Niemedyczne forum zdrowia

TEMATY NIEZWIĄZANE Z NURTEM BIOSŁONE => Przypadki szczególne => Wątek zaczęty przez: Laokoon 01-09-2012, 14:05



Tytuł: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 01-09-2012, 14:05
Nie bez przyczyny ocet jest nie do przełknięcia. Kwas to kwas i normalnie nikt czegoś takiego do ust nie bierze. Ocet jest niebezpieczny dla zdrowia. Szczególnie bez oleju. Kto pomimo tego że jego organizm ewidentnie odrzuca ocet, wbrew logice pije go ten sam siebie naraża na niebezpieczeństwo. Przy dłuższym stosowaniu (i w zależności od rodzaju odżywiania) może całkiem rozwalić zdrowie - na amen.

Oczywiście jeśli raz czy dwa wypijemy to jeszcze nie tragedia. Nie ma jednak takiej potrzeby aby stosować ocet zamiast aloesu. Aloes jest tu w zupełności wystarczający i nie ma potrzeby szukania żadnych substytutów. Owszem są jeszcze inne substytuty ale najlepiej dla bezpieczeństwa nic nie kombinować.

Odradzam wszystkim stosowanie octu zamiast aloesu.
A nawet surowo przestrzegam.

Uważam również że ocet powinien być czym prędzej usunięty z poradnika jako alternatywa dla aloesu.

Co zaś się tyczy innego zastosowania octu, np. powerdrinki to można je pić, to znaczy jeśli do octu dodamy odpowiednią ilość równoważącego miodu. Picie powerdrinków nie jest jednak konieczne aby uzyskać zdrowie.

Jeśli chodzi o inne zastosowania octu to również byłbym ostrożny, nawet jeśli stosujemy go zewnętrznie to bez szaleństwa. Wszystko z umiarem i wedle rozsądku. Jeśli dodajemy odrobinę do surówki dla wyrównania smaku to nie ma strachu. Bowiem alkalia surówki zrównoważą kwas octu.

Jeżeli ktoś chce w occie doszukiwać się jakiegoś super sposobu na wszystko to niech zapomni. Trzeba dać sobie czas i odpowiednio się odżywiać. Właściwa profilaktyka jest wszystkim. Nie należy nic ponaglać, organizm sam wie co ma robić. Ważniejsze jest odstawienie glutenu i zmiana swojego menu żywieniowego.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Agata 01-09-2012, 14:33
Ale przecież nikt tu nie pije octu spirytusowego (ja czasem takowy używam do sprzątania). Ocet jabłkowy jest mniej kwaśny od cytryny, więc nieładnie tak ludzi straszyć kwasem :). Poza tym nikt nie wymyślił lepszej nazwy na ten sfermentowany soczek z jabłek, więc ostał się jako "ocet" - by straszyć swą nazwą niedoinformowanych :)


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: scorupion 01-09-2012, 14:34
Skąd masz Lakoon te informacje? Jakieś uzasadnienie?

Poza tym nikt nie wymyślił lepszej nazwy na ten sfermentowany soczek z jabłek, więc ostał się jako "ocet" - by straszyć swą nazwą niedoinformowanych :)

Może dlatego, że to jest ocet jabłkowy, a nie sfermentowany soczek jabłkowy.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 01-09-2012, 14:35
Ja nie mówię o occie spirytusowym, ja mówię właśnie o jabłkowym. Owszem jego kwasowość może być różna, a może w ogóle ktoś nie stosuje w ogóle octu tylko taki niedorobiony ocet (słodkawy). Kiedy ja robiłem ocet to zawsze wychodził mi dość kwaśny. Taki jak kupny (naturalny). I o takim occie mówię. Nie ma potrzeby stosowania octu w miejsce aloesu.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 01-09-2012, 14:37
Skąd masz te informacje? Jakieś uzasadnienie?

Te informacje mam przede wszystkim z doświadczenia i skonfrontowane z innymi przypadkami oraz co najważniejsze z rozsądkiem i z naturą.

Kiedyś przestrzegano gdzieś przed piciem octu na podstawie przypadków w ktorych ten ocet zniszczył komuś zdrowie. Ktoś tłumaczył że to ocet spirytusowy jest taki groźny. Nic bardziej mylnego. Ten naturalny ocet jest podobnie niebezpieczny. Nie ze względu na swój skład ale ze względu na kwasowość.

Nie ma potrzeby pytać. Po prostu dla bezpieczeństwa należy postawić grubą linię za którą lepiej nie wychodzić i nie używać octu w miksturze. Co zaś tyczy się w ogóle stosowania to oczywiście można ale rozsądnie. Można sobie wypić powerdrinka zrównoważonego miodem, można dodać octu do surówki dla delikatnego wyostrzenia smaku, ale to już jest zupełnie co innego.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: scorupion 01-09-2012, 14:40
Cytat
Te informacje mam przede wszystkim z doświadczenia i skonfrontowane z innymi przypadkami oraz co najważniejsze z rozsądkiem i z naturą.

Póki co, moje doświadczenia kłócą się z twoimi.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Lavenda22 01-09-2012, 14:42
Cytat
Te informacje mam przede wszystkim z doświadczenia i skonfrontowane z innymi przypadkami oraz co najważniejsze z rozsądkiem i z naturą.

Możesz rozwinąć temat?


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 01-09-2012, 14:43
Cytat
Te informacje mam przede wszystkim z doświadczenia i skonfrontowane z innymi przypadkami oraz co najważniejsze z rozsądkiem i z naturą.

Póki co, moje doświadczenia kłócą się z twoimi.

W jaki sposób się kłócą?

Ja nie mówię że nie można pić octu, że zaraz ci się coś stanie. Ja mówię o tym że kwas to kwas i systematyczne jego stosowanie może być niebezpieczne. Tak naprawdę nie wiesz co się dzieje w organizmie kiedy pijesz ocet.

Tak czy inaczej ten ocet jako kwas działa niedobrze na organizm i w pewnych przypadkach, szczególnie kiedy odżywiamy się ubogo alkalicznie może poważnie zaszkodzić. To nie jest li tylko moje zdanie, to są fakty. No i nie ma potrzeby stosowania octu do mikstury. Podobnie rzecz miała się z propolisem. Też działał i można go stosować, ale nie jest to dobry pomysł.

Aloes jest tu w zupełności wystarczający. Aloes nie niesie ze sobą takiego niebezpieczeństwa. A ocet nie daje znowu jakichś wielkich szczególnych efektów których nie dałoby się uzyskać przy pomocy cytryny i aloesu.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Lavenda22 01-09-2012, 14:45
Cytat
To nie jest li tylko moje zdanie, to są fakty.

To są na razie same ogólniki. Znasz konkretne osoby, którym ocet zaszkodził? Jeśli tak, to w jaki sposób?


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 01-09-2012, 14:46
Cytat
To nie jest li tylko moje zdanie, to są fakty.

To są na razie same ogólniki. Znasz konkretne osoby, którym ocet zaszkodził? Jeśli tak, to w jaki sposób?

Jakie ogólniki? Wszystko jest ogólnikiem jeśli chodzi o profilaktykę.
Tak znam konkretne osoby i przypadki którym to zaszkodziło i to bardzo poważnie, rozwaliło im organizm na amen. Sprawa jest bardzo prozaiczna. Człowiek normalnie nie wypije octu, odrzuca go od niego. Ocet jest np. bardziej szkodliwy od wódki. Ocet ściąga i działa na delikatne trzewia bardzo silnie.

Dlatego po skonfrontowaniu mojej wiedzy na ten temat zabieram w ogóle głos i piszę o tym.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: scorupion 01-09-2012, 14:48
I ukrywałeś tą wiedzę aż do dzisiaj?


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Lavenda22 01-09-2012, 14:49
Skąd pewność, że to właśnie ocet zawinił?


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 01-09-2012, 14:57
Skąd pewność, że to właśnie ocet zawinił?

Z doświadczenia po pierwsze, a po drugie z potwierdzenia przez inne przypadki.

Stąd że ocet był wymieniany jako ten czynnik który w każdym przypadku wystąpił. Napisałem przecież że jak wypijesz raz czy drugi to jeszcze nie tragedia. Jeśli się odpowiednio odżywiasz i neutralizujesz wpływ octu to też nie musi nic się dziać, ale w niektórych przypadkach może to się skończyć tragicznie. Wszystko zależy od innych czynników. Od tego jak się odżywiasz i ile twój organizm jest w stanie wytrzymać. Od tego jak kwaśny jest twój ocet...

Dlatego ocet należy zawsze równoważyć czymś słodkim. I dlatego napisałem że powerdrinki są ok, dodanie odrobiny octu do surówki też. Ale w tych wypadkach ocet jest zawsze równoważony. Poza tym nie ma potrzeby stosowania octu. Jeśli chcemy dbać o stan jelit to aloes jest tutaj najwłaściwszy.

Co innego jest wypijanie dwóch łyżeczek octu w szklance wody a co innego wypijanie łyżeczki czy łyżki octu na czczo codziennie przez jakiś okres czasu.

Po prostu z octem należy uważać i najlepiej w formie mikstury dać sobie spokój.


I ukrywałeś tą wiedzę aż do dzisiaj?

A co to ma za znaczenie czy ukrywałem czy nie? Dałem się nabrać różnym mądrym opisom które stwierdzały że naturalny ocet nie jest tak szkodliwy jak spirytusowy. A szkodliwość spirytusowego octu jest dosyć dobrze znana. Okazuje się że nie chodzi tu tylko o fakt że spirytusowy jest pozbawiony wszelkich minerałów (jest czysty) ale o to że jest to kwas. I jako kwas jest niebezpieczny.

Jak się zastanowię to być może podam przepis na inny alternatywny sposób do octu i aloesu. I ten przepis jest pewny bo stosowany od wieków i nie ma niebezpieczeństwa takiego jak w przypadku octu. Ale to w zasadzie też jest zbędne ponieważ aloes plus właściwa profilaktyka jest wystarczająca. Po co wymyślać coś innego skoro jest wypróbowany i pewny sposób. I jest on wystarczający.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: scorupion 01-09-2012, 15:01
Ciekawe co piszesz w zestawieniu z moim dwumiesięcznym już wypijaniem codziennie szklanki wody z dwoma łyżkami octu jabłkowego.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 01-09-2012, 15:04
Ciekawe co piszesz w zestawieniu z moim dwumiesięcznym już wypijaniem codziennie szklanki wody z dwoma łyżkami octu jabłkowego.

Ciekawe Scorupion to jest to że ty nie czytasz tego co ja napisałem. Ja nie napisałem że wypijanie dwóch łyżeczek na szklance wody jest niebezpieczne. Bo aż tak nie jest. Ja napisałem że stosowanie octu do mikstury jest bardzo niewskazane ze względu na jego właściwości. Nie dostrzegasz różnicy?

Nie wydaje mi się że twoje dwumiesięczne wypijanie octu na szklance wody mogło jakoś wyraźnie zaszkodzić. Ale w tym rzecz że spożywanie octu nie daje od razu objawów, dopiero po jakimś czasie pojawia się problem który nie jest już do powstrzymania.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Lavenda22 01-09-2012, 15:05
Cytat
Z doświadczenia po pierwsze, a po drugie z potwierdzenia przez inne przypadki.

Nadal nie podałeś żadnych konkretów. Co złego(konkretnie) Ci ocet 'zrobił'? Będę drążyć temat, bo wyprodukowałam już kilka litrów octu, nastawiłam kolejne słoiki i mam zamiar go używać zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 01-09-2012, 15:07
Cytat
Z doświadczenia po pierwsze, a po drugie z potwierdzenia przez inne przypadki.

Nadal nie podałeś żadnych konkretów. Co złego(konkretnie) Ci ocet 'zrobił'? Będę drążyć temat, bo wyprodukowałam już kilka litrów octu, nastawiłam kolejne słoiki i mam zamiar go używać zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie.

Co to ma do rzeczy że nastawiłaś kilka litrów octu?
Zrobisz jak zechcesz.
Ja odradzam stanowczo używanie octu do mikstury, ale ja nie jestem jej twórcą i nie jestem też za nikogo odpowiedzialny. Ja tylko dzielę się swoim doświadczeniem i wiedzą. Co kto zrobi to jego sprawa.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: scorupion 01-09-2012, 15:08
Wiesz co? Abstrahując od octu, gdybym miał uwierzyć w coś co piszesz, sprawdziłbym to najpierw dziesięć razy.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Lavenda22 01-09-2012, 15:09
Cytat
Ja tylko dzielę się swoim doświadczeniem i wiedzą.

No właśnie nie do końca. Zapytałam co najmniej trzy razy, jaką szkodę Ci ocet jabłkowy wyrządził, ale nie dostałam odpowiedzi.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: scorupion 01-09-2012, 15:14
Ocet jest niebezpieczny dla zdrowia. Szczególnie bez oleju.

Cytat
Ja nie napisałem że wypijanie dwóch łyżeczek na szklance wody jest niebezpieczne. Bo aż tak nie jest. Ja napisałem że stosowanie octu do mikstury jest bardzo niewskazane ze względu na jego właściwości. Nie dostrzegasz różnicy?

Chciałbyś się zdecydować?


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 01-09-2012, 15:16
Cytat
Ja tylko dzielę się swoim doświadczeniem i wiedzą.

No właśnie nie do końca. Zapytałam co najmniej trzy razy, jaką szkodę Ci ocet jabłkowy wyrządził, ale nie dostałam odpowiedzi.

Póki co napisałem o niebezpieczeństwie i skutkach ogólnie. Być może na szczegóły przyjdzie czas. Problem w tym żeby wyjaśnić to w szczegółach i szybko jest trudno,. bo odbiorca musi znać i rozumieć działanie organizmu. Na Biosłone brakuje jeszcze pewnych ważnych informacji z podstaw fizjologii organizmu które by stanowiły tło.

I w zasadzie jest to pozbawione sensu. Ważne są konkrety. Ale skoro empiryzm cię nie przekonuje to twoja sprawa. Ja nie mówię że ty nie możesz czegoś zrobić, twoja sprawa co wybierasz. Ja tylko przekazuje że ocet jako kwas nie jest właściwy do tego aby go pić w stężeniu i w określonych warunkach. Dlatego najbezpieczniej jest nie stosować go w ogóle w takiej formie.





Wiesz co? Abstrahując od octu, gdybym miał uwierzyć w coś co piszesz, sprawdziłbym to najpierw dziesięć razy.

Sprawdzaj.

Ocet jest niebezpieczny dla zdrowia. Szczególnie bez oleju.

Cytat
Ja nie napisałem że wypijanie dwóch łyżeczek na szklance wody jest niebezpieczne. Bo aż tak nie jest. Ja napisałem że stosowanie octu do mikstury jest bardzo niewskazane ze względu na jego właściwości. Nie dostrzegasz różnicy?

Chciałbyś się zdecydować?

Na co?


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: scorupion 01-09-2012, 15:19
Na wybranie którejś z dwóch przeczących sobie opinii o działaniu octu.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Agata 01-09-2012, 15:19
Laokoon, a jak się ma do tego co piszesz picie codziennie łyżki soku z cytryny? Przecież też jest kwaśny. Według wielu źródeł i cytryna i ocet jabłkowy mają działanie zasadowe.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 01-09-2012, 15:21
Laokoon, a jak się ma do tego co piszesz picie codziennie łyżki soku z cytryny? Przecież też jest kwaśny. Według wielu źródeł i cytryna i ocet jabłkowy mają działanie zasadowe.

Jest zdecydowana różnica między cytryną a octem. Cytryna jest cytryną a nie octem. Ocet to produkt fermentacji. Cytryna takim produktem nie jest. Dopiero kiedy sfermentujesz cytrynę to otrzymać możesz ocet. Cytryna zdecydowanie inaczej działa niż ocet.


Na wybranie którejś z dwóch przeczących sobie opinii o działaniu octu.

