Niemedyczne forum zdrowia

RODZICE, DZIECI, RODZINA => Szczepienia => Wątek zaczęty przez: Machos 11-05-2012, 00:11



Tytuł: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Machos 11-05-2012, 00:11
Moja córeczka zmarła mając zaledwie 22 miesiące, mimo iż nie była chorowitym dzieckiem. Przeciwnie, przechodziła jedynie ospę, w dodatku bardzo łagodnie i gorączkowała przy ząbkowaniu. Czasami pojawiał się krótkotrwały katarek.
Właśnie dlatego zapytałem tutaj o szczepienie w ostatnim czasie http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=22887.msg157653#msg157653.

Kiedy spojrzysz w książeczkę "zdrowia" dziecka, sprawdzisz, ile razy była szczepiona od samego początku. Szczepienia powodują, że dzieci nie chorują na "choroby" wieku dziecięcego, o czym świadczy to, co napisałaś, że nie była chorowitym dzieckiem. To pułapka, w którą wpadają rodzice i cieszą się, że dziecko im się zdrowo chowa, bo nie choruje. Cieszą się, aż tu nagle pojawiają się pytania, dlaczego właśnie moje dziecko.

Odnośnie szczepień, już dr John Henry Tilden przytoczył słowa jednego z biologów: "Gdy tylko człowiek raz wmiesza się w porządek natury, to nie dysponujemy najmniejszym przypuszczeniem, jakie mogą być tego efekty".

Dbałam by dostawała pożywne jedzenie, nie dawałam jej śmieciowego jedzenia typu słodycze, czy soki z kartonu. Jednak jak widać to nie wystarczyło. Dlaczego?
A jogurty naturalne, serki danonki, płatki w mleku na śniadanie, placki, naleśniki, kluseczki na mleku? Czy mleko piła? A jadała bułki, chlebek, może z margaryną bez cholesterolu, może z dżemem albo z nutellą? Na obiad pierś z kurczaka? Może jakieś produkty z certyfikatami jakości? Praktycznie nic nie piszesz, co jadała córeczka.

Do przeczytania, choćby te artykuły:
http://bioslone.pl/zdrowie-a-medycyna/sens-szczepien
http://bioslone.pl/obalanie-mitow/jak-wymieraly-epidemie.

Do obejrzenia: http://www.youtube.com/watch?v=fzAU-_ZrPbk

Do słuchania na bieżąco: http://www.radiobioslone.pl/ramowka i w archiwum http://www.radiobioslone.pl/archiwum.


Tytuł: Odp: Przywitalnia
Wiadomość wysłana przez: Beaton 11-05-2012, 10:25

A jogurty naturalne, serki danonki, płatki w mleku na śniadanie, placki, naleśniki, kluseczki na mleku? Czy mleko piła? A jadała bułki, chlebek, może z margaryną bez cholesterolu, może z dżemem albo z nutellą? Na obiad pierś z kurczaka? Może jakieś produkty z certyfikatami jakości? Praktycznie nic nie piszesz, co jadała córeczka.

Nie napisałam, gdyż chciałam się tylko przywitać. Jeszcze nie wiem co, gdzie mogę napisać ;)
Podawałam jej Danonki, ponieważ wydawały mi się być zdrowym produktem. Dopiero po jej śmierci dowiedziałam się czym tak naprawdę są. Piła również mleko, od krowy znajomej. Chleb też zdarzało się jej jeść, nigdy z margaryna czy nutellą. Często jadła kurczaka, czy też wołowinę (ze sprawdzonej masarni), zupki jarzynowe, rosołki, warzywa i owoce, rzadziej pastę z pomidorami. Dopiero po jej śmierci zaczęłam się interesować tematem szczepień i prawdziwie zdrowej żywności od tej drugiej strony, wcześniej byłam niczego nie świadoma. Sama rzadko choruję, raz do roku lekkie infekcje. Już nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam ze sobą u lekarza rodzinnego. Rodzina też jest w dobrej kondycji. Nie miałam powodów by wątpić w to co propagują jako zdrowe. Niestety mądry Polak po szkodzie :(


Tytuł: Odp: Przywitalnia
Wiadomość wysłana przez: Travis 12-05-2012, 21:06
Nie napisałam, gdyż chciałam się tylko przywitać. Jeszcze nie wiem co, gdzie mogę napisać ;)
Podawałam jej Danonki, ponieważ wydawały mi się być zdrowym produktem. Dopiero po jej śmierci dowiedziałam się czym tak naprawdę są. Piła również mleko, od krowy znajomej. Chleb też zdarzało się jej jeść, nigdy z margaryna czy nutellą. Często jadła kurczaka, czy też wołowinę (ze sprawdzonej masarni), zupki jarzynowe, rosołki, warzywa i owoce, rzadziej pastę z pomidorami. Dopiero po jej śmierci zaczęłam się interesować tematem szczepień i prawdziwie zdrowej żywności od tej drugiej strony, wcześniej byłam niczego nie świadoma. Sama rzadko choruję, raz do roku lekkie infekcje. Już nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam ze sobą u lekarza rodzinnego. Rodzina też jest w dobrej kondycji. Nie miałam powodów by wątpić w to co propagują jako zdrowe. Niestety mądry Polak po szkodzie :(
Książek "Zdrowie na własne życzenie" nie da rady ominąć, ale polecałbym skorzystać ze "skypa" i jak najszybciej zadzwonić do radia biosłone, gdzie Machos na pewno będzie w stanie sukcesywnie sporo wyjaśnić. Byłby to bardzo wartościowy materiał dla młodych rodziców, którzy przez obrzydliwą propagandę, niechcący szkodzą własnym dzieciom. Jak widzę co robią moje siostry i kuzynki, to rodzi się we mnie nienawiść do tych, którzy doskonale wiedząc co robią, manipulują społeczeństwem.

