Niemedyczne forum zdrowia

RODZICE, DZIECI, RODZINA => Noworodek, niemowlę - zdrowie, pielęgnacja => Wątek zaczęty przez: Ożóczek85 29-10-2013, 08:41



Tytuł: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Ożóczek85 29-10-2013, 08:41
Córa jest karmiona wyłącznie piersią, nie była na nic szczepiona. Obecnie skończyła 5 tygodni. Przez pierwszy tydzień życia słabo przybrała na wadze, ale później wzięła się porządnie za jedzenie. Jak mała skończyła 4 tygodnie poszliśmy kontrolnie zważyć ją i waga była ok, natomiast lekarz nastraszył nas, że mała jest za bardzo zażółcona jak na swój wiek. Dodam, że mała w nocy ładnie śpi z przerwami na jedzenie, natomiast w dzień często jest niespokojna, popłakuje, śpi bardzo płytko przez co często się wybudza. Czy żółtaczka noworodków może być niebezpieczna? Jak długo taki stan może się utrzymywać? Bardzo proszę o poradę, może ktoś miał podobny przypadek.

Po kropce robimy spację.//W.


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 29-10-2013, 09:24
"W przeciwieństwie do noworodków karmionych sztucznie, blisko połowa wszystkich noworodków karmionych piersią może być delikatnie lub średnio zażółcona w drugim tygodniu życia, a nawet dłużej. Takie przedłużanie się żółtaczki fizjologicznej, w przypadku karmienia piersią, określane jest mianem „żółtaczki związanej z mlekiem matki”."
http://www.bfmed.org/Media/Files/Protocols/Polish%20protocol%2022_0712.pdf

Czy nie je Pani marchwi lub nie pije soku z marchwi? Żółty kolor skóry dziecka nie musi oznaczać wyłącznie żółtaczki.


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Kwiatuszek 29-10-2013, 10:10
Jak wygląda Pani dieta? Bardzo często żółtaczka (jeżeli faktycznie jest) ma związek z dietą mamy zarówno w czasie ciąży jak i podczas karmienia piersią.


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 29-10-2013, 10:18
Jak wygląda Pani dieta? Bardzo często żółtaczka (jeżeli faktycznie jest) ma związek z dietą mamy zarówno w czasie ciąży jak i podczas karmienia piersią.
A czym to się różni od „żółtaczki związanej z mlekiem matki”? Przecież dieta matki wpływa na skład mleka.


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Kwiatuszek 29-10-2013, 10:39
Zgadza się. Jednak z doświadczenia wiem, że gdy kobiety słyszą "żółtaczka związana z mlekiem matki" nie utożsamiają tego z tym co jedzą. Stąd moje pytanie dotyczące diety!

Kilka informacji o żółtaczce u noworodków i niemowląt:

http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=23351.0
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=25308.msg189406#msg189406


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 29-10-2013, 11:07
Jednak z doświadczenia wiem, że gdy kobiety słyszą "żółtaczka związana z mlekiem matki" nie utożsamiają tego z tym co jedzą.
Może mają rację. Istnieje inna hipoteza - dotycząca wchłaniania zwrotnego bilirubiny w jelitach:
"Mechanizm tej żółtaczki występującej u ludzi, nie jest do końca poznany. Badania wykazały, iż 2/3 próbek ludzkiego mleka przejściowego i dojrzałego podanego szczurom, spowodowały wzrost wchłaniania zwrotnego bilirubiny niezwiązanej w jelitach, przypuszczalnie w związku z wpływem niezidentyfikowanej substancji występującej w mleku ludzkim. Z czasem żółtaczka ustępuje, a podwyższony poziom bilirubiny niezwiązanej w surowicy obniża się, pomimo kontynuacji karmienia piersią. Tempo obniżania się poziomu bilirubiny u noworodków jest bardzo zróżnicowane."
Źródło: jak wyżej.