Nie ma sprzeczności. Wyjaśniłem że ocet to kwas i ma zbyt silne działanie. Jeśli łyżeczkę octu rozpuścisz w szklance wody to neutralizujesz jego moc poprzez rozpuszczanie. Roztwór traci swoją moc. Podobnie jeśli dodasz jeszcze miodu.
To przykre że nie rozumiesz tak prostych zasad. Weź sobie wypij pół szklanki spirytusu i zobacz jaki będzie efekt a potem te pół szklanki rozpuść w litrze wody i porównaj czy jest różnica czy nie.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Lavenda22 01-09-2012, 15:21
Cytat
Póki co napisałem o niebezpieczeństwie i skutkach ogólnie. Być może na szczegóły przyjdzie czas. Problem w tym żeby wyjaśnić to w szczegółach trzeba znać i rozumieć działanie organizmu. Skoro empiryzm cię nie przekonuje to twoja sprawa.

Widzę, że nie da się z Tobą porozmawiać. Szkoda. Nie rozumiem tylko, po co w ogóle zaczynać temat, skoro nie ma się ochoty go kontynuować.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 01-09-2012, 15:26
Cytat
Póki co napisałem o niebezpieczeństwie i skutkach ogólnie. Być może na szczegóły przyjdzie czas. Problem w tym żeby wyjaśnić to w szczegółach trzeba znać i rozumieć działanie organizmu. Skoro empiryzm cię nie przekonuje to twoja sprawa.

Widzę, że nie da się z Tobą porozmawiać. Szkoda. Nie rozumiem tylko, po co w ogóle zaczynać temat, skoro nie ma się ochoty go kontynuować.

Ja tutaj nie przyszedłem żeby rozprawiać.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Helusia 01-09-2012, 16:36
Cytat
Ja tylko dzielę się swoim doświadczeniem i wiedzą.
I oto właśnie chodzi. Wyjaśnij to rzeczowo.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Agata 01-09-2012, 16:46
Poza tym nikt nie wymyślił lepszej nazwy na ten sfermentowany soczek z jabłek, więc ostał się jako "ocet" - by straszyć swą nazwą niedoinformowanych :)

Może dlatego, że to jest ocet jabłkowy, a nie sfermentowany soczek jabłkowy.

Pamiętałam dyskusję na temat nazwy: ocet jabłkowy. Znalazłam ją. Jest tam też o cytrynie, o witaminach zawartych w occie jabłkowym, o strachu przed tym wyrobem. Warto wrócić do tego tematu, a potem zastanowić, czy jest się czego bać.

http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=4602.msg122161#msg122161

"W soku z cytryny także, między innymi bio-kwasami organicznymi, występuje kwas bio-octowy! (...)

Różne związki: kwas bio-octowy i syntetyczny kwas octowy opisuje ten sam wzór sumaryczny tylko i wyłącznie na papierze. Jednakże to zupełnie inne "bajki". Bio-kwas octowy (niedestylowany) zawsze będzie występował w specyficznym towarzystwie, jest produktem tylko i wyłącznie reakcji bio-chemicznych przy udziale zawsze żywych organizmów.

Bioprodukty, czyli te, które otrzymujemy w żywym organizmie mają sprytnie przez naturę dopasowaną dla żywego organizmu moc: nie jest to na pewno żrąca substancja. To delikatne żyjątka, które mają żywe białko, które tak samo jak nasze białko, w bio-temperaturach, w warunkach bio-chemicznych pozostaje żywe. Po przekroczeniu pewnych stężeń alkoholu/następnie octu, ścina się i to jest moment charakterystyczny ukończenia bezpiecznej bio-fermentacji. (...)

My, dla celów MO,  nie dążymy do wyprodukowania jak najmocniejszego stężenia alkoholu/utlenianego do octu, tylko chcemy odtworzyć stężenie podobne do tego, jakie nasz organizm w homeostazie otrzymuje w jelitach. Mocniejszy nieco produkt, jest za to doskonałym żywym środkiem konserwującym dla innych celów w kuchni. Mocniejszy nieco (ale ciągle żywy) ocet zawsze można do celów MO rozcieńczyć, przecież. (...)

ps. Nieznajomość bio-octu, a powszechna znajomość syntetycznego fabrycznego produktu z półek sklepowych, to takie samo nieporozumienie jak bio-witamina i suplement diety z apteki.
Pomocną w rozpropagowaniu tego naturalnego produktu prozdrowotnego i zjednaniu przychylności wystraszonych osób, może okazać się zmiana jego nazwy np. na "wyciąg owocowy", "kiszonka owocowa" ???"

http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=4602.msg122170#msg122170
"No tak, nazwa jest chybiona. Może zakwas jabłkowy?"






Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: scorupion 01-09-2012, 17:19
Cytat
To przykre że nie rozumiesz tak prostych zasad

Proste zasady, a nawet te bardziej skomplikowane rozumiem, niestety za twoim tokiem myślenia nie nadążałem nigdy. Wydaje mi się być mocno rozhuśtany emocjonalnie.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Agata 01-09-2012, 17:23
Dodam jeszcze do tematu (nie chcę edytować wcześniejszego posta, żeby było przejrzyściej), że mnie osobiście nie odpowiada picie octu jabłkowego w MO (o czym już kiedyś pisałam). Potrafię dobrze i szybko odczytywać reakcje mojego organizmu i wiem, co mi nie służy, i właśnie stosowanie MO z octem nie jest dla mnie. Czułam się po tym źle i wiedziałam, że nie są to reakcje związane z oczyszczaniem.
Być może osobom, o których pisał Laokoon, także nie służyła MO z octem jabłkowym, ale tego nie zauważyły i piły na siłę...

Jednakże picie powerdrinków wydaje mi się świetnym sposobem na wzmocnienie. Pamiętam, że przez pierwsze dni picia na czczo tego napoju mocz śmierdział jakąś chemią (pozbywałam się toksyn).

Pomysł zastosowania octu w MO wykorzystałam z powodu problemów w piciu MO z aloCITem. Pijąc Mo z citroseptem miałam problemy z nadciśnieniem, co nigdy wcześniej mi się nie przydarzało. Według rad z forum piłam cały rok ALOcit (później już aloes był nierozcieńczony), następnie podejmowałam krótkie próby z aloCITem (nie udawało mi się wytrzymać pełnych trzech miesięcy, więc znów wracałam do aloesu). Teraz mogę spokojnie pić ALOcit i aloCIT na zmianę co trzy miesiące i nie mam potrzeby kombinowania z niczym innym.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: KaZof 01-09-2012, 17:43
Proponuję - osobom, w których Laokoon zasiał lęk przed własnej roboty octem jabłkowym - przeprowadzić proste doświadczenie:
zeskrobać kamień z czajnika, podzielić go na dwie mniej więcej równe porcje i umieścić w różnych naczyniach. W jednym naczyniu kamień proszę zalać wyciśniętym z cytryny sokiem, a w drugim wykonanym przez siebie octem jabłkowym. Po paru dniach proszę opisać wyniki obserwacji, może nawet zamieścić zdjęcia.

Dodanie do octu miodu wcale nie osłabia istniejącej mocy jakiegokolwiek naturalnego octu (czytaj roztworu naturalnego kwasu octowego) - a wręcz przeciwnie, podnosi stężenie najpierw alkoholu, a później otrzymanego octu już w naszym organizmie (podczas znacznie przyspieszonej fermentacji przy udziale licznych biokatalizatorów).

 Za każdym razem, gdy dosładzamy roztwór znajdujący się w homeostazie fermentacji, po wyczerpaniu się początkowego cukru w układzie fermentującym - wymuszamy kolejną fermentację, w wyniku której otrzymujemy mocniejszy alkohol, a później kwas octowy.

Tutaj proponuję kolejne doświadczenie: do 20 ml. octu dodać 10 ml. miodu i odstawić w ciepłe, ciemne miejsce w naczyniu zabezpieczonym gazą, płótnem czy inną tkaniną (warunki podobne jak przy produkcji naszego pierwotnego nastawu). W drugim naczyniu do 20 ml. swojego octu dodać 10 ml. miodu i szklankę wody, i również odstawić w warunkach jak wyżej na parę dni. Także proszę ochotników, o zrelacjonowanie przeprowadzanego doświadczenia - dla dokładniejszego opisania eksperymentu można spokojnie degustować, nie tylko obserwować przygotowane "probówki".
 Pamiętając o wskazówce Paracelsusa: "nic nie jest trucizną i wszystko nią jest - liczy się tylko dawka", od czterech lat w moim domu małymi kroczkami, bez poganiania organizmu, z powodzeniem zdrowiejemy stosując (przygotowane przeze mnie różne) naturalne octy w Miksturze. Na potwierdzenie tego posiadam nawet, zrobione ostatnio z konieczności, wyniki badań laboratoryjnych Mini62.  

Laokoonie, proszę napisz na czym dokładnie polegają skutki uboczne stosowania własnej roboty octu jabłkowego u osób, które po nim rozłożyły się, jak piszesz "na amen"?
.



Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 02-09-2012, 11:21
Być może osobom, o których pisał Laokoon, także nie służyła MO z octem jabłkowym, ale tego nie zauważyły i piły na siłę...

Poruszyłaś ważny aspekt całej sprawy. Tyle tylko że kiedy się stosuje coś jako lekarstwo to się nie zwraca uwagi tyle na smak. Niestety ale tego się nie da "zauważyć" bo nie ma żadnych ostrych objawow. Po prostu jest początkowa reakcja odrzucająca kiedy się to przełyka ale to się pomija ze względów zdrowotnych.


Jednakże picie powerdrinków wydaje mi się świetnym sposobem na wzmocnienie. Pamiętam, że przez pierwsze dni picia na czczo tego napoju mocz śmierdział jakąś chemią (pozbywałam się toksyn).

Owszem odpowiednia ilość octu w odpowiednim stężeniu może nas pobudzić i oczyścić. Ale znowu nie jest to sam w sobie sposób na lepsze zdrowie. Jeśli będziesz się fatalnie odżywiać i prowadzić to nic ci powerdrinki nie pomogą. One są tylko dodatkiem.
Tyle tylko że ja nie mam nic specjalnie do powerdrinków. Powerdrink nie ma takiej mocy jak ocet stężony a do tego jeszcze wchodzi w grę kwestia czasu i stanu organizmu na jaki działamy.

Tyle że tu chodzi o ogólną zasadę. Tak jak z suplementami, ogólna zasada jest taka że nienależy ich brać bo one są szkodliwe tak naprawdę. A że czasem ktoś weźmie albo nawet ktoś poczuje się od nich lepiej to jeszcze nic nie znaczy.

Cytat
Ja tylko dzielę się swoim doświadczeniem i wiedzą.
I oto właśnie chodzi. Wyjaśnij to rzeczowo.

Wyjaśniam cały czas. Piszę wprost i łopatologicznie. Co mam jeszcze zrobić badania, pokazać tych ludzi którym to zaszkodziło... przecież zawsze będziesz mogła powiedzieć że cię to nie przekonuje bo nie wiesz, nie widziałaś... musisz uwierzyć lub nie, po prostu. Ja daję tylko informacje sprawdzoną empirycznie. Jeśli by więc ocet w takiej formie szkodził to co pozostawia wątpliwości? Dla mnie nic. Chyba że ktoś sobie wmówi że to jest teoria spiskowa a ja jestem producentem aloesu który chce więcej zarobić. W myśl za tym powinnaś ujrzeć moją ofertę aloesu...


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 02-09-2012, 11:29
@KaZof

Ja nie pisałem o dodawaniu miodu do octu przy fermentacji ale o dodawaniu go przy piciu - tak jak w przypadku powerdrinków. Te doświadczenia o których piszesz mają się nijak do tego jak działa ocet na organizm. One są przeprowadzane poza ustrojem. To tak jak z doświadczeniami in vitro, nie są one tożsame z in vivo. Tak jak Pasteur który opierał swoje twierdzenia o zarazkowej przyczynie chorób na tym że na danej pożywce rozwijały się świetnie bakterie.

Można poczytać o tym że wiele osób zaszkodziło sobie poważnie octem, właśnie na amen. Na amen to znaczy że bez możliwości odwrócenia skutków. Wprawdzie mówi się że był to ocet spirytusowy, ale tak naprawdę tego nie wiemy. I w szkodliwości wcale nie chodzi o to że to jest rafinowany i pozbawiony substancji które są w naturalnym, ale chodzi o kwas. Po prostu. Jeśli ktoś tego nie przyjmuje to jego sprawa. Ja przecież za kogoś i tak nie mogę odpowiadać ani nie odpowiadam za propagowanie tej metody.

Zrób takie doświadczenie - wymieszaj ocet pół na pół z wodą i sprawdź pH, a potem dodaj jeszcze tyle samo miodu i dobrze zamieszaj i sprawdź pH.

Napisałem że nie jestem wrogiem octu jako takiego, ale jego stosowanie do mikstury może być bardzo niebezpieczne. Nigdzie nie twierdzę że od octu od razu się umiara albo że każdy kto wypije trochę octu zaraz umrze.

Chodzi tutaj o pewną złożoność. Stosowanie octu w formie stężonej systematycznie i być może do tego określone warunki. Tym niemniej chciałem przestrzec przed stosowaniem octu, jestem przekonany że całą potrzebę świetnie załatwia aloes. Natomiast ocet zarezerwował bym do sałatek, powerdrinków i stosowania ew. zewnętrznego.Ale tak naprawdę to w każdym przypadku bym uważał i nie przesadzał z jego stosowaniem. Natomiast zupełnie odradzam stosowania octu bez zrównoważenia jego kwasowości.

I to chyba tyle,. Co więcej mogę napisać. Chciałem przestrzec tylko innych przed możliwymi niekorzystnymi skutkami, jeśli tak w ogóle można powiedzieć. Co kto zrobi to jego sprawa. Jeśli ktoś przekazuje informacje że coś jest niebezpieczne a ktoś inny mimo wszystko lekceważy to nikt nic tutaj nie poradzi. Każdy dokonuje wyborów i bierze za to odpowiedzialność.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: KaZof 02-09-2012, 17:58
W MO z octem jabłkowym wypijamy 10-20 ml. 3%-5%-owego roztworu kwasu octowego, otrzymanego z 3%-5% alkoholu etylowego.
Z 10-20 ml. wypitego alkoholu w naszym organizmie powstaje odpowiednio 10-20ml. np.8%-owego z wina i 40%-owego z wódki, roztwóru kwasu octowego. Jeszcze większe stężenie kwasu octowego otrzymujemy po zjedzeniu 10-20ml. miodu, czy łyżeczek cukru.
Ze zjedzonego jabłka, czy dowolnego owocu, także w naszym organizmie powstaje najpierw alkohol, utleniany następnie do kwasu octowego - tym razem tlenem nie z powietrza, a otrzymanym w reakcjach metabolicznych organizmu.

Węglowodany w żywym organizmie ulegają zawsze tym samym przemianom metabolicznym, w wyniku których powstają te same produkty przemiany materii.

Nic nie jest trucizną i wszystko nią jest - liczy się tylko dawka!

Sok z cytryny ma pH=2, a domowy naturalny ocet pH=4.
Doświadczenie z rozpuszczaniem kamienia z czajnika dobrze obrazuje, który z nich jest mocniejszym kwasem, a właściwie mieszaniną kwasów.
Świeży sok z cytryny to mieszanina różnych kwasów, w tym nawet octowego, z dominacją kwasu cytrynowego i jeszcze obecny jest cukier (który w organizmie podniesie pH wyjściowego soku z cytryny, bo z tego cukru powstanie dodatkowy alkohol > kwas octowy).
Naturalny ocet jabłkowy także jest mieszaniną różnych kwasów organicznych, w tym cytrynowego, z przewagą octowego. W occie nie ma już cukru, który podnosiłby w organizmie dodatkowo swoje pH (chyba, że dodamy np.miodu, to wtedy znów podniesiemy pH).
Moc alkoholu > kwasu octowego zawsze zależy od wyjściowej ilości cukru.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Slawekgo 02-09-2012, 19:21
@KaZof

Jeśli ktoś przekazuje informacje że coś jest niebezpieczne a ktoś inny mimo wszystko lekceważy to nikt nic tutaj nie poradzi. Każdy dokonuje wyborów i bierze za to odpowiedzialność.