http://radiobioslone.pl/kontakt Wystarczy dodać tego maila na skype.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Beaton 15-05-2012, 17:52
Jestem w trakcie czytania książek "Zdrowie na własne życzenie". Początkowo wybierałam działy które najbardziej mnie interesują, teraz czytam każde działy za koleją. Jeżeli chodzi o rozmowę przez skypa, wole na razie poczytać trochę forum i ksiażki.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Tom 16-05-2012, 07:54
Cytat
Jak widzę co robią moje siostry i kuzynki, to rodzi się we mnie nienawiść do tych, którzy doskonale wiedząc co robią, manipulują społeczeństwem.

Tym ludziom trzeba raczej współczuć, nienawiść im nie pomoże.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 16-05-2012, 08:02
A współczucie pomoże?


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Tom 16-05-2012, 08:48
A współczucie pomoże?


Oczywiście! Zawsze pomaga, w końcu po to istnieje :). Proszę nie pytać mnie o szczegóły tego jak działa pozytywny wpływ współczucia dla tych którzy jego potrzebują. Myślę, że jest to działanie na podobnym poziomie co ekranowanie szkodliwych promieniowań przez gałązki brzozy, jednym słowem metafizyka :).


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: scorupion 16-05-2012, 08:59
Cytat
Oczywiście! Zawsze pomaga, w końcu po to istnieje .

A ja w takie głupoty nie wierzę. Najwyżej współczujący sie podbuduje.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Agnieszka 16-05-2012, 09:24
Najlepiej nie brać przykładu z tych, którzy źle robią i robić swoje.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Travis 16-05-2012, 13:25
Najlepiej nie brać przykładu z tych, którzy źle robią i robić swoje.
To ładnie brzmi, ale do niczego nie prowadzi. Przyjdzie kiedyś taki moment, że trzeba będzie brutalnie popchnąć tą piramidę by ją zburzyć, a będzie coraz gorzej. Chociaż zastanawiam się gdzie zatrzymają tę granice, bo wiadomo, że póki niewolnik ma coś do stracenia, chociażby michę z paszą, nic nie zrobi w kierunku lepszego jutra. Śruba dokręcana jest stopniowo, więc ludzie się przyzwyczajają, zaciskają pasa i dalej są syci, a syty niewolnik to grzeczny niewolnik.

Ja generalnie staram się być dobrym człowiekiem, ale nie jesteśmy tu za kare, a pomimo tego pluje nam się w twarz od urodzenia. Zresztą, pół biedy "nam", proszę zobaczyć co się dzieje w Afryce, Afganistanie, Iraku, Libii, niedługo pewnie Syria czy Iran. Tyle mamy "szczęścia", że IIWŚ już dawno za nami i teraz Polska jest agresorem.

A więc będziemy im "współczuć" i "wierzyć" w dobro człowieka, a tym samym zostawimy własne dzieci w jeszcze gorszym, bardziej zezwierzęconym świecie niż go zastaliśmy. (Z całym szacunkiem dla reszty zwierząt).


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Agnieszka 16-05-2012, 14:23
Ja uważam tak - na moim małym poletku rodziny robię to, co mogę, by moje dzieci miały lepiej niż ja. Mając taką świadomość i wiedzę, jaka prezentowana jest na tym forum (ale nie tylko) daję im to, co mogę najlepszego. Uczę je szacunku do Boga, drugiego człowieka i własnego zdrowia. Mam nadzieję, że z tego skorzystają w przyszłości. Chociaż nie wiem, jak będzie ona wyglądała. Zdanie mam takie, że dużo zależy od otwartości serca konkretnego człowieka - na ile chce być i służyć innym.
Na pewno wiele od nas zależy w wymiarze społecznym, wybory itd., ale życie toczy się tu. Zmiana świata zaczyna się od zmiany siebie, naszej najbliższej rzeczywistości; i pokochania tego, czego zmienić się nie da.

Czy narzekanie coś dobrego przyniesie? Uczmy się na błędach swoich i innych, by w przyszłości ich nie popełnić.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Travis 16-05-2012, 16:29
Ja uważam tak - na moim małym poletku rodziny robię to, co mogę, by moje dzieci miały lepiej niż ja. Mając taką świadomość i wiedzę, jaka prezentowana jest na tym forum (ale nie tylko) daję im to, co mogę najlepszego. Uczę je szacunku do Boga, drugiego człowieka i własnego zdrowia. Mam nadzieję, że z tego skorzystają w przyszłości. Chociaż nie wiem, jak będzie ona wyglądała. Zdanie mam takie, że dużo zależy od otwartości serca konkretnego człowieka - na ile chce być i służyć innym.
No i to jest postawa godna szacunku. Natomiast jak pisałem wyżej to nie wystarczy bo będzie gorzej, ale facet też od czegoś w końcu jest nie?

