Niemedyczne forum zdrowia

BLOK OGÓLNY => Fundacja Biosłone => Wątek zaczęty przez: Machos 14-03-2013, 16:39



Tytuł: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Machos 14-03-2013, 16:39
Co prawda na tę wiosnę jest już za późno, by wydać kolejną broszurę, ale zaczyna się kolejna głupawka, szał na odchudzanie http://www.fit.pl/ploteczkifit/aktorkiaktorzy/kasia_cichopek_chudnie,237,1,0.html, więc proponuję, żebyście własnymi przykładami potwierdzili, ile kilogramów zgubiliście, lepiej się czujecie będąc na ZZO, bez tysiąca cudownych diet, normalnie się najadając, a przede wszystkim bez potrzeby katowania fizycznego swojego organizmu z instruktorem fitness i dietetykiem po godzinach pracy.

Piramida już jest http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=25528.msg180911#msg180911. Na portalu są cenne informacje o odżywianiu http://portal.bioslone.pl/odzywianie/podstawy-wiedzy, które można wykorzystać do powstania kolejnej broszury, ale jak zwykle pytanie brzmi: "Kto zeszczuplał i ma normalną figurę dzięki ZZO Biosłone?" i potrafi coś "naskrobać" do broszury w tym wątku?

Jeżeli mamy stanowić przeciwwagę durnotom medycyny estetycznej, instruktorów fitness, dietetyków, itd. to zamiast narzekać, że mamy taki świat jaki mamy, zróbmy coś wspólnie, by mieć w przyszłości argument w postaci broszury, zamiast tracić ileś tam godzin na rozmowę z kimś i go przekonywać, że jest tak prosty sposób na normalną wagę swojego organizmu.




Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Bitwoman 15-03-2013, 23:50
Jestem instruktorem fitness, jest to moje dodatkowe zajęcie. Obecnie prowadzę 1 h tygodniowo ćwiczeń typu pilates. Zdarzało mi się też prowadzić 2,3 h zajęć jedna po drugiej, jednak wtedy bardziej mnie to męczyło niż sprawiało mi przyjemność. Po ciąży chciałam bardzo szybko schudnąć i zdecydowałam się poprowadzić zajęcia już w 7 tygodniu od porodu. Jak się później okazało nie była to dobra decyzja, czułam się osłabiona, mój organizm nie był jeszcze gotowy.
Instruktorem fitness jestem dlatego, że nie lubię ćwiczyć w samotności a umiarkowane ćwiczenia połączone z ZZO dają najlepszy efekt z tym, że ćwiczenia są tutaj jedynie dodatkiem.

 


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Biedrona 24-03-2013, 09:52
Ruch fizyczny i fitness ma również funkcję psychiczną - spotkanie z drugim człowiekiem, odreagowanie stresów. To dobre, nie wiem dokładnie o co Ci chodzi, co Ci się nie podoba? O to, aby nie podejmować się tego w celach schudnięcia, tylko dla przyjemności, tak?


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Machos 24-03-2013, 19:59
Przyznam, że świetnie rozładowuje napięcia czy stresy sama rozmowa, spotkanie z drugim człowiekiem, to fakt.

Po co jeszcze dodawać ćwiczenia? Lepsze jest wrogiem dobrego.



Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Biedrona 24-03-2013, 22:19
Tobie rozładowuje rozmowa, komu innemu ruch. W ruchu przecież nie ma nic złego, a każdy inaczej się relaksuje. Jedni lubią rozmowę, inni ruch, inni robią swetry na drutach, a jeszcze inni grają w szachy.

Domyślam się, że chodzi Ci o negację ćwiczeń (umartwianie się) w celach np schudnięcia i że to samo można osiągnąć innymi metodami - DP, MO. Niemniej umiarkowany ruch to samo zdrowie i jest to bardzo silnie zakorzenione w naszej świadomości. A i tak uważam, że polacy za mało się ruszają. Trzeba z tym ostrożnie, aby nie "wyszło", że Bioslone jest przeciwnikiem ćwiczeń i ruchu. Bo chyba nie jest? Chyba że czegoś nie wiem? Wyjdzie na to, że Bioslończycy tylko piją MO, KB i DP i siedzą przy kompie, a potem na stare lata mają garba i skoliozy. Kwestia ruchu jest sprawą bardzo śliską i wytłumaczenie różnicy między "karkołomnym umartwianiem sie ćwiczeniami" a "zdrowym ruchem" jest wbrew pozorom trudne. Obyśmy nie trafili do szufladki dziwaków, którzy negują wszelki ruch, ludzie bowiem lubią upraszczać, a to na pewno nie będzie zachęcające do tego, aby zainteresować się ideą Bioslone. To tak w ramach ostrzeżenia, aby odpowiednio precyzyjnie tą sprawę poruszyć.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 25-03-2013, 00:05
Już samo założenie, że jest to broszura PRZECIW dietetykom i instruktorom fitness jest według mnie błędne.
Czy my musimy na siłę z kimś walczyć? Zresztą wrzucanie wszystkich do jednego worka też mi się nie podoba. Mądry instruktor nie będzie narzucać katorgi ponad siły tylko dostosowany do woli i możliwości trening aerobowy.
Pokażmy po prostu w jaki sposób można osiągnąć zdrowie i dobrą figurę dzięki paru prostym zasadom, które nie są związane ze sportem.

Zainteresowana tematem prosiłabym aby osoby, które schudły z MO i ZZO, dodały czy są aktywne fizycznie czy nie.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Gibbon 25-03-2013, 06:27
Cytat
Wyjdzie na to, że Bioslończycy tylko piją MO, KB i DP i siedzą przy kompie, a potem na stare lata mają garba i skoliozy.

Brak aktywności fizycznej (jakiegokolwiek intensywności by nie był), nie jest przyczyną skolioz.


Właśnie. // S.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Piotr 25-03-2013, 09:35
Cytat
Wyjdzie na to, że Bioslończycy tylko piją MO, KB i DP i siedzą przy kompie, a potem na stare lata mają garba i skoliozy.

Brak aktywności fizycznej (jakiegokolwiek intensywności by nie był), nie jest przyczyną skolioz.

Problemy z kręgosłupem to domena sportowców.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 25-03-2013, 10:14
Ruch fizyczny i fitness ma również funkcję psychiczną - spotkanie z drugim człowiekiem, odreagowanie stresów. To dobre, nie wiem dokładnie o co Ci chodzi, co Ci się nie podoba? O to, aby nie podejmować się tego w celach schudnięcia, tylko dla przyjemności, tak?
Biedrona! Pieprzysz dziewczyno nie na temat i tym sposobem zaśmiecasz całe forum.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: scorupion 25-03-2013, 10:31


Problemy z kręgosłupem to domena sportowców.

Hehehehe, wyjątkowo nieprzytomna uwaga, szacuje się, że ponad 80% ludzi ma kłopoty z kręgosłupem. Wszyscy to sportowcy?
Miałem wątpliwą okazję odwiedzić wielu masażystów, fizjoterapeutów i tym podobnej maści fachowców i spotykałem tam głownie sportowców telewizyjnych, sporo kobiet, nieraz  w podeszłym wieku, które nawet w TV sportu nie widziały, a kręgosłup zniszczony. Toksyny kolego, toksyny.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Gibbon 25-03-2013, 11:19
Problemy z kręgosłupem to domena sportowców.
Coś nie nadążam.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Bitwoman 25-03-2013, 12:49
Dyskusja przeszła na sportowców, a temat dotyczy dietetyków i instruktorów fitness.
Znam wiele instruktorek, które nie dostosowują intensywności zajęć do możliwości ćwiczącego oraz takich, które są uzależnione od ćwiczeń i nie potrafią przestać nawet wtedy, gdy ich organizm mówi STOP.
Każdy powinien znaleźć sobie dla siebie taką formę ruchu, która sprawia mu radość. A czy to będzie fitness, pływanie, bieganie, spacery czy coś innego to jakie to ma znaczenie. Ważne, by słuchać swojego organizmu i nie robić nic na siłę; ważne by odpuścić jak zaczyna się infekcja albo nie czujemy się na siłach - a nie każdy tak postępuje.
Uważam, że wrzucanie instruktorów fitness do jednego worka i tym samym zaprzeczanie idei rekreacji ruchowej jest złym posunięciem.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Piotr 25-03-2013, 12:55
Problemy z kręgosłupem to domena sportowców.
Coś nie nadążam.

Urazy i kontuzje, to może od spacerów się biorą?


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Marooned 25-03-2013, 13:53
Cytat
Obyśmy nie trafili do szufladki dziwaków, którzy negują wszelki ruch, ludzie bowiem lubią upraszczać, a to na pewno nie będzie zachęcające do tego, aby zainteresować się ideą Bioslone. To tak w ramach ostrzeżenia, aby odpowiednio precyzyjnie tą sprawę poruszyć.
Zgadzam się z Tobą Biedrona. Tym bardziej patrząc na tytuł tego wątku pomyślałem właśnie o tym.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Gibbon 25-03-2013, 14:05
Cytat
Urazy i kontuzje, to może od spacerów się biorą?
Dalej nie rozumiem co to ma do:

Cytat
Wyjdzie na to, że Bioslończycy tylko piją MO, KB i DP i siedzą przy kompie, a potem na stare lata mają garba i skoliozy.

Brak aktywności fizycznej (jakiegokolwiek intensywności by nie był), nie jest przyczyną skolioz.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Machos 25-03-2013, 14:23
Już samo założenie, że jest to broszura PRZECIW dietetykom i instruktorom fitness jest według mnie błędne.
Czy my musimy na siłę z kimś walczyć?

Rzeczywiście można to tak odebrać, że to walka. W takim razie broszura odnośnie szczepień wydana przez fundację, też może być tak postrzegana.

Chodzi o coś zupełnie innego. Nie ma żadnej alternatywy, wytłumaczenia w książce, czy w broszurze, jak jest naprawdę. Wszystkie te pisaniny autorytetów sprowadzają się do podtrzymywania rynku żerującego na pacjentach, tych po fitness, pilates również.

Mądry instruktor nie będzie narzucać katorgi ponad siły tylko dostosowany do woli i możliwości trening aerobowy.

Właśnie dlatego idziemy do instruktora, bo nie mamy alternatywy, wytłumaczenia, dlaczego chcemy iść do instruktora, albo dlaczego musimy. Do instruktora idziemy, bo mnóstwo tego biznesu funkcjonuje po prostu wszędzie. Nigdzie nie ma wytłumaczenia, że po prostu nie musimy chodzić do instruktora, mieć w dupie ten cały biznes i być na przekór zdrowymi, podkreślam zdrowymi, a nie udowadniającymi, że możemy przejechać rowerem 50 km, czy przebiec 20 km. Równie dobrze rekreacją można nazwać wyjście na targ po zakupy i z pewnością wyjdzie bardziej na zdrowie, aniżeli wyjście na ćwiczenia, do instruktora.

Mogę już na przykładzie kilkunastu osób, z którymi miałem do czynienia, powiedzieć, o co chodzi z tym dostosowywaniem się instruktora do woli i możliwości zainteresowanego, a jak się okazuje, z marnym skutkiem prozdrowotnym. Oczywiście, że z tymi osobami nie da się porozmawiać, jak straciły swoje zdrowie, bo kto chce przyznać się do błędu, przyznać się do krytykii własnego, idiotycznego postępowania.

Wedle tej głupawki, chcąc poprawić sylwetkę, muszę zgodnie z moją wolą ponadwyrężać swój organizm i zgodnie z sugestią instruktora dostosować mój organizm do możliwości, przecież wszędzie to proponują.  

Pokażmy po prostu w jaki sposób można osiągnąć zdrowie i dobrą figurę dzięki paru prostym zasadom, które nie są związane ze sportem.

Zwłaszcza kiedy włączymy tv, radio, przeczytamy jakiegoś pismaka, nigdzie nie ma alternatywy.

Po pracy czuję się ociężały, znużony, więc wg mądrych pismaków idę otrzeźwić się wszelkiego rodzaju rekreacyjną aktywnością?

Bolą mnie plecy, kolano, no tak zasiedziałem się przed kompem, więc zestaw ćwiczeń pomoże plecom?

I tak okazuje się, że na wszystko są jakieś ćwiczenia. Tylko jakoś nikt nie mówi, a bardziej nie chce się przyznać, jak skończyły się te jego ćwiczenia. Ile razy słyszę od kumpli: "A wiesz, nie chodzę na siatkówkę, na pływalnię, na siłownię, bo po prostu nie daję rady, to już nie to zdrowie". To co, zaproponuję mu kolejnego instruktora, który dostosuje jego możliwości do ćwiczeń, na które jego wola nie ma ochoty? Po instruktorze będzie rehabilitant, taka jest prawda.



Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Biedrona 25-03-2013, 15:26
Ruch fizyczny i fitness ma również funkcję psychiczną - spotkanie z drugim człowiekiem, odreagowanie stresów. To dobre, nie wiem dokładnie o co Ci chodzi, co Ci się nie podoba? O to, aby nie podejmować się tego w celach schudnięcia, tylko dla przyjemności, tak?
Biedrona! Pieprzysz dziewczyno nie na temat i tym sposobem zaśmiecasz całe forum.

Nie rozumiałam dlaczego ma być broszura o takim zakresie i próbowałam to ustalić, czy chodzi o negację sportu? Pomyślałam sobie, że chodzi o oddzielenie ruchu dla przyjemności, od "katowania" ciała np dla schudnięcia. Być może nie wyraziłam się jasno. 


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Machos 25-03-2013, 17:06
Niemniej umiarkowany ruch to samo zdrowie i jest to bardzo silnie zakorzenione w naszej świadomości.

Poruszam się po domu, wychodzę po zakupy, czytam, piszę, leżę i oglądam, siedzę. Czasem wyskoczę gdzieś dalej coś zwiedzić. To jest umiarkowany ruch i to jest zdrowe. Zabawa z dziećmi, spotkania ze znajomymi, przynoszą bardzo dużo przyjemności.

A i tak uważam, że polacy za mało się ruszają. Trzeba z tym ostrożnie, aby nie "wyszło", że Bioslone jest przeciwnikiem ćwiczeń i ruchu.

Za mało wyżej (jako Polak) napisałem pewnie? Mam cztery dychy, poruszam się normalnie, nic na plecach nie rośnie i jakoś tak się składa, że za dwadzieścia lat, jak nic przypadkowego mi się nie stanie, nie będę musiał korzystać z usług instruktora, czy rehabilitanta.

wytłumaczenie różnicy między "karkołomnym umartwianiem sie ćwiczeniami" a "zdrowym ruchem" jest wbrew pozorom trudne.

Bzdury!

Nie rozumiałam dlaczego ma być broszura o takim zakresie i próbowałam to ustalić, czy chodzi o negację sportu? Pomyślałam sobie, że chodzi o oddzielenie ruchu dla przyjemności, od "katowania" ciała np dla schudnięcia. Być może nie wyraziłam się jasno.  

To może ja dla jasności zapytam: "Czy bez jakiegokolwiek sportu, nawet rekreacyjnego, przede wszystkim tego promowanego przez kolorowe pisma, można być zdrowym i mieć normalną sylwetkę, być szczupłym?" O tym miałaby być broszura, a w niej wypowiedzi osób, które zaprzeczają ogólnie przyjętemu debilizmowi w mainstreamie. Czy to takie trudne?


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Machos 25-03-2013, 17:12
Cytat
Obyśmy nie trafili do szufladki dziwaków, którzy negują wszelki ruch, ludzie bowiem lubią upraszczać, a to na pewno nie będzie zachęcające do tego, aby zainteresować się ideą Bioslone. To tak w ramach ostrzeżenia, aby odpowiednio precyzyjnie tą sprawę poruszyć.
Zgadzam się z Tobą Biedrona. Tym bardziej patrząc na tytuł tego wątku pomyślałem właśnie o tym.

Tak jest! Brońcie instruktorów i dietetyków!

Jadę rowerem z dzieckiem wokół skierniewickiego zalewu po ścieżce rekreacyjnej. Mija mnie trzeci raz koleś biegnący pętlę (pętla ma 5 kilometrów prawie), pytam, po co to robi? Odpowiada, że dla zdrowia.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Romek 25-03-2013, 18:51
Jadę rowerem z dzieckiem wokół skierniewickiego zalewu po ścieżce rekreacyjnej. Mija mnie trzeci raz koleś biegnący pętlę (pętla ma 5 kilometrów prawie), pytam, po co to robi? Odpowiada, że dla zdrowia.
Jedni dla zdrowia biegają a inni jarają. Co cię dziwi?
(http://forum.bioslone.pl/Themes/bisdakworldgreen/images/warnban.gif) A jeszcze inni piszą przez proxy.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Savage7 25-03-2013, 19:04
Mija mnie trzeci raz koleś biegnący pętlę (pętla ma 5 kilometrów prawie), pytam, po co to robi? Odpowiada, że dla zdrowia.

Właśnie zastanawiam się czy będziemy w ograniczonej pojemnościowo broszurze uświadomić społeczeństwu, że takie uprawianie sportu jest niezdrowe. Nawet na naszym forum po przeczytaniu książek Mistrza takie dyskusje się pojawiają i wnioski są takie, że część dyskutujących nie da się przekonać choć ich świadomość w zasadzie powinna być większa niż przeciętnego człowieka.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 25-03-2013, 19:47
Dyskusja przeszła na sportowców, a temat dotyczy dietetyków i instruktorów fitness.
Znam wiele instruktorek, które nie dostosowują intensywności zajęć do możliwości ćwiczącego oraz takich, które są uzależnione od ćwiczeń i nie potrafią przestać nawet wtedy, gdy ich organizm mówi STOP.
Każdy powinien znaleźć sobie dla siebie taką formę ruchu, która sprawia mu radość. A czy to będzie fitness, pływanie, bieganie, spacery czy coś innego to jakie to ma znaczenie. Ważne, by słuchać swojego organizmu i nie robić nic na siłę; ważne by odpuścić jak zaczyna się infekcja albo nie czujemy się na siłach - a nie każdy tak postępuje.
Uważam, że wrzucanie instruktorów fitness do jednego worka i tym samym zaprzeczanie idei rekreacji ruchowej jest złym posunięciem.
Mogę się pod tym podpisać.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Namele2s 25-03-2013, 20:45
Zgadzam się, że słowo 'przeciw' źle się kojarzy. To raczej ma być popchnięcie do zapalenia sie 'czerwonej lampki' w głowie, że coś jest nie tak jak masz nadwagę, niż nastawiania na zaniechanie jakichkolwiek aktywności fizycznych.
Swoją drogą znam wielu 'instruktorów', którzy nie mają pojęcia jak działają stawy i mięśnie, prowadzących zajęcia tak, że od razu wiadomo jakie kto będzie miał kontuzje. Ze sportem jest jak ze zdrowiem, trzeba znać swoje możliwości i umiar. A na pewno nie negować. Jak teraz patrzę na to młode pokolenie, 10-latki spędzające po 4-6 godzin przed komputerem, to tylko można ręce załamać. Nawet ze zdrowym jedzeniem, a z ilością ruchu dużo poniżej minimalnej, daleko się nie zajedzie. Ciało najpierw trzeba wykształcić, a później utrzymywać w formie. Przy takiej broszurze pomyślcie kto bedzie odbiorcą, żeby nie namieszać rodzicom w głowach. A 'oświecony' dorosły znajdzie odpowiedź.

Krótko - nie 'przeciw' a prozdrowotnie.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: scorupion 26-03-2013, 12:05
Broszura ma uświadomić ludziom, ze uprawianie sportu nie jest sposobem na osiągnięcie zdrowia. Piękna i słuszna idea.
W sportowych kręgach, w których ja się obracam wszyscy to wiedzą, nikt nie przychodzi  na turniej żeby zyskać trochę zdrowia, tylko żeby wypluć płuca i dolać rywalom.
Ci, którzy korzystają z usług trenerów mają na celu podniesienie wydolności, cech motorycznych, umiejętności technicznych, taktycznych, mentalnych aby dolać jeszcze większej liczbie przeciwników i jeszcze bardziej wypluć płuca. I wiedzą, że kończy się zakwasami, urazami, przemęczeniem, utratą jakiejś tam części zdrowia.
 