Jesteś z nami od tak dawna i dobrze wiesz, że oczekujemy konkretów. Ostrzegasz nas przed zgubnym działaniem octu jabłkowego. Wszyscy proszą o przykłady złego działania octu na organizm. A Ty ani słowa na ten temat. Tylko w kółko swoje powtarzasz. Ocet to dla wielu alternatywa nie w stosunku do aloesu, jak piszesz, lecz do cytryny, w przypadku okresowego na nią uczulenia. Nie strasz więc ludzi rzucając tak poważne oskarżenia w kierunku octu pozyskiwanego drogą naturalnej fermentacji. No i jeśli przewiduje to Twoja strategia dzielenia się z nami Twoimi obserwacjami, napisz w końcu, jakie to destrukcyjne działanie octu jabłkowego na organizm zaobserwowałeś!


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 02-09-2012, 19:32
@KaZof

Tak moc octu zależy. Tego właśnie nie wiemy bo kto to sprawdza kiedy wytwarza ocet? U mnie ten ocet zawsze wychodził mocny. Tak mocny jak sklepowy na którym jest napisane 6%.

W tym wszystkim jednak chodzi o coś innego. Ocet ma specyficzne ściągające właściwości. Przy danych warunkach działa bardzo niedobrze na organizm. Nie twierdzę że zawsze jest tak samo bo to zależy też od odżywiania i innych czynników. Tym, niemniej faktem jest ze w wielu przypadkach ocet zaszkodził ludziom. Nie stało się to bez przyczyny. Gdyby było tak jak piszesz to by nie było takich przypadków.

Takie suche dywagacje zdadzą się tu na nic. Po prostu ocet działa jako kwas dużo poważniej niż cytryna, w organizmie. Porównywanie tego do działania jednego i drugiego na kamień ma się nijak. Bo to nie jest organizm.

Tyle mogę powiedzieć. I po prostu przestrzegam przed nim. Pamiętam jak piłem i nie czułem niczego specjalnie że coś się złego dzieje, po prostu piłem. Ale kiedy poszedłem się opalać to dziwnie się pociłem i byłem taki skwaśniały ogólnie że czasami chciało mi się czegoś co by zneutralizowało ten stan. Nie skojarzyłem tego w ogóle z octem. Tymczasem z perspektywy czasu było to ewidentne. Gdybym wtedy przerwał albo zastosował jakieś alkalia to może by mi się krzywda nie stała. No a tak niestety. Problem polega na tym że będąc w trakcie zażywania człowiek nie ma świadomości że coś się dzieje, dopiero kiedy dojdzie już do sytuacji w której nie można się pozbyć konsekwencji, jest za późno.

Wiele wskazuje na to że wpływ miało tu połączenie diety wysokobiałkowej i mała ilość alkaliów. Kiedy konfrontowałem to z innymi przypadkami to było podobnie. Tyle że ludzie nie kojarzą tych faktów.

W zasadzie już dawno byłem pewien tego że ocet działa szkodliwie, obserwując ludzi spożywających, ale wtedy wiedziałem że to był ocet spirytusowy, więc wydawało mi się że ten naturalny faktycznie nie może zaszkodzić. Myliłem się.

Dlatego przestrzegam, bo co innego mogę zrobić. Ja byłbym ostrożny z propagowaniem tego w formie mikstury. Co zaś się tyczy innych metod to również umiarkowanie. Dla bezpieczeństwa lepiej jest stosować aloes.

To chyba tyle. Bo w zasadzie się powtarzam tylko.

Jesteś z nami od tak dawna i dobrze wiesz, że oczekujemy konkretów. Ostrzegasz nas przed zgubnym działaniem octu jabłkowego. Wszyscy proszą o przykłady złego działania octu na organizm. A Ty ani słowa na ten temat. Tylko w kółko swoje powtarzasz. Ocet to dla wielu alternatywa nie w stosunku do aloesu, jak piszesz, lecz do cytryny, w przypadku okresowego na nią uczulenia. Nie strasz więc ludzi rzucając tak poważne oskarżenia w kierunku octu pozyskiwanego drogą naturalnej fermentacji. No i jeśli przewiduje to Twoja strategia dzielenia się z nami Twoimi obserwacjami, napisz w końcu, jakie to destrukcyjne działanie octu jabłkowego na organizm zaobserwowałeś!

Piszę to co wiem i rozumiem. Nikomu nie polecam stosowania octu w miksturze, szczególnie przez dłuższy czas i szczególnie w pewnych warunkach, tak jak napisałem np. przy diecie wysokobiałkowej i ubogiej w warzywa. Dlatego najlepiej pryncypialnie z picia octu w MO zrezygnować.

Oczywiście tobie nie musi się przydarzyć to co mi i innym ludziom, bo wszystko jest uwarunkowane konkretnym przypadkiem. Ale dlatego właśnie przestrzegam bo nigdy nie wiesz kiedy to może zaszkodzić. Lepiej być przezornym.

Podobnie dzisiaj powiedziałbym o dawnym wynalazku Lackyego - PMO. Może to nie było aż tak niebezpieczne jak ocet, ale było niedobre i było niepotrzebnym ulepszaniem. Należy do zdrowia podchodzić ostrożnie, podstawa to zmiana odżywiania a MO jest takim dodatkiem który ma osłaniać nabłonek i wystarczającym jest tutaj aloes. Drugi składnik Citrosept też jest dobry. Myślę że te dwa w zupełności wystarczą. A ocet można sobie darować.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Slawekgo 02-09-2012, 19:40

 Problem polega na tym że będąc w trakcie zażywania człowiek nie ma świadomości że coś się dzieje, dopiero kiedy dojdzie już do sytuacji w której nie można się pozbyć konsekwencji, jest za późno.

Laokoon, jakich to konsekwencji nabawiłeś się pijąc ocet? Dlaczego owiałeś to taką tajemnicą i nie możesz jasno wyartykułować tego wszystkim czytelnikom? W dodatku zmiany te (no właśnie, jakie?) nazywasz nieodwracalnymi!


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 02-09-2012, 19:41
Laokoon, jakich to konsekwencji nabawiłeś się pijąc ocet? Dlaczego owiałeś to taką tajemnicą i nie możesz jasno wyartykułować tego wszystkim czytelnikom? W dodatku zmiany te nazywasz nieodwracalnymi!

Owszem, bo to prowadzi do uszkodzenia trzustki. I to jest nieodwracalne. Trzustka jest zaś najważniejszym organem w ciele bez którego nie da się żyć. W przypadku leczenia szpitalnego może to się skończyć po prostu zgonem bo lecznictwo mamy na wysokim światowym poziomie, ale brakuje specjalistów niestety. Więc najpewniej w przypadku leczenia szpitalnego można mówić o szybkiej akcji

Niezależnie od tego prowadzi do nieodwracalnych zmian i załatwienia się na amen. Dlatego kiedy pisali o złych skutkach picia octu to mówili że to jest po prostu zniszczenie organizmu. Nie pisali o co chodzi, ale nie może być nic innego bo nic innego się nie może stać. Po prostu nie ma takiej możliwości. Żołądek to wytrzyma, jelita też. Tylko trzustka jest tak ważna. Albo nie przeżyjesz albo będzie z tego uszkodzenie trzustki i cukrzyca, i dalej nowotwory i inne cuda. Ale to już bez znaczenia bo masz pozamiatane.

Być może można tu mówić o ubocznym skutku stosowania octu. Ale to nie ma najmniejszego znaczenia. Ponieważ to ma ścisły związek ze sobą.

Jeszcze raz powtórzę, nie mówię że octu w ogóle nie można używać. Można ale jako składnik do MO może on powodować w pewnych warunkach szczególnie sytuację taką w której dojść może do uszkodzenia trzustki. I tutaj ewidentnie wskazuje na ocet. Ponieważ w tym czasie kiedy go nie piłem nic takiego się nie działo, czułem się dobrze, ale chciałem sobie polepszyć octem... a kiedy zacząłem go pić wtedy zaczęły się problemy których niestety nie potrafiłem zlokalizować. Nie było zresztą żadnych wyraźnych sygnałów, na zębach pojawił się osad ale nie za bardzo się tym przejmowałem bo przecież trwałem w przekonaniu że to co robię jest właściwe, że to jest profilaktyka i nie łączyłem tego z octem, raczej wydawało się że ocet powinien oczyszczać zęby... a trzeba było. Lepiej było w ogóle nic nie pić niż ten ocet. I tak jak już napisałem w lecie chodziłem się opalać i wtedy czułem już pewien dyskomfort. A było to o tyle dziwne że dawniej też miałem pewien dyskomfort, ale od czasów stosowania profilaktyki sprawy się poprawiły i rok wcześniej czułem się ewidentnie lepiej. Dlatego dziwiło mnie to co się dzieje ze mną, ale nie było żadnych objawów, bólu czy czegoś takiego, ogólnie czułem się całkiem dobrze. Może tylko trochę właśnie taki byłem przytłumiony.

Dopiero po fakcie udało się to połączyć w całość. Nawet będąc jeszcze na pogotowiu i wcześniej kiedy działy się różne rzeczy nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Dopiero po jakimś miesiącu udało mi się połączyć te fakty i dzięki temu wyjść z tej opresji... to znaczy nie całkiem bo całkiem się nie da... ale na tyle że jeszcze żyję i mój stan jest jako taki... ale tak naprawdę jest beznadziejny.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: scorupion 02-09-2012, 19:44
Czyli wiem, że nic nie wiem i wypisuję duby smalone?


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 02-09-2012, 20:11
Czyli wiem, że nic nie wiem i wypisuję duby smalone?

Skoro to są dla ciebie duby smalone to twoja sprawa. Po co o tym pisać w ogóle skoro do dyskusji nic to nie wnosi. Przecież nie zabronię ci picia octu. Myślisz że to są żarty? Że przyszedłem sobie postraszyć ludzi i taki ze mnie jajcarz? Otóż wiedz że całkowicie rozwaliłem sobie zdrowie i zmarnowałem życie przez to więc nie mówię tego ot tak sobie. Co ciekawsze jako radykalny przeciwnik medyny zostałem zmuszony do udania się na pogotowie, byłem trzy razy i za każdym razem odsyłano mnie z niczym. W ogóle mój stan nie robił na nikim wrażenia - takie duby smalone właśnie. Musiałem radzić sobie sam. A że trochę tej wiedzy nazbierałem no i w pewnym sensie możliwości są skończone to zrozumiałem po pewnym czasie co się stało. I nagle wszystko stało się jasne. Stąd wiem o czym piszę, bo potrafiłem zastosować właściwą metodę leczenia. Która jednak nie jest w stanie odwrócić poczynionych szkód.

W ten sposób stałem się uboższy o zdrowie ale bogatszy w doświadczenie. Marna to pociecha, bo mnie już to nie pomoże, ale innych mogę przestrzec przed konsekwencjami.


Jest wiele błędnych porad które były propagowane i stosowane w przeszłości. Np. stosowanie gorzkiej soli, oczyszczanie wątroby przy pomocy oliwy i cytryny, picie moczu, puszczanie krwi itp. które są właściwie całkiem pozbawione sensu i są błędnym podejściem. Jedne zostały odrzucone inne zaadaptowane. Rzecz w tym że też do pewnego momentu ludzie wierzyli że to działa i pomaga. Bo tak było. Nie ma jednak sensu robić czegoś co nie jest co końca bezpieczne. Lepiej oprzeć się na bezpiecznych podstawach. W myśl zasady że lepiej jest mniej niż za dużo.

Nie przekonują cię informacje opisywane przez ludzi, nie przekonuje cię moja historia to twoja wola. Chcesz się przekonać że to szkodzi to twoja sprawa. Ja bym z tych informacji wyciągnął inne wnioski, przestał bym pić ocet i pozostał na ALOCIT'e., bez szczególnych problemów i konsekwencji. Aloes i citrosept nie mają takiego działania jak ocet i bez szkody można je stosować.






Tak jak napisałem, być może podam jeszcze inną metodę alternatywną która jest sprawdzona i bezpieczna, a stosowana w zasadzie od dawien dawna.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Asia61 02-09-2012, 20:22
Laokoon, a może starym zwyczajem siły medyczne narobiły Ci stracha, aby zrobić z Ciebie pierwszorzędnego pacjenta? Co z tą Twoją trzustką? Nie pracuje? Masz stan zapalny? Jeśli zakwasiłeś organizm, to faktycznie możesz mieć przykre skutki, ale są one odwracalne.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 02-09-2012, 20:29
Laokoon, a może starym zwyczajem siły medyczne narobiły Ci stracha, aby zrobić z Ciebie pierwszorzędnego pacjenta? Co z tą Twoją trzustką? Nie pracuje? Masz stan zapalny? Jeśli zakwasiłeś organizm, to faktycznie możesz mieć przykre skutki, ale są one odwracalne.

To nie jest zakwaszenie organizmu. Nic z tych rzeczy. To nie jest odwracalne. Za tym idą konkretne skutki których nie da się odwrócić. Organizm przestaje się regenerować. Praktycznie cała regeneracja jest zależna od trzustki. Mogłem to zaobserwować na sobie, jakie dziwne rzeczy się dzieją z człowiekiem. Także nie próbuj nawet pomyśleć że coś sobie wymyśliłem.

A medycyna nie narobiła mi stracha. Medycyna mnie totalnie olała, po całości. Bo oni są ociemniali całkiem. Niczego nie kumają. Żadnych wniosków nie potrafią wyciągnąć. Wręcz przeciwnie, tępi są jak pień.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Heniek 03-09-2012, 19:49
Przyznam, że dość trudno mi się czyta ostatnie i przedostatnie posty Laokoona. Czytam, czytam, czytam, chcę przeczytać wreszcie jakieś konkrety, ale tych konkretów tu jednak brakuje. Laokoon gada jak polityk - dużo straszenia, mało konkretów. Takie straszenie octem przypomina mi straszenie pewnego Wodoleja przed Koktajlem Błonnikowym, który miał rzekomo wyrywać ludziom kosmki jelitowe. Dużo strachu, mało rozsądku, mało konkretów. Było to sianie niepewności i odciąganie uwagi ludzi od drogi do zdrowia, na rzecz jakichś dziwnych metod, o których nic nie było wiadomo.

Biosłonejskie podejście do zdrowia zakłada kierowanie się zdrowym rozsądkiem, sygnałami ze strony organizmu, a przede wszystkim wiedzą. Jeśli komuś organizm sygnalizuje, że coś mu nie służy, albo że na coś jest za wcześnie, to ten sygnał organizmu trzeba uszanować, i w oparciu o wiedzę na niego odpowiednio zareagować.

Dla niektórych ocet jabłkowy jest nie do przełknięcia. Miałem przyjemność skosztowania octu jabłkowego na ostatnim zlocie w Oazie Biosłone. Poprosiłem o ocet niczym nierozcieńczany. Ocet z Oazy miał subtelny smak, smakował jak szampan. Piłem go z prawdziwą przyjemnością.  

Laokoon pisze mało konkretnie. Mam jednak poważne przesłanki, by sądzić, że Laokoon popełnił duże błędy. Otóż dochodzenie do zdrowia metodami biosłonejskimi to stopniowe, systematyczne oczyszczanie organizmu, wymienianie komórek przy wystarczającej podaży składników odżywczych. Każdy musi wyczuć swoje indywidualne tempo oczyszczania, tempo odbudowy organizmu, tempo w jakim składniki do obudowy są dostarczane razem z pożywieniem. Przyśpieszenie procesu wymiany komórek organizmu ponad możliwości jego odbudowy, przewyższające podaż budulca, którym organizm dysponuje, do niczego dobrego nie prowadzi. Będzie to takie kręcenie się w kółko, a czasem cofanie się - niepełnowartościowe komórki zostaną wymienione na kolejne niepełnowartościowe komórki.

W tym wątku Laokoon pisze mało konkretnie, i możemy jedynie z innych postów, dość fragmentarycznie, dedukować jego błędy na drodze do zdrowia. Chyba że Laokoon zacznie się wreszcie wypowiadać konkretnie i na temat, zamiast rzucać dziwnymi ogólnikami.

Jeszcze niedawno, w wątku Kwaśny-Sraśny, Laokoon narzekał, że ma trudności z zaspokojeniem swojego głodu. Że nie ma pracy stosownej do jego ambicji. W tym samym wątku chwalił się, że pije MO szklankami.