Na pewno wiele od nas zależy w wymiarze społecznym, wybory itd., ale życie toczy się tu. Zmiana świata zaczyna się od zmiany siebie, naszej najbliższej rzeczywistości; i pokochania tego, czego zmienić się nie da.
Jestem jak najbardziej zwolennikiem "jednostkowej rewolucji", bo podnoszenie poziomu świadomości i branie za siebie i rodzinę odpowiedzialności jest i będzie podstawą do jakichkolwiek zmian na lepsze. Inna rewolucja nie wchodzi w grę, przynajmniej do momentu do kiedy jest coś w misce.
No i trzeba zdać sobie sprawę, że wybory to ustawiona szopka oraz pokaz socjotechniki, i tylko w tych kategoriach można je rozpatrywać. Demokracja pośrednia to żałosny pseudo ustrój, za którym można schować zarówno komunizm jak i faszyzm, oraz bez problemu ustawiać u władzy "swoich", a pomimo tego ludzie dalej myślą, że mają na coś wpływ. I tak de facto właśnie jest z tą "demokracja". Można stwierdzić, że do ogłupiania i trzymania społeczeństwa za pysk jest to ustrój genialny, a przynajmniej nikt nic lepszego nie wymyślił, bo komunizm, faszyzm, czy totalitaryzm za bardzo rzucają się w oczy, a ludzie raczej wiedzą co się dzieje. W sumie o czym ja w ogóle mówię, po co komu totalitaryzm jak jest telewizja?

Czy narzekanie coś dobrego przyniesie? Uczmy się na błędach swoich i innych, by w przyszłości ich nie popełnić.
Uczmy się na błędach i nie bądźmy bierni gdy nadejdzie finał.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Beaton 16-05-2012, 19:36
A gdybym zrezygnowała ze szczepienia mojej drugiej córeczki, to jak powinnam dalej postępować? Córeczka ma miesiąc i była szczepiona w szpitalu.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Poszukująca 16-05-2012, 20:46
Po prostu nie szczepić i pozwolić dziecku odchorowywać infekcje. Nie wiem czy po tych przejściach karmisz małą piersią, ale to najlepsze co możesz jej dać. Starszą karmiłaś? Szczepienia miała tylko te zalecane czy jakieś dodatkowe też? Ja teraz drżę, że wpakowałam w małego 3 dawki 6w1, no i szpitalne szczepienie. Kolejnego dziecka zamierzam nie szczepić zupełnie. Piszesz, że mała nie chorowała, a może jednak miała jakąś infekcję, na którą zaraz dostała antybiotyk lub coś innego? A co przy ospie? Ja ostatnio ze zdziwieniem usłyszałam, że dziecko znajomych bierze jakieś leki przy ospie...


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Beaton 16-05-2012, 21:05
Karmię piersią i zamierzam długo karmić. Pierwszą też karmiłam piersią. Pierworodna była szczepiona tylko zaleconymi szczepionkami. Nigdy nie dostała żadnego antybiotyku. Jedynie przy bardzo wysokich temperaturach podawałam jej czopki.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Poszukująca 16-05-2012, 21:54
Czyli nie różniła się niczym od większości dzieci. Może eksperci się wypowiedzą skąd tak silna reakcja organizmu?


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Kko 17-05-2012, 05:26
Mój syn nie był niczym szczepiony oprócz dawki BCG i żółtaczki w szpitalu zaraz po urodzeniu. Do tej pory niewiele chorował a ostatnio wylądowaliśmy w szpitalu tylko dlatego, że miał bardzo wysokie CRP (pisałem o tym w wątku o bezobjawowym zapaleniu płuc http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=9496.220). Przy wypisie lekarz stwierdził, że gdybyśmy nie przyjechali to infekcja mogłoby się skończyć sepsą.
Tak więc nieszczepienie też nie jest gwarancją odchorowania infekcji i zdrowia. Aczkolwiek 5-cio miesięczna córka nie była szczepiona niczym i tak pozostanie.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Poszukująca 17-05-2012, 06:59
Tak, ale np na tym forum nie zaleca się badań, tak? No i przykładowo dziecko jest chore, bardzo wysoko gorączkuje. Zaleca się pozostawić je w łóżku i nie przeszkadzać. Infekcja dziecka Beatom rozwijała się bardzo szybko, nawet nie miałaby kiedy robić CRP. Mój synek też rano był pozornie zdrów, a popołudniu miał już 39, a w nocy 40 stopni co też jest opisane w jego wątku http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=22344.40.  Wtedy do głowy by mi nie przyszło, że mogłoby się to skończyć sepsą. Akurat sama byłam chora, więc to powiązałam. Z resztą mało który lekarz zleca badanie CRP, zazwyczaj ten do którego idzie się prywatnie. Trochę to przerażające, że sepsa może wystąpić tak po prostu u każdego dziecka, a może wcale tak nie jest? A może przyczyną rozwijania się zakażenia jest zbijanie gorączki zarówno u Kko jak i Beatom? Sama też zbijałam jak dochodziła do 40.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Agnieszka 17-05-2012, 09:48
Przy infekcjach wirusowych mamy - oprócz wysokiej gorączki do czynienia również z innymi objawami: katar, kaszel, bóle brzucha, bóle przy oddawaniu moczu. Gdy dziecko ma taką wysoką gorączkę - bacznie je obserwuję.
Dla mnie - sama gorączka powyżej 39 jest podejrzana. Jednak nigdy nie miałam do czynienia z sepsą i prawdę powiedziawszy nie wiem za bardzo jakie mogą być (oprócz gorączki i wybroczyn) inne objawy, by jechać do szpitala. Bo przecież w domu z sepsą nie poradzimy sobie, prawda?