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Anya 26-05-2013, 10:12
Przydałaby się jeszcze broszura dla nauczycieli WF. Oni też mają jakieś idiotyczne pomysły robienia dzieciakom systematycznie zakwasów i wymiotów po lekcji. Dzieciak wraca do domu na 4 łapach z czerwonym przesuszonym gardłem i pada na nos, rano mamusia biegiem do lekarza po "lekarstwa", a lekarz fachowym okiem ocenia i wysyła mamusię z dzieckiem do alergologa. Przecież infekcja powtarza się co tydzień! Kto wie, może trzeba dziecku też coś wyciąć! I tak to się kręci. Do nauczyciela nie można mieć uwag, bo krzewi kulturę fizyczną.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: scorupion 26-05-2013, 10:46
Z nauczycielami dobry pomysł, oni potrafią na przywitanie wiosny zrobić biegi przełajowe dla zupełnie nieprzygotowanych dzieciaków. Kończy się to rzyganiem, zemdleniami i ogólna demolką zdrowia. Albo wyścigi po betonie, albo dziesiątki innych kretyńskich pomysłów. Z drugiej strony lekcje wychowania fizycznego prowadzone przez nauczycielkę od chemii, która pokazuje jak się robi dwutakt, komedia w najlepszym wydaniu. Już lepiej jak rzuci piłkę i idzie na kawę.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Anya 26-05-2013, 10:59
Mój dzieciak ostatnie trzy lata tak właśnie był załatwiany przez nauczyciela WF. Mam plik skierowań do alergologa właśnie na skutek takich "biegów po betonie" na pierwszych godzinach lekcyjnych. Ciekawe ile by kosztowało skorzystanie w takich porad pieniędzy i zdrowia.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Trubadur 26-05-2013, 14:10
Cytat
Z drugiej strony lekcje wychowania fizycznego prowadzone przez nauczycielkę od chemii, która pokazuje jak się robi dwutakt, komedia w najlepszym wydaniu. Już lepiej jak rzuci piłkę i idzie na kawę.
Nie potrzeba nauczycielki od chemii. Przypominam sobie, jak była piłkarka ręczna uczyła nas w zamierzchłych czasach szkoły podstawowej, że w "dwutakcie" dozwolona ilość kroków wynosi trzy. ;)


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Mia 26-05-2013, 17:44
Moja córka po wf, bardzo często ma poprzestawiane kręgi szyjne, albo krótszą jedną nogę. 


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Loret 28-05-2013, 07:45
Kilka razy mówiłam znajomym, że bieganie jest niezdrowe i spotkałam się zawsze z wielkim zdziwieniem i niedowierzaniem. Odnośnie nauczycieli wf to najbardziej śmieszy mnie to, że niektórzy w ogóle nie mają sylwetek sportowych, a wręcz przeciwnie są posiadaczami dużych brzuchów, no i gdzie tu logika?


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Asia61 28-05-2013, 13:11
To zupełnie tak, jak ze stosowaniem wiedzy medycznej we własnym życiu przez lekarzy. Ich średnia przeżywania wynosi coś koło 53 lat.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Anya 28-05-2013, 16:12
Kilka razy mówiłam znajomym, że bieganie jest niezdrowe i spotkałam się zawsze z wielkim zdziwieniem i niedowierzaniem. Odnośnie nauczycieli wf to najbardziej śmieszy mnie to, że niektórzy w ogóle nie mają sylwetek sportowych, a wręcz przeciwnie są posiadaczami dużych brzuchów, no i gdzie tu logika?

Pewnie trenują sumo. :)


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Bitwoman 29-05-2013, 07:22
Kilka razy mówiłam znajomym, że bieganie jest niezdrowe i spotkałam się zawsze z wielkim zdziwieniem i niedowierzaniem. Odnośnie nauczycieli wf to najbardziej śmieszy mnie to, że niektórzy w ogóle nie mają sylwetek sportowych, a wręcz przeciwnie są posiadaczami dużych brzuchów, no i gdzie tu logika?
Dla mnie niezdrowe jest bieganie po asfalcie czy innej twardej nawierzchni, bieganie na czas, czy też robienie wbrew sobie zbyt długich dystansów, bieganie w centrum miasta. Natomiast bieganie po trawie, po specjalnej piance jaka zdarza się na bieżniach, wolnym tempem uważam za zdrowy styl.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Gobel23 18-11-2013, 22:19
Witam.
Dziwi mnie trochę takie arbitralne wypowiadanie się niektórych na temat, w którym nie są zbyt biegli.
Przede wszystkim bieganie jest najbardziej naturalną dla nas formą ruchu.
Dzieci, jeżeli im nie zabraniać głównie biegają, i na pewno im to nie szkodzi. Robią to z natury poprawnie i efektywnie. Potem przychodzi okres uspołeczniania, czyli często ruchowego uwsteczniania i psucia natury (proces rozpoczyna się już w przedszkolu, w szkole z punktu widzenia natury jest już katastrofa). Ilość godzin poświęconych mentalnemu rozwojowi wielokrotnie przerasta tą poświęconą fizycznemu. Nasz mózg ma zaprogramowane ruchy w optymalnej formie, jednak wymaga ich stałego ćwiczenia. Siedzenie przez wiele godzin w ławce, jeżdżenie wszędzie środkami komunikacji, siedzenie w domu, stałe ułatwianie sobie życia, noszenie obuwia, które rzekomo ułatwiając nam życie, uniemożliwia korzystanie z tak dopracowanego cudu jakim jest stopa - to wszystko wpływa niestety na stan fizyczny w jakim dziś znajduje się większość społeczeństw.
Dlatego, jeżeli wasze dzieci mają problem na wfie, to niestety w większości przypadków jest to Wasza wina, drodzy rodzice. Zaniedbania wieku przedszkolnego i wczesnoszkolnego powodują, że dzieci są wrażliwe na każdy, nawet najmniejszy stresor.
Tak wiele pisze się tutaj o toksemii. Eliminacja skutków zatrucia organizmu, które są spowodowane dzisiejszym stylem życia, trwa bardzo długo. Jest to proces wieloletni. Akceptowalne jest zatem wszystko co się z tym wiąże, wszystkie chwilowe niedogodności w imię osiągnięcia prawdziwego zdrowia.
Podobnie jest z fizycznym, ruchowym aspektem naszego istnienia. Ludzie uzależniają się od fizycznego lenistwa jak od przetworzonego jedzenia. Wieloletni wpływ małej aktywności pozostawia w ludziach głębokie zmiany. Próba powrotu do sprawności (część zdrowia) jest męcząca (często bolesna) i czasochłonna. Jednak w ostatecznym rozrachunku niezbędna. Ruch jest katalizatorem wielu procesów (zarówno pod względem chemicznym, jak i fizycznym).

Zakończę oceną ruchu fitness.
Tutaj jest podobnie jak z medycyną, czy dietetyką. Często ludzie z dobrymi intencjami zajmują się tym tematem tak jak ich nauczono. Niestety często błędnie. Jednak jak ktoś jest odpowiednio dociekliwy znajdzie rozwiązania, które są rozsądne i tak jak w większości przypadków zgodne z naturą.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Machos 19-11-2013, 01:10
Ludzie uzależniają się od fizycznego lenistwa jak od przetworzonego jedzenia.

Od siedmiu lat jestem uzależniony od fizycznego lenistwa. Jestem zdrowy!

Wieloletni wpływ małej aktywności pozostawia w ludziach głębokie zmiany.
Stopy mam w porządku, nie krzywię się, nie garbię, nie stękam. Godzinami siedzę przed komputerem. Rozumiem, że pogłębiam zmiany?

Próba powrotu do sprawności (część zdrowia) jest męcząca (często bolesna) i czasochłonna.

Że niby miałbym się katować, żeby do czego wrócić?

Ruch jest katalizatorem wielu procesów (zarówno pod względem chemicznym, jak i fizycznym).

Do czego?

Nasz mózg ma zaprogramowane ruchy w optymalnej formie, jednak wymaga ich stałego ćwiczenia.

O co chodzi?


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 19-11-2013, 06:16
Dziwi mnie trochę takie arbitralne wypowiadanie się niektórych na temat, w którym nie są zbyt biegli.
A zaraz potem arbitralne stwierdzenie:
Przede wszystkim bieganie jest najbardziej naturalną dla nas formą ruchu.
Dla kogo - dla nas? Chyba dla mas ciemnych, łykających propagandową papkę jak leci?

Dzieci, jeżeli im nie zabraniać głównie biegają, i na pewno im to nie szkodzi. Robią to z natury poprawnie i efektywnie. Potem przychodzi okres uspołeczniania, czyli często ruchowego uwsteczniania i psucia natury (proces rozpoczyna się już w przedszkolu, w szkole z punktu widzenia natury jest już katastrofa). Ilość godzin poświęconych mentalnemu rozwojowi wielokrotnie przerasta tą poświęconą fizycznemu. Nasz mózg ma zaprogramowane ruchy w optymalnej formie, jednak wymaga ich stałego ćwiczenia.
Propagandowe fanaberie. Nie tylko dzieci ludzkie, ale dzieci wszystkich ssaków są skore do zabaw, w tym biegania. Ale z tego wyrastają i dorosłe osobniki biegają tylko wówczas, gdy muszą. Koń sam się nie zaprzęga do woza, bo mu brakuje ruchu. Tylko człowiek potrafi być taki głupi, żeby nadaremno tracić energię.

Dzieci nie dlatego nie biorą udziału w zajęciach fizycznych, że nie chcą, ale dlatego, że zajęcia fizyczne zrujnowałyby do reszty ich kruche zdrowie. Przyczyną wad rozwojowych dzieci nie jest brak ruchu, ponieważ brak ruchu jest następstwem arbitralnego nastawienia rodziców do zapobiegania i leczenia chorób wieku dziecięcego, które są im tak samo niezbędne, jak dziecięca potrzeba zabaw ruchowych: http://portal.bioslone.pl/dlaczego_dziecko_rosnie_krzywo


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Osci 19-11-2013, 07:16
Odnośnie biegania, ciekawe informacje, przepisane z innego forum - 'Tłuste życie':

1. Chroniczne kardio doprowadza do migotania przedsionków, czyli szybkiego nieregularnego bicia serca.
Migotanie przedsionków może prowadzić do udaru jak i szybszego spadku zdolności poznawczych
http://www.medicalnewstoday.com/articles/261531.php

Większe ryzyko migotania przedsionków występuje wśród długodystansowców niż u osób nie biegających http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/19633305

U sportowców trenujących dyscypliny wytrzymałościowe występuje większe ryzyko pojawienia się zarówno migotania AL jak i trzepotania przedsionków AFL
http://bjsm.bmj.com/content/46/Suppl_1/i37.full#ref-22

Mechanizm powstawania:
Rozwój AF i AFL u sportowców wytrzymałościowych tłumaczy się: zmianami zapalnymi, powiększeniem przedsionków, poszerzeniem i zwłóknieniem naczyń krwionośnych oraz zwiększeniem napięcia nerwu błędnego.

Mniejsze ryzyko migotania przedsionków u osób spacerujących
http://circ.ahajournals.org/content/118/8/800.abstract?ijkey=678b3f685d0f4ac69f65328d5f174ec5dd8a744c&keytype2=tf_ipsecsha

2. Chroniczne kardio może prowadzić do miażdżycy
Zmiany miażdżycowe prowadzą mogą prowadzić zarówno do udarów, zawałów mięśnia sercowego jak również demencji
http://newsroom.heart.org/news/calcified-plaque-in-arteries-may-213920

Choć to trudne do uwierzenia, ale maratończycy mają większe ryzyko występowania zmian miażdżycowe niż osoby nie trenujące
http://newsroom.heart.org/news/calcified-plaque-in-arteries-may-213920
Problem: maratończycy wydają się być okazem zdrowia.

3. W wyniku chronicznego kardio, organizm zostaje narażony skumulowany stres oksydacyjny i przetrenowanie.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Gobel23 19-11-2013, 10:18
Cieszę się, że ktoś się odezwał.
Piszę o sprawach w których mam nadzieję jestem w miarę biegły. Tak jak Pan, Panie Józefie w sprawach zdrowia. Proszę nie uzurpować sobie prawa do bycia najbieglejszym we wszystkim.
Dieta jest podstawą, to nie ulega wątpliwości. Organizm zatruty ma wiele problemów. I jest to pierwsza kwestia, która powinna być naprawiona.
Jednak, kiedy już uda nam się doprowadzić organizm do stanu na jakim nam zależy, dlaczego mamy przestać się rozwijać. Nie bardzo rozumiem.

Cytat
Od siedmiu lat jestem uzależniony od fizycznego lenistwa. Jestem zdrowy!

To fantastycznie. Ten sam argument wysuwają ludzie, którzy odżywiają się według dzisiejszych norm. Sami wiecie, że pojęcie zdrowia jest dość względne i indywidualne. Dopóki nie naprawimy diety nie wiemy jak czuje się zdrowa osoba. I osoba, która nie ćwiczy nie wie jak czuje się osoba, która jest aktywna.

Cytat
Że niby miałbym się katować, żeby do czego wrócić?

Nikt nie musi się katować. Płynne dojście do funkcjonalnej sprawności nie jest żadną katorgą. Rozsądna praca nad własnym organizmem jest przyjemna, choć czasem trudna (tak samo jak zmiana diety).
I oczywiście na samym końcu jest poziom jaki nas interesuje. Tak jak pisałem, to, że ruch jest dobry, nie znaczy, że wszyscy, którzy go propagują maja rację (przede wszystkim brak holistycznego podejścia do problemu i wsłuchania się w naturę). Próba ciężkiego treningu przy niedoborach substancji odżywczych (nagminne dzisiaj zjawisko) i powszechnym zatruciu organizmu prowadzi do problemów.
Zdrowy organizm natomiast stać na bardzo wiele. I tylko od jednostki zależy jaki poziom będzie dla niej zadowalający.

Cytat
Cytat od: Gobel23  Wczoraj o 22:19
Nasz mózg ma zaprogramowane ruchy w optymalnej formie, jednak wymaga ich stałego ćwiczenia.

O co chodzi?

To proste. Rodzimy się z "oprogramowaniem", które od urodzenia dyktuje nam co robić, aby dojść do sprawności zapewniającej nam przeżycie. Przecież nikt nie uczy dziecka podnosić głowy, turlać się, raczkować, wstawać, potem chodzić i biegać (+ wiele, wiele innych ruchów). Te skomplikowane czynności wymagają od mózgu koordynowania pracy mięśni, które pracują w określonych, wypracowanych przez nas warunkach. Jednakże od momentu, kiedy kulturowo przejmujemy rozwój naszych dzieci, następuje stopniowe zaburzanie tych procesów (i jak ze wszystkim - u jednych proces postępuje szybciej i i jest głębszy, u innych wolniej i płycej). W najprostszych ruchach widać, jak organizm próbuje nadrabiać zaległości, wykorzystując do ruchów mięśnie, które nie są do tego przeznaczone, czy ogranicza ruchomość ze względu na ryzyko uszkodzenia tkanek. To głęboki, ale wart zgłębienia temat. Polecam każdemu. I nie jest związany z żadna papką, czy propagandą (ciekawe ile osób słyszało to napisałem w telewizji, czy przeczytało o tym gazecie).

Cytat
Stopy mam w porządku, nie krzywię się, nie garbię, nie stękam. Godzinami siedzę przed komputerem. Rozumiem, że pogłębiam zmiany?

Co to znaczy stopy mam w porządku? Są opatulone bucikami, które pracują za nie nieustannie. Czy lepsza sprawność jest potrzebna? To sprawa indywidualna. Czy jest możliwa. Oczywiście.

Nie bardzo też rozumiem, co ma do tego siedzenie przed komputerem godzinami. Na tą chwilę, jest to wytrenowana przez Ciebie czynność (niestety nie jest dla Nas naturalna).  Ale jaki wpływ będzie miała na Ciebie za 10/20/30 lat, dopiero się przekonamy.

Cytat
Cytat od: Gobel23  Wczoraj o 22:19
Przede wszystkim bieganie jest najbardziej naturalną dla nas formą ruchu.

Cytat
Dla kogo - dla nas? Chyba dla mas ciemnych, łykających propagandowa papkę jak leci?

Co, w tym co napisałem, jest propagandową papką?
To, że trzeba się ruszać?
Tak samo propagandową papką jest, że trzeba się zdrowo odżywiać.
Więc odżywiajmy się byle jak.
Bieg jest najbardziej naturalną dla Nas formą ruchu. To jak go wykorzystamy (rozsądnie, czy nie) zależy tylko od Nas. Zresztą, nie upieram się przy tym, że trzeba biegać. Można bawić się w inny sposób.

Cytat
Propagandowe fanaberie. Nie tylko dzieci ludzkie, ale dzieci wszystkich ssaków są skore do zabaw, w tym biegania. Ale z tego wyrastają i dorosłe osobniki biegają tylko wówczas, gdy muszą. Koń sam się nie zaprzęga do woza, bo mu brakuje ruchu. Tylko człowiek potrafi być taki głupi, żeby nadaremno tracić energię.

Dokładnie tak. Dzieci ssaków, którymi jesteśmy potrzebują zabawy, aby się dobrze rozwijać. Gdzie tu fanaberie.
Koń nie zaprzęgnie się do wozu, ale chętnie pobiega na wolności.

Dokładnie tak. Głupi człowiek traci energię nadaremnie. A kto zdecyduje, które tracenie energii jest nadaremne? Może chodzić też nie trzeba? Wszystko nam przywiozą.
Ruch jest potrzebny. W jakim wydaniu i natężeniu? To temat na ciekawą rozmowę.

Cytat
Dzieci nie dlatego nie biorą udziału w zajęciach fizycznych, że nie chcą, ale dlatego, że zajęcia fizyczne zrujnowałyby do reszty ich kruche zdrowie. Przyczyną wad rozwojowych dzieci nie jest brak ruchu, ponieważ brak ruchu jest następstwem arbitralnego nastawienia rodziców do zapobiegania i leczenia chorób wieku dziecięcego, które są im tak samo niezbędne, jak dziecięca potrzeba zabaw ruchowych

A kto powiedział, że nie chcą?
Chcą. Jak najbardziej.
I wtedy pojawiają się ostatnie osiągnięcia naszej cywilizacji. Tak, jak Pan napisał. Trucie organizmu, blokowanie mu drogi do samoleczenia. Wciąż jednak nie są to argumenty na poparcie tezy, że ruch jest niepotrzebny.
Zapewnijmy dzieciom warunki do tego, aby mogło naturalnie realizować potrzeby naszego organizmu.

Cytat
Odnośnie biegania, ciekawe informacje, przepisane z innego forum - 'Tłuste życie':

1. Chroniczne kardio doprowadza do migotania przedsionków, czyli szybkiego nieregularnego bicia serca.
Migotanie przedsionków może prowadzić do udaru jak i szybszego spadku zdolności poznawczych
http://www.medicalnewstoday.com/articles/261531.php

Większe ryzyko migotania przedsionków występuje wśród długodystansowców niż u osób nie biegających http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/19633305

U sportowców trenujących dyscypliny wytrzymałościowe występuje większe ryzyko pojawienia się zarówno migotania AL jak i trzepotania przedsionków AFL
http://bjsm.bmj.com/content/46/Suppl_1/i37.full#ref-22

Mechanizm powstawania:
Rozwój AF i AFL u sportowców wytrzymałościowych tłumaczy się: zmianami zapalnymi, powiększeniem przedsionków, poszerzeniem i zwłóknieniem naczyń krwionośnych oraz zwiększeniem napięcia nerwu błędnego.

Mniejsze ryzyko migotania przedsionków u osób spacerujących
http://circ.ahajournals.org/content/118/8/800.abstract?ijkey=678b3f685d0f4ac69f65328d5f174ec5dd8a744c&keytype2=tf_ipsecsha

2. Chroniczne kardio może prowadzić do miażdżycy
Zmiany miażdżycowe prowadzą mogą prowadzić zarówno do udarów, zawałów mięśnia sercowego jak również demencji
http://newsroom.heart.org/news/calcified-plaque-in-arteries-may-213920

Choć to trudne do uwierzenia, ale maratończycy mają większe ryzyko występowania zmian miażdżycowe niż osoby nie trenujące
http://newsroom.heart.org/news/calcified-plaque-in-arteries-may-213920
Problem: maratończycy wydają się być okazem zdrowia.

3. W wyniku chronicznego kardio, organizm zostaje narażony skumulowany stres oksydacyjny i przetrenowanie.

Selektywne podejście do faktów.
Wiemy, że większość ludzi popełnia błędy żywieniowe, bardzo poważne. Stwarza tym niekorzystne warunki do podejmowania wysiłku.
Problem polega jednak nie na tym, że wysiłek powoduje problemy, tylko, że problemy powodują, że wysiłek może się stać niebezpieczny.

Na koniec. Nikogo do ruchu na siłę nie namawiam.
Pracuję z ludźmi od wielu lat. Bardzo często za darmo.
Pragnę tylko zwrócić uwagę, iż jest dla Nas coś tak naturalnego jak jedzenie (w naturze te dwie rzeczy często się łączą).



Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Gibbon 19-11-2013, 10:41
Cytat
Bieg jest najbardziej naturalną dla Nas formą ruchu.

Dlaczego bieg a nie chód jest dla nas najbardziej naturalny?