Tak ja piję dłużej za wyjątkiem okresów kiedy nie mam z czego nalać. Wtedy chodzę na głodzie MOwym. Taka łajza ze mnie.
I jeszcze z taką różnicą że ja piję szklankami. A Ty pewnie kieliszeczkiem(?). No to u mnie liczy się CZASx5. Możesz się ze mną mierzyć?


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 04-09-2012, 12:01
@Heniek

Cytat od: Heniek
Biosłonejskie podejście do zdrowia zakłada kierowanie się zdrowym rozsądkiem, sygnałami ze strony organizmu, a przede wszystkim wiedzą. Jeśli komuś organizm sygnalizuje, że coś mu nie służy, albo że na coś jest za wcześnie, to ten sygnał organizmu trzeba uszanować, i w oparciu o wiedzę na niego odpowiednio zareagować.

Recz w tym że to nie jest wcale takie oczywiste. O czym już pisałem. Łatwo i wygodnie mówi się z bezpiecznej perspektywy, ale ja nie piszę o moim widzimisię ani o tym czy tobie coś pasuje lub nie. To w ogóle nie ma nic wspólnego z czyimś infantylnym podejściem do rzeczywistości.


Cytat od: Heniek
W tym wątku Laokoon pisze mało konkretnie, i możemy jedynie z innych postów, dość fragmentarycznie, dedukować jego błędy na drodze do zdrowia. Chyba że Laokoon zacznie się wreszcie wypowiadać konkretnie i na temat, zamiast rzucać dziwnymi ogólnikami.

Chcesz powiedzieć że ten cytat który podałeś a który jest wyłącznie zabawą z nawiedzoną i natrętną użyszkodniczką Monique od potęgi podświadomości - że chcieć to móc - i innych tolle-srole oddaje rzeczywistość? Masz przekonanie zatem że ja piłem MO szklankami i wierzyłem w to że w ten sposób przyspieszę swoją drogę do zdrowia? Naprawdę w to wierzysz? Jesteś tego pewien?

Tak ja piję dłużej za wyjątkiem okresów kiedy nie mam z czego nalać. Wtedy chodzę na głodzie MOwym. Taka łajza ze mnie.
I jeszcze z taką różnicą że ja piję szklankami. A Ty pewnie kieliszeczkiem(?). No to u mnie liczy się CZASx5. Możesz się ze mną mierzyć?

A co to ma do rzeczy? Nie dostrzegłeś ironii w tych słowach? Jeśli nie to masz jakiś problem ze sobą że nie rejestrujesz takich obszarów jak ironia lub odbierasz co gorsza poważnie. Ale wyciąganie akurat tego cytatu w kontekście tego co przeżyłem jest zwyczajnie mówić głupie. Tyle że w zasadzie wcale mnie to nie dziwi jeśli o ciebie chodzi. Gdybym napisał że śpię w pałacu z piasku, co tydzień odwiedzam krewnych na księżycu i noszę ubrania z kwiatów to też byś wziął na poważnie lub za dowód na moją niepoczytalność? Dlatego ciągle ci mało, a od polityków oczekujesz czegoś czego oni nie mają i mieć nie będą. To jest dosyć poważny problem jeśli chodzi o rozpoznawanie rzeczywistości w jakiej się żyje. Ale z tym da się żyć, to nie jest problem i potrzeba pierwszej konieczności.

Cytat
Jeszcze niedawno, w wątku Kwaśny-Sraśny, Laokoon narzekał, że ma trudności z zaspokojeniem swojego głodu. Że nie ma pracy stosownej do jego ambicji. W tym samym wątku chwalił się, że pije MO szklankami.

Nic takiego nie miało miejsca. To są jedynie twoje błędne interpretacje. Wymyślasz o jakichś ambicjach o których ja nigdy nie wspominałem

Mogę to samo napisać o tobie, zresztą nie o to chodzi. Ja się ustosunkowałem do poważnego problemu i zostawiam swoje świadectwo.  Powiem wprost - twoje zdanie mnie tutaj w ogóle nie interesuje. Fakty są faktami. A że tobie się one nie podobają albo masz takiego focha że ci to nie pasuje to twój problem. Zresztą nie pierwszy i pewnie nie ostatni.

Cytat
Dla niektórych ocet jabłkowy jest nie do przełknięcia. Miałem przyjemność skosztowania octu jabłkowego na ostatnim zlocie w Oazie Biosłone. Poprosiłem o ocet niczym nierozcieńczany. Ocet z Oazy miał subtelny smak, smakował jak szampan. Piłem go z prawdziwą przyjemnością.  

Szklankami? Robisz sobie jaja. Przyrównujesz ocet do szampana i na tym budujesz swoją teorię o tym jakobym z palca wyssał moje przestrogi.

Bo jeżeli ocet według ciebie to szampan...to kto tu jest niepoważny?

Ja na pewno w tym obszarze w którym ocet uważam za ocet a szampana za szampana, a który doprowadził mnie do klęski życiowej.

Czy gdzieś w opisie octu jest powiedziane że to ma być taki tylko lekko sfermentowany płyn, który nie jest octem ale takim szampanem?

No i super no nie? Bo ciebie to przecież nie dotyczy, ty masz się dobrze i co cię obchodzi że ktoś może sobie zrobić krzywdę. Ostatecznie to przecież on a nie ty. Ty wszystko wiesz i jesteś wyluzowany.

Stało się. Niestety, to ja ponoszę konsekwencję tego co się stało. I nie są to konsekwencji tylko słowne czy jakieś tam wyimaginowane, że ja coś sobie powiem albo nie, że sobie wmówię że jest tak albo inaczej. I niezależnie od tego czy swoją opinię na ten temat i mój wyrazi jakiś mniejszy lub większy ignorant... kto nie chce nie musi przyjmować moich przestróg. Ja natomiast mówię wyraźnie, że picie octu słaborozcieńczonego, systematycznie, a do tego być może dieta uboga w warzywa a bogata w białko prowadzi w połączeniu do nieodwracalnych konsekwencji których nie da się przewidzieć. Może być tak że ktoś pijący ocet odstawi go w odpowiednim czasie a może być tak że ktoś będzie go stosować ponieważ to nie jest kwestia przyjemności ale pijemy ten ocet w założeniu że ma nam pomóc i nie ma to być smakowanie i delektowanie się... bo nikt przecież nie pije MO po to aby się delektować. No ale jak ktoś ma coś z głową to będzie imputować swoje wyobrażenia na temat o którym nie za bardzo ma pojęcie. Albo tylko po to aby sobie poczarować trochę i mieć poczucie że się nie jest tak głupim.

I jeszcze raz powtórzę, to co piszę jest sprawdzone, nie jest to wyłącznie politykowanie czy opieranie się na wiedzy niesprawdzonej jak to starasz się suponować. Szkodliwe działanie octu jest potwierdzone od dawna, a to że np. ludzie stosują czy stosowali takie metody jak picie octu nie ma tutaj nic do rzeczy. Jednym to zaszkodziło ewidentnie, inni nawet tego nie skojarzyli i gryzą ziemię, jeszcze innym to zaszkodziło ale przeszli nad tym do porządku bo nie potrafili połączyć faktów. Tak jest ze wszystkim w naszym życiu. Dzisiaj powiedziałbym że najlepiej było nie pić w ogóle tego octu i może nawet nie stosować MO, bo ta droga doprowadziła mnie do tego stanu w którym jestem. Ale tutaj ewidentnie istnieje rozgraniczenie. Ocet nie jest bezpieczny i jego stosowanie prowadzić może do poważnych problemów. A jeśli mówimy o szampanie to również nie jest to najzdrowsza rzecz, szczególnie w większych ilościach, ale wciąż nie tak niebezpieczna jak ocet.

Poza wszystkim nie ma co się spierać tutaj o komunały. A czy ktoś mówi tak że mnie to zadowala czy może mi się nie podoba forma w jakiej to podaje. Może będę kręcić nosem... Fakt jest faktem, że na ocet należy uważać, jeśli w ogóle istnieje potrzeba jego przyjmowania. Moim zdaniem nie ma takiej potrzeby a nawet jeśli to jako dodatek do surówek lub w rozcieńczeniu tak jak w przypadku powerdrinka. Natomiast jeśli chodzi o MO to nie jest to rzecz nieodzowna. Można się bez niej obyć i dlatego proponują być przezornym. Bo życie ma się tylko jedno. A rzeczywistość bycia inwalidą to nie jest rzeczywistość w żadnej mierze zdrowa. Szczególnie dla kogoś kto jest w sile wieku. Choć tak naprawdę nie ma znaczenia ile mamy lat. Taki jest świat że albo zachowujemy zdrowie albo nie, wiek nie ma tutaj nic do rzeczy.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Heniek 04-09-2012, 13:06
No cóż, nie zrozumiałem tej ironii. Szkoda że ta ironia wygląda na ironię losu.

Przyznałem, że ciężko mi się Ciebie czyta. Zdziwiłbym się, gdybym Ciebie zrozumiał.

Twój przypadek mógłby być jakimś ostrzeżeniem, niekoniecznie przed octem - czego nie wykluczam, może przed formą jakiejś przesady octowej lub innej. Trzeba było jednak pisać metodycznie, zwięźle, tak żeby ludziom się to chciało czytać. Naprawdę źle się czyta polityczne gadanie ubogie w konkrety.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 04-09-2012, 13:19
No cóż, nie zrozumiałem tej ironii. Szkoda że ta ironia wygląda na ironię losu.

Przyznałem, że ciężko mi się Ciebie czyta. Zdziwiłbym się, gdybym Ciebie zrozumiał.

Twój przypadek mógłby być jakimś ostrzeżeniem, niekoniecznie przed octem - czego nie wykluczam, może przed formą jakiejś przesady octowej lub innej. Trzeba było jednak pisać metodycznie, zwięźle, tak żeby ludziom się to chciało czytać. Naprawdę źle się czyta polityczne gadanie ubogie w konkrety.

O jakiej metodyce mówisz? Myślisz że piłem szklankami ocet, że urządzałem sobie libacje octowe? I takie wnioski wyciągasz na podstawie jakiegoś cytatu wyciągniętego z kontekstu? Przy tym jeszcze zarzucasz mi że jestem jak jakiś zdechły polityk, patologiczny kłamca i manipulant. Rozumiem że w tej tragifarsie ty występujesz jako dziennikarz faktu lub innego superekspresu? Ciekawe co na to lekarz prowadzący, czy już postawił diagnozę czy wciąż obserwuje i analizuje.


Nie ma żadnej przesady w tym co piszę. Jest jedynie zwrócenie uwagi i przestroga. Wezwanie do ostrożności.

Ja przecież nikomu nie zabronię pić octu. Tak jak nikomu nie zabronię np. stosowanie chemioterapii. Ludzie w ogóle się nad takimi sprawami nie zastanawiają tylko bezmyślnie przyjmują wszystko co ktoś im zaleci. Tyle że jest różnica między nieprzyjmowaniem chemii a jej przyjmowaniem. Są bowiem tacy którzy wierzą w to że to jest bezwzględnie potrzebne, chociaż przecież logicznym jest że tak nie jest. Podobnie jest z octem, on też nie jest niezbędny i konieczny.


Pytasz o konkrety, ale o jakie konkrety? Chcesz coś wiedzieć to zapytaj jak człowiek, a nie robisz jakieś sabaty i odprawiasz swoje chore narracje dowolnie interpretując co i jak ci się podoba. Jednocześnie wymagając ode mnie tego abym był ścisły i jeszcze czytał telepatycznie w twoich myślach.



Piłem przez kilka miesięcy rozcieńczony ocet na czczo... tak jak MO... ocet własnej produkcji robiony na jabłkach... OCET, a nie jakiś szampan z oazy (tak jakby to miało znaczenie skąd)... rozcieńczany wodą, różnie, w granicach objętości łyżeczki (5ml) i łyżki (15ml). Wypijałem taki ocet codziennie rano po przebudzeniu się, systematycznie...

Do tego wspomniałem już kilka razy o tym że przy piciu octu dochodzi jeszcze kwestia odżywiania a pewnie też inne czynniki. Ja się odżywiałem głównie białkowo i tłuszczowo. Być może szalę przeważyło właśnie to. Tylko że to nie ma większego znaczenia, ponieważ wcześniej też tak okresami się odżywiałem i nie było problemu, a w tamtym czasie byłem na MO z aloesu lub citroseptu. Być może gdybym inaczej się odżywiał, być może gdybym pił ten ocet przez miesiąc a nie trzy, być może gdybym zjadał dużo zielonych warzyw... wszystko być może... rzecz jednak w tym że ocet jako kwas działa w sposób specyficzny na organizm, i jest to jednoznaczne ponieważ jest to kwas. Co zostało również potwierdzone w innych przypadkach... robienie różnicy między piciem octu spirytusowego a naturalnego w tym wypadku jest praktycznie bezzasadne. Bo tutaj chodzi o ten sam czynnik. Podam dla przykładu inne porównanie. To czy się upijesz robi niewielką różnicę między tym czy do upicia posłuży ci czysta czy wino wytrawne. Jednym i drugim możesz się upić i obudzić z objawami zatrucia następnego dnia. A to że wino ma jakieś właściwości zdrowotne, witaminy i minerały niczego tu nie zmienia. Podobnie wódka, nie ma minerałów i witamin ale też ma swoje działanie które ma pewne właściwości zdrowotne, ale jednocześnie szkodzi.



Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Heniek 04-09-2012, 13:25
Wiemy już ile tego octu piłeś i mniej więcej w jaki sposób.

I co ten ocet spowodował? Konkretnie. W jaki sposób pogorszyło się Twoje zdrowie przez te kilka miesięcy picia łyżki lub łyżeczki octu na czczo?


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 04-09-2012, 13:35
Wiemy już ile tego octu piłeś i mniej więcej w jaki sposób.

I co ten ocet spowodował? Konkretnie. W jaki sposób pogorszyło się Twoje zdrowie przez te kilka miesięcy picia łyżki lub łyżeczki octu na czczo?

Cieszę się że już wiecie ile i w jaki sposób. W końcu staje się to oczywiste?

Dla ścisłości podkreślę że był to ocet. Najprawdziwszy ocet naturalny. Ocet a nie szampanskoje igristoje lub inne popłuczyny które się pije i wesoło mlaska delektując smakiem. Octu nie pije się ze smakiem, bo ocet to ocet - kwas. Jeśli piłem ocet to nie z powodu delektowania się nim ani też dla jakiejś hedonistycznej przyjemności tylko ze względu na profilaktykę. Jeśli ktoś nie ma tyle wyobraźni aby to sobie uświadomić to proponuję przynajmniej tyle zrobić dla swojej ułomności że zamiast pleść od rzeczy udać się do kuchni lub innego miejsca w którym się przechowuje ocet i posmakować jak smakuje ocet. A nie wino, wódka, szampan. Bo do tej pory pisałem ocet a niektórym się w oczach mieni szampan. I to w dodatku ci sami zarzucają mi fałsz, brak jasności przekazu i domagają się trzymania faktów.

I znowu dla ścisłości, nie tylko nie piłem go z gwinta, nie piłem też ze szklanki lecz nie piłem octu czystego tylko rozpuszczałem go w wodzie, w stosunku mniej więcej 1:1. Piszę mniej więcej bo przecież nie robiłem tego ani przy pomocy strzykawki ani też nie cyzelowałem jakimś wysokiej czułości odmierzaczem. Po prostu nalewałem odrobinę octu i dopełniałem wodą w kieliszku o poj. 50 ml, który napełniałem nie do końca, do poziomu tak ok. 30ml,  i tak jak zawsze to robiąc czy to wcześniej z aloesem i oliwą i cytryną czy bez któregoś składnika lub z citroseptem. Po prostu piłem ocet rozcieńczony wodą codziennie rano, na czczo, przez kilka miesięcy. Czasami z olejem ale w większości przypadków bez, ponieważ z olejem to już w ogóle smakował niezbyt dobrze. Nie robiłem więc sobie jakichś jaj i durnej zabawy takiego typu jak np. tu: http://www.youtube.com/watch?v=GJCzxgIIPfU ani też nie urządzałem seansów vinegarystycznych.