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 17-05-2012, 09:56
Cytat
Bo przecież w domu z sepsą nie poradzimy sobie, prawda?
Prawda. Najlepiej zamieszkać w szpitalu.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Agnieszka 17-05-2012, 09:57
A poradzimy?


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Beaton 17-05-2012, 10:06
Nawet w szpitalu nie zawsze sobie z nią radzą.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 17-05-2012, 10:08
Jak już przestaniecie bać się sepsy, to nie ma obawy - coś się znajdzie. Niedługo pojawi się straszenie kleszczami.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Agnieszka 17-05-2012, 10:25
Panie Józefie - dzięki za zwrócenie myślenia w dobrym kierunku. Przecież wystarczy stosować się do zasad biosłonejskich - MO, DP, KB i sepsa nie straszna. Skoro organizm zdrowieje, nabiera sił, to po co te lęki i obawy.
Kleszczy owszem obawiałabym się, ale w sytuacji zakończenia porodu przy ich użyciu.
A swoją drogą - podoba mi się Pana podpis - im więcej mąk, tym więcej mąk. Fajne, bo prawdziwe.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Beaton 17-05-2012, 12:30
Ale kiedy już dojdzie do sepsy, zwłaszcza tej "piorunującej", to jest się czego obawiać. Niestety nie każdy wie, że istnieje coś takiego jak dieta prozdrowotna, mikstury oczyszczające czy koktajle błonnikowe. Ja nigdy wcześniej o czymś takim nie słyszałam. Interesowałam się zdrowiem, szperałam po internecie i żyłam w przekonaniu, że właściwie dbam o zdrowie mojego dziecka. Nigdy wcześniej bym nie pomyślała, że szczepienia mogą wywołać aż tak poważne w skutkach powikłania. Przecież każdy w mojej rodzinie był szczepiony, również każdy z moich znajomych i nikomu nic się nie stało. Tak samo żadna z tych osób nie słyszała nigdy o koktajlach błonnikowych itp. Według was szczepienia doprowadziły do posocznicy u mojej córeczki?


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Agnieszka 17-05-2012, 13:59
Nie jestem ekspertem, ale na moje oko - liczy się wszystko od początku poczęcia dziecka. A więc Twoja dieta w czasie ciąży, czy karmiłaś je piersią, czy dziecko jadło zdrowo (wg biosłonejskiego rozumienia), nieprzetworzoną żywność.
Ja tłumaczę to tak - dzieci nie biorą się z "kosmosu", rodzimy je ze swoich organizmów, które już nie są w najlepszym stanie, mimo, że być może czasem nie widać choroby na zewnątrz. W czasie ciąży, oprócz składników odżywczych przekazujemy też naszym potomkom mnóstwo toksyn - niszczących jego organizm.

Przydałby się tutaj link do artykułu p. Józefa o przyczynie toksemii u dzieci. Nie mogłam go znaleźć. Może ktoś zechce dodać?


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: K'lara 17-05-2012, 14:03
Przydałby się tutaj link do artykułu p. Józefa o przyczynie toksemii u dzieci. Nie mogłam go znaleźć. Może ktoś zechce dodać?

http://www.bioslone.pl/profilaktyka-zdrowotna/trzy-lata-do-zdrowia


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Poszukująca 17-05-2012, 16:05
No dobrze, ale większość ludzi nie zna biosłonejskich zasad, niektóre dzieci nie są nawet paru dni karmione piersią, a nie umierają z powodu sepsy. Tu chodzi o życie dziecka, więc nie dziwię się, że Beatom szuka wyjaśnienia.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: K'lara 17-05-2012, 18:17
Układ odpornościowy dziecka nie zadziałał, nie poradził sobie z nadmierną agresją bakterii bądź wirusa i ich toksyn. Osłabienie układu odpornościowego mogło być spowodowane szczepionką. O ile to była w ogóle sepsa, gdyż jak wiadomo, konowalstwo nigdy do błędu się nie przyzna.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Jack 17-05-2012, 18:42
Cytat
O ile to była w ogóle sepsa, gdyż jak wiadomo, konowalstwo nigdy do błędu się nie przyzna.
Była robiona sekcja zwłok, a to jedyne badanie, które daje 100% pewności.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Beaton 18-05-2012, 22:14
Wczoraj podjęliśmy decyzję, że nie będziemy szczepić. Mam nadzieję, że pomożecie nam w tym wytrwać.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Kalina 18-05-2012, 22:22
Wczoraj podjęliśmy decyzję, że nie będziemy szczepić. Mam nadzieję, że pomożecie nam w tym wytrwać.
Jeśli człowiek jest pewny, że podejmuje właściwą decyzję, to ma siłę do walki. W waszej sytuacji, nie powinniście mieć problemów z rezygnacją ze szczepienia.
Powodzenia.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Machos 19-05-2012, 01:12
Jedynie przy bardzo wysokich temperaturach podawałam jej czopki.

Beaton, strasznie zagadkowo piszesz, więc spójrzmy na czopki pyralginum, które zawierają metamizol http://www.i-apteka.pl/product-pol-443-PYRALGINUM-x-6-tabletek.html.