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 19-11-2013, 10:55
Wkurzają mnie ci ludzie, którzy zamiast chodzić, biegają jak poparzeni. Bieganie jest właściwe raczej dla szczurów.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 19-11-2013, 11:04
Dla mnie sprawność ruchowa jest potwierdzeniem zdrowia fizycznego. To ważne: w tej kolejności - jestem sprawny ponieważ jestem zdrowy, a nie - jestem zdrowy ponieważ wykonuję ćwiczenia fizyczne.
Wyniki, zarówno próby wysiłkowej (znacznie lepsze od średniej dla wieku) jak i uzyskiwane w zawodach, przekonują mnie, że stosowane metody prozdrowotne są skuteczne. Dzięki temu mogę ze spokojnym sumieniem polecać je innym.
Zdrowie ma wartość jeżeli dzięki niemu odczuwamy radość życia. Dla mnie trening i poczucie, że mam sprawne ciało stanowią źródło takiej radości (to coś więcej niż tylko doraźny efekt uwalniania endorfin czy serotoniny).
Inny aspekt, który mnie interesuje, to asceza, czyli kształtowanie charakteru i rozwój duchowy. W tych dziedzinach również odpowiedni trening ciała okazuje się przydatny. Nie chodzi mi o umartwianie się treningiem (unikam bólu, który jest sygnałem ostrzegawczym), ale wkomponowanie go w codzienne życie ze świadomością, że w ten sposób stymuluję wszystkie sfery mojej osoby.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Asceza_moralna
Sądzę, że dla niektórych ludzi aktywność fizyczna jest potrzebna do osiągnięcia harmonii wewnętrznej i wszechstronnego rozwoju (np. grecka paideia http://pl.wikipedia.org/wiki/Paideia ). Z pewnością nie jest to recepta dla wszystkich. To kwestia świadomości i aspiracji.
Żeby sobie nie zaszkodzić trzeba oczywiście poznać swoje możliwości i zaakceptować proces starzenia.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 19-11-2013, 11:20
Żeby sobie nie zaszkodzić trzeba oczywiście poznać swoje możliwości i zaakceptować proces starzenia.
Przyśpieszony, jak rozumiem, wskutek nadmiernej, niczym nieuzasadnionej eksploatacji organizmu.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 19-11-2013, 11:36
Nadmierna nieuzasadniona eksploatacja organizmu kojarzy mi się z obozami pracy przymusowej (np. w kopalni uranu na Kamczatce). Ja podejmuję aktywność fizyczną (pływanie, jogging, rower) wyłącznie dla przyjemności. Czy gdybym tego nie robił starzałbym się wolniej? Badania wysiłkowe tego w moim przypadku nie potwierdzają: starzeję się wolniej od moich rówieśników.
Problem jest bardziej natury egzystencjalnej: czy lepiej żyć krócej i bardziej aktywnie, czy dłużej i mniej aktywnie? Gdyby rzeczywiście taka była alternatywa, to wybrałbym ten pierwszy wariant.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: scorupion 19-11-2013, 11:48
A mnie do głowy by nie przyszło aby trenować dla zdrowia, trenuję bo chce być lepszy od innych co trenują. I dziękuję za uwagę w tym temacie.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Gibbon 19-11-2013, 11:49
Dlaczego test wysiłkowy miałby być miara starzenia się?


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 19-11-2013, 12:03
Dlaczego test wysiłkowy miałby być miara starzenia się?

To wynika z fizjologii.
"Wartość VO2 max wzrasta znacznie w okresie szkolnym, osiągając najwyższe wielkości u przedstawicieli obojga płci między 18 a 20 rokiem życia. Przyczyną tego są zmiany maksymalnych prędkości skurczów serca, które wzrastają w wieku dziecięcym i około 10 roku życia osiągają poziom najwyższy (ponad 200 uderzeń na minutę). W późniejszym okresie dorastania obniżają się stopniowo. Osoby 40 letnie oznaczają się zmniejszeniem wydolności, mierzonej poziomem pułapu tlenowego do 80-90%, osoby 50 letnie do 70-80%, 60 letnie do mniej niż 70%, a około 70 letnie do 50-55%.
Za poziom VO2 max niezbędny do podołania codziennym obowiązkom i utrzymania pożądanej jakości życia przyjmuje się wartość 15-17 mL/kg/min VO2 max. Wielkość tę osiąga się średnio w 74 roku życia, ale może być przesunięta do 88 roku i później przez systematyczną aktywność fizyczną. Do samodzielnego życia, tj. nie wymagającego pomocy fizycznej drugiej osoby, potrzebny jest poziom wydolności równy minimum 13 mL/kg/min VO2 max."
http://pl.wikipedia.org/wiki/Pu%C5%82ap_tlenowy

Mój wynik VO2 max: 47 mL/kg/min (norma dla wieku 36 mL/kg/min). Badanie w 2012 r. (miałem wtedy 58 lat).


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 19-11-2013, 12:20
A mnie do głowy by nie przyszło aby trenować dla zdrowia, trenuję bo chce być lepszy od innych co trenują. I dziękuję za uwagę w tym temacie.
Nie chodzi o trenowanie dla zdrowia, ale o sprawność fizyczną dzięki zdrowiu.
Rywalizacja oczywiście może być celem doraźnym (przyjemnie jest wygrywać). Dla mnie jednak nie jest to najważniejsze. Rówieśników traktuję jako grupę odniesienia, do której porównuję swoje wyniki. Dzięki temu dowiaduję się, że wybrałem właściwą drogę do zdrowia.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: scorupion 19-11-2013, 12:30
Wszystko na tym naszym łez padole jest celem doraźnym, celem ostatecznym jest przeniesienie się do krainy wiecznych łowów. Jedni realizują go siedząc przy komputerze, inni kicając niczym zając.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 19-11-2013, 13:25
Wszystko na tym naszym łez padole jest celem doraźnym, celem ostatecznym jest przeniesienie się do krainy wiecznych łowów. Jedni realizują go siedząc przy komputerze, inni kicając niczym zając.
Piękny bon mot. Ważne żebyśmy się tam spotkali, oczywiście nie w krainie łowów na zające.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Sztygar 19-11-2013, 14:11
Nie chodzi o trenowanie dla zdrowia, ale o sprawność fizyczną dzięki zdrowiu.
Rywalizacja oczywiście może być celem doraźnym (przyjemnie jest wygrywać). Dla mnie jednak nie jest to najważniejsze. Rówieśników traktuję jako grupę odniesienia, do której porównuję swoje wyniki. Dzięki temu dowiaduję się, że wybrałem właściwą drogę do zdrowia.
Ja chociaż mam 58 lat, ale na tyle się nie czuję, dusze mam gdzieś 40-latka. Też lubię sobie pobiegać z raz, dwa w tygodniu. Nie trenuję biegów wyczynowo, ale mam taką potrzebę, albo iść na hale pograć w piłkę, albo pobiegać. Czasem też lubię popływać, również traktuję rówieśników jako punkt odniesienia, ale nie w jakiś zawodach bo takich nie startuję. Tylko jak popatrzę na osoby w moim wieku lub dużo młodsze które po wejściu na drugie piętro mają prawie płuca wyplute, to też uważam że właściwą drogą podążam, i nie widzę nic w tym złego że czasem lubię sobie pobiegać. W końcu zdrowie jest po to aby z niego korzystać.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 19-11-2013, 14:20
Zastanówcie się proszę, jaka jest różnica pomiędzy bieganiem dla przyjemności a ćwiczeniem.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Machos 21-11-2013, 19:17
Cytat
Stopy mam w porządku, nie krzywię się, nie garbię, nie stękam. Godzinami siedzę przed komputerem. Rozumiem, że pogłębiam zmiany?

Co to znaczy stopy mam w porządku? Są opatulone bucikami, które pracują za nie nieustannie. Czy lepsza sprawność jest potrzebna? To sprawa indywidualna. Czy jest możliwa. Oczywiście.

Nie bardzo też rozumiem, co ma do tego siedzenie przed komputerem godzinami. Na tą chwilę, jest to wytrenowana przez Ciebie czynność (niestety nie jest dla Nas naturalna).  Ale jaki wpływ będzie miała na Ciebie za 10/20/30 lat, dopiero się przekonamy.

W butach nie chodzę 24/24.

Wzrok miałem trochę gorszy jakieś 8 lat temu jeszcze. Teraz jest lepszy, odczuwam wyraźną różnicę. Wzrok mi się poprawił a zacząłem już 41 lat. Nie mam problemów z czytaniem z komputera, ale też nie jestem idiotą i słucham, co podpowiada mi organizm, kiedy czuję zmęczone oczy. Najczęściej kładę się spać i wstaję wypoczęty następnego dnia.

Siedzę godzinami, bo uwielbiam czytać książki i info z kompa.

Przede wszystkim bieganie jest najbardziej naturalną dla nas formą ruchu.

Większej głupoty nie czytałem. Otóż uwielbiam obserwować ludzi. Mam taką okazję i widzę ludzi wracających z pracy z kilku dużych firm, fabryk (zawsze po 22.00). I co widzę? Naturalną dla nich formę ruchu. Wracają na piechotę do domu. Nie widzę, żeby biegli.

Rodzimy się z "oprogramowaniem", które od urodzenia dyktuje nam co robić, aby dojść do sprawności zapewniającej nam przeżycie.

I wcale nie o bieganie tutaj idzie.

Żeby sobie nie zaszkodzić trzeba oczywiście poznać swoje możliwości i zaakceptować proces starzenia.
Przyśpieszony, jak rozumiem, wskutek nadmiernej, niczym nieuzasadnionej eksploatacji organizmu.

Normalnie jadam ze dwa, trzy posiłki na dobę. Pojadę na działkę, porobię coś dla przyjemności, jem więcej, przynajmniej o jeden posiłek. Doskonale wiem, ile dni kiedyś musiałem uzupełniać substancje, których brakowało mi po przebiegnięciu 10 czy 15 km, bo organizm się domagał.



Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Gobel23 21-11-2013, 21:49
Cytat
Cytat od: Gobel23  19-11-2013, 10:18
Rodzimy się z "oprogramowaniem", które od urodzenia dyktuje nam co robić, aby dojść do sprawności zapewniającej nam przeżycie.

Cytat
I wcale nie o bieganie tutaj idzie.

Ależ owszem. O bieganie również.
Jeszcze raz to napiszę i wyjaśnię.
Bieganie jest naturalną dla nas formą poruszania się. Nie trzeba uczyć dziecka biegać. Jeżeli nie będziemy mu przeszkadzać, zgodnie z programem nauczy się (nie uczone, nie nauczy się wiązać butów, czytać, czy nawet mówić). Ba, tak samo biega nieuczone dziecko w Afryce, Europie, czy jakimkolwiek innym miejscu na świecie. I, czego nie możecie zrozumieć, będzie to lubiło.

Cytat
Większej głupoty nie czytałem. Otóż uwielbiam obserwować ludzi. Mam taką okazję i widzę ludzi wracających z pracy z kilku dużych firm, fabryk (zawsze po 22.00). I co widzę? Naturalną dla nich formę ruchu. Wracają na piechotę do domu. Nie widzę, żeby biegli.

Przecież nigdzie nie napisałem, że chód jest dla nas nienaturalny - to po prostu wolna, ekonomiczna forma poruszania się.
Czy jest to argument, że bieganie nie jest naturalną formą poruszania się?

A głupotą jest uznawać za argument ostateczny jedynie własne obserwacje i to w dodatku na temat tego co robi większość. Bo większość proszę Pana ludzi po 30tym roku życia mogłoby uczyć się techniki biegania od 5 latków, którym nikt nie skrępował nóg dziwnymi buciorami (narzekacie na farmaceutyczną mafie, ale w kwestii butów już ciężko uwierzyć - buty zastępujące pracę naszego organizmu to kolejny twór produkujący problemy w późniejszym wieku).

Cytat
W butach nie chodzę 24/24.

Wzrok miałem trochę gorszy jakieś 8 lat temu jeszcze. Teraz jest lepszy, odczuwam wyraźną różnicę. Wzrok mi się poprawił a zacząłem już 41 lat. Nie mam problemów z czytaniem z komputera, ale też nie jestem idiotą i słucham, co podpowiada mi organizm, kiedy czuję zmęczone oczy. Najczęściej kładę się spać i wstaję wypoczęty następnego dnia.

Siedzę godzinami, bo uwielbiam czytać książki i info z kompa.

To prawda, czasem Pan ściąga buty. Ale na pewno nie w sytuacjach, które wymagają od stóp wytężonej pracy. A właśnie bieg jest taką sytuacją - stopa z jej układem kości,ścięgien, mięśni, wysklepieniami, układem palców, staw skokowy i mięśnie podudzia amortyzujące bieg, mm. pośladkowe - ten cały układ w marszu jest praktycznie niewykorzystywany.
Proszę pobiegać na bosaka a wszystkiego się Pan dowie.

A z siedzeniem przed komputerem, wciąż nie rozumiem o co chodzi.
Lubi Pan to niech Pan siedzi.
Ja lubię biegać po lesie. Grać w koszykówkę. Lubie walczyć. Lubię się wyczerpać do granic.
Lubie się też uczyć i wręcz nawykowo analizować wszystko co mnie otacza.
Lubię się rozwijać w wielu kierunkach i lubię być skuteczny. Nie lubię za to być zależny, więc jestem sprawny.

Cytat
Normalnie jadam ze dwa, trzy posiłki na dobę. Pojadę na działkę, porobię coś dla przyjemności, jem więcej, przynajmniej o jeden posiłek. Doskonale wiem, ile dni kiedyś musiałem uzupełniać substancje, których brakowało mi po przebiegnięciu 10 czy 15 km, bo organizm się domagał.

A co Pan myślał, że pobiega i będzie jadł mniej? Takie perpetuum mobile?
A ja robię znacznie więcej i uzupełniam je bez problemu.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Machos 22-11-2013, 01:13
Cytat
Cytat od: Gobel23  19-11-2013, 10:18
Rodzimy się z "oprogramowaniem", które od urodzenia dyktuje nam co robić, aby dojść do sprawności zapewniającej nam przeżycie.

Cytat
I wcale nie o bieganie tutaj idzie.

Ależ owszem. O bieganie również.
Jeszcze raz to napiszę i wyjaśnię.
Bieganie jest naturalną dla nas formą poruszania się. Nie trzeba uczyć dziecka biegać. Jeżeli nie będziemy mu przeszkadzać, zgodnie z programem nauczy się (nie uczone, nie nauczy się wiązać butów, czytać, czy nawet mówić). Ba, tak samo biega nieuczone dziecko w Afryce, Europie, czy jakimkolwiek innym miejscu na świecie. I, czego nie możecie zrozumieć, będzie to lubiło.

A dziecko i owszem, niech sobie biega. Ale człowiek dorosły bez biegania ma sprawność zapewniającą mu przeżycie. Sam jestem tego przykładem.

Cytat
Większej głupoty nie czytałem. Otóż uwielbiam obserwować ludzi. Mam taką okazję i widzę ludzi wracających z pracy z kilku dużych firm, fabryk (zawsze po 22.00). I co widzę? Naturalną dla nich formę ruchu. Wracają na piechotę do domu. Nie widzę, żeby biegli.

Przecież nigdzie nie napisałem, że chód jest dla nas nienaturalny - to po prostu wolna, ekonomiczna forma poruszania się.
Czy jest to argument, że bieganie nie jest naturalną formą poruszania się?

Nie! Pan napisał, że przede wszystkim bieganie jest najbardziej naturalną dla nas formą ruchu, nie zacytował tego wpisu, a powinien, bo zaczyna gmatwać wypowiedzi. I do tego wpisu się odniosłem, porównując, że byłbym bardzo zaskoczony, gdybym widział te setki osób wracające do domu z pracy, jak to Pan ujmuje, w najbardziej naturalnej dla nas formie ruchu. A Pan mi tu nagle pisze, że chód jest dla nas taki naturalny.  

Skoro Pan już tak bardzo się upiera, to w końcu wyjaśnijmy jedną rzecz, co jest bardziej nam dorosłym naturalne, bieganie, szybsza, nieekonomiczna forma poruszania się, czy chodzenie, wolna, ekonomiczna forma poruszania się? O sprawność zapewniającą życie nie pytam.

A głupotą jest uznawać za argument ostateczny jedynie własne obserwacje i to w dodatku na temat tego co robi większość.

To się dzieje każdego wieczoru od poniedziałku do piątku i każdy kto będzie w tym miejscu co ja, będzie to widział. Nikt z tych ludzi nie biegnie, tylko idzie. Czy Pan to zrozumiał? Gdy przyjdzie tysiąc osób do miejsca w którym pracuję, włącznie z Panem, zobaczy to co widzę ja, nie będą to tylko moje obserwacje. To jest fakt, który jest akurat argumentem niepodważalnym. Dlaczego oni nie biegną?

Bo większość proszę Pana ludzi po 30tym roku życia mogłoby uczyć się techniki biegania od 5 latków, którym nikt nie skrępował nóg dziwnymi buciorami

Wniosek z tego taki, żebyśmy po śniegu w zimę, albo na deszczu chodzili boso. Dobre!

Niech Pan nie uogólnia, czy bez butów, czy bez, każdy człowiek ma inny, indywidualny sposób poruszania się. Inna sprawa, czy chodzenie sprawia mu problem, bo jest chory, czy nie, bo jest zdrowy.


Cytat
W butach nie chodzę 24/24.

To prawda, czasem Pan ściąga buty. Ale na pewno nie w sytuacjach, które wymagają od stóp wytężonej pracy. A właśnie bieg jest taką sytuacją - stopa z jej układem kości,ścięgien, mięśni, wysklepieniami, układem palców, staw skokowy i mięśnie podudzia amortyzujące bieg, mm. pośladkowe - ten cały układ w marszu jest praktycznie niewykorzystywany.
Proszę pobiegać na bosaka a wszystkiego się Pan dowie.

Nie miewam sytuacji biegowych i nikt nie zmusza mnie do wytężania stóp. Przyjął to Pan do wiadomości? Głęboko gdzieś mam to całe bieganie.

Lubie się też uczyć i wręcz nawykowo analizować wszystko co mnie otacza.

Polecam zwrócić uwagę na ludzi, którzy chodnikiem po skończonej zmianie wracają do domu z większego zakładu pracy.

Cytat
Normalnie jadam ze dwa, trzy posiłki na dobę. Pojadę na działkę, porobię coś dla przyjemności, jem więcej, przynajmniej o jeden posiłek. Doskonale wiem, ile dni kiedyś musiałem uzupełniać substancje, których brakowało mi po przebiegnięciu 10 czy 15 km, bo organizm się domagał.

A co Pan myślał, że pobiega i będzie jadł mniej? Takie perpetuum mobile?
A ja robię znacznie więcej i uzupełniam je bez problemu.

Znowu Pan nie zacytował dwóch wcześniejszych zdań, tylko moją wypowiedź.

Odniosłem się do czegoś zupełnie innego, do przyśpieszonej eksploatacji organizmu, szybszej pracy komórek. 


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Gobel23 22-11-2013, 12:00
Cytat
A dziecko i owszem, niech sobie biega. Ale człowiek dorosły bez biegania ma sprawność zapewniającą mu przeżycie. Sam jestem tego przykładem.

Według tego toku rozumowania, bez prawidłowego odżywiania również można przeżyć, ale nie o tym jest rozmowa, a o jakości życia.
W zasadzie jest mnóstwo ludzi na świecie, którzy przez wiele lat nie wstają z łóżka lub fotela i żyją. Faktycznie w dzisiejszym świecie, aby mieć zapewnione przeżycie nie trzeba wiele.

To, że kulturowo, cywilizacyjnie pozbawiliśmy nasz gatunek konieczności zdobywania pokarmu i obrony przed niebezpieczeństwem z wykorzystaniem sprawności naszego organizmu, w bardzo krótkim (relatywnie do historii gatunku) czasie, ma jednak, czy się to Panu podoba czy nie, pewne implikacje dla zdrowia. Pan po prostu założył, że Pana stan, który pozwala mu wykonywać założone czynności to stan ostateczny, maksymalny i lepszy być nie może. Być może tak jest. Być może jest to kwestia wyboru. Ja doszedłem do takiego stanu organizmu, w którym ruch jest dla niego (dla mnie) po prostu olbrzymią przyjemnością (a nie żadnym katowaniem - to świadczy po prostu o słabej sprawności, lub o tym, ze ktoś właśnie przygotowuje się do olimpiady). Organizm potrzebuje, aby raz na jakiś czas popracować z nim w pełnym zakresie jego możliwości.
Nie musimy również spotykać się z innymi ludźmi by przeżyć, a jednak prawie każdego ciągnie to tego (ciekawe dlaczego?). Zresztą wielu rzeczy nie musimy by przeżyć (jak już napisałem wcześniej, to żaden argument - stworzyliśmy pieniądze, które, że tak powiem, zmieniły zasady gry).
Nie musimy również stymulować naszego umysłu, a jednak głupotę się tu piętnuje bardzo mocno. Do przeżycia mądrość potrzebna nie jest. Czego dowody widać na każdym kroku.

Cytat
Cytat od: Gobel23  Wczoraj o 21:49
Cytat
Cytat
Cytat
Większej głupoty nie czytałem. Otóż uwielbiam obserwować ludzi. Mam taką okazję i widzę ludzi wracających z pracy z kilku dużych firm, fabryk (zawsze po 22.00). I co widzę? Naturalną dla nich formę ruchu. Wracają na piechotę do domu. Nie widzę, żeby biegli.

Przecież nigdzie nie napisałem, że chód jest dla nas nienaturalny - to po prostu wolna, ekonomiczna forma poruszania się.
Czy jest to argument, że bieganie nie jest naturalną formą poruszania się?

Nie! Pan napisał, że przede wszystkim bieganie jest najbardziej naturalną dla nas formą ruchu, nie zacytował tego wpisu, a powinien, bo zaczyna gmatwać wypowiedzi. I do tego wpisu się odniosłem, porównując, że byłbym bardzo zaskoczony, gdybym widział te setki osób wracające do domu z pracy, jak to Pan ujmuje, w najbardziej naturalnej dla nas formie ruchu. A Pan mi tu nagle pisze, że chód jest dla nas taki naturalny. 

Skoro Pan już tak bardzo się upiera, to w końcu wyjaśnijmy jedną rzecz, co jest bardziej nam dorosłym naturalne, bieganie, szybsza, nieekonomiczna forma poruszania się, czy chodzenie, wolna, ekonomiczna forma poruszania się? O sprawność zapewniającą życie nie pytam.

