Niemedyczne forum zdrowia

RODZICE, DZIECI, RODZINA => Prozdrowotna rola chorób wieku dziecięcego => Wątek zaczęty przez: Beza 10-03-2012, 17:06



Tytuł: Czy coś mogę jeszcze zrobić?
Wiadomość wysłana przez: Beza 10-03-2012, 17:06
Franek skończy jutro 7 tygodni, od środy ma katar, który jest już nieco słabszy, ale kaszel nie ustaje. Wydzielina jest gęsta i jest jej bardzo dużo, oddech lekko skrócony i czasami świszczący. Czasami wycieram mu usta bo ta wydzielina poprzez odkasływanie pozostaje w buzi. Jest przeźroczysta. Nie gorączkuje, apetyt niezmienny, je naprawdę dużo. Oklepuje mu plecki co nie do końca mu się podoba. Wczoraj zrobiłam inhalacje z prawoślazu i mam wrażenie, że tej wydzieliny jest więcej. Nie wiem czy coś mogę jeszcze zrobić, jakieś okłady na plecki, jeśli tak to z czego? On jest taki maleńki, ponadto kto nie przyjdzie do nas to wysłuchuje dlaczego to do lekarza nie idę. Sama przez całą noc miałam 39 gorączki, (kolejne już zapalenie piersi i to w tym samym miejscu) teraz mi spadła, ale w ogóle nie mam siły.
Ale to nie o mnie chodzi tylko o Frania.


Tytuł: Odp: Czy coś mogę jeszcze zrobić?
Wiadomość wysłana przez: Lavenda22 10-03-2012, 19:10
A czy Franek jakoś szczególnie męczy się w czasie tego kaszlu? Moim zdaniem trzeba to po prostu przeczekać. Sama nie mam dzieci, ale dobrze wiem, że jak taki maluch kaszle, czy smarka chciałoby mu się za wszelką cenę pomóc. Ale myślę, że robisz już wszystko, co w tej sytuacji można robić.


Tytuł: Odp: Czy coś mogę jeszcze zrobić?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 10-03-2012, 19:11
No właśnie. Najtrudniejsze jest nic nie robić. Nie każdy to potrafi.


Tytuł: Odp: Czy coś mogę jeszcze zrobić?
Wiadomość wysłana przez: Beza 10-03-2012, 22:24
Czy się męczy? Czasem mam wrażenie, że tak. Stąd właśnie było moje pytanie. Ale może moje postrzeganie było lekko zaburzone przez tą moją gorączkę. Smacznie teraz śpi, prawoślaz sobie w pokoju paruje i jakby tej wydzieliny było mniej. Chociaż oddech wciąż przyspieszony.
Panie Józefie jest to wielka sztuka nic nie robić w sytuacji gdzie taka maleńka kruszynka męczy się kaszlem. Cały czas czytam i czytam i czytam ucząc się czegoś nowego i utwierdzając się w przekonaniu, że tak właśnie ma być.


Tytuł: Odp: Czy coś mogę jeszcze zrobić?
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 10-03-2012, 23:15
No tak, to wielka sztuka nic nie robić, nie przeszkadzać - non nocere. Ale się opłaci.


Tytuł: Odp: Czy coś mogę jeszcze zrobić?
Wiadomość wysłana przez: Lilly 11-03-2012, 15:41
Droga Bezo nie wiem, czy to tutaj dozwolone, ale możesz spróbować zrobić okład z ziemniaków. Podobno wyciąga toksyny, wirusy, bakterie. Robi się tak: gotuje się 4-5 ziemniaków, rozgniata na purre, wkłada do szmatki owija i kładzie na piersi ewentualnie plecki, gardło. Kładzie się ciepłe ziemniaczki, ale nie gorące. Zabieg trwa aż ostygną. Jeśli zczarnieją tzn. że usunęły toksyny itp.
Ja takie zabiegi robiłam córce jak chorowała w przedszkolu, zawsze z efektem. Nie wiem tylko, jak często można robić takie okłady.