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Ożóczek85 29-10-2013, 13:16
Przez całą ciążę, z wyjątkiem ostatniego miesiąca, brałam MO. Moja dieta podczas ciąży nie była doskonała. Przez pierwsze tygodnie, zanim dowiedziałam się, że jestem w ciąży, byłam w trakcie I etapu DP. Później wróciłam do glutenu. Mięso i wyroby jemy cały czas od gospodarza, jajka tylko od szczęśliwych kurek, warzywa z babcinego ogródka, od czasu do czasu mleko i serek wiejski. Zwłaszcza pod koniec ciąży miałam sporą ochotę na słodycze, której ulegałam. Poród był naturalny, powiedziałabym, że nawet lekki, bez żadnych wspomagaczy. Całą ciążę nie wzięłam ani jednego suplementu. Zrobiłam sobie jedynie kurację Slow Magiem.
Mała urodziła się według obliczeń mojej lekarki w 40 tygodniu, lecz z badania neonatologa wynikało, że zaczęła 38 tydzień. Mała jest nie szczepiona. Przez całą pierwszą dobę malutka była podłączana do kroplówki na rozrzedzenie krwi. Dobrze, że po porodzie wywalczyłam sobie pół godzinki na karmienie, bo później byłyśmy rozłączone na całą noc. Dopiero w drugiej dobie zaczęłyśmy regularne karmienie, choć początkowo mała była bardzo ospała i trzeba było ją wybudzać różnymi sposobami żeby coś zjadła. W czwartej dobie zostaliśmy wypuszczeni z diagnozą, iż wszystko jest już w normie, żółtaczkę miała śladową, nie miała żadnych naświetlań.
I tak wróciliśmy do domu i minęło już 5 tygodni. Na pewno zażółcenie skóry jest już dużo mniejsze, jednak jest nadal spore. Moja dieta od chwili powrotu ze szpitala diametralnie się zmieniła. Nie jem glutenu, słodyczy, od kilku dni wyeliminowałam również mleko i ser biały. Poza tym, jem codziennie marchew, bo jest to jedno z nielicznych warzyw, które mam z pewnego źródła, a do tego można lekko podgotować i jeść do kaszy czy nawet na przegryzkę. Jem zupy warzywne, rano jajecznicę na maśle, wcześniej z kiełbasą wiejską, teraz zrezygnowałam na rzecz chudej wędliny. Jako wypełniacze jem chlebki ryżowe, ziemniaki oraz kasze jaglaną. To co lubiłam najbardziej, czyli kapustę kiszoną oraz ogórki kiszone, ze względu na karmienie wyeliminowałam. Jem sporo rodzynek, nasion słonecznika, miód, z owoców jabłka, banany czasem gotowaną gruszkę. Dziękuję za zainteresowanie tematem.


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 29-10-2013, 13:34
Po za tym jem codziennie marchew
No to znamy prawdopodobną przyczynę. Jest nią nadmiar karotenu (barwnik zawarty w marchewce), którego organizmy Pani i dziecka nie mogą przerobić na witaminę A i odkładają w komórkach. Naukowo nazywa się to "karotenodermia". Wystarczy, że przerwie Pani spożycie marchewki i sprawdzi czy zażółcenie skóry dziecka zmniejszy się i ustąpi.
Czy Pani skóra też ma żółty odcień?


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Ożóczek85 29-10-2013, 13:46
Akurat ja od dziecka mam zażółconą skórę zwłaszcza rąk i stóp, ale nigdy przesadzałam z marchewką czy z soczkami. W dzieciństwie zajadałam bardzo duże ilości bananów, może to ma jakiś wpływ. Teraz od dwóch tygodni jem przynajmniej 2 marchewki dziennie, czasem nawet więcej, bo mam z ogródeczka od babci a ciężko na jesień o inne warzywa.


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Kwiatuszek 29-10-2013, 14:25
Ciekawe. Od kilku lat prowadzę kobiety w ciąży, towarzyszę przy porodach, przyjmuję porody. Wprawdzie nie są to tysiące, ale u dzieci żadnej z kobiet, które prowadziłam, i która przestrzegała zaleceń dietetycznych nie wystąpiła żółtaczka. Faktem jest, że dzieci te są zazwyczaj rodzone w domu, nie otrzymują sztucznych witamin, mama nie otrzymuje oksytocyny, antybiotyków itd, jak również to, że te kobiety dbają o odżywianie zarówno w ciąży jak i podczas karmienia piersią. Zalecenia dobieram zazwyczaj zgodnie z potrzebami organizmu matki, co przekłada się na stan zdrowia dziecka. Sama jestem mamą trójki dzieci i żadne nie miało żółtaczki. Badania te nie obrazują stanu zdrowia kobiet, od których pochodziło mleko i nie przekładają się na zdrowie noworodków czy niemowląt. Jednak są dobrą wymówką dla tych, którym nie zależy, bądź nie mają świadomości jak bardzo szkodliwe są sztuczne mieszanki. Jeżdżę czasami do mam, których dzieci mają żółtaczkę. Zazwyczaj są to dzieci, które otrzymały w szpitalu witaminy, mama oksytocynę itd. Zwykle są to też mamy, które po porodzie "jedzą wszystko". Zresztą, jeżeli rodzą w szpitalu, to trudno oczekiwać dobrego jedzenia. Zdarza się, że przyczyną utrzymującej się żółtaczki bywa niewłaściwe przystawianie do piersi, o czym już pisałam w podanych wyżej wątkach.

