Niemedyczne forum zdrowia

BLOK OGÓLNY => Korzyści stosowania metod prozdrowotnych => Wątek zaczęty przez: Bear 09-05-2013, 22:09



Tytuł: Pierwszy rok z Biosłone
Wiadomość wysłana przez: Bear 09-05-2013, 22:09
Start MO 10-05-2012, parę dni wcześniej zaczęłam pić KB (w kwietniu jeszcze przed znalezieniem Biosłone odstawiłam cukier i przez miesiąc byłam na diecie odkwaszającej).

Po ok. dwóch tygodniach odstawiłam gluten – przestraszyłam się, bo na dekolcie wystąpiła drobna wysypka nabiegnięta płynem, swędząca. Na szczęście swędzenie dało się wytrzymać jeżeli nie drażniłam skóry.
Wysypkę rozpoznałam bo miałam już taką uporczywą wysypkę w postaci jednej sztuki na lewym ramieniu. Zwykle pojawiała się zimą gdy organizm był osłabiony i nie dawała się zaleczyć. Radziłam sobie z ta zmianą bardzo swędzącą tak, że przykładałam stałe opatrunki z ziół Bittnera, które ładnie wyciągały płyn ale po jednym, dwóch dniach następował powrót. I tak przez kilka miesięcy aż do lata. Ponieważ była to jedna sztuka to nie szukałam „pomocy” u dermatologa. Dziś mogę z dużym prawdopodobieństwem powiedzieć, że zmiana była wywołana glutenem. Po około 10 dniach wysypka zaczęła się goić ku mojej radości. Wracając do głównego wątku, jak zobaczyłam na dekolcie TĄ wysypkę razy kilkadziesiąt to natychmiast pożegnałam się z mąką. Tylko na święta robię wyjątek dla makowca.

Na początku czerwca rozpoczęłam DP etap I. Organizm był osłabiony tak, że nawet nie pomyślałam o bieganiu. Bo wcześniej rekreacyjnie biegałam. Kiedyś lubiłam biegać i mam nadzieję, że po oczyszczeniu gdy pojawi się nadmiar energii to sobie dla przyjemności znów pobiegam.

Efekty oczyszczania przyszły już po paru dniach picia MO. Była to nieprawdopodobna senność, z trudem udawało mi się dotrwać do końca pracy. Po powrocie do domu zapadałam w sen dwu, trzy godzinny. Senność stopniowo się zmniejszała ale całe lato i jesień dwie godziny odsypiałam w ciągu dnia, organizm potrzebował. Kiedyś też miałam taką akcję, że na przełomie wiosna/lato byłam taka zmęczona, że w ciągu dnia odsypiałam.

Na jesieni pojawiły się następne objawy oczyszczania, nie wiem jak to określić, może tak: nie mogłam zebrać myśli i skoncentrować się, najprostszy wysiłek umysłowy np. napisanie raportu przychodził z dużym trudem. Ponieważ nie mogłabym wykonywać swojej pracy zmniejszyłam dawkę MO do 1/2, dziś piję 3/4.
Jeszcze pojawiały się inne objawy oczyszczania:
- prawie całe lato bolało mnie gardło, bóle wędrujące po różnych obszarach gardła,
- wczesną jesienią wieczorem pojawiała się gorączka, a raczej stan podgorączkowy ok. 37, 2 – 37,3 st.C.
Kładłam się spać osłabiona i myślałam, że rano pojawi się infekcja ale nie, remont trwał podczas snu a rano temperatura i samopoczucie były dobre.

Jeszcze na początku przygody z MO zaobserwowałam takie delikatne bóle kilku sekundowe, właściwie to nawet nie bóle tylko czułam że coś się dzieje np. w łydce, w dziąsłach. Takie dziwne wrażenie nie bardzo umiem to opisać. Ale przypuszczam, że jakieś procesy sprzątające wtedy zachodziły.