Nie zauważyłem przy tym jakichś niepokojących zmian, jakiegoś złego samopoczucia, np. że robiło mi się niedobrze albo że mnie coś swędzi lub tym podobnych objawów alergicznych etc. Nic takiego nie mało miejsca. Dopiero po fakcie przypomniałem sobie że w lecie kiedy się opalałem czułem pewien niewielki dyskomfort, ale nie był to dyskomfort jakiś wyraźny, ostry, po prostu ogólnie jakoś tak niezbyt naturalnie czułem się na słońcu chociaż akurat bardzo chciałem nałapać słońca, czego przeważnie normalnie nie robiłem. Do tego później zauważyłem jeszcze że mam "ubrudzone" zęby... ale to już było jakby po fakcie, później. Zresztą wtedy niestety nie kojarzyłem tego z octem i w sumie jeszcze przez jakiś czas piłem go bo podchodziłem do tego jako do czynności prozdrowotnej i moja wiedza na ten temat była tego typu. Z takiego więc założenia wychodziłem. Nie piłem tego szklankami, ale piłem w rozcieńczeniu, małą ilość - tylko jako profilaktyka. Więc nie zwracałem szczególnie na to uwagi, bo nie myślałem żeby taka ilość mogła powodować kłopoty. Przy tym może być na miejscu dodanie że ogólnie co do swojego stanu byłem trochę zdystansowany, ponieważ od dosyć dawna czułem się niezbyt dobrze i różne słabości mnie się imały, tak że byłem niejako zaprawiony w złym samopoczuciu. Dlatego nie zwracałem zbytnio uwagi na to że jakiegoś dnia jestem bardziej zamulony niż innego. Taka sytuacja wyjściowa w której są ludzie można powiedzieć chorzy jest dodatkowym jakbym obciążeniem jeśli chodzi o stosowanie octu. Gdybym tego octu nie mógł przełknąć, gdybym miał jakieś boleści to też nie wiem czy bym z niego zrezygnował wiedząc przecież że coś w moim organizmie może być nie tak, że mogą być jakieś nadżerki i inne atrakcje które muszę odchorować i odcierpieć. Ale tutaj nic takiego nie miało miejsca.

Być może to nie ocet tutaj przeważył szalę, ale pomimo to ma on bodajże podstawowe znaczenie - wpływa na stan organizmu .Znalazłem bowiem szukając odpowiedzi na to co się ze mną dzieje taki głupawy opis że w niektórych przypadkach dieta białkowo-tłuszczowa może spowodować uszkodzenie trzustki. Tyle że właśnie głupota tego polega na tym że jest to informacja zakopana a nie podana jako przestroga, a powinna być wyraźnie wyszczególniona jeśli coś takiego może mieć miejsce. Sam fakt twierdzenia że w jakichś niewiadomych przypadkach coś takiego ma miejsce. Z pewnością autorowi brakowało rozeznania a że promuje swoją dietę jako dietę cud to nie bardzo wypada mu pisać o takich niewiadomych. Bo to margines no i mówi się trudno. Dla jednych dieta czyni cuda innych zabija. Wychodzi na to że tak się po prostu dzieje czasami a od czego to zależy to już nie wiadomo... wiecie rozumiecie, wy czasami nie możecie i my też nie.

Mój przypadek pasuje do tego właśnie opisu. Wprawdzie ten opisu jest ogólny bardzo, a nie mówi o jakichś szczegółach ale tu chodzi o fakty a nie o to żeby się bawić w szczególarstwo. Nikt normalny bowiem nie lata z pipetą, miarką i wagą, ani też z innymi narzedziami żeby za każdym razem sprawdzać ile co ma tłuszczu a ile węglowodanów albo białka.

Wyjaśniam w tym miejscu że nie bylem nigdy na ścisłej diecie Kwaśniewskiego, nigdy nie miałem z tym nic wspólnego od strony ideologicznej, nie stosowałem się do jakichś wytyczonych przez nią zasad czy przepisów tam podanych co do tego ile i jak jeść. Po prostu jadłem systematycznie jajka, wędliny, trochę mięsa. Poza tym jadłem też inne rzeczy, nie ograniczałem się jakoś specjalnie, tyle tylko że starałem się unikać pieczywa (w końcu przestałem w ogóle jeść chleb i mąkę) oraz słodyczy. Akurat tak się złożyło że w tamtym okresie jak już wspominałem spożywałem w sumie bardzo mało warzyw.
W roku 2009 zacząłem się odżywiać tak właśnie bardziej w stronę tłuszczowo-białkową. Nie żebym wcześniej nie jadł tłuszczu czy białka, ale przedtem jadłem chleb, ciastka i ogólnie odżywiałem się śmieciowo-nadmiarowo a nie dawałem organizmowi tego co potrzebował. Byłem więc osłabiony i można powiedzieć chory. A szukając drogi do uwolnienia się od słodyczy i chleba oraz problemów właśnie poszedłem w tym kierunku, przez moment odżywiałem się nawet głównie tak i to mi bardzo pomogło. Np. zjadałem jajecznicę na boczku z 6 żółtek i czułem się po tym dobrze, tak że poza tą jajecznicą niewiele więcej jadłem.
Poza tym stosowałem systematycznie MO, ale w żadnym razie nie zamierzałem i nie rezygnowałem z warzyw czy owoców. Po prostu moje menu wcześniej było mało przemyślane i głównie nastawione na węglowodany i produkty przetworzone. A kiedy zacząłem szukać drogi do zdrowia to bardziej zwracałem uwagę na to co jem.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 04-09-2012, 13:41
Cytat
Pytasz o konkrety, ale o jakie konkrety?
No, najlepiej konkretne.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Slawekgo 04-09-2012, 14:15
W całym tym długim wywodzie jest bardzo mało na temat pogorszenia stanu Twojego zdrowia. Opisz objawy oraz stan obecny - jeśli oczywiście chcesz i możesz.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 04-09-2012, 14:20
W całym tym długim wywodzie jest bardzo mało na temat pogorszenia stanu Twojego zdrowia. Opisz objawy oraz stan obecny - jeśli oczywiście chcesz i możesz.

Ale co komu po objawach i stanie obecnym? Rzecz polega na tym aby do takiego stanu nie doprowadzić a nie żeby wiedzieć że ktoś coś takiego już ma. Po fakcie jest już za późno.

Tak jak napisałem być może to takiej sytuacji nie przyczynił się sam ocet, ale połączenie octu ze specyficznym odżywianiem i innymi jakimiś mniejszymi czynnikami. Jednak jest to dla mnie niemalże oczywiste że ocet miał tutaj wpływ i znaczenie. Dlatego więc zwyczajnie wyciągam wnioski, zresztą zważywszy na różne inne informacje dotyczące octu że to jednak nie jest zbyt właściwy sposób postępowania.

Cóż tak jest że popełniamy błędy. Wielu ludzi jest święcie przekonanych o tym że witaminki są zdrowe i podają je swoim dzieciom i sami zażywają. Potem kiedy pojawi się jakaś choroba, rak czy coś innego w ogóle nie biorą tego pod uwagę, wręcz są pewnie że wszystko robili jak najlepiej a jeszcze więcej bo przecież dbali o zdrowie a nie tak jak inni którzy nie zwracają na to uwagi i witaminek nie przyjmują.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Slawekgo 04-09-2012, 14:37
W całym tym długim wywodzie jest bardzo mało na temat pogorszenia stanu Twojego zdrowia. Opisz objawy oraz stan obecny - jeśli oczywiście chcesz i możesz.

Ale co komu po objawach i stanie obecnym? Rzecz polega na tym aby do takiego stanu nie doprowadzić a nie żeby wiedzieć że ktoś coś takiego już ma. Po fakcie jest już za późno.

Pytasz co komu po objawach i stanie obecnym. A no choćby tyle, żeby w porę zaprzestać. Nie sądzę, żebyś był jedyną osobą pijącą ocet, jako jedyny za to zgłaszasz problem z tym związany. Dokładny opis przebiegu narastania problemu zdrowotnego oraz skutku końcowego jest istotny w całym procesie ostrzegania. To tak, jakbyś chciał kogoś postraszyć lwem nie dając mu wcześniej poznać, co to za zwierzę.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 04-09-2012, 14:41
Pytasz co komu po objawach i stanie obecnym. A no choćby tyle, żeby w porę zaprzestać. Nie sądzę, żebyś był jedyną osobą pijącą ocet, jako jedyny za to zgłaszasz problem z tym związany. Dokładny opis przebiegu narastania problemu zdrowotnego oraz skutku końcowego jest istotny w całym procesie ostrzegania. To tak, jakbyś chciał kogoś postraszyć lwem nie dając mu wcześniej poznać, co to za zwierzę.

Ale ja o tym napisałem. Nie było żadnych szczególnych objawów. Nie wiem czego się spodziewasz, że co napiszę, że mnie skręcało, że sikałem na fioletowo, że mi drętwiały nogi, ręce... nie, nic takiego się nie działo. O to chodzi że do czasu kiedy zaczęły się problemy nic się nie działo. Potem już później owszem pojawiły się pewne objawy, takie jak budzenie się w nocy, co było bardzo dziwne bo nigdy tak nie miałem a mój sen od czasu stosowania profilaktyki zdrowotnej wyregulował się i poprawił. W ogóle byłem całkiem zdezorientowany bo tyle szukałem, walczyłem i małymi kroczkami, w zasadzie niezauważalnie mój stan się stabilizował i polepszał a tutaj nagle zaczęło się coś i zupełnie nie miałem pojęcia jaka jest tego przyczyna. Jeśli nawet coś przeczuwałem, że jest gorzej, to przypisywałem to nie temu że coś złego się dzieje ale że przechodzę kolejne perturbacje związane z odchorowywaniem tego co wcześniej napsułem. Tak więc moja czujność można powiedzieć była uśpiona, nie podejrzewałem że ocet naturalny może być tutaj problemem bo wszystko co robiłem to robiłem dla zdrowia. I tak jak napisałem, udało mi się zrezygnować całkiem z chleba, słodycze odstawiłem całkowicie, bo mnie do nich nie ciągnęło i byłem z tego powodu bardzo zadowolony... po prostu starałem się robić wszystko żeby jak najlepiej zadbać o organizm aby go w żaden sposób nie nadużywać poprzez dogadzanie sobie jakimiś delikatesami, ale żeby normalnie dać mu jeść.
Tak więc starałem się jak mogłem i na ile mogłem, dbałem o to jak się odżywiam i postępowałem zgodnie z wytycznymi prozdrowotnymi.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Slawekgo 04-09-2012, 14:55
Laokoon widzę, że jedynym objawem o jakim wyraźnie wspomniałeś jest budzenie się w nocy oraz zmiana zabarwienia zębów. I co, to właśnie spowodowało, że znalazłeś się w objęciach kalekarzy? Czym objawia się to uszkodzenie trzustki? Stanami zapalnymi, niestrawnością? Dlaczego tak ciężko z Ciebie to wyciągnąć. Pytam tak dociekliwie bo mam przeczucie, że w panice pewnie zwierzyłeś się kalekarzom i ci porządnie Cię nastraszyli. Zapytam wprost: kto i na jakiej podstawie orzekł Twój stan jako beznadziejny i nieodwracalny?

O to chodzi że do czasu kiedy zaczęły się problemy nic się nie działo.
No właśnie - o jakie problemy chodzi?


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 04-09-2012, 15:26
Laokoon widzę, że jedynym objawem o jakim wyraźnie wspomniałeś jest budzenie się w nocy oraz zmiana zabarwienia zębów. I co, to właśnie spowodowało, że znalazłeś się w objęciach kalekarzy?

Robili mi różne podstawowe badania... stanu zapalnego nie stwierdzili. Trafiłem do kalekarzy z bardzo prostego powodu, nie poleciałem do nich od razu ale dopiero kiedy już nie byłem w stanie wytrzymać... nie mogłem spać przez wiele dni, tak że w końcu w ogóle nie spałem... w dalszym ciągu nie było żadnych szczegolnych objawów, może poza jakimiś problemami trawiennymi - tłuste stolce - a ja czułem się jednocześnie tak fatalnie i bezobjawowo że nie było wyjścia, coś trzeba było robić. A że kalekarze maja jakieś urządzenia to jedynym wyjściem było udać się do nich i skorzystać z tego co tam mają. Nie zamierzałem w zadnym razie poddawać się ich zabiegom ani terapiom.

Potem okazało się że tak czy inaczej te badania są właściwie psu na budę bo niczego nie muszą wykryć. No i wcale mnie to nie dziwiło, właściwie dobrze już o tym wiedziałem, tyle tylko że jednak nie wiedziałem co się ze mną dzieję więc próbowałem coś z tym zrobić... chwytałem się czego mogłem, ale niestety kalekarze nie chcieli mnie przyjąć na oddział ani zrobić też żadnych poważniejszych diagnostyk.... już byłem umówiony na Rezonans prywatnie ale zacząłem się sam diagnozować i właściwie wszystko było jasne... na co mi jeszcze taki rezonans skoro to już nic nie pomoże a i tak niczego nie musi pokazać... potem znalazłem jeszcze że jest jakieś inne badanie, dużo pewniejsze - endoskopowe. Czemu nie ma się co dziwić, ale to już sobie darowałem. Zbadają mnie, stwierdzą co stwierdzą, to co wiem, i dalej zostanę z tym samym. Medycyna może się puszyć i pokazywać co to nie ona... ale jej możliwości są ściśle ograniczone.

Czym objawia się to uszkodzenie trzustki? Stanami zapalnymi, niestrawnością? Dlaczego tak ciężko z Ciebie to wyciągnąć. Pytam tak dociekliwie bo mam przeczucie, że w panice pewnie zwierzyłeś się kalekarzom i ci porządnie Cię nastraszyli.

Niestrawnością na pewno. A zatem i szybkim chudnięciem. Dalej z nieprzyswajaniem składników odżywczych. Znowu z niewłaściwą regeneracją komórek - strukturami dysypatywnymi, co w zasadzie jest równoznaczne z rakiem. Najmniejsze zadrapanie pozostawia blizny lub właśnie taką strukturę nieuporządkowaną która nie przepuszcza, nie działa prawidłowo. I w ogóle ma to po prostu ogólny wpływ na cały organizm... najgorzej jest z tym że zmieniło się moje widzenie świata... stałem się bardziej przyziemny, przytępiony... ewidentnie popsuła mi się pamięć, zdolność rozumowania... mój sen jest płytki, a raczej należałoby powiedzieć uciążliwy... co jeszcze się z tym wiąże to podwyższenie poziomu cukru i wszelkie objawy związane z cukrzycą... zapadły się żyły... łatwo drętwieją mi przez to kończyny... itd. wszystko jest ze sobą powiązane, bo trzustka to organ nadrzędny w stosunku do całego organizmu, organ który odpowiada za trawienie a przez to za tworzenie substancji, takich jak chociażby ślina... jednym z objawów jest suchość w ustach... suchość która nie mija... tak jakbyś miał wiecznego kaca...
no jest tego sporo, ale to w zasadzie nie ma żadnego znaczenia, bo po fakcie już się z tym nie da nic zrobić. Liczy się profilaktyka tylko i wyłącznie. Jak się przyjrzysz organizmowi to zrozumiesz że trzustka gra tutaj nadrzędną rolę. Dlatego każdy kto chce mieć zdrowe i dobre życie powinien mieć na uwadze wszystko to co szkodzi trzustce i ją eksploatuje. Począwszy od słodyczy którymi tak chętnie karmi się dzieci...

Kalekarze mnie nie nastraszyli niczym, oni mnie nie mogli po prostu nastraszyć... próbowali owszem podporządkować sobie i zakneblować, ale nie diagnozą tylko swoją wulgarną głupotą, swoim bezwzględnym postępowaniem wobec pacjentów. To co widziałem, ta obojętność i nieczułość, wręcz wrogość i agresja, arogancja u 95% personelu to mnie nie przestraszyło, to mnie przeraziło, ale też w sumie wcale nie zdziwiło... w ślad za niekompetencją podąża arogancja jeśli nie potrafi się zwyczajnie powiedzieć - nie wiem, nie mogę panu pomóc, nie jesteśmy kompetentni, nie rozumiemy... Nawet jeśli wśród grona tych palantów znalazła się jedna bardziej wrażliwa i zwracająca uwagę istota przejawiająca ludzkie uczucia do drugiej istoty, a tym bardziej człowieka w potrzebie, to nie miała ona żadnego wpływu na pozostałych trwających w dziwnej wrogości, sprzeczności...a jej prośby nie skutkowały, udawano że ich nie ma. W swojej głupocie zamiast mnie szybko przyjąć i pomóc to dali mi jakąś tabletkę na uspokojenie, straszyli że mnie wyrzucą, a kiedy nalegałem że nie mogę wytrzymać to zamiast przyspieszyć badania oni je celowo przeciągali... tak że musiałem czekać wiele godzin aż w końcu trafiłem na głupie USG... nie mówiąc już o tym że odprawili mnie z niczym... musiałem wracać do domu bez najmniejszej pomocy. Nic. Jeszcze pamiętam że młoda lekarka pytała się czy piję alkohol albo czy nie stosuje jakichś narkotyków.