Tytuł: Odp: Czy coś mogę jeszcze zrobić?
Wiadomość wysłana przez: Iwoneska 11-03-2012, 17:42
Ja stosuję okłady z gorącej soli dla dziecka ( 6 lat), polecane tu na forum. Podgrzewam sól, napełniam skarpetę, uszczelniam, kładę na piersi bądź plecy na noc. Robię już okłady ponad tydzień, w końcu przesypia noce bez kaszlu. Nie wiem na ile to się u malucha sprawdzi, pewnie trzeba będzie bardziej kontrolować. Moje dziecko już kaszle ponad miesiąc, a choruje od listopada zeszłego roku z małymi przerwami. A ci doradzający niech się martwią o siebie, Ty jesteś matką. Mi też nie raz ględzą, ale moim celem jest sprawić by dziecko było zdrowe, a nie w późniejszym wieku stało w kolejce do apteki i narzekało ;)Pozdrawiam.

Właśnie szukałam dokładnego przepisu na okład z ziemniaków. Dzięki Lilly :)
Szukajcie a znajdziecie i będzie Wam dane ;) Słowo na niedzielę :-)


Tytuł: Odp: Czy coś mogę jeszcze zrobić?
Wiadomość wysłana przez: Beza 11-03-2012, 21:11
Lilly przekopałam całe forum za tymi ziemniakami :). Wielkie dzięki za ten przepis. Myślę, że u Frania mogę je zastosować. Co prawda pokasłuje sporadycznie, ale ciągle coś tam rzęzi w tych pleckach.
Iwoneska, ja wiem, że to ja jestem mamą i wiem, że dobrze robię, ale jak na około ciągle słyszałam czego lekarza nie wzywam i jednocześnie patrzę na bezbronnego Franusia, to taka gadanina może zasiać ziarenko strachu, niepewności.


Tytuł: Odp: Czy coś mogę jeszcze zrobić?
Wiadomość wysłana przez: Lilly 12-03-2012, 14:09
Bezo, tylko przepraszam, bo ta ilość to dla dorosłego. Dla takiego maleństwa to pewnie 1 ziemniaczek starczy.


Tytuł: Odp: Czy coś mogę jeszcze zrobić?
Wiadomość wysłana przez: Agnieszka 14-03-2012, 08:43
Przy każdej infekcji z wydzieliną opukiwałam plecy każdego mojego dzieciątka przez 15 min. co 2 uczciwe godziny. Na początku infekcji także w nocy. No trudno - nie spałam. Oklepywanie robiłam gdy dziecko trzymało główkę przy parujących ziołach. Pomagało też nawilżanie powietrza - mokrymi ręcznikami i inhalacje z rumianku, mięty i szałwii (ale nie wiem, czy mały nie będzie miał alergii na te zioła). W razie gdy się zdecydujesz, weź po 1 torebce na 5 litrowy garnek wody.
Co do Ciebie - karm jak najwięcej, jako pierwszą podawaj chorą pierś. Gdy dziecko nie będzie chciało z niej jeść, odciągaj pokarm (może być ręcznie lub laktatorem). Po karmieniu możesz obłożyć pierś stłuczonymi liśćmi kapusty (sok z kapusty ma działanie przeciwzapalne). Karm dziecko z tej strony piersi, z której jest zapalenie - jeśli po zewnętrznej stronie piersi, karm w pozycji "spod pachy". Jeżeli nie masz problemu z ilością pokarmu, możesz także pić szałwię (ale nie za dużo - też działa przeciwzapalnie). Ja do ostatniego dziecka zawsze miałam za mało pokarmu, więc bałam się pić napar z tego zioła, a zawsze wychodziłam zwycięsko z zapaleń piersi bez antybiotyku (w przeciwieństwie do moich koleżanek).