W kwestii przytoczonych badań, czy ktoś brał pod uwagę odżywianie kobiet, od których pochodziło owe "ludzkie mleko"? Po co sięgać po badania, które nie mają przełożenia na rzeczywistość.
Uważam też, że określenie "żółtaczka związana z mlekiem matki" jest niewłaściwe. Wg mnie bardziej właściwe są stwierdzenia: "żółtaczka z braku kobiecego pokarmu" lub "żółtaczka wskutek niewłaściwej diety mamy karmiącej"
Dobrze byłoby nie przytaczać tutaj też, badań bez wiedzy i praktyki w tym temacie, ponieważ może spotkać się to z niewłaściwą odpowiedzią ze strony mam. Z przekonaniem, że ich pokarm nie jest dobry, że im czegoś brakuje, że są złymi matkami i zrezygnują z dobrodziejstwa jakie daje natura - naturalnego karmienia na rzecz butelki z pokarmem sztucznym. Czyniąc szkodę sobie i dziecku.
Dlaczego mamy uważać, że naturze czegoś brakuje? Dlaczego wciąż tak wiele osób nie potrafi zaufać organizmowi ludzkiemu, naturze? Sięga po tezy, badania naukowe. Czy nie najlepszym wyznacznikiem wiedzy jest życie i zdrowie? Myślę, że mamy trzeba wspierać, dawać dobre rozwiązania, a nie podawać rozważania naukowe, które w żaden sposób w obecnej chwili nie przyczynią się do zdrowia ich dzieci, a wręcz przeciwnie mogą bardzo zaszkodzić.

Po za tym jem codziennie marchew
No to znamy prawdopodobną przyczynę. Jest nią nadmiar karotenu (barwnik zawarty w marchewce), którego organizmy Pani i dziecka nie mogą przerobić na witaminę A i odkładają w komórkach. Naukowo nazywa się to "karotenodermia". Wystarczy, że przerwie Pani spożycie marchewki i sprawdzi czy zażółcenie skóry dziecka zmniejszy się i ustąpi.
Czy Pani skóra też ma żółty odcień?

A co z faktem podania dziecku w szpitalu kroplówki na rozrzedzanie krwi? To też kwestia marchewki?
Wg mnie powinna Pani zmienić dietę.


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 29-10-2013, 14:32
Ponoć kiedyś Chińczyka leczyli na żółtaczkę.


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Gibbon 29-10-2013, 14:37
Podobno nie do końca wyleczyli, ale są blisko odkrycia czegośtam na toto.


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 29-10-2013, 14:44
To chyba jakiś inny przypadek musi być, ponieważ w tym, o którym wspomniałem, zaprzestano leczenia, gdy mąż odkrył, że pani puściła się z Chińczykiem.


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 29-10-2013, 15:05
Drodzy Państwo, po co ta argumentacja z naturą, szkodzeniem, praktyką, kroplówką etc.?

Sprawa jest prosta:
1/ albo dziecko ma hiperbilirubinemię noworodka,
2/ albo "żółtaczkę związaną z mlekiem matki" (jak nazwa się nie podoba, to można zaproponować inną),
3/ albo nadmiar karotenu,
4/ albo jest Chińczykiem.
(Inne możliwości, poza wadami lub chorobami wątroby, nie przychodzą mi do głowy.)

Dziecko ma 5 tygodni więc poziom bilirubiny całkowitej nie powinien przekraczać 1 mg/dl. Jeżeli jest podwyższony, to najbardziej prawdopodobny jest p. 2, jeżeli jest prawidłowy, to najbardziej prawdopodobny jest p. 3 (co wynika z wywiadu żywieniowego).


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Ożóczek85 29-10-2013, 15:53
Kwiatuszku co twoim zdaniem powinnam zmienić w swojej diecie?


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Ożóczek85 29-10-2013, 15:57
Któraś z tez może i trafiona, tylko co dalej, co jak już dziecko zachorowało?
Czasu nie cofnę, chcę tylko wiedzieć co dalej robić, czy postawić na naturę i czekać aż samo przejdzie, czy przynajmniej skontrolować poziom bilirubiny, żeby ew. wykluczyć żółtaczkę.