Cytat od:  http://pl.wikipedia.org/wiki/Metamizol
Metamizol sodowy po raz pierwszy otrzymano w niemieckiej firmie Hoechst AG w roku 1920. Do masowej produkcji trafił w roku 1922. Był dostępny bez recepty do lat siedemdziesiątych, gdy odkryto związane z nim ryzyko agranulocytozy – bardzo niebezpiecznej i potencjalnie śmiertelnej choroby krwi. Nie ma konsensusu co do poziomu ryzyka. W wielu krajach metamizol został albo wycofany całkowicie, albo ograniczono jego dostępność.

Ryzyko agranulocytozy.

Według komentarzy Anthony'ego Wonga z University of São Paulo zamieszczonych w biuletynie WHO, niedawne badania wskazują, że zapadalność na wywołaną metamizolem agranulocytozę wynosi 0,2–2 przypadków na milion dni użycia na osobę; z czego około 7% przypadków jest śmiertelne, zakładając, że wszyscy pacjenci mają dostęp do szybkiej pomocy medycznej. W porównaniu z innymi lekami nie jest to duże ryzyko – ryzyko wywołania agranulocytozy przez klozapinę jest co najmniej 50 razy większe. Przypuszczano jednak, że ryzyko jest dużo większe i, jako takie, zbyt duże jak na dostępny bez recepty środek przeciwbólowy i przeciwgorączkowy, zwłaszcza biorąc pod uwagę dostępność bezpieczniejszych alternatyw – aspiryny i ibuprofenu.

Opublikowane w 2002 roku wyniki badań przeprowadzonych na północy Szwecji oszacowały całkowite ryzyko terapii metamizolem w szpitalach i poza nimi jako 3 do 100 razy większe niż to określone przez Wonga: "Przyjmując pewne założenia włącznie z praktycznie używanymi dawkami obliczone ryzyko agranulocytozy jest na poziomie jednego na 31 000 pacjentów leczonych metamizolem w szpitalu i jednego na 1400 pacjentów leczonych metamizolem poza szpitalem".

Tutaj również o szkodliwości leków przeciwgorączkowych. Dobrze przeczytać cały artykuł.

Cytat od:  http://www.halat.pl/leki.html
Pyrahexal, przeciwbólowy, przeciwgorączkowy, zawiera metamizol, może uszkadzać szpik kostny, wątrobę, nerki, powodować wstrząs
Gardan P , przeciwbólowy, jw.
Metindol, przeciwgorączkowy, przeciwbólowy, przeciw obrzękom, może wywoływać zaburzenia psychiczne - lęk, bezsenność, krwawienia z nosa i pochwy, zaburzenia rytmu serca, krwawienia z błony śluzowej jelit, żółtaczkę, zaburzenia w funkcji nerek
Voltaren, leczenie bólu i opuchnięć w chorobach reumatycznych, może powodować zaburzenia wzroku, krwawienia z dróg trawiennych, zaburzenia w czynnościach wątroby, żółtaczkę, zapalenie i martwicę nerek
Majamil, jw.
Diclofenac, jw.
Viagra, przeciw impotencji, może wywoływać zawały serca, zaburzenia widzenia
Butapirazol, przeciwzapalny, przeciwbólowy może powodować krwawienia z błony śluzowej żołądka, anemię aplastyczną (niedobór wszelkich ciałek krwi), zapalenie nerek, trzustki, zaburzenia w czynności tarczycy
Pyramidon, przeciwbólowy, przeciwskurczowy, przeciwgorączkowy może uszkadzać szpik kostny, powodować martwicę brodawek nerkowych

Tutaj paracetamol.

Cytat od:  http://pl.wikipedia.org/wiki/Paracetamol
W dawkach terapeutycznych paracetamol nie wykazuje zbyt wielu działań niepożądanych oraz nie drażni błony śluzowej żołądka i jelit, tym niemniej przy zalecanych dawkach mogą pojawić się:

    odczyny alergiczne: świąd, pokrzywka, wysypka, rumień;
    zaburzenia ze strony przewodu pokarmowego: nudności, wymioty;
    uszkodzenie wątroby (żółtaczka, martwica) i nerek (zapalenie, martwica), głównie podczas             długotrwałego przyjmowania wysokich dawek;
    zaburzenia w układzie krwiotwórczym: methemoglobinemia, agranulocytoza, trombocytopenia.

Jeżeli leki przeciwgorączkowe mogą doprowadzić do agranulocytozy, a więc do zbyt dużego spadku liczby neutrofili, które są podstawowymi obronnymi komórkami organizmu, to w trakcie infekcji organizmu, taka sytuacja stwarza wręcz wymarzone warunki do niepohamowanego podziału patogenów, inaczej mówiąc, wróg u bram, bramy otwarte a wewnątrz brak żołnierzy. Nasuwa mi się jeszcze jedno porównanie do użycia ww. leków, wpuszczanie konia trojańskiego. Sepsa nie powinna dziwić.

A dziecko trochę tych gorączek miało pewnie zbijanych.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 19-05-2012, 04:48
Sepsa charakteryzuje się tym, że drobnoustroje krążą we krwi i nic ich nie atakuje, nie ma więc jakichkolwiek objawów. Potem następuje wstrząs septyczny.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Poszukująca 19-05-2012, 08:55
To ta gorączka pojawiła się dopiero przy wstrząsie septycznym?