Zapytam wprost: kto i na jakiej podstawie orzekł Twój stan jako beznadziejny i nieodwracalny?

A to potrzeba tutaj orzecznika? Nie wystarczę ja? Muszę jeszcze mieć do tego jakiegoś przydupasa który mi powie - słuchaj ty umierasz. No cóż, faktycznie bywa tak czasami że ludzie nie mają swiadomości, ale czy jakaś osoba druga może wiedzieć więcej niż ty sam o sobie?

Skoro już tak sieję to opowiem ci coś. Kiedyś poszedłem do lekarza, to znaczy na badanie diagnostyczne, tak bez żadnego skierowania, po prostu... lekarz mnie badał, badał... czas mijał a on nic nie mówił... w końcu ja otworzyłem buzię i mówię w formie pytającej że to pewnie to i to... na co on się zdziwiony odwrócił a potem opowiadał swoim kolegom jak to pacjent (ja) przyszedł do niego i nie mając wcześniej robionych badań wiedział co mu jest.


O to chodzi że do czasu kiedy zaczęły się problemy nic się nie działo.
No właśnie - o jakie problemy chodzi?

Piszę o nich cały czas. Napisałem bardzo wyraźnie - uszkodzenie trzustki. Jeśli ktoś nie ma pojęcia co to znaczy, z czym się wiąże to może powinien udać się do jakiegoś nauczyciela.

Zwróć uwagę na jedną kwestię, że tutaj nic nie dzieje się natychmiastowo, że to nie jest kwestia jednego dnia czy godziny. Tu nie chodzi o ból, ucisk czy innego typu ostry objaw... cały widz polega na tym że dochodzi do takiego ukrytego wyniszczenia które dopiero po pewnym czasie daje efekt w postaci bardzo niejasnej tak że zwykły człowiek zupełnie nie wie co się z nim dzieje a większość kalekarzy nie potrafi tego w ogóle zdiagnozować bo nie ma wystarczającej wiedzy na ten temat i nie potrafi wyciągać logicznych wniosków. Zresztą co się dziwić skoro ich ludzie nie obchodzą.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Spokoadam 04-09-2012, 15:55
Ja spożywałem ocet w postaci power drinków przez 2 tygodnie i zaczęły mnie stawy boleć.
Ponadto stan zdrowia jakby cofnął się o około pół roku wstecz, tak to jest z  przyspieszaniem.
Dałem sobie spokój z octem, bo objawy oczyszczania stawały się nieznośne. Powoli do przodu, czego Tobie też życzę.
Pytanie Lakoonie - w jakie tarapaty się teraz pakujesz odstawiając MO i stosując niewiadome metody?


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 04-09-2012, 16:00
Ja spożywałem ocet w postaci power drinków przez 2 tygodnie i zaczęły mnie stawy boleć.
Ponadto stan zdrowia jakby cofnął się o około pół roku wstecz, tak to jest z  przyspieszaniem.
Dałem sobie spokój z octem, bo objawy oczyszczania stawały się nieznośne. Powoli do przodu, czego Tobie też życzę.

Ja nie piłem powerdrinków tylko ocet w MO. Żadne stawy mnie nie bolały. Nie dwa tygodnie tylko kilka miesięcy. Opróżniłem dobry litr jak nie więcej. Mój stan nie cofnął się o 0,5 roku wstecz tylko totalnie się rozwalił. A trwa to już dobre pół roku, wziąwszy pod uwagę wcześniejsze objawy to jest już dobry rok... nie rozumiesz jednej podstawowej rzeczy, że od trzustki zależy regeneracja... jeśli trzustka nie pracuje lub nie pracuje tak jak należy to koło się zamyka i jest Goodbye. To że teraz tutaj piszę i daję świadectwo, pomimo widocznej wielkiej ignorancji niektórych którzy sami wystawiają sobie w ten sposób świadectwo jest tylko zasługą tego że mając obszerną wiedzę na temat zdrowia i leczenia zastosowałem jedyne właściwe wyjście które mogło jeszcze uratować resztki jakie mi zostały. I to niestety ale zasługa w zasadzie jest farmacji. Nie powiem że przez to ją polubiłem, nie o to chodzi, ale fakt faktem że produkują oni takie preparaty które pozwalają zatrzymać szybką degenerację... chociaż z drugiej strony to jest to gorsze niż sytuacja w której człowiek miałby pożegnać się ze światem. Bo życie w takim stanie staje się wielce uciążliwe. Z jednej strony zachowujesz świadomość i chęci a z drugiej jesteś zawsze przegrany, już nigdy nie wrócisz do stanu sprzed, do zdrowia i możliwości.

Racjonalnie rzecz biorąc nie ma co liczyć że będzie dobrze i żadne życzenia tego nie zmienią, trzeba stawić czoła prawdzie. Jaka by ona nie było.

Pytanie Lakoonie - w jakie tarapaty się teraz pakujesz odstawiając MO i stosując niewiadome metody?

A kto ci powiedział że ja stosuję jakieś niewiadome metody albo że zrezygnowałem z MO?
Skąd takie wnioski wyciągasz?

Póki co to do MO zalicza się stosowanie octu, a w profilaktyce picie powerdrinków, a to nie jest właściwa droga. Tak więc starajmy się być precyzyjni.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Spokoadam 04-09-2012, 16:29
Cytat
Natomiast jeśli chodzi o MO to nie jest to rzecz nieodzowna.  Można się bez niej obyć i dlatego proponują być przezornym.
Cytat
Nie powiem że przez to ją polubiłem, nie o to chodzi, ale fakt faktem że produkują oni takie preparaty które pozwalają zatrzymać szybką degenerację
Na raka się leczysz czy co?


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 04-09-2012, 16:32
@Spokoadam


Ja się na nic nie leczę. W dodatku nie miałbym nawet za co się leczyć.

Myślę że na etapie jakim jestem udało mi się zatrzymać do pewnego stopnia przynajmniej postępy degeneracji. To znaczy teraz one nie postępują już tak szybko, być może teraz organizm jest w stanie do pewnego stopnia utrzymać status quo...Z tego co wnioskuję, z obserwacji, to wychodzi prawdopodobnie na to że ten stan będzie stanem przewlekłym... to co już się stało nie powróci do normy... a czy dalej będą jakieś poważne postępy... cóż, jestem potencjalnie młody, mam silną genetycznie pulę... aż do przysłowiowej usranej śmierci... ale wcześniej lata - wieki całe - przesranego żywota. Można powiedzieć że życie emeryta... ale tu nie ma porównania... zresztą emerytura to nie jest jakiś wyjątek... ten kto właściwie postępuje w życiu nawet na emeryturze nie musi się czuć odcięty od świata i jego radości. Na emeryturze nie ma też przymusu bycia chorym i zgrzybiałym... wszystko zależy od tego jak żyjemy i co siejemy.

Myślę że jeśli jest piekło jest ono właśnie niczym innym jak tym... jest to taki stan że coś w tobie chciałoby, jest jeszcze w tobie jakaś żywotna siła... ale już nie możesz... diabły cię trzymają, już nie wyjdziesz z tego grobu, jesteś pogrzebany na zawsze... żywcem. Jest to typowy obraz więzienia wewnętrznego... W dawnych czasach przecież nie było takiej wiedzy a co więcej nazewnictwa jakie mamy dzisiaj. Nie było choroby Alzheimera, chociaż przecież te same objawy dotyczyły ludzi których stan właśnie do tego prowadził... nie było Schizofrenii ale byli ludzie którzy mieli ze sobą takie problemy... nie było nowotworu ale ludzie umierali na raka... i byli jeszcze w o tyle lepszej sytuacji że nie było wtedy sterydów, antybiotyków i innych wynalazków sprzedawanych pod pozorem dobra a niszczących zdrowie. Tyle tylko że ocet to jednak znali, alkohol i inne świństwa też... w tym cukier i mąkę. Więc teoretycznie na to samo wychodziło. Tyle że 2000 lat temu pojawiła się jeszcze obietnica wybawienia z tarapatów poprzez nawrócenie się i odrodzenie duchowe.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: scorupion 04-09-2012, 17:18
Laokoon, ty jesteś chaos nieogarniony i bezkresny, ale co do jednego masz rację. Mnie ocet też przebarwił zęby, konkretnie dwa, mają takie czarne smugi w poprzek.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 04-09-2012, 17:28
Laokoon, ty jesteś chaos nieogarniony i bezkresny, ale co do jednego masz rację. Mnie ocet też przebarwił zęby, konkretnie dwa, mają takie czarne smugi w poprzek.

W poprzek? Pionowe czy poziome?

Widzisz, a podobno ocet ma czyścić zęby tak świetnie. A tu taki niuans.

Ja to zauważyłem dosyć późno.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Gościsław 04-09-2012, 17:33
Ku...a laokoon zawsze postrzegałem Cię jako twardego faceta z ogromną wiedzą. Współczuję Ci.
Na Boga! Nie poddawaj się.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: scorupion 04-09-2012, 17:36
Cytat
W poprzek? Pionowe czy poziome?

Przestaniesz? W poprzek to w poprzek, a nie wzdłuż.
Ja zauważyłem gdzieś po dwóch miesiącach picia wody z octem na przyśpieszenie oczyszczania, ale specjalnie nie pękam. Lecę równo wszystkie polecane tu metody, albowiem reakcje na nie mam bardzo słabe.
Natomiast ssanie oleju zlikwidowało prawie zupełnie wcześniejsze przebarwienia.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 04-09-2012, 17:42
Ku...a laokoon zawsze postrzegałem Cię jako twardego faceta z ogromną wiedzą. Współczuję Ci.
Na Boga! Nie poddawaj się.

Twardość tutaj nie ma za wiele do rzeczy. Czy twardy czy miękki jeśli stanie się to co się stało to największa twardość nie pomoże. A co do wiedzy to uczymy się. Do mnie ta wiedza niestety "przyszła" za późno. Kiedy widzę 18-latków którzy tutaj zaglądają i korzystają z wiedzy to zazdroszczę im o tyle że gdybym ja trafił na tą wiedzę mając lat 18 to bym zupełnie inaczej wyglądał. No ale nie jesteśmy w stanie wszystkiego przewidzieć i na wszystko mieć wpływ. Cóż, z drugiej strony gdybym nie popadł w tarapaty to może nigdy  nie zainteresował bym się sprawami zdrowia i nie trafił tutaj. Nie pogłębiłbym swojej wiedzy... wszystko to może... Ogólnie rzecz biorąc żyjemy w bardzo niedoinformowanym społeczeństwie i prowadzonym jak barany do strzyżenia i rzeźni. Świat nie zaczyna się i nie kończy na nas. Jest wiele przykrych i tragicznych sytuacji które mają miejsce obok nas i wśród nas nierzadko i nikt specjalnie nie spieszy się żeby kochać ludzi. Można zawsze znaleźć sobie dobrą wymówkę - takie czasy - ale prawda jest taka że kiedy to dotyka nas kiedy  stajemy w obliczu najgorszego wtedy rozumiemy tak naprawdę z czym się mierzymy.



Przestaniesz? W poprzek to w poprzek, a nie wzdłuż.

Ja nie wiem co dla ciebie znaczy w poprzek a co wzdłuż. Dlatego pytam czy pionowe czy poziome. U mnie były poziome.

Te odbarwienie rzeczywiście znikają po jakimś czasie jak się odstawi ocet albo tak jak piszesz zastosuje jakieś inne metody przyspieszające.


Laokoon, ty jesteś chaos nieogarniony i bezkresny...

No cóż, przykro mi że nie nadążasz.




Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: scorupion 04-09-2012, 17:52
Cytat
Ja nie wiem co dla ciebie znaczy w poprzek a co wzdłuż.

To samo co dla wszystkich normalnych: w poprzek to poziomo, prostopadle do dłuższego boku; wzdłuż to pionowo, równolegle do dłuższego boku.




Laokoon, ty jesteś chaos nieogarniony i bezkresny...

No cóż, przykro mi że nie nadążasz.

Hehe, mnie jakby mniej, to twój problem.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 04-09-2012, 17:55
To samo co dla wszystkich normalnych: w poprzek to poziomo, prostopadle do dłuższego boku; wzdłuż to pionowo, równolegle do dłuższego boku.

Niby tak, ale u mnie równolegle do dłuższego boku i zarazem w poprzek zęba, ale wzdłuż zębów. Bo widzisz jedne zęby są wąskie a inne szerokie.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Gościsław 04-09-2012, 18:04
Muszę ostrzec moich wujaszków przed piciem jaboli. Toż to tez kwas, a pija tego dużo.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 04-09-2012, 18:10
Muszę ostrzec moich wujaszków przed piciem jaboli. Toż to tez kwas, a pija tego dużo.

Jabole? No może. Nie piłem więc nie wiem jak to smakuje. Na pewno jednak nie jest to czysty ocet.

Zdrowi od tego nie będą. Akurat z tego co się orientuję to właśnie ci którzy raczą się takimi specyfikami umierają właśnie na trzustkę. Tak przynajmniej słyszałem. Wtedy jednak nie wiązałem tego z octem. Co też pewnie jest swego rodzaju brakiem świadomości.
Także sam widzisz że właściwie chociaż to ze sobą nie ma wiele wspólnego - jabol i ocet - to każda trucizna wprowadzana do organizmu szkodliwie działa na trzustkę.



Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Domi5 04-09-2012, 20:23
Ja piję 2 do 3 razy dziennie szklankę wody gazowanej z łyżką kupnego octu jabłkowego z naturalnej fermentacji. Czuję się bardzo dobrze, ale już po tych postach zastanawiam się czy jest to wskazane. Pić czy nie?

Laokoon, może nie jest tak źle, jak Ty to przedstawiasz. Sam to zdiagnozowałeś, więc nie jest to takie pewne. Może skonsultuj swój przypadek u Mistrza. Nie załamuj się, bo za młody jesteś, żeby pisać, że straciłeś zdrowie.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 05-09-2012, 14:00
Ja piję 2 do 3 razy dziennie szklankę wody gazowanej z łyżką kupnego octu jabłkowego z naturalnej fermentacji. Czuję się bardzo dobrze, ale już po tych postach zastanawiam się czy jest to wskazane. Pić czy nie?

Laokoon, może nie jest tak źle, jak Ty to przedstawiasz. Sam to zdiagnozowałeś, więc nie jest to takie pewne. Może skonsultuj swój przypadek u Mistrza. Nie załamuj się, bo za młody jesteś, żeby pisać, że straciłeś zdrowie.

No pewnie. Wmawiam sobie że to jest czarne to jest białe i wierząc w to zmieniam świat. Sam zdiagnozowałem? A co to ma do rzeczy?

Ocet rozpuszczony w wodzie to nie to samo. Więc takiej obawy niema, ale czy konieczne jest picie 2-3 razy dziennie szklanki wody z octem to już inna sprawa. Ja bym raczej nie pił ale w to miejsce spożywał warzywa które mają w sobie dość wody.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Slawekgo 05-09-2012, 14:30
No pewnie. Wmawiam sobie że to jest czarne to jest białe i wierząc w to zmieniam świat. Sam zdiagnozowałem? A co to ma do rzeczy?