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 29-10-2013, 16:41
lekarz nastraszył nas,że mała jest za bardzo zażółcona jak na swój wiek

Gdyby lekarz podejrzewał chorobę (hiperbilirubinemię), to oznaczyłby bilirubinę. Skoro tego nie zrobił, to znaczy, że nie widział takiej potrzeby, ergo dziecko, jego zdaniem, chore nie jest. Stwierdził tylko, że dziecko ma zażółconą skórę, co często się zdarza u niemowląt karmionych piersią. 
Może Pani powstrzymać się od jedzenia marchwi przez kilka dni i zaobserwować czy kolor żółty ustąpi. Zażółcenie skóry z powodu nadmiaru tego barwnika też chorobą nie jest.

co jak już dziecko zachorowało?
Pani stwierdzenie, że dziecko zachorowało nie jest uzasadnione.
Gdyby żółty kolor skóry dziecka nasilał się, pomimo odstawienia marchwi, należy zgłosić się do lekarza.


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 29-10-2013, 17:28
"KAROTYNOWE ZABARWIENIE SKÓRY (Carotinosis)

Dieta obfitująca w karoten może powodować żółknięcie skóry, które mylone jest z żółtaczką. W przypadku żółtaczki białka oczu stają się żółte; w karotenemii pozostają białe. Największym ryzykiem karotenemii jest poddanie dziecka zbędnym badaniom na obecność chorób wątroby.

Karoten wydalany jest poprzez gruczoły potowe i stąd pigmentacja jest szczególnie zauważalna w tych miejscach ciała, gdzie występuje wiele gruczołów. Karotynowe zabarwienie skóry występuje raczej powszechnie. Poziom karotenu jest najwyższy około 5 roku życia, a potem stopniowo maleje.

Leczenie karotynowego zabarwienie skóry polega na ograniczeniu spożycia pokarmów zawierających duże ilości karotenu. Są to: ananasy, bataty, botwinka, brokuły, brzoskwinie, brukiew, buraki, dynia, escarole, figi, gorczyca, jabłka, jagody, jajka, jarmuż, żółte kabaczki, kantalupa, kukurydza, lucerna, mango, marchewka, masło, mleko, morele, ogórki, olej palmowy, papaja, pasternak, pietruszka, pomarańcze, pomidory, sałata, sałata endywia, słodkie ziemniaki, szparagi, szpinak, śliwki suszone, zielone i żółte fasole, rzeżucha. Karoten obecny jest we wszystkich zabarwionych owocach i warzywach, a kolor może być ukryty przez chlorofil. Generalną zasadą jest, że im głębszy kolor, tym wyższy poziom karotenu.

Gotowanie, robienie puree lub przecierów z owoców i warzyw rozbija komórki zawierające karoten, co pozwala na większe jego wchłanianie. Dzieci karmione potrawami w formie puree mają wyższy poziom karotenu niż dzieci jedzące ten sam pokarm w nieprzetartej postaci.

Warzywa zawierające karoten stosowane są jako podstawowy składnik lub barwnik wielu komercyjnie przygotowywanych odżywek dla dzieci. Prawdopodobnie dlatego karotynowe zabarwienie skóry rozwija się najczęściej u dzieci w wieku 6–18 miesięcy. Organizm przekształca karoten w witaminę A.

Matki karmiące piersią i spożywające duże ilości pokarmów bogatych w karoten mogą wytwarzać pomarańczowe mleko, powodujące u swoich niemowląt karotenemię. Jedna z matek urodziła dzieci już zabarwione na pomarańczowo i niemowlęta pozostały takie do momentu odstawienia od piersi."

Źródło: http://www.kdc.pl/pub/mm/multimedia/application/pdf/9788387895785.pdf

http://en.wikipedia.org/wiki/Carotenosis

W użyciu są dwa terminy "carotenosis" i "carotinosis", co jest trochę mylące. Stąd zapewne w języku polskim występują "karotenowy" i "karotynowy" (choć ten drugi wyraz brzmi dziwnie).


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Ożóczek85 29-10-2013, 17:39
Pediatra skierował nas do neonatologa celem dalszej diagnozy, ale zanim się do niego wybierzemy chcieliśmy się dowiedzieć opinii z Biosłone. Nie chce tak ślepo oddawać dziecka w ręce lekarzy.
Co do marchewki to raczej to wykluczam, gdyż to zażółcenie było już w szpitalu, gdzie nie jadłam marchewek. Do tego malutka ma też zażółcone białka oczu.


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Machos 29-10-2013, 19:46
Zwróć uwagę na to, co napisałaś.

Przez pierwsze tygodnie, zanim dowiedziałam się, że jestem w ciąży, byłam w trakcie I etapu DP. Później wróciłam do glutenu.

Zwłaszcza pod koniec ciąży miałam sporą ochotę na słodycze, której ulegałam.