To Pan zaczyna gmatwać. To nie jest rozmowa o przeżyciu, a o jakości życia dzisiaj.
A naturalne są obydwie formy. Gdyby Pan chciał to zrozumiałby wypowiedź. Zamiast tego próbuje się Pan przyczepić do czegoś. Przez miliony lat zarówno jedna (długie marsze w poszukiwaniu jedzenia) jak i druga (biegi z różną szybkością - poszukiwanie jedzenia, polowanie, ucieczka) forma były konieczne do przeżycia. Ja twierdze, że obydwie wciąż są konieczne (i jeszcze wiele innych rzeczy, prócz jedzenia) do utrzymania organizmu w przyzwoitym stanie przez długie lata, Pan ma inne zdanie (być może inny stan nas zadowala).

Cytat
Cytat od: Gobel23  Wczoraj o 21:49
Cytat
A głupotą jest uznawać za argument ostateczny jedynie własne obserwacje i to w dodatku na temat tego co robi większość.
To się dzieje każdego wieczoru od poniedziałku do piątku i każdy kto będzie w tym miejscu co ja, będzie to widział. Nikt z tych ludzi nie biegnie, tylko idzie. Czy Pan to zrozumiał? Gdy przyjdzie tysiąc osób do miejsca w którym pracuję, włącznie z Panem, zobaczy to co widzę ja, nie będą to tylko moje obserwacje. To jest fakt, który jest akurat argumentem niepodważalnym. Dlaczego oni nie biegną?

Znów myli Pan pojęcia. Obserwuje Pan jakiś stan faktyczny i nikt z tym nie polemizuje. Jednak wnioski wyciągane przez Pana to już inna sprawa. Zastosował Pan argument: większość wraca z pracy na piechotę, więc bieg nie jest naturalny, bo przecież gdyby był, to by biegli. A po co Pana zdaniem mieliby biec z pracy? Tak jak ze wszystkim w naturze, potrzebna jest równowaga. Ekonomiczny sposób poruszania dominuje w czasie. Po wysiłku potrzeba czasu, aby powrócić do homeostazy (mechanizm powrotu do homeostazy, jego sprawność, również jest ważna - jak każdy inny zmienia się on wraz ze sprawnością wszystkich układów). Używamy go zatem rozważnie, aby tych mechanizmów nie nadwyrężyć.
Idźmy dalej - większość osób je chleb, więc jest dla nas naturalny. Większość osób gotuje, więc jest to dla nas naturalne. Większość osób łyka lekarstwa, więc jest to dla nas naturalne. Czy ten sposób rozumowania jest sensowny? Natura została mocno stłamszona przez kulturę, cywilizację w której niestety nie wszyscy nam dobrze życzą. Przecież właśnie dlatego znaleźliśmy się na tym forum. Ja staram się spojrzeć szerzej na rozwój człowieka, niż tylko poprzez to co je (choć jak podkreślam, uważam to za warunek zdrowia).

Cytat
Cytat od: Gobel23  Wczoraj o 21:49
Cytat
Bo większość proszę Pana ludzi po 30tym roku życia mogłoby uczyć się techniki biegania od 5 latków, którym nikt nie skrępował nóg dziwnymi buciorami

Wniosek z tego taki, żebyśmy po śniegu w zimę, albo na deszczu chodzili boso. Dobre!

Niech Pan nie uogólnia, czy bez butów, czy bez, każdy człowiek ma inny, indywidualny sposób poruszania się. Inna sprawa, czy chodzenie sprawia mu problem, bo jest chory, czy nie, bo jest zdrowy.

No i znowu wnioski, bo tak mi się wydaje.
Przez miliony lat chodziliśmy boso, a według Pana to śmieszne. Nie trzeba chodzić boso, jak ktoś nie lubi. Nie o tym tutaj mowa. Napisałem, że produkuje się buty, które nam szkodzą. Można używać takich, które są tej wady pozbawione.
Proszę mi napisać, dlaczego pięta w większości butów jest wyżej niż palce, dlaczego zakłada się buty usztywniające kostkę, dlaczego wiele butów ma sztywną podeszwę, dlaczego buty krępują palce, dlaczego w butach do biegania jest amortyzacja, stabilizacja, kontrola ruchu?

Co to znaczy, że każdy człowiek ma inny indywidualny sposób poruszania się? To znaczy, że Chińczycy chodzą tyłem, a Japończycy stawiają najpierw palce? Program jest jeden. Odstępstwa determinuje środowisko. Jednak, poza patologią wciąż podobieństwo (niemalże 100% jednakowość) jest olbrzymie, bez względu na szerokość geograficzną.

Cytat
Nie miewam sytuacji biegowych i nikt nie zmusza mnie do wytężania stóp. Przyjął to Pan do wiadomości? Głęboko gdzieś mam to całe bieganie.

Doszliśmy do sedna sprawy. Trzeba było napisać na początku, że gdzieś ma Pan bieganie, a nie wysilać się na słabą krytykę.


Cytat
Cytat od: Gobel23  Wczoraj o 21:49
Cytat
Cytat
Cytat
Normalnie jadam ze dwa, trzy posiłki na dobę. Pojadę na działkę, porobię coś dla przyjemności, jem więcej, przynajmniej o jeden posiłek. Doskonale wiem, ile dni kiedyś musiałem uzupełniać substancje, których brakowało mi po przebiegnięciu 10 czy 15 km, bo organizm się domagał.

A co Pan myślał, że pobiega i będzie jadł mniej? Takie perpetuum mobile?
A ja robię znacznie więcej i uzupełniam je bez problemu.
Znowu Pan nie zacytował dwóch wcześniejszych zdań, tylko moją wypowiedź.

Odniosłem się do czegoś zupełnie innego, do przyśpieszonej eksploatacji organizmu, szybszej pracy komórek. 

Proszę zatem o stworzenie poradnika, które czynności ponad podstawową przemianę materii warto podejmować, a których nie.
Siedząc przed komputerem i stukając w klawiaturę przyczynia się Pan do szybszego zużycia komórek układu nerwowego. Nie szkoda Panu?

Ja mam tętno spoczynkowe 45 uderzeń serca na minutę. Zwykły Kowalski w moim wieku 70. Zatem w każdej minucie statystyczny Kowalski używa serca 1,5 x częściej niż ja. A Pan?


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Sztygar 22-11-2013, 13:56
Po co Wy prowadzicie jałową rozmowę? Jednemu podoba się Kasia, drugiemu podoba się Marysia. Ja pojmuję to tak, zdrowie jest po to aby zrobić z niego użytek, i korzystać. Jeśli ktoś ma zdrowie i lubi siedzieć przed komputerem jego sprawa, komputer to też urządzenie i w jakimś stopniu promieniuje, ale żyjemy w dobie komputerów. Jeśli ktoś lubi sobie pobiegać od czasu do czasu tak jak ja, będąc zdrowym nie widzę nic w tym złego. Ktoś może powiedzieć możesz pospacerować zamiast biegać, owszem mogę ale nie muszę, więc wybieram na co mam ochotę. Równie dobrze można powiedzieć idąc na basem (też robiąc ze zdrowia użytek) zamiast pływać, chodź po dnie. Jak ktoś lubi niech chodzi po dnie, a jak ktoś nie lubi niech nie chodzi na basen. Oczywiście nie twierdzę że te wszystkie rzeczy są niezbędne dla zdrowia.
Oczywiście można powiedzieć tak jak wcześniej było tu pisane po co marnować energię? W takim razie co począć z kobietami? Uprawiając igraszki łóżkowe też przy tym tracimy energię, a facet dodatkowo który nie planuje potomstwa też traci przy tym „drogocenny życiodajny płyn”.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 22-11-2013, 13:59
Nam tylko chodzi o obalenie mitu - sport to zdrowie. O nic więcej.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Udana 22-11-2013, 14:21
Ja mam tętno spoczynkowe 45 uderzeń serca na minutę.
To już prawiewskazanie na rozrusznik.

Ale tak serio Gobel23, podziawiam argumentację i to mnie przekonuje:
Natura została mocno stłamszona przez kulturę, cywilizację w której niestety nie wszyscy nam dobrze życzą.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: scorupion 22-11-2013, 14:31
Ja mam tętno spoczynkowe 45 uderzeń serca na minutę.
To już prawie wskazanie na rozrusznik.
Ja 40 i nie potrzebuję żadnego rozrusznika.

 
Nam tylko chodzi o obalenie mitu - sport to zdrowie. O nic więcej.
A to broszura nie powinna mieć innego tytułu?
A w ogóle znam kilka osób, które szczycą się brakiem sprawności fizycznej, bo reszta też jej nie ma, ale na wszelki wypadek unikają tego tematu.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: JerzyP 22-11-2013, 23:13
Ten wątek jest tak znamienny, że postanowiłem napisać, co ja myślę o tych pięknych zmaganiach o pietruchę na zdrowotnym forum Biosłone. Już teraz wiecie, dlaczego prawdziwy Biosłonejczyk jest zdrowy i na czym tak naprawdę, polega ten fenomen zdrowia Biosłone.

Zdrowie prawdziwego Biosłonejczyka, wynika z utrzymywania ciągłej gotowości do walki o pietruchę. Ciągłego pogotowia do ataku, lub ucieczki i wycofania się na ustaloną pozycję. Są to atawistyczne pozostałości, po dawnych przodkach, którzy żyli w grupach, ciągle walczących ze sobą. Raz się bili, raz uciekali.

Nie potrzeba było im, nowoczesnych technologii, sportowych butów i innych gadżetów. Wystarczyło wrzucić, pietruchę w środek gromady i zaczynała się walka. Właśnie, taka walka i przepychanki utrzymują w zdrowiu, rasowego Biosłonejczyka. On, nie ma czasu ani możliwości, aby być słabym, lub gorzej - chorym. Jeszcze gorzej jest, gdy się do tego przyzna.

Reszta mu tak dokopie, że się mu odechce wszystkiego. Zauważyłem, choćby po sobie, że ten co zaprzestaje walki o pietruchę, traci siły i chęć do niej. Jego organizm przestaje się pobudzać. A po jakimś czasie patrzy na wszystko z politowaniem i sam się dziwi jak można tyle pary puszczać w gwizdek.

Nie takie, jest zadanie tego forum. Ciągła rywalizacja, brak wspólnoty i solidarności, ma zły wpływ na główny nurt Biosłone. Jasno z tego wynika, że Biosłonejczyk utrzymuje zdrowie dzięki rywalizacji. Gdy tej zabraknie zaczyna chorować.

Dlatego Mądry, wrzuca pietruchę do kotła i zabawa trwa, a do tego wszyscy zachowują wspaniałe zdrowie - Biosłone górą! Zastanówcie się nad tym. Ciekawe do jakich wniosków dojdziecie. Czy sport i temu podobne, nie zejdą na plan dalszy. I wtedy zastanówcie się, po co tu jesteście.

Ci co wierzą w Boga wiedzą, że dla ludzi - prawdziwych ludzi, jest tylko jedno przykazanie, które brzmi - Nie bedziesz miał Bogów cudzych przede mną i będziesz kochał bliźniego swego jak siebie samego.To jest przykazanie dla ludzi.

Reszta z dekalogu jest dla zwierząt. To zwierzętom trzeba mówić, żeby nie kraść, nie zabijać, nie pożądać, czcić ojca i matkę. Prawdziwemu człowiekowi, Bóg tego nie mówi. Prawdziwy człowiek, to wie i żyje ciesząc się dniem dzisiejszym.

Proponuję zewrzeć szeregi i zająć się zdrowiem. Wykorzystajmy to, że Stwórca kocha nas wszystkich jednakowo. Waśnie i spory, a w tym przykazania są dla zwierząt.

Ludzie razem, dążą do jednego celu. Myślę, że szczególnie Ci, co manifestują swoją przynależność do Boga, zrobią Mu, w swoim sercu więcej miejsca, a dla swoich bliźnich będą podporą. Tu, tkwi tajemnica sukcesu. Bądźcie razem, w dążeniu do jednego celu. Zaprzestańcie sporów i przepychanek ale pamietajcie, że wtedy zdrowie trzeba czerpać z jedności, bo w niej jest moc i siła.

Moc ze sporów, jest zła i zawsze, źle się kończy. To, tylko kwestia czasu a uznacie, że to prawda.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Udana 23-11-2013, 13:31
Panie Jerzy, w tym wątku to raczej polemika niż jakiś wieki spór czy kłótnia. Wymiana myśli na temat sportu, który nie zawsze jest zdrowiem, ale może dawać dużo radości.

Dzięki takiej wymianie zdań można coś dla siebie znaleźć i nie jest to jałowe jak napisał Sztygar, bo pokazuje, jak różnie ludzie myślą i jakie mają przekonania. To uczy słuchania innych opinii niż tylko moje.

A różnorodność wśród ludzi jest dla mnie wartością, a nie problemem. Przecież nie chodzi nam, o to, żeby wszyscy jednakowo myśleli i postępowali, odczuwali, i pragnęli...To już było i na szczęście nie wyszło.

Ja "chodzę z kijami" i sprawia mi to ogromną frajdę, kiedy zaczynałam parę lat temu krzyczeli za mną "a gdzie pani ma narty", kpili. Trudno się czymś takim przejmować, gdy chodzi się dla przyjemności, chociaż czasem przychodzę zmęczona, to sprawia mi to radość.
No ale moje serce nadal bije ok. 70 u/min. Nie chce inaczej!


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: scorupion 23-11-2013, 14:29
Wykorzystajmy to, że Stwórca kocha nas wszystkich jednakowo.
Całe szczęście, że jednakowo, bo nie chciałbym być w skórze kalekich, chorych, mocno cierpiących, gdyby ich kochał trochę mniej.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: JerzyP 23-11-2013, 21:17
Udana! Zastanawiam się, co chcesz nam przekazać. To, że jest to polemika, czy to, że chodzisz z kijami. Z mojego punktu widzenia, obie te wieści są dobre. Jeżeli to jest polemika, to spada mi kamień z serca, że nie ma tu kłótni. Druga informacja też jest fajna - idziesz w dobrą stronę. Czuję, że martwi Cię ten puls 70 - tak?

Sęk, jest jednak w tym, że ja taką polemikę czytam, od samego początku i boli mnie to, że zawsze tkwi w niej zadra. Jakoś ludzie nie mogą dojść, do porozumienia, nawet w błachych sprawach. Może jednak to, jednoczy ludzi ze sobą. Ma to, swoją historię dziejową, bo zawsze jednoczymy się wobec wspólnego wroga zewnętrznego. Gdy on znika, solidarność w narodzie też.

Wróćmy jednak do polemiki. Jakoś, nikt nie kwapi się odpowiedzieć, na pytanie Mistrza o różnicę w bieganiu dla przyjemności a ćwiczeniem. Mistrz, jak zwykle dotknął, meritum sprawy. Jest tu różnica, która dla nas w BPP ma decydujące znaczenie. Według mnie bieganie dla przyjemności, prostą drogą prowadzi do zdrowia. Ćwiczenia zaś prowadzą w kierunku wyczynu. Są czasem, ciężką harówą na granicy, wytrzymałości organizmu.
Wszyscy wiemy, że organizm tego nie lubi. Albo skarci nas bardzo szybko, albo zapisze i doda do następnych obciążeń. Oczywiście jest to moje zdanie, które chciałem wyrazić zwięźle. Chętnie zobaczę, co napiszą inni.

Skorupion Ty jesteś, krótkodystansowym prześmiewcą. Powiedz, czy cieszysz się, że Ciebie Stwórca też kocha jednakowo, czy nie. I, co ze sportem, ma wspólnego wskazanie na ludzi chorych, kalekich i dotkniętych różnymi klęskami. Powiedz proszę, co chciałeś tak naprawdę powiedzieć. O wiarę Cię nie pytam, bo to Twoja prywatna sprawa. Dobrze by jednak było, abyś w końcu napisał coś od siebie. Skończ, z tymi cytatami i powiedz co naprawdę, czujesz i myślisz. Może nie jestem taki bystry jak Ty, ale widzę w Tobie punkciarza, który zbiera punkty za jedno zdanie komentarza do długiego cytatu. Jesteś już starym Wygą. Powiedz coś o sobie.  Przecież musisz coś czuć, nawet przy pulsie 40. Jedno jest pewne. Trenujesz aby być lepszym od innych. Poznajmy się bliżej, powiedz co trenujesz, poproszę o jakieś wskazówki. Może skorzystam na zdrowiu dzięki Tobie i będę Ci wdzięczny. Jesteś kopalnią wiedzy. Podziel się nią, bo Ci ta łódka w końcu zatonie. A tak przy okazji, powiedz jak Ty to robisz, że cały czas pływasz w popsutej łodzi. Trochę dobrej woli i tematów masz pełno. Czy ciągle chcesz korzystać z " odbicia" od tego co napiszą inni. Ty zaś łaskawie pochwalisz albo wyśmiejesz swoim zwyczajem. Wyczuwam, że nosisz skórę w której, być nie chcesz. Stąd ten sarkazm. Otwórz się, to Ci tylko pomoże. Tak czuję i myślę.







Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Misiek 23-11-2013, 23:28
Skorupion Ty jesteś, krótkodystansowym prześmiewcą.  Skończ, z tymi cytatami i powiedz co naprawdę, czujesz i myślisz.   Jesteś kopalnią wiedzy. Podziel się nią, bo Ci ta łódka w końcu zatonie.  Czy ciągle chcesz korzystać z " odbicia" od tego co napiszą inni. Ty zaś łaskawie pochwalisz albo wyśmiejesz swoim zwyczajem. Wyczuwam, że nosisz skórę w której, być nie chcesz. Stąd ten sarkazm. Otwórz się, to Ci tylko pomoże. Tak czuję i myślę.
To bardzo trafny rys charakterologiczny, Skorpionie... Chowasz się za parawanem sarkazmu, tak jakbyś ukrywał swoje prawdziwe oblicze. Przypominasz mi mitologicznego Sfinksa, który nękał innych, aż do momentu, kiedy odkryto jego tajemnicę... Może rzeczywiście dla Twojej higieny psychicznej lepiej by było, abyś odsłonił przyłbicę. My tez byśmy na tym zyskali, bo przecież tak dużo masz nam do przekazania. Tylko coś  Ciebie powstrzymuje, masz jakąś blokadę. Zupełnie niepotrzebnie, zaufaj ludziom - nawet jeśli w przeszłości doświadczyłeś dużo zła... Życzę Ci tego, bo będzie Ci z takim nastawieniem łatwiej.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: scorupion 24-11-2013, 09:39
Nic z tych rzeczy co wypisaliście, mam po prostu specyficzne poczucie humoru i rozbawiło mnie, że  Bóg w swej dobroci i jednakowej miłości do wszystkich jednym dał urodę, zdrowie i wszystkie bogactwa świata, a zdecydowanej większości życie krótkie, marne i pełne cierpienia.

Skończ, z tymi cytatami
Z jakimi? Cytuję tylko kiedy to jest konieczne, np. w polemice ze Sztygarem, który zresztą po przeczytaniu tych cytatów napisał, że ich nie ma hehehe. Albo jak nawiązuję do czyjejś wypowiedzi, chociażby w tej chwili. Nie przedstawiam cytatów zamiast swoich myśli.

Co do pytania Mistrza trudno mi odpowiedzieć, albowiem ja ćwiczę i ciężko trenuję dla przyjemności i nie jest to przyjemność wynikła z wydzielania endorfin tylko z faktu ogrywania takich samych jak ja.

A dalej nie wiem czemu broszura ma mieć taki tytuł, skoro chodzi o obalenie mitu, że sport to zdrowie. Z tym mitem oczywiście się nie zgadzam, chociażby na podstawie własnych doświadczeń, pisałem wcześniej, że jest na odwrót... do uprawiania sportu trzeba mieć żelazne zdrowie.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 24-11-2013, 09:48
Z tym mitem oczywiście się nie zgadzam, chociażby na podstawie własnych doświadczeń, pisałem wcześniej, że jest na odwrót... do uprawiania sportu trzeba mieć żelazne zdrowie.
No, to jest właśnie obalenie mitu, że sport to (w domyśle: daje) zdrowie. Jest akurat odwrotnie - trzeba mieć żelazne zdrowie, żeby poświęcić je na ogranie takich samych ... W kropki można sobie wstawić dowolny epitet.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: scorupion 24-11-2013, 10:00
A z jakiej paki epitet? To jest prywatna sprawa każdego co robi, aby nie szkodził innym. Kłania się rzymska maksyma, że chcącemu nie dzieje się krzywda.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 24-11-2013, 10:19
http://sjp.pl/epitet
Chodzi o pierwsze, podstawowe znaczenie tego słowa.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Machos 24-11-2013, 19:33
Cytat
A dziecko i owszem, niech sobie biega. Ale człowiek dorosły bez biegania ma sprawność zapewniającą mu przeżycie. Sam jestem tego przykładem.

Pan po prostu założył, że Pana stan, który pozwala mu wykonywać założone czynności to stan ostateczny, maksymalny i lepszy być nie może. Być może tak jest. Być może jest to kwestia wyboru.

Wychodzę z założenia, że lepsze jest wrogiem dobrego.

Cytat
A dziecko i owszem, niech sobie biega. Ale człowiek dorosły bez biegania ma sprawność zapewniającą mu przeżycie. Sam jestem tego przykładem.

Organizm potrzebuje, aby raz na jakiś czas popracować z nim w pełnym zakresie jego możliwości.

Od wielu lat nie mam potrzeby pracy z organizmem w pełnym zakresie jego możliwości, po prostu słucham, co podpowiada mi mój organizm.

Większej głupoty nie czytałem. Otóż uwielbiam obserwować ludzi. Mam taką okazję i widzę ludzi wracających z pracy z kilku dużych firm, fabryk (zawsze po 22.00). I co widzę? Naturalną dla nich formę ruchu. Wracają na piechotę do domu. Nie widzę, żeby biegli.

Cytat
Przecież nigdzie nie napisałem, że chód jest dla nas nienaturalny - to po prostu wolna, ekonomiczna forma poruszania się.
Czy jest to argument, że bieganie nie jest naturalną formą poruszania się?

Cytat
Nie! Pan napisał, że przede wszystkim bieganie jest najbardziej naturalną dla nas formą ruchu, nie zacytował tego wpisu, a powinien, bo zaczyna gmatwać wypowiedzi. I do tego wpisu się odniosłem, porównując, że byłbym bardzo zaskoczony, gdybym widział te setki osób wracające do domu z pracy, jak to Pan ujmuje, w najbardziej naturalnej dla nas formie ruchu. A Pan mi tu nagle pisze, że chód jest dla nas taki naturalny.  

Skoro Pan już tak bardzo się upiera, to w końcu wyjaśnijmy jedną rzecz, co jest bardziej nam dorosłym naturalne, bieganie, szybsza, nieekonomiczna forma poruszania się, czy chodzenie, wolna, ekonomiczna forma poruszania się? O sprawność zapewniającą życie nie pytam.

Cytat
A naturalne są obydwie formy. Gdyby Pan chciał to zrozumiałby wypowiedź. Zamiast tego próbuje się Pan przyczepić do czegoś. Przez miliony lat zarówno jedna (długie marsze w poszukiwaniu jedzenia) jak i druga (biegi z różną szybkością - poszukiwanie jedzenia, polowanie, ucieczka) forma były konieczne do przeżycia. Ja twierdze, że obydwie wciąż są konieczne (i jeszcze wiele innych rzeczy, prócz jedzenia) do utrzymania organizmu w przyzwoitym stanie przez długie lata, Pan ma inne zdanie (być może inny stan nas zadowala).

Zamiast ciągle ganiać za zwierzyną, czy długodystansowego marszu w poszukiwaniu jedzenia, człowiek zaczął używać inteligencji i zaczął robić zasadzki, kopać doły, rzucać kamieniami, toporkami, dzidami, strzelać strzałami, itd. Daleko mu było do epoki rolnictwa.

Nie ma wątpliwości, że inny stan nas zadowala. Wstaję rano, nie biegam, tylko idę do łazienki, do kuchni, wychodzę z domu i tak do końca dnia. Mnie nie boli, nie strzyka, nie mam wady postawy, jestem sprawny na poziomie, który zadowala mój organizm. To ja go słucham, nie on mnie, chyba że potrzebuję czasem ciężej pracować, wtedy on nie ma wyboru i zaciągam u niego kredyt ale spłacam go szybko. Nie zapominam i daję mu dłużej odpocząć. Taka to nasza współpraca, bez potrzeby niczego mu nie narzucam.

Tak jak ze wszystkim w naturze, potrzebna jest równowaga. Ekonomiczny sposób poruszania dominuje w czasie. Po wysiłku potrzeba czasu, aby powrócić do homeostazy (mechanizm powrotu do homeostazy, jego sprawność, również jest ważna - jak każdy inny zmienia się on wraz ze sprawnością wszystkich układów). Używamy go zatem rozważnie, aby tych mechanizmów nie nadwyrężyć.

Po co tracić czas na regenerację, powrót do homeostazy po wysiłku, skoro można organizm wykorzystywać cały czas na jego poziomie sprawności, z przerwą na nocny sen, co zresztą czynię. Rozumiem, że dobrze wykorzystuję ekonomiczny sposób (w tym poruszanie się) zarządzania swoim organizmem?

Idźmy dalej - większość osób je chleb, więc jest dla nas naturalny. Większość osób gotuje, więc jest to dla nas naturalne. Większość osób łyka lekarstwa, więc jest to dla nas naturalne. Czy ten sposób rozumowania jest sensowny? Natura została mocno stłamszona przez kulturę, cywilizację w której niestety nie wszyscy nam dobrze życzą.

Proszę Pana! Jedzenie, picie, łykanie jest przecież czynnością naturalną i nie większość, a wszyscy tak robią. Inna sprawa, co się łyka, je i pije. Ja zastanawiam się jeszcze nad jedną bardzo ważną rzeczą, której nie należy przeoczyć, a mianowicie w jaki sposób ta czynność się odbywa. Jedni przecież, analogicznie do biegania, jedzą szybko, a inni wolno, analogicznie do ekonomicznego poruszania się, czyli chodzenia.

W chodzenie, jedną z form możliwości przemieszczania się wyposażyła nas natura, w chleb i makarony już nie.

Co do gotowania (bo mowa o tej mocno stłamszonej naturze przez kulturę), przodkowie – myśliwi zbieracze znali przecież ogień i większość go wykorzystywała, więc też zmieniali naturę, pytanie, czy im to wychodziło na zdrowie.

Cytat
Bo większość proszę Pana ludzi po 30tym roku życia mogłoby uczyć się techniki biegania od 5 latków, którym nikt nie skrępował nóg dziwnymi buciorami

Wniosek z tego taki, żebyśmy po śniegu w zimę, albo na deszczu chodzili boso. Dobre!

Niech Pan nie uogólnia, czy bez butów, czy bez, każdy człowiek ma inny, indywidualny sposób poruszania się. Inna sprawa, czy chodzenie sprawia mu problem, bo jest chory, czy nie, bo jest zdrowy.

Cytat
Co to znaczy, że każdy człowiek ma inny indywidualny sposób poruszania się? To znaczy, że Chińczycy chodzą tyłem, a Japończycy stawiają najpierw palce? Program jest jeden. Odstępstwa determinuje środowisko. Jednak, poza patologią wciąż podobieństwo (niemalże 100% jednakowość) jest olbrzymie, bez względu na szerokość geograficzną.

A co Pan ślepy? Jeden ma krok dłuższy, inny krótszy, mniej lub bardziej ociężały, jeden stawia stopy bardziej na zewnątrz, inny do wewnątrz, jeden podnosi kolana wyżej, inny niżej. Przecież to widać. Akurat mieszkam w bloku i na klatce po schodach często chodzą ludzie. Wiem, tak ze słuchu bez otwierania drzwi, kto wchodzi, bądź schodzi, a Pan mi tu o programie jednakowym dla wszystkich pisze.

Cytat
Cytat
Normalnie jadam ze dwa, trzy posiłki na dobę. Pojadę na działkę, porobię coś dla przyjemności, jem więcej, przynajmniej o jeden posiłek. Doskonale wiem, ile dni kiedyś musiałem uzupełniać substancje, których brakowało mi po przebiegnięciu 10 czy 15 km, bo organizm się domagał.

A co Pan myślał, że pobiega i będzie jadł mniej? Takie perpetuum mobile?
A ja robię znacznie więcej i uzupełniam je bez problemu.
Znowu Pan nie zacytował dwóch wcześniejszych zdań, tylko moją wypowiedź.

Odniosłem się do czegoś zupełnie innego, do przyśpieszonej eksploatacji organizmu, szybszej pracy komórek.  

Cytat
Siedząc przed komputerem i stukając w klawiaturę przyczynia się Pan do szybszego zużycia komórek układu nerwowego. Nie szkoda Panu?

W przeciwieństwie do Pana zużywam tylko część jednego układu – OUN.

Ja mam tętno spoczynkowe 45 uderzeń serca na minutę. Zwykły Kowalski w moim wieku 70. Zatem w każdej minucie statystyczny Kowalski używa serca 1,5 x częściej niż ja. A Pan?

50 do 60 na minutę podczas siedzenia, podczas snu czy po przebudzeniu się jeszcze wolniej.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Gobel23 24-11-2013, 22:44
Cytat
Wychodzę z założenia, że lepsze jest wrogiem dobrego.

Pana prawo. Ja raczej staram się przemyśleć decyzje.

Cytat
Zamiast ciągle ganiać za zwierzyną, czy długodystansowego marszu w poszukiwaniu jedzenia, człowiek zaczął używać inteligencji i zaczął robić zasadzki, kopać doły, rzucać kamieniami, toporkami, dzidami, strzelać strzałami, itd. Daleko mu było do epoki rolnictwa.

Nie ma wątpliwości, że inny stan nas zadowala. Wstaję rano, nie biegam, tylko idę do łazienki, do kuchni, wychodzę z domu i tak do końca dnia. Mnie nie boli, nie strzyka, nie mam wady postawy, jestem sprawny na poziomie, który zadowala mój organizm. To ja go słucham, nie on mnie, chyba że potrzebuję czasem ciężej pracować, wtedy on nie ma wyboru i zaciągam u niego kredyt ale spłacam go szybko. Nie zapominam i daję mu dłużej odpocząć. Taka to nasza współpraca, bez potrzeby niczego mu nie narzucam.

Z tymi kamieniami, to za bardzo nie rozumiem, czego dotyczy argument. Czy chce Pan napisać, że nagle staliśmy się tak inteligentni, że sprawność przestała być konieczna? Historia takiego wpływu jest tak młoda, że w porównaniu z czasem naszej ewolucji trudno zauważalna.

Zresztą skutki rozwoju inteligencji widzimy dzisiaj bardzo dobrze.

Ja, ja, ja. A Pan tak jakby ten temat dotyczył tylko tego, czy Pan będzie biegał. Pan nie biega, inni biegają. Argumentacja z Pana strony ma pewien schemat. Jeżeli Ja tego nie robię i nie czuję to jest złe, chyba, że czasem poczuję, to wtedy znaczy, że jest dobre. Proszę sprawdzić czego dotyczy temat, bo się Panu odjechało troszeczkę.

A owszem. Narzuca mu Pan stale. Choćby godzinami siedzenia przed komputerem, o czym Pan pisał. Ja (Pan) lubię, więc jest dobre. Jak jest zimno, lub gorąco to pewnie też Pan nie wychodzi, bo homeostaza będzie zagrożona.

Na tym to właśnie polega. Robiąc pewne rzeczy poszerzamy wachlarz możliwości organizmu. Homeostazę tracimy i odzyskujemy (po to mamy te mechanizmy). A jak to robimy rozsądnie to te mechanizmy usprawniamy.

Cytat
Po co tracić czas na regenerację, powrót do homeostazy po wysiłku, skoro można organizm wykorzystywać cały czas na jego poziomie sprawności, z przerwą na nocny sen, co zresztą czynię. Rozumiem, że dobrze wykorzystuję ekonomiczny sposób (w tym poruszanie się) zarządzania swoim organizmem?

Tak jak napisałem. Świat nas otaczający cały czas zaburza homeostazę naszego organizmu. My nieustannie to robimy. Chociażby jedząc. Zmieniając temperaturę otoczenia. Emocjami. Zabawą. Wysiłkiem. Pracą (umysłową również).
Wszystko co robimy, robimy na poziomie sprawności naszego organizmu, inaczej nie chce być. Pan robi wszystko na minimum sprawności swojego organizmu. Pana wybór, jak już pisałem wcześniej.

Cytat
Cytat od: Gobel23  22-11-2013, 12:00
Cytat
Idźmy dalej - większość osób je chleb, więc jest dla nas naturalny. Większość osób gotuje, więc jest to dla nas naturalne. Większość osób łyka lekarstwa, więc jest to dla nas naturalne. Czy ten sposób rozumowania jest sensowny? Natura została mocno stłamszona przez kulturę, cywilizację w której niestety nie wszyscy nam dobrze życzą.

Proszę Pana! Jedzenie, picie, łykanie jest przecież czynnością naturalną i nie większość, a wszyscy tak robią. Inna sprawa, co się łyka, je i pije. Ja zastanawiam się jeszcze nad jedną bardzo ważną rzeczą, której nie należy przeoczyć, a mianowicie w jaki sposób ta czynność się odbywa. Jedni przecież, analogicznie do biegania, jedzą szybko, a inni wolno, analogicznie do ekonomicznego poruszania się, czyli chodzenia.

W chodzenie, jedną z form możliwości przemieszczania się wyposażyła nas natura, w chleb i makarony już nie.

Co do gotowania (bo mowa o tej mocno stłamszonej naturze przez kulturę), przodkowie – myśliwi zbieracze znali przecież ogień i większość go wykorzystywała, więc też zmieniali naturę, pytanie, czy im to wychodziło na zdrowie.

Ukazywałem tylko Pański tok rozumowania. Oczywiście błędny.
Dzisiaj większość robi mnóstwo rzeczy wbrew naturze (co rzecz jasna uniemożliwia używanie działania większości jako wyznacznika działań zgodnych z naturą - co próbował Pan uczynić w poprzednich postach).

Wszystko w życiu możemy robić szybko lub wolno. Możemy decydować. Tylko niektóre wybory będą zgodne z naturą, inne nie.

Cytat
Cytat
Cytat
Co to znaczy, że każdy człowiek ma inny indywidualny sposób poruszania się? To znaczy, że Chińczycy chodzą tyłem, a Japończycy stawiają najpierw palce? Program jest jeden. Odstępstwa determinuje środowisko. Jednak, poza patologią wciąż podobieństwo (niemalże 100% jednakowość) jest olbrzymie, bez względu na szerokość geograficzną.

A co Pan ślepy? Jeden ma krok dłuższy, inny krótszy, mniej lub bardziej ociężały, jeden stawia stopy bardziej na zewnątrz, inny do wewnątrz, jeden podnosi kolana wyżej, inny niżej. Przecież to widać. Akurat mieszkam w bloku i na klatce po schodach często chodzą ludzie. Wiem, tak ze słuchu bez otwierania drzwi, kto wchodzi, bądź schodzi, a Pan mi tu o programie jednakowym dla wszystkich pisze.

A Pan widzę dobrze widzi, jednak niewiele rozumie.
Jeżeli miał Pan dziecko, to wie Pan (już to pisałem), że nie trzeba go uczyć wielu umiejętności ruchowych, ponieważ są one zapisane w jego pamięci genetycznej (charakterystycznej dla danego gatunku). Podniesie głowę, potem będzie się przetaczać z boku na bok, będzie raczkować, wstanie, będzie chodzić, potem biegać - czy Pan tego chce czy nie. Program jest jednakowy, my się różnimy i dorastamy w różnym środowisku, co powoduje mniejsze lub większe odstępstwa.

Cytat
Cytat
Cytat
Siedząc przed komputerem i stukając w klawiaturę przyczynia się Pan do szybszego zużycia komórek układu nerwowego. Nie szkoda Panu?

W przeciwieństwie do Pana zużywam tylko część jednego układu – OUN.

I znowu, co Ja (Pan) robię jest dobre. Co nie Ja (Pan) złe.
Dokładnie, zużywa Pan. Być może tą odpowiedzialną za komfortową starość.
Ja jednak wolę uważać, że rzeczy odpowiednio używane zużywają się wolniej niż te nieużywane. Zwłaszcza w przypadku naszego organizmu.

Na koniec pragnę przypomnieć, iż temat ten dotyczył broszury przeciw dietetykom (paradoksalnie jesteście dietetykami z zamiłowania) i instruktorom fitness. A głos zabrałem, gdyż w pewnym momencie zrobiła się tu nagonka na ruch (nie na sport wyczynowy Panie Józefie, jak próbował Pan później sugerować), co jest w sprzeczności z moją wiedzą i przekonaniami.
Machos, nie martw się. Na pewno do ruchu Cie namawiał nie będę. W reklamie tv też mnie nie zobaczysz, więc możesz mieć gdzieś to całe bieganie. Innym polecam doprowadzenie organizmu do stanu używalności i rozsądną nad nim pracę.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Machos 25-11-2013, 12:21
Cytat
Wychodzę z założenia, że lepsze jest wrogiem dobrego.

Pana prawo. Ja raczej staram się przemyśleć decyzje.

Ja nie napisałem tego ot tak. Ileż to razy mówimy, że ktoś przedobrzył.

Cytat
Zamiast ciągle ganiać za zwierzyną, czy długodystansowego marszu w poszukiwaniu jedzenia, człowiek zaczął używać inteligencji i zaczął robić zasadzki, kopać doły, rzucać kamieniami, toporkami, dzidami, strzelać strzałami, itd. Daleko mu było do epoki rolnictwa.

Nie ma wątpliwości, że inny stan nas zadowala. Wstaję rano, nie biegam, tylko idę do łazienki, do kuchni, wychodzę z domu i tak do końca dnia. Mnie nie boli, nie strzyka, nie mam wady postawy, jestem sprawny na poziomie, który zadowala mój organizm. To ja go słucham, nie on mnie, chyba że potrzebuję czasem ciężej pracować, wtedy on nie ma wyboru i zaciągam u niego kredyt ale spłacam go szybko. Nie zapominam i daję mu dłużej odpocząć. Taka to nasza współpraca, bez potrzeby niczego mu nie narzucam.

Z tymi kamieniami, to za bardzo nie rozumiem, czego dotyczy argument. Czy chce Pan napisać, że nagle staliśmy się tak inteligentni, że sprawność przestała być konieczna? Historia takiego wpływu jest tak młoda, że w porównaniu z czasem naszej ewolucji trudno zauważalna.

Tutaj ma Pan http://portal.bioslone.pl/odzywianie/podstawy-wiedzy/zasady-zdrowego-odzywiania#ewolucja_czlowieka.

Czepia się Pan. Jaki rodzaj sprawności? Do tego żeby ganiać po lasach? Chyba że Pan chce biec za zającem i mieć satysfakcję, że upolował go na obiad. Nie wiem jak większość, ale wolę wybrać się z kołem łowieckim i bez biegania upolować tego zająca.

Cytat
Po co tracić czas na regenerację, powrót do homeostazy po wysiłku, skoro można organizm wykorzystywać cały czas na jego poziomie sprawności, z przerwą na nocny sen, co zresztą czynię. Rozumiem, że dobrze wykorzystuję ekonomiczny sposób (w tym poruszanie się) zarządzania swoim organizmem?

Tak jak napisałem. Świat nas otaczający cały czas zaburza homeostazę naszego organizmu. My nieustannie to robimy. Chociażby jedząc. Zmieniając temperaturę otoczenia. Emocjami. Zabawą. Wysiłkiem. Pracą (umysłową również).
Wszystko co robimy, robimy na poziomie sprawności naszego organizmu, inaczej nie chce być. Pan robi wszystko na minimum sprawności swojego organizmu. Pana wybór, jak już pisałem wcześniej.

Proszę napisać, co Pan zalicza do minimum sprawności a co do sprawności ponad to minimum.

Dzisiaj większość robi mnóstwo rzeczy wbrew naturze (co rzecz jasna uniemożliwia używanie działania większości jako wyznacznika działań zgodnych z naturą - co próbował Pan uczynić w poprzednich postach).

No tak, bo chodzą a nie biegają. Gotują zamiast jeść surowe.

A Pan widzę dobrze widzi, jednak niewiele rozumie.
Jeżeli miał Pan dziecko, to wie Pan (już to pisałem), że nie trzeba go uczyć wielu umiejętności ruchowych, ponieważ są one zapisane w jego pamięci genetycznej (charakterystycznej dla danego gatunku). Podniesie głowę, potem będzie się przetaczać z boku na bok, będzie raczkować, wstanie, będzie chodzić, potem biegać - czy Pan tego chce czy nie. Program jest jednakowy, my się różnimy i dorastamy w różnym środowisku, co powoduje mniejsze lub większe odstępstwa.

Raczkuje, wstanie, będzie chodzić. Wie Pan, mam wrażenie, że wszyscy mają robić tak samo... bo program.

Ktoś jest przecież wyższy, ktoś niższy, cięższy, lżejszy, bo ma grubsze albo szczuplejsze kości albo dłuższe albo krótsze, młodszy, starszy, co warunkuje taki krok, a nie inny ale wedle Pana program jest ten sam.

Cytat
Siedząc przed komputerem i stukając w klawiaturę przyczynia się Pan do szybszego zużycia komórek układu nerwowego. Nie szkoda Panu?

W przeciwieństwie do Pana zużywam tylko część jednego układu – OUN.

Cytat
I znowu, co Ja (Pan) robię jest dobre. Co nie Ja (Pan) złe.
Dokładnie, zużywa Pan. Być może tą odpowiedzialną za komfortową starość.
Ja jednak wolę uważać, że rzeczy odpowiednio używane zużywają się wolniej niż te nieużywane. Zwłaszcza w przypadku naszego organizmu.

Przecież zadał mi Pan pytanie, więc znowu Ja. I przyznałem, że zużywam tylko jedną cześć układu organizmu w przeciwieństwie do Pana.

Mam prośbę i myślę, że nie tylko ja będę ciekawy, bo mnie już sporo osób zna i wie, jakie jest moje podejście do zdrowia, żeby Pan napisał o sobie, jak odpowiednio zużywa Pan układy organizmu.

Ile razy Pan ćwiczy w tygodniu, jakie to są ćwiczenia, rodzaj sportu rekreacyjnego, ewentualna dieta, czy suplementacja, by zachowywać sprawność zadowalającą Pana.