A nie przyszło Ci do głowy, że możesz się zwyczajnie mylić w postawionej sobie diagnozie? Gorsze od skutków picia octu jest teraz Twoje nastawienie. Mam nadzieję, że obejrzałeś sobie wykład dr. Liptona i wiesz jak zachowują się nasze komórki z punktu widzenia fizyki kwantowej. Przeczytaj sobie książkę "Kody uzdrawiania", która doskonale nawiązuje do wspomnianego wykładu. To znacznie lepsze niż czekanie na koniec, który jak wielokrotnie podkreślałeś już sobie wyznaczyłeś.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Domi5 05-09-2012, 17:42
Laokoon, musisz być silny psychicznie i wierzyć w moc swojego organizmu. Widzę w Tobie rezygnację, ale uważam, że niuzasadnioną moim zdaniem, ponieważ włożyłeś bardzo dużo wysiłku w naprawę swojego zdrowia i nie jest możliwe, żeby tak wzmocniony (poprzez MO, DP - od 2008 roku) organizm po kilku miesiącach picia octu domowej roboty rozleciał się nagle. Pij MO, stosuj  DP, ZZO i myśl pozytywnie, a będzie dobrze. Jesteś za młody na taki pesymizm.

Dzięki również za to, że dzielisz się swoimi doświadczeniami, bo ja może też za dużo szaleję z tym octem, ale czuję, że on pozytywnie działa na mój organizm :-)


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 05-09-2012, 19:06
A nie przyszło Ci do głowy, że możesz się zwyczajnie mylić w postawionej sobie diagnozie? Gorsze od skutków picia octu jest teraz Twoje nastawienie. Mam nadzieję, że obejrzałeś sobie wykład dr. Liptona i wiesz jak zachowują się nasze komórki z punktu widzenia fizyki kwantowej. Przeczytaj sobie książkę "Kody uzdrawiania", która doskonale nawiązuje do wspomnianego wykładu. To znacznie lepsze niż czekanie na koniec, który jak wielokrotnie podkreślałeś już sobie wyznaczyłeś.

No tak, Lipton robi ostatnio karierę... podobny jest trochę do tego co grał w Matrixie Boga... może to o to chodzi, może on może takie cuda robić.

Laokoon, musisz być silny psychicznie i wierzyć w moc swojego organizmu. Widzę w Tobie rezygnację, ale uważam, że niuzasadnioną moim zdaniem, ponieważ włożyłeś bardzo dużo wysiłku w naprawę swojego zdrowia i nie jest możliwe, żeby tak wzmocniony (poprzez MO, DP - od 2008 roku) organizm po kilku miesiącach picia octu domowej roboty rozleciał się nagle. Pij MO, stosuj  DP, ZZO i myśl pozytywnie, a będzie dobrze. Jesteś za młody na taki pesymizm.

Dzięki również za to, że dzielisz się swoimi doświadczeniami, bo ja może też za dużo szaleję z tym octem, ale czuję, że on pozytywnie działa na mój organizm :-)

No tak faktycznie, za młody jestem na pesymizm. A za stary na optymizm.
 
W zasadzie to już pisałem o tym, ale powtórzę dla jasności. Chciałem tylko przestrzec innych przed konsekwencjami spożywania octu który przyczynia się negatywnie do funkcjonowania organizmu, a w tym szczególnie działa na trzustkę przez co jest bardzo niebezpieczny.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Slawekgo 05-09-2012, 20:32
No tak, Lipton robi ostatnio karierę... podobny jest trochę do tego co grał w Matrixie Boga... może to o to chodzi, może on może takie cuda robić.

Jeśli robi karierę, to choć ja jej nie śledzę, uważam, że w pełni na nią załużył. Nie mam pojęcia po jakiego grzyba porównujesz faceta do Boga, a już zupełnie nie rozumiem, o jakich cudach mówisz. Ten człowiek po prostu ma rację. Nawet Mistrz na portalu zdrowia podkreślił jak ważny jest np. akt wybaczenia. Komórki naszego ciała, żeby prawidłowo funkcjonować potrzebują odpowiedniego odżywiania, oczyszczenia środowiska, w którym funkcjonują, lecz nie bez znaczenia jest stan naszej świadomości oraz podświadomej części umysłu. Raz jeszcze zachęcam do książki!


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Irek 05-09-2012, 21:38
Ja tam nikomu nie przebaczam, tylko czekam na okazje i łoje ze 2x mocniej niż dostałem. Dobrze się z tym czuje. Teoria przebaczania jest słabiutka.
Z octem jabłkowym się rozstałem, bo ani na zęby ani na układ pokarmowy nie działał pozytywnie a nawet mi szkodził. Temat jest niedopracowany, jest zbyt wiele możliwości i sytuacji kiedy będzie szkodził a nie pomagał. Jak u mnie np.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Slawekgo 06-09-2012, 07:28
Ja tam nikomu nie przebaczam, tylko czekam na okazje i łoje ze 2x mocniej niż dostałem. Dobrze się z tym czuje. Teoria przebaczania jest słabiutka.
Nie o samo wybaczanie tutaj chodzi. To tylko jeden z przykładów. Laokoon postawił swój organizm w stan permanentnego stresu, związanego z jego wewnętrznym przekonaniem o nadchodzącym końcu i jednocześnie oczekuje regeneracji komórkowej. Komórki jego organizmu są teraz w stanie określanym jako "walcz lub uciekaj" co uniemożliwia rozwój i regenerację.
Twierdzisz, że zemsta jest lepsza od uwolnienia duszy z doznanych urazów? To chyba jednocześnie odpowiedź dlaczego tak dobrze żyje się w naszym kraju. Zamiast oczekiwanej przez wielu życzliwości, trzeba być czujnym i obserwować otoczenie w obawie o kolejny cios, w sensie dosłownym i przenośnym.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 06-09-2012, 09:49
Jeśli robi karierę, to choć ja jej nie śledzę, uważam, że w pełni na nią załużył. Nie mam pojęcia po jakiego grzyba porównujesz faceta do Boga, a już zupełnie nie rozumiem, o jakich cudach mówisz. Ten człowiek po prostu ma rację. Nawet Mistrz na portalu zdrowia podkreślił jak ważny jest np. akt wybaczenia. Komórki naszego ciała, żeby prawidłowo funkcjonować potrzebują odpowiedniego odżywiania, oczyszczenia środowiska, w którym funkcjonują, lecz nie bez znaczenia jest stan naszej świadomości oraz podświadomej części umysłu. Raz jeszcze zachęcam do książki!

Dzięki. Książkę przeczytałem już spory czas temu. Lipton ma wiele racji, ale jego racje aby byly racjami muszą być racjonalne. Oczywiście dla wielu ludzi istnieje całe morze nieodkrytych możliwości i obszaru duchowego, ale są też tacy którzy przy tym rozumieją że nic nie trwa wiecznie i że nie da się w każdym przypadku pomóc, nawet gdyby się zastosowało niewiadomo jakie metody i śwaidomość większą od świadomości....

Nie o samo wybaczanie tutaj chodzi. To tylko jeden z przykładów. Laokoon postawił swój organizm w stan permanentnego stresu, związanego z jego wewnętrznym przekonaniem...

Masakrujesz swoją wiedzą...


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 06-09-2012, 09:50
Ja tam nikomu nie przebaczam, tylko czekam na okazje i łoje ze 2x mocniej niż dostałem. Dobrze się z tym czuje. Teoria przebaczania jest słabiutka.
Z octem jabłkowym się rozstałem, bo ani na zęby ani na układ pokarmowy nie działał pozytywnie a nawet mi szkodził. Temat jest niedopracowany, jest zbyt wiele możliwości i sytuacji kiedy będzie szkodził a nie pomagał. Jak u mnie np.

Niedopracowany. Że zaszkodził, źle jednoznacznie wpływa... ale informacji na ten temat brak. Takie to jest łojenie właśnie. Siedzieć cicho i nic nikomu nie powiedzieć chociaż ma się doświadczenie i można zająć stanowisko, podzielić się, przestrzec... to nie żadne łojenie ale zwykłe zahukanie, zakłamanie... mam tak w rodzinie... nie ma bodaj jednej normalnej osoby, każdy tak łoi, łoi, łoi i wielkie G z tego ma... lata lecą a oni dalej łoją... a skretynienie postępujące, na które nie pomoże żaden cud medyczny.

Śmieszne? Nie, raczej żałosne.

Siła przebaczania jest większa niż każde łojenie...


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Slawekgo 06-09-2012, 10:33
Książkę przeczytałem już spory czas temu. Lipton ma wiele racji, ale jego racje aby byly racjami muszą być racjonalne.
Nie mam pojęcia co przeczytałeś sporo czasu temu. Premiera książki przypadła na początek tego roku. Nie jest autorstwa B.Liptona, natomiast jej treść w piękny sposób potwierdza jego podejście do zagadnień biologii. Co masz na myśli mówiąc "racjonalne"? Nie wszystkiego da się dotknąć i pomacać, żeby nabrać przekonania o słuszności.

Masakrujesz swoją wiedzą...
Widzisz, ja chcę pomóc, nie zaś masakrować jak napisałeś. W oderwaniu od szkodliwości octu, na którą chciałeś nam zwrócić uwagę, z Twoich postów uderza w czytelnika przekonanie, że jesteś już na przegranej pozycji. Ja się z tym nie zgadzam i tylko od Twojej postawy zależy jak dalej potoczą się losy.
Na koniec zadam pytanie: Jak myślisz, dlaczego człowiek poddany długotrwałemu silnemu stresowi chudnie?


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 06-09-2012, 10:42
Nie mam pojęcia co przeczytałeś sporo czasu temu. Premiera książki przypadła na początek tego roku. Nie jest autorstwa B.Liptona, natomiast jej treść w piękny sposób potwierdza jego podejście do zagadnień biologii. Co masz na myśli mówiąc "racjonalne"? Nie wszystkiego da się dotknąć i pomacać, żeby nabrać przekonania o słuszności.

Racjonalne to zgodne z rzeczywistością. To czego się nie da pomacać też musi być racjpnalne jeśli jest. Bo jeśli nie jest to tego nie ma. Może być co najwyżej symulakra tego czegoś... ta symulakra jest realna, ale za nią nic się niekryje. Jest irracjonalna. Dla porządku, wyjaśniam, przybliżam co to znaczy racjonalny. Bo to jest tylko fałszywy obraz. Obraz jest prawdziwy, ale jest fałszem.
Wyjaśniam bo widać że jest z tym wielki kłopot.
Dobrze byłoby postudiować klasyczną filozofię i poznać podstawy, właściwą miarę, a dopiero potem dorabiać do tego teorie. No a przed tym wszystkim rozwój duchowy. Bez tego ani rusz.


Widzisz, ja chcę pomóc, nie zaś masakrować jak napisałeś. W oderwaniu od szkodliwości octu, na którą chciałeś nam zwrócić uwagę, z Twoich postów uderza w czytelnika przekonanie, że jesteś już na przegranej pozycji. Ja się z tym nie zgadzam i tylko od Twojej postawy zależy jak dalej potoczą się losy.
Na koniec zadam pytanie: Jak myślisz, dlaczego człowiek poddany długotrwałemu silnemu stresowi chudnie?

Ja się nie zgadzam z tym że jest gorąco i że zupa była za słona. Nie zgadzam się z tym że ludzie umierają, giną, że ludzie ludzi mordują, że chorzy psychicznie mają władzę i niszczą tych ktorzy są im niewygodni... nie zgadzam się z tym że psychopaci mają demoniczne władze... i tak dalej, mogę się nie zgadzać i nawet oszukiwać się że jak mi ktoś pluje w twarz to pada deszcz... tak, takich mądrych rad i metod było już wiele, powstaje też wiele nowych kompilacji tego obłędu braku rozumu. Cóż tak to jest światem rządzą duchy, a duchy są z "góry".


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Slawekgo 06-09-2012, 10:53
Laokoon darując sobie te filozoficzne wywody, napisz wprost. Uważasz, że komórki naszego ciała wystarczy tylko dobrze odżywić i zadbać o to, żeby funkcjonowały w środowisku wolnym od toksyn. To wystarczy, żeby wszystko grało jak w szwajcarskim zegarku? Otóż ja twierdzę, że nie! Jeśli ciało będzie trawione jadem nienawiści, stresu, cokolwiek by go nie wywołało, to o zdrowiu nie ma mowy. O tym wielokrotnie wspomina też Mistrz, lecz większość lekceważy tę ważną kwestię dochodzenia do zdrowia, myśląc, że wystarczy odmierzyć odpowiednią miarkę cieczy, wypić i oczekiwać cudu. Ot i tyle!


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 06-09-2012, 11:15
Laokoon darując sobie te filozoficzne wywody, napisz wprost. Uważasz, że komórki naszego ciała wystarczy tylko dobrze odżywić i zadbać o to, żeby funkcjonowały w środowisku wolnym od toksyn. To wystarczy, żeby wszystko grało jak w szwajcarskim zegarku? Otóż ja twierdzę, że nie! Jeśli ciało będzie trawione jadem nienawiści, stresu, cokolwiek by go nie wywołało, to o zdrowiu nie ma mowy. O tym wielokrotnie wspomina też Mistrz, lecz większość lekceważy tę ważną kwestię dochodzenia do zdrowia, myśląc, że wystarczy odmierzyć odpowiednią miarkę cieczy, wypić i oczekiwać cudu. Ot o tyle!

To nie ja upraszczam ale ty. Dlaczego więc masz do mnie pretensje i suponujesz coś czege ja nie napisałem?

Wszystko ma swoje ramy, samo życie na tym polega, jego odrębność, zdolność do bytowania. Wszystko po prostu ma swój kres.

Człowiek to w końcu JEDNIA psycho-fizyczna, jedno i drugie jest ze sobą ściśle połączone i nie da się tego rozdzielić, można to rozpatrywać oddzielnie ale wciąż pozostaje to ze sobą w ścisłym związku.

Z twoich prób wyjaśniania rzeczywistości wynikałoby że nie ma żadnych zasad. NIe wiem co mam ci odpowiedzieć, skoro tego nie rozumiesz to po prostu nie rozumiesz. W twojej sytuacji pewnie nie jest to rzecz najpilniejsza i zapewne nie zadajesz sobie też specjalnie trudu aby to pojąć.

Masz rację z tym filozofowaniem, ale to jest właśnie wynik tego co się ze mną stało. Tak te procesy postępują... wiesz dlaczego w języku funkcjonuje takie określenie jak Ksantypa.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Slawekgo 06-09-2012, 11:22
Laokoon, ani przez chwilę nie miałem zamiaru niczego Ci suponować, czy okazywać pretensji. Próbowalem do Ciebie dotrzeć, z bądź co bądź, dość prostą do pojęcia prawdą. Ty uczyniłeś z tego taką filozofię, że przyznam szczerze i bez najmniejszej złośliwości - po ostatnim Twoim poście przestałem Cię rozumieć. A szkoda, bo mogłeś na tym skorzystać.

Człowiek to w końcu JEDNIA psycho-fizyczna, jedno i drugie jest ze sobą ściśle połączone i nie da się tego rozdzielić, można to rozpatrywać oddzielnie ale wciąż pozostaje to ze sobą w ścisłym związku.

Cały czas udowadniałeś mi, że to nieracjonalne. A tu taka niespodzianka!

Z twoich prób wyjaśniania rzeczywistości wynikałoby że nie ma żadnych zasad. NIe wiem co mam ci odpowiedzieć, skoro tego nie rozumiesz to po prostu nie rozumiesz. W twojej sytuacji pewnie nie jest to rzecz najpilniejsza i zapewne nie zadajesz sobie też specjalnie trudu aby to pojąć..

Bez komentarza


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: scorupion 06-09-2012, 11:41
Cytat
bez najmniejszej złośliwości - po ostatnim Twoim poście przestałem Cię rozumieć.