Kwiatuszek tłumaczy odnośnie przestrzegania konkretnego odżywiania, którego u ciebie nie było.

u dzieci żadnej z kobiet, które prowadziłam, i która przestrzegała zaleceń dietetycznych nie wystąpiła żółtaczka.

W przypadku takiego postępowania u mamy ( pobyt w szpitalu, poza tym ten wlew dożylny, w szpitalnym środowisku przecież mnóstwo wirusów) przecież mogła wystąpić żółtaczka u dziecka i równie dobrze już się skończyła, a zaczęło to, co dokładnie wyjaśnia Tomek. Sama zresztą prowadzisz do takiego wniosku poniżej.

Poza tym, jem codziennie marchew, bo jest to jedno z nieliczych warzyw, które mam z pewnego źródła, a do tego można lekko podgotować i jeść do kaszy czy nawet na przegryzkę. Jem zupy warzywne, rano jajecznicę na maśle, z owoców jabłka, banany .


Ekspert pisze:

Wg mnie powinna Pani zmienić dietę.


Dr hab. n. med. pisze przecież:

Leczenie karotynowego zabarwienie skóry polega na ograniczeniu spożycia pokarmów zawierających duże ilości karotenu.

Wyeliminuj więc z jedzenia to, co powoduje zażółcenie.

A ty piszesz:
Pediatra skierował nas do neonatologa celem dalszej diagnozy, ale zanim się do niego wybierzemy chcieliśmy się dowiedzieć opinii z Biosłone.
I przestraszy kolejną diagnozą, bo jeden lekarz już to zrobił? Jeżeli już pójdziesz i przestraszy, to jako matka traktująca sprawę poważnie, zapytaj, co zamierzają dziecku podawać na tę żółtaczkę.

Wcale bym się nie zdziwił, gdyby powiedzieli, że dziecko nieszczepione na żółtaczkę, to złapało żółtaczkę, więc trzeba szczepić!

Co do żółtaczki, to co z nią zrobić? Leczyć? Szczepić? Przecież to jeszcze bardziej osłabi organizm i będzie miał więcej komórek do wymiany. Organizm silny, nieprzeleczony pozbędzie się naznaczonych przez wirusy komórek, a zastąpi je pełnosprawnymi, funkcjonalnymi komórkami, tylko trzeba wiedzieć, czego nie robić, a co robić. Wlew do żyły poszedł niestety, cholera wie co podali w kroplówce, bo składu nie znamy. Poza tym szpital jest idealnym miejscem łapania wirusów. Teraz jedynie co pozostaje, to zastosować się do sugestii Kwiatuszka i Tomka, nie dawać czasem jakiegoś syfu dziecku w postaci suplementów, enzymów, czy innych preparatów.

Dlaczego dziecku podano kroplówkę na rozrzedzenie krwi? Jaka była tego przyczyna? Co zawierała kroplówka? Szczepionki? Czy to taka partyzantka na rodziców niechcących szczepić swoje dzieci? Po takiej akcji z kroplówką wcale nie zdziwiłbym się, gdyby żółtaczka miała się przedłużać.

Skoro dziecku podano coś na rozrzedzenie krwi, założono, że było chore! Czy może to już taka profilaktyka? Zastanawiam się co powiesz, w końcu byłyście rozłączone przez całą noc.

W ogóle jest to karygodne postępowanie matki, bo przecież dziecku można podać wszystkie szczepionki i matka nawet nie zauważy, bo nawet nie potrzeba kłuć skóry, żeby później były ślady w innym miejscu. Przez całą noc można podać naprawdę bardzo dużo, oj bardzo dużo przez taką kroplówkę. I pomyśleć, że można być tak lekkomyślnym.

Dlaczego to napisałem? Bo mnie tak kiedyś oszukano z moim dzieckiem, kiedy pakowano mu mocną dawkę sterydu, a lekarz powiedział mi, że już kroplówka jest bez sterydów. Jak się dowiedziałem? W odpowiednim momencie przy dobrze prowadzonej rozmowie powiedziała mi o tym pielęgniarka.