Możesz zajrzeć na stronę www.laktacja.pl (http://www.laktacja.pl) albo: http://forum.gazeta.pl/forum/f,570,Karmienie_piersia.html (http://forum.gazeta.pl/forum/f,570,Karmienie_piersia.html)
Pozdrawiam i życzę dobrego zdrowia


Tytuł: Odp: Czy coś mogę jeszcze zrobić?
Wiadomość wysłana przez: Anwie 03-05-2012, 01:33
Nie wiem czy autorce wątku jeszcze potrzebne porady co do "chorych" piersi, ale może moje doświadczenie w tym zakresie przyda się innym mamom cierpiącym na te problemy. Mimo, że na Biosłone jestem początkująca to akurat temat tzw. zapaleń piersi i przechodzenia ich kompletnie bez antybiotyków mam przerobiony na wszystkie strony i to przy dwójce dzieci. Zastoje w piersiach (bo o tym mowa tak naprawdę) przerabiałam przy każdym dziecku kilka miesięcy pod rząd dzień w dzień praktycznie. Przy pierwszym dziecku oczywiście było wiele strachu i stresu, niewiedzy. Przy drugim byłam już mądrzejsza i spokojna bo miałam wiedzę, doświadczenie i wiedziałam co robić. W moim domu mogło nie być chleba, wody, jedzenia, niczego - ale kapusta w lodówce była zawsze. Jeśli to co nazywasz zapaleniem piersi objawia się: twardością piersi (mówi się, że piersi twarde jak kamień) lub stwardnienie/grudka w jednym miejscu i boli bardzo (czasem bolało mnie tak, że ręką nie mogłam ruszyć) jest gorące w tym jednym miejscu tylko a nie gorączka obejmująca całe ciało, to według mojego doświadczenia nie jest to żadne tam tragiczne zapalenie piersi i żaden antybiotyk do niczego nikomu nie jest potrzebny.
Po pierwsze należy zrobić ciepły okład na to miejsce - ja po prostu moczyłam szmatkę w wodzie gorącej z kranu i przykładałam do piersi aż wystygło i znowu. Potem GŁASZCZESZ - powtarzam - głaszczesz pierś w miejscu zgrubienia/bolącym czyli tu gdzie zrobił się de facto zastój. Głaszczesz delikatnie tak żeby było to dla ciebie miłe odczucie. Głaszczesz w kierunku do brodawki - w kierunku, w którym ma pokarm spłynąć po prostu. No i tak sobie głaszczesz długo i namiętnie. Ile ci wystarczy cierpliwości/czasu/możliwości lub aż do wypłynięcia pokarmu. Potem spróbuj sama własną ręką wycisnąć z piersi pokarm - może się okazać,że tryśnie niespodziewanie i ból ustąpi bo kanalik się odetkał. Jeśli nie tryśnie pod wpływem pracy twojej ręki to przystaw dziecko tak jak ci poleciła Agnieszka. Następnie przyłóż chłodny (może być wyjęty z lodówki) rozgnieciony (np.wałkiem do ciasta)lub nakłuty w wielu miejscach liść kapusty celem ochłodzenia tego "chorego" miejsca. Nie zrażaj się. Tu tak jak wszędzie i we wszystkim potrzeba cierpliwości. Jeśli nie odpuściło za pierwszym razem to odpuści za kolejnym. Zawsze przed karmieniem ogrzej najpierw to miejsce, potem tak jak pisała Agnieszka zaczynaj karmić dziecko od tej chorej piersi i przystawiaj je tak żeby broda dziecka była z tej strony co zastój - czasem są to przedziwne pozycje karmienia, ale dziecko swoją żuchwą i ruchami ssącymi potrafi wyciągnąć niejeden zastój. Niekoniecznie za pierwszym razem. Ale wówczas po karmieniu też spróbuj pogłaskać pierś lub jeśli nie masz już na to siły albo możliwości to po prostu zakończ na ten moment przyłożeniem chłodnego nakłutego liścia kapusty do bolącego miejsca. Za czas jakiś próbuj ponownie - do skutku. I nie zrażaj się - ja takie zastoje w piersiach miałam codziennie kilka razy dziennie przez kilka miesięcy. Do takich sytuacji jak wynika z mojego doświadczenia przykłada się niedospanie, stres - czyli klasyczne zachowania młodej świeżo upieczonej matki nawet jeśli dzieje się to przy drugim dziecku. Mimo tych okropnych niedogodności karmiłam drugie dziecko piersią tak długo jak było to możliwe. Tyle, że ja akurat drugie dziecko karmiłam dość nietypowo bo piersią z butelki. Odciągałam pokarm laktatorem i dawałam małej butelką bo innego wyjścia nie było. Była to praca katorżnicza, ale uważam, że pokarm matki jest bezcenny i warto było się pomęczyć te kilka miesięcy. Potem zostałam sama z dwójką maluszków (jedno miało 17 mcy, a drugie 3mce) i musiałam zakończyć proceder bo odciąganie pokarmu zajmowało mi w sumie 6 godzin z całej doby. Póki mąż był w domu dało radę ogarnąć wszystkie obowiązki we dwoje z tym moim wiecznym przyłączeniem się do laktatora. Po jego wyjeździe do pracy już nie dało rady i musiałam odpuścić proceder. Mimo trudności z przystawianiem małej do piersi i tego przedziwnego sposobu karmienia jej, przystawiałam ją do bolącej piersi i nierzadko jednak ona mi ten zastały pokarm wyciągnęła. Także w naszym przypadku karmienie mieszane - czyli butelką i piersią było realne i wykonalne. Mimo rzadkiego przystawiania małej do piersi, karmienia jej pokarmem z piersi ale butelką, i jej przedziwnego sposobu chwytania brodawki, jednak córka nie zapominała jak się do tej piersi przystawić i jednak wyciągała mi nierzadko ten zastały pokarm swoim ssaniem piersi. Także powodzenia życzę mamom borykającym się z problemem zastojów i rzekomych zapaleń piersi. Da radę bez antybiotyków zupełnie spokojnie bo w takim przypadku jak opisany przeze mnie nie są one do niczego potrzebne. To głaskanie piersi jest bardzo ważne - delikatne, mające sprawiać przyjemność. I częste. I w końcu pokarm stamtąd wypłynie,a ból odpuści. Sekwencja jest taka: ciepły okład, głaskanie lub przystawianie dziecka do piersi, chłodny okład z kapusty. Pozdrawiam i życzę powodzenia.
PS. można jeszcze też "głaskać" tą pierś i to bolące miejsce ciepłą wodą z prysznica - ale ciepłą - nie gorącą.