To i tak jesteś bystrzacha, bo ja nie rozumiem od pierwszego.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 06-09-2012, 11:44
przyznam szczerze i bez najmniejszej złośliwości - po ostatnim Twoim poście przestałem Cię rozumieć.
A ja przyznam szczerze, że nawet przed ostatnim postem przestałem rozumieć Laokoona. Prawdę mówiąc, to nawet nie zacząłem.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Irek 06-09-2012, 14:12
Wybaczysz, zrobi komu innemu to samo, albo i Tobie ponownie. Za złe postępowanie musi być kara i świadomość jej nieuchronności, wtedy zacznie się system sam lepiej kręcić. Nie chodzi o zemstę! Choć jest mila, wiec prozdrowotna. :) Po occie miałem problemy żołądkowe, uszkodzone szkliwo na zębach a na rozdrapana, brudnymi paluchami z ziemi, źle gojąca się ranę po ukąszeniach komarów nie podziałał.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: scorupion 06-09-2012, 14:47
Wybaczyć można, ale dopiero po przykładnej zemście.
Octu opiłem się ostatnio do oporu, ogólnie czuję się lepiej, więcej sił, mniej zmęczenia. Zewnętrznie rewelacyjne zagojenie poparzeń słonecznych. Momentalnie przynosi ulgę. Z negatywów to przebarwienie zębów.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Irek 06-09-2012, 14:58
Scorupion prawie dobrze! :) Wyciągnąć rękę do zgody po uregulowaniu sprawy, oczywiście. Ale nie wybaczyć, bo wtedy będzie zagrożenie, ze zapomnisz, a pamiętać trzeba. Ocet na pewno tak, ale nie dla wszystkich i nie na wszystko i nie we wszystkich przypadkach. Trzeba jeszcze dopracować.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 06-09-2012, 15:37
Scorupion prawie dobrze! :) Wyciągnąć rękę do zgody po uregulowaniu sprawy, oczywiście. Ale nie wybaczyć, bo wtedy będzie zagrożenie, ze zapomnisz, a pamiętać trzeba.

Nie nosić urazy po prostu. Nie mieć pretensji. Wybaczyć to znaczy wybaczyć. Natomiast zapomnieć w takim sensie że udawać że nic się nie stało na pewno nie.

Ocet na pewno tak, ale nie dla wszystkich i nie na wszystko i nie we wszystkich przypadkach. Trzeba jeszcze dopracować.

No proszę, od razu znaleźli się trzej mędrcy co to wszystko już wiedzą. Po fakcie i przez kogoś.


Laokoon, ani przez chwilę nie miałem zamiaru niczego Ci suponować, czy okazywać pretensji. Próbowalem do Ciebie dotrzeć, z bądź co bądź, dość prostą do pojęcia prawdą. Ty uczyniłeś z tego taką filozofię, że przyznam szczerze i bez najmniejszej złośliwości - po ostatnim Twoim poście przestałem Cię rozumieć. A szkoda, bo mogłeś na tym skorzystać.

Dzięki, rozumiem tą prawdę lepiej niż ci się wydaje. A tak poza tym to właściwie nic treściwego nie napisałeś więc nie wiem z czym chciałeś "dotrzeć"... jeśli według ciebie to jest docieranie to różnimy się kolosalnie. Ale wcale mnie to nie dziwi.

przyznam szczerze i bez najmniejszej złośliwości - po ostatnim Twoim poście przestałem Cię rozumieć.
A ja przyznam szczerze, że nawet przed ostatnim postem przestałem rozumieć Laokoona. Prawdę mówiąc, to nawet nie zacząłem.

No tak, to jest opinia, bardzo subiektywna, tylko co to wnosi do tematu? Każdy widzi to co chce widzieć i tyle ma z tego ile dojrzy. A tym czym się karmi to tym jest.

Temat wszak dotyczy wpływu octu na zdrowie, a nawet więcej bo problem dotyczy kwestii życia.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Slawekgo 06-09-2012, 19:05
Dzięki, rozumiem tą prawdę lepiej niż ci się wydaje. A tak poza tym to właściwie nic treściwego nie napisałeś więc nie wiem z czym chciałeś "dotrzeć"... jeśli według ciebie to jest docieranie to różnimy się kolosalnie. Ale wcale mnie to nie dziwi.

Laokoon Twoja trzustka to jedno, ale to co się dzieje w Twojej głowie...


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Gościsław 06-09-2012, 19:16
Dla Laokoona z życzeniami szybkiego powrotu do formy:
http://www.youtube.com/watch?v=AUdSJ6d7-ZM&feature=related


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 06-09-2012, 19:34
Dzięki, rozumiem tą prawdę lepiej niż ci się wydaje. A tak poza tym to właściwie nic treściwego nie napisałeś więc nie wiem z czym chciałeś "dotrzeć"... jeśli według ciebie to jest docieranie to różnimy się kolosalnie. Ale wcale mnie to nie dziwi.

Laokoon Twoja trzustka to jedno, ale to co się dzieje w Twojej głowie...

Zapewne, cały świat przewraca się do góry nogami. To jest częścią problemu jakiego się nabawiłem.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Irek 06-09-2012, 20:45
Laokoon czytając Twoje wypowiedzi, te teraz i wcześniejsze, można zauważyć, ze depresyjny chłopak jesteś i nie trzeba do tego 3 mędrców, nawet jednego. Ale i tak masz dobrze, bo nie musisz się nawet zastanawiać czy te deprechy są spowodowane zdrowiem fizycznym czy odwrotnie, bo wiesz co jest przyczyna chorób. Prawdopodobnie za dużo grzebałeś w swoim organizmie w przeszłości a może i nadal to robisz. Taki spaprany tuning. :)


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 07-09-2012, 10:57
Laokoon czytając Twoje wypowiedzi, te teraz i wcześniejsze, można zauważyć, ze depresyjny chłopak jesteś i nie trzeba do tego 3 mędrców, nawet jednego. Ale i tak masz dobrze, bo nie musisz się nawet zastanawiać czy te deprechy są spowodowane zdrowiem fizycznym czy odwrotnie, bo wiesz co jest przyczyna chorób. Prawdopodobnie za dużo grzebałeś w swoim organizmie w przeszłości a może i nadal to robisz. Taki spaprany tuning. :)

Tak dla zabawy, średnio co 3 miesiące, poddawałem się w szpitalu grzebaniu w moim organizmie. Taki nowoczesny trend. Kiedyś byli morfiniści jako najnowsze zjawisko mody a dzisiaj to jest Wielka Orkiestra.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: Irek 07-09-2012, 18:07
Laokoon czytając Twoje wypowiedzi, te teraz i wcześniejsze, można zauważyć, ze depresyjny chłopak jesteś i nie trzeba do tego 3 mędrców, nawet jednego. Ale i tak masz dobrze, bo nie musisz się nawet zastanawiać czy te deprechy są spowodowane zdrowiem fizycznym czy odwrotnie, bo wiesz co jest przyczyna chorób. Prawdopodobnie za dużo grzebałeś w swoim organizmie w przeszłości a może i nadal to robisz. Taki spaprany tuning. :)

Tak dla zabawy, średnio co 3 miesiące, poddawałem się w szpitalu grzebaniu w moim organizmie. Taki nowoczesny trend. Kiedyś byli morfiniści jako najnowsze zjawisko mody a dzisiaj to jest Wielka Orkiestra.
Jeśli sprawiało Ci to przyjemność to czemu nie! :) Myślę, ze sam się ze sobą zabawiałeś. :) ups. sorry, ze swoim zdrowiem. I  nawet nie ma na kogo zwalić winy.


Tytuł: Odp: Laokoonowe subiektywne obiekcje o occie jabłkowym
Wiadomość wysłana przez: KaZof 09-09-2012, 03:20
Laokoon,
swoimi wypowiedziami w tym wątku rzuciłeś ciężkie oskarżenie pod adresem nie tylko octu jabłkowego domowej roboty, ale i podważyłeś prawdziwość fundamentalnego założenia strategii działania Mikstury oczyszczającej: że wypijana w objętości do 30 ml dawka MO na czczo nie podlega trawieniu i dlatego może spełniać funkcję środka gojącego.
Cytat
Ilość mikstury oczyszczającej nie powinna przekraczać zalecanej dawki 30 ml, ponieważ zbyt duża ilość może wywołać pobudzenie nerwowe i hormonalne trawienia w fazie żołądkowej, poprzez wydzielenie przez komórki dokrewne ściany żołądka gastryny – hormonu, którego zadaniem jest pobudzenie na drodze humoralnej* gruczołów żołądkowych do wydzielenia soku żołądkowego. Przedawkowanie ilościowe mikstury oczyszczającej objawia się skurczem głodowym żołądka, występującym po wypiciu mikstury oczyszczającej.
Cytat
Trzustka w okresie międzytrawiennym wstrzymuje wydzielanie soków
http://www.bioslone.pl/oczyszczanie/jak-dziala-mikstura-oczyszczajaca
Jeśli, obecny w 30 ml. MO z alocitem, sok z cytryny (który wykazuje mocniejsze pH=2, czytaj: jest mocniejszym kwasem od octu jabłkowego o pH=4) nie pobudza organizmu do trawienia, to dlaczego Mikstura z octem jabłkowym własnej roboty miałaby to czynić?
Piszesz, że nie mierzymy procentowości octu i nie mamy pewności, czy przygotowaliśmy 3% roztwór kwasu octowego. Tutaj można kierować się właśnie smakiem i w razie otrzymania ostrzejszego, nie do przełknięcia produktu, rozcieńczyć go do potrzeb Mikstury.

Zakładając, że przygotowywałeś większą niż 30 ml. objętość MO, która powodowała jej trawienie i tak nie mogłeś zakwasić organizmu kwasem octowym - a wręcz przeciwnie, zalkalizowałeś się według tych samych mechanizmów działania organizmu, jak alkalizujemy się dowolnymi kwaśnymi w smaku produktami:
Cytat
Wydzielanie soku trzustkowego następuje pod wpływem impulsów nerwowych przesyłanych włóknami przywspółczulnymi nerwu błędnego i czynników humoralnych. Wyróżnia się trzy fazy wydzielania, tak samo nazwane, jak w przypadku wydzielania soku żołądkowego. Trzustka wydziela sok trzustkowy na drodze odruchowej już wówczas, kiedy pokarm jest w jamie ustnej. Pod wpływem zakwaszonej treści pokarmowej, trafiającej z żołądka do dwunastnicy, komórki ściany dwunastnicy wydzielają do krwi hormon - sekretynę, która na drodze humoralnej pobudza wydzielanie znacznych ilości soku trzustkowego, zawierającego mało enzymów, ale bogatego w wodorowęglany zobojętniające kwaśną treść żołądka oraz soku jelitowego i żółci. Głównie na skutek pojawienia się w dwunastnicy kwasów tłuszczowych, komórki jej ściany wydzielają do krwi inny hormon - cholecystokininę, który jako czynnik humoralny pobudza trzustkę do wydzielania soku trzustkowego o dużej zawartości enzymów oraz wywołuje skurcze pęcherzyka żółciowego, a w konsekwencji - wydzielanie żółci.
(żółć ma odczyn zasadowy)
http://www.bioslone.pl/odzywianie/podstawy-wiedzy/regulacja-nerwowa-i-humoralna

Łączysz kwaśny smak z zakwaszeniem organizmu, a to dwie nie związane ze sobą sprawy
. Zakwaszenie organizmu to inaczej zatoksycznienie - jest sporo na forum o zakwaszeniu, a ja rozumiem to w ten sposób:
Najogólniej powiedziawszy: substancje zakwaszające/toksyczne powstające w procesie metabolizmu, są wynikiem niepełnej ich neutralizacji głównie przez wątrobę, której zabrakło w dostarczonym pokarmie lub w magazynach organizmu, potrzebnych mikroelementów i witamin do pełnego zneutralizowania  produktów tej przemiany.
Na ogół w żywych pokarmach mamy komplet, wszystko co potrzebne do przyjęcia, rozłożenia, zneutralizowania i bezpiecznego wydalenia toksyn z przemiany materii w zdrowym organiźmie, takim bliskim homeostazy.
Zakwaszają/zatoksyczniają produkty wysoko przetworzone, (np. miód sztuczny lub prawie-naturalny z dodatkiem cukru rafinowanego), bo brakuje w nich do neutralizacji odpadów przemiany materii, takich organicznych, zjonizowanych, czynnych pierwiastków (głównie wapnia, magnezu, potasu, jodu) i innych aktywnych biochemicznie substancji.
Pamiętajmy, że do tego dochodzą toksyny uwalniane "spod dywanu" (obecne w organizmie bez homeostazy) ... które oczekują także na zneutralizowanie i wydalenie. Stopień ogólnej toksemii zadecyduje o ostatecznym bilansie pH organizmu po zjedzeniu i nawet pełnym zneutralizowaniu i wydaleniu odpadów metabolizmu dostarczonego pokarmu.

Napisałeś, że zidentyfikowałeś u siebie uszkodzenie trzustki po occie jabłkowym własnej roboty.

Dotarłam, do potwierdzonych empirycznie, informacji, że ocet jabłkowy z powodzeniem zastępuje leki na cukrzycę, takie jak: akarboza, metformina, czy nateglind. Niestety nie podjęto się przeprowadzenia medycznych badań, w celu uznania octu przez lekarzy i rozpropagowania jako leku w cukrzycy - ze względu na nieopłacalność takich zabiegów, bo na occie nie można zarobić! Stąd te nagonki na ocet i rozpowszechnianie błędnych informacji.
Są w necie wypowiedzi, że ocet jabłkowy sprawdza się w leczeniu raka trzustki, czy boreliozy.
Przeprowadzono doświadczenia na szczurach, odżywianych wysokowęglowodanowo, które cierpiały na cukrzycę. Podzielono je na dwie grupy. Okazało się, że w jednej grupie, w trakcie kuracji octowej spadł poziom cukru we krwi zarówno na czczo jak i po posiłkach, a następnie stwierdzono, że cukier został przekształcony i zmagazynowany w wątrobie i mięśniach w postaci glikogenu.
Powszechnie znane jest działanie octu jako przyprawy ułatwiającej trawienia tłuszczy i białek.

Na podstawie wyżej opisanych doświadczeń i w oparciu o biosłonejską wiedzę zebraną w książkach i na Portalu, pomyślałam, że całkiem prawdopodobnym może się okazać, że ocet jabłkowy wyręcza trzustkę w jej podstawowych funkcjach, jest odpowiednikiem "protezy" funkcji uszkodzonej trzustki.
Stosowanie octu jabłkowego pomaga odpocząć przepracowanej, niesprawnej trzustce, a przy dostarczeniu pełnowartościowego budulca daje czas organizmowi na regenerację tego organu. Stan zapalny trzustki, przy takim założeniu, świadczyć powinien o sprzątaniu uszkodzonych i martwych komórek.

Cierpiący Laokoonie, objawy które wymieniasz świadczą raczej o "głodowaniu" Twojego organizmu:
Cytat
Jedząc produkty postne, a więc beztłuszczowe, składające się wyłącznie z produktów węglowodanowych, nie tylko nie przytyjemy, ale wręcz schudniemy. Jednak nie dlatego, że z powodu braku tłuszczu pokarmowego nie będzie się on odkładał w tkance tłuszczowej, ponieważ ludzki metabolizm magazynowania tłuszczu pokarmowego po prostu nie przewiduje. Schudniemy z powodu zagłodzenia, ponieważ ilość energii uzyskanej z niskoenergetycznych węglowodanów nie wystarcza na zaspokojenie bieżących potrzeb energetycznych organizmu. Inaczej mówiąc: bardzo trudno jest przytyć, a nawet zachować wagę, jedząc niskoenergetyczne pokarmy węglowodanowe, gdyż wówczas trzeba by było zjeść bardzo dużo, a to wiąże się ze zużyciem sporej ilości energii na strawienie i wchłonięcie tak dużych ilości pożywienia. Jest to klasyczny ujemny bilans energetyczny, zmuszający organizm do pobierania substancji energetycznych z zapasów tkankowych.
http://www.bioslone.pl/przyczyna-chorob/otylosc-i-cukrzyca
Jesteś "głodny" na pełnowartościowy budulec, na witaminy i minerały, konieczne do zneutralizowania toksyn.

Proszę zastanów się pokornie nad swoim sposobem zdrowienia i nie czyń octu winnym za swoje niepowodzenia. Oczywiście, że ocet nie musi sprawdzać się u każdego, ale w tak krótkim czasie nie może zdewastować zdrowia, spożywany w ilości 30 ml. na czczo.
Na uszkodzenie trzustki i cukrzycę pracuje się latami, przyjmując większe ilości węglowodanów, także tych ukrytych. Ocet jabłkowy, jako roztwór kwasu octowego, po ukończeniu fermentacji  - jest wolny od węglowodanów.