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Ożóczek85 29-10-2013, 22:22
  W książeczce zdrowia wpisane mam rozpoznanie choroby : policytemia oraz hipokalcemia. Nikt nie potrafił mi oczywiście wytłumaczyć co dolega mojemu dziecku i czemu go zabierają ode mnie. Jedyne co powiedzieli to, że mała ma za dużo krwinek czerwonych i za gęstą krew i kroplówka ma na celu rozrzedzenie tej krwi. Do tego mała przez noc leżała z tą kroplówką w inkubatorze, bo podobno miała problem z utrzymaniem prawidłowej temperatury ciała.
  Oczywiście podczas obchodu wszyscy lekarze patrzyli na  mnie jak na nienormalną z racji tego,że podjęłam decyzje o nieszczepieniu i uświadamiali mnie jaką szkodę wyrządzam dziecku i na co je narażam w przyszłości.
  W przychodni powtórka z rozrywki. Uświadamianie, straszenie konsekwencjami nieszczepienia.Starszego synka szczepiliśmy przez pierwszy rok życia póki nie byliśmy uświadomieni i już mają nas na czarnej liście.
  Dodam na marginesie,że synek (4,5 roku) oprócz szkarlatyny  w 3 roku życia nigdy nie przechodził jakiejś poważnej choroby. Sam katarek, kaszel, 3dniówki z bardzo wysoką gorączką, żadnych lekarstw, suplementów od 2 roku życia i jako jedyny w przedszkolu prawie 100% frekwencji.
  Wracając do tematu odstawiam marchewkę i będę obserwować małą, jeśli nie będzie zmiany będę chciała zrobić badanie krwi na poziom bilirubiny, żeby mieć obraz czy faktycznie zabarwienie spowodowane jest jej podwyższeniem.
  Pediatra na ostatniej wizycie tydzień temu zapisał nam jeszcze lek o nazwie luminalum, żeby podawać w razie gdybyśmy nie dostali się do neonatologa. Skład i przeznaczenie leku pozostawiam bez komentarza.
 


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 30-10-2013, 08:44
Zrobiła Pani dla dziecka dwie najlepsze rzeczy: nie zgodziła się Pani na szczepienia i karmi je Pani piersią. Trzeba tylko trochę popracować nad własną psychiką i nie ulegać presji. Miłość do dziecka połączyć z asertywnością wobec przedstawicieli systemu. Taka postawa zapewni Pani równowagę wewnętrzną.

Co do wizyty u neonatologa, to proszę mu powiedzieć, że ma Pani od dzieciństwa żółtą skórę i odżywia się Pani marchewką. To powinno ochronić dziecko przed niepotrzebnymi badaniami i luminalem.

Moja córka, która jest lekarzem i niedawno urodziła dziecko, też nie zgodziła się na szczepienia i karmi piersią. Wnuczek rozwija się bardzo dobrze.


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Kwiatuszek 30-10-2013, 12:50
W kwestii diety, powinna Pani sięgnąć po ciepłe gotowane zboża, szczególnie na śniadanie (najlepiej bezglutenowe np. kasza jaglana, ryż, kasza gryczana, oczywiście nie same). W diecie należy pamiętać o tłoczonych mechanicznie na zimno olejach. Zastosować zalecenia dla mam karmiących piersią, zwrócić uwagę na karoten (ograniczyć produkty bogate w niego, ale bez przesady). Ponadto najlepiej wyeliminować jedzenie potraw tłustych, smażonych, wysokobiałkowych, słodyczy oraz słodkich i tłustych wypieków. Wyeliminować jajka.

Należy restrykcyjnie unikać: kiełbasy, wieprzowiny, czekolady, orzechów. Szczególnie połączeń takich jak białko zwierzęce + tłuszcz zwierzęcy + węglowodany lub białka zwierzęce różnych rodzajów w jednym posiłku.

Myślę, że carotinosis nie powoduje zażółcenia twardówki oka, zwykle jest to kryterium, które pozwala rozróżnić żółtaczkę od karotenowego zabarwienia skóry.

Mam jeszcze jedno pytanie: jak wyglądają stolce dziecka i jak często się wypróżnia?


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Machos 30-10-2013, 18:59
Moja córka, która jest lekarzem i niedawno urodziła dziecko, też nie zgodziła się na szczepienia i karmi piersią. Wnuczek rozwija się bardzo dobrze.

Czy wnuczek po narodzinach "złapał" widoczną żółtaczkę?


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Ożóczek85 30-10-2013, 22:19
Dziękuję wszystkim za wsparcie. Co do diety, to jadłam do tej pory jajka - przynajmniej 2 dziennie. Kaszę jaglaną uwielbiam, ale nie jadłam jej nigdy na śniadanie - pora spróbować. Jakie warzywa o tej porze roku i w moim przypadku będą odpowiednie? Chcę się ustrzec od zaparć, gdyż po odstawieniu MO mam z tym problem.

Widzę, po tym co zaleca Kwiatuszek, że przesadzałam z wyrobami wieprzowymi. Mam pewne źródło jedynie takiego rodzaju mięsa, stąd głównie jadłam właśnie wiprzowinę. Do sklepowego mięsa nie mam zaufania.