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 19-05-2012, 09:15
No tak. Sama sepsa przebiega bezobjawowo.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Machos 19-05-2012, 11:23
A gdybym zrezygnowała ze szczepienia mojej drugiej córeczki, to jak powinnam dalej postępować? Córeczka ma miesiąc i była szczepiona w szpitalu.
Albo przeczytałaś i obejrzałaś, ale tego nie zrozumiałaś, albo nie przeczytałaś i nie obejrzałaś http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=22909.msg157697#msg157697

Tutaj jest też dobrze wytłumaczone http://bioslone.pl/Konkurs_Radiabioslone


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Beaton 19-05-2012, 20:48
Moja pierwsza córeczka nie gorączkowała zbyt często, toteż nie było zbyt wielu okazji by podawać jej czopki, raptem może 3 razy. Podawałam jej Paracetamol Hasco.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Beaton 22-05-2012, 11:15
Wczoraj podjęliśmy decyzję, że nie będziemy szczepić. Mam nadzieję, że pomożecie nam w tym wytrwać.
Jeśli człowiek jest pewny, że podejmuje właściwą decyzję, to ma siłę do walki. W waszej sytuacji, nie powinniście mieć problemów z rezygnacją ze szczepienia.
Powodzenia.

Co do słuszności podjętej decyzji nie mam wątpliwości. Mam jednak nadzieję, że pomożecie mi gdy zwrócę się do Was o pomoc, gdybym czegoś nie wiedziała.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Machos 25-05-2012, 13:13
Wczoraj podjęliśmy decyzję, że nie będziemy szczepić. Mam nadzieję, że pomożecie nam w tym wytrwać.
Jeśli człowiek jest pewny, że podejmuje właściwą decyzję, to ma siłę do walki. W waszej sytuacji, nie powinniście mieć problemów z rezygnacją ze szczepienia.
Powodzenia.

Co do słuszności podjętej decyzji nie mam wątpliwości. Mam jednak nadzieję, że pomożecie mi gdy zwrócę się do Was o pomoc, gdybym czegoś nie wiedziała.
Proszę słuchać od jutra najnowszej audycji SOS Radiabiosłone od 10.00 albo od 14.00, 18.00, 22.00, do wyboru. Audycje powtarzane są przez kilka- kilkanaście dni.

W kolejnej audycji sam Mistrz w jednym z fragmentów wypowie się na temat szczepień, na podstawie wiedzy ugruntowanej wieloletnią praktyką, tak więc proszę się uczyć.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Beaton 29-05-2012, 16:08
Chętnie posłucham audycji.
Dziś byłam z córeczką w Ośrodku Zdrowia, ponieważ zostałyśmy wezwane na szczepienie. Pielęgniarki najpierw zważyły córeczkę a następnie zapytały mnie czym chce szczepić. Kiedy powiedziałam, że rezygnuje ze szczepień pielęgniarka zrobiła wielki oczy i wyglądała na mocno przerażoną. Nie wiedziała co ma zrobić, powiedziała że zostawi to lekarzowi. Lekarka dość spokojnie to przyjęła, chociaż nie ukrywała zdziwienia. Próbowała mnie kilkakrotnie odwieść od tego, bezskutecznie. W końcu poinformowała mnie, że musi to zgłosić do Sanepidu i muszę się liczyć z tym, że nałożą na mnie karę, ponieważ mam obowiązek poddawać dziecko szczepieniom obowiązkowym. Teraz będziemy czekać na odwiedziny bądź wezwanie Sanepidu.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Beza 29-05-2012, 18:39
Pani doktor w naszej przychodni zapytała mnie jedynie czy czytałam w Internecie jakie są konsekwencje nieszczepienia dzieci. Gdy jej odpowiedziałam, że owszem. Naczytałam się wiele o konsekwencjach, ale dotyczących szczepienia dzieci. Przytaknęła jedynie i uszanowała naszą decyzję.
Myślę, że nic z Sanepidu Ci nie przyjdzie.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Beaton 29-05-2012, 21:39
Oby, jednak znając mojego lekarza rodzinnego to pewnie wyśle żeby mi tyłek przetrzepali. Niezła cholera z niej.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Jack 29-05-2012, 23:11
Lekarza rodzinnego zawsze można zmienić (a najlepiej go unikać).


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Beaton 11-10-2012, 15:53
Witam ponownie :) Już pół roku minęło jak jest z nami Karinka. Od tego czasu zdążyła załapać już 3 razy infekcje (katarek i kaszel), bardzo często ropieją jej oczka. Jestem szczęśliwa z tego powodu, gdyż według mnie są to oznaki oczyszczania się organizmu. Ma się z czego oczyścić, pomijając toksyny jakie nabyła z mojego organizmu w ciąży, to dochodzi jeszcze jedno szczepienie w szpitalu. Jak do tej pory, karmiona jest wyłącznie piersią, nie daję jej żadnych soczków czy herbatek, gdyż według mnie nie ma takiej potrzeby. Kilka razy zjadła młodego kogucika, którego dostała od cioci. Hodowany był na zbożu i tym co sobie wygrzebał z ziemi. Do kurczaczka dodawałam marchewkę (niestety sklepową :( ). Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze do zdrowia i odpowiedniej odporności. Zapomniałam dodać fakt, że ja również zmieniłam swoją dietę. Spożywam jajka od szczęśliwych kur, mięso ze sprawdzonej masarni, dużo owoców i warzyw i oczywiście koktajle błonnikowe. Odstawiłam chleb, makaron i inną przetworzoną żywność, niestety ciężko rozstać mi się ze słodyczami :( . Lubię też herbatę posłodzoną dwiema łyżeczkami cukru i zdarza mi się pić ją dwa razy dziennie. Jednak i nad tym pracuje, by dostarczać córeczce jak najlepszej jakości mleko. Jeżeli macie jakieś uwagi, bardzo proszę pisać, gdyż zależy mi na zdrowiu.  


