: Zosia_ 13-07-2011, 18:59
Straszą nas, że jeśli ileś tam procent społeczeństwa przestanie się szczepić przeciw jakiejś konkretnej chorobie, to bardzo szybko wybuchnie epidemia.
W Polsce nie szczepi się na ospę prawdziwą już chyba ze 30 lat. Nikogo. I co? gdzie ta epidemia lub choćby pojedyncze zachorowania?
Dlaczego w krajach, w  których wcale nie szczepi się przeciw grużlicy - ta choroba prawie nie występuje? Dlaczego w Polsce mimo wielu lat obowiązkowych szczepień (poczynając od pierwszej dobyżycia) grużlica ma się nadal doskonale?
Co z chorobami, które dziesiątkowały Europę i przestały się pojawiać na długo przed wprowadzeniem jakichkolwiek szczepień? Jak one śmiały zniknąć bez szczepień?


Tytuł: Odp: Rozterki pacjentki
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 13-07-2011, 19:07
Choćby taka cholera, która "kiedyś" zbierała sowite żniwo w Europie. Sama "znikła", bez leków i szczepień? Nie do wiary :eek:


Tytuł: Odp: Rozterki pacjentki
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 13-07-2011, 20:13
Po co ludzie wymyślili szczepienia?
A po co ludzie wymyślili nóż?


Tytuł: Odp: Rozterki pacjentki
Wiadomość wysłana przez: Zosia_ 13-07-2011, 20:43
Po co ludzie wymyślili szczepienia?
A po co ludzie wymyślili koncerny farmaceutyczne?

Tak jest ze wszystkim w co inwestuje się duże pieniądze. Idea, wymyslona na początku w dobrej wierze, często słuszna, po zetknięciu z dużymi pieniędzmi zmienia się już tylko w fabrykę pieniędzy. I nic więcej. Nie liczy się wtedy zdrowie, środowisko, przyszłość gatunku, bezpieczeństwo, nic -tylko zysk.
Na przykład produkcja żywości jest niezbędna. Jednak światowe koncerny spożywcze to już inna bajka. Dla nich żywność to tylko interes. Są jednym z największych zagrożeń naszych czasów.
Tak samo z lekami. Kiedyś starano się ulżyć ludziom w cierpieniu, może naiwnie, może bez właściwej wiedzy. Teraz koncerny farmaceutyczne skupiają się wyłącznie na produkcji pacjentów i na zapewnieniu sobie stałych zysków.


Tytuł: Odp: Rozterki pacjentki
Wiadomość wysłana przez: Joker 13-07-2011, 21:34
Reneti - skoro nadal masz wątpliwości ,to nadal twoja wiedza na temat szczepień jest jeszcze zbyt mała.


Tytuł: Odp: Rozterki pacjentki
Wiadomość wysłana przez: Zosia_ 13-07-2011, 23:51
Tylko Natura jest doskonała. Człowiek potrafi spieprzyć dosłownie wszystko ;)


Tytuł: Odp: Rozterki pacjentki
Wiadomość wysłana przez: Anetak78 14-07-2011, 06:17
Cytat
Dlaczego w szpitalach pacjent przed operacją jest proszony o podpisanie, że nie przeprowadził szczepień na żółtaczkę i że ponosi za to odpowiedzialność, jeśli zachoruje?

Jak byłam jeszcze "pacjentem" to zdecydowałam się na operację żylaka na nodze. Przed operacją poszłam prywatnie do lekarza, który miał ją przeprowadzać i zapytałam go o szczepienie przeciwko żółtaczce. I wiesz co mi odpowiedział? Że nie trzeba, bo szczepienie jest tylko na żółtaczkę typu "B", a ja mogę się zarazić innym typem. Ale ja się wtedy uparłam i się zaszczepiłam. Do dziś żałuję zarówno tego szczepienia, jak i operacji. Po operacji na nogach zostały ślady, noga puchła i jest większa niż ta druga.

Cytat
Co nie oznacza, że zwalnia nas to z obowiązku dbania o swoje zdrowie.

A według Ciebie dbanie to zdrowie to szczepienia i faszerowanie się lekami?

Cytat
Medycyna jest odpowiedzią na to, że są choroby, że żyjemy w niedoskonałym świecie i stosujemy niedoskonałe metody, żeby chwilowo zaradzić nieszczęściu.
W sytuacji zagrożenia życia większość z nas sięgnie po antybiotyk lub inne doraźne rozwiązania medyczne, pomimo, że zakłóci to niewątpliwie naszą odporność i odporność przyszłych pokoleń.

Byłam kiedyś chora, gorączka 40 stopni, czerwone gardło, kaszel, katar i bardzo chciałam szybko wyzdrowieć, bo miałam sesję egzaminacyjną, więc udałam się do lekarza, a on przepisał antybiotyk. I wiesz co się stało? Zaczęłam wymiotować i miałam silną biegunkę, zwracałam wszystko, nawet wodę, nie mogłam chodzić, tak mnie bolał brzuch, myślałam, że umieram. Zadzwoniłam do tej lekarki i poprosiłam o wizytę domową. Przyszła i kazała mi połknąć tabletkę przeciwbólową i jej nie zwymiotować. Normalnie paranoja jakaś. Męczyłam się tak cały dzień, jak moja mama wróciła z pracy i mnie zobaczyła, to zadzwoniła po karetkę, ale pani przyjmująca zgłoszenie powiedziała, że karetki do takiego przypadku nie wyśle. Późnym wieczorem rodzice zawieźli mnie na dyżur (nie do szpitala) i tam dostałam 2 zastrzyki i ból ustąpił. Teraz po latach stwierdzam, że antybiotyk był za silny do mojej infekcji.


Tytuł: Odp: Rozterki pacjentki
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 14-07-2011, 10:09
Nóż jest pożytecznym narzędziem.

Dlaczego w szpitalach pacjent przed operacją jest proszony o podpisanie, że nie przeprowadził szczepień na żółtaczkę i że ponosi za to odpowiedzialność, jeśli zachoruje?
Z jakiegóż to powodu personel szpitalny tak się zabezpiecza?
Czyżby szczepienie na żółtaczkę było skuteczne? Zaznaczam, że nikt pacjenta do niczego nie zmusza. Szczepilibyście się czy wierzyli w siłę swojego organizmu w zetknięciu ze szpitalem?

A po co się pchać do szpitala?