Niemedyczne forum zdrowia

Dziwne. Informacja z wątku o szczepieniach [link (http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=5012.msg201262#msg201262)] zbiega się z ostatnim szaleństwem na babany na Facebooku, aby się nimi zajadać. Treść komunikatu, który ludzie udostępniają:

(https://fbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net/hphotos-ak-frc3/t1/1690319_429809503817688_1704753043_n.jpg)

Ciemne plamy, które pojawiają się na skórce banana to znak, że owoc wewnątrz jest dojrzały.

Japońscy naukowcy odkryli, że w pełni dojrzały banan produkuje substancję znaną jako TNF (czynnik martwicy nowotworu).

Substancja ta ma zdolność do zwalczania nieprawidłowych komórek/nowotworowych/. Im bardziej dojrzały banan i ciemne plamy tym większa odporność

TNF pobudza produkcję białych krwinek, które pomagają walczyć z problemami zdrowotnymi!

Pamiętajmy jednak że w dojrzałych bananach skrobia zmienia się w cukry proste, łatwiejsze do strawienia ale mogące szybko podnieść cukier co jest szkodliwe dla osób chorych na cukrzycę.

UDOSTĘPNIJ!

Źródło. (https://www.facebook.com/photo.php?fbid=429809503817688&set=a.311601712305135.1073741826.311601145638525&type=1&theater)

Kamil, właśnie identyczny piegowaty banan mam w lodówce. No i co, zastosować tą profilaktykę antynowotworową, czy wyrzucić? :)

Zastosować. :) Smacznego!

Jestem w trakcie lektury książki Beaty Pawlikowskiej "W dżungli podświadomości". Beata stanowczo odradza spożywanie bananów sprzedawanych w polskich sklepach.
Twierdzi, że banany uwielbia, ale na ich degustację pozwala sobie tylko w krajach, gdzie one rosną. Pisze też, że "polskie banany" to sama chemia, że z drzew są zrywane zupełnie surowe owoce, następnie wkładane do cieczy/substancji, która sprawia aby nie dojrzewały za szybko i się nie psuły, a na koniec do następnej substancji - przed samą sprzedażą, dzięki której bardzo szybko dojrzewają i są smaczne.

Bardzo mnie to zmartwiło, bo czasami, kiedy nie mogę nic zjeść (najczęściej w dużym stresie), zawsze ratowałam się bananem, jest sycący i długo po nim nie czuję głodu.

Uwielbiam Beatę Pawlikowską, natomiast jeśli chodzi o sposób żywienia, który ona propaguje, mnie osobiście nie odpowiada, jednak w sprawie tych bananów teraz już sama nie wiem... czy rzeczywiście "nasze banany" nie mają żadnej wartości i są szkodliwe?

Ja chętnie zjadłabym nawet tego krajowego, ale niestety nie mogę. Mam na nie silną nietolerancję.

Bardzo długie i ciut niepoprawne Ci to zdanie wyszło, Yasmine. :D
Sam specem od transportu i właściwości bananów nie jestem, ale to co Beata napisała ma sens. Spotykałem się też z opinią, że lepiej nie jeść importowanych z dalekich krajów owoców. Zamiast tego powinnaś spożywać to co nasze, a jest w czym wybierać. Co prawda w okresie zimowym jest problem ze zdobyciem większości owoców polskich, lecz rozwiązaniem na to są przetwory, konfitury, które można okazjonalnie jadać. Ewentualnie mrożone owoce mają zachowywać większość swej wartości, chociaż nie wiem czy nie koliduje to z ZZO.
Podsumowując: warto zrezygnować z niepewnych owoców importowanych na rzecz lokalnych. Sam od małego lubiłem banany, lecz teraz ich prawie w ogóle nie jem. Bez problemu zastąpiłem je jabłkami, gruszkami.

Ja wiem tylko tyle, że osoby które kiedykolwiek pracowały przy transporcie bananów od tamtego czasu już ich nie wezmą do ust. Myślę, że jest dokładnie tak jak pisze Beata Pawlikowska.
Poza generalną zasadą, że nie należy jeść owoców, które nie dojrzały na drzewie zastanawia mnie to czy tak potraktowane banany są tylko bezwartościowe czy już szkodliwe.
Ja chyba nie wytrzymałabym bez bananowego KB, więc w tej kwestii wolę chyba za dużo nie wiedzieć. ;)
Jest też bezpieczniejsza opcja - w niektórych miejscach są dostępne ekologiczne banany, które jednak więcej kosztują.

Dziękuję za radę Luciano. Od kilku lat mam własny ogródek warzywny, również maliny, wiśnie i porzeczki.
Przetwory na zimę robię odkąd pamiętam ;-).
Nie ukrywam jednak, że bardzo lubię od czasu do czasu zjeść banana. 