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 11-10-2012, 16:04
Nie ma co szaleć z tą słodzoną herbatą. Można pić.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Beaton 17-10-2012, 20:49
Oj to bardzo dobrze, bo to mój mały nałóg ;)
Kurcze czym więcej się człowiek interesuje szczepieniami, tym więcej spotykam osób w swoim otoczeniu, które nie szczepią swoich dzieci.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Galapagos 17-10-2012, 21:01
Beaton, a z jakich rejonów pochodzisz?
Ja właśnie nie znam nikogo z mojego otoczenia kto nie szczepi:/


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Beaton 26-11-2012, 15:47
Pochodzę z Małopolski, okolice Nowego Sącza.

Niewiarogodne jak zachowuje się organizm nieszczepionego dziecka. Karinka znów ma katar. Najpierw pojawił się kaszel, a następnego ranka katar. Ładnie schodzi, za każdym kichnięciem wychodzi go dość sporo, a poza tym swobodnie sobie wycieka. Jest raczej rzadki i przezroczysty. Póki co nie podaję nic, bo po co, jak organizm sobie świetnie radzi.

Karinka skończyła 7 miesięcy i praktycznie chowana jest na samej piersi. Powoli zaczyna jeść mięso z warzywami, wcześniejsze próby wdrażania innego pokarmu kończyły się wymiotami.
Od czasu do czasu podaje jej miksturę oczyszczająca, sama nie mogę się doczekać kiedy zacznę ja pic. Dlaczego nie można zacząć picia mikstury w okresie karmienia?


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: K'lara 26-11-2012, 17:23
Przeczytaj to:
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=13708.0
O karmieniu naturalnym niemowlęcia:
http://forum.bioslone.pl/index.php?board=154.0


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Beaton 26-11-2012, 21:53
Właśnie tego się obawiałam, że zaczynając pić miksturę, przekaże Karincę swoje toksyny.
Dziękuję za przepisy. Uwielbiam słodkie i ciężko mi się im oprzeć, ale daję radę.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Beaton 27-11-2012, 21:34
Dziś byłam prywatnie u poleconej pani pediatry celem osłuchania płuc Karinki. Pani dochtór stwierdziła, że osłuchowo ok, uszka też w porządku, natomiast jest zaczerwienione gardło i martwi ją kaszel Kariny. Przepisała maść majerankową, sól fizjologiczną, krople do nosa i syrop z prawoślazu. Kupiłam jedynie maść majerankową, ponieważ posiadam sól fizjologiczną. Co do reszty nie jestem przekonana. Pani dochtór stwierdziła, że skoro dziecko do tej pory nie otrzymało żadnego antybiotyku, to powinno mieć dobrą odporność i poradzić sobie z tą chorobą. Więc po co te krople do nosa? Zapytałam, wtedy powiedziała, że ma za zadanie obkurczyć śluzówki i zatrzymać katar. Masakra :/.  Kazała 4x dziennie wdrażać sól fizjologiczną. Aż 4 razy! Tu też się nie zgadzam, ja stosuję tylko gdy widzę, że katar zalega w nosku, jeżeli swobodnie wycieka to po co?
Oczywiście temat szczepień też nie został pominięty ;). Nie była z tego powodu szczęśliwa, wręcz próbowała przekonać mnie do szczepień, ale na próżno.
Pieniądze przeznaczone na tę wizytę uważam za stracone :(.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Agnieszka 27-11-2012, 22:23
Oklepuj małą chociaż 2-3 razy dziennie po jakieś 10 min. by nie dochodziło do zalegania wydzieliny. Oklepuj aż przestanie kasłać.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Kwiatuszek 27-11-2012, 23:05
Beaton powinnaś zajrzeć tutaj:
http://portal.bioslone.pl/istota-chorob-infekcyjnych
Warto przeczytać:
http://portal.bioslone.pl/istota-chorob-infekcyjnych/kaszel-i-katar