Jeśli chodzi o malutką, to oddaje strzelające, półpłynne kupki w kolorze żółtym z grudkami. Ilość jest różna na dobę, myślę, że nawet do 5-6, natomiast wielkość jest czasami zadziwiająca jak na tak małą istotkę.


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 31-10-2013, 07:55
Czy wnuczek po narodzinach "złapał" widoczną żółtaczkę?
Nie, nie miał w ogóle żółtaczki.


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Ożóczek85 06-11-2013, 14:42
Córa skończyła 6 tygodni. Jak na moje oko zabarwienie skóry się nie zmieniło. Przez ostatni tydzień odstawiłam marchew. Białka oczu również są zażółcone więc nie wydaje mi się żeby było to spowodowane karotenem.
Proszę o poradę czy powinnam iść z małą do lekarza i oznaczyć poziom bilirubiny czy spokojnie czekać. Martwię się, że to się tak przeciąga, czy nie zaszkodzi to mojemu maleństwu.
Mistrzu czy jest to fizjologia przy karmieniu piersią?
Mała często ulewa i to spore ilości, w dzień śpi bardzo płytko, wybudza się z płaczem, jest marudna.
Wyczytałam, że jeśli jest to żółtaczka związana z mlekiem matki to przy karmieniu wyłącznie piersią jest to błędne koło, bo bilirubina nie usuwa się z organizmu. Mleko matki prawie w całości zostaje przyswojone przez dziecko. Bardzo proszę może ktoś miał podobny przypadek. Chcę uniknąć wizyt u lekarza.



Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Tomasz_Dangel 06-11-2013, 15:37
Rozmawiałem przed chwilą z neonatologiem. Pytał czy chociaż raz była oznaczona bilirubina bezpośrednia (żeby wykluczyć choroby wątroby). Jeżeli tak, to obecnie wystarczy badanie bilirubinometrem przezskórnym (neonatolodzy powinni mieć takie urządzenie). Jeżeli wynik będzie w granicach 9-10, nie trzeba pobierać krwi na badania. Jeżeli 15-16 - pobrać krew. Lekarz pediatra powinien obejrzeć dziecko. Karmienia piersią nie należy przerywać.
http://bilirubinometr.pl/pdf/bilicheck.pdf


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Ożóczek85 06-11-2013, 16:24
 Po urodzeniu lekarze stwierdzili, że malutka ma za dużo czerwonych krwinek, więc myślę, że takie badanie zostało wykonane - bo skąd byłoby to wiadomo. Później wykonywali jej jeszcze badania po odłączeniu kroplówki, ale jakie dokładnie to nie wiem. Dziękuję za zainteresowanie i pomoc. Jutro wybieram się w takim razie do neonatologa.


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Ania‬ 21-11-2013, 19:48
Ożóczku. Będziemy wdzięczni za informację, jak się ma Twoja córeczka i jakie działania podjęłaś.


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Ożóczek85 24-11-2013, 22:19
Córeczka wczoraj skończyła 2 miesiące. Po ostatnich moich wpisach na forum nastąpił moment przełomowy. Zażółcenie bardzo widocznie zaczęło samoistnie ustępować, co mnie niesamowicie uspokoiło. Najpierw zaczęło znikać z rączek i nóżek, później z uszu a na końcu tułów i buźka. Mała na buźce jest jeszcze troszkę jakby opalona. Malutka zamiast żółtych robi teraz zielone kupki, zdecydowanie lepiej śpi. Jest to też spowodowane odstawieniem przeze mnie nabiału. Miewa jeszcze czasami wzdęcia i bóle brzuszka ale przy karmieniu piersią, myślę, że jest to nieuniknione. Zawsze coś z mojego jadłospisu może jej lekko zaszkodzić. Cały czas karmię piersią i cieszę się, że nie daliśmy się z mężem zwariować i nie poszliśmy więcej do lekarza. Pewnie przy okazji wynaleziono by jeszcze parę chorób dodatkowo.
Dziękuję jeszcze raz wszystkim za wsparcie.