Na koniec pragnę przypomnieć, iż temat ten dotyczył broszury przeciw dietetykom (paradoksalnie jesteście dietetykami z zamiłowania) i instruktorom fitness.

Wykazuje się Pan niewiedzą o Biosłone wskazując dietetyków z zamiłowania, a to poważny błąd.

A głos zabrałem, gdyż w pewnym momencie zrobiła się tu nagonka na ruch (nie na sport wyczynowy Panie Józefie, jak próbował Pan później sugerować), co jest w sprzeczności z moją wiedzą i przekonaniami.
Machos, nie martw się. Na pewno do ruchu Cie namawiał nie będę. W reklamie tv też mnie nie zobaczysz, więc możesz mieć gdzieś to całe bieganie. Innym polecam doprowadzenie organizmu do stanu używalności i rozsądną nad nim pracę.

Znowu Ja. Przed chwilą podniosłem wersalkę, żeby posprzątać pod nią. Sprawność pozwala mi na to, żeby ją podnieść, choć mogę też ją przesunąć.

Ja nie neguję, znowu Ja, rekreacji, wysiłku dającego przyjemność, wysiłku wynikającego z potrzeby dla organizmu, który czerpie z tego przyjemność (sam miałem parę dni temu sytuację, że wbiegłem po schodach, bo jakoś tak mi się zachciało), dlatego jeszcze raz zapytam Pana, już indywidualnie, tylko Pana, co Pan robi codziennie, w tygodniu, by czerpać przyjemność z tego ruchu i w jakim jest Pan wieku.

Sam miałem do czynienia z dwiema osobami, które o mało nie "zaszczekały" mnie argumentami na temat sportu rekreacyjnego (przykłady z pracy). Dziś ona ma problem z kręgosłupem, bo jej któregoś razu w trakcie ćwiczeń body dance strzeliło w kręgosłupie, on zaczął mieć coraz poważniejsze problemy z kolanami.

Kolejny przykład stąd, kiedy jedna z byłych uczestniczek tego forum zaczęła propagować rekreację, zresztą z jednym instruktorem i rehabilitantem. Pojechała do niego, a w efekcie po kilku dniach ledwo chodziła, bo siadły jej stawy kolanowe, co było widać na jednej prelekcji.

Innym przykładem jest młody człowiek od nas, który grał w "Zośkę". Zaczął się problem z kolanem.

Znam osobę, która owych przypadków rekreacyjnych, fitness i innych przerobiła setki, jak nie tysiące.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: scorupion 25-11-2013, 17:02
Cytat
Kolejny przykład stąd, kiedy jedna z byłych uczestniczek tego forum zaczęła propagować rekreację, zresztą z jednym instruktorem i rehabilitantem. Pojechała do niego, a w efekcie po kilku dniach ledwo chodziła, bo siadły jej stawy kolanowe, co było widać na jednej prelekcji.
No akurat w tym przypadku nawet lekki trucht mógł zakończyć się zejściem.
Do sportu trzeba być twardym, przez całe życie ani razu nie odniosłem w czasie treningu lub zawodów poważniejszej kontuzji, w przeciwieństwie do normalnego życia, gdzie w efekcie rozmaitych przypadków i wypadków nieźle się porozbijałem
A propos naturalnego chodzenia czy biegania, to według moich obserwacji najbardziej naturalnym sposobem poruszania się Polaka Anno Domini 2013 jest doczłapanie się w jakiś sposób do samochodu i jazda!


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Misiek 25-11-2013, 19:12
A propos naturalnego chodzenia czy biegania, to według moich obserwacji najbardziej naturalnym sposobem poruszania się Polaka Anno Domini 2013 jest doczłapanie się w jakiś sposób do samochodu i jazda!
Haa, Skorpionku! Doskonała riposta, faktycznie masz niesamowite poczucie humoru...:)


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 25-11-2013, 22:33
A ja bym tak chciała zapytać z innej strony - czy są takie sytuacje, kiedy Biosłone może zalecić większy wysiłek właśnie dla zdrowia?
Zainteresowała mnie sprawa pulsu, o którym pisaliście - rzeczywiście zauważyłam po sobie, że kiedyś ćwicząc więcej miałam generalnie niższy puls i dużo wyższy próg wysiłkowy (serce pracowało wolniej przy porównywalnym wysiłku).

Od jakiegoś czasu cierpię na nerwicę i emocjonalne zaburzenia rytmu oraz napadowe tachykardie i jednym z najsensowniejszych zaleceń kardiologa jakie dostałam wydaje się być zwiększenie dawki ruchu i/lub sportu, co powinno wpłynąć korzystnie na wyregulowanie pracy serca.
Co o tym myślicie?


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Bitwoman 26-11-2013, 11:15
A ja bym tak chciała zapytać z innej strony - czy są takie sytuacje, kiedy Biosłone może zalecić większy wysiłek właśnie dla zdrowia?
Zainteresowała mnie sprawa pulsu, o którym pisaliście - rzeczywiście zauważyłam po sobie, że kiedyś ćwicząc więcej miałam generalnie niższy puls i dużo wyższy próg wysiłkowy (serce pracowało wolniej przy porównywalnym wysiłku).

Od jakiegoś czasu cierpię na nerwicę i emocjonalne zaburzenia rytmu oraz napadowe tachykardie i jednym z najsensowniejszych zaleceń kardiologa jakie dostałam wydaje się być zwiększenie dawki ruchu i/lub sportu, co powinno wpłynąć korzystnie na wyregulowanie pracy serca.
Co o tym myślicie?

Ja ososbiście polecam ruch ale w takiej formie jaka będzie sprawiała Ci przyjemność a jednocześnie nie będzie Cię za bardzo obciążać. Od zawsze walczyłam z lekką depresją/nerwicą przez co uczęszczałam na zajęcia fitness, ponieważ po nich czułam się psychicznie dużo lepiej. Wiadomo,że przyczyna depresji była inna; niemniej jednak ruch w takim wypadku jak najbardziej pomaga.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Gobel23 27-11-2013, 10:00
Cytat
Ja nie napisałem tego ot tak. Ileż to razy mówimy, że ktoś przedobrzył.

Można przedobrzyć również w drugą stronę.
To nie jest argument, tylko zdanie jak z rozmowy sąsiadek na klatce.

Cytat
Cytat
Zamiast ciągle ganiać za zwierzyną, czy długodystansowego marszu w poszukiwaniu jedzenia, człowiek zaczął używać inteligencji i zaczął robić zasadzki, kopać doły, rzucać kamieniami, toporkami, dzidami, strzelać strzałami, itd. Daleko mu było do epoki rolnictwa.

Nie ma wątpliwości, że inny stan nas zadowala. Wstaję rano, nie biegam, tylko idę do łazienki, do kuchni, wychodzę z domu i tak do końca dnia. Mnie nie boli, nie strzyka, nie mam wady postawy, jestem sprawny na poziomie, który zadowala mój organizm. To ja go słucham, nie on mnie, chyba że potrzebuję czasem ciężej pracować, wtedy on nie ma wyboru i zaciągam u niego kredyt ale spłacam go szybko. Nie zapominam i daję mu dłużej odpocząć. Taka to nasza współpraca, bez potrzeby niczego mu nie narzucam.

Cytat
Z tymi kamieniami, to za bardzo nie rozumiem, czego dotyczy argument. Czy chce Pan napisać, że nagle staliśmy się tak inteligentni, że sprawność przestała być konieczna? Historia takiego wpływu jest tak młoda, że w porównaniu z czasem naszej ewolucji trudno zauważalna.

Tutaj ma Pan http://portal.bioslone.pl/odzywianie/podstawy-wiedzy/zasady-zdrowego-odzywiania#ewolucja_czlowieka.

Czepia się Pan. Jaki rodzaj sprawności? Do tego żeby ganiać po lasach? Chyba że Pan chce biec za zającem i mieć satysfakcję, że upolował go na obiad. Nie wiem jak większość, ale wolę wybrać się z kołem łowieckim i bez biegania upolować tego zająca.

Wciąż nie wytłumaczył Pan o co chodzi, a wkleja Pan linka. Tylko po co? Obala Pan jakieś stwierdzenie? Bo za bardzo nie potrafię wywnioskować jakie? A może jakieś udowadnia?

Cytat
Proszę napisać, co Pan zalicza do minimum sprawności a co do sprawności ponad to minimum.

Minimum sprawności to robienie wszystkiego, aby homeostazy nie zaburzyć.
Ja jestem zdania, że należy ją rozsądnie zaburzać, aby się po prostu rozwijać.

Cytat
Cytat od: Gobel23  24-11-2013, 22:44
Cytat
Dzisiaj większość robi mnóstwo rzeczy wbrew naturze (co rzecz jasna uniemożliwia używanie działania większości jako wyznacznika działań zgodnych z naturą - co próbował Pan uczynić w poprzednich postach).

No tak, bo chodzą a nie biegają. Gotują zamiast jeść surowe.

Proszę zacytować w którym miejscu napisałem, że chodzenie nie jest naturalne.
Nie jest Pan zbyt starannym rozmówcą, przez co dyskusja staje nudna. Wymaga Pan ciągłego powtarzania się i prostowania rzeczy, których Pan nie doczytał lub przekręcił.
Pan użył argumentu, że skoro większość ludzi coś robi, to jest to na pewno naturalne. Ja ten sposób argumentowania obaliłem, jako niewystarczający, aby jakąś tezę przyjąć. Co za tym idzie, nie jest też wystarczający, aby jakąś tezę obalić.
I tak, jedzenie gotowanych rzeczy nie jest naturalne.

Cytat
Cytat od: Gobel23  24-11-2013, 22:44
Cytat
A Pan widzę dobrze widzi, jednak niewiele rozumie.
Jeżeli miał Pan dziecko, to wie Pan (już to pisałem), że nie trzeba go uczyć wielu umiejętności ruchowych, ponieważ są one zapisane w jego pamięci genetycznej (charakterystycznej dla danego gatunku). Podniesie głowę, potem będzie się przetaczać z boku na bok, będzie raczkować, wstanie, będzie chodzić, potem biegać - czy Pan tego chce czy nie. Program jest jednakowy, my się różnimy i dorastamy w różnym środowisku, co powoduje mniejsze lub większe odstępstwa.

Raczkuje, wstanie, będzie chodzić. Wie Pan, mam wrażenie, że wszyscy mają robić tak samo... bo program.

Ktoś jest przecież wyższy, ktoś niższy, cięższy, lżejszy, bo ma grubsze albo szczuplejsze kości albo dłuższe albo krótsze, młodszy, starszy, co warunkuje taki krok, a nie inny ale wedle Pana program jest ten sam.

A kto napisał, że mają robić tak samo. Może Pan chodzić przecież tyłem. Choć zakładam, że Pan jednak chodzi przodem, tak jak zaplanowała dla Pana natura.
Powtarzam:
Cytat
Program jest jednakowy, my się różnimy i dorastamy w różnym środowisku, co powoduje mniejsze lub większe odstępstwa.
Pan ma problem ze zrozumieniem prostych rzeczy. Cały świat jest tak skonstruowany, że kolejne organizmy są kontynuacją poprzednich i dziedziczą po nich całą historię gatunku. Zawiera się w tym także podstawowy zestaw programów poruszania się, charakterystyczny dla danego organizmu.
Więcej tłumaczył oczywistości nie będę.

Cytat
Przecież zadał mi Pan pytanie, więc znowu Ja. I przyznałem, że zużywam tylko jedną cześć układu organizmu w przeciwieństwie do Pana.

Mam prośbę i myślę, że nie tylko ja będę ciekawy, bo mnie już sporo osób zna i wie, jakie jest moje podejście do zdrowia, żeby Pan napisał o sobie, jak odpowiednio zużywa Pan układy organizmu.

Ile razy Pan ćwiczy w tygodniu, jakie to są ćwiczenia, rodzaj sportu rekreacyjnego, ewentualna dieta, czy suplementacja, by zachowywać sprawność zadowalającą Pana.  

I znowu Ja oznacza, że uznaje Pan za niezaprzeczalny fakt, iż skoro Pan coś robi to jest dobre, a jak nie to musi być złe. Przytaczanie własnego doświadczenia, bez owego przeświadczenia jest naturalne i nie ma w nim nic złego.

Proszę bardzo, choć nie polecam traktować moich przyzwyczajeń jako drogi dla każdego. Jestem związany z ruchem od urodzenia i obciążenia towarzysza mi całe życie.

Mam 33 lata. We wczesnej młodości trenowałem piłkę nożną, następnie lekką atletykę. Od kiedy skończyłem trenować zawodniczo podejmowałem różne aktywności. Siłownia, bieganie, rower, futsal, koszykówka, starty w różnych dziwnych zawodach - od 1000m do rajdów ekstremalnych. Obecnie gram w amatorskich drużynach futsalu (mecz) i koszykówki (mecz + 2 treningi w tygodniu). Poza tym wykonuje własny trening siłowy (głównie funkcjonalny - 2 treningi w tygodniu) i biegowy (staram się jak najczęściej - uzależniam to od obciążeń na innych zajęciach - więc bywa, że 5 razy, a bywa, że 3 - dystanse między 5 a 8 km - z fanaberiami, typu trening interwałowy czy tempowy). No i rower jest moim środkiem transportu, więc jeżdżę prawie codziennie.

Wszystko co robię sprawia mi niesamowitą przyjemność. Gdybym mógł robiłbym jeszcze więcej.

Jeżeli chodzi o dietę to w 80% składa się ona z surowych warzyw i owoców. Jedynym suplementem jakiego używam jest witamina b12. No może jeszcze zielony shake (owoce + zielone warzywa, typu jarmuż czy szpinak). Kluczem są substancje odżywcze i ograniczenie napływających toksyn.

Tak jak pisałem wcześniej, moja aktywność nie jest raczej rekreacyjna. Nie jest więc przykładem do naśladowania dla nieprzygotowanych ludzi.

Cytat
Cytat od: Gobel23  24-11-2013, 22:44
Cytat
Na koniec pragnę przypomnieć, iż temat ten dotyczył broszury przeciw dietetykom (paradoksalnie jesteście dietetykami z zamiłowania) i instruktorom fitness.

Wykazuje się Pan niewiedzą o Biosłone wskazując dietetyków z zamiłowania, a to poważny błąd.

Niewiedzą to Pan się wykazuje, lub po prostu nastawieniem, które przesłania Panu rozsądek.
Każdy z nas ma jakąś dietę. Bo dieta to po prostu zasady prawidłowego żywienia. Jest to strona poświęcona zasadom prawidłowego żywienia, więc czy Pan tego chce czy nie diecie.
I są ludzie, którzy ten rodzaj żywienia propagują. Z tego co wiem w większości nie zawodowo. Więc są dietetykami z zamiłowania. Oczywiście można przyjąć lub na siłę przyczepić słowu dieta jakąś pejoratywność, ponieważ jest ono często wykorzystywane w celu oszukania ludzi, lecz to nie zmienia jego znaczenia.

Cytat
Sam miałem do czynienia z dwiema osobami, które o mało nie "zaszczekały" mnie argumentami na temat sportu rekreacyjnego (przykłady z pracy). Dziś ona ma problem z kręgosłupem, bo jej któregoś razu w trakcie ćwiczeń body dance strzeliło w kręgosłupie, on zaczął mieć coraz poważniejsze problemy z kolanami.

Kolejny przykład stąd, kiedy jedna z byłych uczestniczek tego forum zaczęła propagować rekreację, zresztą z jednym instruktorem i rehabilitantem. Pojechała do niego, a w efekcie po kilku dniach ledwo chodziła, bo siadły jej stawy kolanowe, co było widać na jednej prelekcji.

Innym przykładem jest młody człowiek od nas, który grał w "Zośkę". Zaczął się problem z kolanem.

Znam osobę, która owych przypadków rekreacyjnych, fitness i innych przerobiła setki, jak nie tysiące.

I na co są to argumenty?

Te same problemy (i jeszcze wiele innych) ma większość ludzi, pomimo tego, że dbają o to, ażeby nie nadwyrężyć swojej homeostazy ;).
Z ruchem jest jak z jedzeniem. Może szkodzić i może leczyć.
Nie ma niestety cudownych metod, tak jak nie ma cudownych lekarstw.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 27-11-2013, 11:48
Z ruchem jest jak z jedzeniem. Może szkodzić i może leczyć.

Spodobały mi się te słowa. :)

Biosłone proponuje zdrową dietę, która jak najbardziej sprawdza się w znacznej większości przypadków. A jak to jest z ruchem czy umiarkowanym wysiłkiem fizycznym?
Może poza wypowiadaniem się tylko i wyłącznie przeciw sportom (również rekreacyjnym) warto równolegle promować taką aktywność, która byłaby zdrowa i korzystna?
Tej informacji chyba trochę brakuje i jako osoba lubiąca ruch i wysiłek fizyczny mam teraz sporo wątpliwości jak zdrowo podejść do tego tematu...


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Osci 27-11-2013, 14:16
Dla 'Biosłonejczyka' najzdrowsza forma ruchu to przeciągnięcie się przed ekranem komputera :). Mnie tam odpowiada.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Machos 27-11-2013, 19:10
Cytat
Ja nie napisałem tego ot tak. Ileż to razy mówimy, że ktoś przedobrzył.

Można przedobrzyć również w drugą stronę.
To nie jest argument, tylko zdanie jak z rozmowy sąsiadek na klatce.


Zgadza się, ale nie leżę na siłę, bo mi tak kazano, tak samo jak nie biegam, bo mi tak kazano. Słucham organizmu.

Widzi Pan. Dla mnie często cenniejsze są argumenty sąsiadów, których szanuję i żyję z nimi dobrze bez względu na poziom ich wiedzy. Przy okazji dowiaduję się wiele cennych informacji, choćby w kwestii zdrowia. Pamiętam przypadek młodego chłopaka po dwudziestce, który przedobrzył na siłowni i wylądował w szpitalu. Skoro Pan poziomem inteligencji wybił się ponad sąsiadów, Pana sprawa.

Cytat
Proszę napisać, co Pan zalicza do minimum sprawności a co do sprawności ponad to minimum.

Minimum sprawności to robienie wszystkiego, aby homeostazy nie zaburzyć.
Ja jestem zdania, że należy ją rozsądnie zaburzać, aby się po prostu rozwijać.

Wyjąć rybę z wody na kilka minut, by sprawdzić ile wytrzyma na powietrzu a potem włożyć ją do wody, by nie zdechła. Za setnym razem (jak dożyje) mieć satysfakcję z jej rozwoju, bo wytrzymała dwa razy więcej czasu na powietrzu.

Proszę zacytować w którym miejscu napisałem, że chodzenie nie jest naturalne.
Nie jest Pan zbyt starannym rozmówcą, przez co dyskusja staje nudna. Wymaga Pan ciągłego powtarzania się i prostowania rzeczy, których Pan nie doczytał lub przekręcił.
Pan użył argumentu, że skoro większość ludzi coś robi, to jest to na pewno naturalne. Ja ten sposób argumentowania obaliłem, jako niewystarczający, aby jakąś tezę przyjąć. Co za tym idzie, nie jest też wystarczający, aby jakąś tezę obalić.
I tak, jedzenie gotowanych rzeczy nie jest naturalne.

Co jest bardziej naturalne dla człowieka, chodzenie czy bieganie?

Proszę bardzo, choć nie polecam traktować moich przyzwyczajeń jako drogi dla każdego. Jestem związany z ruchem od urodzenia i obciążenia towarzysza mi całe życie.

Mam 33 lata. We wczesnej młodości trenowałem piłkę nożną, następnie lekką atletykę. Od kiedy skończyłem trenować zawodniczo podejmowałem różne aktywności. Siłownia, bieganie, rower, futsal, koszykówka, starty w różnych dziwnych zawodach - od 1000m do rajdów ekstremalnych. Obecnie gram w amatorskich drużynach futsalu (mecz) i koszykówki (mecz + 2 treningi w tygodniu). Poza tym wykonuje własny trening siłowy (głównie funkcjonalny - 2 treningi w tygodniu) i biegowy (staram się jak najczęściej - uzależniam to od obciążeń na innych zajęciach - więc bywa, że 5 razy, a bywa, że 3 - dystanse między 5 a 8 km - z fanaberiami, typu trening interwałowy czy tempowy). No i rower jest moim środkiem transportu, więc jeżdżę prawie codziennie.

Wszystko co robię sprawia mi niesamowitą przyjemność. Gdybym mógł robiłbym jeszcze więcej.

Zdecydowanie szkoda polecać Pański przykład co do profilaktyki prozdrowotnej.

Jeżeli chodzi o dietę to w 80% składa się ona z surowych warzyw i owoców. Jedynym suplementem jakiego używam jest witamina b12. No może jeszcze zielony shake (owoce + zielone warzywa, typu jarmuż czy szpinak). Kluczem są substancje odżywcze i ograniczenie napływających toksyn.

A pozostałe 20%?

Cytat
Na koniec pragnę przypomnieć, iż temat ten dotyczył broszury przeciw dietetykom (paradoksalnie jesteście dietetykami z zamiłowania) i instruktorom fitness.

Wykazuje się Pan niewiedzą o Biosłone wskazując dietetyków z zamiłowania, a to poważny błąd.

Cytat
Niewiedzą to Pan się wykazuje, lub po prostu nastawieniem, które przesłania Panu rozsądek.
Każdy z nas ma jakąś dietę. Bo dieta to po prostu zasady prawidłowego żywienia. Jest to strona poświęcona zasadom prawidłowego żywienia, więc czy Pan tego chce czy nie diecie.
I są ludzie, którzy ten rodzaj żywienia propagują. Z tego co wiem w większości nie zawodowo. Więc są dietetykami z zamiłowania. Oczywiście można przyjąć lub na siłę przyczepić słowu dieta jakąś pejoratywność, ponieważ jest ono często wykorzystywane w celu oszukania ludzi, lecz to nie zmienia jego znaczenia.

Niech Pan sprawdzi etymologiczne znaczenie słowa dieta i wcale nie potrzeba przyczepiać diecie znaczenia pejoratywności. Problem w tym, że znaczenie to zostało całkowicie przekręcone i przypisano diecie jakieś zasady zdrowego odżywiania, co jest kompletną bzdurą. I proszę nie mówić, że jestem z zamiłowania dietetykiem, bo po prostu Pan mi ubliża.

Cytat
Sam miałem do czynienia z dwiema osobami, które o mało nie "zaszczekały" mnie argumentami na temat sportu rekreacyjnego (przykłady z pracy). Dziś ona ma problem z kręgosłupem, bo jej któregoś razu w trakcie ćwiczeń body dance strzeliło w kręgosłupie, on zaczął mieć coraz poważniejsze problemy z kolanami.

Kolejny przykład stąd, kiedy jedna z byłych uczestniczek tego forum zaczęła propagować rekreację, zresztą z jednym instruktorem i rehabilitantem. Pojechała do niego, a w efekcie po kilku dniach ledwo chodziła, bo siadły jej stawy kolanowe, co było widać na jednej prelekcji.

Innym przykładem jest młody człowiek od nas, który grał w "Zośkę". Zaczął się problem z kolanem.

Znam osobę, która owych przypadków rekreacyjnych, fitness i innych przerobiła setki, jak nie tysiące.

I na co są to argumenty?

Te same problemy (i jeszcze wiele innych) ma większość ludzi, pomimo tego, że dbają o to, ażeby nie nadwyrężyć swojej homeostazy ;).
Z ruchem jest jak z jedzeniem. Może szkodzić i może leczyć.
Nie ma niestety cudownych metod, tak jak nie ma cudownych lekarstw.


Te argumenty są po to, żeby wykazać zaburzenie homeostazy, o którym Pan wcześniej napisał. Co do osób które się nie nadwyrężają, ma Pan rację, bo biorą choćby leki w postaci witaminy B12, bez niej mają problemy ze zdrowiem.

Odpowiedzią na cudowne metody jest BPP.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Robi 27-11-2013, 21:15
Czy widział ktoś w naturze, żeby zwierzę wychodziło codziennie, lub trzy razy w tygodniu ćwiczyć?


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Tashideley 27-11-2013, 21:31
Nikt też nie widział zwierząt spędzających cały dzień na siedząco np. przed ekranem komputera.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: scorupion 27-11-2013, 21:39
Czy widział ktoś w naturze, żeby zwierzę wychodziło codziennie, lub trzy razy w tygodniu ćwiczyć?
Hm... pełne zaskoczenie, nigdy nie widziałem, ale też cię zaskoczę. Często widuję żyrafy piszące na forum o liściach akacji.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Gobel23 27-11-2013, 22:23
Cytat
Cytat od: Gobel23  Dzisiaj o 10:00
Cytat
Cytat
Cytat
Ja nie napisałem tego ot tak. Ileż to razy mówimy, że ktoś przedobrzył.

Można przedobrzyć również w drugą stronę.
To nie jest argument, tylko zdanie jak z rozmowy sąsiadek na klatce.

Zgadza się, ale nie leżę na siłę, bo mi tak kazano, tak samo jak nie biegam, bo mi tak kazano. Słucham organizmu.

Widzi Pan. Dla mnie często cenniejsze są argumenty sąsiadów, których szanuję i żyję z nimi dobrze bez względu na poziom ich wiedzy. Przy okazji dowiaduję się wiele cennych informacji, choćby w kwestii zdrowia. Pamiętam przypadek młodego chłopaka po dwudziestce, który przedobrzył na siłowni i wylądował w szpitalu. Skoro Pan poziomem inteligencji wybił się ponad sąsiadów, Pana sprawa.

Czytanie bez zrozumienia. Chyba nastawienie nie pozwala Panu spokojnie przeczytać tego co piszę.
Pana odpowiedź ma się nijak do mojej. Ja nie oceniłem, ani sąsiadów, ani ich wiedzy. Ze wszystkimi żyje mi się świetnie. Jednak Pan próbuje poprzez manipulacje zdyskredytować mnie, a nie to o czym dyskutujemy.
Używa Pan potocznych stwierdzeń, czy powiedzeń jako argumentu w dyskusji. Ten rodzaj bliższy jest raczej niezobowiązującej rozmowie dwóch znajomych na temat, w którym mają różne zdanie, jednak nie zawsze zadają sobie trud, aby te wątpliwości starannie rozpatrzyć.

Cytat
Cytat od: Gobel23  Dzisiaj o 10:00
Cytat
Cytat
Cytat
Proszę napisać, co Pan zalicza do minimum sprawności a co do sprawności ponad to minimum.

Minimum sprawności to robienie wszystkiego, aby homeostazy nie zaburzyć.
Ja jestem zdania, że należy ją rozsądnie zaburzać, aby się po prostu rozwijać.

Wyjąć rybę z wody na kilka minut, by sprawdzić ile wytrzyma na powietrzu a potem włożyć ją do wody, by nie zdechła. Za setnym razem (jak dożyje) mieć satysfakcję z jej rozwoju, bo wytrzymała dwa razy więcej czasu na powietrzu.

Lepiej ja przywiązać, żeby nie pływała. Nudne i mało trafne ma Pan porównania.

Cytat
Cytat od: Gobel23  Dzisiaj o 10:00
Cytat
Proszę zacytować w którym miejscu napisałem, że chodzenie nie jest naturalne.
Nie jest Pan zbyt starannym rozmówcą, przez co dyskusja staje nudna. Wymaga Pan ciągłego powtarzania się i prostowania rzeczy, których Pan nie doczytał lub przekręcił.
Pan użył argumentu, że skoro większość ludzi coś robi, to jest to na pewno naturalne. Ja ten sposób argumentowania obaliłem, jako niewystarczający, aby jakąś tezę przyjąć. Co za tym idzie, nie jest też wystarczający, aby jakąś tezę obalić.
I tak, jedzenie gotowanych rzeczy nie jest naturalne.
Co jest bardziej naturalne dla człowieka, chodzenie czy bieganie?

Kolejny dowód na to, iż nie czyta Pan starannie moich postów. Proszę je przeczytać, a znajdzie Pan odpowiedź.

Cytat
Zdecydowanie szkoda polecać Pański przykład co do profilaktyki prozdrowotnej.

Czy ja polecam mój przykład?
Ja czuję się świetnie. Jestem zdrowy, więc mogę sobie pozwolić.
Jednak nie wszystko jest dla wszystkich.

Cytat od: Gobel23  Dzisiaj o 10:00
Jeżeli chodzi o dietę to w 80% składa się ona z surowych warzyw i owoców. Jedynym suplementem jakiego używam jest witamina b12. No może jeszcze zielony shake (owoce + zielone warzywa, typu jarmuż czy szpinak). Kluczem są substancje odżywcze i ograniczenie napływających toksyn.

Cytat
A pozostałe 20%?

To np. zupy, ziemniaki, komosa, kiełki, orzechy.

Cytat
Niech Pan sprawdzi etymologiczne znaczenie słowa dieta i wcale nie potrzeba przyczepiać diecie znaczenia pejoratywności. Problem w tym, że znaczenie to zostało całkowicie przekręcone i przypisano diecie jakieś zasady zdrowego odżywiania, co jest kompletną bzdurą. I proszę nie mówić, że jestem z zamiłowania dietetykiem, bo po prostu Pan mi ubliża.

Łacińskie wyrażenie diaeta oznacza „zalecony sposób życia”, a pochodzące z greki díaita – „należyty sposób”. Z moich informacji wynika, iż jest to sposób odżywiania się. Bywa również używane w znaczeniu specjalnego (restrykcyjnego) sposobu odżywiania się.
Proszę wskazać, gdzie jest bzdura?
Jest Pan chyba zbyt wrażliwy.

Cytat
Te argumenty są po to, żeby wykazać zaburzenie homeostazy, o którym Pan wcześniej napisał. Co do osób które się nie nadwyrężają, ma Pan rację, bo biorą choćby leki w postaci witaminy B12, bez niej mają problemy ze zdrowiem.

Poza witaminą b12, od wielu lat nie stosuję żadnych metod - medycznych, paramedycznych, "naturalnych".
Witaminę b12 muszę uzupełniać, ponieważ niestety ukochana przez Pana cywilizacja mnie jej pozbawia, a na tą chwilę nie jestem w stanie uprawiać dla siebie roślin w tak czystym od cywilizacji miejscu, aby nie trzeba było ich myć. Ale to już mój problem. Nikogo do uzupełniania b12 nie namawiam.
A problemy o których Pan pisał nie mają nic wspólnego z zaburzeniem homeostazy, tylko z wyniszczeniem organizmu i jego słabą kondycją.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: JerzyP 27-11-2013, 22:51
Misiek! To co piszesz, o swoistym poczuciu humoru Skorupiona, doskonałych ripostach to najprwawdziwsza prawda.

Ja, od siebie, jeszcze dodam dużą inteligencję i wiedzę, którą ten zawodnik posiada. Dlatego w sporcie, jest twardy i nie odnosi kontuzji. Twierdzi jednak, że życie Go poszarpało.

Skorupionie nie przyczepiłem się do Ciebie, lecz chcę Ci powiedzieć, że dzięki tym przymiotom, wijesz się jak piskorz i wymykasz się od szerszej odpowiedzi na pytania. Czuję od dawna, że od Ciebie, moglibyśmy wszyscy skorzystać w Biosłonejskim sensie. Ty doskonale wiesz o co mi chodzi. Jednak przysłonisz swoją wiedzę, rzymską maksymą, lub jeszcze bardziej zawiłym zdaniem.

Nie pisałem, żebyś się trochę otworzył, bo chcę poznać Twoje tajemnice. Chcę jednak, Cię zainspirować, do szerszych wypowiedzi na tematy zdrowia. Jestem pewien, że moglibyśmy się sporo od Ciebie dowiedzieć. Jestem przekonany, co do Twojej, szerokiej wiedzy. Bezpośrednie odpowiedzi, na pytania nie  są Twoimi przemyśleniami. A o to, mi właśnie chodzi - podziel się przemyśleniami. Tam trzymasz wszystkie skarby.

Ty coś opowiesz, a ja zreperuję Ci łódkę, żebyś głośnym bul,bul, bul... nie przerwał w pół zdania.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Machos 28-11-2013, 01:59
Minimum sprawności to robienie wszystkiego, aby homeostazy nie zaburzyć.
Ja jestem zdania, że należy ją rozsądnie zaburzać, aby się po prostu rozwijać.

Cytat
Wyjąć rybę z wody na kilka minut, by sprawdzić ile wytrzyma na powietrzu a potem włożyć ją do wody, by nie zdechła. Za setnym razem (jak dożyje) mieć satysfakcję z jej rozwoju, bo wytrzymała dwa razy więcej czasu na powietrzu.

Cytat
Lepiej ja przywiązać, żeby nie pływała. Nudne i mało trafne ma Pan porównania.

Przynajmniej będzie w wodzie.

Chciałem wykazać, jak poprzez rozsądne zaburzanie homeostazy, tracimy zdrowie, bo przecież nie jego rozwój jest celem.

Proszę zacytować w którym miejscu napisałem, że chodzenie nie jest naturalne.
Nie jest Pan zbyt starannym rozmówcą, przez co dyskusja staje nudna. Wymaga Pan ciągłego powtarzania się i prostowania rzeczy, których Pan nie doczytał lub przekręcił.
Pan użył argumentu, że skoro większość ludzi coś robi, to jest to na pewno naturalne. Ja ten sposób argumentowania obaliłem, jako niewystarczający, aby jakąś tezę przyjąć. Co za tym idzie, nie jest też wystarczający, aby jakąś tezę obalić.
I tak, jedzenie gotowanych rzeczy nie jest naturalne.
Cytat
Co jest bardziej naturalne dla człowieka, chodzenie czy bieganie?

Cytat
Kolejny dowód na to, iż nie czyta Pan starannie moich postów. Proszę je przeczytać, a znajdzie Pan odpowiedź.

Czy tak trudno odpowiedzieć, krótko, rzeczowo, bez zbędnych dłuższych opisów? Niech Pan tylko wybierze jeden z tych wyrazów, czy to jest chodzenie czy bieganie. To wszystko. Cytatów jest aż nadto.

Jeżeli chodzi o dietę to w 80% składa się ona z surowych warzyw i owoców. Jedynym suplementem jakiego używam jest witamina b12. No może jeszcze zielony shake (owoce + zielone warzywa, typu jarmuż czy szpinak). Kluczem są substancje odżywcze i ograniczenie napływających toksyn.

Cytat
A pozostałe 20%?

To np. zupy, ziemniaki, komosa, kiełki, orzechy.

80% to warzywa i owoce, 20% z tego wynika, że to też rośliny, tyle że gotowane. Ponieważ zdaniem Pana jestem dietetykiem, to nurtuje mnie pytanie, ile razy dziennie i ilościowo Pan jada?

Poza witaminą b12, od wielu lat nie stosuję żadnych metod - medycznych, paramedycznych, "naturalnych".
Witaminę b12 muszę uzupełniać, ponieważ niestety ukochana przez Pana cywilizacja mnie jej pozbawia

Raczy Pan żartować, że w naszym pożywieniu brakuje witaminy B12.

Cytat
Niech Pan sprawdzi etymologiczne znaczenie słowa dieta i wcale nie potrzeba przyczepiać diecie znaczenia pejoratywności. Problem w tym, że znaczenie to zostało całkowicie przekręcone i przypisano diecie jakieś zasady zdrowego odżywiania, co jest kompletną bzdurą. I proszę nie mówić, że jestem z zamiłowania dietetykiem, bo po prostu Pan mi ubliża.

Łacińskie wyrażenie diaeta oznacza „zalecony sposób życia”, a pochodzące z greki díaita – „należyty sposób”. Z moich informacji wynika, iż jest to sposób odżywiania się. Bywa również używane w znaczeniu specjalnego (restrykcyjnego) sposobu odżywiania się.
Proszę wskazać, gdzie jest bzdura?
Jest Pan chyba zbyt wrażliwy.

Wcześniej na pisał Pan to:
Cytat
Bo dieta to po prostu zasady prawidłowego żywienia. Jest to strona poświęcona zasadom prawidłowego żywienia, więc czy Pan tego chce czy nie diecie.

Później pisze Pan o sposobie odżywiania się, nawet należytym sposobie odżywiania się. I widzę, że nadinterpretacji słowa dieta jest coraz więcej i nic z tego nie wynika, bo każdy "dopasuje sobie chomąto". Tymczasem etymologiczne słowo dieta oznacza coś diametralnie innego: sposób odżywiania (się) ograniczony jakościowo i ilościowo, przeważnie zalecony jako kuracja albo jej część składowa. Wynika z tego, że Pan jest na diecie.

http://www.slownik-online.pl/kopalinski/995D1173882B85FC412565B8001A8B86.php

Goni Pan tak tę naturę, wykazując tę naszą nieszczęsną cywilizację, a mięsa Pan nie jada. Przecież to wbrew programowi pochodzącemu od przodków.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Gobel23 28-11-2013, 08:50
Cytat
Przynajmniej będzie w wodzie.

Chciałem wykazać, jak poprzez rozsądne zaburzanie homeostazy, tracimy zdrowie, bo przecież nie jego rozwój jest celem.

A dlaczego ma być poza nią? Ja nie lecę w kosmos, żeby się poruszać. Robię to co lubię, tam gdzie lubię.

Cytat
Czy tak trudno odpowiedzieć, krótko, rzeczowo, bez zbędnych dłuższych opisów? Niech Pan tylko wybierze jeden z tych wyrazów, czy to jest chodzenie czy bieganie. To wszystko. Cytatów jest aż nadto.

Również nie jest trudno czytać to co jest już napisane.

Cytat
Raczy Pan żartować, że w naszym pożywieniu brakuje witaminy B12.

A czy ja napisałem coś o Pańskim pożywieniu? W moim brakuje. Jestem świadomy dlaczego. Taki mój wybór.

Cytat
80% to warzywa i owoce, 20% z tego wynika, że to też rośliny, tyle że gotowane. Ponieważ zdaniem Pana jestem dietetykiem, to nurtuje mnie pytanie, ile razy dziennie i ilościowo Pan jada?

Jadam, kiedy jestem głodny, jednak nie jest to temat o sposobie żywienia, więc z całym szacunkiem, ale opisywał swojej diety nie będę.

Cytat
Później pisze Pan o sposobie odżywiania się, nawet należytym sposobie odżywiania się. I widzę, że nadinterpretacji słowa dieta jest coraz więcej i nic z tego nie wynika, bo każdy "dopasuje sobie chomąto". Tymczasem etymologiczne słowo dieta oznacza coś diametralnie innego: sposób odżywiania (się) ograniczony jakościowo i ilościowo, przeważnie zalecony jako kuracja albo jej część składowa. Wynika z tego, że Pan jest na diecie.

Znowu Pan decyduje, co jest nadinterpretacją.
Tak naprawdę to nic nie wynika, ale z Pańskiej napinki w stosunku do tego słowa. Słowo dieta ma swoja historię i na pewno nie zaczęła się ona od żywienia z restrykcjami. Chciał Pan etymologię, to ją Panu podałem - ona nie potwierdza Pańskich obaw.
Zresztą są i na tym forum działy opisujące diety prozdrowotne.
Żeby nie było, że jestem uparty. Nie było moim celem obrażanie kogokolwiek, co zresztą łatwo wywnioskować z postów. Jeżeli komuś przeszkadza słowo, ja nie muszę go używać.

Cytat
Goni Pan tak tę naturę, wykazując tę naszą nieszczęsną cywilizację, a mięsa Pan nie jada. Przecież to wbrew programowi pochodzącemu od przodków.

Szukam rozwiązań naturalnych, a nie zalecanych przez przodków.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: scorupion 28-11-2013, 09:32
Ty coś opowiesz, a ja zreperuję Ci łódkę, żebyś głośnym bul,bul, bul... nie przerwał w pół zdania.
Jerzy, dzięki za dobre chęci, niestety nie ma szans. Łódź zepsuła się już w momencie narodzin, do tej pory targana wiatrami historii jakoś się chyboce, ale w każdej chwili może zatonąć. Pytanie nie czy zatonie, tylko kiedy i w jakich okolicznościach.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Machos 28-11-2013, 18:31
Cytat
Później pisze Pan o sposobie odżywiania się, nawet należytym sposobie odżywiania się. I widzę, że nadinterpretacji słowa dieta jest coraz więcej i nic z tego nie wynika, bo każdy "dopasuje sobie chomąto". Tymczasem etymologiczne słowo dieta oznacza coś diametralnie innego: sposób odżywiania (się) ograniczony jakościowo i ilościowo, przeważnie zalecony jako kuracja albo jej część składowa. Wynika z tego, że Pan jest na diecie.

Znowu Pan decyduje, co jest nadinterpretacją.
Tak naprawdę to nic nie wynika, ale z Pańskiej napinki w stosunku do tego słowa. Słowo dieta ma swoja historię i na pewno nie zaczęła się ona od żywienia z restrykcjami. Chciał Pan etymologię, to ją Panu podałem - ona nie potwierdza Pańskich obaw.
Zresztą są i na tym forum działy opisujące diety prozdrowotne.
Żeby nie było, że jestem uparty. Nie było moim celem obrażanie kogokolwiek, co zresztą łatwo wywnioskować z postów. Jeżeli komuś przeszkadza słowo, ja nie muszę go używać.

Cytuję jeszcze raz Pana zdanie: "Dieta to zasady prawidłowego żywienia". Pan wcześniej napisał te słowa i rzeczywiście zasady te obowiązują, ale w chorobie, zdrowemu tylko zaszkodzą. Dieta w chorobie, eliminacja, co jest przecież prawdą, pozwala nam dojść do zdrowia. Po to są te działy diety prozdrowotnej na forum, o których Pan napisał, bo wielu m. in. dzięki stosowaniu diety może dojść i doszło do zdrowia.

Dieta w zdrowiu, o czym wielu pisząc na tym forum już się przekonało, doprowadziła ich do choroby. Jest po prostu szkodliwa. Dzisiaj wielu głupieje, by być na jakiejś tam diecie, jeden się odchudza, drugi stosuje niski indeks glikemiczny, inny optymalny, czy wegetarianin a dietetycy na tym tylko zyskują klienta i w tej głupawce już za dogmat przyjmuje się, że dieta to zasady prawidłowego żywienia. Niech Pan spojrzy, co robią ludzie na diecie. Odejmują składniki odżywcze i nazywają to zasadami prawidłowego żywienia.

Informację o etymologii diety wziąłem stąd (http://portal.bioslone.pl/odzywianie/podstawy-wiedzy/czym-jest-dieta). W internecie pisze się różne definicje diety, ale jakoś zapomina się o czasach Hipokratesa.

Cytat
80% to warzywa i owoce, 20% z tego wynika, że to też rośliny, tyle że gotowane. Ponieważ zdaniem Pana jestem dietetykiem, to nurtuje mnie pytanie, ile razy dziennie i ilościowo Pan jada?

Jadam, kiedy jestem głodny, jednak nie jest to temat o sposobie żywienia, więc z całym szacunkiem, ale opisywał swojej diety nie będę.

Temat jest również o dietetykach. Pan jest na diecie z własnego wyboru, do tego ćwiczy, więc dlaczego nie pisać. Oczywiście nie "napinam". Moje odżywianie jest na "Portalu wiedzy o zdrowiu w ZZO (http://portal.bioslone.pl/odzywianie/podstawy-wiedzy/zasady-zdrowego-odzywiania). Nie mam nic do ukrycia.

Cytat
Goni Pan tak tę naturę, wykazując tę naszą nieszczęsną cywilizację, a mięsa Pan nie jada. Przecież to wbrew programowi pochodzącemu od przodków.

Szukam rozwiązań naturalnych, a nie zalecanych przez przodków.

Skoro przodkowie byli wszystkożerni, choćby Australopiteki, to po co szukać rozwiązań niemających nic wspólnego z ewolucyjnym przystosowaniem przewodu pokarmowego.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Gobel23 29-11-2013, 09:50
Cytat
Cytuję jeszcze raz Pana zdanie: "Dieta to zasady prawidłowego żywienia". Pan wcześniej napisał te słowa i rzeczywiście zasady te obowiązują, ale w chorobie, zdrowemu tylko zaszkodzą. Dieta w chorobie, eliminacja, co jest przecież prawdą, pozwala nam dojść do zdrowia. Po to są te działy diety prozdrowotnej na forum, o których Pan napisał, bo wielu m. in. dzięki stosowaniu diety może dojść i doszło do zdrowia.

Dieta w zdrowiu, o czym wielu pisząc na tym forum już się przekonało, doprowadziła ich do choroby. Jest po prostu szkodliwa. Dzisiaj wielu głupieje, by być na jakiejś tam diecie, jeden się odchudza, drugi stosuje niski indeks glikemiczny, inny optymalny, czy wegetarianin a dietetycy na tym tylko zyskują klienta i w tej głupawce już za dogmat przyjmuje się, że dieta to zasady prawidłowego żywienia. Niech Pan spojrzy, co robią ludzie na diecie. Odejmują składniki odżywcze i nazywają to zasadami prawidłowego żywienia.

Informację o etymologii diety wziąłem stąd. W internecie pisze się różne definicje diety, ale jakoś zapomina się o czasach Hipokratesa.

Artykuł, który Pan przywołał nie zawiera etymologii słowa dieta, tylko definicje Kopalińskiego.
Oczywiście, ponieważ zasady prawidłowego żywienia zakładają zmianę diety w zależności od sytuacji, czy stanu zdrowia.
Jakiejkolwiek byśmy definicji diety nie użyli, każdy rodzaj odżywiania wiąże się z jakimiś restrykcjami. Po prostu w chorobie są one inne,a w zdrowiu inne. Bo to co jemy nie powinno nam szkodzić.
Dieta, jak każde hasło, które w jakikolwiek sposób wiąże się ze zdrowiem, jest nadużywane świadomie lub nie w sprzedaży cudów. To nie ulega wątpliwości. Tylko problem polega na tym, że jak ktoś jest oszustem i nazywa się dietetykiem, to on jest zły, a nie dietetyka sama w sobie. Tak jak sam Pan napisał, na tym forum znajdują się diety, które mają pomagać w chorobie i znajdują się zasady żywienia człowieka zdrowego. Więc jak każdy dziedzina wiedzy, jeżeli zawiera prawdę pomaga, jeżeli fałsz szkodzi.
Więc jak najbardziej, należy piętnować oszustwa i oszustów, jednak rozważnie, bo można sobie strzelić w stopę.

Cytat
Temat jest również o dietetykach. Pan jest na diecie z własnego wyboru, do tego ćwiczy, więc dlaczego nie pisać. Oczywiście nie "napinam". Moje odżywianie jest na "Portalu wiedzy o zdrowiu w ZZO. Nie mam nic do ukrycia.

Ma Pan tendencje do brzydkiego manipulowania.
To nie jest temat o moim sposobie odżywiania, czy jakimkolwiek sposobie odżywiania, tylko o broszurze, której tytuł Pan zaproponował. Jeżeli Pana tak bardzo interesuje co jem, proszę stworzyć temat o surowym jedzeniu i zadać pytania. W miarę możliwości postaram się odpowiedzieć.

Cytat
Skoro przodkowie byli wszystkożerni, choćby Australopiteki, to po co szukać rozwiązań niemających nic wspólnego z ewolucyjnym przystosowaniem przewodu pokarmowego.

Bo widzi Pan. Wszystkożerność jest słowem, które łatwo manipulować. Zna Pan proporcje pokarmów, jakie przyjmował australopitek?
Z tego co mi wiadomo, żywił się głównie roślinami i owadami (głównie roślinami). Tutaj pewnie moglibyśmy się sprzeczać, ale nikt nikomu nie udowodni racji, ponieważ badania (nie jesteśmy w stanie zweryfikować ich jakości) są sprzeczne.
Ja nie wątpię, że nasz układ pokarmowy jest w stanie przetrawić mięso, ale czy jest ono konieczne w takiej ilości, w jakiej jest obecnie przyjmowane? Znacznie łatwiej przyswajamy surowe rośliny, w których jest wszystko co potrzeba (pokutuje tutaj wegetarianizm i weganizm oparty na gotowanych potrawach, które są jakby wyjałowione ze składników odżywczych, których potrzebujemy dość dużo - no i niestety najczęściej zbyt małe ilości przyjmowanego pokarmu).
Ja nie stosuję diety, według Pańskiej definicji. Jem to co według mnie jest najlepsze dla mojego organizmu. Obserwuje reakcje i staram się słuchać sygnałów, które wysyła moje ciało. Mój organizm również się oczyszczał - chyba uznał, że jest na tyle bogaty w zasoby, że może sobie na to pozwolić, mimo treningu, który jest również kosztowny.



Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Machos 02-12-2013, 11:54
Cytat
Temat jest również o dietetykach. Pan jest na diecie z własnego wyboru, do tego ćwiczy, więc dlaczego nie pisać. Oczywiście nie "napinam". Moje odżywianie jest na "Portalu wiedzy o zdrowiu w ZZO. Nie mam nic do ukrycia.

Ma Pan tendencje do brzydkiego manipulowania.
To nie jest temat o moim sposobie odżywiania, czy jakimkolwiek sposobie odżywiania, tylko o broszurze, której tytuł Pan zaproponował. Jeżeli Pana tak bardzo interesuje co jem, proszę stworzyć temat o surowym jedzeniu i zadać pytania. W miarę możliwości postaram się odpowiedzieć.

Niech Pan nie przekręca. Tytuł jest, ale wątku, nie broszury.

Pan jest sportowcem, może instruktorem sportu, dietę też Pan stosuje, sposób odżywiania, który nie ma nic wspólnego ze zdrowiem. Rośliny plus suplementacja. Jest Pan jednym z przykładów, o którym traktuje wątek.

Cytat
Skoro przodkowie byli wszystkożerni, choćby Australopiteki, to po co szukać rozwiązań niemających nic wspólnego z ewolucyjnym przystosowaniem przewodu pokarmowego.

Z tego co mi wiadomo, żywił się głównie roślinami i owadami (głównie roślinami). Tutaj pewnie moglibyśmy się sprzeczać, ale nikt nikomu nie udowodni racji, ponieważ badania (nie jesteśmy w stanie zweryfikować ich jakości) są sprzeczne.
Ja nie wątpię, że nasz układ pokarmowy jest w stanie przetrawić mięso, ale czy jest ono konieczne w takiej ilości, w jakiej jest obecnie przyjmowane?

To jest idiotyczny wniosek co do jedzenia przez przodka samych roślin, czy większości roślin, kiedy brakowało zwierzyny i jedzono z głodu tylko korę drzew, bądź spod śniegu odkopywano korzenie roślin.

Cytat od: http://archeowiesci.pl/2010/08/12/niezwykle-odkrycie-znaleziono-najstarsze-dowody-uzycia-narzedzi/
W Dikika w etiopskim regionie Afar badacze odkryli dwa fragmenty kości sprzed 3,4 mln lat z wyraźnie widocznymi śladami użycia kamiennych narzędzi. Najstarsze znane dotąd dowody użycia narzędzi są aż o 800-900 tys. lat młodsze. Odkrycie jest też najstarszym dowodem spożywania mięsa przez homininy, a także pierwszym dowodem użycia narzędzi przez australopiteki. Tym samym te dwa niewielkie fragmenty zwierzęcych kości zdezaktualizowały wszystkie książki o ewolucji człowieka.

Bo widzi Pan. Wszystkożerność jest słowem, które łatwo manipulować. Zna Pan proporcje pokarmów, jakie przyjmował australopitek?

Jadł tyle, żeby się najeść, z pewnością inaczej zimą, inaczej latem. Na szczęście nie chodził po proporcje do dietetyka.

Znacznie łatwiej przyswajamy surowe rośliny, w których jest wszystko co potrzeba (pokutuje tutaj wegetarianizm i weganizm oparty na gotowanych potrawach, które są jakby wyjałowione ze składników odżywczych, których potrzebujemy dość dużo - no i niestety najczęściej zbyt małe ilości przyjmowanego pokarmu).

Zapomniał Pan o aminokwasach egzogennych, których praktycznie brak w roślinach. Niczego nie potrzebujemy dużo przy dobrze funkcjonującym przewodzie pokarmowym.

Ja nie stosuję diety, według Pańskiej definicji. Jem to co według mnie jest najlepsze dla mojego organizmu. Obserwuje reakcje i staram się słuchać sygnałów, które wysyła moje ciało. Mój organizm również się oczyszczał - chyba uznał, że jest na tyle bogaty w zasoby, że może sobie na to pozwolić, mimo treningu, który jest również kosztowny.

No cóż, Pana organizm, Pan nim zarządza, je Pan lekko, mięsa unika, witaminy Pan łyka, tylko po co.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Gobel23 03-12-2013, 00:01
Cytat
Niech Pan nie przekręca. Tytuł jest, ale wątku, nie broszury.

Pan jest sportowcem, może instruktorem sportu, dietę też Pan stosuje, sposób odżywiania, który nie ma nic wspólnego ze zdrowiem. Rośliny plus suplementacja. Jest Pan jednym z przykładów, o którym traktuje wątek.

Ma Pan rację, to tytuł wątku o broszurze. Jednak nie o mojej diecie.

Nie stosuję diety, według Pana definicji. Odżywiam się po prostu pożywieniem, które jest dla mnie najlepsze.
Nie ma Pan pojęcia o czym Pan pisze. Odżywia się Pan w jakiś sposób, jest Panu dobrze i już nikomu, kto je inaczej nie może być dobrze. A mnie na przekór Pana teoriom jest bardzo dobrze. Wręcz rewelacyjnie.
Problem polega na tym, że, aby o pewnych sprawach dyskutować, to trzeba się w temat zagłębić. W każdym sposobie odżywiania jest baza pokarmów uznawana za najkorzystniejsze i jest też jakaś pula pokarmów uznawana za mało korzystne. Które wybieramy? Jeżeli mamy wybór poruszamy się w tych, które nam przynajmniej nie szkodzą. Mnie nie ograniczają zasady odżywiania, bo nie jestem wegetarianinem, weganinem, witarianinem, czy innym -ninem. Jem zgodnie z rozsądkiem i słucham organizmu.

No i ta suplementacja. Zmartwię Pana. Niedobory witaminy b12 są na wysokim poziomie u zjadaczy i niezjadaczy mięsa. Jest to wynik działania naszej cywilizacji. Polecam zglebić temat. Jest bardzo ciekawy.

Cytat
To jest idiotyczny wniosek co do jedzenia przez przodka samych roślin, czy większości roślin, kiedy brakowało zwierzyny i jedzono z głodu tylko korę drzew, bądź spod śniegu odkopywano korzenie roślin.

Kolejny temat, którego postrzeganie zmieniało się w ostatnich latach jak w kalejdoskopie. Tak jak pisałem, ostatnie badania, choćby izotopów węgla, czy struktury zębów, wskazują na dietę roślinną, czy Pan tego chce czy nie. Więc jest to idiotyczny wniosek tych, którzy badali.

Cytat
Jadł tyle, żeby się najeść, z pewnością inaczej zimą, inaczej latem. Na szczęście nie chodził po proporcje do dietetyka.

Kolejne zdanie, które pasuje do mojej wypowiedzi jak świni siodło.
Pan pisał o wszystkożerności, a moje pytanie o proporcje przyjmowanych pokarmów dotyczyło przeszłości (czyli czy Pan wie co nasz przodek jadł?), a nie tego czy nasz przodek zastanawiał się nad zasadami żywienia. Znowu wychodzi Pańskie nastawienie.

Cytat
Zapomniał Pan o aminokwasach egzogennych, których praktycznie brak w roślinach. Niczego nie potrzebujemy dużo przy dobrze funkcjonującym przewodzie pokarmowym.

Pewnie, a największe ssaki lądowe po kryjomu podgryzają mięsko.
Bzdury Pan pleciesz, że aż szkoda komentować.
Oczywiście Pan ocenia co stanowi dużo. A dla Pana to mało, a dla mnie dużo.
Zgodzę się z jednym. Przy dobrze funkcjonującym przewodzie pokarmowym potrzebujemy mniej (w zasadzie wszystkiego). Ale czy to wciąż dużo, czy już mało? Szympans przyjmuje kilkakrotnie więcej składników odżywczych niż zalecane przez śmieszne WHO normy dla człowieka. Czyli potrzeba dużo, lub ten łobuz żyje "na bogato".

Cytat
No cóż, Pana organizm, Pan nim zarządza, je Pan lekko, mięsa unika, witaminy Pan łyka, tylko po co.

Jakie witaminy? (Ach ta manipulacja - tylko po?)


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Machos 03-12-2013, 17:18
Cytat
Pan jest sportowcem, może instruktorem sportu, dietę też Pan stosuje, sposób odżywiania, który nie ma nic wspólnego ze zdrowiem. Rośliny plus suplementacja. Jest Pan jednym z przykładów, o którym traktuje wątek.

Nie stosuję diety, według Pana definicji. Odżywiam się po prostu pożywieniem, które jest dla mnie najlepsze.
Nie ma Pan pojęcia o czym Pan pisze. Odżywia się Pan w jakiś sposób, jest Panu dobrze i już nikomu, kto je inaczej nie może być dobrze. A mnie na przekór Pana teoriom jest bardzo dobrze. Wręcz rewelacyjnie.

Piszę to, co napisane jest na Biosłone, (nie według mojej definicji) i odżywiam się również w ten sposób. To nie są teorie, niech Pan spojrzy tutaj http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=26806.msg186500#msg186500. Nie jestem wg Pańskiego widzimisię jedyny.

Cytat
Pan jest sportowcem, może instruktorem sportu, dietę też Pan stosuje, sposób odżywiania, który nie ma nic wspólnego ze zdrowiem. Rośliny plus suplementacja. Jest Pan jednym z przykładów, o którym traktuje wątek.

Problem polega na tym, że, aby o pewnych sprawach dyskutować, to trzeba się w temat zagłębić. W każdym sposobie odżywiania jest baza pokarmów uznawana za najkorzystniejsze i jest też jakaś pula pokarmów uznawana za mało korzystne. Które wybieramy? Jeżeli mamy wybór poruszamy się w tych, które nam przynajmniej nie szkodzą. Mnie nie ograniczają zasady odżywiania, bo nie jestem wegetarianinem, weganinem, witarianinem, czy innym -ninem. Jem zgodnie z rozsądkiem i słucham organizmu.

Ale mięsa, białek pełnowartościowych Pan nie jada. Wszystko jest opisane na Biosłone. Niech Pan zgłębi wiedzę, bo na razie pisze Pan ogólnikami, że kimś Pan tam jest albo nie jest.

No i ta suplementacja. Zmartwię Pana. Niedobory witaminy b12 są na wysokim poziomie u zjadaczy i nie zjadaczy mięsa. Jest to wynik działania naszej cywilizacji. Polecam zglebić temat. Jest bardzo ciekawy.

Pisze Pan i nie wie o czym. Co Pan w ogóle robi na Biosłone?

Cytat
Zapomniał Pan o aminokwasach egzogennych, których praktycznie brak w roślinach. Niczego nie potrzebujemy dużo przy dobrze funkcjonującym przewodzie pokarmowym.

Pewnie, a największe ssaki lądowe po kryjomu podgryzają mięsko.
Bzdury Pan pleciesz, że aż szkoda komentować.

Słonia z człowiekiem Pan pomylił.





Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: Gobel23 04-12-2013, 10:32
Cytat
Piszę to, co napisane jest na Biosłone, (nie według mojej definicji) i odżywiam się również w ten sposób. To nie są teorie, niech Pan spojrzy tutaj http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=26806.msg186500#msg186500. Nie jestem wg Pańskiego widzimisię jedyny.

W tej dyskusji, jest to definicja przyjęta przez Pana, co nie oznacza, że jest Pan jej właścicielem.
Nie wiem do czego odnosi się podany przez Pana link. Nie mogę znaleźć związku.
Nie jest Pan jedyny. To pięknie.
A gdzie ja napisałem, że Pan jest jedyny.
Tylko, na co to jest argument?

Cytat
Ale mięsa, białek pełnowartościowych Pan nie jada. Wszystko jest opisane na Biosłone. Niech Pan zgłębi wiedzę, bo na razie pisze Pan ogólnikami, że kimś Pan tam jest albo nie jest.
Cytat
Słonia z człowiekiem Pan pomylił.

Nasz organizm nie potrzebuje białka, tylko aminokwasów. Jeżeli dostarczymy mu białka, to i tak będzie je musiał najpierw na aminokwasy rozłożyć. Co jest procesem dość kosztownym (sam Pan pisał, że nie należy niepotrzebnie obciążać naszego organizmu). Co oznacza, że potrzeba więcej węglowodanów, niż dostarczając aminokwasy, oraz, że powstaje w związku z tym sporo produktów przemiany materii, których utylizacja to kolejny dodatkowy koszt (i tutaj nie wystarczą już same węglowodany).
Jeżeli chodzi o zgłębianie wiedzy, to ja artykuły na Biosłone czytałem, Pan natomiast nie zadał sobie nawet trudu, aby wpisać w dowolną wyszukiwarkę frazy aminokwasy egzogenne w roślinach. To są fakty już tak powszechnie znane, że nawet sprzedawcy mięsa ich nie negują, bo naraziliby się na śmieszność.
Najmniejsza zawartość aminokwasów w surowej roślinie to ok. 5%, w niektórych przekracza 30.

Nie pomyliłem człowieka ze słoniem. Myślę, że dla inteligentnej (lub normalnie nastawionej) osoby to co napisałem było zrozumiałe.
Dla większości kręgowców, w tym roślinożerców, te same aminokwasy są egzogenne. W jaki sposób według Pana te zwierzęta zaspokajają zapotrzebowanie na nie?

Cytat
Cytat
Cytat od: Gobel23  Wczoraj o 00:01
No i ta suplementacja. Zmartwię Pana. Niedobory witaminy b12 są na wysokim poziomie u zjadaczy i nie zjadaczy mięsa. Jest to wynik działania naszej cywilizacji. Polecam zglebić temat. Jest bardzo ciekawy.

Pisze Pan i nie wie o czym. Co Pan w ogóle robi na Biosłone?

Proszę napisać z czym konkretnie się Pan nie zgadza.
Na Biosłone? Uczę się. Co nie znaczy, że muszę się ze wszystkim zgadzać.


Tytuł: Odp: Broszura przeciw dietetykom i instruktorom fitness
Wiadomość wysłana przez: scorupion 17-02-2014, 14:55
Zadałem sobie trud i policzyłem do ilu osób może być zaadresowana ta broszura. W związkach sportowych zarejestrowanych jest niecały milion, część  jako martwe dusze, dla zdrowia ćwiczy może 5%, a może mniej, reszta dla wyników.
W klubach fitness około 400 tysięcy, część będzie się pokrywała z zarejestrowanymi. Ile z nich dla zdrowia nie wiem, z całą pewnością duży procent z innych, bardzo różnych powodów. Fitnesowcy ćwiczą mniej regularnie od zawodowców.
Siłownie, może być tyle co fitness, część pokrywa się z zarejestrowanymi i fitnesowcami. Ale na siłownie chodzi się głównie, żeby przypakować, dla zdrowia promil.
Baseny, regularnie niewiele, okazjonalnie więcej, mało dla zdrowia, większość dla przyjemności.
Bieganie i połączone z nim śmieszne chodzenie z kijkami, z moich obserwacji mniej niż na basenie, też nieregularnie, ale wśród nich najwięcej zorientowanych na zdrowie.
Inne nie ujęte, mało i nieregularnie.
W sumie ile może być? Góra 300 tysięcy, ma ktoś inne przemyślenia?
Niestety, z dużym akcentem na niestety, zdecydowana większość społeczeństwa to jednostki z bardzo słabą sprawnością fizyczną, nie mające ze sportem nic wspólnego. Rozejrzyjcie się wśród sąsiadów i znajomych jak nie wierzycie.