Dziewczyny mam pytanie: po co zawsze zalecacie oklepywanie? Czy nie nadużywacie tej techniki?
Beaton nie napisała nawet czy kaszel jest suchy czy mokry, Pani dochtór stwierdziła że
Cytat
osłuchowo ok,
Karinka ma
Cytat
zaczerwienione gardło
Pytam, bo może coś przeoczyłam.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Beaton 28-11-2012, 10:59
Dziękuję Kwiatuszku za linki, są mi już znane, dlatego cieszę się, że malutka choruje. Do lekarza poszłam tylko i wyłącznie dlatego, żeby sprawdzić ją osłuchowo. Co do poklepywania, póki co tego nie robię, ponieważ kaszel jest mokry i po tym co słyszę za każdym razem przy odkrztuszaniu wydzielina się odkleja.
 Do tej pory zastosowałam tylko raz maść majerankową pod nosek i dwa razy olejek tea tree również pod nos. Wczoraj wieczorem przed pójściem spać zastosowałam sól fizjologiczną do noska a następnie odciągnęłam katar i posmarowałam pod noskiem olejek tea tree. A w sypialni gdzie śpi zrobiłam wywar właśnie z tego olejku, by lepiej nam się oddychało w nocy.
 Obeszło się bez czopków i innych dziadostw, chociaż w poprzednią noc było ciężko. Czuwałam nad córeczką do drugiej w nocy, gdyż miałam wrażenie że majaczy. Jaka była dokładnie temperatura nie wiem, gdyż mimo że mam termometr na podczerwień Karinka nie dała sobie zmierzyć temperatury.
 W poniedziałek Karinka trzy razy się wypróżniła, co jest dość dziwne jak na nią, gdyż wypróżnia się średnio raz na dwa dni. Kupki były normalne, bez zawartości śluzu. Dlatego zastanawia mnie co dzieje się z tym, co odkleja się podczas kaszlu. Dziś też zrobiła kupę i nie było ani grama śluzu.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Beaton 08-01-2013, 19:31
Niedawno Karinka dostała paskudnej wysypki. Cała klatka piersiowa i brzuszek były pokryte mocno zaognionymi zmianami. Ciężko było znaleźć zdrowe miejsce. Postanowiliśmy z mężem to sprawdzić, był to piątek około godziny 21 dlatego w grę wchodził jedynie szpital. Prócz zmian na skórze nie było żadnych innych objawów. Jednak same zmiany skórne były niepokojące.
 Po dotarciu do szpitala trafiliśmy na SOR, tam skierowali nas na całodobowy. Lekarz dyżurujący po obejrzeniu Kariny skierował nas na oddział dziecięcy, na konsultacje. No i tam się zaczęło. Początkowo było bardzo miło, do momentu gdy Pani doktor dowiedziała się, że nie szczepimy. Bardzo się oburzyła i powiedziała, że ona musi się zastanowić czy przyjmie dziecko, gdyż stan zdrowia dziecka nie zagraża jego życiu ani zdrowiu, a Karinka zagraża dzieciom szczepionym ;) . Koniec z końcem nas przyjęła, ale tak naprawdę nie wiem dlaczego. Przecież nie daliśmy jej żadnego argumentu przemawiającego za przyjęciem, wręcz od momentu kiedy zaczęła się zastanawiać pokłóciliśmy się z nią i to dość ostro.
 Zrobiono jej badania moczu i krwi, wyniki było dobre. Mimo to trzymali nas aż do niedzieli. W szpitalu podano jej wapno i clemastin.
 Dzień po wyjściu ze szpitala Karinka dostała katarku. Ja nie wiem, co ona tak cały czas się oczyszcza. To katar, to ropiejące oczka, to wysypki. Non stop coś ma, kilka razy w miesiącu. Po szpitalu to rzeczywiście ma się z czego oczyszczać, ale przed? Czy wasze dzieciaki też tak mają? Ma prawie 9 miesięcy, do 6-go miesiąca karmiona praktycznie wyłącznie piersią (czasem coś skosztowała, ale w śladowych ilościach), po 6-tym miesiącu wprowadziłam kurczaka z chowu wiejskiego, jajeczka wiejskie i marchewkę ze sklepu niestety. Nie jest szczepiona, poza szczepionką w szpitalu, nie dostała żadnych leków aż do momentu ostatniej wizyty w szpitalu. Czy to jest normalne oczyszczanie się organizmu, czy może jest coś co wywołuje te wysypki? Bo o katar i kaszel się nie martwię.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Zosia_ 08-01-2013, 19:48
Nie jest szczepiona, poza szczepionką w szpitalu...

Jeśli dziecko dostało w pierwszej dobie życia 2 szczepionki, to nie można powiedzieć, że jest nieszczepione.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Beaton 08-01-2013, 21:05
Nie jest szczepiona, poza szczepionką w szpitalu...

Jeśli dziecko dostało w pierwszej dobie życia 2 szczepionki, to nie można powiedzieć, że jest nieszczepione.

Nie jest szczepiona pozostałymi szczepionkami.


Tytuł: Odp: Beaton - moje dzieci
Wiadomość wysłana przez: Beaton 16-02-2014, 22:19
Karinka w kwietniu skończy 2 lata. Jest mądrą, energiczną i zdrową dziewczynką. Katar i kaszel nie są jej obce, natomiast występują znacznie rzadziej niż przez pierwsze pół roku. Pewnej nocy przyszła do mojego pokoju o trzeciej godzinie i miała 40 stopni gorączki. Co ciekawe kilka godzin wcześniej kiedy się kładła spać zupełnie nic nie wskazywało na to, że może pojawić się gorączka. Zamoczyłam skarpety i założyłam jej na stopki, przytuliła i do rana czuwałam. Około 9 godziny nadal była rozpalona, zostawiłam ją w łóżku i wzięłam się za przygotowywanie śniadania. Nawet  nie wiem kiedy zniknęła jej gorączka, do wieczora nie było po niej śladu. Da się bez lekarstw? No jasne :)
 Codziennie je mięso, na szczęście udaje mi się załatwiać jej mięso od zwierząt hodowanych przez rolników mieszkających po sąsiedzku, chowających zwierzęta na własne potrzeby. Ponadto wiejskie jajka. Owoce i warzywa niestety ze sklepu.
 Nadal nie szczepimy, mało tego w przychodni o nas zapomnieli. Poznałam cztery rodziny  z moich okolic które nie szczepią swoje dzieci, a niebawem ma do nas dołączyć kolejna :)