Ale, że co? :)  Teleportowali je na polski rynek? :) Czym się różnią te ekologiczne od tych pozostałych? Pomijając oczywiście cenę.

Myślę, że przede wszystkim są inaczej hodowane (bez pestycydów etc.) i nie pryskane. A to już dużo.
Podejrzewam, że zrywne są też niedojrzałe, a w transporcie konserwowane w bardziej naturalny sposób.
Ale aż tak bardzo się tym tematem nie interesuję, bo bananów jem niedużo. Osoby wrażliwe mogą jednak spróbować czy czują jakąś różnicę.

Zresztą nie ma to jak lokalne warzywa i owoce - tu fajny artykuł na ten temat:
http://rawolucja.pl/raw-food/raw-food-zima-warzywa-ekologiczne-kontra-lokalne/

Że co? Ekologiczne są właśnie na pestycydach i są pryskane, tylko że certyfikowanymi i zgodnymi z jakimiś zasadami i przepisami specyfikami!

Po drugie ekologiczne uprawy również mogą rosnąć obok upraw nieekologicznych - wtedy cała chemia z tamtych upraw idzie również na te ekologiczne uprawy, z wiatrem.

Niemniej jednak chemii w produktach ekologicznych jest mniej, co dla niektórych robi jakąś różnicę.
Żadnym ekspertem nie jestem, ale z moich obserwacji wynika, że produkty ekologiczne, z których czasami korzystam (cytryny, pomarańcze) psują się znacznie szybciej i mają nieco lepszy smak.

Ekologiczne morele, tzn. suszone na słońcu, mają inny smak i wygląd od tych siarkowanych np. firmy Bakalland. Z figami podobnie.

Ja słyszałem kiedyś o sytuacji gdy w markecie na bananach znaleziono pająka - czarną wdowę, nie wiem skąd się tam znalazł ale może te banany nie były moczone w tej cieczy o której piszecie.

Nieboraczek wiesz czy da się gdzieś kupić takie morele czy figi? A jak to jest z suszonymi śliwkami?

Nieboraczkiem nie jestem, lecz udzielić odpowiedzi mogę. Ekologiczne suszone owoce możesz kupić w sklepach "eko","bio". W każdym większym mieście taki sklep powinien być. Ewentualnie w niektórych hipermarketach są stoiska z "eko" produktami. Wiem na pewno, że w Piotrze i Pawle są takie działy i posiadają niektóre suszone owoce. W typowym sklepie eko na pewno znajdziesz największy asortyment. Alternatywą mogą też być sklepy internetowe ze "zdrową", "eko" żywnością.

Jedyne produkty, które mógłbym kupić w takich sklepach to właśnie suszone owoce. Jeśli ktoś nie wierzy w różnice to proponuję kupić suszone daktyle w markecie, na giełdzie rolno-towarowej itp. (10-15zł- 1 kg) oraz te eko (14 zł - 400g). Nie twierdzę, że jedne mają więcej wartości odżywczych i mniej szkodliwych substancji od innych, ponieważ nie potrafię tego zbadać. Natomiast kwestie smaku i wyglądu skomentować mogę i stwierdzam, że suszone owoce "eko" są zdecydowanie lepsze.

Tutaj tylko fragment:

https://www.youtube.com/watch?v=IrWd3O06n_w

Szerzej w całym odcinku.

Da się. Wiem gdzie kupić w Gdańsku, ale jak wpiszesz "owoce suszone na słońcu", to przez Internet wyszukasz gdzie u siebie. Można zamówić internetowo.

Mnie po bananach zawsze jakoś tak dziwnie ciśnie na żołądku, nie jest to jeszcze ból ale jest to takie uporczywe ;/

Czy poza walorami smakowymi, jest jakiś sens jedzenia owoców? Każdy kto się w miarę zdrowo odżywia dostarcza odpowiednią ilość witamin z warzyw, pestek, nasion czy orzechów, unikając przy tym cukrów prostych.

Moim zdaniem warto je spożywać dla magnezu, na pewno jest to zdrowsze niż łykanie magnezu w tabletkach.

Jasne, że warto jeść owoce, bo mają dużo błonnika, który na dodatek właśnie trzyma ten cukier prosty na wodzy, przez co nie ma skoków cukru i insuliny, jak to ma miejsce ze sztuczną żywnością.
Ja na dzień dzisiejszy właśnie korzystam z tego cukru z owoców, bo nie mam w diecie innego oprócz jeszcze tego z warzyw.
Owoce mają dużo większą "gęstość" odżywczą niż zboża tj. witaminy, minerały, błonnik itp. A na dodatek procent wchłanialności jest o wiele, wiele większy.
Tylko jakoś te banany mi się wydają niepewne. Tak jak ostatnio modne właśnie owoce z krajów egzotycznych.

Po pierwsze i po drugie - nasze, tutejsze, rodzime, sezonowe owoce.