Tytuł: Odp: Czy coś mogę jeszcze zrobić?
Wiadomość wysłana przez: Agnieszka 04-05-2012, 10:48
Z mojego 10-letniego karmienia prawie non stop.
Podobnie jak Anwie - uważam, że błędem jest podawanie antybiotyku w przypadku zapalenia piersi. Nawet w przypadku 40 stopniowej gorączki. Najlepiej jest jak najwięcej przystawiać dziecko i ewentualnie wziąć Paracetamol (ewentualnie!).
Ja podobne zapalenia przechodziłam wielokrotnie - przed MO. Kiedy zaczęłam brać MO, po pewnym czasie poczułam mrowienie w piersiach - podobne do tych kiedy zaczyna się zapalenie. "No to koniec, pomyślałam", "pewnie zapalenie od nowa". Ale nic się nie stało. Organizm wyczyścił złogi zalegające w piersiach. Po 2 dniach mrowienia nie było i wszystko do tej pory jest OK.
Po urodzeniu Łukaszka nie miałam ani jednego zapalenia piersi! :)


Tytuł: Odp: Czy coś mogę jeszcze zrobić?
Wiadomość wysłana przez: Anwie 07-05-2012, 13:51
Raczej przy moich zastojach pokarmu w piersiach nie miałam ogólnej gorączki (może 1 raz), tylko miejscowy stan zapalny - gorące miejsce, bolące, często widoczna wypukła żyłka/zgrubienie. Uczucie jakie miałam wtedy to zwykły ból - czasem tak silny,że naprawdę jeśli bolesność była blisko pachy to nie mogłam ruszać ręką. Ale tuż przed zrobieniem się tego zastoju czułam silne ostre kłucie - wyrzut oksytocyny i tak jakby mi ją ktoś wstrzykiwał w kanaliki laktacyjne. Chwilę potem pokarm się blokował, zaczynało boleć i dalej standardowy schemat. Po wielu godzinach głaskania, ocieplania, kapusty itp.w końcu się odblokowywało i pokarm potrafił nawet wręcz tryskać silnym strumieniem aż do opróżnienia zatkanego kanaliku. Opisuję to mimo,że pewnie autorce wątku być może te informacje nie są już potrzebne, ale może przydadzą się komuś innemu kto stanie w takim punkcie z takimi problemami.