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Mania 25-11-2013, 15:13
Bardzo dobrze zrobiłaś, że nie spanikowałaś i nie poszłaś do lekarza, brawo. Moja siostra niestety, mając podobny problem z synkiem, spanikowała i posłuchała lekarki, trafiła do szpitala na naświetlania, tam oczywiście znaleźli przyczynę przedłużającej się żółtaczki - pseudoinfekcja oskrzeli, chociaż maluszek nawet nie miał gorączki, katarku czy kaszelku najmniejszego, nic! No i oczywiście 10 dni bite dwa antybiotyki, koszmar! Ale siostra nie chciała mnie niestety posłuchać.
Jesteś bardzo mądrą mamą. Gratulacje! Życzę Wam dużo zdrówka i wytrwałości. :)


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Kwiatuszek 25-11-2013, 15:37
Cieszę się z Pani decyzji i tego, że nie dała się Pani "zwariować" i za radą Pana Tomasza nie udała się Pani do neonatologa. Jeszcze nigdy w mojej praktyce nie odesłałam dziecka do neonatologa z powodu zażółcenia. Za to często spotykam mamy, które trafiły do lekarza z zażółceniem dziecka, po ciągu zdarzeń wychodziły ze szpitala z osłabionym dzieckiem, po kilku antybiotykach na wynalezione w między czasie bakterie, co więcej z informacją, że antybiotyki nie zadziałały, więc nie ma sensu podawać kolejnego! Takie absurdalne sytuacje zdarzają się często.
Dobrze, że dała Pani czas organizmowi na reakcję po zastosowaniu zmian w diecie. Proszę też nie ograniczać zbyt restrykcyjnie warzyw pod kątem występowania karotenu, ze względu na to, że większość warzyw jest naturalnie słodka, tak jak owoce w tym jabłka (jedne z nielicznych owoców bezpiecznych podczas karmienia). Niezwykle istotne jest, że na wytwarzanie pokarmu wpływa właśnie smak słodki (w rozumieniu naturalnej słodyczy). Ponadto, gdyby ograniczyła Pani wymienione przez Pana Tomasza produkty, to z punktu widzenia osoby, która na co dzień pomaga kobietom podczas karmienia oraz sama karmi nieprzerwanie 6 rok (jestem mamą trójki dzieci), niewiele z właściwych dla mamy karmiącej produktów zostanie do jedzenia. 
Sposób ustępowania zażółcenia potwierdza, że była to fizjologiczna żółtaczka, a nie karotenowe zabarwienie skóry. Jeżeli zastosowała Pani zalecenia i organizm dziecka został odciążony, zażółcenie miało szansę zacząć ustępować. Jednak tutaj należy pamiętać, że jest to proces fizjologiczny, choć wiem, że np. u dzieci kobiet, które nie stosują w ciąży suplementacji, nie uzupełniają na siłę hemoglobiny, odżywiają się w sposób właściwy kobiecie w ciąży, rodzą w domu, praktycznie nie występuje fizjologiczna żółtaczka.
Malutka zamiast żółtych robi teraz zielone kupki, zdecydowanie lepiej śpi. Jest to też spowodowane odstawieniem przeze mnie nabiału. Miewa jeszcze czasami wzdęcia i bóle brzuszka, ale przy karmieniu piersią, myślę, że jest to nieuniknione.

Doskonale, że karmi Pani piersią. Jednak można tak przygotować się do karmienia i zadbać o dietę, by dziecko nie miało wzdęć i bóli brzucha i oddawało prawidłowy dla niemowlęcia stolec. Szkoda, że nie przeczytała Pani przed porodem zaleceń na czas karmienia. Jak również w ciąży nie zastosowała Pani diety mogącej pomóc dziecku. Na szczęście zawsze jest czas na zmiany. Przy właściwym podejściu oszczędziłaby Pani sobie i dziecku stresu. Stres mamy karmiącej udziela się maluchowi.


Tytuł: Odp: Żółtaczka u 5-tygodniowego malucha
Wiadomość wysłana przez: Ożóczek85 28-11-2013, 12:43
Kwiatuszku, mam jeszcze pytanie odnośnie diety. Po odstawieniu nabiału było zdecydowanie lepiej z brzuszkiem i po jakimś czasie zaczęłam wprowadzać nowe rzeczy do diety. Właśnie na słodkie mam ogromną ochotę i nie wiem, czy dobrze robiłam, że jadłam np. krążki ryżowe z miodem, daktyle, banany. Piłam też Piwniczankę lekko gazowaną - może to też błąd. Dwa dni temu stwierdziłam, że jak restrykcyjnie nie ograniczę produktów, które jem, to nie dojdę do tego co tak naprawdę może małej szkodzić.
Od dwóch dni jem tylko kaszę jaglaną na ciepło na zmianę z gotowanymi jabłkami i gotowaną marchewką. To polewam łyżeczką oleju lnianego. Gotuję również ziemniaki w mundurkach. Tak zamierzam trzy dni i później stopniowo wprowadzać po jednym produkcie? Zmieniłam też wodę na średnio zmineralizowaną, niegazowaną.
Czy to dobre rozwiązanie? Po takim jedzeniu mam mało energii. Może jest jeszcze coś, co mogłabym jeść i byłoby bezpieczne dla małego brzuszka?