Z objawów oczyszczania – miałam miejscowy stan zapalny w okolicy zęba leczonego kanałowo: kolor żywo-czerwony, opuchnięcie delikatne, pojawiła się ropa w małych ilościach.  Ponieważ proces rozkręcał się i pojawiał się pulsujący ból to wolałam rozłożyć oczyszczanie na raty, przyłożyłam okład z olejku pichtowego i na drugi dzień stan zapalny ustąpił.

Po pół roku zaczęłam stosować zakraplanie nosa alocitem. Ustąpił obrzęk wewnątrz nosa, który tak naprawdę miałam cały czas plus nasilenie objawów latem. Poprawił się węch, teraz wyczuwam jak nieprzyjemne są chemiczne środki do czyszczenia, wcześniej tak tego nie odczuwałam bo miałam przytępiony węch.


Etapy olejów w MO: Po pół roku na oliwie z oliwek przeszłam na olej z pestek winogron (nie mogę nigdzie trafić na olej kukurydziany). Po kilku miesiącach zaczęłam mieszać pół na pół oliwę z oliwek z olejem z pestek winogron – może to zastąpi olej kukurydziany, chociaż nie mam żadnych piorunujących efektów „oleju kukurydzianego” więc może nie całkiem zastępuje ale jakaś pośrednia wartość lepkości z tej mieszanki powstaje.

Etapy alocitu: pół roku na aloesie, kilka miesięcy na citosepcie, ostatni tydzień na aloesie. Chyba nawet citrosept mi bardziej pasuje, bo do 15 ml wody dodaję 1 kroplę i mam świeżutki komponent do MO.

Teraz napiszę o korzyściach:

Ustąpił ból kręgosłupa – przy siedzącej pracy przy komputerze, kręgosłup dawał mi się we znaki. Dodatkowo zaczął pojawiać się objaw ucisku przy schylaniu i blokada przy próbie wyprostowania. Na studiach robiłam ćwiczenie gimnastyczne i chyba wtedy nadwyrężyłam jedno miejsce w kręgach lędźwiowych, zawsze miałam bardzo elastyczny kręgosłup (i dziś mam taki sam jak kiedyś).
Wydaje mi się, że prócz MO, KB i ZZO duży wpływ ma utrzymanie równowagi kwasowo-zasadowej w organizmie, odstawienie cukru na miesiąc przed rozpoczęciem przygody z Biosłone zaowocowało brakiem jakiegokolwiek bólu i dyskomfortu podczas czerwcowej podróży samochodowej do Grecji. Tydzień czasu w samochodzie (oczywiście z przerwami) i zero bólu. Kilka lat wcześniej jechałam do Włoch (trwało to dwa dni) i ból kręgosłupa był dokuczliwy.
A także nastąpiła regeneracja kręgów szyjnych, jak zataczam głową koła to nie czuję chrzęszczenia.

Ustąpiły bóle gardła – po letnim oczyszczaniu kiedy gardło bolało, w okresie jesienno-zimowo-wiosennym gardło nie bolało. Mogę wypić zimny płyn i nic, brak objawów co wcześniej było niemożliwe.

Nastąpiła regeneracja stawu prawego nadgarstka – po około pór roku zauważyłam, że staw który po złamaniu kości promieniowej tuż przy główce i trzytygodniowym zagipsowaniu miał ograniczony zasięg ruchowy (nigdy nie powrócił do dawnego stanu pomimo wielu lat które minęły) – nagle uświadomiłam sobie podczas ruchu ręką, że coś jest inaczej, z początku nie wiedziałam co bo nawet przez myśl mi nie przeszło, że wynikiem oczyszczania może być regeneracja stawu. Otóż po chwili namysłu i próbach różnych ruchów ręką zrozumiałam, że staw się naprawił. Nie jest idealnie tak jak w lewej ręce ale prawie idealnie (na 95% jakbym miała określać w procentach).

Polepszenie stanu skóry – to nastąpiło prawie natychmiast, skóra przestała być przesuszona, znikły „chropowatości” na zewnętrznej stronie ramion, które zawsze były obecne zimą i wiosną a znikały latem pod wpływem słońca. Poprawił się wygląd pięt, skóra na stopach stała się delikatna.

Skóra na twarzy jest super nawilżona, odżywiona i wraz z upływem czasu znikają zmarszczki mimiczne. Fajnie jest obserwować jak wbrew wszelkim „autorytetom” nastąpiło odbudowanie struktury skóry, w pierwszej kolejności znikają zmarszczki które pojawiły się najpóźniej a starsze stają się cieńsze. Nie używam żadnych super kremów tylko zwykły krem nagietkowy Ziaia za 7 złotych plus czasami wieczorem olejek pichtowy a potem 7% maść z kitu pszczelego z apteki (przymierzam się do wykonania własnej maści propolisowej).

Ustąpiły bóle reumatyczne – może nie miałam spektakularnych bóli na tle reumatycznym ale zimą zawsze gdzieś coś bolało, musiałam smarować maścią rozgrzewającą i bałam się zimna, przewiania, byłam wrażliwa na chłód – dziś nie jestem. Zimą ani razu nie miałam potrzeby używania maści rozgrzewającej na reumatyczny ból.

Ustąpiły nawracające zapalenia nerwów w okolicy kręgosłupa szyjnego i piersiowego, już mi nie dokuczają.

Dziś właściwie „nie mam” kręgosłupa czyli jest ale bezobjawowy, jak mnie się to podoba!

Poprawił się stan oczu – w lutym 2012 byłam u okulisty, oczy były zmęczone i nie dawałam rady wytrzymać sześciu godzin przed komputerem, w oczach wszystko było ok, ale czułam takie pogarszanie wzroku, nadwrażliwość na ekran komputera. Okulistka powiedziała, że to już tak stopniowo będzie się pogarszało z czym nie chciałam się pogodzić, zawsze miałam dobry wzrok i chce mieć taki nadal. Otóż po dwóch tygodniach od wizyty wzrok mi się poprawił tzn. oczy przestały się męczyć przed komputerem, wystarczyło jeść surową marchew! Dziś oczy nadal się nie męczą, spokojnie wytrzymuję cały dzień w pracy przy komputerze, ale czuję, że coś się będzie działo w oczach. Chyba zbliża się oczyszczanie bo delikatnie zaczynają mi się rozmazywać litery gdy próbuję coś odczytać z odległości kilkunastu centymetrów.

Zmienił mi się kolor włosów, zawsze miałam jasne a teraz mam ciemniejsze. Mam kilka siwych włosów i coś czuję, że się niedługo pożegnamy.

Zimą miałam jedną infekcję, zwykłe przeziębienie taka trzydniówka, na herbacie z miodem i cytryną.

Od rozpoczęcia MO, KB, ZZO wzięłam 1 (jedną) tabletkę przeciwbólową. Oraz na początku z uwagi na skurcze łydek stosowałam dwu-trzytygodniową kuracje slow-magiem. Nie stosuję żadnych lekarstw, suplementów. Witamin mi nie brakuje bo gdyby było inaczej to w miejscu złamania pojawiałby się ból dopominający o wapno. Czasami pojawiają się łagodne skurcze w łydkach ale dopóki nie nasilą się to nic nie będę brała na to.

Część rodziny dała się przekonać i stosuje MO, KB i ZZO, część nie przyjmuje żadnych argumentów – tak sobie myślę, że się za dobrze mają jak zaczną się czepiać choroby a antybiotyki nie pomogą to może wtedy posłuchają.

To kilka moich spostrzeżeń po jednym roku.
Jednego żałuję, że wcześniej nie znalazłam strony bioslone.pl ale też cieszę się, że ją znalazłam i już rok mam za sobą. Dziękuję za stronę, forum i książki.

Ps. Nie wiem czy do tego bloku moja wiadomość pasuje, jeżeli nie to proszę ją przetransferować (: